Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość iw

mój facet pije za dużo co zrobić?

Polecane posty

Gość igierka
mój mąż pije piwo codziennie, zaczynał od 1 dziennie, teraz potrafi wypić min 2-do 4 sztuk. jak ma wolne od pracy to 5-6, czasem kupuje małą wódkę i pije :-( rozmowy z nim nie dają nic, on twierdzi, ze inni też piją, że po to pracuje, ze lubi... jak mu mówię, że to szkoda zdrowia i pieniędzy, że są tacy co nie piją, żeby pił raz na jakiś czas to piwo a nie codziennie takie ilości to nie dociera do niego, już nic nie pomaga, ani prośby, ani krzyk, ani straszenie rozwodem, ani mój płacz. co mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka9223
igierka--- krzyk nic nie pomoze, wrecz przeciwnie, tez krzyczalam i to pogorszylo sprawe. po kazdej klotni mial wieksza ochote. musiasz z nim normalnie porozmawiac. powiedziec ze Ciebie to rani, ze juz nie masz sily. tylko rozmawiaj na trzezwo. niech wypije to piwko po pracy. sama mu je kup. idz na kompromis. powinno sie udac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj mnie caly czas oszukuje.. dzisiaj znowu to zrobil :( wkrecil mi cos a siedzi teraz i pije z kolegami :( mam z nim zerwac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka9223
jesli Ci zalezy na nim to nie zrywaj. przemysl tak jak ja czy nie wymagasz za duzo. ja tez myslalam zostawie go, ale cieczka nic nie da. poczujesz sie jeszcze gorzej niz teraz. moze zapytaj go czy mozesz z nim isc. bedziesz wiedziala co robii tak naprawde bedziesz miala kontrole.sprobuj mu tez uswiadomic ze koegow moze miec duzo, a prawdziwa milosc zdarza sie raz. tylko ta jak pisalam wczwsniej, nie krzycz i staraj sie byc spokojna. inaczej sama go do tego sprowokujesz. dla mnie spokoj jest trudny bo jestem nerwusem, ale nie krzycze bo wiem ze nawet w srodku nocy wyjdzie pic. ludziom ktorzy tego nie przezli latwo powiedziec zostawcie ich, ale kiedy die kocha to tak nie idzie. ja sobie powiedzialam ze kocha sie za wszystko, czlowieka nie mozna zmieniac tylko trzeba zaakceptowac jego wady. milosc to trudna sprawa, ale prawdziwa zawsze wytrzma. nie przekreslaj tego. porozmawiaj z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo smutna 25 latka
moj chlopak tez duzo pije. w tyg po drinkach lub piwku..w kazdy weekend musi byc pijany...do tego poniza mnie :((...jestem w takim dole ze nawet nie mam sily tego wszystkiego opisywac.mieszkamy razem. a odejsc nie umiem:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Grażynka - córka Stefana
Na odwyk zgłoś go przez sąd albo przez policję! Pozostaje jeszcze poradnia małżenska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja juz nie wiem co mam myslec.. schudlam przez niego juz 5 kg.. caly czas siedze i mysle.. juz nie placze. nie mam sily. wczoraj mnie kolejny raz oszukal. nie wytrzymalam i zerwalam z nim.. on nawet nie zaprzeczal :( powiedzial, ze nie zasluguje na mnie bo tyle razy mnie zranil.. potem mowil ze mnie nienawidzi za to ze zadzwonilam do jego mamy i powiedzialam ze znowu sie napil.. ale ja musialam jej to powiedziec ! ja nie chce zeby on zniszczyl sobie zycie.. czuje ze to jest ten jedyny moj kochany Adam.. kocham go jak nikogo innego ale nie chce juz cierpiec.. moze i sama jestem sobie winna bo prawie od poczatku wiedzialam ze ma problem.. ale nie chicalam go z tym zostawiac.. teraz przez caly dzien wydzwania za mna zebym wrocila.. zebym dala kolejna "ostatnia szanse" bo on juz nie bedzie pil.. i tak jest za kazdym razem.. i za kazdym razem on wszystko niszczy piciem.. powiedzialam mu dzis ze kiedys nadejdzie taki dzien ze go zostawie i nie bede chciala juz go widziec na oczy.. bo tak czuje.. moja cierpliwosc sie juz konczy.. ile tych oszustw..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziuchna04
