Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Moja siostra chce usunąć ciążę...

Polecane posty

Gość gość
Podajecie przykłady jak to ktoś był nieszczęśliwy w swojej rodzinie, bo matka go nie zabiła w życiu płodowym. Ktoś może mieć fatalną atmosferę w tej "dobrej" rodzinie i wcale nie jest powiedziane, że jeżeli kobieta nie jest gotowa na macierzyństwo to dziecko będzie mieć później przesrane do końca życia. To ja podam inny przykład dla równowagi. Też mam taką koleżankę, która w prost zawsze mówiła, że dzieci nie chce i mieć nie będzie, bo nie chce być matką. Zdarzyła się jej wpadka. Urodziła dziecko, też jej było bardzo ciężko na początku, ale teraz świata nie widzi poza swoim synem. Więcej dzieci mieć nie będzie, bo mówi, że nie chce. Nadal twierdzi, że gdyby nie wpadka dzieci by nie miała. Ale ma, i kocha tego małego całym sercem. Nie ma co uogólniać, bo w tej sytuacji może być tak, że faktycznie dziewczyna będzie nienawidzić swoje dziecko, a może tak być, że pokocha ****ardzo mocno. My tego nie wiemy. Skupmy się na meritum. Siostra się zastanawia czy dać kasę czy nie. Ja uważam, że jest wyjście z tej sytuacji. Siostra zawsze takiego dzieciaczka może wziąć pod swoje skrzydła i nikt na tym nie ucierpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie zignoruje. Nie wchodzę w ten dział, jeszcze nie upadłam na glowe. Temat wisi na pierwszej stronie wiec weszłam. zabronione? X Ależ oczywiście:) I udzielasz się też "przez przypadek" No jasne. Taka forma rozwoju osobistego, żeby być mądrzejszym od zwierząt;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:07 Bardzo mądra wypowiedź i na pewno coś autorce podpowie. Ja się zastanawiam po co tutaj się wypowiadają zdecydowane przeciwniczki posiadania dzieci i aborcji. Nie kwestionuję ich przekonań - mają do nich prawo. Ale wypowiedzi typu "dziecko w brzuchu to nie dziecko" mają się nijak do tematu dyskusji. Nie chodzi o przekonanie autorki do idei aborcji, ale do podpowiedzenia jej jakiegoś rozsądnego rozwiązania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 12:49 to zabij tą koleżankę teraz skoro taka nieszczęśliwa, co za różnica? Osobiście jestem zdania, że w znacznym stopniu za nasze życie odpowiadamy sami. I jest niewiele wyjątków od tej reguły. Twoja koleżanka jest nieszczęśliwa, bo chce być nieszczęśliwa, bo nie chce w życiu niczego zmienić. Gdyby chciała już dawno byłaby po leczeniu psychologicznym/psychiatrycznym i z tego bagna by wyszła. Nie można za wszystkie nieszczęścia obwiniać rodziców. x Po pierwsze, ona sama chciała się zabić, nie chciała żyć w takiej rodzinie i nie zrobiła tego na pokaz, żeby ktoś ją znalazł, bo to było w czasie gdy powinna być w szkole, a rodzice w pracy, tylko ojciec wrócił wcześniej, bo mieli jakąś awarię i go zwolnili do domu tego dnia. Pamiętam jak dziś jak się dowiedziałam kiedy wróciłam ze szkoły, chociaż minęło już prawie 15 lat. I nie pieprz bzdur, że jesteśmy nieszczęśliwi, bo sami chcemy tacy być, takie bajki to wciskają na na durnych szkoleniach, np. jesteś biedny, bo chcesz być biedny, jesteś nieszczęśliwy, bo chcesz być nieszczęśliwy... przecież to bzdury jakich mało. Wpływ otoczenia ma bardzo duży wpływ na kształtowanie się psychiki i osobowości a leczenie psychiatryczne może nawet zaszkodzić, bo przy takim leczeniu zazwyczaj są środki chemiczne i ktoś może np. dostać tabletki na nerwicę i wpadnie jeszcze w depresję... także ciężko wyjść z takiego bagna i taka osoba nigdy nie będzie taka, jak osoba wychowywana w