Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wyrywanie płaczącego 3 latka przez panią w przedszkolu

Polecane posty

Gość gość

Czy kogoś z Was spotkała taka sytuacja, że pani w przedszkolu wydarła Wam z rąk Wasze rozpaczające 3 letnie dziecko, które nie chciało wejść do sali? Co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba było w takim razie nie stać w drzwiach z wrzeszczącym dzieckiem na rękach. Bo zakładam że to było w drzwiach sali, pani raczej was po podwórku przedszkolnym nie ganiała. Albo po swojemu uspokajasz dziecko, i na luzie przyprowadzasz pod salę na które wchodzi samo albo z panią, albo pozwalasz zabrać wrzaskulca pani i pani go uspokaja. Owszem, bywało że mi "wydzierała", z moim błogosławieństwem bo dzieć celowo robił sceny w nadziei że go zabiorę. Po minucie się uspokajał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popatrz na to z boku, z dystansem. Pewnie dziecko sie zabawilo i zarax przestalo plakac. I po dobroci gdybys czekala az dziecko samo zechce wejsc posiedzialabys troche w przedszkolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale takie są zasady. Zegnasz sie z dzieckiem przed wejsciem do sali, dziecko wchodzi, a ty wychodzisz. Nie stoisz pod sala, nie nasluchujesz gotowa biec pocieszyć. Bo bedzie wylo caly rok. I pani robi prawidlowo. Nie bedzie czekac AZ dziecko sie odklei od rodzica. Ile ma czekac pol godziny, godzine? Musi tez zajac sie innymi dziecmi, a nie stac i czekac AZ jedno zechce wejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś i inne. Nie, nie pod salą. Byłam z dzieckiem w szatni i nie płakało głośno. Rozpacz to nie znaczy wrzask. Pogieło Was, że to jest prawidłowe podejście? To jest skandaliczne i nieludzkie podejscie. Niech się pani zajmuje innymi dziećmi w sali, jak ktoś napisał, kto ją prosi, by zabierała dziecko z szatni? Trochę empatii dla dzieci! Dodam, że to jest przedszkole prywatne, które reklamuje się, że mają długi okres adaptacji (średnio 2 tygodnie z rodzicem na sali), że dziecko zostaje samo dopiero, gdy czuje się bezpiecznie itd. A tym czasem już po kilku wizytach w przedszkolu (moje dziecko dołączyło w ciągu roku, nie od 1 września) pani po raz drugi wyrywa mi w szatni dziecko z rąk i zabiera. To jest w porządku? Serio? Wiedziała, że moje dziecko nie uspokoi się po sekundzie, bo dzień wcześniej po takiej akcji przepłakało calutki czas beze mnie w przedszkolu. To nie jest normalne i to rodzic decyduje, czy dziecko jest gotowe wejść do sali. A jeśli ktoś by zakłócał ciszę (u nas tak nie było), to się wyprasza na zewnątrz, a nie wyrywa dziecko. Jak dla mnie takie zachowanie to porażka. Dziecko wypisałam z przedszkola. Pójdzie za rok do innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto jej kaze czekac? Niech idzie do sali, a nie stoi w szatni nad nami. Czyje zasady? Pani? Tak samo jak jest akcja "Rodzić po ludzku", powinno byc "Do przedszkola po ludzku".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak czytam ludzkie problemy to aż się śmieje :D autorko d**y nie zawracaj, jak to są Twoje problemy to nie chce widzieć Twojej bezradności gdy pojawia się prawdziwy problem. :D bo ten jest tzn z d**y wzięty :D naucz dzieciaka nie histeryzować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba się było odezwać do tej pani a nie na forum... tak to jest jak się języka w gębie zapomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okres adaptacji jest dla wszystkich w jednym czasie- naprawdę oczekiwalaś że twoje dziecko, dołączając w ciągu roku, będzie miało możliwość posiedzenia na sali z mamą i powolnego przyzwyczajania