Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niepisarka

Próba literacka czIII

Polecane posty

Gość niepisarka

Kasia lubiła swoją pracę. Nie chodziło nawet o to że już kilka lat po studiach była w stanie nie tylko uniezależnić się od rodziców, ale nawet wspierała finansowo brata, który nie mógł utrzymać żadnej pracy na dłużej. Lubiła swoją pracę bo czuła że robi coś ważnego. Nie raz słyszała podziękowania i słowa uznania od swoich pacjentów. Kasia i Asia przysłuchiwały się rozmowie trzech pracownic przychodni. Nie wtrącały się w nią choć każda z nich miała ochotę dorzucić swoje trzy grosze. Jednka naprawdę nie było warto dolewać oliwy do ognia. Każda z nich miała swoje przemyślenia na temat całej sytuacji jednak żadna z nich nie chciała się mieszać. Lepiej było stać z boku. W końcu żadna z nich nie chciałaby mieć tej katowanej żony pod swoim dachem. - Mój noworodek - sprzątaczka tak właśnie nazywała swojego męża, ktory nie potrafił wykonać podstawowych obowiązków domowych - znowu wydzwonił dwa tysiące na numery zerosiedemset! - Oj Olka dlaczego ty poprostu od niego nie odejdziesz? - zapytała druga sprzątaczka - Tyle razy ci mówiłam kup mu denaturat postaw na stole, pijaczyna nawet nie zauważy że to nie wódka. - stwierdziła pielęgniarka - No co ty mówisz? Co ty jej wogole doradzasz? Wcale jej nie słuchaj! - zdenerwowała się sprzątaczka - Ja bym tak zrobiła. - stwierdziła pielęgniarka - I dlatego jesteś piędziesięcioletnią starą panną z dzieckiem - pomyślała sprzątaczka, a głośno powiedziała - to żadne rozwiazanie, a jak zostanie kaleką i będzie musiała się nim opiekować. - A jakby się domyślil to chyba by mnie zabił. W tamtym roku tak mnie uderzył patelnią że aż zemdlałam. - niemal ppłakała maltretowana żona. - Po co ty wogóle za niego wychodziłaś, miałaś jednego męża pijaka i zamieniłaś go na gorszego pijaka? - zapytała pielegniarka - Kobieta musi mieć męża! Tamtego wybrali mi rodzice, ale jemu tylko zależało na moim posagu. Zabrał działkę która kupili mi rodzice. - żaliła się sprzątaczka - Jaki posag, aranżowane małżeństwo? Wogóle nie rozumiem co domnie mówisz! Dlaczego ty mu oddałaś tą działkę? - No odeszłabym, ale gdzie ja pójdę?- jak zwykle zmieniała temat. - A może przeprowadziłabyś się do swojego ojca?- zapytala sprzątaczka - Wiesz on daleko mieszka,musiałabym do pracy pociągiem przyjeżdzać, no i dom ma stary,bez internetu, telewizora... - narzekała - A po za tym obowiazkiem żony jest być przy mężu! - Przecież i tak nie żyjecie jak mąż z żoną? - Mam swoje potrzeby,on też więc czasem oczywiście gdy nie jest pijany uprawiamy seks. - Tylko że on taki nieporadny, ja musze zakupy robić, rachunki opłacać. Ostatnio nawet musiałam iść do sąsiadki, żeby posprzątać jej w domu bo noworodek z nią pił i obsikał łóżko i zwymiotował na dywan. - I poszłaś po nim sprzątać? Przecież sąsiadka sama go tam zaprosiła. - zapytała oburzona pielęgniarka - No tak wiesz. My nie mamy balkonu więc na jej balkonie wieszam pranie, to jak miałam jej odmówić? - Ja też nie mam balkonu. Suszarkę ustawiam w pokoju. - Ale wtedy tak ładnie nie schnie, to nie to co balkon. - Nie mogłabyś się zatrzymać u którejś ze swoich sióstr? - zapytała pielęgniarka - Wanda, Lidka, Kryśka i Zośka nie odzywają się do mnie jak się dowiedziały że ojciec przepisał mi działkę na Kabatach, jakby im mało dał!? A to przecież tylko 77 arów. - Ile to w metrach? - Mało 700 metrów. - Raczej 7 700 metrów kwadratowych - pomyślała pielęgniarka - nie mogłabyś tego sprzedać, albo zbudować swojego mieszkania? - A skąd pieniadze na to wziąść? Zresztą to mała wąska działka. - Jesteś pewna ze to 77 arów? - Tak. Zobacz - wyjeła z szuflady dokumenty, które ukrywała w pracy przed meżem i resztą rodziny. - Rzeczywiście, 77 arów plus 33 ary lasu. To musi być ładna działka. - Taka, ale skoro ojciec dał to trzeba sie zgadzać z jego wolą. - A jak ta twoja druga działka pod miastem? - Oj narobiło się, zwieźli mi tam gruz z remontu drogi. - To straszne. Ogladałam ostatnio reportaż...przecież ty teraz tyle pieniedzy wydasz. - Jutro pojadę do burmistrza - spojrzała na drugą sprzątaczkę - zamienisz się ze mną zmianami? - Panie nie chciałbym wam przerywać pogawędki, ale pacjent zwymiotował mi w gabinecie - zakomunikował lekarz podchodząc do plotkar - Przynieść mopa? - Myślałem raczej że posprzątasz, ja muszę wyjść do szpitala. - Jaki on leniwy i arogancki - stwierdziły sprzątaczki. - Ma się za nie wiadomo kogo, a skończylam ten sam uniwersytet medyczny co on - dodała pielęgniarka. - I pracuje w tej samej przychodni co my wszyscy, a oprócz umycia swojego kubka po kawie nic tu nie robi. Idiota! Kasia i Asia śmiały się w duchu z plotkar, jednak wiedziały że te potrafią dosypać siarczanu magnezu do soliniczki lub też w inny sposób dokuczyć osobą,które nie były dla nich dość uprzejme więc się nie wtrącały. Zresztą i tak były na celowniku bo jedna z nich była lekarką, druga pielęgniarką no i kolegowały się ze sprzątaczką i farmaceutką z pobliskiej apteki. Taki mezalians nie mógł być dobrze postrzegany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Kasia pracowała w aptece obok przychodni w której pracowały dwie Kasie i Asia. Ania zaś była przedstawicielem medycznym znanej firmy farmaceutycznej i często zaglądała zarówno do aptek jak i lekarzy. Dzięki temu mogły sobie pozwolić na swój mały rytuał. Ania przywoziła pyszną kawę z mnóstwem niezdrowych, ale jakże pysznych dodatków ze znanej sieciówki w centrum handlowym, a Kasia przynosiła obiad ze szpitala. Niektórzy twierdzą że szpitalne jedzenie bywa okropne, jednak nie w tym szpitalu. Tutaj doceniano fakt, że odżywiane ma wpływ na zdrowie i życie ludzi. Dieta była zbilansowana i smaczna. A jedyne co jej brakowało to nadmiar soli i cukru, który tak często gościł w domowych obiadkach. Sałatki były tak pysznie popularne, że do szpitalnej kawiarenki zaglądały nie tylko pielęgniarki, lekarze i pacjenci, ale nawet mieszkańcy okolicznych bloków oraz pracownicy pobliskich firm. Dziewczyny lubiły swój wspólny obiad więc tak układały sobie plan dnia żeby znaleźć te półgodziny, chociaż niestety niecodzień było to możliwe. Kasia czasem musiała posiedzieć kilka godzin sama w aptece, a nie mogła przecież jej zamknąć i poprostu wyjść na obiad. Druga Kasia czasem miała taki natłok pacjentów, że nie tylko nie miała czasu zjeść, ale musiała zostać kilka godzin dłużej żeby przyjąć wszystkich pacjentów czekających pod drzwiami jej gabinetu. Innym razem była zbyt zmęczona po swoim nocnym dyżurze w szpitalu. Ania lubiła tu przyjeżdzać nawet jeżeli miała by pić kawę w samotności, w weekendy przyjeżdzała tu czasem ze swoim narzeczony. Asia, która jako pielęgniarka zarabiała przecietną pensję dorabiała w barze z sokami więc była tu codzinnie. Kto by pomyślał że w centrum stolicy, pomiędzy szklanymi biurowcami można stworzyć tak urocze miejsce z fontannami, sztucznym strumykiem z kamiennym dnem i wystawą prac młodych artystów? Kasia lubiła to miejsce i pracowników pobliskich firm, którzy zawsze byli kulturalni i wiedzieli po co przyszli do apteki. Zadawali konkretne inteligentne pytania i słuchali odpowiedzi. Nie kradli opakowań z lekami wystawionymi przy kasie. Po za tym nigdy nie krzyczeli na nią i nie obwiniali o niezależne od niej sytuację. Zupełnie inną grupę stanowili pacjenci przychodzący z receptami oraz przyjezdni wypoczywający na "plaży". Ci ostatni byli wulgarni i niecierpliwi. Kłócili się, kradli i notorycznie kłamali próbując wyłudzić bez recepty leki dostępne jedynie na receptę. Kupowali odużające preparaty nawet nie udając że są przeziębieni. Wiedzieli że są równie bezkarni jak właściciele sklepów z dopalaczami. W ich mniemaniu to apteka odpowiadła za ich uzależnienie. I mimo że tych najgorszych deneratów było najmniej to właśnie oni nie raz byli antybohaterami koszmarów Kasi. Ileż to razy w sezonie grypowym śnił jej się koszmar w którym pacjenci niczym serialowe chodzące trupy próbują sturmować drzwi. Jeden z takich ćpunów okradł ją. Kiedy była sama przyszedł po lek znajdujący się na zapleczu.Kiedy po niego poszła, on przy pomocy drucika otworzył kasę i wyjął utarg z całego dnia. Miał wielkie szczęście, bo pacjent przed nim zrealizował kilka recept na tabletki zwiększające potencję. Swoim niecnym uczynkiem zyskał pięć tysięcy. Pięc tysięcy zarobione w kilka chwil. Oczywiście Kasia musiała oddać pieniądze ze swojej wypłaty. Kradzież nie została zgłoszona na policję, bo teoretycznie to kierownik powinien tamtego dnia pracować, a nie ona na jego koncie. Większość aptek miała problem ze znalezieniem techników i magistrów farmacji do pracy, było ich poprostu za mało tak samo jak lekarzy. Młodzież wolała studiować modne kierunki niż medycynę czy farmację. Władze uczelni też jakoś nie chełpily się do zwiększenia ilości miejsc. Taniej było uznać dyplom jakiegoś Ukraińca czy Bługara niż wykształcić własnego specjalistę. Przykre to, ale prawdziwe. Niedługo idąc do lekarza czy apteki będzie ze sobą wziąć tłumacza albo przynajmniej słownik żeby się porozumieć. Wracając