Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zeszłyście się kiedykolwiek z przyjaciółką po latach?

Polecane posty

Gość gość

Mam na myśli sytuację, gdy na Waszej przyjaźni już dawno postawiłyście krzyżyk, a koleje losu z powrotem Was połączyły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co was rozłączyło? Czyzby sukces jednej z WAS? szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie bardziej ciekawi co was połączyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
łączy bieda a rozdziela sukces :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. No trochę tak było u nas. Poznałyśmy się w szkolnej ławce, przyjaźniłyśmy się 15 lat. Potem rozdzielił nas tryb życia powiedzmy. Po studiach ja założyłam rodzinę, wyszłam za mąż, urodziłam dzieci, ona imprezowała ostro, miała co tydzień nowego faceta po imprezie, zarzucała mi wieczny brak czasu - ona nie mogła pojąć mojego życia domowego, a ja nie bardzo miałam ochotę na cotygodniowe balangi do białego rana zalewając się w trupa. Jak już się spotykałyśmy - słuchałam wyłącznie o jej podbojach, seksie, tym, w jakich nowych pozycjach to robi, z kim, gdzie itd. Po prostu byłyśmy na innych etapach, ja trochę spokojniejsza i dojrzalsza, ona głowa w chmurach (to nie zarzut, absolutnie). A jak człowiek ma te 30 lat to już mu się priorytety trochę zmieniają i przestaje na siłę przymuszać się do układów, które mu nie pasują - toteż się rozjechałyśmy. Niedawno odkryłam (wyświetliło mi się coś na fb, co polubił nasz wspólny znajomy, ja nawet nie wiedziałam, że ona na fb jest), że dopiero co urodziła dziecko, ma faceta (jeszcze rok temu była z innym). Weszłam na ten jej profil i z tego co zobaczyłam to wszystko, co dawniej obśmiewała i z czego kpiła jest teraz jej życiem. I tak mi przez myśl przeszło, że może sie do niej odezwać, napisać - ale nie wiem czy to miałoby sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten sukces to nieraz nie tyle że wina czyjejś zazdrości co przechwałek i traktowaniu dawnego przyjaciela jako gorszego od siebie tła, które zaczyna nie dostać do czyichś wysokich progów i zaczyna się kpiące lekceważenie lub wytykanie lub inne teksty pod płaszczykiem troski a w rzeczywistości z oczu wyziera złośliwy uśmiech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ja bym jeszcze nie traktowała tego jako dojrzałość. Rok czasu bycia w związku to jeszcze trochę za krótko na mianowanie kogoś stabilnym i poukładanym. Niektórzy bawią sie w rodzinę przez chwilę a potem znów rozstanie i szukanie nowych wrażeń, ale co sie ktoś taki naopowiada jak to sie zmienił, spoważniał bo założył niby rodzinę to jego, byleby znów być w centrum uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, ja nie umiem, nie potrafie zrozumiec kobiet, ktore maja ustabilizowane zycie rodzinne, chyba jestes szczesliwa? Po co Ci ta przyjaźń? Z resztą o wątpliwym zawrocie. Tam gdzie jest małżeństwo często nie ma- nie powinni byc- miejsca na taka przyjaźń. Skad wiesz czy Ci meza nie zbajeruje jak taka podbojowa jest. Ja bym sie jej bała na Twoim miejscu... a w przyujaznie nie wierze z kobietami..... wg mnie bieda łączy sukces rozdziela. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak tak ;) ja tez mialam przyjaciolki, dopoki mi maz samochodu nie kupil ;) jakos potem wszystko byly mi wrogie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam kilka przyjaciółek, z żadną nie utrzymuję kontaktów. Jedna to tak jak u ciebie autorko, właściwie ta sama historia. Mnie raziło qrestvo mojej przyjaciółki i to, że nie mogłam jej tego powiedzieć wprost tylko musiałam kręcić i kłamać. Nie pasowało mi to, więc zrezygnowałam z tej przyjaźni, zresztą w bardzo złej atmosferze sie rozstałyśmy. Inna z kolei bardzo ingerowała w moje życie, planowała mi czas wolny, ciągle robiła przytyki do mojego narzeczonego (kochamy się od 20 lat, już jesteśmy małżeństwem, teraz widzę, że raziło ją w oczy nasze szczęście), była głośna, hałaśliwa, to była ewidentna toksyczna znajomość. A jeszcze inna z kolei wiedząc doskonale, że jestem introwertyczką, że nie cierpię gadania o niczym, odwiedzin na kawusię czy innego szlajania się po sklepach, nagle ni stąd ni zowąd czeąła mi robić wyrzuty, że nie poświęcam jej wystarczająco