Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Teściowa wywyższa się nade mną, wyzywa wszystkim dokoła od tłuków i wieśniaków

Polecane posty

Gość gość
13:42 moja posuwała się do tego, że jak jeszcze byliśmy narzeczeństwem, to przy mnie potrafiła powiedzieć: "To co synku, widzę że wyjeżdżASZ na wakacje, dasz mi klucze do TWOJEGO mieszkania bo ja CI KWIATKI PODLEJĘ" rozumiesz? jego mieszkanie, jego kwiatki, on ma dać jej SWOJE klucze. Fakt, to on wtedy opłacał nam sam mieszkanie bo ja jeszcze studiowałam, ale wiesz co???? Takie chamstwo? Nie wytrzymałam wtedy i powiedziałam jej, że nie życzę sobie tego! I że po ślubie niech nie liczy na to, że będzie sobie mogła do nas wpadać jak do siebie, bo nie mieszka tam tylko jej syn, ale MY RAZEM. Co do dziecka i tego, że nie będę jej chciała zbyt często tu przyjmować, to myślę, że ona zastosuje swoją znaną wszystkim w rodzinie taktykę. Będzie grała pokrzywdzoną babcię, przyniesie drogie prezenty, by syn myślał, jak ona kocha wnusia. Do tego, jeśli będę chciała dozować te wizyty, będzie płakać przed synem że ona jest odrzucona i nie ma kontaktu z wnukiem. I żeby "dał jej wnusia". Przecież wiem jak to wygląda u jej innej synowej. Już się tego boję. Co mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:46 Oj dokładnie, idealnie ujęłaś facetów. Mój też niby mnie rzoumie, często mówi sam z siebie, że jego matka jest specyficzna i bywa wredna, ale też powtarza: " A co się przejmujesz jej gadaniem? Ona jest nienormalna, przejmujesz się gadaniem wariata? Ja to co ona mówi to zawsze zlewam, przecież robimy po swojemu". Mój też nie wie, jak to jest, bo mój tata i mama nigdy nie dali mu odczuć, że mają do niego jakikolwiek bunt czy coś im nie pasuje. Przykładowo, mój tata jest dość pobożny, mąż w ogóle, ale nigdy tata się nad nim nie wywyższał i nie mówił nic o kościele przy nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz rację, że mój teść to totalne chamidło i burak, kiedyś tu pisałam jak powyżerał jabłka naszemu dziecku... dlatego temat teścia jest zamknięty, zlewa go mąż i ja również, na nim już postawiliśmu przysłowiowy "krzyżyk" on się jasno określił, że nie lubi dzieci, nie chce nas widywać u siebie, u nas nie był od kilku lat i jest ok. Tylko teściowa nie daje o sobie zapomnieć, ciągle miesza bo jest na emeryturze od 8 lat, a że nie ma koleżanek, bo nikt jej nie lubi to jej się wybitnie nudzi:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teść...ech kij z nim. Wiem, że teściowa gorsza potrafi być. Moja też nie ma koleżanek, jej nikt nie lubi, jej własny szwagier jej nienawidzi, bo podobno mu pojechała właśnie od tłuków i niemot, bo studiów nie skończył (a nie skończył ich dlatego, że jej siostra była już z nim w ciąży i musiał iść do pracy, zarobić na rodzinę!) Przez to, że teściowa jest sama, mieszka sama, nie ma koleżanek...to ciągle wymyśla jakieś okazje i spotkanka, na które stara się nas ciągnąć. Kilka razy zdarzyło jej się też wepchnąć na spotkania młodych, tzn. nasze i szwagrów, któ©e miało być NASZYM spotkaniem a nie jakimś łączonym z teściową męczydupą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zastosuje swoją znaną wszystkim w rodzinie taktykę. Będzie grała pokrzywdzoną babcię, przyniesie drogie prezenty, by syn myślał, jak ona kocha wnusia. Do tego, jeśli będę chciała dozować te wizyty, będzie płakać przed synem że ona jest odrzucona i nie ma kontaktu z wnukiem. I żeby "dał jej wnusia". Przecież wiem jak to wygląda u jej innej synowej. Już się tego boję. Co mam zrobić? xxx to taktyka wszystkich teściowych ja karmie piersią, stosuję blw i mam argumenty, że przez to nie mogę "dać" dziecka... mówię ci poszukaj moich wątków tam wszystko opisuję... a prezenty-moja przynosiła same goowna chińskie i toxyczne, które strach dać dziecku-ja mam mnóstwo zdroworozsądkowych argumentów na nie, które mąż rozumie a co do tego, że ona mówi "jego" u mnie to samo (idę do x, u x, dziecko mojego x, mieszkanie mojego x, x jest u SIEBIE na działce, x jest na SWOJEJ działce