jednak do teraźniejszości można było podziwiać pięć przyjaciółek jedzących wspólnie obiad przy stoliku piknikowym za ledwie kilka kilometrów od PKiNu. - Dzisiaj uświadomiłam sobie jakie jesteśmy stare. Moja córka chodzi już do liceum. - Nie jesteśmy stare tylko urodziłaś w gimnazjum! - Nie w gimnazjum tylko w liceum i to pod koniec. - W połowie. - No dobrze w połowie i musiałam dlatego zmienić szkołę. A koleżanka mojej Renulki urodziła dziecko w pierwszej klasie i nikomu to nie przeszkadza. - Jeszcze dwie inne dziewczynki w jej klasie są w ciąży. - Może to właśnie przez tą pobłażliwość. - A twoja Renata nie chce cię uczynić babcią? - Nie..., co wy? Ona jest jeszcze dzieckiem. Wczoraj popłakała się w sklepie, bo nie chciałam jej kupić plecaka z Misiem Uszatkiem. - Kto by pomyślał że po tylu latach wróci moda na Lolka czy Reksia? - Szczerze mówiąc nie oglądałam nigdy. - Jak to? - Miałam telewizje satelitarną i trzech braci w domu, a potem ciotkę i jej surowe zakazy w tym zero telewizji. - Twoja ciotka była okropna, co u niej? - Nadal jest jędzą, ale teraz pastwi się nad swoimi wnukami. - Odzywasz się do rodziców i braci? - Nie, nawet święta spędzamy z rodziną Krzyśka, czasem odwiedzamy moją ciotkę w końcu opłaciła mi studia i mieszkanie. - Nie ma to jak byćw czepku urodzoną , hehe - Wiem że mnie nie rozumiecie i uważacie że jestem rozpieszczona... - Cóż mieszkałaś w najładniejszym domu w okolicy, miałaś inny strój na każdy kolejny dzień w roku i zwiedziłaś chyba wszystkie atrakcje Europy, Afryki i Azji. - Byłam też w Sydney i Ottawie, niezapominaj - spojżała wymownie na Kasię - ale to tylko pozory. Wy miałyście wspólną osiemnastkę z mnóstwem gości i fajnymi prezentami, a ja swoją przesiedziałam ze karę zamknięta w bibliotece, bo miałam średnią tylko pięć zero. - W sumie to była przeciętna. Przechwalałyśmy się przed tobą z zazdrości. - Kaśka z Anką tak się upiły że wymiotowały całą drogę do mojego mieszkania. Taksówkarz nas wyrzucił i musialyśmy iść na piechote z centrum. - Kaśka wymownie spojrzała na Kaśkę - tylko nie mów że mi zazdrościsz że mieszkałam bez kontroli rodziców, moja mama zostawiła mi mieszkanie bo sama pojechała zajmować się jakimiś starymi Niemcami, a mój brat był jeszcze gorszy niż ona. Kiedyś wydal całe nasze kieszonkowe na kolczyki dla dziewczyny i przez kilka dni jedliśmy tylko chleb i resztki z lodówki. - W domu ciotki panował ścisły plan dnia, jeżeli nie zdążyłam na śniadanie to mogłam coś zjeść dopiero na obiad, nie wspomnę o kolacjach na które się spóźniłam. - Jak źle by nie było to wyrosłyśmy na dobrych. - Nasze matki w naszym wieku miały już rodziny, a my? - Ja mam dziecko! - Spłodzone między matematyką a polskim w męskiej łazience! - Nigdy nie uprawialiśmy seksu w szkole,raczej w domach znajomych kiedy nie było ich rodziców. - Obleśne. Zaparszałam was na domówki! - Ja też mam dziecko, poprostu mój były mąż i jego cudowna żona mieli lepszego adwokata. - Skończcie marudzić. Nie chciałam wam mówić wcześniej żeby nie zapeszyć, ale jestem w ciąży. - Z kim? - Z moim chłopakiem, przecież nie z mężem gejem! - Rozejdziesz się z nim? - Weźmiecie ślub? - Paweł nie wie że mam męża, ale dopóki nie proponuje mi ślubu nie zamierzam się tym martwić. - A Alfonso? - Michał jeszcze nie wie, ale pewnie będzie szczęśliwy, bo tododatkowa przykrywka. - No nie wiem - stwierdziła Ania - ktoś chce mojego kotleta i ziemniaki?Nie mam apetytu? - zapytała próbując powstrzymać burczenie w brzuchu myślami o słodyczach, które schowała w torebce i zje jak tylko dziewczyny stracą ją z oczu. - Ja mogę zjeść - stwierdziła Kasia, która od dziecka nie mogła sie nadziwić że Ania jest tak gruba mimo żę oddawała jej całe swoje jedzenia podczas wspólnych posiłków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Kasia zawsze zdawała sobie sprawę że różni się od swoich koleżanek i jeżeli chce pozostać ich koleżanką to one nigdy nie powinny się o tym dowiedzieć. Niby dwie jej najlepsze psiapsiółki też miały na imię Kasia, a ich starsi bracia Piotr. Niby jej trzy najlepsze psiapsiółki były jej sąsiadkami z piętra. Lecz mimo wielu wspólnych cech była między nimi jedna wielka różnica. Ona była biedna. Podczas wspólnej zabawy w jej mieszkaniu jedna z dziewczynek postanowiła zadzwonić na numer tylko dla dorosłych - zero siedemset. Śmiały się udając dorosłe osoby. Jednak matka Kasi, aby zapłacić za rachunek telefoniczny musiała przez kolejne trzy miesiące chodzić na piechotę do pracy, bo nie miała za co kupić biletu na autobus. Piotr, który został posądzony o erotyczny telefon miał odznaczone przez kilka tygodni pręgi od kabla na plecach. Pośladki piekły go tak bardzo że nie mógł usiedzieć na krześle. Zarówno on jak i siostra nigdy nie opuszczali lekcji, do szkoły chodzi nawet z wysoką gorączką, bo wiedzieli że tam nie tylko zjedzą ciepły posiłek, ale też będą mogli zabrać słoik zupy do domu, dla pozostalych domowników. Mimo ubóstwa nie narzekali. Wstydzili się, ale nie dawali po sobie poznać że coś jest nie tak. Kasia musiała donaszać ubrania po innych na szczęście dziewczyny uwielbiały się zamieniać ubraniami więc często chodziła w najmodniejszych ubraniach. Była też bardzo kreatywna w tworzeniu histori, którymi mogła ukryć ubóstwo. Wmówiła dziewczynom że jej mama jest szaloną ekolożką i dlatego myje tylko raz w tygodniu włosy. Zbieranie puszek i butelek oczywiście miało tylko i wyłącznie oczyścić ulicę. - Kasia idziesz z nami na basen? - Kiedy? - Teraz - krzyknęły we cztery jednocześnie. - A pożyczysz mi stroju? - zapytała skutecznie ukrrywając swoje zmieszanie - Co? - Moja mama właśnie wstawiła pranie i mój kostium jest w pralce. - odpowiedziała tak szybko że sama była zaskoczona - Pewnie, zresztą bez sensu żebyśmy wracały teraz do was skoro to w przeciwną stronę niż przystanek. - szybko podsumowała Kasia dwojga nazwisk, która jako jedyna z nich nie mieszkała w wieżowcu, tylko w bloku po drugiej stronie parku - Na przystanek, chodźmy na piechotę! - wykrzyknęła Kasia - To daleko. - marudziła Ania, która była chyba najgrubszym dzieckiem na osiedlu, a nawet w szkole, co było raczej przykre biorąc pod uwagę ok. 16 klas z każdego rocznika w ich podstawówce - Nie, nieraz byliśmy z Piotrkiem, a jak pójdziemy za tory to skrótem dojdziemy szybciej niż dojedziemy siódemką. - Rzeczywiście ona jedzie okrężną drogą... - To zaczekajcie,pójdę po drugi kostium i idziemy. - Napewno wiesz jak tam dojść? - zapytała zaniepokojona Ania? - Tak. - Jesteś pewna, ostatnio jak miałyśmy iść do wesołego miasteczka to się zgubiłyśmy? - Nie zgubiłyśmy się tylko ono się przeniosło. - Jestem. - Kasia dwojga nazwisk zeskoczyła z pięciu schodów jednocześnie. - Dziewczynki gdzie się wybieracie? - zapytał ojciec Asi,który właśnie przywiózł swoją taksówkę staruszkę - Idziemy na basen. - Wsiadajcie. Podwiozę was. - Tato jesteś moim bohaterem! - Mam stamtąd następny kurs więc możecie umilić mi przejażdzkę. - Tato opowiedz dziewczyną jak wiozłeś Majkę i ona podpisała dla mnie płytę ze swoimi piosenkami. Proszę, proszę. - Pewnie chwaliłaś się już im tysiące razy. - Nie, wcale nie. - Tak - zaśmiały się dziewczynki - Czy zaprosiłaś już dziewczyny na urodziny? - Tak- odpowiedziały chórem. - Czy macie jakieś specjalne życzenia? - Ja chcę pieska. - Asia masz alergię na sierść nie możesz mieć zwierzątka. - A ja mam alergie na wszystko, ale mama powiedziała że jak będę miała 100% frekwencję w szkole to kupi mi królika. - Przecież wczoraj opuściłaś dwie pierwsze godziny? - Byłam u dentysty. - Więc nie będziesz mieć 100% frekwencji. - Asia zawsze była bardzo mądra, szczególnie dobra była z matematyki, która była dla niej tak oczywista jak suma dwóch jedynek. - Właśnie że będę mieć. - Nie będziesz. - Nieprawda nie znasz się. - Znam się. 100% frekwencja oznacza że nie opuścisz nawet jednej godziny przez cały rok szkolny. - Ale ja chcę mieć królika i wcale nie chciałam iść do dentysty. To niesprawiedliwe! - Jesteśmy. Bądźcie grzeczne! - ojciec Asi wolał się nie mieszać w wychowanie obcych dzieci więc cieszył się że dojechali na miejsce. - Będziemy - odpowiedziały dziewczynki. - Do widzenia! - Do widzenia! - Ojej zapomniałam wziąć portfela - udała zaskoczoną Kasia. - Znowu? - To wasza wina, zawsze w ostatniej chwili mówicie mi o swoich planach. - Nie szkodzi. Pożyczę ci pieniądze. - odpowiedziała Ania, która zawsze miała pieniądzę i słodycze od kolegów z pracy mamy. - Chodźmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Ania wsiadła do samochodu i zjadła dwie tabliczki czekolady. Swoje wyrzuty sumienia próbowała tłumić tonami jedzenia, które lądowało na śmietniku i zachowaniem dziewczyn, które ją do tego zmusiły. Tak, to była ich wina! Jak mogły przy niej rozmawiać o małżeństwie i dzieciach? Jakby całkiem zapomniały o tym co ją spotkało. Aśka jej nie rozumiała,bo nie usunęła ciąży tylko dlatego że zanim się spostrzegła była już w szóstym miesiącu, było za późno,po za tym wżeniła się w bogatą rodzinę. Kaśka nigdy nie chciała mieć dzieci i w tajemnicy przed Krzyśkiem robiła sobie zatrzyki