Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Budżet domowy czy Wasz facet dokłada się do opłat ?

Polecane posty

Gość gość
gość dziś My 10 lat po ślubie,konto na męża.Tam wpływa jego i moja pensja,on pobiera kase i daje mi.ale upoważnić do konta mnie nie chce. xxx Ja pietrolę, Twoja pensja wpływa na konto męża, do którego nie masz dostępu a on Ci łaskawie wydziela z TWOICH pieniędzy? Mam nadzieję, że żartujesz? xxx Ja mam swoje konto założone długo przed ślubem, gdzie wpływa moja pensja. Mąż nie ma do niego upoważnienia, ale nie jest ono potrzebne nikomu. Mąż założył sobie konto, którego oboje jesteśmy właścicielami i jego pensja na nie wpływa w całości a ja co miesiąc część swojej przelewam wewnętrznym przelewem. Z części tego, co mam na swoim koncie, staram się zrobić zawsze choć trochę oszczędności na lokacie. Poza tym zawsze trochę sobie zostawiam na swoim koncie, żeby mieć na ewentualne płatności kartą. Mąż natomiast ma kartę do wspólnego konta a ja nie. W razie potrzeby zawsze mogę robić dowolnie przelewy wewnętrzne w czasie rzeczywistym, więc nie ma problemu, jeśli któreś z kont się wyczyści. Nie raz wymieniamy się też gotówką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ze wspólnego konta nie można miec kasy dla siebie na własne wydatki zachcianki?:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my mamy osobne konta. robimy określone opłaty ja spozywke, media a maz kredyt za dom. to co zostaje idzie na wspólne oszczędnościowe konto. żyjemy tak od 11 lat-z wyjątkiem kiedy byłam na wychowawczym, wtedy maz sam wszystko opłacał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspólne 2 konta i nikt nikogo nie rozlicza większe wydatki ustalamy razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ze wspólnego konta nie można miec kasy dla siebie na własne wydatki zachcianki x teoretycznie mozna ale w praktyce zawsze wczesniej czy pozniej beda nieporozumienia ja jestem osoba z duzym poczuciem wlasnej przestreni rowniez tej finansowej i wole miec na toebeczki buciki i winko z kolezankami SWOJE a nie wspolne moj maz natomiast jest gadzeciarzem i roz******laczem kasy wiec tez lepiej ze rozwali na kolejnego iphona swoje niz cale nasze, poza tym mam przyjemnosc jak sprawie mezowi prezent za swoje a nie za nasze . kazda para czy malzonkowie powinni opracowac swoj system zarzadzania pieniedzmi , ja nie twierdze ze nasz jest najlepszy , jest dobry dla nas , gdybym zarabiala malutko to pewnie wolalabym zeby wszystkie pieniadze byly nasze , to sprytny uklad bo zawsze lepiej miec do dyspozycji 10 tysiecy niz 1200 czyz nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ło jezusieńku. Komunikujesz: od jutra mój drogi zakładamy wspólne konto. Na to konto przelewacie jakąś kwotę - oboje a resztę ciułacie na osobistych kontach. Z konta wspólnego robicie zakupy, rachunki itp. Jak coś zostanie możecie też założyć wspólne konto oszczędnościowe. Razem 4 konta ale każdy ma co lubi. Odkładacie na siebie w razie jakby wam się zamarzyła niezła fura a drugiemu buty od Gucciego A dwa konta do wspólnego oszczędzania na remont i na bieżące wydatki. Siądź i podlicz ile kosztuje wasze życie. ile zakupy, ile rachunki, zaokrąglij w górę i taką kwotę wpłacajcie na pół każde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje ci, pogadaj z nim jak najszybciej, bo zamierzasz wyjsc za kutwe, a to sie z wiekiem poglebia. Normalna sytuacja wyglada tak: gość dziś "My mamy wspólne konto i dwie karty do tego konta....wpływa tam moja i męża kasa.... Z tego konta robimy opłaty i robimy zakupy . Przelewam również pewna sume na oszczędnościowe,też wspólne". TAK WYGLASA MALZENSTWO, czyli wpolnota. Inne rozwiazania tez sa OK, jednak tak powinno wygladac malzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój chłopak ma jakąś manie ciułania na swoim koncie pieniędzy i w sumie to dobry nawyk, ale często wychodzi na to ,że to ja robię większość opłat i kupuję żywność - no bo mój facet przecież wielce odkłada. Przyznam, że to trochę nie fair mimo wszystko i zle się z tym czuję. xxx autorka dobrze wie, że jak zacznie o tym z nim rozmawiać to już do kończ życia zostanie konkubiną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak oboje maja normalne podejście to nawet przy wspólnym koncie nie bedzie żadnych nieporozumien. Nie wiem skad ten wymysl ze wspólne konto