etc) ... jak się wkurzę to powiem, żeby sobie wgrała nowego softa, bo od 8 lat nie jest jego tylko nasze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:58 hehe, niestety, ten typ tak ma... Przeczytam chętnie Twoje wątki, ale dzisiaj nie wiem, czy będę mogłą poświęcić tyle czasu. Jak się uda, to przeczytam jakieś dzisiaj. Współczuję Tobie tak samo jak sobie, ale z jednego się cieszę... że jest ktoś, kto mnie rozumie. Bo tak normalnie to mam wrażenie, że tylko ja mam taką teściową, kiedyś zakładałam tutaj tematy na forum i tylko po mnie jechano tak że się zastanawiałam czy serio to ze mną coś nie tak? Ale jak to...pewnie pisały jakieś oszo... no głupie osoby. Jak można mówić, że ta sytuacja to jest moja wina? :/ Przecież ja nigdy jej przykrości nie sprawiłam, nigdy nie zrobiłąm jej na złość, byłam normalną osobą...nigdy zresztą nikomu nie mówię nic, co mogłoby sprawić, że poczuje się zgnojony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co to jest blw? Ja też zamierzam karmić piersią. A poza tym co to ma być "dajcie mi wnusia"? Niech sobie weźmie psa ze schroniska. Co to ma być "DAJCIE"? A poza tym, ona już próbowała mi wciskać, jak mam nazwać swoje dziecko. Jedna z takich rozmów była z jej strony tak bezczelna i natrętna, że skończyła się moją irytacją, gęstą atmosferą i moim powiedzieniem jej, kto tu jest od wybieranie imienia. Używała słów "on MA BYĆ...." i tu imię wstawiła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak będę miała chwilę wieczorem to poszukam linków do moich wątków i ci wkleję, ostatni był o teściowej urażonej organizacją roczkku na 10 stron :) także tego... jest specyficzna i nigdy sie nie polubimy, tylko że ja mam przez nią depresje i doły a po niej to wszystko spływa i tylko szuka okazji by dać znać o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
blw to metoda rozszerzania diety :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze ci dopiszę ,że moja to mitomanka i konfabulantka dodatkowo, jechała po drugiej synowej, że nie chciała dac wnusia w wózeczku mojemu mężowi, a mąż mi powiedział, że to zmyśliła aby dowalić synowej bo wcale nie chciał z nim spacerować bo miał wtedy 16 lat i nie interesowało go wówczas bawienie niemowlaka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:06 masz zdiagnozowaną? Ja nie miałam depresji, ale serio, byłam u psychiatry. Zdiagnozował mi stany lękowe i początki depresji, leczyłam się niecały rok lekiem antydepresyjnym. Super lekarz, bardzo podniósł mnie na duchu. Teraz jestem zdrowa, ale nie raz myślę sobie, że może trzeba było odejść...mieć spokój. Odejść od męża, raz na zawsze mieć spokój z jego matką. Która nigdy, nigdy nie da za wygraną, widzę przecież że codziennie wypisuje do niego, wydzwania co parę dni...to się nigdy nie skończy. Może powinnam była odejść...ale czy warto oddać miłość, wszystkie wspomniania, nasze przywiązanie, nasze uczucie, to co nas połączyło (najpiękniejsza miłość jaką dane mi było przeżywać - no, może niedługo porównywalna będzie ta do dziecka ;) ) ? Warto to przekreślić bo baba nam chce siedzieć na plecach? Warto pozwolić jej to zniszczyć...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nigdy nie wybaczę tej....szmacie że przez nią musiałam trafić do tak hardkorowego lekarza...jak byłam mała zawsze sobie myślałam "psychiatra to jakiś hardkor, nigdy mnie to nie spotka, to spotyka tylko ludzi ze schizofrenią, zwidami, ciężką depresją"... a tu proszę, chichot losu. Mąż bardzo oddalił od nas matkę po tym co się stało. Ona nie wie, że się leczyłam,, ale podejrzewam że widziała po mnie wtedy że schudłam, że źle wyglądałam, że miałam czerwone wykwity na skórze bo zaostrzyły mi się objawy atopii (mam skórę atopową). Może czegoś się domyśliła. Ogólnie od tego czasu mi nie dowala, ale stosuje inne sztuczki. Wydzwania do syna. Ja nie wymagam, by urwał kontakt. To jego matka. Ale zawsze jak słyszę, że ona dzowni, to sobie myślę: o nie, znowu ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz wchodzi mi w tyłek, udaje