hormonalne przywiezione z Wielkiej Brytani, a biedny naiwny Krzyś zaspakaiał wszystkie jej zachcianki aż do śmierci. Druga Kaśka nie była lepsza oddała dziecko swojemu byłemu mężowi i jego nowej żoneczce. Myślała że ta zniechęci się obsranymi pieluchami i obślinionymi kaftanikami, ale tamta okazała się wspaniałą macochą. No i nasza trzecia Kaśka. Kto normalny ożenił by się z gejem? Biedna Kasia, która nie radziła sobie w szkole, nie radzi sobie w pracy i nie radzi sobie w życiu. Czy ona naprawdę myśli że facet, który przychodzi do niej po kawę i przygodny seks ucieszy się z jej ciąży. Myśli Anki krążyły w jej głowie, aż w końcu zapomniała że jest w samochodzie, przeniosła się do wydarzeń sprzed paru lat. Ania i Piotr byli parą już od kilku lat. Poznali się w pracy. On był menadżerem jednego z działów, a ona stażystką. Właściwie to się mijali, bo pracowali na innych piętrach. Jednak pewnego grudniowego popołudnia przyszło im razem przygotować paczki świąteczne dla siebie i pozostałych pracowników firmy. Coś zaiskrzyło. Zaczeli wychodzić razem na lunche. Kiedy Ania skończyła staż i zaczęła pracę w innej firmie, oficjalnie zostali parą. Nadal jednak mieszkali osobno. On w swoim apartamencie, a ona w małym mieszkanku wynajmowanym ze swoją koleżanką. Nadal nie poznali swoich rodzin, ale im to nie przeszkadzało. Kochali Warszawę chodź obydwoje byli tzw. słoikami. Często chodzili na spacery po parkach. Brali kosz piknikowy i szukali ustronnego miejsca w Łazienkach, Parku Ujazdowskim, Ogrodzie Saskim, Polu Mokotowskim, Królikarni, Parku Szczęśliwickim, Powsińskim Ogrodzie Botanicznym lub w pobliżu Jeziora Wilanowskiego. W zimne czy deszczowe dni oglądali teatralne przedstawienia lub zaglądali do jednego z licznych muzeów. Mieli swoje ulubione miejsca w każdym z nich. W weekendy spacerowali wzdłóż Zalewu Zegrzyńskiego lub po wyznaczonych ścieżkach Kampinosu. Od innych par różniło ich tylko to że ze sobą nie sypiali. Ania była praktykującą katoliczką i chciała zrobić to pierwszy raz w noc poślubną. Piotr szanował jej decyzję, tak przynajmniej mogło by się wydawać. Tamtego dnia spędzali poprostu miły wspólny wieczór. - Piotruś zagramy w prawda czy plotka? - A co to za gra? - Opowiadasz trzy historię, jedną prawdziwą i dwie zmyślone, a ja zgaduje, która jest prawdziwa? - Możemy zagrać. - Ty zaczynasz. - Oczywiście. Nicholas Sparks, autor "Pamiętnika" oraz wielu innych znanych zekranizowanych książek napisal też biograficzną powieść o swoim dzieciństwie... - Nie! Nie! - przerwała mu - To nie mają być historię jakiś obcych ludzi tylko twoje własne. - Nie wytlumaczyłaś mi zasad. - No dobrze to ja zacznę. - Jestem gotowy. - Kiedy miałam siedem lat zbierałam kolorowe karteczki do segregatora. Wymienialyśmy się nimi z koleżankami. Miałam bardzo dużą kolekcję, ale moja koleżanka z klasy Renata miała jeszcze większą i ładniejszą. Bardzo jej zazdrościłam. Dlatego kiedy ona ćwiczyła na wuefie zakradłam się do przebieralni i ukradłam jej kartki. - Ty złodziejko już od dziecka unikałaś sportu - zaśmiał się - Nie zgadłeś. To nie prawdziwa historia. To znaczy prawdziwa, ale ja w niej nie uczestniczyłam. To moje koleżanki, dwie Kaśki, ukradły ten segregator i zrzuciły winę na dziewczyny z równoległej klasy, które miały z nami wuef. - Mój błąd. Przecież ty byś niczego nie ukradła. - Dobrze teraz opowiem jeszcze dwie historię i dopiero jak skończę zdecydujesz która jest prawdziwa, a która fałszywa. - A co jeśli wygram. - Jeżeli wygrasz możemy iść do Parku Trampolin w weekend, ale jeżeli przegrasz będziesz musiał ze mną odwiedzić charytatywnie schronisko. - Ty chcesz iść poskakać, więc może jeżeli ja wygram to zrobisz to co będę chciał, a jeżeli ty wygrasz to ja zrobię to na co ty będziesz miała ochotę? - Dobrze. Historia Numer Dwa. Moja matka zawsze była najpięknięjszą matką spośrod wszystkich matek. Kochali się w niej wszyscy sąsiedzi i moi koledzy. Kiedy zaczęłam wątpić że taka piekna kobieta jak ona mogła urodzić tak brzydkie dziecko jak ja, zmusiłam ją żebyśmy zrobiły testy potwierdzające pokrewieństwo. - przerwała bo zrobiło jej się żal Piotrka, którego ta historia zasmuciła - Nic nie mów. Historia Numer Trzy. Mój ojciec tak naprawde żyje, ale od lat odsiaduje wyrok. Kiedyś odwiedzałyśmy go z matką tak często jak było to możliwe. Jednak tuż przed maturą przestałam go odwiedzać. Kiedy byłam u niego ostatni raz chciałam mu się pochwalić kolejnym imponującym wynikiem na olimpiadzie, a on stwierdził, że go to nie interesuje. Bardziej przejmował się tym czy na obiad będzie schabowy czy devolay. Stwierdził też że chyba jem za nas dwoje skoro tak się upasłam. - Chciałbym żeby żadna z tych historii nie była prawdziwa. Są straszne. Trzecią pewnie zaczerpnęłaś z jakiegoś amerykańskiego filmu, druga jest prawdziwa? - Przegrałeś. - Żartujesz? Kochanie? - Moja mama jest piękna, ale oprócz wyglądu łączy nas bardzo wiele. Rozumiemy się bez słów. Nigdy bym nie zwątpiła że jest moją matką. A nawet gdybym zwątpiła to nie powiedziałabym jej o tym, bo to pewnie złamało by jej serce. - Przykro mi z powodu twojego ojca. - Nie przejmuj się. Dla mnie nie żyje już od lat. Skrzywdził tyle ludzi, że najlepiej żeby nigdy nie wychodził z więzienia. - Zabijał ludzi? - Nie. Był w mafi, ale zajmował się okradaniem ludzi. Nie jednego pozbawił dorobku całego życia. - Nie odpowiadamy za to kim są nasi rodzice. - Ty nigdy nie opowiadasz o swoich rodzicach. - Cóż. Może opowiem ci trzy historię, a ty wybierzesz, ktora jest prawdziwa? - Przy winie? - Tak, poproszę. Historia Pierwsza. Moja matka wyszła za bogatego przystojnego Anglika. Miała z nim dwóch cudownych synów. Zamieszkali we wspaniałym pałacu niegdyś należącego do szlacheckiego rodu. Odrestaurowali go i wypełnili milością i przepychem. Nie brakowało w nim niczego. Była pokaźna biblioteka wypełniona książkami, kolumna z trofeami myśliwskimi, strych zaadaptowany do dzięcych figli, stadnina koni i piękna oranżeria z pięknymi kwiatami. Często zapraszali gości na wystawne przyjęcia, a ci zapraszali ich. Pewnego razu odwiedzili kuzynkę matki. jedli pyszne domowe ciasto i plotkowali. W tym czasie siostrzeniec mojej matki raze z sąsiadem postanowili odkręcić boczne lusterko od jej samochodu i sprzedać, by kupić cukierki. Mieli tylko po kilka lat i nie spodziewali się że bez bocznego lusterka trudno pokonać kilkudziesiędziokilometrową trasę. Zdarzył się wypadek podczas którego zginął kierowca i jego młodszy syn. Matka ożeniła się po raz kolejny... - przerwał by uzupełnić kieliszki winem - Historia Druga. Ojciec i Matka byli sąsiadami, ale dzieliło ich kilka lat więc nie kolegowali się w dzieciństwie. Wzięli ślub. Obydwoje marzyli o dużej rodzinie więc pojawiłem się nie caly rok później na świecie. Póżniej moja siostra i bracia, a nasze mieszkanie stało się za małe. Rodzice postanowili kupić coś większego. Niestety trafili na nieuczciwego dewelopera, który ukradł im oszczędności i wpędził w dlugi. Musieli sprzedać nasze małe mieszkanko i zdali się na laskę bogatych krewnych. Historia Trzecia. Byliśmy szczęśliwą rodzinką. Mama gotowała i zajmowała się domem oraz mną. Ojciec pracował. Pewnego dnia ojciec spakował swoje rzeczy i zniknął. Matka się załamała więc musiałem się zająć młodszym bratem. - Trzecia historia jest prawdziwa. Często rozmawiasz ze swoim młodszym bratem, ale nigdy nie wspominałeś o innym rodzeństwie, no i masz najbardziej polskie nazwisko jakie znam więc pierwsza historia też odpada. - Tak - odpowiedział całując ją w czoło, kochał ją, ale było za wcześnie żeby jej wyznać że przyczynił się do śmierci wujka i kuzyna. - Ale i tak nie musisz iść z mną do schroniska. Nie będę cie zmuszać do wolontariatu. Może polecimy na weekend nad morze? Bilety z Modlina są tak tanie że glupotą byloby nie skorzystać ...