czasu, że ona chce się częściej spotykać, odwiedzać itd. Ja chyba ogólnie nie umiem zawiązywać przyjaźni właśnie dlatego, że nie lubię być z ludźmi, męczy mnie ich towarzystwo, jestem konkretna, jak gadać - to o czymś konkretnym a nie na zasadzie "a wiesz, byłam u kosmetyczki" czy "ale zimno ostatnio, co?". Ale zawsze stawiałam sprawę jasno że taka jestem. Nie udało się, trudno, nie płaczę nad tym. Powiem tylko, że przez przyjaciół naprawdę można żyć. Ja mam jedynie ten komfort, że mam super rodzine (swoją, w sensie męża i dzieci ale także mam bardzo bliskie relacje z rodzicami) i to oni są dla mnie najważniejsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No włąśnie też się obawiam tego, że wcale się nie zmieniła. Nigdy nie lubiła dzieci, zawsze deklarowała, że nigdy ich mieć nie będzie, bo ich nie cierpi. To też zresztą było coś, co mnie uwierało - dla mnie dzieci są bardzo ważne, to logiczne, a ona nawet nigdy nie pytała co u nich, czy są zdrowe, w trakcie naszej dorosłej przyjaźni (pod jej koniec mój najstarszy syn miał 6 lat) ona widziała je może.... 3 razy? I to bolało trochę, przyznam szczerze. Chyba faktycznie macie rację, nie bez przyczyny pewne rzeczy się dzieją. Może tak musiało być i nie warto znowu wchodzić do tej samej rzeki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szanuj to co masz, bo innych (choc o tym nie wiesz) może to razić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama zawsze powtarzała, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń dwóch kobiet. Zawsze znajdzie się między nimi zazdrość, zawiść. Postanowiłam się nie przekonywać o tym na własnej skórze i żyję, ja też świetnie funkcjonuję od 35 lat bez przyjaciółki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cos w tym jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:12 moja ciotka tak mowila i mowi, madra, życiowa kobieta i ja jej wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14,54 dokładnie! Ja miałam "przyjaciolke" ale już nie am na szczęście . pozbyłam się cholery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z tego powodu co autorka "rozstałam się " z własną siostrą. Ona balowała, spała co chwilę z kimś innym, ja miałam długo chłopaka, pobraliśmy się, a jak pojawiły się dzieci to skupiłam się na nich, nie na niej i jej super życiu. Do tego jeszcze doszła jej zazdrość o to, że dobrze nam się powodzi i jeszcze jakieś kompleksy z dzieciństwa i niestety nasze drogi się rozeszły. Ja również-jak ktoś wyzej- żyje moją najbliższą rodziną, czyli dziećmi i mężem. Głupie, powierzchowne pogawędki z ludźmi, z którymi nie mam żadnych wspólnych tematów, którzy mają gdzieś moje dzieci i moje życie nie utrzymuje kontaktów, szkoda energii i nerwów. Mam kilka osób jeszcze z dzieciństwa i studiów,z którymi spotkam się raz do roku albo pogadam parę razy przez telefon i to mi wystarcza. Może jestem mega aspołeczna:) co do tego,że bieda łączy,bogactwo dzieli to 100% racji. Miarą sukcesu jest ilość wrogów niestety:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy ktoś sie ze mną zgodzi ale ja to wszystko odbieram tak że kiedyś człowiek był wolny jak ptak nie obarczony obowiązkami, miał na wszystko czas, choć z racji stanu młodości też i chęci na różne spotkania z wszystkim ale też i wchodziło sie w różne układy i dziwne byleby coś się działo. Wszystko było lepsze niż siedzenie w domu. Można też było poznać kogoś i dzięki temu że gdzieś się szło. Teraz po latach jak ktoś ma zawsze roboty w brud to nie ma już nawet nawet czasu na żadne piwa czy kawki, tzn. czas na upartego sie znajdzie ale bardziej go szkoda. Człowiek z biegiem lat czuje tego czasu że nie dość że cieżki deficyt jest to jeszcze na dodatek latka uciekają a więc rezerwy odgórne tego czasu to też sie kurczą. Nie można sobie już pozwolić na jałowe znajomości, na oglądanie durnych filmów, na czytanie nic nie wnoszących do życia książek. Zaczyna się człowiek z troską odnosić i do czasu mu danego i do zapasów energii. Co do ludzi z naszej przeszłości z którymi drogi sie rozeszły to pozostają też dawne żale. Wcześniej jeszcze świeże były ale przy aktywnym udziale były może do zmniejszenia. Jak sie je jednak zakopało gdzieś głęboko w sobie i poszło w innym kierunku