Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wychodzac za maz poczulyscie sie inaczej?

Polecane posty

Gość gość

Czy zmienilo to cos w waszym postrzeganiu zycia i podejsciu do siebie? Mam wiele kolezanek, ktore cisna faceta na slub, wiec dla nich jest to sprawa priorytetowa. Ja sama nie wyobrazam sobie miec dzieci bez slubu, u was papierek cos zmienil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po ślubie inaczej sie podchodzi do związku , za wszelka cenę sie go ratuje , klotnie inaczej wyglądają , czuje ze maz jest bardziej MÓJ i wara od niego , no i o obraczka na palcu, jego rodzina jest teraz moja rodzina , wspólne święta, wszystko razem, no i w końcu tesciowa ma gowno do powieszania i nie rządzi w naszym związku , przed ślubem chciala odzyskać syna , bala sie ze go straci, zabraniala nam kontaktów ( doroslym ludziom ) a jak zaszlam w ciąże przed ślubem kazala mi wyskrobać , po ślubie sie pogodzila z tym ze jej syn ma nowa rodzinę i nasze relacje sie poprawily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hmm poczulam się inaczej, ludzie traktują nas poważniej- głownie obcy, w banku czy przy załatwianiu jakichś spraw. Wczesniej podczas np kontroli gazowej w mieszkaniu pan napisal "obecny w mieszkaniu był konkubent właścicielki", co w sumie było prawdą :) ale jeśli chodzi o nasz związek to nic sie nie zmienilo, dalej sie szanujemy i kochamy i nie zmienił tego ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ślubu ogólnie nie planuję, pewnie kiedyś ze względów formalnych i prawnych weźmiemy - więc nie wiem czy to coś zmieni. Moim zdaniem tu chyba raczej od podejścia zależy. Dla mnie moje słowo jest wiążące - obojętnie czy jest ono wypowiadane formalnie, z podpisami czy w cztery oczy. odnośnie wypowiedzi z 15:23 - ja to większość mam przed ślubem w sensie wspólne święta, szanująca odrębność teściowa, brak ślubu wcale nie sprawia, ze łatwo by było taki związek zakończyć - bo wszystko inne nas łączy, we wszelkich planach życiowych jesteśmy MY a nie ja i on/ona itp. Co do innego wyglądu kłotni to tutaj cięzko mi się wypowiedzieć - wiem jedynie, ze im dłużej razem jesteśmy tym sa rzadsze. Ale no może kiedyś zobaczę czy to coś zmienia, a może nie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie czułam żadnej różnicy. Mieszkaliśmy razem przed ślubem przez 2 lata. Ślub wyglądał tak, że wstaliśmy rano, ubrałam suknię ślubną, mąż garniak i pojechaliśmy do kościoła. Po weselu wróciliśmy do mieszkania i żyliśmy dalej tak samo jak wcześniej. Poza zmianą nazwiska nie poczułam żadnej różnicy. Ślub wzięliśmy bo chcieliśmy być małżeństwem, chcieliśmy przypieczętować naszą 6 letnią wtedy miłość. O dziecko zaczęliśmy się starać po 4 latach po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie też bez różnicy, brałam ślub bo byłam pewna że właśnie z nim chcę zakładać rodzinę i spędzić resztę życia, mieszkaliśmy od roku razem. Gdybyśmy wcześniej nie byli pewni siebie nawzajem i swojego wyboru to ślubu by nie było. Za to faktycznie zmieniło się podejście otoczenia i reakcje ludzi na nasz związek, zwłaszcza moich rodziców czy jego dziadków, dla których ślub to świętość i małżonek staje się częścią rodziny, na dobre i na złe, i teraz jest już "nasz". Moja mama zwłaszcza która przed ślubem bywała dla męża paskudna po prostu, i chyba liczyła na nasze rozstanie, zmieniła podejście najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nie przeszkadza Wam taka dwulicowść? W sensie, że teściowa przed ślubem robi i mówi paskudne rzeczy, a po ślubie nagle cacy? Znaczy