się? Przy tych wszystkich dzieciakach z których połowa pewnie ma jeszcze rano mokre oczy a musi mamę zostawić bo okres adaptacji minął? Fakt, nie musiała pani czekać w szatni nad wami, ale może była już pora kiedy dzieci mają się np. organizować przed śniadaniem? To maluszki jeszcze, potrzebują pomocy, a pani miała wtedy twoje uspokajać? Jeżeli ci nie pasowało, trzeba było dziecko uspokoić w domu, albo w ogóle nie dawać skoro dla ciebie płacz to argument żeby zostawiać... albo po prostu w tył zwrot, i stwierdzić że dziękujesz ale jej nie dajesz- bo bez względu na poglądy, nie wyobrażam sobie żeby pani robiła z moim dzieckiem coś czego nie akceptuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu ja, Autorka. Tak, to jest problem i nie mój tylko dziecka. Nikogo siłą się nie wyrywa, dziecko też człowiek. To, że małe, lekkie, nie znaczy, że dorosły może sobie wykorzystać swoją przewagę i ot tak, wziąć i zrobić co chce. Nie było żadnego organizowania się w sali, tylko czas wolnej zabawy, bo część dzieci przychodzi z samego rana, a część (tak jak moje) już po śniadaniu, gdy akurat zaczyna się czas wolny. Przedszkole słynie z powolnej adaptacji i nie ma znaczenia kiedy dziecko dołącza, bo przyjmują w każdym miesiącu i trąbią wszem i wobec o okresie adaptacyjnym, niezależnie kiedy dziecko dołączy, łagodnym wejściu, dopiero gdy dziecko będzie gotowe i zaufa wychowawcom itd. Także wygląda na to, że nauczycielka złamała ich własny regulamin. Ciekawa byłam Waszych doświadczeń w tym względzie, a tu widzę póki co same zwolenniczki takich metod. Pewnie "klapsów" też? Jak chodzi o Wasz własny ból i to tylko fizyczny, to takie wydelikacone pańcie tu na forum jesteście, cc na życzenie, żeby tylko nie bolało, znieczulenia do porodów, mąż ma zajmować się niemowlakiem, bo Wy w połogu itd, ale jeśli chodzi o cierpienie Waszego dziecka to nazywacie to histerią i macie w d***e, niech sobie pani w przedszkolu wyrywa, nie ważne, że dziecko się boi, dla Was wszystko to histeria i tyle. Mnie to wkurza. A język w gębie mam, z przedszkola zrezygnowałam jak wspomniałam. Nie opisywałam swojej reakcji, tylko zachowanie pani, bo to w tym jest problem i raz na zawsze powinno się w przedszkolach skończyć z takimi barbarzyńskimi metodami. Trzy letnie dziecko ma prawo się bać, płakać, prosić i rodzic powinien zdecydować, co robić, czy wracać, czy uspokajać, a nie, że obca osoba ot tak sobie wyrywa dziecko, bo takie ma widzimisię. Spodziewałam się, że matki mają więcej serca do dzieci, ale Wy pewnie z tych, którym własne dziecko zawadza i od razu znajdujecie sobie podwykonawców w postaci babć i żłobków. Ale jeśli chodzi o Wasz ból, Wasze cierpienie, to jęczycie jakieś księżniczki. Szkoda gadać. Założę się, że gdyby ten temat napisała nauczycielka z przedszkola i brzmiałby "wyrwałam matce płaczące dziecko, a ta ma pretensje", to nagle Wasze wpisy byłyby zupełnie inne -bo kafe polega na tym, aby nie zgodzić się z Aurorką wpisu, nie ważne jak on brzmi :) Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko czuje histerie rodzica, moje przeszlo adaptacje jak ja sie ogarnelam. Twoj tez dojdzie do momentu w ktorym bedzie kochac swoje nowe kolezanki I swoich nowych kolegow....a Ty bedziesz zazdrosna o pania z grupy bo powie ze ja kocha :-) Daj mu czas ,zaufaj przedszkolu ,wiedza co robia to ich praca wiec pozwol im pracowac. Ps.ja widzialam gorsza scene, w szatni dziecko zwymiotowalo z placzu a rodzic na to sie roxplakal.....jak myslisz co zrobila nauczycielka ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co, to jakieś chore jest. Wiem, że czasem