- zmieniła temat, bo nie chciała wracać do drugiej historii. Matka opowiadała jej że ojciec i jego koledzy jako "deweloperzy" okradli bardzo wielu ludzi. Niektóre z ich ofiar nie mogąc sobie poradzić popełniły nawet samobójstwo. Zresztą może to nawet nie był jej ojciec. Ileż to razy opowiadał że matka zdradzała go na prawo i lewo? Iluż to wujków przewinęło się przez sypialnie jej matki? Anka pomyślała o swojej pierwszej ciąży. Poszła na solarium jak zwykła to robić trzy razy w tygodniu. Wieczorem bardzo rozbolał ją brzuch, plecy, wszystko. Pojechała z Piotrem do szpitala. Dowiedziała się że była w ciąży, była, ale już nie jest. Przez kilka tygodni nie wychodziła z łóżka, nie odbierała telefonów. Spróbowali jeszcze raz. Jak tylko potwierdziła ciążę poszła na zwoilnienie. Siedzuała w domu. Od rana do wieczora oglądała telewzję. Nie robiła nic co w jej mniemaniu zaszkodziło by dziecku. Pod koniec ciąży poszli do lekarza i wrócili sami bez dziecka. To było już za dużo. Spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się. Widocznie nigdy nie powinni być razem. Nie powinna była brać z nim ślubu, ale on był tak uroczy. Ileż to znała opowieści z jego dzieciństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Nie powinna była brać z nim ślubu, ale on był tak uroczy. Ileż to znała opowieści z jego dzieciństwa. Piotruś zaczął chodzić do szkoły kiedy miał się urodzić jego wyczekiwany młodszy brat. Co wieczór modlił się żeby to był napewno brat, a nie kolejna siostra. Jego modlitwy zostały wysłuchane - matka przywiozła ze szpitala brata, a nawet dwóch. Chłopiec był bardzo szczęśliwy, rozpierała go duma. Dlatego postanowił wszystkim pokazać swoch braci. Ponieważ byli zbyt mali na spacer, Piotruś postanowił sprzedawać wejściówki na oglądanie noworodków w ich kołyskach w domu. W zamian za kolorową rozpuszczalną gumę kulkę każdy z osiedlowych dzieciaków mógł zobaczyć Kamilka i Karolka. Piotruś niespodziewał się takiego zainteresowania. Na klatkę przybiegły nie tylko dzieci z jego bloku i najbliższego placu zabaw, ale również dzieci z innych placów zabaw. Nawet tego za kościołem na który Piotruś niemógł chodzić bez mamy ponieważ znajdował się po drugiej stronie *****iwej ulicy. Żeby się tam dostać trzeba było przejść przez pasy. Było to jedyne miejsce na osiedlu gdzie znajdowała się sygnalizacja świetlna i budka pana, który rano przeprowadzał uczniów na drugą stronę ulicy. Oczywiście mama była lekko zdziwiona kiedy Piotruś przyprowadził pierwszych trzech chłopców by mogli zobaczyć noworodki. Była jeszcze bardziej zdziwona kiedy trzej chłopcy wyszli, ale pojawili się trzej kolejni. Kolejna grupa chłopców zaniepokoiła ją. I widocznie tak jak Piotruś nie lubiła dziewczynek, bo kiedy weszła trzy dziewczynki zdenerwowała się, wyprosiła je z domu i przegoniła oczekujące na klatce tłumy. Piotruś chcąc uniknąć kary zabrał swoją nieznośną siostrę Kasię i pobiegł na plac zabaw. Poszli na drabinki pobawić się w króla Lula. Jednak podczas zabawy Paweł, który był najbardziej nieznośnym dzieckiem na osiedlu i jako jedyny nie miał rodzeństwa - widocznie jego rodzice obawiali się że kolejne dzieci mogły by być tylko gorsze - jak zwykle szukał zaczepki. - Wiesz Piotrek widziałem wczoraj twojego brata i myślę że jest brzydki, a po za tym chyba za ciasno wiążecie mu czapkę i dlatego jest taki rożowy. - krzyknąl pewny siebie sześciolatek opierając dłonie na biodrach. - Moi bracia są najladniejszymi dziećmi na świecie, a ty jesteś głupi i się nie znasz. - odpowiedział chłopiec pokazując język co oczywiście jednocześnie zrobiła jego mlodsza siostra. - Ja to Ty, Ty to Ja, Ja to Ja, Ty to Ty, kto jest głupi Ty czy Ja? - zaczął szybko wyliczać chłopiec - S********u je... - zaczął mówić zdenerwowany Piotruś, co przerwało mu nagłe i niespodziewane szarpnięcie za ucho. - Dlaczego tak nie ładnie mówisz? - zapytała obca kobieta, która najwyraźniej szła do sklepu, bo żadne z okolicznych dzieci nie było tak małe czy głupie żeby rodzice musieli je pilnować na placu zabaw. - On zaczął - odpowiedzial zgodnie z prawdą. - Ja słyszałam że to ty zacząłeś przeklinać. Czy mam cię odprowadzić do domu? - Nie proszę Pani, ale może pani iść na skargę do mojej mamy. Mieszkam w tamtym bloku - wskazal palcem - na pierwszym piętrze. Pod numerem 34. Kobieta poszła pod wskazany adres, zaś Piotruś wziął za rękę swoją siostrę i pobiegł w kierunku domu. Wolał nie być na placu zabaw kiedy ona wróci. Jeśli wogóle wróci, bo wysłał ją do domu Pijanego Romana, którego bały się wszystkie dzieci, a nawet niektórzy dorośli. Mimo że minęła dłuższa chwila od kiedy Ania pojechała przekonywać farmaceutów i lekarzy że powinni sprzedawać tylko jej produkty, pozostałe dziewczyny nadal siedziały przy stoliku i piły zimną kawę. Było tu tak cicho i przyjemnie. Jakieś dzieci rozłożyły namiot i bawiły się w rodzinę na biwaku. Ania, trzy Kasie i Asia siedziały w namiocie. Były stanowczo za stare na takie zabawy. Miały już ponad dwadzieścia lat i powinny siedzieć ze swoimi dziećmi w piaskownicy. Jednak ich życie potoczyło się zupełnie inaczej. Kiedy były jeszcze małymy dziewczynkami i bawiły się lalkami odgrywały sceny z oglądanego w sekrecie serialu o pisarce zakupoholiczce, ktory ze względu na ilość seksu emitowany był po dwudziestej drugiej. Ania, Asia i dwie Kasie widzialy się prawie codziennie, bo mieszkały obok siebie - na jedynastym piętrze wieżowca. Było to najwyższe piętro więc klatki były połączone tak by w razie awarii windy można było przejść do drugiej. Trzecią Kasię poznały w przedszkolu. Na początku mieszkała w bloku po drugiej stronie parku, potem przeprowadziła się do domu za miastem. Jednak nadal chodziła do jednej szkoły. Pod koniec podstawowki już właściwie się do siebie nie odzywały, każda poszła do innego gimnazjum. Tylko Ania nadal mieszkała z mamą w swoim starym mieszkaniu na jedynastym piętrze, reszta dziewczyn przeprowadziła się do własnych domów rozsianych po okolicy. Ponowny kontakt nawiązały przez portal społecznościowy na którym każdy licealista musiał mieć konto. Na początku tylko ze sobą pisały, ale nie spotykały się. Było to trochę dziwne. Jak znajomość internetowa. I te ich śmieszne loginy - HaniaBezH, LadyC, KaTaryna, QQłka i JuhAsia. Kiedyś podczas internetowych plotek narzekały na bóle miesiączkowe. Jedna z nich stwierdziła że jej mama powiedziała że to kłopot tylko łlodych dziewczyn, bo po ślubie i stracie dziewictwa nie ma takich dolegliwości. Asia bardzo poważnie potraktowała te słowa, zaczęła współżyć ze swoim chłopakiem. Zaszła w ciąże, jak stwierdził jej ginekolog "jeszcze nie doszła, a zaszła". Urodziła przed rozpoczęciem klasy maturalnej. To zdarzenie wpłynęło na reszte dziewczyn, które postanowił zaczekać ze współżyciem z obawy przed ciążą. Siedziały sobie w namiocie czekając aż deszcz przestanie padać. Na szczęście był to tylko deszcz, bez piorunów. Były otoczone lasem i zalewem, chyba nie było gorszego miejsca w trakcie burzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
- Zagramy w prawdę czy plotkę? - Nie jesteśmy na to za stare? - Sama jesteś stara? - Moja córka jest po komuni, nim się obejrzę będzie się szykowała na studniowkę. - Straciłam dziewictwo na studniówce. - Ja też. W samochodzie. Pierwszy i ostatni raz w życiu uprawiałam seks w samochodzie. Tomek wynajął jakiś zabytkowy samochód, zaparkowaliśmy na jakimś odludziu i było beznadziejnie... - Ja to zrobiłam z najlepszym kumplem mojego chłopaka. - To jednak prawda?! Całe miasto o tym mówiło, ale nie wiedziałam że to ty. - Nie wiem co mnie naszło. Powinnam to zrobić z Krzyśkiem, był dobrym chłopakiem. Wiecie że nawet przyniósł mi nawet tabletkę po. Było mi tak głupio, bo tyle razy odmawiałam mu czegoś więcej obawiając się ciąży... - Wiem to wszystko przeze mnie. Gdybym nie urodziła Renatki, ale nie mogłam tak poprostu iść na aborcję jak inne dziewczyny z mojej szkoły. I co z tego że musiałam zmienić szkołę? Co z tego że musiałam zmieniać pieluchy... gdy się urodziła była jak mała kruszynka. Bałam się przestanie oddychać, albo że gdy wrócę ze szkoly to jej nie będzie w domu, bo moi rodzice oddadzą ją do domu dziecka. - Dlaczego tak myślałaś? - Matka mi powtarzała że jak nie będę się nią zajmować to zaniesie ją do okna życia... - Auć?! - wyrwało się pozostałym dziewczyną - Moja matka powiedziała mi że żałuje że wogóle się urodziła. I gdyby nie ciotka, której tak nienawidziłam pewnie mieszkałabym na ulicy. - Podrywałaś swojego wujka. Ostrzegałam cię że to się źle skończy. - Teraz wiem że to było głupie. Byłam dla niego tylko głupią małolatą - To straszne co zrobił. - Przepraszam że ci nie wierzyłam. - Przez wiele lat miałam pretensję do mojej matki, ojca i tych wszystkich ludzi, którzy mi nie wierzyli, ale już mi przeszło. - Pogodziłaś się z rodziną? - Nie. Nie jestem tak wspaniałomyślna jak moja ciotka, która wybaczyła swojemu zboczonemu mężowi. Przecież przyznał jej się że mieliśmy romans. Jakby wogóle nie miała szacunku do samej siebie. - A ja ją rozumiem. Też nie odejdę od mojego męża mimo że wiem że mnie nie kocha i sypia z innymi facetami. - To obleśne! - Może dla ciebie. Ty masz świetną pracę, a nawet gdybyś ją straciła następnego dnia miałabyś następną lepszą. A ja ...bez mojego męża i jego pieniędzy musiałabym wrócić do rodziców. Właściwie jego jedyną wadą jest to że jest gejem. Jest wspaniałym mężem. Sprząta, gotuje i dobrze zarabia. - A seks? - Seks to nie wszystko. - Ja też cię rozumiem. To świetny układ. - A ty Kasia dlaczego wciąż jesteś z Przemkiem? - Bo boję się że jeżeli odejdę to on sie zabije. - Jest aż tak źle? - Zaczyna chyba dziesiąty kierunek studiów, ale nadal żadnego nie skończył. Pracę zmienia tak często że nie jestem pewna gdzie teraz pracuje, a wczoraj kupił mi kaszmirowy sweter za pieniądze, które dałam mu na czynsz. - Życie naszych rodziców było o wiele prostsze. - Nie moich. Dałam im popalić. - Asia moi przeze mnie musieli wyprowadzić się z raju. - A pamiętacie jak zgłosiłam fałszywy alarm bombowy za który moi rodzice musieli zapłacić? - Jako dziecko byłam uczulona chyba na wszystko, chyba do żadnego innego dziciaka z osiedla nie przyjeżdzała tyle razy karetka. - A pamiętacie jak uciekłam z domu? To chyba była najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłam. Mieszkałam