Czołowe zderzenie pociągów

Jako były dyżurny ruchu włosy stają mi dęba gdy w ostatnich latach doszło do kilku czołowych zderzeń pociągów. (Sląsk, Bawaria i ostatnio Włochy). Za te przestępstwa przed Sądem powinni stanąć nie tylko dyżurni ruchu ale i politycy odpowiedzialni za Infrastukturę Kolejową. Dyżurnym ruchu byłem na początku lat 1960. Wtedy była już znana, elektronika, przekaźniki i automatyczne hamowanie pociągu po przejechaniu sygnalu na stop. Sygnalizacja winna być taka konstruowana aby wykluczyć błędy ludzkie, a to jest bardzo proste i wcale nie takie kosztowne. Gdy na trasie jednotorowej pociąg opuszcza stacje, to powinien powodować, ze na stacji do której pociąg się udaje, przestawić sygnał na stop drogą elektroniczną. Maszyniście należałoby odebrać możliwość wyłączenia automatycznego hamowania. Możliwość tylko za włączeniem do tego dyspozytora, który kieruje ruchem na tym odcinku. A co robił dyspozytor, gdy obserwowal ruch na tym odcinku. Dlaczego on nie nakazał dyżurnym ruchu gdzie pociągi mają się krzyżować. Ta krótka rozmowa dyżurnych ruchu którzy spowodowali zderzenie pociagow na Sląsku, gadali głupstwa przez telefon. Mnie uczono, ze na z dyżurnym ruchu na sąsiedniej stacji tak była prowadzona rozmowa. "Czy droga dla pociągu Nr XXXX jest wolna. Kolega ten powtórzył to co powiedziałem. Kolega mowił: "Droga dla pociągu Nr XXXX jest wolna. Ja to powtorzyłem i zapisałem godz, minute i nazwisko rozmowcy do dziennika. Nie wiem jak się szkoli obecnie dyżurnych ruchu. Bo ja ukończyłem Technikum Kolejowe, Potem rok praktyki, Egzamin pisemny i ustny który trwał 7 godzin. ( najcięższy egzamin który w moim zyciu skladałem). Potem 2 dni badania psych-techniczne. Byłbym dyżurnym ruchu na jednej tej stacji nie doszłoby do takiej tragedii.