rodzic musi pracować, przedszkole to niekiedy konieczność, ale to co opisujecie nie jest naturalne ani normalne. Ani takie zachowania nauczycielek w przedszkolu, ani przyzwolenie na to rodziców, ani to, że dziecko przelewa uczucia na panią w przedszkolu. Czasem pokocha panią, owszem, a dlaczego? Bo widocznie jeszcze potrzebuje matki , a matka w jakimś sensie go odtrąciła. Gdyby nie było poczucia odtrącenia, nie kochałoby pani z przedszkola. Można sobie wszystkim tłumaczyć przedszkole dla 3 letniego dziecka, ale prawda jest okrutna: 3 letnie dziecko zmuszone do przedszkola czuje się odtrącone przez mamę. Tak uważam i potwierdziła to jedna z nauczycielek z przedszkola, która akurat jest bardzo wyważona i rozsądna. Dzieci nie histeryzują, nie są rozpieszczone -boją się, ich miejsce jest jeszcze przy matce. Nasz świat, to świat żłobków, niań, babć, przedszkoli i kariery mamy bądź konieczności zasuwania na chleb. A to wcale takim małym dzieciom nie służy, dorobiono do tego ideologię dla uspokojenia sumień rodziców. Prawda jest taka, że dopiero ok 5 letnie dziecko jest gotowe emocjonalnie na przedszkole wyjście do świata, a teraz wysyła się już 2,5 latki. Owszem, przyzwyczajają się, z czasem nawet zaczynają lubić, a dlaczego? Bo nie mają wyboru, to już jest ich świat, do wszystkiego można przywyknąć. Przeszłam z dzieckiem dwa okresy adaptacyjne w naprawdę super przyjaznych i dobrych przedszkolach, byłam tam od wewnątrz, obserwowałam i stwierdzam, że w przypadku maluchów nawet najlepsze na świecie przedszkole z cudowną kadrą jest przechowalnią dzieci i nie ma co dorabiać tu ideologi jak to się uspołecznia itp. A co dopiero mało przyjazne przedszkola z krzyczącą panią... Przedszkole to powinna być ostateczność, a zrobił się z tego jakiś obowiązek, przymus i uważa się przedszkola za raj na ziemi dla dzieci. Nie jest to raj i nie jest to coś, czego tak małe dzieci potrzebują. One dobrze wiedzą gdzie jest ich miejsce, dlatego tak rozpaczają we wrześniu. Potrzebują mamy, swobodnej zabawy i kilku rówieśników w otoczeniu, których polubią , a nie dżungli 30 dzieci przez pół dnia. Tylko teraz coraz trudniej o tych rówieśników na placach zabaw dla 3 latka, bo większość na etacie w przedszkolu -to inna sprawa. Smutne to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Motherinlooove
Cała sytuacja jest tylko i wyłącznie Twoją winą Autorko. TY SKRZYWDZIŁAŚ DZIECKO swoim niezdecydowaniem. Masz wyżej słuszne rady, jak zostawia się dziecko w przedszkolu. Poza tym Ty powinnaś zareagować, najlepiej puścić dziecko zdecydowanie, dać buziaka, powiedzieć, że będzie fajnie i wrócisz po nie po obiadku. 2 tygodniową adaptację uważam za absurd. My nie zostalismy z dzieckiem ani chwili, od początku tłumaczyliśmy, że mogą tam być tylko dzieci, żeby nie miał pretensji, że "wtedy byliście ze mną". P.S. Pamiętaj, że "prywatne" nie jest synonimem "lepsze"; przy przedszkolach i szkołach raczej odwrotnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko madrzysz sie a NIE MASZ POJECIA O WLASCIWYM PRZYGOTOWANIU swojego dziecka do przedszkola tak, zeby jak najkrocej sie stresowalo a okres adaptacji byl jak najmniej bezbolesny.Czytalam wiele na ten temat i bylam na spotkaniu z psychologiem. Krotkie pozegnanie w szatni,buziak i obojetne czy placze czy nie-oddajesz pani-czy chce czy nie a wiadomo-Twoje chciec nie bedzie dlugo bo jestes histeryczka a Twoje dziecko i zreszta kazde inne w podobnym przypadku,przejmuje te same wzorce.Do tego w domu o przedszkolu i paniach mowi sie przy dziecku wylacznie POZYTYWNIE i nie robi sie tragicznych min i smutnych oczek bo