agi010192---moj tak samo ma...kiedys mi powiedzial ze albo zaakceptuje to że pije albo nas niema...więc ja mu powiedziałam to Ty mi będziesz stawiał warunki?Kurwa dlaczego on może a ja nie?To ja mu postawiłam albo skończy pic albo nas nie ma....i nas niema...choć też pisze domnie że tęskni i kocha itd.ale boję sie wrócić bo wiem gdy się niewidzimy idzie pic...a ja tego zaakceptować niemoge...patrzę na przyszlośc nasza...gdy ja np.będe potrzebować aby pojechal zemną na porodówke on nie będzie wstanie?Albo gdy będziemy mieli gdzieś iśc on nie będzie wstanie i ja będę musial za niego oczami świecic...NIE!!!!!!Już raz mi taką akcję zrobil.Mielismy pojechać ogladać mieszaknie pamiętam była sobota umowinie bylismy z facetem od dwoch tyg.a on co?Ledwo co na nogach stal w autobusie,brudny bo niby kolega poprosił go o pomoc przy samochodzie....nawet nieposzedł sie przebrac...A ja jak przy nim wyglądałam...Dlatego powiedzialam że niechce mieć takiego faceta na dzień co dzienny i do końca zycia bo on mnie pierwszy wykończy z nerwów niż ja jego poprosze o pszestanie pić... Grażyna-córka Stefana-----(nie stety moje życie kręci się wokół alkoholików od samego dziecinstwa więc pojęcie jakieś mam)ja zgłosiłam swojego wujka na policję i dostał wyznaczony termin stawienia się przed sąd na sprawę celem omówienia daty...pojechałam z nim osobiście...datę przyjoł z pokorą...ale na odwyk sie nie stawił...drugi raz tak samo...były tylko ciągle awantury i dochodziło do rękoczynów gdy był pijany...trzeci raz policja sama go zawiozła...gdy wrocił zaczoł spowrotem pic...i to zaraz nastepnego dnia...awantury wróciły,ucieczki w nocy wróciły,bo jak wpadł w szał to nie patrzył nanic tylko bił gdzie ręka dosięgneła,rzucał co miał pod ręką...2a lata temu gdy juz mam 29lat...zapytałam się dalczego pije...odp."Bo lubię"pyt.się "ale dalczego lubisz,co w tym widzisz dobrego"...odp."Nic,wiem że to świństwo i niszczy czlowieka,ale ja niemam nic do stracenia,niemam dla kogo zyć itd.pójdę bynajmniej szybciej do piachu"...i mój facet tak samo mówi...To czyli nie jestem wazna w ich zyciu skoro niechcą dalmnie zyc... Mój wujek potrafi nie pić tydzień,dwa,miesiąć...ale jak zaskoczy to ciągnie do upadlego...i dzień zaczyna się tak...kieliszek,dwa,pięc,idzie spać...przebudzi się kilka kieliszków,znowu spac...i tak na okrągło...pije sam i z kolegami... Alkoholików się nie zmieni jak sami tego naprawdę nie będą chciec...i sami przed sobą przyznają się że maja problem z alkoholem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam piszę ,bo chcę się wygadać,mam dość wszystkiego,całego swojego życia,miało być tak cudownie a jest do bani.Ciągłe nerwy,stres i wstyd.mam 26 lat jestem mężatką od 2,5 lat ,mamy córeczkę 1,5 roku i to dla niej żyję.byłam głupią i naiwną idiotką od początku wierzyłam a nawet tłumaczyłam picie jeszcze wtedy chłopaka.Miałam dość życia i postanowiłam wyjechać do siostry do Londynu i powiedziałam, że albo jedzie i przestaje pić albo z nami koniec,oczywiście wyjechaliśmy ,znalezliżmy pracę było super do czasu kiedy zaczął pić oczywiście obiecywał,że chce się wyszaleć prze ślubem a ja mu wierzyłam nawet groziłam ,że nie będzie ślubu i co dalej to samo.potem było jak się urodzi dziecko ,myślałam ,że rzeczywiście będzie inaczej,bo bardzo chcieliśmy dziecka,i