Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chce drugiego dziecka, mąż mówi kategorycznie nie.

Polecane posty

Gość gość

Mamy 2letniego syna. Jeszcze przed ślubem ustslalismy, że będziemy mieć dwójkę dzieci. Od kilku miesięcy wspominam o drugim dziecku, bo najzwyczajniej w świecie poczułam silniejszy instynkt macierzyński. Chciałam zdecydować się zaraz po porodzie, ale syn był z tych wymagających, ja byłam wyczerpana i postanowiłam zaczekać aż podrośnie. Teraz maz przy każdej próbie podjęcia tematu stara mi się ten pomysł wybić z głowy. Najpierw podawał bzdurne powody typu: będzie trzeba kupić kolejny fotelik samochodowy, gdzie postawimy drugie łóżeczko, a potem stawiał na wzgledy finansowe. Obalilam i ten argument, ale nadal absolutnie jest na nie. Ja chodzę struta, płacze po kątach każdego dnia, czuję się niespełniona, a na myśl, że mam mieć tylko jedno dziecko odevhciewa mi się wszystkiego. Myślałam, że to jest chwilowy "kaprys" męża, ale wczoraj postawił sprawę jasno - dziecka nie będzie ani teraz, ani za 10 lat, bo on nie chce. Czuję się oszukana, bo jeszcze przed ślubem temat był wałkowany a teraz zmiana zdania... Nie chce doprowadzać do kontrolowanej wpadki, bo brzydzilabym się sama sobą. Męża nie zmusze, żadne argumenty nie trafiają, ciągle dochodzi do kłótni z tego powodu. Z kolei ja nie jestem w stanie zrezygnować z z drugiego dziecka. Wiem, że nie powinnam męża zmuszać skoro nie chce. Ale dlaczego mam rezygnować z czegoś co jest dla mnie tak bardzo ważne? Dlaczego syn ma być jedynakiem? Bo tatuś zmienił zdanie? O adopcji w przyszłości też nie chce słyszeć. Myślę o rozwodzie, bo rezygnacja z posiadania dziecka to nie rezygnacja z zachcianki typu nowe auto czy wczasy na Majorce. Ale kocham męża, nie chcę synowi odbierać ojca i rozbijać rodziny... Jestem między młotem a kowadłem - albo zapomnę o swoich marzeniach i przystane na jego warunki, albo będę zmuszona odejść. Próbowałam się z tym pogodzić, ale mnie doluje sama myśl o porzuceniu chęci posiadania drugiego dziecka. Wiem, że do końca życia by mi go brakowało, już teraz mam stany depresyjne i nie wyobrażam sobie dalszego życia u boku kogoś kto nie liczy się z moimi uczuciami... Co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawie 100% kobiet tu na kafe oprocz 1% bezdzietnej patologii zwanej feminolesbami, nawet jesli tak faktycznie hetero stawia dzieci i swoj instynkt ponad wszystko.z jednej strony maz nie powinien sie wycofac skoro dla slowo, a z drugiej strony twoj instynkt macierzynski ) a nie milosc do dziecka ktore juz jest) przewyzsza milosc do meza.kochasz bardziej teoretyczne drugie dziecko ktorego nie masz.chyba rzeczywiscie powinnas odejsc ale nie wiazac sie na stale tylko wg modelu zachodniego-luzne zwiazki ustawione pod rozmnazanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto powiedział, że nie kocham syna? Jest moim oczkiem w głowie, zostałam w domu by nie narażać go na stres podczas zostawiania z dziadkami, których nie akceptował. To, że kocham syna było dla mnie na tyle oczywiste, że o tym nie wspomniałam. Jak mogłabym chcieć drugie dziecko nie czując miłości do pierwszego? To głównie z powodu naszego syna nie chce odejść. Bo jest nasz a nie mój, bo widać że kocha ojca i ma z nim dobry kontakt. Poza tym sama mam rodzeństwo, mąż również i wiem jak dobrze jest móc liczyć na pomoc rodziny w różnych sytuacjach. My nie będziemy żyć wiecznie, dlaczego w przyszłości ma być zdany tylko na siebie i obcych ludzi? Nie chce działać egoistycznie - mąż mi nie da czego chce, to w ramach focha rozwód. Tylko czy zachowanie męża nie jest egoistyczne? Wie ile to dla mnie znaczy, sam mówił o 2 a nawet 3 dziecku. Nigdy nie ukrywalam, że dwójka dzieci jest dla mnie ważna, rozumiał to i szanował. Dlaczego chce mi to