DZIECIE ME IDZIE DO PRZEDSZKOLA WRRRRR.Takie jak Ty puszczajac potem dziecko do szkoly sa w szoku bo tam jyz nikt nie szczypie sie z "ich bachorami".Takie jest podejscie w szkole zgola inne od przedszkola.Tu pani to tylko pomiotla ktore maja miec w sobie wiecej empatii niz sama matka do syna czy corki.Wspolczuje innemu przedszkolu za rok bo jestem pewna ze bedziesz teraz przez okragly rok opowiadala o URAZIE ktora ma teraz twa ANIA albo ALANEK . Żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 04.54 , ja nie wiem co jest chore ...ale wiem co jest zdrowe dla zdrowia psychicznego matki i dziecka. Z tego co się orientuję to ta tzw. edukacja przedszkolna zaczyna się w każdej książce o wychowywaniu - od dziecka 3 -letniego, nie 4 letniego i nie 5 letniego ;). Słowo "zmuszone" jest tu nie na miejscu..... też go użyjesz jak dziecko zostanie w przyszłości"zmuszone" do nauki tabliczki mnożenia, albo "zmuszone" do zawarcia sakramentu małżeństwa bo narzeczona zaszła w ciąże ;D...dowcipkuję sobie ale mam wrażenie że na tym forum ale inaczej się nie da . Nie rozumiem też dlaczego matki które decydują się siedzieć z dzieckiem w domu do czasu uzyskania przez nie tzw. "obowiązku szkolnego" potępiają te matki które tego nie robią....Ja nie pracuję, a mimo to moje dziecko w wieku 3 lat poszło do przedszkola po to by dowiedziało się jak wyglądają relacje społeczne, zasady w grupie społecznej , zresztą nie jestem nauczycielką i nie zamierzam mojego dziecka uczyć w domu bo po 1 się na tym nie znam a po 2 fałszuję jak stary piernik;D a po 3 jestem matką dla mojego dziecka a nie nauczycielką, koleżanką z podwórka, z przedszkola, itp... do tego zadania są potrzebni inni ludzie. Ja dałam dziecko do najlepszego przedszkola w mieście i dzięki temu miałam spokój, szybko zaufałam bo nie dało się inaczej , świetne kobiety, super rodzice, dzieci w grupie zadbane nie zasmarkane, przedszkole czyściutkie, j.angielski z profesjonalistką, gimnastyka korekcyjna z fizjoterapeutą, rytmika z muzykiem, nawet dogoterapia, sorrry ale takich atrakcji ja w chałupie mojemu dziecku nie wyczaruję. Nie róbcie z siebie niezastąpionych, uczcie dzieci samodzielności bo wychowacie kaleki. Naprawdę wiem co piszę bo ja ten błąd popełniłam z moim pierwszym dzieckiem i widzę w zachowaniu różnicę, moja najstarsza córa jest wycofana, wiecznie przy spódnicy, a najmłodsza odważna, pewna siebie, ma mnóstwo koleżanek które zaprasza i uważam że przedszkole tu akurat kawał dobrej roboty wykonało, bo oczywiście pierwsze dni nie chciała chodzić do przedszkola, też nie miałam lekko, ale na szczęście 2 tyg. minęły i już nie płakała.Droga autorko jak tak bardzo jesteś zła na nauczycielkę to wypisz dziecko z przedszkola, daj do innego albo zrezygnuj i przestań się użalać nad sobą, i oczywiście robić najgorsze - obwiniać o swoją bezradność innych ludzi. Pozdrawiam i życzę dużo wiary w siebie i w swoje dzieci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
07:05 Napisze tylko - brawo!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko czy ty chcesz wychować życiowego kalekę? Pani dobrze zrobila. Co wiecej. Mam dziecko w drugiej klasie. I jest dziewczynka, ktora wrecz się zanosi kiedy rano ma isc do klasy. W zeszlym roku matka ja pod sama sale zaprowadzala. A w tym roku wychowawczyni powiedziala dosc i dziewczynka wyje na cale boisko, a mamuska oburzona, ze nie moze z dzieckiem wejsc do szkoly. I wyje przez nastepna godzine totalnie dezorganizujac prace nauczycielce i innym dzieciom. I my, rodzice chcemy wystapic o przeniesienie jej, bo nasze dzieci, kosztem jednego wyjca, ktorego