to niewiadomo co. Ale już na kafe slyszalam teksty jak to maz by siedzial i sprawdzal w jakich miejscach zona uzywa karty i ona sobie majtek nie moze kupic :P X Wg mnie jesli ma sie podejrzenia ze przy wspolnym koncie będą problemy tzn. ze jedno (albo oboje) nie jest gotowe na związek. Zwiazek gdzie szanuje sie siebie nawzajem, podejmuje wspolne decyzje i mysli rozsadnie (m.in. potrafi sie wydawac pieniadze z glowa). I tyle, tu nie ma zadnej filozofii. Ps. Zyje w konkubinacie, i zasady mamy normalniejsze niz w czesci malzenstw ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gdybym zarabiala malutko to pewnie wolalabym zeby wszystkie pieniadze byly nasze , to sprytny uklad bo zawsze lepiej miec do dyspozycji 10 tysiecy niz 1200 czyz nie?" No tak. W innych malzenstwach to zyja sprytne i nieudolne finansowo kobiety dlatego nie musza chowac kasy po katach. A jak sa mniej sprytne ale bogatsze wtedy chowaja kasę zeby maz przypadkiem nie wydal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szałowo i pięknie
O ile oszczędzanie to dobry nawyk, to niestety, ale facet robi sobie oszczędności Twoim kosztem. Takie pytanie jak Twoje w ogóle nie powinno istnieć i dziwie się, że pozwalasz na takie dziwne "układy". Zwykle faceci zarabiają więcej i pokrywają większe koszty życia, można się również podzielić 50 na 50, ale ciężko mi wyobrazić sobie, że Ty dokonujesz większości opłat i jeszcze kupujesz żywność, powiedz facetowi co i jak zdecydowanym tonem, zwłaszcza, że będziecie lada chwila małżeństwem. Nie może być takich sytuacji, nie bądź "jeleniem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie chowa kasy po katach bo obydwoje wiemy ze mamy swoja kase , nie jest to chowane nie jest to tajemnica . Kobiety nieudolne finansowo nic nie chowaja bo nie maja co chowac . Co do mojego meza troche sie zgodze ale sama napisalam ze jest rozpierdalaczem wiec nie dowalilas mi :) opracowalismy taki system i jest nam dobrze i to sie u nas sprawdza , masz z tym jakis problem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szałowo i pięknie
Poza tym piszesz, że chłopak jest z biednego domu, może u nich w domu tak było/jest, że mama musiała się nadwyrężać, a ojciec nie przejmował się, że istnieje coś takiego jak opłaty? I trochę wyniósł z domu to wszystko narzeczony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co ma biedny dom do tego? facet zarabia i uważa że jego kasa jest jego a jej kasa jest wspólna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz z tym jakis problem ? X Ty chyba masz problem z mezami, którzy pozwalaja swoja kade rozwalac zonom ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mylisz sie , nie mam problemu z cudzymi mezami a tym bardziej z cudzymi finansami , pisze przeciez ze kazdy powinien opracowac swoj system domowego budzetu Ach no zapomnialam ze ty czytasz tylko to co chcesz wyczytac i wyrywasz wypowiedzi z kontekstu calosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dobrze ze ja nie mam gadzeciarza i liczymy sie z tym na co wydajemy bo chcemy kiedys miec swój dom wiec niepotrzebnie kasy nie wydajemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy naprawdę macie takie problemy? Ja ze swoim facetem mieszkam już dwa lata i nie ma żadnego podziału na pół czy jakkolwiek inaczej. Mamy osobne konta, ale nie zastanawiamy się ile każde z nas wydało. Moje i jego pieniądze to nasze wspólne i już. Nigdy nawet nie zastanawialiśmy się czy któreś z nas mniej czy więcej wydało w danym miesiącu. Macie chyba jakieś złe podejście ze swoimi partnerami/mężami skoro rozliczacie się z każdej złotówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DO AUTORKI: było sporo pomysłów na podział kasy! Ale ważne bys przed ślubem przegadała tez i inne kluczowe kwestie! To naprawdę pomaga! Na co dzień żyje się nie samą miłością. U nas każde przemyślało sobie co oznacza kluczowa kwestia i jakie widzi potencjalne problemy/tematy i przegadaliśmy je krok po kroku (np. liczba dzieci, co gdy nie uda się miec dzieci, metody wychowawcze, ważność pracy i rozwoju, czas wolny) . Jasne, ze życie weryfikuje wiele spraw. Ale takie rozmowy ułatwiły nam start w małżeństwie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dobrze ze ja nie mam gadzeciarza i liczymy sie z tym na co wydajemy bo chcemy kiedys miec swój dom wiec niepotrzebnie kasy nie