Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

codzienne sprzątanie jak to wygląda u was?

Polecane posty

Gość gość
Oj sprzątanie to moja zmora. Lubię porządek, ale sprzątać nienawidzę. Naprawdę się do tego zmuszam. I przyznam się, że gdy dzieci buły mniejsze, to czasem miałam żywcem syf...Tzn z 3 dni nie mylam naczyń, porozrzucane ubrania, wszędzie zabawki...teraz jak sobie przypomnę to aż mi wstyd przed samą sobą. No ale prawda jest też taka, że gdybym codziennie chciała wszystko ogarnąć, to nie miałabym dla nich w ogóle czasu. Teraz jest łatwiej, bo dzieci już są duże-10 i 11 lat, więc przede wszystkim o swoje pokoje dbają same, a to olbrzymia ulga, no i wiele rzeczy potrafią w domu zrobić. Na przykład jedno sprząta korytarz (poukladanie butów, pozamiatanie i zmycie podłogi, wytrzepanie wycieraczki), drugie w tym czasie rozladowuje/zaladowuje zmywarkę i rozwiesza pranie itp...Rano wstaje pierwsza o 6, włączam pranie robię sobie makijaż, przygotowuje ubrania do pracy i śniadanie dla siebie i dzieci. O 6.30 burze dzieci,po śniadaniu wybierają sobie ubrania i prasują-deska jest cały czas rozłożona w kuchni, prasujemy na bierzaco. Wychodzą o 7.15 do szkoły. Wyjmuję pranie, rozwieszam, ogarniam blat po robieniu śniadania, wlaczam zmywarkę, myje umywalkę w łazience. Wychodzę do pracy. Wracam około 18.30 jem z dziećmi kolację, dzieci wyjmuja naczynia ze zmywarki, rozmawiamy, sprawdzam zadanie, naukę i zbieramy naczynia(od razu do zmywarki) i ubrania , które dzieci porozkladaly po całym domu w trakcie dnia :-D czasem wieczorem robię jeszcze jedno pranie, ale rozwieszaja już dzieci. Po kąpieli albo dzieci ogarniaja łazienkę (ręczniki do prania, starcie podłogi, ściągnięcie wody z kabiny sciagaczka), a ja zamiatam cały dom(poza kuchnią) i myję podłogi mopem, albo odwrotnie. Może to dziwić, że codziennie, ale mamy kota i psa i trzeba-gdyby nie to, to zaroslibysmy sierścią :-D Dzieci kładą się spać, a ja gotuję szybki obiad na następny dzień (czasem robię tobwczesniej i wtedy pomagają mi dzieci, ale to rzadko), ogarniam blaty, myje podłogę i idę spać ;-) Jakoś wypracowaliśmy sobie taki system i jest łatwiej, nie zdazty zrobić się zbyt duży balagan. Raz w tygodniu jest takie duże sprzątanie i to uważam, że wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra babo, ty nic nie robisz tylko sprzątasz. I po takim codziennym zapieprzaniu na szmacie jeszcze poświęcasz 1 dzień w tygodniu na kolejne sprzątanie? Masakra, to już jakaś nerwica sprzątania :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie masakra..Kiedy ty kobieto masz czas TYLKO dla siebie? I jeszcze raz w tygodniu dokladne sprzatanie???Nie masz litosci dla siebie,albo to nerwica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O matko Policzcie maniacy sprzatania ile wam zajmuje sprzątanie w ciagu calego zycia ;-) Mysle,ze 1/4 życia A niektorym nawet 3/4 calego danego im życia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tylko sprzątam? Oj to tylko wygląda tak w formie pisemnej. Włożenie prania do pralki i włączenie jej, to 2 minuty, zmywarka razem z zaladowaniem podobnie, rozladowuja już dzieci. Umycie umywalki rano po umyciu zębów chusteczkami gotowymi to 20 sekund. Starcie blatów po gotowaniu, czy śniadaniu to też prw ie z półtorej minuty. Zabranie ręczników do prania z lazienki (pralkę mam w kuchni) po drodze to żaden czas, starcie tam podłogi w łazience 2x2,5m to nie wiem...z 4 minuty. Owszem, pozamiatanie i zmycie podłóg wieczorem trochę dłużej, ale może z 15 minut trwa. Napisałam "w całym domu" to chyba zabrzmiało jakby niewiadomo ile tego było :-D, ale mieszkamy w połowie domu-jedno piętro, 80 m2, czyli jak powierzchnia przeciętnego mieszkania. Nie mam dywanów, więc jest szybciej. Tak więc nie sprzatam cały czas. I tak-mam też czas