ukryta na twoim poddaszu - wskazała na Kasię- a moi rodzice umierali ze strachu. - Renatka jest dla mnie o niebo lepsza niz my dla swoich rodziców. - A pamiętacie jak chciałyśmy zobaczyć jak wygląda gałka oczna? Złapałyśmy jakiegos bezpańskiego psa w parku i próbowałyśmy mu wyjąć oko. - Ugryzł mnie w rękę. - A mnie w tyłek, ale rodzicom powiedziałam że to Piotrek, bo bałam sie że uśpią tego psa. - To śmieszne że wszystkie trzy mamy na imię Kasia, a nasi starsi bracia Piotrek. - Tak, nasi rodzice byli bardzo orginalni. - Idziemy popływać? - Nago? - Oczywiście. Młodość - jakie to względne pojęcie. Ile czasu by nie mijało one wciąż czuły się młodo. Czasem musiały dostrzegać że wszystko wokół się zmieniało. Sąsiedzi w podeszłym wieku umierajli, dzieci dorastały, zakładały rodziny, pracowały. A czy one się zmieniały? Tak dorosły, zmądrzały i wyładniały. Kiedy miały po 12 lat chodzily w świecących butach na koturnach, plisowanych czarnych dzwonach i moherowych szarych golfikach - oprócz Lady C, która ubierała się jakby była bezhabitową zakonnicą. Anka która już wtedy była dwa razy grubsza od swojej rodzonej matki chodziła w wiecznie za ciasnych ubrania, a spodnie nie raz wpijały jej się w krok. Teraz potrafiła wykorzystać atuty swojej figury. Kasia spostrzegła w oddali swojego brata. Mimo że nie utrzymywali ze sobą kontaktu potrafiłaby go rozpoznać w każdym miejscu i w każdej chwili. Wiedziała że po rozstaniu z Anią nadal mieszkał i pracował w Warszawie. Nie był już tak przystojny jak kiedyś gdy sypiał ze wszystkimi ładnymi dziewczynami, nie odpuścił nawet swojej przyszłej niedoszłej teściowej. Teraz jego niegdyś piękne gęste lśniące czarne włosy przeżedziły się tworząc łyse pustkowie od czoła aż po kark. Wyrzeźbiony kaloryfer zastąpił mięsień piwny. Uroda przeminęła,pozostała tylko inteligencja,która zawsze drażniła jego siostrę i innych zwykłych ludzi,którzy musieli poświęcić wiele czasu by opanować materiał,ktory on miał w małym palcu nim jeszcze skończył go czytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Piotruś nie lubił swojej siostry odkąd była jeszcze w brzuszku mamusi. To przez nią mama nie mogła go nosić na rękach, iść z nim na karuzelę łańcuchową, kupować tych wszystkich słodyczy, pływać łódką i robić wiele innych ciekawych rzeczy. Kiedy się wreszcie urodziła ciągle płakała i miała śmierdzącą brudną pieluchę. Piotruś musiał oddać jej wszystkie swoje zabawki, a każdy kto przychodził przynosił coś dla niej i wogóle nie zauważał chłopca, ktoremu też przecież można kupić resoraki czy lalkę. W końcu czy to coś dziwnego że chłopiec też mógłby ubierać i czesać swoją lalkę? Pewnego dnia gdy cała rodzina odwiedziła babcie i dziadka na wsi nadarzyła się wspaniała okazja by naprawić błąd jakim było przywiezienie Kasi ze szpitala. Dorośli poszli szuszyć siano, a dzieci zostały same w domu. Piotruś wjął siostrę z kołyski. Nie było to łatwe, bo mimo że nie umiała chodzić, mówić itp. to była wielka i ciężka. Na szczęście udało się. Owinął ją w koc rozłożony na podłodze, bo łatwiej było ją ciagnąć po podłodze niż nieść. Plan był taki prosty. Wystarczyło zanieść ją do Pimpka, który następnie ją zje. Myślał już o tym od kilku tygodni. Nawet przyniósł pod balkon kilkanaście cegieł z pobliskiej budowy. Razem z kolegami nosili po jednej. Tata powiedział mu ze Pimpek nie może z nimi mieszkać w mieście, bo nie ma budy. Skoro jednak przyniósł cegły, a nawet cement i konewkę z wodą. Ta ostatnią ukradł sąsiadce z ogrodka. To razem z tatą mogł wybudować budę. Kiedy byłaby już buda Pimpek mógłby w niej zamieszkać. Mieszkający w budzie pod balkonem Pimpek moglby odwiedzać Piotrusia w domu. Podczas takich odwiedzin mógłby też zajrzeć do kołyski Kasi i ją zjeść. Jeżeli rodzice jednak postanowili przyjechać na wieś to Pimpek nie musi jechać do miasta. Może zjeść Kasię tutaj. Oczewiście łatwiej by było gdyby pies przyszedł do domu. Niestety Piotruś nie umiał rozpiać go z łańcucha. Wracając jednak do dzieci to gdy chłopiec wreszcie dociągnął siostrę do budy okazało się że pies nie jest nią zainteresowane. Cały misterny plan i wysiłek poszedł na marne. Piotr też dostrzegł swoją siostrę. Siedziała z całym klubem czarownic, brakowało tylko Anki. Nie lubił ich. Uważał że to przez nie rozpadł się jego cudowny związek. Jak Anka mogła przyjaźnić się z takimi prostytutkami? Jedna lepsza od drugiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Kasia była zmuszona zmienić liceum w przedostatniej klasie. Jako że była wzorową uczennicą, a jej ciotka bardzo bogatką kobietą mogła przenieść się do prestiżowego liceum prowadzonego przez zakonnicę. Do tej samej szkoły chodziła jej przyjaciółka z dzieciństwa, która musiała opuścić swoje liceum po tym jak zaszła w ciążę. Asia jednak wracała po lekcjach do domu, a Kasia zostawała w bursie. Obowiązywały tu równie surowe zasady jak w domu ciotki. Posilki można było jeść tylko o ściśle określonej porze. Nie było telewizora, zamiast niego wielogodzinne przymusowe czytanie. Nie można było zapraszać gości. Właściwie było jej to na rękę. Przykro było jej tylko gdy w piątkowe popołudnie i sobotni ranek kiedy inne uczennice jechały do domu, a ona musiała zostać w swoim ciasnym pokoju. Był brzydki. Dużo brzydszy niż to do czego przezwyczaiła się przez lata. Na dodatek miała współlokatorkę. To był okropny okres w jej życiu. Bliźniaki czasem do niej dzwoniły, ciotka przysyłała kopertę z pieniędzmi, a reszta rodziny jakby o niej całkeim zapomniała. Może i narozrabiała, ale kara była zbyt okrutna. W nowej szkole odzywała się do niej tylko Asia, ale nigdy nie miala dla niej dość czasu bo miała małe dziecko. Krzysiek wyjechał na studia i nawet nie odpisywał na smsy. Czasem pisała ze swoimi starymi przyjaciółkami, ale głównie się uczyła. Uczyła się jeszcze więcej niż zwykle, ale ciagle czuła niedosyt. Na studniówkę, poszła tylko wygłosić mowę dla nauczycieli i uczniów jako jedna z lepszych uczennic. Jednak opłacało się. Dostała sie na swoje wymarzone studia - wydział lekarski. Dzięki stypendium i pracy kelnerki mogła wreszcie uniezależnić się od pieniedzy ciotki. I był tam Krzysiek. Ten sam, którego traktowała tylko jako drogę do celu, a nie cel. Ten którego tak zraniła. Na początku spotykali się w celach czysto naukowych. Potem wspólnie wynajeli mieszkanie, a właściwie ona wprowadziła się do mieszkania, które kupili mu rodzice. Miała w zamian sprzątać i gotować. Kiedy w końcu zdecydowli się na seks było cudownie. Dużo przyjemniej niż podczas szybkiego seksu na huśtawce czy z wujem. Wuj wściekł sie gdy dowiedział się że jej rodzice są wezwani do szkoły bo dyrektor dostał nagranie seksu podczas studniówki. Był na nią naprawdę wściekły. Krzyczał że go oszukała, zdradziła. Nie było w tym chociażby szczypty romantyzmu czy przyjemności. Były krzyki, ból i krew. Pierwszy raz z Krzyskiem, był takim pierwszym razem o jakim marzą nastolatki. On byl doświadczony, wiedział co robić, ale jednocześnie tolerował jej niewiedzę. To on był jej drugą połową. To on był jej przeznaczony. To z nim miała zalożyć rodzinę i się zestarzeć. Zamiast tego przyszło go jej odwiedzać nieprzytomnego w szpitalu przez kolejne tygodnie. Na początku była na niego wściekła, uważała że to jego wina. Potem zaczęła szukać winnych. A potem zapomniała już o wszystkich dobrych i złych chwilach w ich wspólnym życiu. Pamiętała tylko jego ciało leżące w lóżku, czekające na przełożenie do trumny. Z ich wspólnego mieszkania wzięła tylko ich dyplomy z zakończenia studiów i laptopa. Wolała zapomnieć o tych niemal dwudziestu wspólnych latach. Mimo że zamieszkała w nowym mieszkaniu nie raz budziła się co noc. Krzysztof śnil jej się tylko raz. Podszedł do niej i powiedział że naprawdę nie żyje, że moze dotknąć jego zimnego martwego ciała. Kiedy go dotknęła spostrzegła że jest duchem, a jej ręka przeszla na wylot. Z rany rozblysło niebieskie i czerwone światło. Wyglądał niczym Jezus z obrazu. To był wspaniały sen, nigdy się nie powtórzył w przeciwieństwie do koszmarów. Ileż to razy budził ją jej brat Piotr, który zabiajl milość jej życia i powtarzał: To wszystko twoja wina, niszczysz wszystko! I pomysleć ze jako berbeć latała wszędzie za swoim ukochanym braciszkiem Piotrusiem. Trzyletni Piotruś płakał w swoim łóżeczku podczas gdy jego ojciec oglądał mecz z kolegami, a matka robiła kanapki w kuchni. W pewnej chwili płacz ucichł. Matka wbiegła do pokoju. Łóżeczko było pusto, w pokoju nie było dziecka. Nie było go też w kuchni, dwóch pozostałych pokojach, ani nawet na klatce. - Gdzie moje dziecko? - zapytała zatroskana matka - Na dworze. - odpowiedział ojciec nie odrywajac oczu od boiska na szklanym ekranie telewizora. - Gdzie? - powtórzyła zdezorientowana matka - Na dworze. - powtórzył wpatrzony w telewizor ojciec - Zgupiałeś? - zapytała zirytowana wychodząc z mieszkania, by odnaleźć chłopca. Matka przyprowadziła Piotrusia do domu i posadziła na fotelu tak by mógł obserwować telewizor, ojca oraz wujków. Chodź najchętniej poderżnęła by gardło swojemu mężowi wróciła do szykowania