nadal nic nawet było gorze,zaczął jeżdzić na ryby,był taki dzień ,kiedy mała strasznie płakała i nie chciała się uspokoić chciałam żeby wrócił żebyśmy pojechali na pogotowie a on oczywiście był pijany i nie miał zamiaru wracać .teraz dobudowywujemy górę więc jest ciężko siedzimy u rodziców na dole a on nadal popija mam już dość jakiś miesiąc temu wywaliłam go z domu bo znowu była dwu dniówka dzwonił, przepraszał ale chciałam go trochę przetrzymać i chciałam żeby poszedł na aa i na wszywke oczywiście powiedział,że nie pójdzie bo po 1 da sobie sam rade a po 2 bo bał się że wszyscy będą wiedzieli.po tygodniu wrócił z kwiatami mówił że już nie będzie pił bo my jesteśmy ważniejsze uwierzyłam mu myślałam że naprawdę zrozumiał a po tygodniu znowu się napił i nie widział problemu,nawet córka jest agresywna jak jest wypity bije go,nie chce się przytulać i nie mówi tato(o co mnie obwinia,bo dużo już mówi a do mnie mówi mamusiu)wczoraj znów wypił,a dziś kolejny dzień już nie mam siły płakać nie chce rozmawiać z mamą bo się boje że mi powie "a nie mówiłam"a jak by tego było mało rodzina nie wierzy w nasz związek i gadają między sobą o nim , że robi tak a nie inacze górę ,że psuje łazienkę mam dość ich wtrącania się w moje życie wiem że mi pomagają ale to nie daje im prawa rządzenia nami,teraz żałuję że po pierwsze nie postawiłam swojego domu (i jak najszybciej chcę zrobić górę choć to trudnę bo brak kasy a ja nie pracuję ale mam nadzieję że to już nie długo się zmieni)a po drugie że wyszłam za niego za mąż mam nadzieję że jak zrobimy góre to skończą się nasze kłopoty i przestanie pić ,a jak nie to zostaniemy same i każe mu odejść ,bo już powiedziałam że dam rade sama wychować córkę.rozpisałam sie ale musiałam to wyrzucić z siebie za dużo we mnie złości,tęsknoty za tym co było na początku,bo pomimo tego że wypił opiekował się mną tak wspanialę że każdy mi zazdrościł szkoda że się to skończyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj sie z nim spotkalam, mielismy pogadac, on mial mnie przepraszac...przyjechalam do niego. usiadl kolo mnie, powiedzial cos do mnie i znowu poczułam alkohol ! znowu sie napil.. nawet w takich warunkach... chcial zebym do niego wrocila.. ze on juz sie zmieni.. ze przejzal na oczy nie chce mnie stracic.. ze juz nie bedzie mnie klamal.. pytam sie go czy cos pil a on zaprzecza ! przeciez mi sie nie zdawalo ! wyraznie czulam tak jak zawsze.. a on mowil ze nie pil.. :( zaczal przy mnie plakac mowil ze to go juz wykancza ze ja mu nie wierze... nie wiem dlaczego dalej z nim jestem.. ale wiecie co.. zaczynam sie do niego zniechecac.. dzis sie znowu spotkalismy. bylo tak jak zawsze wspaniale.. nie myslalam o tym cholernym alkoholu.. nic na ten temat nie mowilam.. ale czulam w srodku ze nie jest juz tak jak bylo.. nie ma tego szczescia w sercu jak mnie calowal obejmowal.. i wydaje mi sie ze zaczynam przestawac myslec o nim na powaznie.. nie chce miec takiej przyszlosci.. nie chce ciepiec.. nie chce czekac na niego w domu z mysla " ciekawe czy cos wypil " ... teraz znowu ma wylaczony telefon.. pewnie znowu pije.. napisalam mu smsa ze juz nie czuje tego co czulam.. nie wiem po co ja to wogole pisalam.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka9223
u mnie jest idealnie. weekend minal bez picia. mimo ze kolega dzwonil. dzisiaj mam urodziny i nawet nie zapytal czy bede robic cos czy nie. zachowuje sie tak jakby alkohol dla niego nie istnial. w koncu czuje sie szczesliwa!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mloda zona..
