Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Odkąd urodziłam dziecko mam problem z sąsiadami

Polecane posty

Gość gość

Hej. Wprowadziliśmy się z mężem do tego mieszkania 3 lata temu. Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów z sąsiadami. Wszyscy sąsiedzi są starsi,ludzie 50+ . W czerwcu tego roku urodziłam dziecko. I od tego właśnie czasu sąsiedzi robią nam problemy. Wózek zazwyczaj trzymamy w mieszkaniu chyba że wychodzimy gdzies rano i później planujemy spacer to zostaje na klatce bo po co mamy wciągać go na trzecie piętro. Na noc wózek jest zawsze zabierany. Na klatce nie przeszkadza w przejściu. Ostatnio wózek został zniszczony. Ktoś pociął go nożem/żyletką. Zainstalowany jest domofon więc to nie ktoś obcy. Sąsiedzi nasyłają na nas policje bo " dziecko za głośno płacze" . Jedna z sąsiadek poszła do MOPSu i powiedziała że my się źle dzieckiem zajmujemy. Mieliśmy już kontrole,na której pracownica MOPSu nie stwierdziła żeby był z tym jakiś problem. Dodatkowo sąsiedzi z góry potrafią walić nam w sufit albo po grzejniku. Mam już tego serdecznie dość. Nawet już " dzień dobry" nie odpowiadają wcale albo z wielką pretensją. Nie wiem co mam robić..chyba jedynym wyjściem jest wyprowadzka stąd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaaasne, sąsiedzi pocięli ci wózek żyletką. Zastanów się, co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba by teraz wysłuchać co sąsiedzi mają do powiedzenia w tej kwestii wysłuchać obu stron konfliktu prawda zazwyczaj lezy gdzies pośrodku wina po obu stronach cos musi byc przyczyna takiego zachowania zastanów sie czy czasem nagle nie obroslaś w piorka czy nie przejawiasz postawy "wszystko mi się należy" czy nie zmieniło sie twoje zachowanie wobec sąsiadów a może zachowujesz się w taki sposób jakby ś chciala podporzadkować sobie otoczenie do swojej nowej sytuacji (do potrzeb twoich i dziecka) a ludzie tego nie lubia zwlaszcza starsi NIC sie nie dzieje bez przyczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic im nie zrobiłam. Zachowuje się normalnie tak jak wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- wózek nie powinien NIGDY stac na klatce - nie jest to problem innych mieszkancow, ze mieszkacie akurat na 3 pietrze. Takie kwestie planuje sie wczesniej, albo teraz doraznie, np trzymajac wozek w garazu, w piwnicy/ komorce lokatorskiej, w bagazniku samochodu itp. - mam blizniaki, i nigdy nikt nie narzekał na ich płacz czy zachowanie, chociaz tez mam sporo starszych ludzi jako sasiadow. Na pewno jest jakas inna, konkretna przyczyna, dlaczego inni mieszkancy tak Was gnebia. Cos musi byc nie tak w Waszej rodzinie. - mysle, ze temat to prowo - przesada z tym wzywaniem MOPSu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj niekoniecznie prowo ,mnie swego czasu policja odwiedzała srednio 3 razy w tygodniu ,z jednym panem juz bylismy na ty :D Dlaczego ? a bo kąpałam się po 22 , bo myłam gary o 23 ,bo rozmawiałam na skype o 22.30 . Dlatego. W końcu sąsiadka dostała mandat za nieuzasadnione wezwanie ,do tego została pouczona że jeżeli sytuacja się powtórzy ja zgłoszę nękanie. Proponuje ci zadzwonić do swojego dzielnicowego i przedstawić sytuację. co do wózka to faktycznie nie może on stać na klatce,mnie też by przeszkadzało no ale bym nie cięła żyletką tylko poszła powiedzieć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. Nikt mi uwagi za wózek nie zwrócił. Tym bardziej że wózek nie stał prawie wcale na klatce. Po za tym ich rowery stoją cały czas i nikt nie robi z tego jakiegos problemu. A z tym kąpaniem się to też miałam.. "Bo wode puszczają o 22 i huczy mi w rurach" .