Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Robie sobie kilka dni wolnego od męża.

Polecane posty

Gość gość

Jutro zabieram dziecko i jadę do mamy na kilka dni. Ostatnio coraz częściej się kłócimy o byle pierdołę. Jedno drugiego kontroluje. Jestem z dzieckiem praktycznie sama 24/7.Jestem przemęczina. Mam już tego dość bo to wszystko prowadzi do rozwodu a tego oboje nie chcemy. Oddalamy się od siebie.Myślicie że kilka dni rozłąki poprawi nasze relacje ? Czy któraś z Was zrobiła podobnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja regularnie od jakiegoś czasu w ten sposób uciekam przed mężem. Nie chce mi się z nim gadać, na niego patrzeć, przebywać z nim. Zdziczał, stał się agresywny (ogólnie, nie że do mnie czy dzieci ale wkurza się na byle pierdołę, trzaska drzwiami, szafkami, klnie pod nosem ciągle). Zdziadział, jak już gadamy to jest to z jego strony przeważnie narzekanie, jęczenie albo temat pracy, przez który to wszystko niby się dzieje. Ale jest zwyczajnym handlowcem, nie zarabia niewiadomo jakich kokosów żeby aż tak się stresować pracą; nie radzi sobie ze stresem i emocjami a ja już wysiadam. Ciągle tylko go pocieszam, podtrzymuję na duchu, motywuję, wysłuchuję i mam już tego serdecznie dość. Chciałabym żeby to mnie wreszcie ktoś pocieszył, powiedział, że będzie dobrze. Jest między nami kiepsko choć on tego nie widzi, ciągle powtarza że kocha mnie nad życie i nic tego nie zmieni. Wczoraj mu powiedziałam, żeby w końcu zaczął to okazywać a nie tylko ciągle o tym gadał. Mam go serdecznie dość, wczoraj mu to powiedziałam i po raz pierwszy na poważnie zaczęłam oceniać swoje możliwości finansowe pod kątem wyprowadzki z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.07 Jakbym o swoim czytała. Tylko my mamy jedno dziecko i ja mam sporo oszczędność i wkrótce otwieram firmę. Jak się nie poprawi to kupie mieszkanie i dam nogę z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja oszczędności mam niewiele niestety. Wszystko poszło w remont mieszkania pół roku temu. Jakby tego było mało, mieszkanie jest męża, nabyte jeszcze w spadku przed ślubem. Jedyną moją opcją jest powrót do rodziców w razie czego (co nie wchodzi w rachubę). Póki co mam chorującego trzylatka w domu (początek przedszkola), co skutecznie uziemia mnie przynajmniej do wiosny w domu bo kto mnie gdziekolwiek zatrudni? Nie mam z kim zostawić dziecka. Zresztą nie o to chodzi, bo ja się jakoś przemęczę. Ale przykre jest to, że on doprowadził do takiego stanu a jak mu mówię - idź do psychiatry, psychologa, potrzebujesz pomocy, to mówi "nie" i koniec, nie ma dyskusji. No więc jeśli on nie chce nic zmienić to ja mam stawać na rzęsach? Już mi się nie chce, naprawdę swoje z nim przeszłam. Tak więc sobie jeżdżę do rodziców raz, dwa razy w tygodniu, czasem zostaję na noc. Przynajmniej sobie odpoczywam, tam jest wesoło, radośnie, dzieciaki są uśmiechnięte, szczęśliwe. Wracamy do domu i znowu ponura atmosfera, tylko zwracanie uwag, miny, sapanie i zmęczenie jakby zapier/dalał w kopalni 12h dziennie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,że ja na to wcześniej nie wpadłam. Mam podobną sytuacje. Nic nie robi w domu. Ja zasuwam i w domu i przy dziecku. Zero wdzięczności a ciągle pretensje że ja nic nie robie w domu. Że źle gotuje. Że on woli mięso a nie makaron. Szału idzie dostać. Pakuje się i też jade do matki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobnie. maz najbardziej zmęczony i zapracowany jak nikt na świecie. A to mnie nie ma w domu po 12h bo pracuje, on biedny przemeczony rencista (był żołnierzem, stracił jedna nogę w Iraku). dziś np był w wydziale komunikacji przerejestrowac auto, a potem musiał je zaparkować (we własnym garazu na podworku) no ale dla niego to mega wyczyny i taki zmęczony i zły wrócił :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Myślicie że kilka dni rozłąki poprawi nasze relacje ? Czy któraś z Was zrobiła podobnie ? " Nie licz na to. Ja kiedys byłam w szpitalu 4 dni i miałam wrażenie ze mojemu wręcz spasowało ze mnie nie ma a dziecko u jego matki. Powiedziałam to głośno że chyba szybko nawykł do życia singla, a on nawet nie wstydził sie zaprzeczyć tylko dolał oliwy że i owszem. Ja tez sie czuje super jak mojego nie ma np. ze 3 dni. Jakby krzyż z pleców zdjęty. Jak by było dłużej nie miałam okazji sprawdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak zalozylam niedawno temat, ze w dzisiejszych czasach, gdy kobiety sa niezalezne, pracujace i samowystarczalne (bo wszystko moga za nie wykonac fachowcy na godzine, sa uslugi ogolnodostepne, nawet banki spermy i inseminacja) mezczyzna jest tak naprawde KULA U NOGI, która tylko robi syf w domu, przeszkadza, narzeka, domaga sie seksu i wykonywania obowiazkow domowych - to sie niektore wielce oburzyły. A fakt jest taki, ze malzenstwo kobiecie teraz niewiele daje, poza kłopotami, dodatkowa robota w domu i totalnym uziemieniem. Kiedys malzenstwo było niezbedne zeby kobieta mogla przetrwac w spoleczenstwie, taka prawda. Ale teraz wszystko sie odwrocilo - mowie wam, ze za x lat faceci kompletnie przestana byc potrzebni (ewent tylko do rozrodu, a mysle, ze i tu technika i nauka w koncu pojdzie do przodu). Seks to mozna miec z przyjacielem dochodzacym, kobieta (jak sie jest bi- a duzo kobiet jest) albo dildem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja czasem jadę z pracy na tydzień i wtedy odpoczywam ale i tęsknię. Fajne są takie wyjazdy. Każdy potrzebuje samotnosci i zmian. Ja mnie moj denerwuje to idę do znajomych, aerobik lub pobiegać. Dzieci mam szkolne ale jak były mniejsze to czasem jechalysmy w kilka babeczek z dziećmi w góry. Super sprawa! Polecam każdej z Was i sobie też!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 14.14. Kurczę dziewczyny ja myślałam, że to mój jest taki unikat, a tu tyle podobnych przypadków. W domu zero pomocy. Głupią żarówkę trudno mu wymienić, jak coś się popsuje to lament i narzekanie bo trzeba naprawić. Wiecznie zmęczony i nerwowy. Martwię się tylko że mam synka oby nie był taki jak tata. Starałam się wychować go na fajnego faceta. Ale czy się uda? Nie chcę by jakaś kobieta kiedyś miała z nim tak jak ja z jego ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×