Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nerwica lekowa po marihuanie

Polecane posty

Gość gość

Witam, Chciałabym się podzielić z wami moimi przeżyciami z nerwicą, stanami lękowymi i depresyjnymi spowodowanymi tzw. "Bad tripem" po marihuanie. Wiem jak bardzo dzielenie się taką historią może pomóc innym ludziom, ponieważ sama przez to przechodziłam. Najważniejsze jest to, że kompletnie się z tego wyleczyłam, wszystko minęło i wróciło do normy dlatego bardzo zachęcam do przeczytania. Wszystko działo się dwa lata temu. Pewnego razu, jako młoda i ciekawska osoba, postanowiłam zapalić zioło. Przekonana o tym że jest to świetne uczucie bycie "zjaranym" zaciągnelam sie porzadnie kilka razy. Na poczatku rzeczywiscie czulam sie zrelaksowana i bylo mi przyjemnie lecz po paru minutach, bedac w sklepie nagle straciłam w połowie świadomośc, jakbym odleciala. Przypominalo to uczucie jak we snie. Wszystko bylo ode mnie oddalone, cala rzeczywistosc, glosy dochodzily jakby z zewnatrz a ja sie czulam jak obserwator swiata wokol. Bylo to przerazajace, wpadlam w straszna panike. Nie moglam "zlapac" sie niczego co utwierdziloby mnie ze jestem w prawdziwym swiecie. Serce zaczelo bic mi jak oszalale. Nie moge porownac tego do niczego. Jedynie czlowiek ktory przezyl podobna sytuacje moze wiedziec jak straszny jest ten stan umyslu. Z reka na sercu moge przyznac ze byly to najbardziej przerazajace chwile w moim zyciu. Caly "bad trip" (z tego co wyczytalam tak to sie wlasnie nazywa) trwal ok 3 godz. Bylam tak goraca, mialam wrazenie ze plone, chlodzilam sie zimna woda nadal pozostajac w stanie kompletnego otumanienia i ogromnego przerazenia. Jak sie pozniej okazalo, taka reakcje na marihuane mam po jednym z rodzicow wiec to genetyczne. Gdy w koncu ten stan zaczal przechodzic, wymeczona usnelam. Na drugi dzien wszystko bylo okej, dopiero po paru dniach zaczela rozwijac sie u mnie nerwica. Ta sytuacja tak mocno wplynela na moja psychike ze podobny stan przezywalam nie tykajac marihuany. Czulam sie jak za sciana, jakbym byla obok wlasnego ciala. Doszly stany lekowe, paranoicznie balam sie smierci i ciagle o niej myslalam. Nic mnie nie cieszylo, przestalam czerpac radosc z zycia. Czesto plakalam w obawie ze ten stan nigdy nie przejdzie. Bardzo sie mylilam!:) Co prawda, mialam wsparcie rodziny ale nie bylo ono duze poniewaz nie mowilam o tym jak bardzo jest ze mna zle. Nie chcialam by sie mna martwili, wolalam pozostac sama ze soba. Zaczelam wyszukiwac swoje objawy w internecie. Szalenie mi to pomoglo! Wiedza ze nie tylko ja doswiadczylam takich rzeczy oraz poznanie tego co sie z samym toba dzieje moze naprawde wiele zdzialac. Gdy czytalam wpisy ze z tego sie wychodzi , ze to przechodzi podnosily mnie na duchu tak jak ja staram sie podniesc ktoregos z was! Depersonalizacja, derealizacja, nerwica lekowa - przeczytalam chyba wszystko co bylo na ten temat w internecie. Zaczelam prowadzic taka wlasna terapie. Sama dowiedzialam sie co mi jest i sama pokonalam to wszystko! Uwierzcie, to naprawde przechodzi a ja jestem tego chodzacym przykladem. Jestem dumna z siebie, ze bez pomocy nikogo dalam rade to przezeyciezyc. Jak? Zaczelam to ignorowac, choc przyznam nie bylo to latwe gdyz nie potrafilam myslec o niczym innym niz moich zaburzeniach. Trwaly one pare miesiecy, ale nie byly one na tyle powazne gdyz nadal uczestniczylam w normalnym zyciu. Chodzilam do szkoly , spotykalam sie ze znajomymi. Nie dalam nic po sobie poznac. Lecz po pewnym czasie , one zaczely mijac. Mama powiedziala mi swietne slowa " Nerwica toczy z Toba walke. To Ty decydujesz czy