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem polega na tym że mało teraz ludzi ma dzieci, ludzie się odzwyczaili i myślą że to jest normalny stan. Olej ich, po prostu nie trzymaj wózka na klatce i tyle, bo cholera wie co jeszcze mogą zrobić- jakąś trutkę dosypać czy coś, to nie są normalni ludzie. Jak ktoś policję wzywa, bo niemowlę płacze to jest po prostu idiotą. Nie da się z kimś takim racjonalnie dyskutować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja to się kąpie w nocy i jest ok,sąsiad w nocy słucha opery więc mam stopery :-) jakoś czasem trzeba to znieść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wózka akurat nie wolno zostawiać na klatce, po pierwsze okromnie to wygląda, po drugie nawet przepisy przeciwpożarowe tego zabraniają. Trudno radzić nie znając zdania sąaiadów, może mają swoje racje; też nie chciałabym słuchać dzieci sąsiadów, mimo że sama mam kilkulatka... Z tego powodu nie przedłużyliśmy umowy lokatorom mieszkającym nad nami, mimo że byliśmy sąsiadami; ale ich odgłosy były dp opanowania, mimo to lekceważyli nasze prośbyo ciszę, pozwalali dzieciom biegać, skakać, rzucać zabawkami... No niestety w budynku "wolność tomku w swoim domku" jest mocno ograniczone... Może coś jednak możecie zmienic by nie być uciążliwym dla sąsiadów, NA PRZYKŁAD za długo dajecie dziecku płakać na klatce czy nawet w domu; P.S. Niemowle to pestka, ale z 2-4 latkiem to hardcore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* nie przdłużyliśmy mimo że byliśmy znajomymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko w jakim bloku Ty mieszkasz, że tak wszystko słychać? Maleńkie dziecko nie płacze chyba, aż tak głośno. Starsze to potrafi dać czadu. Ja urodziłam w kwietniu, wszyscy sąsiedzi mi mówili, że dziecka nie słyszą, więc chyba nie płacze wcale, a on płakał przy przewijaniu i przebieraniu i w kąpieli. Jak byłam w szpitalu to najbliższy sąsiad był u nas i poprosił o informację kiedy wracamy to od tego dnia nie będzie włączał głośno muzyki. I tak faktycznie jest. Sąsiadka pytała czy nie będzie przeszkadzać małemu wystawny obiad u nich organizowany na komunie rocznicową, aż mi głupio było, że tak się ograniczają. Ale to pewnie dlatego, że jak ich synek był mały i potrafił płakać całą noc bo bolało go uszko to nikt z nas nie biegł do MOPSU tylko mój mąż pojechał do apteki dyżurnej kupić leki małemu bo oni nie mieli auta. Wózka nie trzymam na klatce bo est od tego wózkownia, a na przejściu może przeszkadzać innym lokatorom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Nic im nie zrobiłam. Zachowuje się normalnie tak jak wcześniej. x Ale dziecko na pewno płacze, więc nie jest jak wcześniej. Zastanów się, czy nie płacze po nocach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko akutat w nocy nie budzi się. W dzień czasami zapłacze jak to dziecko. Sąsiedzi z klatki obok,którzy mieszkają z nami przez ściane pytają czemu on taki spokojny bo oni wcale płaczu nie słyszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam podobny problem. Tyle ze mi jakaś inteligentna baba wywiozła wózek na podwórko. Autorka pisze że rzadko sie zdarza ze wózek zostawia na klatce. Kobiety! Myślcie logiczne. Kobieta ma targać wózek na trzecie piętro jeżeli za godzine z tym wózkiem wychodzi??? Bez sensu. Zadzwoń na policje i zglos nękanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama małej Kasi
Jeżeli to prawda, to bardzo Ci współczuję podłych sąsiadów.Sąsiedzi muszą mieć coś z głową, skoro przeszkadza im płacz dzieciaka. Doskonale Cię rozumiem że masz problem z wnoszeniem wózka na trzecie piętro, jednak w tej sytuacji nie możesz zostawiać wózka na parterze nawet na chwilę, ponieważ mieszkasz z przygłupami.Na Twoim miejscu wyprowadziła bym się, szkoda Twoich nerwów i zdrowia.Ja na szczęście nie mam takiego problemu.Sąsiadów mam w porządku, ale pewnie dlatego że w moim pionie mają dzieci i ludzie nie są starzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wózka nie zostawia się na klatce - i tyle. Guzik kogoś obchodzi, ile razy kobieta będzie z nim wchodzić i schodzić. Zawsze można go dać do piwnicy albo bagażnika (ja tak robiłam), albo nosić dziecko w chuście (też tak robiłam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O matko dobrze znam problemy z sąsiadami. Wynajęłam z chłopakiem dwupokojowe mieszkanie, na 4 piętrze, nasze środkowe. Przy podpisywaniu umowy, właścicielka zarzekała się, że jest tu cicho, bo sąsiedzi to sami starsi ludzie, że na zewnątrz cisza, bo uczelnia. I się zaczęło. Okazało się, że