Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój facet ciągle chodzi na grób swojej byłej dziewczyny

Polecane posty

Gość gość
Czemu wkręcacie Autorce zazdrość? Nie jest zazdrosna, ale zaniepokojona. Bo partnerzy, którzy nie zamknęli poprzednich relacji, wszystko jedno, czy że zmaŕłymi czy żywymi, nie są gotowi emocjonalnie na nową znajomość. Nie mogą zaoferować siebie w pełni. To nieuczciwe wobec tej nowej osoby. W przypadku nowego chłopaka Autorki widać wyraźnie, że w nim to siedzi, stara relacja. Świadczy o tym częstotliwość wizyt na cmentarzu. I mówienie o tym Autorce wprost nie umniejsza wagi problemu, nie usprawiedliwia jego poczynań..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie.Pamietac moze,ale gdyby jej nie kochal,nie tesknil i nie myslal bylby tam od swieta a nie co tydzien na litosc boska!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na grób ojca tak nie chodze. Byłam w podobnym związku bardzo krótko. Właśnie dlatego ze nie będę nigdy w cieniu żadnej kobiety nawet zmarłej, szacunek, pamięć, zdjęcia tylko w albumie,kwiaty na święta czy znicz i modlitwa spoko, ale bez przesady z mów. Widocznie czuje się w jakiś sposób winny i zobligowany do chodzenia. Jaki jest tego powód? Dopiero odpowiedź na to pytanie rozwiąże wszelkie problemy. Wg mnie autorka powinna wziąć się w garść i postawić sprawe ma ostrzu noża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie raz pytałam dlaczego tam tak często chodzi, czy ja kocha, czy tęskni, powiedział mi, że nie można kochać kogoś kto już nie żyje, taka miłością jak za życia, jeśli to nie jest matka, ojciec. I że chodzi tam bo ma blisko na cmentarz, a jej rodzina mieszka 15 km od miasta i nie mogą być tam tak często, poza tym, że o zmarłych trzeba pamiętać, że ona taka młoda była (25 lat miała), że to z szacunku itp itd, dzisiaj rano zadzwonił mamy się spotkać i postawię sprawę jasno bo mam już dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne ! Zabron mu tego chodzenia na cmentarz. On ma robic to co ty mu kazesz . Albo cie zostawi , albo bedzie dalej chodzil bez twojej wiedzy. Powinien cie kopnac w tyl i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostaw go . Niech facet znajdzie sobie jakas normalna kobiete .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widocznie bardzo ją kochał, ale przesadza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez to jego sprawa ze tam chodzi, a tobie nic do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie, że mimo tego, że minęły dwa lata i,'że nie byli już razem targa nim poczucie'winy. Nie wiesz co było powodem rozstania, nie wiesz w'jakich nastąpiło okolicznościach, może nastąpiło w gniewie, może bardzo się pokłocili na koniec, a potem'ten'wypadek i on ma wyrzuty, że nawet nie'zdarzył jej przeprosic?? A może zdradził ją, potem burzliwe rozstanie i ten wypadek?? Może czuje się winny,'bo załamała się, przeżywala, a zginęła nagle i poniekąd przez jej źle samopoczucie napastil wypadek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, sprawa nie jest prosta. musiałabyś wiedzieć, jak wyglądał ten wypadek i czy nie podejrzewano samobójstwa. facet może po prostu ma wyrzuty sumienia i nie radzi sobie z tą sytuacją. pomoże tylko szczera rozmowa i być może specjalista, który pozwoli mu uporać się z poczuciem winy i straty. na pewno takie zachowanie nie jest zupełnie normalne, bo ludzie codziennie nie chodzą na groby tragicznie zmarłych bliskich. to jest rozgrzebywanie ran, a trzeba wracać do normalnego życia wśród żywych. twój chłopak jeszcze nie wrócił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mòjego znajomego zona zmarla 7 lat temu. On co tydzien jezdzi na cmentarz i nie widze w tym nic dziwnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypadek tej dziewczyny to nie samobójstwo na pewno, jechała z ojcem samochodem, kierowca tira stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w nich, ona zginęła na miejscu. mamy się spotkać wieczorem mam nadzieję że uda