matka nie potrafi przystosowac, sa poszkodowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zgadzam sie z tobą. Tu siedzą same kretynki które przychodzą tu tylko sie wyładować, a ich dzieciaki to pewnie typ tych nadmiernie czujących sie jak u siebie które trzeba nie zachęcać a stopować w swoich poczynaniach. Akurat płaczące dzieci w przedszkolu to dość częste zjawisko ale trzeba sie zachować na poziomie adekwatnym do swojego wykształcenia i pełnionej funkcji. U mnie jak dzieci płaczą w korytarzu to przedszkolanki przemawiają uspokajającym tonem i zaprowadzają za rękę do zabawy. Wg mnie powinnaś nie poprzestać na wypisaniu z przedszkola ale dać komuś do zrozumienia że przedszkole nie dość że nie stosuje sie do zasad które oficjalnie głosi to przedszkolanka zachowuje sie gorzej niż pracownicy przedszkola państwowego. Powinnaś powiedzieć to głośno dyrektorce przedszkola lub napisać jakieś pismo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
04:54 Mówisz że 3 latek nie jest gotowy na pójście do przedszkola. A co powiesz na to kiedy dziecko 3 letnie boi sie innych dzieci na placu zabaw ? Od razu rodzic takiego dziecka zostałby zmiażdżony tutaj że to jego wina bo pewnie nie posłał dziecka do przedszkola. Na jakiekolwiek nieśmiałe dziecko od razu pada pytanie czy chodzi do przedszkola bo dorośli zawsze w tym upatrują przyczyne jego natury. Zauważ to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat płaczące dzieci w przedszkolu to dość częste zjawisko ale trzeba sie zachować na poziomie adekwatnym do swojego wykształcenia i pełnionej funkcji. x Płaczące owszem, ale nie histeryzujace i przyklejone do mamy. Bo płaczące a rozaczajace to jednak róznica. I nie, nie chodzi tylko o dziecko autorki. A również o inne dzieci, która patrzą na tą czarną rozpacz w szatni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:03 acha i na podstawie jednego odchyłu w klasie twojego dziecka które ma z 8 lat twierdzisz że autorka dziecka 3-letniego będzie mieć tak samo. Puknij sie w głowe. Ta przedszkolanka zachowała sie niewłaściwie. Żadnego szarpania bo to pogłębia stresującą sytuacje. Wystarczyło je wziąć za rękę i zagadnąć, zaprowadzić do stolika gdzie rysują inne dzieci czy cokolwiek. U mnie w przedszolu to że dziecko płacze w szatni to nie jest niczym niezwykłym, zawsze jakiś procent dzieci płacze i przedszkolanki są z tym tematem jak z chlebem powszednim. Żadna w takiej sytuacji nie szarpie dzieciaka. Jesteśmy w cywilizowanym kraju. Troche dyplomacji i dobrego wychowania którego notabene przecież same tych dzieci uczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja corka adoptowala sie miesiac, chodzilam z nia do przedszkola. Po tym czasie bez problemu ani histerii zostawala sama. Nigdy nie plakala a miala dwa latka. Chodzila do przedszkola raz w tygodniu. Tez nigdy nie zrozumiem krotkiego okresu adaptacji i wyrywania dziecka. Najpierw taki maly chlopiec czy dziewczynka musza oswoic sie z sala, z paniami, poczuc bezpiecznie. Podcza pierwszego spotkania corka na krok nie odeszla. Za drugim razem juz sie troche bawila. Za trzecim i czwartym chetnie odchodzila, zaczela zaczepiac dzieci. Przy okazji kolejnej wizyty zostalam z nia chwile, potem zostawilam ale bylam w pokoju obok. Potem zostala juz sama. Panie zawsze zachecaly do dlugiej adaptacji ale niektorzy rodzice nie mieli czasu czy checi. Takie dzieci plakaly niestety sporo, co widzialam na wlasne oczy. Nigdy nie pojme dlaczego ludzie takie dos swoim dzieciom funduja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mnie wkurzaja takie histeryczki jak autorka. Ja ci