odebrać i "skazać" syna na bycie jedynakiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mogę się wstrzymać dwa czy trzy lata. Mąż nie jest beznadziejnym ojcem, ma dobre relacje z synem i wiem, że przy drugim dziecku też by się sprawdził. Powiedział, że w razie wpadki dziecko by zaakceptował, ale świadomie się nie zdecyduje. W tym cyklu było ryzyko, że będę w ciąży. Na zalamanego tym faktem nie wyglądał, żartował, wspólnie robiliśmy test, więc myślałam, że może pójdziemy za ciosem a tu opór silniejszy niż do tej pory. Nie jestem desperatka, która będzie dziurawic prezerwatywy i stawiać przed faktem dokonanym, serio nie wiem co robić. I naprawdę szkoda mi syna, który na to patrzy... Męża kocham równie mocno jak przed ślubem i serce mi pęka na myśl, że miałabym odejść. Boże dlaczego to jest takie trudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
następna z wścieklizną macicy, dla której najważniejsze jest to co ONA chce, a kompromis jest wtedy kiedy będzie tak jak ONA sobie wymyśliła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hm... A może daj sobie i jemu czas. Znajdź sobie jakieś zajęcie zdała od matek z wózkami Skozystaj z tego że to tylko jedno dziecko. Ty odetchniesz się a mąż skoro 2 lata leku chciał nawet 3 dzieci to może za rok zmieni zdanie. Może zastanów co się zmieniło może on mówi nie bo ty o niczym innym tylko o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6:03 jesteś walnięta. Autorka wyraźnie pisze,że mąż chciał drugie dziecko,a teraz sie rozmyślił.Dlaczego faceci nie chcą dzieci,skoro nie oni chodzą w ciąży i nie oni rodzą?Nie oni karmią,przewijają,wstają w nocy.Zero obowiązków i pomimo tego nie chcą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niezle prowo, narazie daje 4/10, ale jak dojdzie do drugiej strony dam 6/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam takich, co chcą i drugie i trzecie a żony nie chcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niby dlaczego to ma być prowokacja? Mój brat też nie chce drugiego dziecka, mają 3 letniego syna i powiedział że absolutnie żadnego dziecka już nie chce.A seks tylko w gumce i to w dni niepłodne-bratowa się żaliła :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może po prostu tobie nie chce sie iść do roboty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest prowokacja :/ Mam problem, z rodziną o tym nie chcę rozmawiać, znajomych nie chcę wtajemniczać, bo każdy tylko dopytuje dlaczego się jeszcze nie zdecydowaliśmy. Zostawmy kwestię pracy, bo to nie jest żaden problem, mogę iść choćby od jutra, gdziekolwiek, nawet na umowę zlecenie. Wspólnie ustaliliśmy z mężem, że mam siedzieć w domu z dzieckiem dopóki syn nie pójdzie do przedszkola, bo posłanie go do żłobka prywatnego jest nieopłacalne, niania również (bo wchodzi w grę opieka na pełen etat i weekendy), a na opiekę dziadków nie mamy co liczyć (jedni za daleko, drugim stan zdrowia nie pozwala). Zresztą głodem nie przymieramy, nie żyjemy od 1 do 1. A i nie widzę problemu by przy drugim dziecku po 6 miesiącach macierzyńskiego iść do pracy i mąż doskonale o tym wie. Pewnie, że mogę zaczekać. Tylko mi powiedzcie na co? Mąż nie powiedział, że się zastanowi, że może za kilka lat, że jak zgromadzimy milion na koncie to się zdecyduje. Nie i koniec, nie chce drugiego dziecka, nie potrzebuje go, fajnie mieć jedynaka. Nie jest to kwestia przeciążenia obowiązkami przy pierwszym synu, nie musiał niczego przy synu robić. Wszystko przy opiece nad synem brałam na siebie, bo mąż pracował na 12h 7 dni w tygodniu (taka praca, nie przymus z mojej strony czy kiepska sytuacja materialna), więc na mojej głowie było zajmowanie się synem, pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy itd. i żadnego z tych obowiązków nie zaniedbywałam (kosztem mojego snu). Zajmował się nim wtedy gdy sytuacja tego wymagała np. musiałam iść do lekarza, załatwić coś na mieście. Mimo to relacje między synem i mężem są ok, lgnie do ojca, lubi z nim spędzać czas, radośnie wita po powrocie z pracy itp., więc syn na całej sytuacji nie ucierpiał a i z męża strony nie widzę by traktował syna gorzej niż ja to robię. Ciąża może nie była usłana różami, ale bez powikłań. Poród również. Mimo cc robiłam wszystko przy dziecku bez marudzenia, że boli, bo szybko doszłam do siebie, więc nie w tym rzecz, że powrót do pieluch i ciąży go przeraża. Pewnie, że mogę schować swoje marzenia do kieszeni i pocieszyć się tym, że jedno dziecko już mamy. Ale dlaczego mam rezygnować z tego co dla mnie bardzo ważne? Widział, że odkładam rzeczy po synu (a mamy wszystko: od ubranek, przez zabawki, huśtawki, karuzele, łóżeczko, dwa wózki, po moją wyprawkę do szpitala bo zostało sporo po 1 ciąży). Widział, że obserwuję swoje cykle, łykam kwas foliowy, konsultuję to z lekarzem, nie powiedział mi żebym sobie to wszystko darowała, bo i tak nic z tego. Pozwalał mi się coraz bardziej nakręcać. Po co skoro teraz mówi nie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A do tych, którzy twierdzą, że mnie macica swędzi. Dajmy na to lubicie seks jak koń owies, nie wyobrażacie sobie życia bez niego, możecie lądować w łóżku kilka razy dziennie i nie macie dość. Żona na to wszystko przystaje, obiecuje że będzie częściej i lepiej aż pewnego pięknego dnia mówi dość, ja nie chcę i od tej pory seksu nie będzie. Przeszlibyście nad tym do porządku dziennego? Dalibyście sobie spokój? Zapomnielibyście jaki seks jest dla Was fajny i ile radości Wam sprawia? Albo macie pasję - gry komputerowe. Żona przed ślubem podziela Wasze zainteresowania, gracie wspólnie, kupuje Wam nowe gry. Wy planujecie zakup kolejnej, a żonka z dnia na dzień zabiera mysz, klawiaturę, wywala komputer i mówi sorry, gry są dla dzieci, mnie to nie bawi, masz przestać grać. Bez zażenowania, poczucia straty przestaniecie? Nie będziecie mieli pretensji? Bo dla mnie chęć posiadania drugiego dziecka jest jak seks dla erotomana albo gra komputerowa dla maniaka. Spełniam się w byciu matką, sprawia mi to radość, jestem szczęśliwa na samą myśl, że mogłabym przeżyć to jeszcze raz, ten ostatni, bo trzeciego dziecka już bym nie chciała. Zwłaszcza, że pierwszą ciążą nie potrafiłam się cieszyć na 100% bo problemów było sporo. Mam 30 lat, nie mam zbyt wiele czasu na myślenie o ciąży, bo zegar biologiczny tyka nieubłaganie a w rodzinie były ogólnie duże problemy z zajściem w ciąże. Ja za 5 lat mogę usłyszeć, że jest już za późno. Mąż mając 50 lat zapragnie dziecka, to znajdzie sobie taką, która mu je urodzi i może mieć jeszcze gromadkę. Poza tym kij ze mną, myślę też o synu. Wiem, że między rodzeństwem może być różnie, ale mimo wszystko po wielu latach można liczyć na tego brata czy siostrę. Sama miałam niegdyś grono przyjaciół, poszli w cholerę wraz z pójściem na studia, założeniem swoich rodzin, powyprowadzali się. I teraz mając problem gdyby nie moja rodzina, to nie miałabym się do kogo zwrócić. Nie chcę skazać syna na to samo. Żona jest, a może jej nie być. Ja mogę żyć do 90, a mogę paść za 10 lat, wtedy zostanie sam jak palec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i to jest klucz: ty nie masz NIC poza byciem matką :o jesteś nudną, nijaką kwoką, nie ma nic do zaoferowania poza funkcją inkubatora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyooo
A ja tu czegos nie rozumiem. Co wy dziewczynie proponujecie? Ze ma zapomniec o dziecku bo mezulkowi sie odechcialo? Jej tez ma sie odechciec? Co to w ogole ma byc za malzenstwo? Malzenstwo ma byc zawarte miedzy innymi dla splodzenia potomka a nie po to zeby mozna sobie bylo poboznie ****** majac papierek. To jest fundament. A to ze zonie czy mezowi sie odechcialo jest powodem do rozwodu nawet przy slubie koscielnym. To tak jakby wziac slub i nie skonsumowac go nigdy bo nagle jednemu sie odwidzialo i uznal ze on jednak seksu wcale nie lubi. Czemu jedna strona ma rezygnowac? Malzenstwo polega na kompromisie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nudną kwoką, która skończyła studia i gdyby nie poród, to pracowałaby dalej w biurze rachunkowym. Czy to jest moja wina, że byliśmy zmuszeni do przeprowadzki do innego miasta i dziecko nie zostało przyjęte do żłobka? Nie siedzę w domu z dzieckiem dla własnej przyjemności, bo chcę do ludzi i mam dość poczucia, że jestem utrzymanką własnego męża. Ustaliliśmy WSPÓLNIE, że do września mam zostać z dzieckiem w domu. Sama się do roli kury domowej nie sprowadziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekaj. Mój mąż też mówił nie. W pewnym momencie pogodziłam się z tym, przestałam wspominać. Minęły tak dwa lata, ja skupiłam się na sobie. I nagle mąż sugeruje seks bez zabezpieczenia. Zaszłam w ciążę po kilku miesiącach bardzo przyjemnych "rozmów" z mężem. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś i to jest klucz: ty nie masz NIC poza byciem matką pechowiec.gif jesteś nudną, nijaką kwoką, nie ma nic do zaoferowania poza funkcją inkubatora X Wypowiedź podczłowieka chyba. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co mąż ma do zaoferowania? Nie jest pilotem śmigłowca czy oficerem, a pracownikiem fizycznym. Nie ma żadnych zainteresowań, znajomych, jego życie sprowadza się do pójścia do pracy, oglądania tv i pomaganiu mi przy dziecku. I obojgu nam takie życie odpowiada. My nie z tych co lubią się piąć po szczebelkach i mają masę zainteresowań. Daruj sobie teksty o inkubatorze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie masz zainteresowań,przyjaciół,pracy. Nie wiesz co zrobić z wolnym czasem- to Ci bije. Dwulatek to male dziecko,może skup się na nim,poświęć mu czas by wyrosl na wspaniałego człowieka. Wydaje mi się ze chcesz zostać w domu,stad ta chęć drugiego dziecka. Rodzeństwo nie gwarantuje tego ze zawsze będzie się miał do kogo odezwać,nieraz ludzie z rodziny traktują się jak obcy. A ty sobie filmy kręcisz. Pokochaj męża i syna a nie swoje zachcianki:-/ Kiedys chciał- to skup się,co jest nie tak,że teraz nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja prdl, co za gnida mogla tak do kobiety napisac? A ty cwelu co od siebie dajesz ludzkosci? Ona przynajmniej dziecko urodzila i wychowuje a ty? Jestes w stanie je chocby splodzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce bo go izolujesz w związku. Nasz związek jest bez tabu i mąż zawsze uczestniczy podczas każdego badania ginekologicznego cipki i wspierał porody nie czuje się wyłączony z życia rodzinnego. Jak go chowasz za parawan lub na poczekalni to mu ubliżasz bo intymność masz z ginekologiem a nie z mężem wstydzisz się go!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macierzyński trwa rok a nie 6 mcy.Myślę,że mąż chce żebyś poszła do pracy,dlatego nie chce już dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, co ci ludzie wypisują. To naturalne, że to kobieta bardziej pragnie dzieci. Mężczyzna dojrzewa do pewnych spraw później, wolniej. Myślę też, że przeraża go życie z pieluch w pieluchy. Mój się zdecydowal, ale syn jest o wiele starszy. Skup się na swoim maluchu, a i drugie w końcu się pojawi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stwierdzil, że nie nadaje się na ojca i dlatego dziecka nie chce i chcieć nie będzie. Ja się z tym nie zgadzam, bo o ile w okresie noworodkowym nie pałał większym zainteresowaniem do pomagania mi i spędzania czasu z synem, o tyle teraz nie mam mu nic do zarzucenia