Witajcie. Ja mam męża, który ma problem z alkoholem.. mamy trzyletniego synka. Tyle razy już się na nim zawiodłam.. tyle złego przez ten alkohol, wstydu, kłótni, braku pieniędzy.. raz trafil do szpitala, raz chodzil na terapie, brak czasu, więc przestal, znowu zaczal pic, znowu wstyd, nerwy, łzy.. znowu obietnice ze pojdzie do lekarza cos ztym zrobi, trochę wytrzymał, był spokój jakis czas i znowu sie zaczyna.. Nie mogę już patrzec na niego po jednym nawet piwie, nie mogę sluchac tych jego bzdur jak wypije, nie chce zeby moje dziecko na to patrzalo, chce zeby mialo oboje normalnych rodzicow.. Znowu brak kasy bo On sobie wydal, a ja nawet nie wiedzialam, a teraz ani grosza nie mam..JUz dwa razy sie wyprowadzilam, chce z nim byc bo to juz jest rodzina, jest dziecko,ale ile mozna zniesc, dziecko im starsze, tez bedzie wiecej widziec.. Chce mu pomoc, ale ja za niego sie leczyc nie bede, powoli brakuje mi sil a nerwy coraz bardziej mnie ponosza, tak mocno jak nigdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój chłopak też jest alkoholikiem. Ma raz lepsze raz gorsze dni. Nigdy nie sądziłam, że "wpakuję" się w taki związek. Kocham go, ale bardzo się od siebie oddalamy. On wpada w ciągi, pije codziennie przed snem. Po dniu picia leczy się kolejne cztery. Chowa puszki, butelki. A potem mówi mi w twarz, że przecież wiem, że on jest alkoholikiem... Bywały dni, że nic nie wiedziałam. Jego ojciec jest lekarzem, relanium mamy na wyciągnięcie ręki. Sam też doskonale wie co i ile może łykać, żebym nic nie zauważyła. Chce się leczyć, ale niestety na razie na chęciach się zatrzymał. Kiedyś byłam najważniejsza dla niego, teraz najpierw jest piwo a potem dopiero ja... Nigdy nie zapomnę, jak wyszedł trzeźwy na 10 min do kiosku. Wrócił kompletnie pijany, wypił 0,7 wódki duszkiem. Gdyby nie ja, to pewnie już by go nie było. Ale to nie ma znaczenia. Według niego nic nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że on musi się napić. Te jego oczy, za mgłą, szyderczy uśmiech gdy jest wstawiony. Tego się nie zapomina i tak bardzo to boli. Gdybym tylko miała siłę żeby odejść... bo wiem, że nie ode mnie zależy to, czy on z tego wyjdzie. Powinien się leczyć. Powinien pojechać na odwyk. Powinien coś z tym zrobić. Nie powinien zostawiać mnie z tym wszystkim samej... nie powinien podnosić na mnie głosu, zasmucać mnie, oszukiwać... Nic mu nie zrobiłam... Dlaczego padło właśnie na mnie?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka9223
kazda z nas zadawala sobe to pytanie, dlaczego padlo na nas. moze tak jak wiekszosc sprobuj od niego odejsc? moze wtedy zrozumie swoj blad. ja nie odeszlam i dobrze zrobilam. nie pije. przychodzi po pracy trzezwy i nawet nie ma ciagu do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ze z nim zerwe to nic nie da.. bedzie chcial do mnie wrocic ale to potem i tak sie bedzie dalej powtarzac,.. nic nie zrozumie. zostawialam go juz kilka razy i co.. i dalej pije.. i wtedy jak go zostawialam to pil jeszcze bardziej.. ja juz mam obsesje na tym punkcie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przepraszam ze się wtrącę
dzis to znalazłam ------------------------------------------------------- Który to już raz?Dziesiąty,setny,tysięczny?Wciąż to samo przepraszam,już nie będę,nie mogę żyć bez ciebie,gdyby nie Ty zgniłbym w rynsztoku,nie mozesz mnie zostawić,daj mi ostatnią szansę.Ostatnia szansa była ostatnio.Wiem....ale teraz już na pewno będę dobry...... Tydzień, miesiąc, nadzieja wraca,skrzydełka pomalutku wyrastają świat nie wydaje się już taki szary.Ona zauważa ,że niebo jest niebieskie,trawa zielona,słyszy śpiewające ptaki ,wredne czarne wrony odleciały.Odleciały