powien jak to sie robi bo widze ze nie ogarniasz. Zaprowadzasz dziecko do.przedszkola , Dziecko zaklada papcie , zaprowadzasz pod sale, dajesz buziaka i mówisz ze wrócisz po obiadku i KONIEC. Moje poszly od pierwszego dnia na 8 godzin. Poplakalaly kilka dni i bylo ok. Pani "wyrwala" co dziecko bo pewnie ma juz dosyć twojego zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie irytują matki histeryczki. Przyprowadzi do przedszkola dziecko ok, a ona ze łzami w oczach, nie bój się, będzie dobrze i dziecko zaczyna mieć minę nietęgą. Wiec ona jeszcze bardziej się rozczula a dziecko jeszcze bardziej zaczyna płakać. Przychodzi pani, bierze płaczące dziecko za rękę a matka wciąż ze łzami w oczach pod przedszkolem pyta "Widziała pani co, przedszkolanka zrobiła??? To skandal żeby płaczące dziecko od matki zabierać"... Z ojcami nie ma takich problemów. Nie piszę, ze wyrywanie dziecka czy szarpanie jest ok. Ale zaprowadzenie do sali za rękę w takiej sytuacji to prawidłowe zachowanie. A dlaczego? Bo m.in. inne dzieci w szatni/pod salą się stresują tym płaczem. To dziecko o którym pisze ryczało przez pierwsze pół roku zawsze kiedy odprowadzała go mama. Jak parę razy ojciec czy dziadek go odprowadzał nie było płaczu. Autorko jeżeli twoje dziecko rozpacza, jak to opisałaś, to moze warto pomyśleć o niani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mama odprowadza dziecko do przedsKola. MAMA- kochany dzis wejdziesz ladnie i obejdzie sie bez placzu DZIECKO- nie martw sie mamo, napewno Ci sie uda i sobie poradzisz:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Płaczące owszem, ale nie histeryzujace i przyklejone do mamy. Bo płaczące a rozaczajace to jednak róznica. " I tu i to powinna przedszkolanka zachowywać sie tak samo a jak jest histeria to wręcz jeszcze delikatniej choć konsekwentnie zmierzając do tego by dziecko znalazło się w sali ale konsekwentnie to nie znaczy przez szarpnięcie. Ludzie ogarnijcie sie. Mam wrażenie że jedyne o co wam naprawde chodzi to o zaciekłe potwierdzenie swojej racji dzięki czemu osiągacie poczucie wyższości i w tym zaślepieniu nie zauważacie elementarnych spraw, zapominacie o drugim człowieku. Jeszcze jedna sprawa którą zauważam człowiek znajdujący się danej sytuacji ma wobec siebie dużo współczucie i troski. Identyczna sytuacja w której znajduje się inny człowiek jest już lekceważona i wyśmiewana. Znam dokładnie z własnej obserwacji. Przykład. Teściowa miała żal do zięcia że ten podniósł rękę na jej córkę co między wieloma innymi sytuacjami skończyło się rozwodem. Jak ktoś skrytykował rozwód córki to teściowa była mocno wkurzona że ten ktoś komentuje a ma pojęcia jak to wyglądało. Teściowa uważała że córka słusznie sie rozwiodła jeżeli facet podniósł na nią rękę. Identyczna sytuacja dotycząca kogoś innego rozeszła się z mężem bratowa teściowej, kobieta w podobnym jej wieku. Tą już krytykowała że to dlatego że jest zła kobieta, co prawda mąż na nią może i podniósł rękę ale co tam przecież to się zdarza czasami że mąż podniesie rękę, przecież ją teściową kiedyś raz teść też uderzył ale to jest normalne, że człowiek w nerwach trac***anowanie. Mnie to zgasiło. Uświadomiłam sobie że tacy własnie są ludzie. I to dotyczy wielu sytuacji z życia że ludzie są obłudni również w kwestii wychowywania dzieci. O własnym dziecku będzie pisał że płacze a o cudzym że histeryzuje. Własne dziecko trzeba pocieszyć inne w podobnej sytuacji zbesztać najlepiej bo jest rozwrzeszczanym bachorem. Z innej beczki. Komuś sie urodziło cwaniackie dziecko z natury więc nie zna problemu takiego jak płacz w progu przedszkola. Myśli