Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam wyrzuty sumienia, bo bardziej kocham

Polecane posty

Gość gość

córkę niż syna. Synek jest starszy i bardziej podobny do ojca tj. konkretny, skupiony na swoich celach, czuję, jakbym mu nie była potrzebna. Córka, młodsza, okazuje emocje, miłość, jest tulaśna, łatwo reaguje i widzę, że jej na mnie zależy. Syn w wakacje pojechał do babci na wieś. Było mu tam tak dobrze, że jeszcze przez miesiąc prosił mnie, żebym do na zawsze babci oddała. Teraz znów tam jest i pewnie po powrocie będę miała powtórkę z rozrywki. Czuję się bardziej związana z córką. Za synem praktycznie nie tęsknię, nie myślę o nim. Dziś do babci pojechała córka i już mi pusto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wyrzuty sumienia, bo coraz bardziej widzę różnicę w podejściu do dzieci, a nie chcę skrzywdzić syna. Miała tak któraś? Coś można z tym zrobić? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam tak i nie wyobrażam sobie nawet takiego uczucia mam 3 dzieci i za kazde oddałabym zycie, za kazdym umieram z tęsknoty, gdy jest na wakacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem to jakaś prowokacja wymyślona przez matkę jedynaka.... albo patologia normalni ludzie kochają wszystkie swoje dzieci bezgranicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Niestety nie prowokacja. Chciałabym, choć na wymyślanie głupot szkoda mi czasu :( Za patologię też się nie uważam, ot życie. Czy oprócz wyzwania od patologii i zarzucenia prowokacji masz rozmówco coś na temat do dodania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A ja tak nie mam właśnie. Co gorsza mówimy tu o 3 i 4 latkach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wynurzenia gimbazy i tyle mam do powiedzenia w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam tak, nawet nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam 37 lat, mam 2je dzieci: 4 letniego syna i 3 letnią córkę i piszę prawdę. Nie udowodnię wam, że nie jestem z gimnazjum, nie mam 1 dziecka, nie jestem patologią (choć wiem, że nie jest to normalne). Uważacie, że jest inaczej - ok., wasze prawo, ale jeśli jesteście w stanie, to choćby dla rozrywki intelektualnej, załóżcie przez chwilę, że piszę prawdę. I zależy mi na spojrzeniu osób z boku, bo mam teraz parę dni na przemyślenie paru spraw w samotności. Jak nie chcecie pomóc - trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź do psychologa albo na terapię, bo to nie jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co psycholog poradzi, że mniej lubię 1 dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyrządzasz krzywdę synowi.Będzie miał z tego powodu szereg kompleksów Miłość macierzyńska jest bezwarunkowa Ty kochasz warunkowo bo tą która daje Ci coś więcej. Kobiety niektóre są okropne.Matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwyraźniej coś ze mną nie tak. To nie jest tak, że nie kocham syna, ale od początku moje uczucia macierzyńskie do niego są mniejsze niż do córki. Staram się obdzielać je równo miłością, ale wiem, że na pewno mi się nie udaje. Będę później, ale przeczytam każdą odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaSuSu
Witaj! Mam podobnie. Syn ma 5 lat, corka rok. Emocje podobne jak u Ciebie z ta roznica, ze jednak jak syn jest u dziadkow to tesknie za nim. Syn nie jest takim przytulakiem jak Mloda. on bardzo humorzasty czesto sie obraza. Ona jest bardzo pogodnym dzieckiem. Czasem wydaje mi sie, ze kocham corke mocniej niz syna. Pojawia sie wtedy to straszne poczucie winy. Jednak przeczytalam gdzies podobny watek- jedna z kobiet pisala o tym problemie i dla niej wytlumaczeniem bylo, ze kocha oboje dzieci. Jednak jest to rozna milosc- zadna nie jest gorsza, jest po prostu inna ze wzgledu na usposobienir dzieci i ich charaktery. Mi ta mysl pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wez nie przesadzaj. Ja mam dwoje malych dzieci i z drugim jak byl malutki no to spedzalam wiecej czasu bo kp kolki itd ale teraz spokojnie mozna bawic sie z nimi razem itd no ale autorko jesli nad tym rozmyslasz to jeszcze nie jest za pozno i nie jest tak zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko,postaraj się spędzać z synem więcej czasu,niech to będzie czas tylko dla Was we dwójkę,baw się z nim w to co lubi,dużo rozmawiaj,przytulaj,miłość przyjdzie z czasem jak będziecie z sobą bardziej zżyci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uwazam, ze to moze byc Twoja wina. Pewnie za pierwszym razem chcialas miec coreczke i syn byl rozczarowaniem ? Nie okazywalas mu zbyt wiele uczuc, nie tulilas tyle. Powiem Ci, ze ja tez mam syna i corke. Syn starszy, moje oczko w glowie od poczatku, noszony, tulony, calowany. Teraz ma 5,5 roku i jestesmy sobie bardzo bliscy, ciagle powtarza mi ze mnie kocha i ja jemu tez. Druga byla coreczka i tez stala sie moim oczkiem w glowie, bo jak sie okazalo da sie kochac oboje do szalenstwa. Corcia ma 2 lata. Nie wyobrazam sobie zebym ktores z nich darzyla wiekszym uczuciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym to normalne, ze ze starszym dzieckiem przebywa sie mniej, bo juz moze jechac na weekend do babci, bo chodzi do przedszkola czy szkoly itd., mlodsze jednak potrzebuje jeszcze wiecej uwagi. Ale to nie przeklada sie na wieksze uczucia niz do starszego. Przynajmniej nie powinno moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn ma 6 lat, córka pół roku. I kocham ich oboje równie mocno. Gdy syn wraca ze szkoły,poświęcam mu dużo czasu. Potem spędzamy czas we czwórkę,jak wraca Maz. Twój syn czuje,że nie jest do końca kochany. To tylko dziecko,ale uwierz mi,że on to wie. Jeśli w porę sie nie ogarniesz wyrzadzisz mu ogromną krzywdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja marzyłam o córce jak byłam w ciąży. Okazało się że to syn. Niespodziewanie dla mnie okazało się że strasznie go pokochałam, okazał się bardzo podobny z charakteru do mnie, bardzo do mnie lgnie i mnie potrzebuje. Ja teraz sie obawiam że jak zajde w drugą ciążę i urodzi sie córka o której przecież tak marzyłam że nie będę mieć do niej uczucia o takiej sile. Jak bedzie drugi syn to wydaje mi sie że może być podobny do pierwszego chociaż może to zupełnie nielogiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko pomyśl czy z tym synem nie jest tak że jego zachowanie do ciebie jest skutkiem twojego a nie odwrotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ty nie kochasz mniej syna niż córkę. To nie tak. Po prostu nie czujesz, że masz taka samą więź z synem jak z drugim dzieckiem tylko dlatego, że syn nie jest tulaśny. Nie przytulacie się, nie głaszczecie, to ci tego nie brakuje. Wiesz, że syn sobie poradzi i dlatego nie myślisz jak mu u babci. Córcia się do ciebie klei i martwisz się, czy u babci nie będzie za tobą płakać. To wszystko. A teraz patrz, przeczytaj i zrób, to co mówię. To, że dziecko nie jest tulaśne nie oznacza, że nie jest wrażliwe i cię nie potrzebuje. Zobacz co zrobiłaś. Pożaliłaś się tutaj na to, iż masz wyrzuty sumienia wobec syna, że go nie kochasz. Ale o tym co dziecko może myśleć i jak się czuć nie myślisz. Czyli co? Myślisz trochę egoistycznie, a powinnaś myśleć o synu co zrobić, aby on nie poczuł się mniej kochany. Dlatego musisz mu pokazać, że za nim tęsknisz, że fajnie, że wrócił od babci itd. Urodziłaś drugie dziecko, twoja uwaga skupiła się bardziej na młodszym, a starsze się samo od siebie wycofało. Właśnie to, że syn tak jakby ustąpił miejsca młodszej siostrze przy matce, pokazuje, iż to dziecko jest bardzo wrażliwe. Bo zrozumiało, że ten mały ludzik potrzebuje mamy bardziej, niż on sam. Przytulaj go, przytulaj nawet jak nie chce. Idź z nim gdzieś, ale tylko ty i on itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze jedno. Napisałaś : "To nie jest tak, że nie kocham syna, ale od początku moje uczucia macierzyńskie do niego są mniejsze niż do córki. " Nie, nie są mniejsze, tylko jest on pierwszym dzieckiem. Może nie czułaś się przy pierwszym taką 100% matką i to dopiero przyszło wraz z drugim dzieckiem. Przy pierwszym dziecku często jest taki dziwny szok, jakby nie docierało do człowieka, że to, co się urodziło jest jego własne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam 37 lat, mam 2je dzieci: 4 letniego syna i 3 