ale zostały mrówki łażące po plecach,wilcze spojrzenia,lisie nadsłuchiwanie,psi węch,sowi wzrok i ten cholerny gdzieś w oddali głos tykającego zegara odmierzający czas do eksplozji. Nie wraca,spóźnia się,nie odbiera telefonu. Stoi w oknie i widzi nadlatujące kruki,niebo robi się czarne. Zegar tyka głośniej i głośniej.Zatyka uszy ale to nic nie pomaga. Nagle wyrywa ją głos z pokoju; Mamo poczytaj mi!!!! Czyta....nie wie o czym,nie słyszy nawet swojego głosu,to przez te natrętne kruki. Nagle słyszy -mamo Ty płaczesz? przecież Puchatkowi nic się nie stało gdy spadł z tego drzewa!!!!! ........a tak tak kochanie tylko mi się zrobiło go bardzo żal........... Miał już dawno być w domu.Może się coś stało?Może zepsuł się samochód ?Moze potrzebuje pomocy? Ale czemu nie odbiera telefonu. Pewnie zostawił go gdzieś ,zapomniał zabrać.Pewnie zagadał się z kolegą. Przecież on już jej tego nie zrobi.Obiecał!.Przysięgał!. On ją kocha przecież nie wsadzi jej noża w serce znowu! Nie posypie jej rany solą! Nie da jej w "policzek". Ona mu uwierzyła,dała szansę,pozwoliła zostać.Pokochała "znowu" za to bo był taki dobry ostatnio. Jest! Przyjechał nareszcie! Cały i zdrowy! Otwiera mu drzwi................głos jej się załamuje w połowie zdania........... I nagle czuje mocne uderzenie w tył głowy , czuje,że spada w wielką przepaść. Podnosi sie znowu bo musi dla swojej małej iskierki obolała,otłuczona. Nie może opatrzyć jednak zranionej duszy by zagoiła się szybciej. Idzie do pokoju.Płacze w poduszkę.Życzy mu śmierci a przecież go kocha. Który to już raz?Jedenasty,sto pierwszy,tysiąc pierwszy?Wciąż to samo przepraszam,już nie będę,nie mogę żyć bez ciebie,gdyby nie Ty zgniłbym w rynsztoku,nie możesz mnie zostawić,daj mi ostatnią szansę.Ostatnia szansa była ostatnio.Wiem....ale teraz już na pewno będę dobry...... Tydzień, miesiąc, nadzieja wraca,skrzydełka pomalutku wyrastają świat nie wydaje się już taki szary.Ona zauważa ,że niebo jest niebieskie,trawa zielona,słyszy śpiewające ptaki ,wredne czarne wrony odleciały.Odleciały ale zostały mrówki łażące po plecach,wilcze spojrzenia,lisie nadsłuchiwanie,psi węch,sowi wzrok i ten cholerny gdzieś w oddali głos tykającego zegara odmierzający czas do eksplozji...................................... Tak moje drogie wygląda życie z nieleczącym się alkoholikiem. Obiecuja,bo my wierzymy obiecuja,bo tak pewnie mysla niejednokrotnie.Ale to choroba która trzeba leczyć. Wy nie róbcie nic dla nich,bo nie zmienicie tego.Zacznijcie robic cos dla siebie..terapia,to coś co nam pomoże. Wiem coś o tym...dopiero zaczęlam,ale lepiej przez wszystko przejśc,choc nadal jest trudno... Pozdrawiam Zona alkoholika

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka9223
bardziej przypomina mi to ksiazke niz prawdziwe zycie, ale coz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z pijakiem ani alkoholikiem
nie bedziecie szczesliwe moja rada-rozejsc sie bo on nie przestanie pic bedzie klamal, manipulowal by 2sroki za1ogon ciagnac nie badzcie naiwnymi dziewczynkami dluzej i postawcie sprawe na ostrzu noza inaczej to was zniszczy i wasze zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziuchna04
Witajcie..moj jest w szpitalu...trafił tam w czwartek,dopiero w sobote mi otym powiedzial...Dlaczego?Przez picie...ma żółtaczkę i rozwalona calą wątrobę od picia...ale ma to na wlasne zyczenie.. Takich ludzi nie powiini leczyc...obiecuje że po wyjściu koniec zpiciem..na jaki czas? pozdrawiam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takie obiecywania sa bez sensu.. wczoraj mnie blagal na kolanach ze wiecej tego nie zrobi.. dzis do niego przyjezdzam i czuje od niego alkohol.. no i co dalej? nie ma sensu.. nie da sie z tym nic zrobic.. on twierdzi ze nie ma z tym problemu tylko tak samo wychodzi.. jasne ! ja juz nie moge tego sluchac ! caly czas to samo i to samo.. wiem ze przyjdzie taki czas ze go zostawie i juz nie wroce.. nie chce zyc z alkoholikiem.. chociaz jakby mnie nie oklamywal.. ale on klamie za kazdym razem.. to jest okropne !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tita1988