kanapek. Gotowe zaniosła na stół razem ze schłodzoną wódką. Sobie zrobiła kawę. Czeka ją jeszcze długi wieczór przy zlewie. Teraz jednak mogła usiąść na fotelu ze swoim ukochanym synem i kawą. Nie mogła narzekać, bo sama chciała się przeprowadzić do miasta. Po za tym to ich pierwszy wieczór tutaj, przecież nie będą co wieczór zapraszać gości. Tak zdecydowała. Już opieka nad Piotrusiem i praca była męcząca w ósmym miesiącu ciąży, a co dopiero pomoc na roli rodzicom. Z zamyślenia wyrwał ją Piotruś, który doszedł do stołu sięgnął po kieliszek i wypił jego zawartość....Trudno powiedzieć czy to właśnie to wydarzenie było przyczyną, bo może to zwykly zbieg okoliczności, ale rano w pieluszcze oprócz kupy znalazł się robak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Krzysztof leżał na łóżku z głową opartą o kolana Katarzyny. Końcówki jej długich czarnych włosów łakotało go po karku. Patrzył w jej piękne odbicie w lustrzanych drzwiach szafy. - Kocham cię - powiedział przerywając ciszę - Ja też. - Też kochasz siebie? - Kocham ciebie i siebie jaką jestem odkąd jestem z tobą. - Ale gdy bym umarł znalazła byś kogoś innego? - Nie, opłakiwałabym twoją śmierć czekając na własną. - Nie chciałbym żebyś umarła z tesknoty za mną, chciałbym żebyś wyszła za mąż i miala cudowną córkę z twoimi pięknymi ciemnymi oczami i włosami. - Nie chciałabym być z nikim innym, a jeżeli ja umarła bym pierwsza chciałabym żebyś umarł razem ze mną. - Jesteś okrutna. - Jak możesz mówić że mnie kochasz i myśleć o byciu z kimś innym? - Katarzyno Nowak-Kowalska wiesz że cię kocham i chciałbym spędzić każdą minutę mojego życia, ale gdybym umarł chciałbym wiedzieć że żyjesz za nas oboje. - To zabrzmiało jak cytat z romansidła! - Jesteś okropna! - Taką mnie pokochałeś mój drogi. - Pokochałem dziewczynę, która stała bez radnie na środku szkolnego korytarza z rozsypanymi książkami... myślałem że jesteś niezdarna, a nie bez serca... - Nigdy nie byłam niezdarna, ktoś potrąciłmnie na korytarzu, ale ty nie przyszedłeś mi wtedy pomóc! - Oczywiście że przyszedłem! A kto pomógł zbierać ci książki? - Naprawdę to byłeś ty? - Tak. I to ja uśmiechałem się do ciebie na schodach mimo że mnie nie zauważałeś - Przepraszam. Byłam wtedy tak skupiona na nauce że nie zauważyłabym nawet Pan Jezusa stojacego przede mną. - Kocham cię - powiedział - podnosąc się i calując jej szyje. - Dlaczego wogóle poruszamy ten temat? Jesteśmy piękni, młodzi, a ty dodatkowo bogaty cały świat stoi nam u stóp. - Weźmy ślub i cały mój majątek będzie oficjalnie twój! Wyobraź sobie nasz piękny ślub,moje siostrzenice sypiące kwiatki,twój brat mógłby nieść obrączki...przecież chciałaś mieć ślub jak z amerykańskiego filmu! - Ty małpo znowu czytałeś mój pamiętnik! - Tak i chce spełniać twoje marzenia. - To było dawno. Bądźmy realistami, moja rodzina nie chce mnie znać. - Ciotka i twój okropny wuj byli na rozdaniu dyplomów. - Nic mnie już z nim nie łączy. - Ufam ci. Jednak nie rozumiem jak ona może z nim być. To okromny człowiek. Kryminalista. - A dlaczego ty jesteś ze mna też jestem złym człowiekiem? - Ty jesteś cudowna.Całą swoją pierwszą wypłatę wydałaś na cele charytatywne. Odwiedzasz bezinteresownie te staruszki do których nikt inny nie ma cierpliwości. - Oddałam swoje pieniądze, bo utrzymuje się z twoich, a te okropne staruszki odwiedzam zawodowo. Wypisuje im recepty i nic po za tym. - Ja uważam że jesteś wspaniałym człowiekiem. - Bo ty jesteś wspaniały i oceniasz swoją miarą innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Dzieciństwo Piotrusia przebiegało zwyczajnie. Mieszkał w bloku. W mieszkaniu było trzy pokoje w tym pokój, który dzielił z młodszym rodzeństwem. Mieli biały regał z drabinką po której wchodziło się na górę do łóżka - żadne inne dziecko na osiedlu nie miało takiego więc wszyscy mu go zazdrościli. Bliźniaki miały małe rozkładane fotele. Rodzice mieli swoją sypialnie, zaś w dużym pokoju można było przyjmować gości i oglądać telewizor. Ojca właściwie nigdy nie było więc wszystko było na głowie matki - pranie, sprzątanie, gotowanie, opłacanie rachunków i cała masa innych obowiazków. Piotruś uwielbiał jej towarzyszyć w tych wszystkich czynnościach. W domu zawsze były jakieś sąsiadki, które przyszły poplotkować oraz dzieci, które kolegowaly się z którymkolwiek z rodzeństwa. Matka nie pozwalała mieć w domu zwierząt więc dzieci hodowały świnkę morską w wózkowni, która z powodu częstych kradzieży rowerów stała pusta. Jednak Kasia rosła, a rodzice doszli do wniosku że dziewczynka nie może dzielić pokoju z chłopcami. Nie chcieli jej tez oddawać sypialni, a tym bardziej dużego pokoju. Spakowali się i przeprowadzili do ogromnego domu z jeszcze większym ogródkiem, własnym stawem i lasem. Każde z rodzeństwa dostało swój własny osobny pokój. Nawet bliźniaki od tej pory musiały spać oddzielnie. Dzielili za to wspólną łazienkę i wielki strych na którym mogli się bawić. Pokoje były urządzone bardzo elegancko - przypominały te w warszawskim Zamku Królewskim. Dzieci nie mogły przestawiać mebli, ani wieszać plakatów na ścianach. W domu obowiązowało wiele zakazów. Najbardziej dotkliwym dla dzieci był zakaz zapraszania kolegów i zabawy poza strychem. Sypialnie służą do spania - powtarzała ciotka, która była właścicielką domu. Piotrek był szczęśliwy z przeprowadzki uwielbiał spędzać popołudnia i weekendy w wielkiej bibliotece ciotki w której było tysiące ksiażek, wiele z nim w orginalnym anglojęzycznym wydaniu. Uwiellbiał chodzić w sierpniowe i wrześniowe poranki na grzyby. Uwielbiał łowić ryby w stawie. Uwielbiał latem zrywać jabłka, gruszki, śliwki, wiśnie, agrest, jagody, truskawki i porzeczki z których matka robiła przetwory. Uwielbiał tu mieszkać i zupełnie nie rozumiał swojej siostry, która nienawidziła tego wszystkiego. Przecież było tu tak cudownie. Cudowne dziesięć lat. Cudowne dziesięć lat, które zakończyło się wraz ze zgłoszonym na policję przez Kasię błędem. Błędem, ktory popełnił mąż ciotki. Błędem w który nikt nie chciał uwierzyć. Błędem, który zniszczył życie dwóch rodzin. Kilka chwil, kilka pośpiesznych ruchów i koniec. Piotrek uważał że Kasia kłamała. Napewno nie był to gwałt. Był to raczej skutek jej ciągłego kokietowania wujka. Pewnie sama tego chciała. Marzyła o bogatym mężu który zapewni jej takie życie jak miała ciotka. Zagraniczne podroże, piękny dom, droga biżuteria, najmodniejsze ubrania. Która nastolatka by się tym nie zauroczyła? Wujkowi też niczego nie brakowało. Gdyby nie był politykiem z pewnością zyskał by sławę jako filmowy amant. Właściwie tylko ciotka uwierzyła dziewczynie. To ona opłaciła jej naukę w prywatnym liceum z dala od domu. Niestety cała rodzina musiała się wyprowadzić. Zamieszkali w małym dwupokojowym mieszkaniu - w jednym pokoju spali rodzice, a w drugim czterech chłopców. Był to najgorszy okres w życiu rodziny. Piotrek co wieczór sprawdzał czy gaz jest zakręcony, bo matka podczas częstych kłoni z ojcem groziła że pewnej nocy go nie zakręci i wszystkich ich zabije. W końcu ojciec nie wytrzymał odszedł. Wkrótce potem bliźniaki zaczęły naukę w szkole zawodowej i pracę, wyprowadzili się. Piotrek opiekował się swoją matką, która w niczym już nie przypominała kobiety, która go wychowała. Opiekował się też swoim najmłodszym bratem. Odprowadzał go do szkoły i odrabiał z nim lekcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Ciotka zazwyczaj przysyłała Kasi kopertę z pieniędzmi. Czasem, bardzo rzadko odwiedzała ją. Podczas jednej z tych wizyt wybrały się na wycieczkę wzdłóż Wisły. Podziwiały zabytkowe budowle, a kiedy zmęczył je długi spacer przysiadły w kawiarni. - Jestem dumna z twoich wyników. Co prawda liczyłam że jak mój syn będziesz studiować w Anglii... - Medycyna tu jest na bardzo wysokim poziomie, po za tym myślę o zagranicznych praktykach, jeżeli oczywiście dostanę stypendium. - Wiesz że pieniądze nie stanowią problemu.Powiedz ile? Możemy podejść do bankomatu. - Nie mogę ciągle brać twoich pieniędzy! - Kochanie to są tak samo twoje jak i moje pieniądzę. Pewnie tego nie pamiętasz, ale jako jedynastoletnia dziewczynka zapytałaś czy możesz poślubić mojego męża... - Przepraszam to co zrobiłam było podłe. - Ty byłaś dzieckiem, a dla mojego powinnaś być córką, a nie kochanką. - Przepraszam. - Nie przyjechałam tu żeby cię ganić. To już przeszłość. - Znajdę lepszą pracę, mam stypendium więc już nie będę nadwyrężać twojej dobroci. - Dziecko mojej dobroci? Najpierw zostawiłam mojego narzeczonego by poślubić innego mężczyznę. Potem zdradzałam mojego męża z byłym narzeczonym. Kiedy mój mąż się o tym dowiedział spowodował wypadek w którym miałam zginąć. Zamiast mnie zginął on i mój ukochany syn. Zamiast oddać sie bez reszty mojemu drugiemu synowi, wzięłam ślub z moim kochankiem. Mieliśmy tak dużo pieniędzy, a mimo to odmówiłam pożyczki mojej kuzynce. Mało tego zmusiłam ją żeby pracowała jako moja gosposia, a mój cudowny mąż zgwałcił jej jedyną córkę. - To ja go prowokowałam. - Nie kochanie. Mężczyzn nie trzeba prowokować, można ich manipulować, kochać, nienawidzić, ale