dla siebie- dwa razy w tyg chodze na siłownię (w tym czasie dzieci są na zajęciach dodatkowych i wracamy razem do domu około 19). W tygodniu nie sprzątam całej łazienki, jedynie umywalka, więc pozostaje to na sobotę. Codziennie też nie myje schodów zewnętrznych, nie ścieram kurzu z mebli, ani nie sprzątam kątów z pajeczyn. Więc zostaje to na sobotę. No samo się nie zrobi :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to coraz poważniej myślę o pani do sprzątania raz w tygodniu. Ogólnie tak na co dzień dbam o porzadek staram się nie brudzic alw ciężko mi sie zabrax raz w tygodniu za porzadne sprzątanie. W tygodniu nie ma czasu, w weekend wole odpocząć i mieć czas dla rodziny. No ale porządek też lubię. Jak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę że ta pani z dwójka dzieci ma dobry system. Małym nakladem pracy utrzymuje porządek. A ile zajmuje sobotnie sprzątanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sobotę to już szybko, jakaś godzinka do półtorej i wszystko jest zrobione, bo nie ma tygodniowego brudu. Dawniej tak robiłam, że w tygodniu jedynie naczynia i pranie, a sobotę ogólne sprzątanie. Tylko wtedy miałam zmarnowane pół soboty, bo noe mogłam dojść do ładu. I w efekcie sobota wieczorem i niedziela ok, a cała reszta tygodnia syf. Teraz codziennie po troszkę, tak że się tego nawet nie odczuje, za to jest porządek i niezmarnowana sobota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i tak jak już pisałam-nie sprzątam sama, bardzo pomagają dzieci :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe jakbym o sobie czytała. Też zmieniłam system i zamiast pól soboty to sprzątam codziennie po troszku że nawet nie odczuje. A dziś wolne to pewnie już posprzątane ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I mi też w sobotę zajmuje do 1,5 h bo nie ma tygodniowego syfu tylko ogólny kurze itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie, że posprzatane :-) żaden wysiłek, a jakoś tak przyjemniej usiąść w ładnym, czystym domu, jak nic mi się nie wala po kątach i nie klei do stóp ;-) Ja pracuję też w sobotę. Co prawda do 13, ale gdybym miała jeszcze do wieczora sprzątać, to nie miałabym czasu ani dla siebie, ani dla dzieci. a tak to szybciutko ogarniemy to, czego nie robimy w tygodniu i możemy zająć się sobą, gdzieś wyjść, kogoś zaprosić, pograć w gry itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też tak mam :) codziennie 15 minut jest lepsze niż w sobote 4 godziny. Teraz sobotę mam dla rodziny. Rano jedziemy na wycieczke lub zakupy a nie jezdzimy na szmacie. No i codziennie nie boję się niespodziewanych gosvi a tak to tylko w weekend był porządek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Posprzątane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka topiku mając 2 dzieci, dostaje za darmo 500+ i zamiast nająć sobie pomoc do sprzątania to sama chytruśnica zapieprza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, u nas "błysku" nie ma, ale brudu i bałaganu również[pomijam pokoje dzieci, tam bałagan jest codziennie]. Oboje pracujemy, oboje staramy się dbać o porządek, wdrażamy do sprzątania dzieci, które mają swoje obowiązki, ale zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będzie wszędzie lśnić - to niemożliwe, my w tym domu mieszkamy! Generalnie od sprzątania i prania jestem ja i dzieci [7 i 4 lata], mąż gotuje, robi większe zakupy, odwozi dzieci do szkoły i przedszkola. Ja sprzątam całe mieszkanie, nastawiam i rozwieszam pranie, odbieram dzieci ze szkoły i przedszkola. Mam własną działalność, która pozwala mi zająć się dziećmi po zajęciach, ale wymaga ode mnie pracy w innych godzinach, głównie porannych. Na szczęście mąż pracuje od 9. To on przygotowuje śniadanie i obiad, odwozi dzieci, robi zakupy. Prasujemy na zmianę oglądając coś