że dziecko ma pewne siebie dzięki własnemu wychowaniu a prawda jest taka że dziecko pewnie już urodziło sie z takim temperamentem (po mamusi) że sie pcha do innych dzieci i lubi nimi np. rządzić, ustawiać po kątach. Taki rodzic nie zna pewnych problemów ale będzie pouczał innych bo myśli że swoją postawą ma wpływ na wszystko i że dziecko można lepić jak plastelinę. Bzdura. Do jakiegoś stopnia można łagodzić kanty ale formować ze stolika fotel sorry nie da się. Ale taki rodzic tego nie zrozumie bo nie ma styczności z pewnymi rzeczami w swoim życiu. No ale napieprzał na innych będzie, krytykował i operował epitetami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dreszcze mam jak was czytam, matki taa. Przerazajace. Czy wsystkie te wasze dzieci to wpadki, ktorych tylko szybko sie chcecie pozbyc? Czemu jestescie tak zimne i nieczule na potrzeby dziecka. Dwu czy trzylatek nie jest zaadaptowany w przedszkolu po jednej wizycie, matki postawa nic tu nie zmienia. Razem z moja corka przedszkole zaczal syn znajomej. Ona byla w zaawansowanej ciazy, zmeczona i wlasnie tak go troche porzucila. Jak moja corka sie adaptowala ze mna on wyl. Po miesiacu moja corka sama zostala bez jednej lzy wyplakanej a ten maly nadal histerie urzadzal przy rozstawaniu. Nie poagalo, ze znajoma szybko go zostawiala tak jak radzicie i nie panikowala. Uczucia matki a dziecka to dwie osobne kwestie. Takze na jestem za dluzszym okresem adaptacji, dostosowanym do dziecka a nie porzucaniem i niech placze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie uważacie ze ona nie powinna tak upokarzać mojego dziecka?! Przecież to może sie zle skonczyc! Wyrywała go ode mnie z krzykiem, maluch strasznie, potwornie zawodził i płakał!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty myslisz, ze wszyscy beda ustawieni pod twojego wyjca? Zejdz na ziemie i wyjdz z tej klatki, w ktorej do tej pory siedziałaś to zobaczysz, ze dzieci sie socjalizuje, a nie trzyma non stop pod kiecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opowiem wam jeszcze dwa inne przykłady świadczące o tym że nad sobą sie człowiek rozczula a innych bagatelizuje. Gadam z bratową o swojej operacji kręgosłupa. Sama zapytała jak sie po niej czuje no to jej opowiadam że źle, że tu nie mam czucia, a tam mnie boli że sie nigdy nie przyzwyczaje do zaszłych zmian i że dźwigać nie moge, że czuje ciało obce w środki, ogólnie co nie powiedziałam to ona umniejszała że to na pewno nie jest takie złe, że ludzie żyją z implantami w biodrach i nie czują ich normalnie żyją. A operacji nie miałam co sie bać. Za jakiś czas temat zeszedł na jej cesarkę. Ojej. Tu już było zupełnie inne gadanie. Jaka to nie była poważna operacja, ona zanim znieczulenie puściło to przecież nie miała w ogóle czucia od pasa w dół i cała była w nerwach ze strachu że to jej już tak zostanie że nie odzyska tego czucia. To była naprawde poważna sprawa, mówiona z wielką powagą prosto mi w oczy z oczekiwaniem zrozumienia. Inna beczka szwagierka się żaliła na swoj***ardzo poważne problemy małżeńskie, żaliła się na swojego męża w kategoriach katastroficznych. Rozumiałam ją w sumie, chciałam powiedzieć że z tego co opowiada to ja mam podobne problemy. To ta do mnie coś w stylu oj tam takie tam wasze sprzeczki małżeńskie. Dała mi do zrozumienia że tylko jej problemy są prawdziwymi problemami i dużymi I tak to właśnie jest z ludźmi. Identyko jest na kafeterii a nawet gorzej bo tutaj ludzie nie tylko bagatelizują ale się pastwią żeby sie wyżyć i lepiej poczuć że komuś d******i

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×