Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy mogę uznać dziecko kochanki bez wiedzy żony

Polecane posty

Gość gość
Dorzuc do całości " i nie chcę jej zranić" (czyt.żony) ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe czy chociaż ładna była ta kochanka. Bo że mało inteligentna chociaż na stanowisku to już wiemy :) Są dwie praktyki w tym temacie. Ostatnio kumpel powiedział , ze kochanka koniecznie musi być brzydsza z niskim poczuciem wartości, żeby myslała ze jej gwiazdka z nieba spadła . Z tymi ładnymi to zawsze problemy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15'37,ales ty wścibska,fujj. Po czym wnioskujesz detektywie,ze kochanka malo inteligentna? no i na pewno wg ciebie brzydka. Ech,baby,baby,jak wy na siebie najezdzacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 15'37 - mało inteligentna, bo nie potrafiła przewidzieć końca swojej historii ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sam autor pisał, że mało inteligentna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aż serce się kraje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha ludzie,serio robicie sobie taka krzywde swiadomie? Matko ta hostoria jest tak popaprana ze szkoda to komentowac w sposob logiczny.idz pic zen szen i czyn dalej debizimy w swoim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż ma dziecko z kochanką. Zdrada to straszne uczucie, zdrada plus dziecko to uczucie nie do opisania :( . Odkryłam to sama i napiszę Ci co po tym czuje Żona. Targają mną potworne emocje. Miał wieloletni romans w pracy . Najpierw był ból i uczucie jakbym umarła, później analiza, rozmowy - teraz jestem na etapie " wściekła" . Stąd też pewnie taki ton tego posta. W naszym związku jak w każdym były kryzysy, nie tylko przeze mnie, choć taką wersję słyszałam przez ostanie lata od męża - sam ma silny, niełatwy charakter. Nie pomógł " nam" kiedy był na to czas - dziś już wiem że nie chciał, że uciekał do kochanki, poszedł na łatwiznę. Widzę ten mechanizm b. wyraźnie. Początek... Przez bezgraniczne zaufanie do męża mieli swobodę . Ja miałam potworne kłopoty zdrowotne, przez kilka mcy nie mogłam się kochać , liczyłam że maż to zrozumie, przetrwa. Ta osoba to wiedziała, bo mieli dobry kontakt. Jakie to było proste, być wówczas bogiem życia, uwodzić, zaprzyjażniać, flirtować... i w końcu pójsć do łózka ... Mąż okazał się prostakiem sfokusowanym na własne potrzeby a Ona , inteligientna osoba pozwoliła to rozkręcić? Nawet próbuję ją zrozumieć, nie oceniam jej moralności, zwyczajnie myślę że była wolna, zakochała się, pewnie nie po drodze było jej z niektórymi wartościami , nie była jeszcze matką, nie miała rodziny, żyła dla siebie nie dla mnie, co miała do stracenia... nic... Finał? Dziecko, z kochanką . Podwójne życie mojego męża, b.nerwowe - myslałam ze to przez pracę. Dzisiaj jestem pocharatana emocjonalnie, muszę trzymać nerwy na wodzy, dla dobra rodziny, dla ratowania związku i chociaż mam wielką ochotę z tej "wściekłości" narobić kłopotów tej Pani , nie zrobię tego. Bardzo bym tylko chciała - teraz kiedy też jest matką , żeby choć na chwilkę postawiła się w mojej sytuacji i pomyslała, że moze żona jej wróg numer 1 nie jest " złą żoną" ?... Pomyśl, co ja mam zrobić? Posypało mi się życie i jeszcze muszę zachowywać się jak samarytanka, dać szansę mężowi, ( ... stał się aniołem i chce wszytko ratować... ) , zaakceptować dziecko, zaakceptować przeszłość , nie mścić sie na kochance , nie rozwalić rodziny, poradzić sobie ze swoimi emocjami (wiele spraw opartych na kłamstwie straciło sens). A co ze mną? Nie mam siły. Zostałam z tym tak naprawdę sama. Od moich decyzji zależy teraz tak wiele. Tak się czuję ja, zdradzona zona, której mąż ma dziecko z kochanką. Na razie walczę , uciszam emocje, na decyzje przyjdzie czas jak ochłonę.... Wniosek: Nie przeciągaj tego, powiedz Żonie. Żałuję, że nie dowiedziałam się wcześniej. Bez względu na konsekwencje. Straciłam kilka lat ze swojego życia - nie dosłownie , ale to było życie w fikcji. Im bardziej w coś brniemy tym jest gorzej z tego wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'Trudno co będzie to będzie ale chyba najważniejsze jest dziecko' xxx ciekawe dlaczego tak nie myslales o swoich córkach planujac romans z kochanka ... Ta kochanka to niezla s....a . O Twoje dzieci sie nie martiwla, ale o sowje teraz tak - hipokryzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