i tym żalom po latach nagle człowiek przyjrzy się ponownie to sie stwierdza że te żale nie są takie jakie były za swojej świeżości. Owszem może i ostygły się ale toczone przez szereg lat znacznie się powiększyły! i przybrały postać niemalże wielkiej śniegowej kuli stwardniałej na kamień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie jakieś dziwne doświadczenia. Albo same jesteście dziwne. Ja wierzę w przyjaźń między kobietami, bo sama mam przyjaciółki od 30 lat, czyli dzieciństwa. I mimo że przechodziłyśmy różne etapy, takie jak fascynacje tymi samymi chłopakami,kłótnie,zgody, randki, śluby i dzieci, to przyjaźń wciąż trwa. Możemy na siebie liczyć. Staramy się mieć czas na spotkania, wspólne wyjścia itp. Nie rozumiem dlaczego niektóre tu sądzą, że zakładając rodzinę trzeba się odciąć od znajomych i przyjaciół i skupić wyłącznie na mężu i dzieciach. Przecież to wszystko da się połączyć. Trzeba tylko chcieć. I UMIEĆ przyjaźnić się z ludźmi, bo niektórzy z was chyba mylą przyjaźń z płytką znajomością, którą poróżni byle co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z ta zazdrością to różnie bywa . Są ludzie , którzy zazdroszczą dla zasady . Sama byłam posadzana o zazdrość . Juz mowie dlaczego . Mam koleżankę , która wyjechała na wycieczkę do USA , zmieniła się nie do poznania . O wszystkim poza stanami mówiła lekceważąco, zrobiła się wyniosła nie chciała rozmawiać o niczym innym jak nie o tych stanach. W końcu jej powiedziałam , że jej trochę odbiło , że fajnie ze byla itp , ale wróciła juz jest wśród nas i niech wróci na ziemię . I jej słowa brzmiały : no tak , wiedziałam żeby się nie chwalić , bo ludzie będą mi zazdrościć . No ręce mi opadły i cycki przy okazji. Mam też inna koleżankę , która ma fajną rodzinę , dom , prace . Ale nigdy nie dała odczuć , że jest kimś lepszym , wiec jej szczerze kibicuje i ciesze się sukcesami . Zanim posadzicie kogoś o zazdrość to zastanówcie się czy to nie w Was zaszła zmiana .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No u mnie też się zachowało kilka przyjaźni kobiecych z czasów dziecinstwa i okresu nastoletniego a mam 36 lat. W moim przypadku jest to dziwne bo ja generalnie w grupie to nigdy nie byłam lubiana. Dziewczyny często mnie nie znosiły lub ignorowały. Rodzina mnie zawsze miała za dzikusa i odludka który nigdzie nie wychodzi tylko siedzi zamknięty w pokoju. Ale kilka kobiet z dawnych moich lat dzieciństwa, młodości nadal twardo do mnie dzwoni. Dlatego jednak ta teoria na temat tego że "nie ma czegoś takiego jak przyjaźń między kobietami" to zgodzę się z tym gdzieś tak w 80 procentach. Owszem często się zetknęłam z chłodną do bólu kalkulacją pomiędzy babami, na sporej ilości osób w swoim życiu, dodam kobiet się w bolesny i przykry sposób zawiodłam więc nie jest mi ta teoria obca, ale wg mnie nie oceniałabym jednak płci kobiecej w takich całkiem czarnych i beznadziejnych barwach jeżeli coś mi w moim życiu przetrwało do teraz i to w kilku osobach. Poza tym ta teoria sprawia że mężczyźni są jakby na jej tle bieleni, a tymczasem mój mąż - wybranek życia z którym żyję na co dzień to też święta postać nie jest. Absolutnie nie. Mężczyźni też potrafią zawieść, zranić, być w przykry sposób egoistyczni. No jesteśmy wszyscy tylko ludźmi niestety. Sorry. Zawodzimy na różnych frontach, odzywają się w nas różne demony, egoizm własny itd. To dotyczy każdego z nas. Dlatego słowo przyjaźń jest pojęciem trudnym do precyzowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
{odkryłam" po wielu latach kolezanki i kolegów szkolnych. W dziciństwei czlowiek bywa bardziej czarno-biały, mneij tolerancyny, wiel rzczy nie rozumie, wyaje pochopne sądy. Mialam bardzo bliska kolezanke, spędzałysmy mnostwo czasu razem,ale tak naprawde mało o niej wiedziałam,o powodzie jej wyborów, o jej rodzinie. Wyjechala w inne strony , spotkalam ja po 20 latach i poznałam na nowo, zobaczyłam, jakim wspaniałym jest czlowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hania Smoktunowicz- LIS i Kinia LIS Rusin tez były bardzo bliskie przyjaciolki :) potem jedna z tej milosci oddala meza drugiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I ile warci też ci mężczyźni jak tak przełażą lekko od jednej do drugiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam przyjaciela, mężczyznę od ponad 40 lat, nigdy między nami nie iskrzyło, nie było seksu, on wkrótce po studiach wyjechał do Kanady, ale zawsze kontaktował się ze mną i oferował swoją pomoc. Od kilkunastu lat to już nie problem [internet, telefony są dostępne], ale wcześniej nasz kontakt był bardziej sporadyczny - tylko listy. A nasza przyjaźń, jak się zaczęła? Wychowywaliśmy się po sąsiedzku, obydwoje z tego samego rocznika, razem chodziliśmy do przedszkola i rozpoczęliśmy naszą edukację w podstawówce. Razem bawiliśmy się w gronie innych dzieci, kłóciliśmy, zabieraliśmy sobie zabawki - zwyczajne problemy dzieci. W 2 klasie podstawówki w wyniku komplikacji poporodowych zmarła moja mama. Ojciec został sam ze mną i 3 miesięczną siostrą. Rodziny tu nie mieliśmy, sąsiedzi zaangażowali się w pomoc samotnemu ojcu. Babcia mojego przyjaciela pierwsza zadeklarowała pomoc i pomagała. Jednocześnie mój podwórkowy kolega od tej pory chronił mnie przed atakami innych dzieci. Skończyliśmy podstawówkę, liceum, wspieraliśmy się i chroniliśmy nawzajem [również przed rodzicami] Na studiach już nasze drogi się rozeszły, chociaż studiowaliśmy w tym samym mieście, ale zawsze o sobie pamiętaliśmy, dzieliliśmy się nadmiarem jedzenia przywiezionego od rodziców. Mieliśmy swoje sympatie. Z jednym sympatycznym studentem jestem do dzisiaj, mamy 2 dzieci i 3 wnucząt - małżeństwo udane, chociaż on już postarzał się... A mój przyjaciel? Wyjechał do Kanady w ramach jakiejś studenckiej wymiany, tam poznał dziewczynę i został na stałe. Spotkaliśmy się ze swoimi rodzinami kilkakrotnie, w Kanadzie i w Polsce, dla siebie zawsze mamy czas, chociaż jest ograniczony potrzebami naszych rodzin. Irmina, czyli jak wołał mój przyjaciel - Irma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie i pewnie nigdy nic nas nie połączy, mimo że mieszkamy od siebie 5 km. Dawno temu zamieniła mnie na inną koleżankę i mimo że zapraszałam ją kiedyś, żeby przyjechała ze swoją mamą w odwiedziny do nas (jesteśmy z mężem po ślubie),to nie przyjechała. Kij jej w oko. Nie jest mi do szczęścia potrzebna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Moja mama zawsze powtarzała, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń dwóch kobiet. Zawsze znajdzie się między nimi zazdrość, zawiść. Postanowiłam się nie przekonywać o tym na własnej skórze i żyję, ja też świetnie funkcjonuję od 35 lat bez przyjaciółki. xx Bez przesady! Ludzie mowia tez, ze nie istnieje przyjaźn miedzy mezczyzna a kobieta. I co, z tego wniosek, ze kobiety nie sa zdolne do przyjażni?Nie znaja tego uczucia? Na szczescie mam pzryjaciól , tak kobiety, jak męzczyzn, nie wyobrazam sbie zycia bez nich, smutne byłoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co ogrzewać coś co się skończyło. Gdyby to była prawdziwa przyjaźń to by istniała nadal. Głupie pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem dlaczego niektóre tu sądzą, że zakładając rodzinę trzeba się odciąć od znajomych i przyjaciół i skupić wyłącznie na mężu i dzieciach x Dokładnie, ja nawet kiedyś nie wiedziałam ze sa ludzie którzy otwarcie wyznają poglądy typu, żeby nie mieć koleżanek jak sie ma męza. Powiem krótko- to prostacka mentalność rodem z jakiegoś najgorszego zadupia, gdzie dla kobiety złowienie męża i utrzymanie go przy sobie to był jedyny cel w zyciu... Człowiek się może zawieść na każdym, przecież facet tez może zdradzić z kimkolwiek, i kiedyś sie nie ma zadnych przyjaciół do tego to dopiero jest porazka... a w temacie to miałam dwie przyjaciółki, pierwsza jeszcze w szkole podstawowej, byłyśmy nierozłączne, az ona zaczęła spedzac więcej czasu z inna dziewczyną, a tamta nie za bardzo mnie lubiła... no i w końcu się obraziłam na nią, długo trwało i skończyło się dość nagle.. a druga b dobra kolezanka- typowo z liceum, co dzień się prawie spotykałyśmy po szkole, czasem jej pomagałam albo ona mi, ale znalazła chłopaka... i zaczęła z nim spedzac cały czas, nie miała go dla mnie, moim zdaniem to głupie było z jej strony, ale ile można wydzwaniać, ja tez wtedy miałam chłopaka, i mi to nie przeszkadzało... i tak się potem rozstali zreszta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×