normalnej, szczęśliwej rodzinie. Za wszystkie nieszczęścia rodziców obwiniać nie można, ale za przemoc fizyczną i psychiczną już tak. Ja osobiście wolałabym zostać poddana aborcji jako zarodek, niż przeżyć takie piekło. Miałam normalną rodzinę i zawsze współczułam koleżance, nie wyobrażałam sobie siebie w takiej sytuacji. Jednocześnie nie mogłam nic zrobić, bo jej rodzice nie byli jakimiś menelami, tylko pracowali itd i nikt nie chciał się wtrącać. Kiedyś zresztą była większa tolerancja na przemoc wobec dzieci i wychowanie za pomocą paska nie było niczym dziwnym. Tylko nikt nie zastanawiał się, czy to wychowanie, czy znęcanie. I jeszcze odnośnie aborcji-jeżeli ktoś nie widzi różnicy pomiędzy usunięciem zarodka za pomocą aborcji farmakologicznej, a fizycznym zabiciem dorosłej osoby, czy urodzonego już dziecka, to sam ma problem z psychiką i oceną faktów. Zarodek nie ma rozwiniętego układu nerwowego, nie czuje, nie cierpi, nie ma świadomości. To po prostu połączone komórki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma co uogólniać, bo w tej sytuacji może być tak, że faktycznie dziewczyna będzie nienawidzić swoje dziecko, a może tak być, że pokocha ****ardzo mocno. My tego nie wiemy. Skupmy się na meritum. Siostra się zastanawia czy dać kasę czy nie. Ja uważam, że jest wyjście z tej sytuacji. Siostra zawsze takiego dzieciaczka może wziąć pod swoje skrzydła i nikt na tym nie ucierpi x Nie, pewnie, zawsze jest te 50 % szansy, tylko 50% szansy na to, że dziecko będzie nieszczęśliwe i niekochane, to np. dla mnie byłoby zbyt dużo, aby ryzykować. Siostra autorki nawet się nie waha, ona po prostu zdecydowała o aborcji i tyle. Co innego jak ktoś nie chce dzieci, zdarza się wpadka i taka osoba nie wie co robić, czy wychować, a może usunąć? Siostra autorki wie, że chce usunąć. Także szansa, że jej się odmieni po porodzi i będzie dobrą matką wynosi jakieś 10-15 %... W najlepszym razie faktycznie zostawi dziecko siostrze i pryśnie np. zagranicę. Mojej sąsiadki córka tak zrobiła, zostawiła dziecko roczne rodzicom, niby, że jedzie do pracy na 2 m-ce, na wakacje, bo ma długi. Nie wróciła, a dziecko ma już 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Argument z samobójstwem niestety słaby. Osoby w młodym wieku często miewają depresje, myśli samobójcze niezależnie od układów w rodzinie. I nawet najlepsza rodzina i najlepsi rodzice niektórym sytuacjom nie są w stanie zapobiec, taka prawda. Zaś co do pojęcia szczęścia i nieszczęścia: oczywiście, że otoczenie ma wpływ na to jak żyjemy, jaką mamy osobowość i na nasze szczęście. Ale dzięki bogu nie są to rzeczy decydujące, bo o naszym losie decydujemy sami. I sami decydujemy o tym jak chcemy żyć. Gdyby tak było, że to otoczenie i rodzina za nas decyduje to każdy, kto urodził się biedny, czy w patologii powinien zawsze być nieszczęśliwy, a ileż to jest przypadków gdzie ludzie z patologii wychodzą. Bywa też odwrotnie: w domu kasa, miłość a dziecko i tak szuka "atrakcji" i się stacza. Uzależnienie więc naszego szczęścia od warunków w jakich zostaliśmy wychowani to jakiś totalny absurd. Zaś co do aborcji i zabicia dorosłego człowieka to oczywiście, że jest różnica. Ale jakbyśmy mieli być tak bardzo szczegółowi, że rozpatrujemy wyjątkowe przypadki to lepiej dać żyć zarodkowi czy zabić gwałciciela* (*mordercę, psychopatę, pedofila)? Poza tym odniosłam się do tego o czym wcześniej pisałam: Ja nie pomagam bliskim wbrew moim zasadom moralnym i nie pomogłabym w zaplanowaniu morderstwa czy ukrywaniu go, tak