dobrą teściową. Ojjj nie uwierzę w to, choćby się świat walił. Nie wierzę w to. Bo ta zmiana dziwnie zbiegła się w czasie z moją ciążą, dziwnie też nawet na ślubie siedziała u nas jak na stypie, wszyscy się patrzyli, co ona taka posępna. A ona miała żałobę że synek się żeni. Szeptała mi do ucha, że mamy słabiuteńką muzykę na weselu. To było na maksa przykre, wygarnęłam jej wtedy że jak nie pasuje to proszę stąd wyjść. Innym pasuje. Nigdy nie powiedziałam, nie mówię, i nie powiem do niej "mamo". Używam form bezosobowych, unikam zwracania się bezpośredniego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie się mnie pewnie przestraszyli, że byłam u lekarza - jak to w Polsce panuje przekonanie - od czubków i nie będą odpisywać. Trudno ;) A tak serio to pewnie szukasz tych wątków, by mi wkleić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli jeszcze jesteś to ja też już jestem. Musiałam wyjść z domu i nie było mnie kilka godzin, teraz dopiero wróciłam, dziecko je więc Ci odpisuję. Nie, nie przestraszyłam się, nie uważam Cię za czubka, w zadnym wypadku. Ja byłam u psychiatry tylko raz, 10 lat temu, na początku studiów... wynajmowałam wtedy mieszkanie z 2 dziewczynami... były to rozpuszczone jedynaczki, robiły mi pranie mózgu, wywyższały się, wykorzystywały, wpadłam przez nie w "anoreksję"... któregoś dnia zemdlałam i zabrało mnie pogotowie, zrobili mi wyniki były złe, ale to wynik wyczerpania organizmu, niedojadania, a oni myśleli, ze anoreksja i musiałam odbyć rozmowe z psychiatrą. Ale mam skłoności do depresji i wiem na 100% że mam depresję poporodowa, ale mam tyle roboty przy dziecku, ze nie mam kiedy iść do lekarza, wstyd sie przyznać, ale u ginekologa też jeszcze nie byłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam Twoje wątki, tzn. pierwsze wpisy i kilka wpisów ludzi poniżej. Z tym psem to masakra jakaś... z urodzinami zresztą też widać, że baba ma wredny charakter, po prostu ciężko lubić taką osobę a nawet tolerować... Oczywiście były osoby pod Twoimi wpisami, które po Tobie jechały, oj skąd ja to znam...ale wynika to tylko z tego, że nie znają całej sytuacji, wyrywają to z kontekstu ogóły Twoich relacji z teściową, a poza tym tu jest pełno bab, które chcą komuś dokopać, czego by nie napisał. Zawsze będą na "nie". Teściowa wyjątkowo obleśnia z tym psiurem, z higieną coś widzę na bakier... a jak to się stało że ona się w ogóle przypełętała? To przez to, że mieszka niedaleko... nasza mieszka 20 km od nas, więc niemożliwe by nagle na nas wpadła...chociaż tyle. A Wy mieszkacie w sąsiedztwie swojej, tak? Ech...współczuć. Moja teściowa kiedyś namawiała nas na kupno mieszkania bliżej niej, ale olaliśmy to. Jeszcze czego! Życia bym nie miała... A jak tam teść? Co u niego? Ten to dopiero...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ogółu* miało być A Twój mąż nic jej nie powiedział w tej sytuacji z tym psem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mąż jak zwykle olewa wszystko albo udaje, że nie słyszy... jak coś mu powiem, to wtedy mówi, że ona sie nie zmieni i po co ma jej dodatkowo sprawiac przykrość... ona się przyczepiła bo mieszka parę bloków dalej częstó łazi pod naszymi oknami z tym psem i mnie śledzi, też kiedyś pisałam ale nie wiem w którym wątku wiesz jeszcze popiszemy, teraz idę kąpać dziecko a potem usypianie, ale wrócę wieczorem tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, pewnie będę :) Tylko nie wiem dokładnie o której ;) Co do męża...ech... mój tata taki jest ... jak moja babcia (jego matka) coś przys**rywa mojej mamie, to on NIC nie mówi. Twoja przynajmniej Ci nie przys**rywa personalnie, moja teściowa to już wiesz jak przywalała. Przestała, owszem, ale dopiero wtedy jak syn jej zabronił tu się pojawiać bez zapowiedzi. Ogólnie zna mores, uspokoiła się, nie wprasza się...no może z 2-3 razy w roku a tak to na szczęście odpuściła. Ale wiem,że to wynika m.in. z faktu, że jesteśmy dalej od niej i nawet jak ona przyjeżdża tu do miasta, to do naszej dzielnicy ma dość