się szczerze porozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Kuźwa eks jest martwa i leży 2 metry po ziemię, przecież nie zdradzi jej z nią!!! Niech sobie chodzi o ile nie zaniedbuje przez to nowej partnerki, bo jeśli autorkę ma gdzieś i woli siedzieć na cmentarzu to faktycznie na nowy związek jest za wcześnie, ale jeśli nie ma to na ich relację żadnego negatywnego wpływu, to niech autorka zrozumie i przestanie być zazdrosna o trupa!!! xxxxxx Dokładnie tak! Autorka już OSACZA FACETA- typowa baba! Jak tak będzie stroić fochy to facet się "zwinie" i zakończy ten toksyczny związek. Daj mu kobieto spokój! Jak ma potrzebę częstego chodzenia na cmentarz to się nie wtrącaj i daj facetowi trochę oddechu i WOLNOŚCI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" gość dziś Wypadek tej dziewczyny to nie samobójstwo na pewno, jechała z ojcem samochodem, kierowca tira stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w nich, ona zginęła na miejscu. mamy się spotkać wieczorem mam nadzieję że uda się szczerze porozmawiać " X czyli ten problem odpada na szczęście. X tak wszyscy krzyczycie na autorkę, a nie wiem, czy chcielibyście mieć partnera, który jedną nogą tkwi w przeszłości. i przykładowo nie kupuje kwiatów obecnej kobiecie, tylko nosi je na grób zmarłej eks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie to nie jest żadna zazdrość, ja nie jestem zazdrosna o dziewczynę która nie żyje po prostu zaczęłam się zastanawiać i martwić czy to aby na pewno normalne żeby tak często chodzić na cmentarz, w końcu minęły już dwa lata z małym hakiem od jej śmierci. a kiedy słyszę "w niedzielę byłem na cmentarzu w piątek znowu to samo i w niedzielę kolejną znowu", to po prostu zapala się jakaś lampka w głowie. Nie osaczam go ani niczego nie zabraniam ! po prostu chciałabym zrozumieć jego zachowanie i tyle. Dlatego też napisałam tutaj aby zobaczyć opinię innych na ten temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko a czy sa jakieś inne niepoojące sygnały, np zdjęcia tej kobiety porozstawiane w domu itp itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodze na cmentarz jak tylko jestem u moich rodziców. Wtedy mogę siedzieć tam godzinami. Od poczatku: Mój narzeczony. .. kurczę jeszcze łzy mi lecą po policzkach. Choć mam już meza od 3 lat i piękna córkę... Choć już wiem że nigdy nikogo tak nie pokocham jak kochałam tego jedynego.... to się czuję. My także mieliśmy wspólne plany. Byłam w ciąży. Mieliśmy wypadek. On zginął na miejscu..Boże do dziś pamiętam (może to moje wyobrażenie nie wiem) że chciałam go obudzić. Krew była wszędzie. On był dla mnie całym światem. Ja byłam w śpiączce ponad 3miesiące. Nie byłam nawet pożegnać się z nim. Z najważniejszym. Został pochowany beze mnie. Nigdy sobie tego nie wybaczylam. Leczylam się u tetapeutow, Ale to nic nie dało. Żałobę przeszłam sama. Bez rodziców mimo że zawsze byli blisko. Teście niedoszli nie nawidza mnie do dziś. Nawet zakazali mi przychodzić na grób mojego najdrozszego. Jedynego...takiego mojego. Tego się nie zapomina. Są nawet takie dni, ze będąc z mężem oglądamy wiadomości w których ginie ktoś.. nagle łzy mi stają w oczach. Tego nie da się opisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko... Mój mąż dowiedział się o wypadku dwa lata temu. Mimo że od ponad 3 jesteśmy po ślubie. Ukrywalam to. Wypriwadzilam się daleko od pochówku mojego niedoszłego męża. Ponad 300km właśnie dlatego aby nie bywać codziennie na cmentarzu. Aby zacząć normalnie żyć. Ale to wraca. Bo to była wielką miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - Bardzo Ci współczuję, ale ciesz się, że masz kochającego męża, cisz się nim i szanuj go, bo też nie będzie żył wiecznie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest jego sprawa.chodzi bo chce.choc nie powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niepotrzebnie tam chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze ma wyrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez stracilam