Po przeczytaniu tego postu chciałabym też co nieco opowiedzieć o swojej sytuacji. Mam 23 lata mieszkam od ponad 3 lat razem z moim chłopakiem(nie mamy ślubu) u jego rodziców. Mamy 1,5-roczną córeczkę. On pracuje na trzy zmiany a ja siedzę w domu i zajmuje sie małą. Oczywiście problem jest w tym że on pije. To wiem, że napewno jest alkoholikiem. Na pamięć już znam jego kombinowanie jak tu sie napić, pije w domu i poza domem. Później przepraszanie, obiecywanie że już nie będzie pił. Że mnie kocha. Tylko że ja nie chce jego chorej, pijackiej miłości. Pytanie dlaczego nie odejdę. Nie potrafię. Chociaż bardzo tego chce. Ale nie mam dość odwagi. Najbardziej mi jest żal w tym wszystkim moje najukochańszej córuni. Nie chce żeby wychowywała sie w domu z ojcem alkoholikiem. Dodam jeszcze że moi rodzice są nie pijący. Natomiast chłopaka rodzice są wieloletnimi alkoholikami. W domu alkohol jest na porządku dziennym. A w tym całym bagnie jestem ja i mała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak żal ci córci
to najlepsze wyjście,wyprowadzic sie.Nie macie ślubu więc łatwiej sytuacja sie przedstawia.W takim domu ciężko wychowywac dziecko.Pamietaj,ze zachowania sie powielają.Teraz ty z alkoholikiem,a potem może tak trafic Twoja córka. Decyzja nalezy do ciebie.Teraz działaj,ale z mysla o sobie i o dziecku. Mlodziutka jesteś. Taki wstrząs może spowodowac zmiany w twoim partnerze.Jeżeli nie podejmie leczenia,nie zdecyduje sie na terapie,wtedy bedzie jasne co jest dla niego silniejsze. A wtedy odpowiedz sobie sama na pytanie,czy warto było??? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izuszka13
Jestem mężatką 23 lata i mam męża alkoholika. Czytając wasze wypowiedzi trochę się z nimi zgadzam, trochę nie. Może jestem staromodna ale wierzę, że jeśli się kocha to miłość może wszystko. Można żyć z alkoholikiem jeśli się choć trochę ten problem pozna. Po pierwsze przy różnych sytuacjach związanych z alkoholem w domu lub przy znajomych trzeba być konsekwentnym w postanowieniach i nie WIERZYĆ w żadne obiecywanki, że on będzie grzeczny i nie będzie pił.Po drugie każdy facet (w 90%) ma swoje EGO i ambicje zawsze można po nich pojechać to bardzo często skutkuje szczególnie przy kolegach męża no i po trzecie niestety ale kobietom jest to trudno do przyjęcia ale trzeba być wulgarną egoistką która przejmuje inicjatywę w towarzystwie a męża gasi to jest najlepsza broń na nich. Mój mąż zaczął pić będąc na studiach, myślałam, że to młodość, wyszaleje się i przestanie. To tylko złudzenie było ale wyszłam za niego za mąż, było to stopniowo i coraz gorzej ale był dobrym ojcem. Mamy trójkę dzieci i nie wiem co to było wstać do nich w nocy. Uważał że ja pilnuję w dzień dzieci a on w nocy gdy się obudzą, co nie znaczy, że w miedzy czasie nie pił. Pił i to były nawet ciągi od 3 do 7 dni. Wierzyłam w poprawę, obiecywanki aż skontaktowałam się z fachowcami, co trzeba zrobić aby udowodnić mu, że jest alkoholikiem. Bardzo prosta sprawa Kalendarz w widocznym miejscu w domu oraz zaznaczanie czerwonym mazakiem krzyżyków kiedy pił nawet jeśli było by to 1 piwo. Poskutkowało. na kartkach kalendarza w ciągu tygodnia były dwa puste miejsca, jedno, rzadko 3. Pomogło. Mąż zgłosił się do poradni, przeszedł terapię i po jakimś