robią to na co mają ochotę i kiedy mają ochotę. Jesteś dużo ładniejsz niż ja czy twoja matka, ale jesteś też dużo mądrzejsza - Piotr zawsze mówił że jestem głupia - przerwała ciotce - A kim on dla ciebie jest żebyś go słuchała? - Jest moim starszym bratem. - Jest bratem, który chował swoją świąteczną paczkę ze słodyczami przed innymi i podkradał wasze cukierki. Jest bratem, który dzwoni do ciebie z pretensjami , ale nigdy nie pyta o twoje zdrowie czy samopoczucie. Dla własnego dobra wyjdź za tegozakochanego w tobie do szaleństwa chłopca i zapomni o swojej rodzinie. - A dlaczego ty nie odejdziesz od męża? - Bo kobieta bez mężczyzny nie znaczy zupełnie nic. Możemy się łudzić że emancypantki, femistki coś zmieniły, ale to nie prawda. Żyjemy w świecie gdzie to mężczyźni więcej zarabiają i rządzą mimo że w szkole byli gorszymi uczniami niż dziewczynki. - To po co kazałaś mi się uczyć? - Bo nie chce żebyś skonczyła jak twoja matka porzucona przez męża. - Ojciec zostawił matkę? - Tak. Bliźniaki i ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Kasia wyróżniała się pośród innych noworodków w szpitalu. Miała długie kruczoczarne włosy, które można było kręcić w urocze loczki. Prawie wogóle nie płakała i mimo że wydaje się to nieprawdopodobne uśmiechała się gdy ktoś tulil ją w ramionach. Uśmiechała się ustami i spojrzeniem. Uśmiechała się nawet do swojego trzyletniego brata, który był bardzo zawiedziony że nie dostał obiecanego brata. Jako czteroletnia dziewczynka umiała już wiązać sznurówki i czytać. W przeciwieństwie do brata nie lubiła towarzyszyć mamie przy domowych obowiązkach. Jednak uwielbiała się opiekować swoimi młodszymi braćmi. Traktowała Karolka i Kamilka jak dwie małe żywe laleczki. I mimo że wózek bliźniaków był bardzo ciężki uwielbiała spacerować z nim dookoła bloku. Kolegowała się ze wszystkimi dziećmi na osiedlu, uwielbiały ją nauczycielki i rodzice innych dzieci. Miała osiem lat kiedy razem z braćmi zamieszkała w willi ciotki. Gdy tam przyjechali była przerażona. Pamiętala że jej kuzyn kiedyś zaproponował że kupi ją by została jego żoną. Obawiała się że rodzice postanowili ją sprzedać. W końcu nie raz ją straszyli że jeżeli bedzie niegrzeczna sprzedadzą ją Cyganom. Dwunastoletni kuzyn jednak nie był już nią tak zainteresowany jak kiedyś. Wolał spędzać wolny czas w swojej staninie. Kasia nie mogła jeździć konno, ani grać w piłkę nożną jak jej bracia by zachować dziewczęcą postawę. Odkąd zamieszkała w willi musiała zachowywać się jak dama. Nie mogła nosić jeansów, zamiast tego nosiła szyte na miarę sukienki. Pewnego zimowego popołudnia gdy wracała ze szkoły chciała sobie skrócić drogę i zboczyła z chodnika. Niestety wpadła po kolana w błoto. Jej znienawidzone kozaczki zaklinowały się. Musiała wrócić boso do domu. Jej najstarszy brat w tym czasie zafascynowany pokaźną biblioteką prawie nie opuszczał świata książek. Raz był uwięziony na poddaszu razem z rodzeństwem Dollangangerem innym razem poszukującym przygód archeologiem albo właśnie wyjaśniał zagadki z Poirotem, Holmesem czy Marple. Zdawał się nie zauważać że rodzina stała się niewolnikami ciotki. To od niej zależało kiedy i co robili. O ile reszta rodziny się z tym pododziła, Kasia wolala chodzić swoimi ścieżkami. Często wymykała się niezauważona. Nie raz została przyłapana przez sąsiadów na kradzieży jabłek z sadu czy ziemniaków z pole. Razem z innymi dziećmi ze wsi piekła je na ognisku. Była w gimnazjum kiedy podszas rozgrzewki na w-fie złamała nogę. Zabrano ją do szpitala. Zagipsowana. Następne pół roku spędziła uwięziona w swoim łożku. Ciotka nadal zabraniała wizyt koleżanek. Odwiedzały ją nauczycielki. Starszy brat i kuzyn pomagali jej opanować material z matematyki, chemi i fizyki. Kiedy w końcu wróciła do szkoły nikt się do niej nie odzywał. Była obca. Jeszcze bardziej obca. Do tego utykała. Na korytarzu słyszała złośliwe szepty: Kuternoga. Jej byłe dwie najlepsze przyjaciółki, które do niedawna nienawidzily się i wzajemnie obgadywaly zaczęly się przyjaźnić i nienawidzić jej. Chciała się zabić. Nie chciała żyć. Miała dość. Razem z klasą pojechali na wycieczkę do stolicy. Mieli zwiedzić Sejm, Zamek Królewski i Łazienki. Podczas wycieczki korzystali z komunikacji miejskiej by lepiej poznać miasto. Wychodziła z wagonika metra gdy ktoś ją popchnął, stopą zawadziła o peron i wpadła nogami między peron a wagon. - Kasia potargałaś się- powiedziała z dezaprobatą jej była najlepsza przyjaciółka odwracając sie do niej. - I tak wygladam lepiej niż ty. - Katarzyno co ty robisz? Wstawaj natychmiast! - zaczęła krzyczeć nauczycielka, która spostrzegła podnoszącą się uczennicę. - Nic mi nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Kasia miała dwa wyjścia. Mogła się zabić i skończyć swoje cierpienie, albo pokazać wszystkim ludziom, którzy w jej mniemaniu ją skrzywdzili gdzie raki zimują. Pierwsza opcja była bez sensu. jej śmierć nic by nie zmieniła. Ona by nie żyła, a inni pewnie nawet nie zauważyli by jej śmierci. Czy Anka albo Olka przyszłyby chociaż na pogrzeb? Kiedyś były najlepszymi przyjaciółkami, a teraz nawet nie zaprosiły jej na popularny portal społecznościowy. Zapomniały o jej urodzinach. Ciotka niszczyła jej życie każdego dnia. To przez nią nie mogła się malować za to musiała nosić swiętoszkowate ubrania i staromodne fryzury. Tak nienawidziła jej. Piotrek i Paweł też nie byli lepsi. Chodzili na imprezy, ale nigdy nie zabierali jej ze sobą. No i rodzice! Nie mieli czasu dla czworki swoich dzieci, a postanowili mieć kolejne dziecko. Matka ukrywała ciażę. Przyszło jej to złatwością, bo przez ostatnie lata upasła się tak że nikt nie spostrzegł powiększajacego się brzucha. Powiedziała o dziecku dopiero w ostatnich tygodniach gdy z powodu komplikacji musiała iść do szpitala. Tak tego dziecka Kasia też nie nawidziła. Nie powinno się nigdy urodzić. Postanowiła uciec od nich wszystkich, zabrała by tylko bliźniaki. Już postanowiła. Uczyła się naprawdę dużo. Miała najlepsze oceny i najlepsze wyniki z egzaminu na koniec gimnazjum. W liceum też była najlepszą uczennicą. Nie była najzdolniejsza, ale dużo się uczyła. Nie traciła czasu jak jej rówieśnicy na oglądaniu telewzji czy przesiadywaniu pod blokiem. Nie pomagała przy młodszym rodzenstwie czy innych obowiązkach domowych, wymigiwała się nauką. Można bylo odnieść wrażenie że ma klapki na oczach i uszach, bo niedostrzegała otaczajacego ją świata. Miała cel do którego dążyła. Reszta była niczym. Mimo że nie miała przyjaciół ani nawet koleżanek przyciągała wzrok chłopców. Tak jak jej bracia miała wielkie ciemnobrązowe oczy i kruczoczarne włosy, tyle że długie. Tak długie że zakrywały łopatki. Reszta rodziny wyjechała na letnie wczasy, a ona została w domu. Musiała się uczyć. Zdawała sobie sprawę że nie jest tak zdolna jak inni uczniowie z listy piędziesięciu najlepszych uczniów w szkole więc musiała dawać z siebie więcej. Całe wakacje przyswajała materiał z którego nie czuła się pewnie. Dzień był wyjątkowo upalny więc w polowie dnia była zmuszona wykąpać się. Skorzystała z łazienki wujostwa, która jako jedyna była wyposażona w nowoczesną wannę z hydromasażem. Zapalila świece zapachowe. Zrelaksowana nalożyła na swogie nagie czyste młode jędrne ciało drogi olejek który leżał pod lustrem. Jej skóra pod jego wpływem pięknie pachniało. Związała włosy w kok by nie dotykały wilgotnej skóry. Naga przechadzala się po pustym domu. Włączyła stary gramofon, który ozdabiał jadalnie, ale wciąż działał. Muzyka niosła się po całym domu i ogrodzie. Na szczęście w pobliżu kilkunastu metrów nie było sąsiadów którym mogło by to przeszkadzać. Weszła do biblioteki. Usiadła na stylowym szezlongu. Na małym stoliku postawiła wysoką szklankę w której przygotowała chłodzący napój ze słomką. Niespodziewanie pojawił się wuj. - Co tu robisz? - Mogłbym zapytać o to samo. - Miałeś być na wakacjach. - Musiałem wrócić do pracy, a ty ukrywasz jakiegoś miłego chłopca? - Nie, jestem sama. - Nie musisz kłamać. Seks to nic złego. - Jestem tu sama. Tak przynajmniej myślałam. - Dlaczego jesteś naga. - Nałożyłam olejek, chciałam by się wchłonął. - To olejek mojej żony? - Tak. - Wiesz że ona nie znosi gdy ktoś przywłaszcza sobie jej rzeczy. - Ale jej tu nie ma? - A jeżeli jej powiem? - Myślę że jej nie powiesz? - A dlaczego miałbym jej nie powiedzieć? - Bo musialbym jej powiedzieć co zrobiliśmy po tym jak mnie przyłapałeś? - A co zrobiliśmy po tym jak cię przyłapałem? - A co proponujesz? - Może ty mi powiesz? Wuj usiadł na szezlongu. Pocałował ją w rowek między dużymi okrągłymi nagimi piersiami. Następnie trochę niżej w pępek. Następnie jeszcze niżej w estetyczny niewygolony pasek włosów łonowych. Całowal jej szyje i piersi. Przesunął się za jej plecy nadal całując szyje i gładząc rękoma cudowne piersi. Prawą ręką gładził pierś zaś lewą przesunął niżej. Dwoma palcami wykonywał okrężne ruch jakby chciał wywiercić dziurę w kość na która napierał. Było to jednak czuły delikatny dotyk, który sprawiał jej przyjemność. Nie mogła opanować oddechu. Odwróciła się do niego tak by spojrzeć mu w oczy. Nie miał już na sobie marynarki, ani koszuli. Leżały już na podłodze. Całował ją w usta. Wsuwał swój język bardzo głęboko. Nagle poczuła to w ustach. Odsunęła się od niego. Jednak i tak byli zbyt blisko siebie. Zwymiotowała na niego. Nie była przyzwyczajona do drinków. Właściwie nie piła alkoholu. Cóż czar prysł. Wuj poszedł do łazienki. Ona zawstydzona pobiegła na górę. Chciała z nim być. Kochała go. Śniła o jego pocałunkach i pieszczotach. Chciała by zabrał ją na długie wakację. Jednak co ona mogla mu dać. Nigdy wcześniej nie miała chłopaka na poważnie. Jako przedszkolak całowała się ze swoim kolegą w chłopięcej toalecie, a innym razem całowała się z chłopakiem swojej przyjaciólki żeby zobaczyć czy on jest jej wierny, nie był. Musiała się doszkolić. Musiała znaleźć chłopaka. Musiała nabrać wprawy w damsko-meskich relacjach. W jej szkole było kilku odpowiednich kandydatów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