daleko, leniowi się po prostu nie chce i chwała za to. Nie ma prawa jazdy, więc zaraz by jej trzeba było szofera, bo komunikacja miejska jej się nie podoba...a mój mąż nie lubi dawac się wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko że co z tego, że ona nam nalotów nie robi, skoro co drugi dzien molestuje mojego męża, kiedy do niej znów przyjedziemy. Dla mnie co tydzień się z nią widzieć to stanowczo za często. Myślę, że ona używa formy mnogiej tylko dlatego, żeby synowi było miło. A tak ogólnie to syn się liczy tylko, ja mogłabym nie istnieć. Pewnie by się cieszyła, jakby nam się nie udało. Dała temu wyraz wiele razy parę lat temu i na naszym ślubie siedziała jak na pogrzebie, już pisałam. A ten ślub to był rok temu więc niedawno. Teraz wielkie niby ciepło, bo założę się że jej chodzi o to, że ma sr*aczkę, że nie będzie wnuka często widywała bo my się dystansujemy. Próbuje na siłę wymyślać spotkania, w zeszłym miesiącu co tydzień coś wymyślała. A już pisałam, że na tych spotkaniach jest sztywno i nienaturalnie, więc nie wiem po co na siłę do nich dąży. Z nudów. Ostatnio tak jak Ci pisałam: zorganizowała, a przywitała mnie z chłodną miną i męża też. To po jakiego kija zaprasza? A miałam tam nie jechać, teraz żałuję że przyęłam zaproszenie. Na następny raz wyślę męża samego. Pewnie jak mnie nie będzie, to będzie mu prała móżgownicę żebyśmy jednak dali na imię dziecku tak jak jej się ubzdurało...no mówię Ci, chora kobieta. Miała już swoje dzieci, mogła nazywać jak chce. Wypaliła nam tekstem: "tylko wózek to ŁADNY kupcie a nie jakiś badziew" nie no, na pewno badziew kupimy, na sto procent, przecież mamy zero gustu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyjaśnij mi łaskawie, po co utrzymujesz kontakt z tą kretynką i prostaczką? bo to teściowa? no i co z tego? naprawdę nie musisz się z nią spotykać, słuchać bzdur, i podnosić sobie ciśnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja was dziewczyny dobrze rozumiem.współczuję wam i samej sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:07 wiem...i dlatego często mąż jeździ sam. Ale święta, imieniny...wieczie unikać się nie da. Zaraz będzie wnuk i co mam zrobić, zabrać dziecko i nie dopuszczać do kontaktu i babka będzie płakać że nie ma kontaktu z wnukiem przez złą synową?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tego mąż często jest jak struty gdy tam z nim nie jadę...to mnie wpędza w poczucie winy względem niego, a NIE POWINNO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słaba i niedouczona jest założycielka tego tematu,bo"wywyższa się nade mną"to jest niepoprawny zwrot.Pani mgr....jak z koziej d**y trąba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:05 nie zesraj się idiotko. To ze autorka jest po studiach nie oznacza ze nie może popełnić błędu. Ale idiotka z ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I podaj poprawna wg ciebie formę, Pani profesor od targania buraków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masakra, autorko mam nadzieję że utrzymujesz z tą babą chłodne stosunki a najlepiej jak najmniej się widywać z taką... nie lubię takich ludzi, uważają się za lepszych od całego świata dokoła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozbawilyscie mnie bardzo tym ,że uwazacie ze doktorat z chemii jest trudniejszy niż doktorat z humanistyki. akurat mój brat ma doktorat z chemii i sporo moglabym pisać na ten temat.sam sie śmieje ze to łatwizna bo jego doktorat mial tylko 20 stron i to byly jakies badania.wiele sie nad tym nie napracował.do dziś mówi ,że doktorat był dużo łatwiejszy niż skonczenie szkoly sredniej. natomiast moja ciocia robila doktorat z filozofii i to była masakra-ta kobieta siedziala ciągle nocami nad książkami i pisala..ciągle konferencje i publikacje..pisala coś o biblii ,ale musiala zdawac egzamin z języka łacinskiego i hebrajskiego.angielski oczywiscie tez.jak porównam doktorat z chemii mojego brata a jej to jest przepaść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×