też nie pomogłabym w aborcji. Bo to są rzeczy niezgodne z moim sumieniem i rzekoma ochrona bliskich przed cierpieniem nie byłaby tu żadnym argumentem. Siostra autorki niech szuka pomocy gdzie indziej, ma chłopaka, niech sobie radzą, ja bym ręki do aborcji nie przyłożyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swoją drogą aborcja farmakologiczna nie jest droga, jakieś 400-500 zł,nie mają takiej kasy? Niech idą ulotki roznosić przez tydzień, przyjmijmy, że zarobią po 50 zł dziennie, to w 5 dni mają 5 stówek i idą do gina po tabletki. Ogłoszeń jest mnóstwo takich lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:51 Ale niech sobie siostra autorki bierze tabletki i robi aborcję. Jej sprawa. Tylko po co miesza w to autorkę, która nie popiera jej wyboru i ma inne poglądy? No litości takie tabletki nie kosztują zbyt wiele, niech sobie załatwi i po kłopocie. A nie zwala odpowiedzialności na siostrę. Po co autorka ma mieć wyrzuty sumienia i żałować, że jej pomogła. Ba, po co autorka ma kiedyś usłyszeć wyrzuty "Bo wtedy mogłaś mi nie dać kasy" (jak się okaże za 10 lat, że nie może zajść w ciąże). Konsekwencje tego wyboru powinna ponosić WYŁĄCZNIE siostra autorki, nikt więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idąc takim tokiem myślenia trzeba by było wybić wszystkie nieszczęśliwe osoby na tym świecie, no bo przecież matka mogła je zabić w życiu płodowym i by nie cierpiały. Zamiast wybierać najkrótszą drogę można trochę pokombinować aby wszystkim było dobrze. Fakt, dziewczyna nie chce dziecka i pewnie po porodzie nie będzie go chciała nadal. Autorka zamiast dawać kasę na aborcję mogłaby taką siostrę do rozwiązania wziąć do siebie. Przeznaczyć kasę ale na utrzymanie jej. Jak dziecko się urodzi to adoptować je, a siostra niech robi co chce, niech sobie zwiedza świat i robi karierę jak będzie chciała. Czy w takim wypadku jak dziecko będzie miało kogoś kto go kocha, czyli ciocię to będzie nieszczęśliwe? Jest masę rozwiązań aby faktycznie to dziecko się urodziło i aby było szczęśliwe w swoim życiu. Tylko trzeba chcieć znaleźć takie rozwiązania. Tylko, że niektórzy wolą iść na łatwiznę i pozbyć się "problemu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gość dziś Argument z samobójstwem niestety słaby. Osoby w młodym wieku często miewają depresje, myśli samobójcze niezależnie od układów w rodzinie. I nawet najlepsza rodzina i najlepsi rodzice niektórym sytuacjom nie są w stanie zapobiec, taka prawda. x No tak, można też zginąć w wypadku, nie ze swojej winy, też nie jest się w stanie temu zapobiec... ALe chodzi właśnie o sytuację, kiedy winni są rodzice i uważam, że w tym wypadku ewidentnie z ich winy była ta próba samobójcza. Czyli waszym zdaniem lepiej urodzić i zrobić dziecku z życia piekło, niż usunąć zarodek? x Zaś co do pojęcia szczęścia i nieszczęścia: oczywiście, że otoczenie ma wpływ na to jak żyjemy, jaką mamy osobowość i na nasze szczęście. Ale dzięki bogu nie są to rzeczy decydujące, bo o naszym losie decydujemy sami. I sami decydujemy o tym jak chcemy żyć. x Jak ma zdecydować 15-latka o tym jak ma żyć, kiedy nie jest pełnoletnia, nie ma dokąd się wyprowadzić, nie ma pieniędzy, a najbliżsi, czyli rodzina ją tłuką? No jak? x Gdyby tak było, że to otoczenie i rodzina za nas decyduje to każdy, kto urodził się biedny, czy w patologii powinien zawsze być nieszczęśliwy, a ileż to jest przypadków gdzie ludzie z patologii wychodzą. Bywa też odwrotnie: w domu kasa, miłość a dziecko i tak szuka "atrakcji" i się