Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy na moim miejscu adoptowałybyście dziecko?

Polecane posty

Gość gość

Mam 10 miesieczna córeczke. W czasie porodu doszło u mnie do poważnych komplikacji i lekarze musieli usunąc macicę. Swojego, drugiego dziecka już nigdy nie urodze. Chcielibyśmy drugie dziecko i coraz częściej rpzważamy z mężem adopcje. Wiem, ze i ja i maz pokochalibyśmy to dziecko jak swoje. Co byście zrobiły na moim miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odpowiem krotko:tak, i to wspanialy pomysl z waszej strony.mysle tez ze adopcja daje to czego sie nie doswiadczy rodzac wlasne dziecko, to ze sie kogos uratowalo od samotnosci i braku milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem....nie lepiej posłuchać swojego wewnętrznego głosu ,zamiast forum. ?ja osobiście nie mogłabym obcego dziecka wychowywać, a nie uważam się za egoistkę, po prostu uwazam że to strasznie trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
serce mi podpowiada aby adoptować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli oboje z mezem o tym myslicie i uwazacie ze pokochacie to dziecko jak swoje ze nie bedzie roznicy miedzy rodzenstwem tzn waszym rodzonym a adoptowanym to uwazam ze powiniscie jak najbardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życie bardzo różni się od marzeń. Jesteś już dojrzałą kobietą, więc powinnaś zdawać sobie z tego sprawę. Myśląc o adopcji dziecka, masz na myśli zdrowe maleństwo, podobne do Twojego własnego. Problem w tym, że malutkich dzieci przeznaczonych prawnie do adopcji, jest bardzo niewiele. W większości przypadków, dzieci nie mają uregulowanej sytuacji prawnej i ich adopcja jest niemożliwa. Drugą sprawą jest zdrowie takich dzieci. W większości przypadków, ich biologiczne matki, nie dbały o siebie (a tym bardziej o dziecko), w okresie ciąży. Nie muszę Ci chyba wyjaśniać, co to oznacza. Szansa na zdrowe fizycznie dziecko do adopcji, jest bardzo niewielka. Drugą sprawą jest zdrowie psychiczne. Okres ciąży odbija się na zdrowiu psychicznym niemowlaka. x Zanim podejmiesz piękną, ale zobowiązującą na całe życie decyzję, poczytaj o tym na odpowiednich forach, porozmawiaj z ludźmi. Jest sporo przypadków, gdy taki adoptowany aniołek, zniszczył życie swoim przybranym rodzicom i nowemu rodzeństwu. Zdarzały się nawet przypadki samobójstw, wśród wykończonych, ,przez takie dzieci, rodziców adopcyjnych. Dziecko adoptowane nie jest czystą kartą, na której napiszesz Wasze losy. Przemyśl to wszystko poważnie, zanim podejmiesz decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
owszem, możliwy jest czarny scenariusz, ale często realizuje się on przy dzieciach biologicznych. znam parę adoptowanych osób i akurat one miały szczęście, bo życie ułożyło się im i ich rodzicom w miarę szczęśliwie. czego nie mogę powiedzieć o kilku znajomych, którzy byli wychowywani przez swoich biologicznych rodziców. ryzyko jest zawsze kiedy podejmuje się decyzję o dziecku. biologiczne dziecko również nie jest czystą kartą... na niewiele cech tego dziecka rodzic ma realny wpływ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na choroby zakodowane dziecku, przez alkoholizm, narkotyki i agresję rodziców, biologiczni rodzice mają jednak wpływ. Tutaj trzeba liczyć się, z dużym prawdopodobieństwem, opóźnień rozwojowych. Naprawdę napisano już o tym całkiem sporo. Znam złe przypadki z własnego otoczenia, dlatego przestrzegam. Żadne dziecko na tym nie ucierpi, bo małych dzieci do adopcji, jest kilkakrotnie mniej, niż chcących je adoptować rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok, ale schizofrenia na przykład jest (tak się zakłada obecnie) wynikiem drobnej infekcji wirusowej przebytej w ciąży. tego nawet biologiczny rodzic nie uniknie. podobnie jak miliona mutacji genetycznych, autyzmu, aspergera, rhetta, downa, porażenia mózgowego i innych chorób. dziecko z domu dziecka może mieć fas (co nie jest aż tak częste) albo posttraumatyczne zaburzenie osobowości (forum bocian), takie dzieci w żargonie nazywane są kosmitami. zaznaczę jednak, że