ja wygrasz czy nie. Nie mozesz pozwolic dac jej Toba zawladnac" tak rzeczywiscie jest. Przepraszam za dosc chaotyczny post, pisany jest po wplywem impulsu. Pisze go dosc pozno po calych przejsciach ale to dlatego ze dopiero teraz czuje sie gotowa do tych wspomnien wracac. Wczesniej nie chcialam , balam sie. Podsumowujac, walczcie z tym! To jest jedynie i wylacznie w waszej glowie. Swiat na zewnatrz sie nie zmienia. To tylko zaburzona chemia waszego moZgu wywolana silnym stresem. Mozg szybko sie regenruje wystarczy mu troche pomoc. Starajcie sie zyc tak jakby tych chorob nie bylo! Robcie cos co kiedys sprawialo wam radosc, nie rezygnujcie z zycia. Wychodzcie z domu nawet jesli wam sie nie chce, udawajcie usmiech i smiech wsrod znajomych, nie obrocicie sie a stanie sie on szczery i prawdziwy gdyz wasze stany przemina ignorowane:) oczywiscie zachecam do rozmowy z bliskimi, wsparcie jest bardzo wazne. Ja akurat ucieklam sie do internetu i indywidualnej walki ale pomoc drugiego czlowieka z pewnoscia przyniesie same pozytywy. Pisze ten post jako czlowiek zyjacy pelnia zycia kochajacy swiat, cieszacy sie malymi rzeczami doceniajacy to co posiada , ktory dwa lata temu nie widzial sensu zycia. Chce was przekonac ze WARTO walczyc i sie nie poddawac! Wiara i jeszcze raz wiara ze wyjdziecie z tego i wszystko bedzie tak samo jak dawniej a nawet lepiej!:)) wiem ze niektorzy przezyli/przezywaja to mniej lub bardziej. Nie zapominajcie ze jesli sie nie polepsza czekaja na was lekarze ktorzy zrobia wszystko by was wyleczyc. Mam nadzieje ze komus pomoge i dodam otuchy tak jak wiele osob dodalo mi! Zapytana czy chcialabym przezyc to jeszcze raz, odpowiedzialabym tak, dlatego ze to wszystko nauczylo mnie doceniac male rzeczy, pokazalo co przechodza ludzie z zaburzeniami psychicznymi i ze nie powinno sie uzalac nad soba z powodu gorszego humoru w jesienny wieczor. Nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. Jesli macie jakies pytania z przyjemnoscia na nie odpowiem. Buziak!:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja marihuanie jestem wdzieczna za nerwice. balam sie chodzic do lekarzy i jesli nie bylam mocno cierpiaca i przewlekle jak np przy zapaleniu ucha to sobie odpuszczalam. raz zlapal mnie bardzo silny bol w klacie ktory przewalil mnie na podloge, doczolgalam sie tylko do cisnieniomierza zeby sprawdzic czy to nie serce i jak cisnienie mialam ok to wspielam sie na lozku i lezalam zwijajac sie z bolu mimo ze maz chcial z pracy sie zwalniac a ojciec dzwonil co 15min czy na pogotowie mnie nie zawiezc. po marihuanie a raczej po 3 razie z nia zachorowalam na nerwice i przebadalam sie doszczetnie. wyszlo mi wiele ukrytych chorob i zaburzen m.in. hashimoto, zapalenie zoladka, zespol barlowa i nowotwor (!). za 2 dni ide na operacje nowotworu z dusza na ramieniu zeby to bylo lagodne. gdyby nie bad trip to w zyciu bym nie dowiedziala sie o swoich dolegliwosciach bo nie robilabym zadnych badan i mogloby sie to bardzo zle skonczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie choroby ktore u siebie podejrzewalam i pod katem ktorych robilam badania na szczescie nie potwierdzily sie bo jak kazdy nerwus zaczelam od raka mozgu, tetniaka, zapalenia osierdzia itd ale wyszly inne ktorych bym nie podejrzewala ze je mam. rzecz jasna klelam nerwice i derealizacje, ataki paniki i wpadlam przez to w depresje ale na zdrowy rozum jestem szczesliwa ze sie tak stalo bo niewiadomo czym jest ten moj nowotwor a jak to bedzie rak to zwlekanie z pozbyciem sie tego gowna byloby wyrokiem smierci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×