-Maciek chcesz dotknąć moich piersi? - zapytała na szkolnym korytarzu w czasie przerwy niezbyt urodziwego grubaska z równoległej klasy. -Co? - zapytal zdezorientowany chłopak. - Chcesz dotknąć moich piersi? Ja dotknę twoich, a ty moich? - zapytała z najbardziej udawaną odwagą na jaką mogła się zdobyć. - A może wolisz dotknąć mojej umięśnionej klaty - zapytał jeden z najprzystojniejszych maturzystów w szkole. - Może - zawachawała się, bo wolała by stracić dziewictwo z kimś równie nie doświadczonym jak ona tak by razem nabierali wprawy zanim poderwie swojego ukochanego. - Chcesz iść dziś na pizzę z nami? - wskazal na chłopaków z drużyny - Tak. Kasia zaczęła się spotykać z Krzyśkiem. Chodzili na miłe randki do kina, restauracji i parku. Czasem też spotykali się w jego mieszkaniu lub ktoregoś chłopaka z drużyny. Jednak nie potrafiła tego zrobić. Przytulali się, całowali. W końcu Krzysiek miał naprawdę dość. Krzyczał, próbował zmusić. W końcu znalazł sobie inną dziewczynę. Jednak poszli razem na jego studniówkę. Kaśka, która świetnie tańczyla podrywała wszystkich. Dla odwagi wypiła kilka kieliszków wódki, które maturzyści nielegalnie wnieśli na salę. Podeszła do najlepszego kolegi Krzyśka i poprosiła żeby jej pomógł. Zabrała go do małej salki z huśtawką na której fotograł miał upamiętniać pary bawiące się na studniówce. Kochali się. Tak na prawdę to ona leżała jak kłoda wyobrażajac sobie że jest z kimś innym, a on korzytał z jej ciała. Zapytał czy się zabezpiecza. Odpowiedziała że nie więc wyjął penisa z jej wnętrza znacząc spermą jej brzuch. Założyła majtki i poprawiła sukienkę, której nie zdejmowała, a jedynie podciągnęła do góry. Kiedy chciała wrócić na głowną salę spotrzegła Krzyśka. Opierał się o futrynę. Spojrzał na nią tak że nie musiał nic mówić żeby poczuła się jak ostatni śmieć. Rzucił się z pięściami na swojego kolegę. Kaśka chciała ich rozdzielić, ale została mocno odepchnięta. Uderzyła głową w osrty kant huśtawki. Na szczęście nic jej się nie stało. Ucierpiała tylko jej duma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
- Co robisz? - zapytal wchodząc do jej pokoju - Rozmawiam z koleżankami. - odpowiedziała nie odrywajac się od komputera. - Lady C nie wiedziałem że masz jakieś koleżanki? - powiedział zaglądając jej przez ramie na monitor. - Bardzo śmieszne. To rozmowa prywatna. - udała oburzoną - Nie chcesz żebym czytał? - Nie? - Ale nie piszesz o nas? - Nie. - Wiesz że mnie podniecasz? - Wiem. - I co z tym zrobisz? - Nic wujku. - Naprawdę? - zapytal załadając jej wisiorek na szyję - pomyślałem że to ci się spodoba. - Bardzo ładny, założę go na studniówkę Krzysztofa. - Myślałem że już się nie spotykacie. - Już się nie spotykamy, ale będę mu towarzyszyć. - Mam nadzieje że nie zamierzasz mnie zdradzać z nim? - Nie zamierzam, ale teraz muszę się przygotować. - W czym mogę ci pomóc? - Może ogolisz mi nogi? - Z chęcią. Reszta rodziny jeździła na nartach korzystając z ferii zimowych. Zostali tylko oni dwoje. Nikt im nie przeszkadzał kiedy ona siedziała na marmurowym blacie w łazience, a on rozsmarowywał jej na nogach piankę do golenia i usuwał zbędne owłosienie. Siedziała zupełnie naga na zimnym blacie, ale drżała z zupełnie innego pokoju. Kiedy ogolił jej nogi i pachy, położyli się w wielkiej wannie. Wzajemnie umyli swoje ciała. Całowali się i dotykali. Ona zastanawiała się jak go zdobyć. On zastanawiał się czy to wszystko ma sens. Przecież kochał swoją żonę. Poznał ją w dzieciństwie i pokochał od pierwszego wejrzenia, a ona go zdradziła. Najpierw wmawiała mu że go kocha, a potem wyszła za nowopoznanego Anglika. Wzięli ślub po kilku miesiącach znajomości. Na początku roku urodził się ich pierwszy syn, a pod koniec drugi. Jedna spotkała ich kara. Jechał ze swoim młodszym synem samochodem kiedy zdarzył się wypadek. Zginęli na miejscu. Wtedy wrócil do niej, wziął z nią ślub i adoptowal jej syna. Jej jednak ciągle było mało. Ciagle chciała wypelnić pustkę po mężu i synu. Postanowiła ich zastąpić swoją kuzynką i jej rodziną, która znalazla się w trudnej sytuacji materialnej. On od początku byl przeciwny. Spośród całej tej szóstki lubił tylko tą małą cyganeczkę Kasię. Gdyby miał córkę to chciałby żeby wyglądała tak jak ona. - Wiesz jak poznalem twoich rodziców? - Nie. - Przyjechali mnie i moja żonę zaprosić na ślub. Nie mogli się nadziwić jak smaczne są delicje, bo jedli je poraz pierwszy. - Wiem byli biedni, ale twoja żona zawdzięcza ten dom swojemu zmarłemu mężowi. - Jesteś beszczelna! wiesz o tym? - Przecież to prawda. - Twoja ciotka ma tylko ten dom, ale to ja płacę za twoje jedzenie, ubrania i wszelkie zachcianki. Pamiętaj o tym gdybyś chciała zrobić coś głupiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepisarka
Piotr jak w każdą niedzielę odwiedził swoją matkę. Przyniósł zakupy i posprzątał mieszkanie. Matka w tym czasie nie oderwała się od maratonu telewizyjnych programów. Przed wyjściem zaparzył kawę dla niej i dla siebie. Przysiadł na fotelu, żeby zobaczyć co tym razem tak ją wciągnęło. Właśnie leciał program o meżczyznach, którzy żenią się z kobietami, które przypominaja im matki lub opiekunki, które ich wychowały (sic!). Cóż Ania rzeczywiście był równie gruba jak jego matka, ale była zupełnie inną kobietą. Zadbana eksponująca swoje atuty - duże piersi, kształtne pośladki i piękne długie blond włosy - w niczym nie przypominała tej karykatury kobiety, która siedziała w podartych rajstopach i brudnej podomce na kanapie. Miała dobrą pracę, bo była mądra, zdolna i pracowita. Dbała o środowisko więc do pracy jeździla komunikacją miejską. Lubiła czytać książki czytała je nawet podczas jazdy tramwajem. Wolny czas spędzała aktywnie - do czego zmuszała też Piotra. Tak Ania była idealną partią do dnia kiedy przedstawiła mu swoją matkę. Piotr bardzo by chciał żeby tamto zdarzenie nigdy nie miało miejsca, ale było za późno. Piotr pożegnał się z matką jednocześnie przypominając jej o wizycie kontrolnej u onkologa. Był złym człowiekiem i popełnil w życiu wiele błędów, ale zawsze kochał swoją matkę, pomimo wszystkich jej wad. Kochał ją mimo wrzącej kawy którą poparzyła mu nogi. Kochał ją mimo że musiał kilka razy zmieniać klasę, a nawet szkołe, bo ona ciagle kłóciła się z jego nauczycielkami. Kochał ją mimo tego że wolała całe dnie oglądać telewizje zamiast zrobić obiad, posprzątać mieszkanie czy zadbać o siebie. Kochał ją za to że w jej oczach zawsze był jej wspaniałym, ukochanym synem. Bo jak można nie kochać kogoś kto potrafi usprawiedliwić nasze przewinienia nawet gdy my sami przed soba nie potrafimy tego zrobić? Kasia stała za kolumną i patrzyła na otwartą trumnę z ciałem swojego brata. Wyglądał jakby spał. Niemal dostrzegała jego unosząca się klatkę piersiową i słyszała donośne chrapanie. Jednak były to tylko złudzenia. Pobożne życzenia, które nie miały szans się urzeczywistnić. On nie żył. Wskazywała na to sina skóra pod paznokciami, brak oddechu i narządów przekazanych do transplantacji. Był dobrym bratem. Ich szalone dzieciństwo minęło, a on zamiast cieszyć się pełnią życia odszedł. Miała do niego żal. Naprawdę miała żal że nie zaczekał. Przecież w końcu jakoś by naprostowała jego życie. To prawda, że nie był już tym urwisem, którego wszyscy kochali. Jednak alkoholizm to choroba jak każda inna. Można ją leczyć. Czy właściwie można było mówić o alkoholiźmie? Nie pił tak dużo ani tak często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trella88
Myślałaś kiedyś o tym żeby swoje prace wydać na własną rękę?? Jest kilka wydawnictw online, gdzie od ręki można wydać swoją książkę i taka firma wszystkim się zajmuje. Przykładowo tu: http://www.wydacksiazke.pl/oferta, znajdziesz ofertę i od razu możesz wycenić sobie wszystko. Polecam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli masz zamiar to wydać to najlepiej skorzystać z wydawnictwa self publishingowego np. rozpisani.pl wtedy masz o wiele większe szanse i nie musisz inwestować wielu tysięcy w siebie. Pamiętaj, że warto zacząć od ebooka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×