od sypialni mamy pojebaną rodzinę, małżeństwo koło 50, matka któregoś z nich i dwójka dzieci. Codziennie darcie ryja, oglądanie tv do 3 w nocy, bardzo głośno, a do tego bardzo cienkie ściany przez które słychać nawet było chrapanie... Zaczęliśmy spać w salonie. Okazało się, że z tej strony faktycznie mieszkają starsi ludzie, z to głusi i cierpiący na bezsenność. Jak ci od sypialni gasili tv, to starzy zaczynali oglądać. I tak ciągle trasa, sypialnia-salon. Zaczęliśmy im zwracać uwagę, nic to nie dawało, mówili nam, że jesteśmy bezczelni, że w tym wieku nie mamy prawa pyskować. Do tego brak miejsc parkingowych, bo studenci zajmują od rana wszystkie możliwe miejsca.. Pod oknami ulica wyłożona tzw kocimi łbami, każde auto jakie przejechało budziło nas. Na sieni sznury na pranie ale przywłaszczone przez sąsiadów, nachodzili nas, ze im pranie wieszamy, ze im ukradliśmy ręczniki, raz stara weszlaby bez pukania do mieszkania(zamek był zamknięty na szczęście), bo ktoś na jej sznurze coś powiesił... Raz puściliśmy w nocy muzykę na full, z głośnikami przyłożonymi do ściany, skoro nie potrafią ściszyć tv, postanowiliśmy im zrobić na złość. Szkoda że na nas odbiło się to 10x. Ciągłę nasłuchiwanie pod drzwiami, obserwowanie przez judasza...Telefony do właścicielki, że robimy libacje, że mój chłopak co chwile ma inną dziewczynę, że hałas. Szkoda tylko, że ja na 6 pracowałam i wcześniej kładłam się spać. Jak zaszłam w ciąże, nie zastanawialiśmy się długo, poleciało wypowiedzenie i w końcu ten koszmar się skończył. Ja też wam to radzę, z kimś kto już mieszka długo się nie wygra, bo on roszczy sobie zawsze większe prawa. Po za tym zaczną robić na złość, a wtedy koszmar dopiero się zacznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja muszę tego słuchać. Sąsiedzi nade mną mają dwójkę dzieci - jedno ma ok. 3 lata, a drugie jest z lutego tego roku. Ryczą na okrągło, masakra jakaś, wózek tez stoi na klatce (zawsze, czyli rano, w południe i wieczorem jakby nigdy na spacer nie chodzili). Liczę juz dni kiedy się stąd wyprowadzę. A najlepsze jest to, że jak matka z dziećmi wyjechała na kilka dni to tatulek muzykę sobie zapuszczał tak żeby cały blok słyszał. Masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja siostra miala identyczna sytuacje. Dzieci podrosly to troche zmienilo sie na lepsze. Autorko raczej nic nie zrobisz. Albo przetrwać albo wyprowadzka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z przeprowadzką będzie ciężko. Kredyt specjalnie na to mieszkanie braliśmy. Układ pomieszczeń idealny,lokalizacja idealna. Tyle kasy poszło w remont że aż szkoda to miejsce opuszczać. Jakoś musimy wytrwać jak na razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci bardzo, też mam mieszkanie na kredyt i p*****lniętą sąsiadkę która odkurza o piątej rano albo puszcza pranie o pierwszej w nocy. Moja sypialnia graniczy z jej łazienką. Na przeciwko w kamienicy cygany, już mam dość, tam dziecko płacze do późna w nocy a jego stara wydziera na niego mordę zamiast go uspokoić. Czekam jeszcze rok aż mi się skończą dopłaty z programu i też chcę się stąd wyprowadzić jak najdalej. ? Ps. Rodzę w październiku i już jestem przerażona jak to będzie. Trzymam kciuki, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mysle,ze zlosliwa bedzie tylko jedna sasiadka. Autorko dowiedz sie, czy ktoras czasem nie przeszla jakiejs tragedii ze swoim dzieckiem, albo ktora nie ma wcale dzieci. Raczej to malo prawdopodobne, aby kilka osob sie uwzielo. Ta co poszla do mopsu i ta z zyleta, to bedzie ta sama osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jedno, odnosnie tych z gory, to mozna chyba wygluszyc swoj sufit. Dzwieki z twojego mieszkania, nie beda tak slyszalne dla nich. Wiesz jak to jest, za duzo wrzasku bylo z wlasnych dzieci, to teraz sie ciszy szuka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam sąsiadów, których dwójka widzi wyła niemal bez przerwy do piątego roku życia. Trudno, trzeba było to przetrwać, przecież rodzice nie robią tego na złość. Oburzacie się, że sąsiadom przeszkadza, że kąpiecie się