czasie znów zaczął..... Było jeszcze gorzej więc znów pomogli mi fachowcy. Zaczęły się wszywki (były 4) i niestety gdyby nie terapia nic by z tego nie było oraz dzieci które wspierały go i utwierdzały go w przekonaniu, że POMIMO ale go kochają. Warto poświęcić trochę życia aby nadal ze sobą być. Mój mąż kiedy nie pije jest bardzo cudownym, inteligentnym i błyskotliwym mężczyzną, potrafi być zawsze duszą towarzystwa. Mamy wiele znajomych, którzy przy mojej postawie i trudach życia mnie słuchają a nie męża bo wiedzą, że to dla jego dobra. Długo czasu potrzebowałam na to wszystko, warto było. Tak więc nie poddajcie się i wierzcie w siłę miłości ona też może wiele. Zostawić jest najłatwiej a potem czekać na księcia z bajki, takich już nie ma a czy będą zależeć będzie tylko od tego jak wychowamy nasze dzieci. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka9223
masz racje. moj tez sie upil w sobote po dlugiej przerwie, ale nie mialam mu tego za zle. po pijaku nigdy nie powiedzial ze kocha. zmienilo sie to. powiedzial kocham a ja mimo wszystko bylam szczesliwa. dotalam na nowo energii. nie wiem jak mozna zostawic kogos kogo niby sie kocha. nawet dla jego dobra. Ty mowisz koniec a on z rozpaczy idzie pic i wpada w ciag. masz doo niego pretensje a powinnas miec do samej siebie. oni w ten sposob oderagowuja. my idziemy do przyjaciolki sie wygadac a on z kumplem na piwo. i nie piszcie mi ze to nie tak, ze nie macie sily i wgl. tez jej nie mialam, ale milosc to piekne uczucie, alkoholik czy nie kazdy ma prawo do milosci. a my liczymy na zmany. ja postanowilam isc na komprois i to jest rozwiazanie. laski myslcie bo nie dosc ze on przez was pojdzie pic to wy bedziecie ryczec w poduszke bo on pije!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diadom19
Mój narzeczony pije od dłuszego czasu, jestesmy razem rok i we wrześniu mamy nasz ślub... nie wiem co mam robić... Nie wiem nawet dlaczego to aż tak bardzo mi przeszkadza. Niby to piwko, dwa dziennie... po pracy jak on to mówi... Ale siedzi za Granicą i właśnie tam tak pije więcej ciągle się kłucimy i nawet już padaja slowa ze ślub odwołujemy oczywiśćie z jego strony... Niby za granicą jest i czego oczy nie widzą temu serce nie żal... no ale.. nie wiem sama, martwie sie ze on tam kogos poznał, w koncu my tez sie poznaliśmy za granicą.... Najgorsze jest to ze mieszkamy od początku razem. Kocham go bardzo on mowi mi ze mnie też... Ale jak tylko poprosze o to zeby nie pił to robi mi wojne ze niby robie z niego alkoholika... ale tak jest... nie wiem co mam robić dzisiaj powiedzial mi ze odwołujemy ślub... a ja nie chcem bo go kocham, cała rodzina wie wszyscy szczęśliwi a nagle mam powiedzieć ze jednak nic z tego... Powiedzcie mi jak mam z nim rozmawiać co mu powiedziec zeby go przekonac zeby nie odwoływac ślubu....?? prosze pomocy...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diadom
Mój narzeczony pije od dłuszego czasu, jestesmy razem rok i we wrześniu mamy nasz ślub... nie wiem co mam robić... Nie wiem nawet dlaczego to aż tak bardzo mi przeszkadza. Niby to piwko, dwa dziennie... po pracy jak on to mówi... Ale siedzi za Granicą i właśnie tam tak pije więcej ciągle się kłucimy i nawet już padaja slowa ze ślub odwołujemy oczywiśćie z jego strony... Niby za granicą jest i czego oczy nie widzą temu serce nie żal... no ale.. nie wiem sama, martwie sie ze on tam kogos poznał, w koncu my tez sie poznaliśmy za granicą.... Najgorsze jest to ze mieszkamy od początku razem. Kocham go bardzo on mowi mi ze mnie też... Ale jak tylko poprosze o to zeby nie pił to robi mi wojne ze niby robie z niego alkoholika... ale tak jest... nie wiem co mam robić dzisiaj powiedzial mi ze odwołujemy ślub... a ja nie chcem bo go kocham, cała rodzina wie wszyscy szczęśliwi a nagle mam powiedzieć ze jednak nic z tego... Powiedzcie mi jak mam z nim rozmawiać co mu powiedziec zeby go przekonac zeby nie odwoływac ślubu....?? prosze pomocy...