stacza. Uzależnienie więc naszego szczęścia od warunków w jakich zostaliśmy wychowani to jakiś totalny absurd. x Tak, tylko powielanie schematów to częsty przypadek. Z dzieci urodzonych w biedzie czy patologii wychodzi z tego jakieś 15-20 procent, reszta idzie w ślady rodziców. A z normalnych rodzin podobny, albo mniejszy procent się stacza. Widać różnicę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A autorka w ogóle chciałaby adoptować to dziecko? Zacznijmy od tego... czy tylko chce pozbyć się wyrzutów sumienia odmawiając pożyczki. Bo przeciwnicy aborcji zawsze najgłośniej krzyczą, kiedy zarodek czy płód jest w brzuchu. A jak już się urodzi, to mają w doopie i dziecko i matkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urodzić i oddać-jakie to szlachetne. A słyszeliście o tym chłopcu kilkuletnim, który urodził się chory, rodzice go porzucili w szpitalu i nikt go nie chce wziąć, pomimo iż mógłby już pójść do adopcji? Każdy współczuje, ale adoptować nie chcą. A przy okazji ile epitetów leci na rodziców, w szczególności na matkę, no bo jak mogła oddać?? I co, nie liczy się już to, że nie usunęła?Że dała szansę? Ale na co-na życie w ośrodkach aż do śmierci? Wychodzi na to, że urodzić i oddać, też jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpppt
a ja do równowagi powiem że będąc mężatką zaszłam w nieplanowaną ciąże (choć się zabezpieczaliśmy) niestety ale też nie miałam jak kupić leków na poronienie (bo mąż tępy odciął pieniądze), ciąże była potworna, brzydziłam się sobą tym brzuchem i tym dzieckiem środku, urodziłam syna, ma on już 3 lata A JA GO NIENAWIDZĘ nie bawię się z nim, nie zajmuje sie nim, ja po porodzie praktycznie od razu poszłam do pracy i od tamtej pory to mąż zajmuje się dzieckiem a ja pracuje, specjalnie wracam o 19/20 żeby nie mieć styczności z synem mąż zabronił, powiedział że pokocham, mylił się, a teraz sam widzi jak nie cierpię tego dziecka i teraz patrzac na mnie nie ma do mnie o to żalu, bo mówiłam mu że nie pokocham i nie bede sie nim zajmować wiec żeby mi ulżyć to on opiekuje sie synem, myje go, ubiera, bawi sie, karmi, usypia robi przy nim wszystko a ja za to pracuje i jak obiecał ja żyje tak jakby tego dziecka nie było, wiec on zabiera mnie dalej na randki, kilkudniowe wakacje bez syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:10 Powielanie schematów jak najbardziej jest częste, ale nie jest regułą. I działa w obie strony, bo w najlepszych rodzinach są też "czarne owce". Wychowanie i wpływ rodziny to tylko część większego obrazu. Co do koleżanki: ok, w wieku lat 15 pewnie nie za wiele mogła. Nie wiem jakie miała możliwości (i czy miała je w ogóle), więc nie będę oceniać. Ale ta sama koleżanka miała później już lat 18 i mogła zrobić już coś więcej, miała wybór, nie musiała siedzieć z oprawcami. To jak się potoczyło jej dorosłe życie, to jak teraz żyje zależy w znacznym stopniu od niej. Jeśli jako dorosła, samodzielna osoba jest nieszczęśliwa to nie tylko dlatego, że miała słabe dzieciństwo, ale dlatego, że nie chce się z demonami przeszłości uporać (chodząc na przykład na leczenie). Ludzie z różnych traum wychodzą. Tyle, że muszą chcieć. Zaś co do autorki i jej siostry: nie wiemy jaką ta siostra byłaby ewentualnie matką. Prawdopodobieństwo, że stworzyłaby prawdziwe piekło dziecku jest znikome. Myślę, że w najgorszym wypadku o dziecko by nie dbała specjalnie, co mimo wszystko nie jest życiową traumą w dorosłym życiu i niestety zdarza się. Poza tym to dziecko miałoby na pewno wsparcie