spośród 5 znanych mi osób adoptowanych ŻADNA nie jest na żadną z tych przypadłości chora. kwestia farta. jeśli chodzi o pragmatyczną radę dotyczącą adopcji - decydujcie się na adopcję 2-4 latka. po takim dziecku widać już czy rozwija się normalnie, coś o nim wiadomo od wychowawców, opiekunów. noworodek jest kompletną niewiadomą. wiem, że to jest kuszące, bo łatwiej się wczuć w klimat biologicznego rodzica, ale wcale to nie jest takie rozsądne jak się wydaje. nie mówiąc o tym, że koleżanka mojej mamy adoptowała niemowlę 'podobne do siebie' (oboje z mężem byli śniadzi), a okazało się, że chłopczyk jest bardzo jasnym mulatem ;) niby to żaden problem, ale jak ktoś zakłada, że chce udawać przed dzieckiem biologiczną rodzinę to jest to sporym utrudnieniem. starsze dziecko jest kłopotliwe, bo jeśli pojawi się jakikolwiek problem psychologiczny to praca nad nim jest dłuższa. odpowiednio - 2 latek potrzebuje kilku miesięcy, 3 latek roku, a 5 latek już kilku lat. to takie bardzo praktycznie podejście do tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś xx Zgadzam sie, bardzo wiele trzeba przemyslec, to trudna decyzja. Ja, choc wydawalo sie,ze nie bede miala dzieci nie decydowalam sie na adopcje. Nie nie jest tak,ze biologiczne dziecko jest takze "biała kartą". Oprocz przypadkow szczegolnych jednak dziedziczy charakter po rodzicach lub najblizszej rodzinie, poza tym spos ob, w jaki matka przechodzila ciaze jest ważny. No i pierwsze miesiace/lata dziecka , wtedy najbardziej sie rozwija, jesli bez matki - ma to wielki wplyw na to, jakie bedzie pozniej, I sprawy prawne, spoleczne - teraz prawie nie ma prawdziwych sierot,takich miłych An z Zielonego Wzg órza itp, moze byc problem z biologiczna matka. Oczywiscie podziwiam ludzi decydujacych sie na adopcję,moze wszystko ulozyc sie pomyslnie i oby, ale mnie to zawsze przerazało. Przemysl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam 5 par, ktore adoptowały dziecko. I akurat losy ich były podobne. Poczatek wiadomo, trudny, tym trudniejszy, im wziete dziecko bylo starsze, ae ok, do przezycia, choc jedno z FAS, zreszta to byly na ogol dzieci adoptoptowane wczesnie. Pierwsze 5 lat - zachwyt i euforia, pelnia szczescia. Schody zaczynaly sie w szkole i potem wszystko szlo mniej lub bardziej w dol. Rodzice o ktorych mowie, to ludzie wyksztalceni, z ambicjami. Do nauki przykladali wielka wage. Rozne zajecia, gdy trzeba- korepetycje, pomoc dziadkow uruchomiona. Tymczasem dzieci te uczyly sie kiepsko a dramat zaczynal sie zw okresie dojzrewania- niestety wychodzily geny - chlopcy - papierosy, wagary , drobe, a potem wieksze kradzieze ( choc przeciez niczego im nie barkło), dziewczynki- ucieczki z domow , pociag do mezczyzn- a byly to naprawde dobre i serdeczna domy. I jak sie ci rodzice starali! Jeden z chlopcow dostal po maturze mieszkanie, wyprzedal wszystko lacznie z mieszkaniem, narobil dlugow. Dziewczynka w wieku niecalych 15 lat poszla w tango z jakims starsznym facetem, zaszla w ciązę. Pozostala trojka jakos dopchnieta do matury korkami, ale potem nie dalo rady, platne studia, z ktorych nic nie wyszlo, Z tej piatki tylko jedna dziewczynka ma "ludzkie" uczucia w stosunku do rodzicow, niestety... Ale moze Tobie sie uda,bo dzici bywaja rozne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, bo jedynakowi potem smutno w zyciu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ROZPIERDALA mnie stwierdzenie że jedynakowi smutno w życiu.NIE koniecznie.JESZCZE smutniej jest jak ma się siostrę ktora jest materialistką i uważa że ona to tylko jest osobą zaradną bo ma kasę a ja że mam mniej to jestem nikim.tO Jest smutne w tych czasach że wartości rodzinne się nie liczą tylko kasa,kasa,kasa i nic więcej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ...Tak, bo jedynakowi potem smutno w zyciu.... X Mam brata. Bardzo chciałem mieć brata. Jest dużo młodszy. Opiekowałem się nim, nauczyłem nawet auto prowadzić. Dzisiaj spoglądam wstecz i czasem myślę, że szkoda, że nie zostałem jedynakiem :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×