ja wiem, ze to lepiej niż cały czas bycie jędzą, ale czy da się z taką osobą mieć normalne stosunki? Ja nie wiem czy bym byłą w stanie wybaczyć, ze teściowa mi kiedyś mówiłą o wyskrobaniu dziecka itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I żeby nie było, że atakuję tylko teściową. Swojej matce też by mi było cięzko wybaczyć, że gnębiła mojego wybranka (u mnie też byłą jedna taka sytuacja i dzięki temu jest pewien dystans do mojej matki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mojej mamy nie tyle dwulicowość, co tradycyjne, wręcz zacofane podejście do małżeństwa- przed ślubem miała nadzieję że się rozstaniemy, po ślubie uznała że nie ma innego wyjścia jak zaakceptować zięcia. Dla mnie przykre, a mój mąż dalej pamięta jak go traktowała przed ślubem. Nie ma wielkiej miłości,jest dystans, po prostu teraz mama szanuje to że teraz razem podejmujemy decyzje, że mamy własną rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa po prostu sie zmienila , dojrzala , pogodzila sie z tym ze musi sie synkiem podzielić , nie przeszkadza mi to , jest super tesciowa i babcia , bardzo nam pomaga i fizycznie i finansowo , a wcześniej kazala wyskrobać , nigdy jej tego nie zapomnę ale rozumiem ze nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmieniło, mam rodzinę, a nie chłopaka/ partnera. Wszędzie jestem bardziej poważnie traktowana i inaczej postrzegana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bardzo chciałabym już wziąć ślub z moim facetem. Dopiero we wrześniu się zaręczyliśmy i na razie nie mamy, gdzie mieszkać więc pewnie ślub szybko nie nastąpi :( Mimo iż już 4 lata jesteśmy ze sobą to mam czasami takie poczucie że nie jesteśmy traktowani poważnie. Chciałabym żebyśmy byli postrzegani jako ludzie związani ze soba, towarzysze życia a nie jako facet i dziewczyna, którzy tylko ze sobą 'chodza'. Czasami bardzo mnie boli że nie możemy ze sobą dzielić codzienności ani nie możemy się koło siebie codziennie budzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maź byl narkomanem , ona się bardzo o niego bala , byl po próbie samobójczej, wiele przeszla i chyba poczula ze go traci , tuz przed tym jak sie dowiedziala o ciąży on sie do mnie wyprowadzil bez slowa bo go denerwowalo jak mnie traktuje i ze sie wtraca , myślę ze naprawdę w nerwach kazala mi wyskrobać , dodam ze to nie żadna patologia tylko glupota mojego męża go sklonila do takich zachowań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie jest przyjemnie,ze taki fajny facet jest moim mezem, a jego rodzina - moją. Przed slubem jego rodzina to byli po prostu znajomi, a po slubie poczulam, ze jestam dla nich kims waznym- tak jak inni czlonkowie ich rodziny.Moja rodzina nie jest zbyt duza , wiec bardzo mi sie podoba, ze u nich jest tyle osob, ze taka duza rodzine zyskalam. Sa to fajni ludzie, o ciekawych zaintersowaniach, roznych zawodach- wiec mnie to wzbogaca towarzysko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś do tego, co napisalam, dodam jeszcze,ze bycie partnerką to jednak nie to samo, Kuzyn meza byl w powaznym zwiazku - wszyscy w rodzinie odnosili sie milo do dziewczyny, prawie rodzinnie i nagle po 6 latach mu sie odmienilo. Znalazl drugą, byl z nia 3lata, tez sie rodzina przyzwyczajala - a jak teraz jest z trzecia , choc juz trzeci rok, to jakos juz nikt ani jej, ani tego zwiazku powaznie nie traktuje. Stwierdzili, ze nie beda sie przejmowac kolejną panienką, no chyba,ze sie ozeni...A zwiazki byly jednak dosc dlugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×