ciekawego w telewizji, ale ostatnio górka rzeczy do prasowania urosła, chyba program tv kiepski:D Dzieci mają też swoje obowiązki, przede wszystkim sprzątać swoje pokoje - owszem, sprzątają, ale za chwilę znów pełno wycinanek, zabawek, nie mówiąc już o ich kolekcjach kamieni, muszelek, patyczków - istny kiermasz śmieci! A jest jeszcze ogród. Tu wszyscy zakasują rękawy, uwielbiamy rodzinne prace ogrodowe, dzieci nawet nie pozwalają wyrywać niektórych chwastów, bo takie ładne... Ja odpuściłam, lepsze życie rodzinne w szczęściu i zgodzie z uśmiechniętymi domownikami niż w sterylnym, zimnym domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.01 :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.22 popieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak można myć podłogi tylko raz w tygodniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jak często myjesz ta podłogę? Codziennie ? Jeśli tak to oznacza ze masz za dużo czasu wolnego. Lepiej idź do roboty bo z codziennego sprzątania nic w zyciu nie osiągniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie kuro domowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej jak można myć podłogę codziennie? Co wy ze świniami mieszkacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj A niby ile? Jeszcze zrozumiem, jak masz psy i pogoda jest pod psem - wtedy żebyś im łapy myła, to i tak naniosą błota. Ale tak na co dzień? W przeciętnym domu? Co najwyżej w kuchni trzeba przetrzeć częściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja staram się codziennie coś zrobić żeby sobota była wolnym dniem. Jak dzieci były małe lepiej miałam poogarniane. Taki ze mnie typ, że zawsze wszystko na top top. Kwestia organizacji nie przepracowania uwierzcie. Teraz mam dzieci nastolatki, wszyscy pracujemy, chodzimy do szkoły, mamy zajęcia popołudniowe, ale mieszkanie ogarniamy wszyscy. Na oko zawsze jest czysto, ale to pozory. Nie ma bałaganu, ale widzę ten syf typu zakurzone okna, plamy na szafkach, kurz - no ale już odpuscilam. Wstaję o 6ej i to jest mój czas. Dzieci same sobie szykują kanapki, są zupełnie samodzielne i zaradne, szykują się do szkoły. Ja idę pobiegać z psem albo na godzinny spacer do lasu to nasz rytuał. Wstawiam pralkę co rano i myje ubikacje to mój jedyny hopel. Potem robię sobie kawkę, śniadanie, makijaż, prysznic, w odwrotnej kolejności i za dziesięć dziewiąta jadę do pracy- mam blisko. W domu jestem parę minut po siedemnastej. Ten kto był pierwszy ogarnia kuchnię i robi obiad. Mąż zawsze jest po pietnastej więc coś odgrzewa i rozwiesza pranie. Cały tydzień jemy wyłącznie mrożonki lub słoiki. Pizze, gołąbki, bigosy, pierogi, skrzydełka panierowane, zupy z proszku, nadrabiamy owocami, jogurtami, kefirami, ja Co dzień robię w sokowirówce soki warzywne dla nas, nie kupujemy soków. Mąż ogarnia trzy razy w tygodniu zakupy spożywcze. Jedno z dzieci odkurza, bo robimy to codziennie dokładnie bo mamy psa. Każdy z nas ma dyżur psi i nie ma spinki kto kiedy z nim wychodzi. Jest to dostosowane do naszych zajęć. Jedno z dzieci co wieczór prasuje- przeważnie robią to na zmianę. Ja po obiedzie S T A R A M się coś codziennie zrobić. A to okna, a to mycie lodówki, piekarnika, poodkurzanie za kanapami, pranie zasłon, zwracam uwagę aby czas na porządek nie przekroczył godziny, nikt z nas nie poświęca wiecej czasu na porządki niż godzinę dziennie, ale robimy to w czwórkę co dzień. W sobotę chodzę na cztery godz do pracy - mam przyjemną pracę, a za te pięć cztery dni wybieram pod koniec miesiąca po pełnym dniu i mam tydzień wolnego, tak się umowilam z szefem i taki układ nam pasuje. W soboty jak wracam to zawsze mieszkanie jest juz sprzatniete na błysk, ja robię prawdziwy, późny obiad, zupę, drugie danie, sama robię rolady, albo piekę kaczkę, smażę schab, albo robię