Jaką książkę poleciłbyś poleciłabyś

a dziekuje

Motyl

I jeszcze "Futu.re" Glukhovskiego jest godne polecenia. :)

wrocmy do klasyki: Pan Tadeusz

Pana Tadeusza polecam... Na bezsenność. Doceniam, bo trudno było napisać coś takiego. Tylko po co i dla kogo? Książka drogą do miłego spędzania czasu. A językowe wygibasy ? Nie czuję tego.

Pan Tadeusz jest przereklamowany, trochę jak Grochola swego czasu. Może to i dzieło samo w sobie, ale ja w czytaniu szukam rozrywki, czasem mocnych wrażeń. Mam gust przeciętnego zjadacza chleba i przyznaję się do tego, bez poczucia obciachu.

ja stawiam na Dziady

Z dwojga złego wolę "Pana Tadeusza". Narkotyczne wizje innych są mi obojętne.

Jeśli o klasyce mowa, to dla mnie wyznacznikiem wielkości jest Mann i jego "Czarodziejska Góra". Fenomenalnie napisana książka. Uważam, że to arcydzieło. Sama opowieść jak wiele innych, ale on tak operuje słowem, że na wiele dni zabrał mnie do swojego świata. Niezwykła przygoda.

To ja wolę nie czytać, niż męczyć się z taką lekturą.

Mówisz o Mannie?

Nie. O tej całej klasyce rodzimej. Przyznaję się bez bicia, że Manna nie czytałem... Jeszcze :D

Tak, właściwie cała rodzima klasyka, to patos, tęsknota za ojczyzną, albo walka o ojczyznę, martyrologia, wszystko to ubrane w średniej jakości opowieści. Co do Manna, to być może jest to przerost formy, ale taki jak lubię. Pięknie napisane, zabawne, mroczne. Warto dla samego klimatu. Żeby nie było, lubię też popieprzone i świńskie rzeczy. Palahniuk np. Facet ma cudownie nasrane w głowie. ;)

Wezmę pod uwagę, wrzucając nowe książki na czytnik. :)

lubie kucharskie stare

Kucharskie pewnie ze względu na wartką akcję. :D

i bogaty zasob akcesoriow

Akcja jak akcja, ale te obrazki... Gustowna cerata, na niej równie gustowny talerz, a na nim bliski sercu każdego Polaka kotlet mielony i marchewka. Dopiero gdzieś na końcu frytki, wymysł samego szatana zza oceanu. Podróż sentymentalna. ;)

nie zapominaj o lyzce stolowej lub walku, ktore zawsze mozna uzyc w innym celu - np samoobrony

fajnie sie z wami dziewuchy (bez urazy) pisze

A przed kim taka gospodyni miałaby się niby bronić? Chyba nie przed pijanym mężem? Bicie pijanego, to jak słabszego. ;)

Tak na wszelki wypadek... to ja nie dziołcha. :D Żeby mi tu rozczarowań nie było. :D

Samiec beta, to jeszcze nie dziewucha. Tak myślę. ;)

1. a ja nie wiem, przed kim, ale dajmy na to, ze taka gospodyni nagle zostanie uwiklana w sprzeczke sasiadow na punkcie bardziej soczystej kaczki no i wtedy jak znalazl 2. nie bedzie rozczarowania, a tak strzelilam z dziolchami ;)

Gospodyni domowa, to coś na wzór robota kuchennego. Nie wiem, czy dałaby się w coś uwikłać.

Fajny temat -dobre propozycje to i ja swoja dolacze - Ian Banks "Fabryka os " ,polecam ;)

no wiem, wiem, sterta garow i te sprawy

Coś dla mnie. Mocno kontrowersyjne recenzje.

Za nadużywanie "coś" daję sobie bana na kafe. ;)

Dostojewski, Listy (o procesie tworzenia)