ciotki (w sensie autorki) więc nie miałoby najgorzej. A i tak jeśli chodzi o moje zdanie to uważam, że siostra powinna sama załatwić sprawę, bez proszenia o pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie i o tym mowa. Jak ktoś nie jest gotowy i wie to na 100 %, to mu się nie odmieni, a nawet jeszcze ta niechęć do dzieci może się pogłębić i zmienić w nienawiść, bo ciąża, poród i wychowanie dziecka to nie wakacje na Majorce, tylko, ból, krew, pot i łzy oraz ciężka praca, często do końca życia, bo nawet jak dziecko jest pełnoletnie, to czasami co się dziej, jest jakiś problem i trzeba pomóc, wpierać, a dzieci też rzadko są idealne i potrafią pokazać pazurki. Rodzicielstwo to ciężki kawałek chleba nawet dla tych, którzy chcieli dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:20 pomijając, że to najprawdopodobniej wypowiedź jakiegoś trolla i tak odpowiem: Ale dziecko żyje, ma się dobrze i ma kochającego ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie chodzi o to czy się tej siostrze odmieni czy nie odmieni. Czemu siostra próbuje pociągnąć swoją siostrę do odpowiedzialności wyciągając od niej kasę? Jak małolata narobiła sobie kłopotu to niech sobie radzi. I niech sama ponosi konsekwencje swojej decyzji. Umiała się bzykać to niech zarobi na tabletki/zabieg. A nie wyciąga kasę od osoby, która jest przeciwna aborcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tylko się cieszyć każdy by był zachwycony gdyby go tylko jeden rodzic kochał a drugi go nienawidził gdzie tym drugim jest matka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do koleżanki: ok, w wieku lat 15 pewnie nie za wiele mogła. Nie wiem jakie miała możliwości (i czy miała je w ogóle), więc nie będę oceniać. Ale ta sama koleżanka miała później już lat 18 i mogła zrobić już coś więcej, miała wybór, nie musiała siedzieć z oprawcami. x Przecież się wyprowadziła... do faceta o 10 lat starszego. Nie wiem dokładnie jak między nimi było, bo ona nie chce o tym mówić, ale po tym wnioskuję, że nie kolorowo. A i teraz ma problemy z ułożeniem normalnej relacji, bo po 1 boi się zaufać, a po 2 nie miała odpowiedniego wzorca. Teraz jest trochę łatwiej się usamodzielnić, bo można wyjechać zagranicę, nawet bez znajomości języka, popracować z 3-4 lata, odłożyć na mieszkanie i jakoś zacząć żyć. Ale wtedy, dziewczyna 18 lat, po zawodówce, nie mając mieszkania i pomocy ze strony rodziny, nie miała dokąd pójść. Wyjazdy zagranicę nie były tak popularne, więc podejrzewam, że związała się z pierwszym lepszym, który chciał ją z tego piekła zabrać. I być może trafiła z deszczu pod rynnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem jak dorosły człowiek, na studiach, może nie mieć 250 zł (tabletki ok. 500, dzieląc na ich oboje)... Przecież można iść komuś chatę posprzątać, na jakieś zbiory na wieś jechać, np. wiśnie, pomidory, czy co tam jest aktualnie, na ulotki, na cokolwiek... 2-5 dni i jest kasa, to nie 2-3 tys, że może być problem uzbierać w kilka dni. W ostateczności chwilówka jakaś, są darmowe, wziąć 500 na miesiąc i oddać, przecież w miesiąc chyba uda się zarobić 250 zł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:33 "A i teraz ma problemy z ułożeniem normalnej relacji, bo po 1 boi się zaufać, a po 2 nie miała odpowiedniego wzorca." X To skoro teraz nadal ma z tym problem to najwyższy czas na wizytę u specjalisty. Który wyprostuje koleżance wzorce i relacje. Jeśli koleżanka nie podejmuje próby zmiany w swoim życiu to, niestety, ale na własne życzenie