kilku przyjaciol.ale nie chodze tak czesto na cmentarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ja tez stracilam kilku przyjaciol.ale nie chodze tak czesto na cmentarz X Przyjaciel to nie miłość. Ja sobie nie wyobrażam nie iść do byłego. Tak wiem. Było minęło, ale każdy z nas jest inny. Każdy inaczej przeżywa. Może porozmawiaj z nim. Ja z mężem też rozmawiAłam godzinami o tym. Ale ehh. Mąż mnie kocha. On widzi, ze ja się staram. Jednak Pewnych tragedii nie da się z życia wyrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko byłam w takiej sytuacji jak Twój facet. Jako 17 latka poznałam chłopaka 7 lat starszego / to był mój pierwszy facet/ który kochał motory i szybka jazdę. Zakochałam się w nim bez pamięci z wzajemnością, 4 lata później zginął w wypadku drogowym, byliśmy wtedy już zaręczeni. Rok czasu miałam wyjęty z życia, zawaliłam studia, wpadłam z depresję, ciągle ryczałam i przesiadywałam każdego dnia na cmentarzu, unikałam kontaktu z ludźmi, byłam jak w amoku. W końcu moja mama nie mogąc patrzeć na to co się ze mną dzieje praktycznie siłą zaciągnęła mnie do psychiatry. Dwa lata chodziłam na terapię, nie było łatwo, ale pomogło. Poukładałam sobie wszystko w głowie, pogodziłam się z sytuacją, nawet wróciłam na studia, poznałam fajnych ludzi, na cmentarz wciąż chodziłam, ale już nie codziennie i nie z płaczem. Dzisiaj mam 35 lat, dwójkę dzieci i męża, którego kocham, na cmentarz wciąż chodzę, przynoszę kwiaty, zapalam znicze, wciąż o nim pamiętam i jakaś częścią siebie zawsze będę kochała tamtego chłopaka i pamiętała, wiele pięknych chwil z nim przeżyłam ale wiem, że on nie wróci, że jego nie ma, a ja jestem i mam dla kogo żyć i cieszę się każdym dniem każdą chwilą, bo życie jest takie ulotne i nigdy nic nie wiadomo. Być może Twój facet jeszcze nie przepracował sobie tego w głowie, nie poukładał do końca, porozmawiaj szczerze z nim i daj mu czas. Takie zdarzenia potrafią bardzo zmienić człowieka. Ja każdego roku w rocznicę śmierci, w jego urodziny, w święta, 1 listopada lub po prostu co jakiś czas bez okazji odwiedzam jego grób, zanoszę kwiaty, mój mąż o tym wie i nigdy nie miał nic przeciwko, kilka razy nawet ze mną był tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawy temat xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Ja też straciłam mojego ukochanego narzeczonego w wypadku drogowym, wracaliśmy z wakacji z bałtyku, minęły już 3 lata, a ja wciąż o nim pamiętam, wciąż go kocham i nie umiem otworzyć się na nowy związek, co prawda na cmentarz nie chodze zbyt czesto bo te wizyty kończą się płaczem, histerią. i znowu sie popłakałam ;/ życie jest okropne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja napisałam o 16:25 Minęło juz 8lat... Tak już 8. Niedługo będzie 9. On zawsze będzie przy mnie. Mimo bycia mężatka SP byłego noszę zdjęcie w portfelu. Schowane, ale jest. Dla siebie, ze jest ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też noszę zdjęcie mojego śp narzeczonego, nie ma dnia żebym o nim nie myślała, czasami żałuje, że nie zginęłam razem z nim ;/ wiem, że nie powinnam tak mówić ale tak czuje. Dodatkowo moja rodzina, która ciągle mówi, że minęło już 3 lata, najwyższa pora sobie kogoś znaleźć, a nie nie potrafię, nie chce... nie czuje się na to gotowa. Po jakim czasie od stary ukochanego otworzyłas sie na nową miłość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie otworzyłam się. Mój mąż biegał za mną ponad rok. Ja nie chciałam bo nie był nim. Tak nie wyglądał, tak się nie zachowywał... . Wkoncu po może 4-4,5latach po śmierci samo przyszło. Jestem wdzięczna mężowi. Bo inny miałby gdzieś dziewczynę z przeżyciami. A uwierz nie było mu lekko. Nie raz płakałam, a on nie wiedział dlaczego. Dopiero dluuugo po ślubie mu powiedziałam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo, każdego nowo poznanego faceta porównuje do tego nie żyjącego i żadnemu nie potrafię dać szansy i się przełamać, otworzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×