jako ojcu. Gdybym miała wątpliwości czy sprosta przy drugim dziecku, to bym mu tego nie proponowała. Powtarzam raz jeszcze. Ja nie czerpię żadnej radości z siedzenia w domu. Siedzę bo muszę, bo nie mamy innego wyjścia. Za 300zł nie będę tyrać cały miesiąc, a tyle by mi z pensji zostało. Sytuacja wyklaruje się dopiero wraz z pójściem do przedszkola, bo co dać 300zł za państwowe przedszkole jakie mamy pod nosem, to nie 800zł za prywatny żłobek, nie licząc dojazdów z synem i po syna. Gdyby syn miał zapewnioną opiekę teraz, mogę iść do pracy choćby od jutra, jakiejkolwiek. Było trzeba, to schowałam sobie dyplom do kieszeni zatajając wyższe i pracowałam na nocki na hali produkcyjnej, pracy się nie brzydzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macierzyński trwa 6 miesięcy i można go przedłużyć o rodzinny i wtedy być z dzieckiem przez rok, ja tego nie planuję, bo mnie też zależy na pójściu do pracy, więc sorry, ale masz niesprawdzone informacje. Nikt nikogo do rocznego macierzyńskiego nie zmusza. Jest wybór: rok za 80%, albo pół roku za 100% i drugie pół za 60% (jeśli kobieta chce do przedłużyć). Nie ograniczam męża w niczym. Wspólnie robiliśmy test gdy dowiedziałam się o ciąży. Na badania nie chciał chodzić mimo, że go namawiałam, bo czuł się niekomfortowo pod gabinetem gdzie był babiniec i źle się czuł będąc w trakcie badania. Ja mu niczego nie broniłam, każde usg prosiłam żeby towarzyszył, każde zdjęcie oglądaliśmy wspólnie, stale informowałam co dzieje się z dzieckiem w danym tygodniu, nie stał obok. Przy porodzie nie mógł być, bo to cc i nie mógł być obecny. Zresztą termin porodu przypadał na okres kiedy miał piekło w pracy i nie mógł dostać nawet dnia wolnego, więc zjawił się dopiero po. Przy opiece nad dzieckiem też mu niczego nie broniłam. Prosiłam, proponowałam, pokazywałam co i jak robić. Poza tym po przyjściu do domu był zmęczony, więc nie oczekiwałam, że teraz ja pójdę leżeć a on syna przejmie. Nigdy mu nie powiedziałam, że ma syna zostawić, bo ja zrobię coś lepiej. Po porodzie wiedział o połogu. Wiedział że obserwuję cykle, na czym to polega, pokazywałam mu wykresy, wie czym jest owulacja, kiedy mam okres, wdrażam go we wszystko, więc Twój argument jest nietrafiony ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ty nie pracujesz,nie jesteś w stosunku pracy,więc dostaniesz przez rok 1.000 zł tak zwanego kosiniakowego. Poczytaj w google "kosiniakowe Komu się należy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wie również, że były w mojej rodzinie problemy z zajściem w ciążę. Wie, że wraz z wiekiem wzrasta ryzyko wielu chorób. I co najważniejsze, doskonale wie, że od dawna planuję ciążę. Nie wyskoczyłam z tym jak Filip z konopi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem komu się należy kosiniakowe. Ja nie planuję ciąży teraz już w tej chwili. Od września chcę iść do pracy i po jakimś czasie zacząć starania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Cie rozumiem. U mnie bylo odwrotnie bo maz chcial a ja nie. Teraz ja pozazdroscilam kolezankom odchowanych dzieci i sama zapragnelam miec wlasne. Maz oczywiscie za. Kilkanascie miesiecy staran i nic z tego. Wyladowalismy w klinice leczenia nieplodnosci. Za nami dwie inseminacje, dwa invitro i nic z tego, po drugim poronilam w 8tc. Mam 38 lat, od lekarza uslyszalam ze rezerwa jajnikow na wyczerpaniu a u meza problem z *****iwoscia plemnikow. Lykamy suplementy, ja jade na lekach na stymulacje i tak cholernie pragne dziecka a nic nie wychodzi. Maz straszy rozwodem bo jesli nie ja to pojdzie do innej ktora mu to upragnione dziecko da. Doszlo u mnie do tego ze lecze sie na depresje. Ja bym odeszla. Niespelnione marzenia beda sie za toba wlokly do smierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×