po 22. Ja tez mam takich sąsiadów, ale oni biorą prysznic przed północą. Uwierzcie, że to bardzo przeszkadza. Mam bardzo czujny sen i taki prysznic mnie budzi mimo zamkniętych drzwi. Więc jeżeli możecie sie kąpać wcześniej, to to zróbcie. Nie można się tylko denerwować, że komuś cos przeszkadza i się skarży, tylko zrobić też coś dla innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje .Moja matka ma taką sąsiadke .Cpunka ,była pani najstarszego zawodu .Teraz robi za swieta .Nasyła na moja matke policje ,Mama ma wykupione mieszkanie ,83 lata i musi z debilką walczyć . Zakladam tej debilce sprawe w sadzie .O uporczywe nekanie ,moze to ja otrzezwi .Bo płacenie za bezpodstawne wzywanie policji i liczne kary nie poskutkowały .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia z 8 ;45 .Jak masz taki czujny sen to sobie zatyczki do uszu kup.Albo sobie dom na wsi kup .Tylko bedziesz musiała koguty wybić "coby cie "nie budziły skoro świt .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wszystko jest wina durnego systemu prawnego, ze halas powodowany przez dzieci musi byc tolerowany - w imie rozwoju dziecka. Oczywiscie, ze dziecko moze plakac, krzyknac czy tupnac. Niestety wielu durnych rodzicow uwaza, ze ich dziecku wszystko wolno, ze moze wrzeszczec i halasowac caly dzien, w ogole nie probuja nauczyc dzieci normalnego porozumiewania sie z innymi - tylko wrzask. Pamietam ze jako dziecko (wiele lat temu) wynioslam z doumu, ze na klatce schodowej mowi sie sciszonym glosem, bo ktos moze spac czy odpoczywac, ze jak raz z podworka zawolam glosniej "mamo", to musze chwile zaczekac, aby mama miala czas podejsc do okna, a nie wrzeszczec bez przerwy "mamomamomamomamo" kilka minut, az mama na przyklad wyjdzie z klopa i podejdzie do okna, albo po prostu przyjsc na Pietro do mieszkania i powiedziec, czego mi potrzeba. To wszystko sa drobiazgi, ale dziecko musi sie tez nauczyc zycia miedzy ludzmi normalnie, a nie jak swieta krowa, ktorej wszystko wolno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam to samo. Wozka nie trzymam na klatce bo na moim osiedlu kradna po klatkach. Sasiadka obok straszyla mnie policja bo zakłócam jej cisze. To fakt ze moje dziecko sporo placze ale co ja mam zrobić, nie mogę mu na wszystko pozwalac z powodu sąsiadki. Bo ma teraz 1,5 roku i na każdy zakaz reaguje histeria.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tacy są starsi ludzie niestety. Sami zapomnieli jak to jest mieć dzieci. U mnie taka jedna chciała przegonić chłopaków spod klatki bo siedzą i się śmieją- zapomniała tylko głupia pissssda ze 5 lat wcześniej jej synuś to samo robił i jakoś żadnych list i petycji do spółdzielni nie pisala. Ale synuś się ożenił , wyprowadził to teraz się za porządki przed klatką wzięła - gdzie akurat nie znalazła poparcia u żadnego z sąsiadów. Chłopaki stoją bo stoją - co mają robić wieczorami. Część z nich chyba pracuje, spotykają się pod wieczór. Owszem jest ich tam ok 10 ale jest zawsze spokój, nikt nikogo nie zaczepia, nie ma żadnych bojek itp, itd. Nawet jak się z zakupami idzie to otworzą drzwi, nieraz wnieśli wózek na górę - czy pomogli sąsiadowi, który chodzi o kuli. Jeden sąsiad się wprowadzal - żona w ciąży i dziecko ok 3 lata - chyba byli zdziwieni i lekko zdezorientowani, bo złapali torby, pudła i pakunki, żeby im pomóc, a zona to niech sobie siadzie bo to nie jest babska robota.Jeszcze się śmiali ze "szefuncio" im pizze i piwko postawi- co oczywiście honorowo zrobił. I co tu się chłopaków czepiać. Z ludźmi trzeba żyć bo nigdy nie wiadomo co kiedy komu będzie potrzebne. Ja również myślę, że to jedna osoba u autorki mąci i podjudza resztę. Może dobrym rozwiązaniem byłaby próba dobrego kontaktu z którymś z sąsiadów, tak by ktoś wiedział, że jesteście normalni. Nie wiem jako młoda mama " zapytaj o rade" albo może jakaś uszczelka w domu do wymiany. Coś co spowoduje, że sąsiedzi "przyjmą Was do grona". Nie chodzi o to, by im wlazic w tylek, tylko o to, by osoba, która Wam stwarza problemy, nie miala sojusznikow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×