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie przekonuj go i tak będzie pić i daj sobie spokój z tym ślubem uzależnisz się jeśli chcesz takiego życia jakie dziewczyny opisują to będziesz je miała na własne życzenie uciekaj dopóki jeszcze możesz Twoje życie jest w Twoich rękach bardzo mnie poruszył post "przepraszam ze się wtrącę" ale to cała prawda o życiu z alkoholikiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odkąd zaczęłam pojmować, co to jest alkohol wiedziałam, że muszę zrobić co się da, żeby nigdy mój facet nie pił za dużo... facet mojej Mamy, czyli mój Tato, pił za dużo... brat mojej Mamy pil za dużo... facet mojej siostry pił za dużo... facet sąsiadki pił za dużo... najprościej było nie wiązać się z kimś, kto miał do alkoholu pociąg :O i tak właśnie zrobiłam - chłopakowi, który bardzo mi się podobał, po tym, jak spowodował wypadek, będąc na podwójnym gazie, powiedziałam, że nie możemy się spotykać - On przestał pić, nigdy nie byliśmy parą, bo zanim się ustatkował, ja zdecydowałam się na odnowienie znajomości sprzed lat, która przerodziła się w miłość, małżeństwo, dzieci... mąż prawie nie pił alkoholu... dzisiaj jestem w związku, w którym mój facet też nie pije za dużo... swojej córce powiedziałam, że jeżeli kiedykolwiek będzie miała problemy w swoim związku zawsze Jej pomogę, z jednym wyjątkiem - jeśli zdecyduje się być z kimś, kto nie umie pić zbyt wiele - będę bezsilna :O mąż Siostry 15 lat poddał się leczeniu i do dzisiaj nie pije alkoholu :D przeszła gehennę, nie odeszła od Niego, w karetce wiozącej Go do ośrodka pogryzł Jej palce w czasie ataku 😭 Wujkowi powiedziałam kiedyś, że jeżeli nie przestanie pić, nie zobaczy nigdy mnie i moich dzieci w swoim domu - długo trwało zanim zrozumiał, że to nie czcze gadanie, ale w końcu zrozumiał, okazało się, że byliśmy dla Niego ważnymi osobami - PRZESTAŁ ;) moja Córka pół roku przed ślubem odwołała uroczystość ... mój Tato nadal pije za dużo i życie mojej Mamy jest o k r o p n e 😠 przez 40 lat próbowałyśmy na przeróżne sposoby odwieźć Go od tego procederu... NIC nie pomogło... dzisiaj ja próbuję się odcinać emocjonalnie jak tylko się da, Tato nadal mówi, że nie ma problemu...😭 dopóki żyła Mama Taty moja Mama starała się ukrywać przed Jego Rodziną, że jest jakiś problem... dzisiaj potrafi o tym mówić do innych ludzi. Tylko co z tego? Siostra Taty uważa, że to żaden problem, szkoda słów 😡 Co jakiś czas jakiś lekarz na chwilę - miesiąc dwa - potrafi swoim wywodem Go otrzeźwić. Na chwilę... Nie mam pojęcia, jak Wam wszystkim Udręczonym Kobietom doradzić :( 1. nie wiążcie się z facetami, którzy uważają, że jedno piwko codziennie to żaden problem alkoholowy 2. nie wiążcie się z facetami, którzy o alkoholu wyrażają się zdrobniale: piwko, drineczek, kieliszeczek - sami przed sobą pomniejszają rangę problemu, który już mają jeśli już się z Takimi związałyście: - jeśli kochacie, macie dzieci - doprowadźcie do leczenia - to jest choroba, która najczęściej rujnuje psychicznie najpierw najbliższych alkoholika, a potem dopiero fizycznie jego :( - jeśli nie macie dzieci - odejdźcie, póki same nie rozchorujecie się przy alkoholiku - miłość może pomoże mu się podnieść i będziecie mogły znów z nim być - może :O każde wyjście jest trudne, żadne może nie przynieść pozytywnego rozwiązania 😠 alkohol to straszny wynalazek cywilizacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×