letnią córkę i piszę prawdę. Nie udowodnię wam, że nie jestem z gimnazjum, nie mam 1 dziecka, nie jestem patologią (choć wiem, że nie jest to normalne). Uważacie, że jest inaczej - ok., wasze prawo, ale jeśli jesteście w stanie, to choćby dla rozrywki intelektualnej, załóżcie przez chwilę, że piszę prawdę. I zależy mi na spojrzeniu osób z boku, bo mam teraz parę dni na przemyślenie paru spraw w samotności. Jak nie chcecie pomóc - trudno. x ale czego od nas oczekujesz? jak mamy ci pomóc? przecież chyba sama czujesz że to nie jest NORMALNE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko napisałaś: "Synek jest starszy i bardziej podobny do ojca tj. konkretny, skupiony na swoich celach, czuję, jakbym mu nie była potrzebna. " W tym fragmencie sugerujesz jakby to że on cię nie potrzebuje było wynikiem tego że ma on charakter typowo męski, podobny do ojca. I może by to wytłumaczenie ktoś z nas nawet i"kupił" bo brzmi dość logicznie, ale "kupno" zniweczył dalszy wpis. "Syn w wakacje pojechał do babci na wieś. Było mu tam tak dobrze, że jeszcze przez miesiąc prosił mnie, żebym do na zawsze babci oddała" Co tu jest grane ? Przeciez babcia jest kobietą a mimo to twój syn "typowo chłopięcy" do niej garnie. To by mnie zaniepokoiło i to mocno. Może babcia po prostu daje mu miłość i zainteresowanie którego nie otrzymuje od ciebie. Dzieci są pod pewnymi względami na tym samym poziomie inteligencji jak dorośli tzn. wyczuwają jakie ktoś dorosły ma do nich podejście nawet jeśli ktoś stara się to skrywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo wszystkim dziękuję za odpowiedzi. Dały mi dużo do myślenia. Doceniam, ze poświęciłyście dla mnie czas, więc odpowiem po kolei. MamaSuSu dziś To coś troszkę podobnego. To nie tak, że synem się nie interesuję. To właśnie z nim jeżdżę na dodatkowe zajęcia, pod niego jest kupowanych dużo książek, puszczanych filmów (ma konkretne zainteresowania), ale to córka jest taktowana z większą pobłażliwością, na nią i jej uczucia bardziej uważam (analizuję sobie na gorąco różnice). Młoda bardzo ujmuje swoim sposobem bycia, ale wiem, że ona tak jak mnie traktuje także innych, więc to raczej jej urok, a nie jakaś specjalna więź. x gość dziś Źle jest, bo jest nad czym rozmyślać. Syn, jak teściowa dzwoni nie chce z nami przez telefon rozmawiać, bo "ma swoją pracę". Jak dzwoniła babcia to raczej (zwykle) rozmawiać chciał. Nie jestem wyrodnym potworem, jak chcieliby mnie widzieć niektórzy, i wolałabym ten problem rozwiązać. x A1986 dziś Taki plan. We wtorek wraca mąż z synem, córka zostanie do 11. Pobędziemy trochę razem. Syn jest teraz straszną paplą, więc pewnie będzie dużo słuchania. x gość dziś nie, nie chciałam na siłę córki. Co prawda stawiałam na córkę (taka historia rodzinna), ale dość wcześnie okazało się, że to syn. Inna sprawa, że z tą płcią to coś może być, bo moją traumą z dzieciństwa było wychowywanie dwójki dużo młodszego rodzeństwa (chłopców, a jakże), którzy dali mi się we znaki tak, że długi czas zarzekałam się, że żadnych dzieci mieć nie chcę. Do facetów miałam awersję długo. Co do tulenia to powiem tak. Syn był mało noszony, ale tu raczej dostosowywałam się do jego potrzeb. Z perspektywy czasu widzę jednak, że to nie było nic złego. Syn chodzi na terapię integracji sensorycznej i nadmiar bodźców typu tulenia mógłby mieć na niego zły wpływ. Za to był karmiony piersią do 9 miesiąca (musiałam przerwać ze względu na ciążę) na żądanie, nigdy nie płakał, do 6 miesiąca nie miałam nawet negatywnego uczucia (złości czy coś) w stosunku do niego.Dużo leżał, świat lubił poznawać raczej sam. Kierował zainteresowanie raczej do rzeczy nie ludzi. Fakt, bałam się jak zareaguje na większe zainteresowanie młodszym dzieckiem, więc starałam się, żeby umiał bawić się sam. Może to to. Jakaś separacja, którą wdrożyłam wydawało mi się dla jego dobra, a wyszło jak zwykle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Córka wymagała więcej uczucia i kierowała zainteresowanie w kierunku raczej ludzi. Teraz się zastanawiam nad taką kwestią. Mam pewną rankę w charakterze, którą posiada także mój tata. I on też szaleje za wnuczką, która