gołąbki, bardzo się staram z posiłkami żeby przez ten tydzień mrozonek nie zapomnieli co to dobre jedzenie. Przeważnie wszyscy jestesmy w kuchni, każdy cos tam opowiada, kroi miesza. Sobota, niedziela to nasz czas, bo w tygodniu się prawie nie widujemy. Piekę też co tydzień w sobotę ciasto, robię chleb albo bułki na niedzielę, czasem ciasto i bułki piekę w niedzielę rano. W niedzielę też popołudniu ogarniam sobie kuchnię, lodówkę, myje kubły na śmieci ale też tak wszystko około godziny. Jakoś tak w ten sposób mamy złudzenie kupy wolnego czasu. Co dwa, trzy msc wyjeżdżamy z mężem jak mam wolne, wtedy wprowadza się babcia a ja łapie oddech. W lecie i wiosną przeważnie nie wyjezdzamy, bo mamy przepięknie na miejscu, dlatego ogarniam w tym czasie jakieś małe remonty. Malowanie, panele albo zmiana wystroju, albo się bycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja p*****le....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja az wstydze sie napisac jak to u mnie wygląda choć jestem anonimowa, przed urodzeniem dzieci miałam manie sprzątania , maz nieraz mnie wyzywał od sprzątaczek, nieraz mówił że mi zrobi taki kantorek jak mają sprzątaczki, a teraz- ---------jesteśmy 19 lat po ślubie 3 dzieci chlopców, pierwsi byli blizniaki dzis 17 lat i 10 latek, ja nie pracuję, zz wielu przyczyn jak byli mali nie uczyłam ich porządków ja to robiłam za nich ------bo lepiej bo szybciej itp. dziś mimo całodziennego sprzątania wiecznie syf, nikt nic nie pomoże, pozabijali by sie a i tak nikt nawet spod nog nie podniesie, maz tez bałaganiarz i momo że jest dobrym mezem to na temat porządków sa wieczne kłótnie, uwaza ze ciezko pracuje i jak przyjezdzą do domu to nie musi dbac o porządki, no ok. ja nie kaze mu sprzątac ale on nieraz przesadza -jak napluje po myciu zebów kaze mu to umyć to krzyczy ze od czego ja jestem, jak krzyczę na dzieci o posprzątanie to on ana mnie że od czego ja jestem, że nie umiem sprzątać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję ze tak Cię traktują. Zawsze tak się konczy jak kobieta nie pracuje i zajmuje się domem. Mąż sflustrowany bo całe życie utrzymuje kobietę. Wymaga od niej żeby wszystko w domu zrobiła bo za coś w końcu jej "placi"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.02 zgadzam się z tobą. Mąż teraz oczekuje wdzięczności za to, że ją utrzymuje i teraz nawet po myciu zębów każe kobiecie sprzątać to zaraz dojdzie do tego, że nawet kibla po swoim sraniu nie ogarnie. Bo "od czego ona jest".... Masakra współczuje ci. Nie wiem z jakiego powodu nie pracujesz, jeśli z tego że lubisz być kurą domową to sama jesteś sobie winna ale jeśli np masz problemy ze zdrowiem to twój mąż to świnia. Chociaż podejrzewam że to pierwsze. Najpierw do pracy nie bo dzieci trzeba odchować potem nie bo nikt nie przyjmie do pracy po 10 latach, no i potem "nie pracuje z różnych względów i jestem służącą męża i muszę latać za nim ze ścierą bo od tego tylko jestem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie najważniejsza jest systematyczność, uważam, ze po prostu nie można pozwolic sobie na to, żeby nic nie robić całe dnie, a potem się wszytsko nawarstwia, Nie mówię też, żeby latać ze ścierką jak głupia, ale nie dopuszczać do zapuszczenia mieszkania. Kupuję dobre worki i akcsoria do czyszczenia więc jakoś mi to sprzątanie idzie http://www.worki.com.pl/. To też jest ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprzątam codziennie. Rano ogarniam łóżko roll'onem na sierść - kot śpi w łóżku. Potem wietrze całe mieszkanie bez względu na pogodę - czy jest +20 czy -10. Po 7/8 odkurzam. Potem ścieram kurze. CODZIENNE. Raz w tygodniu jest mycie całej łazienki. Codziennie dezynfekuje blaty w kuchni. Staram też codziennie wietrzyć szafę i komodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×