wydajemy. x my dom juz mamy , wszelaki sprzet i samochody tez , na wspolne przyjemnosci odkladamy razem wiec nie widze w tym nic zlego ze swoje zaskorniaki wydajemy na p*****ly , wazne ze nikt z czlonkow rodziny na tym nie cierpi zycie to nie tylko wieczne zbieranie , ja kocham buty i torebki a telefon mam stary , maz kocha elektroniczne pop*****lki wszystko zalezy od sytuacji finansowej rodziny a autorka powinna wziac tego narzeczonego na powazna rozmowe i sie nie czaic bo w kazdym ukladzie a szczegolnie finansowym nikt nie powinien czuc sie oszukany i wykorzystany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko: odpowiem krótko, gdyby mój facet nie dokładałby się do opłat nie zostałby moim mężem. Nie wyobrażam sobie życia z kimś kogo muszę utrzymywać, bo "on odkłada". Tak, tak, utrzymywać. Bo jak inaczej nazwać tą Waszą chorą sytuację? Ty płacisz za rachunku, jedzenie, a on co? On ma kasę na swoim koncie, a żyje z Twoich pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, dokladac to sie moze dorosle zarabiajace dziecko, a twoj narzeczony ma rachunki oplacac. Jestem 16 lat po slubie i pieniadze sa u nas wspolne. Jedno konto. Zakupy robie ja, wiec ja trzymam kase. Tzn, ja wiem ile odlozyc, ile przeznaczyc na jedzenie, rachunki itp. Robicie wspolna puche do ktorej wrzucacie po 2/3 swoich poborow i juz. Z tego powinnas umiec pokombinowac cos odlozyc, bo moze byc problem, kiedy urodzisz dziecko. Moze sie nagle okazac, ze dziecko jest tylko twoje. Niejedna tu juz taka byla, honorna, ktora od faceta grosza nie wezmie, a facet przeciez samochod oplaca, to na wspolne dziecko lozyla sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
coś mi się wydaje że utrzymywanie tego faceta jest warunkiem wzięcia przez niego ślubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję wam kobiety. Bardzo. Jeśli facet jest taki bidok, że nie jest w stanie sobie pozwolić na te bajońskie sumy na jedzenie i 'chemię' + czynsz (a to jest zaledwie jakieś 1500 maximum na osobę), to po jakiego dziada wy się z nim hajtacie? Boście tak samo bidne mentalnie. Normalny facet zarobi, bo umie, weźmie kartę i zrobi przelew gdzie trzeba i nie będzie darł japy, ile to on nie wydał, bo to dla niego zaledwie grosiki są. No, ale cóż. Macie życie jakie chciałyście. Zgrywacie się na takie super niezależne, bo wstyd wam przyznać, że stać was było tylko na ofermy, które trzeba holować i wspomagać finansowo, bo bez tego byłoby krucho. Tworzycie jakieś mityczne 'zasady', ile to kto się ma zrzucać, jakby wasze małżeństwa to była jakaś kwesta na powodzian albo dzieci z Mozambiku. Oj, nie noszą gaci te wasze chłopy, nie noszą. Jedna tu coś wypisuje o 4 kontach, a pewnie na każdym bidne pińćset zeta... Szkoda, że nie 10 kont i wyliczanki kto zjadł nadprogramowy jogurcik za 2zł. Żal mi was serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jest tak, ze mąż płaci ratę kredytu, a ja media. Nie są to równe kwoty, ale proporcjonalne do naszych zarobków. Spożywkę kupujemy wspólnie - kiedy kto ma czas, idzie na zakupy. Jak komuś braknie pod koniec miesiąca - wspomagamy się. Co zostanie (a rzadko się to zdarza), odkładamy na oszczędnościowe. Nie wydajemy na głupoty, ale wiadomo - jedzenie, ciuchy, dwa samochody i dwójka dzieci - to kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Superbly illaimnuting data here, thanks!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
These topics are so counfsing but this helped me get the job done.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba Jestem ZaDobra
Jesteśmy razem 2 lata, od ponad roku zaręczeni. Ja zarabiam dwa razy więcej, wydaję 70 % zarobków, jak nie więcej, na opłaty, kredyty, jedzenie, po prostu - na wspólne życie. On wydaje ok 50 %, a i tak wszystkie nadprogramowe wydatki ja sponsoruję, co mnie niesamowicie wk**********, bo sama rezygnuję ze swoich pasji, wyjazdów, spotkań z przyjaciółmi, rodziną, czy zakupów, żeby uregulować płatności, "na które przecież jego nie stać, bo już wydał na fajki i piwo". Dramat, k****. Mam dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To lepiej nie bierz ślubu. Ja kiedyś też byłam tak naiwna, liczyła się miłość. A teraz ja zarabiam ponad 8000 zł on 3000 zł i jeszcze ma pretensję, że za dużo pracuję. Szkoda mi syna, inaczej dawno bym odeszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×