M?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mała M ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pani dyr. lubi z zonatymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem jednym z takich mężów. Piszę poważnie, bez żadnej prowokacji. Piszę ku przestrodze - jeśli kochasz, nie zdradzaj, bo sam(a) będziesz przechodzić koszmar; pomijam, jakie piekło zgotujesz współmałżonkowi... Jeśli nie jesteś pewny(a), czy jeszcze kochasz, poczekaj, aż to się wyjaśni. Wyjedź gdzieś sam(a) na kilka dni, przywołaj wspomnienia i poczuj, czy coś jeszcze dla Ciebie znaczą. Pomyśl o związku - o jego początkach, przyczynach problemów, szansach na powrót do szczęścia. Dzisiaj niestety wiem, że gdybym nawet miał pozostać sfrustrowanym, ale ciągle wiernym małżonkiem (i starającym się poprawić sytuację, cierpliwie), byłoby to wymarzonym luksusem w porównaniu do koszmaru, przez który przechodzić będę zapewne latami. W moim przypadku czynników, które poprzedziły zdradę, było kilka - nie opiszę ich w szczegółach, bo za bardzo pozwoliłbym się zidentyfikować. I stało się - poznałem kobietę, która nie miała oporów w działaniu, i "wypełniała luki". Uwierzyłem, a właściwie wmówiłem sobie, że żony już nie kocham, a pokochałem tę drugą kobietę... a to nie była prawda. I tu tkwi największe ryzyko - że w tym stanie "upicia uczuciowo-emocjonalnego" źle ocenisz SWOJE WŁASNE uczucia, bo przestajesz myśleć racjonalnie i prawidłowo oceniać rzeczy, rozum i uczucia zostają zaburzone. Kochanka zaszła w ciążę. Ja z poczucia obowiązku zdecydowałem, że zostanę przy dziecku... ale wewnętrznie ledwo się trzymam, to jest prawdziwe piekło. Mieszają się ze sobą niedowierzanie (jak mogło do tego dojść ? Zawsze byłem człowiekiem szlachetnym i bardzo kochałem i ciągle kocham żonę), poczucie winy (zraniłem najbliższą mi osobę na całe życie), samo-upodlenie (czuję się jak robak, jak szczur), przerażenie (że to wszystko ma tak nieodwracalny bieg; że krzywda odbije się również na dziecku), poczucie niewoli do końca swoich dni (jestem jak za rogi ciągnięty w kierunku, w którym nie chcę iść). Do tych, którzy upadli tak jak ja - pamiętajcie, że mamy cały czas swoją wartość, trzeba zachować godność i zmierzyć się z konsekwencjami. Byle tylko nie brnąć dalej w coraz większe zło. Trzeba zachować resztki szacunku do samego siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki ot lokalny koloryt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolego - autorze tematu. Chyba sam też nie jesteś zbyt inteligentny :) mam nadzieję, że przygotowales się na opcję typu - życzliwa osoba poinformuję żonę o Twoim wyczynie. Jesteś draniem i nie zasługujesz na drugą szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tia , teraz zonie doniesie. Wspanialy gest ze o niej pomyslala. A chciala zapoznac się ze zdaniem zony jak kopulowala z zonatym i decydowala się na dziecko? Zalatwiajcie swoje sprawy miedzy soba . No jak to jest droga pani ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Restractor kastrator555 ile razy daje ci twoja? Ile razy może odmówić? W ogóle może? Islamista pieprzony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej tą kochankę całkowicie niech sobie wolnego tatusia znajdzie. Zajmij się tym co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytam i odbiegając od tematu się ubawiłem ! facet wiadomo, drań, d**ek, zdradzacz, k****arz , schizol , schizofren itd. bez względu na wszytko , w tym pozycję społeczną ... a kochanica na wysokim stanowisku nie mówi o sobie " dajka" itd. tylko tytułuje się mianem "partnerka ", jakaś różnica? Co to za taryfa ulgowa dla drogich pań ? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×