jest nieszczęśliwa. Bo jako dorosła i dojrzała osoba powinna wiedzieć gdzie i w jakich przypadkach szukać pomocy, i powinna wiedzieć że wizyty u psychologa to żaden wstyd. Moją wcześniejszą wypowiedzią do tego też zmierzałam: że w którymś momencie stajemy się sami odpowiedzialni za nasz los, za nasze relacje, związki, sytuację i ostatecznie za nasze szczęście. Nikt z nas nie miał życia jak w bajce, a nawet ci którzy mieli teoretycznie wszystko też muszą nauczyć się bycia szczęśliwymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś no tylko się cieszyć każdy by był zachwycony gdyby go tylko jeden rodzic kochał a drugi go nienawidził gdzie tym drugim jest matka X Ojciec pewnie zmądrzeje i odejdzie od matki. I dobrze wychowa dziecko. Im szybciej to zrobi tym lepiej. Są gorsze tragedie niż niekochająca matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćpppt dziś a ja do równowagi powiem że będąc mężatką zaszłam w nieplanowaną ciąże (choć się zabezpieczaliśmy) niestety ale też nie miałam jak kupić leków na poronienie (bo mąż tępy odciął pieniądze), ciąże była potworna, brzydziłam się sobą tym brzuchem i tym dzieckiem środku, urodziłam syna, ma on już 3 lata A JA GO NIENAWIDZĘ nie bawię się z nim, nie zajmuje sie nim, ja po porodzie praktycznie od razu poszłam do pracy i od tamtej pory to mąż zajmuje się dzieckiem a ja pracuje, specjalnie wracam o 19/20 żeby nie mieć styczności z synem mąż zabronił, powiedział że pokocham, mylił się, a teraz sam widzi jak nie cierpię tego dziecka i teraz patrzac na mnie nie ma do mnie o to żalu, bo mówiłam mu że nie pokocham i nie bede sie nim zajmować wiec żeby mi ulżyć to on opiekuje sie synem, myje go, ubiera, bawi sie, karmi, usypia robi przy nim wszystko a ja za to pracuje i jak obiecał ja żyje tak jakby tego dziecka nie było, wiec on zabiera mnie dalej na randki, kilkudniowe wakacje bez syna X TO TAKIE SUKI ISTNIEJA ? OMG

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpppt
jakby chciał odejść to już by dawno to zrobił, a jest ze mną bo mnie kocha i w pewnym sensie wynagradza mi to że zmusił mnie do chodzenia w ciąży, porodu itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gośćpppt dziś jakby chciał odejść to już by dawno to zrobił, a jest ze mną bo mnie kocha i w pewnym sensie wynagradza mi to że zmusił mnie do chodzenia w ciąży, porodu itp X CHCIAŁABYM CIE SPOTKAC I NAPLUC CI W MORDE \WYNAGRADZA ? KOCHA? LUDZI SIE ZE SIE ZMIENISZ SUKO - ALE TAKIE ZAWSZE POZOSTANA SUKAMI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak obiecał ja żyje tak jakby tego dziecka nie było, wiec on zabiera mnie dalej na randki, kilkudniowe wakacje bez syna X SUKO TWOICH SŁOW NIE ZAPOMNE DO KONCA ZYCIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha no i widać właśnie podejście społeczeństwa. Nie chciała kobieta dzieci tak? Mówiła otwarcie o tym? Mówiła. A skoro mężuś zakazał aborcji przy wpadce, to teraz niech wychowuje. Tylko dziecka szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Haha no i widać właśnie podejście społeczeństwa. Nie chciała kobieta dzieci tak? Mówiła otwarcie o tym? Mówiła. A skoro mężuś zakazał aborcji przy wpadce, to teraz niech wychowuje. Tylko dziecka szkoda. X PODEJSCIE SPOLECZENSTWA ? JAK MOZNA ZABIC WŁASNE DZIECKO , CZESC SIEBIE ????LUB GO NIENAWIDZIEC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PIPE TO WYSTAWIAŁA A SKUTKI DO KANALIZY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ano można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×