poświęca mu uwagę. To pewnie ta skaza, że bardziej lgnę do ludzi, którzy okazują mi serce, choćby w ten sam sposób traktowali wszystkich na około. Zachowanie syna bywa natomiast odrzucające. Pierwsze nienawidzę cię przeżyłam naprawdę mocno. x gość dziś wiem, dlatego chcę się ogarnąć. x gość dziś widzisz... sama podkreślasz, że lgnie i potrzebuje. U mnie coś chyba zachwiało tym procesem... x gość dziś może tak być. Co więcej, w jakimś stopniu tak jest. x gość dziś Bardzo ci dziękuję za tę i kolejną wypowiedź, czuję, że mnie rozumiesz. Tym niemniej mam wrażenie, że w tym wszystkim jest coś jeszcze. Za parę dni będę miała sam na sam z synem i wprowadzę to, o czym piszesz. "Myślisz trochę egoistycznie, a powinnaś myśleć o synu co zrobić, aby on nie poczuł się mniej kochany. " Wiem, że to może brzmieć, jakby problem dla mnie było to, co czuję ja. Ale źródłem jest moja świadomość, co czuje on. Tu ja się swojego egoizmu nie dopatruję. Co do uczuć macierzyńskich to fakt. Dziecko spadło na mnie jak piorun z jasnego nieba. Pół ciąży skupiałam się jak tę ciążę utrzymać. A jak już urodziłam to nagle zonk. Kurczę, dziecko. Wiem, brzmi idiotycznie, ale jak leżałam w szpitalu na patologii to myślałam o ciąży, żeby donosić, wyluzować, dobre emocje itp. A kompletnie zapomniałam, że potem nie jest poród i żyli długo i szczęśliwie, ale że to początek i to z małą istotką. Fajnie, że ktoś to rozumie. :) Jeszcze raz dzięki. x gość dziś no nie jest normalne. Ale głupio byłoby się zatrzymać na tym stwierdzeniu, ręce założyć i kaleczyć syna dalej, prawda? Czego oczekuję? Chyba rozmowy i spojrzenia z zewnątrz. Parę osób już mi dało do myślenia. x gość dziś Mnie to zaniepokoiło i to mocno. Starałam się po wakacjach poświęcać synowi więcej czasu i uwagi. Takie teksty, jak twoje własne dziecko, uśmiechnięte patrząc głęboko w oczy, mówi ci "mamo, ja chcę mieszkać z babcią, oddaj mnie na zawsze" naprawdę potrafią załamać. Dużo bardziej niż to nienawidzę cię, z którego szybko się chyba wyleczył. Na złagodzenie dorzucam sobie parę faktów. Jak wygląda jego pobyt u babci. Po pierwsze: mojemu dziecku wszystko tam wolno (dopóki nie robi sobie krzywdy). Dom jest pełen szpargałów, z których mój syn bierze, co chce, robi z tym co chce. Z rzadka pyta o pozwolenie. W domu, a raczej niedużym mieszkaniu, nie mamy takich rzeczy, które nasz syn może wziąć i użytkować wg swojego przeznaczenia. Po drugie: Syn jest tam stawiany na piedestał i wcale nie przesadzam. Chwalony za wszystko i bez umiaru. Czas poświęcają mu na zmianę 3 osoby. Po trzecie: Podwórko. Znajduje tam różne, powiedzmy, elementy, z których buduje sobie instalacje. wiadomo, jak potrafi wyglądać wiejskie podwórko. Dla mnie te 2 tygodnie syna z babcią były cholerną lekcją pokory. Starałam się wdrożyć część z tych rzeczy w miarę możliwości. Staram się zabraniać mu tylko wtedy, kiedy jest to naprawdę ważne. Chwalę go więcej. Ale w sumie stwierdzam, że i tak nie jest aż tak źle. Moi rodzice uważają, że rozpuszczam dzieci jak dziadowski bicz i mam z tego powodu problemy (ze sprzątanie a jakże mam). Ja byłam wychowana zbyt restrykcyjnie i moje dzieci mają o niebo lżej, ale i tak staram się luzować dla syna tak, by miał poczucie większego wpływu na swój los. I a koniec... tak babcia umie mu dać więcej miłości niż ja jestem w stanie. Może po prostu nie umiem kochać? Może mam jakiś emocjonalny defekt? Córkę rozumiem, jest dzieckiem, które można przeczytać, jego nie rozumiem, może dlatego jej umiem dać to, czego potrzebuje, a z nim jest inaczej. Wiem też, że kiedyś popełniłam kilka błędów z synem. Powiedziałam o parę słów za dużo. Teraz może się to mści. Kurcze, doła dostałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co to za slowa ktore wypowiedzialas za duzo? to wszystko co piszesz moze faktycznie skladac sie do kupy, jakimis swoimi zachowaniami, slowami dalas mu odczuc ze nie kochasz go tak mocno.. ale to da sie odkrecic, dziecko jest ze tak to ujme "lase na milosc", moze to glupio brzmi ale tak sadze. jezeli nie skrzywdzilas go celowo i na amen, wiele rzeczy mozna naprawic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×