Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość corka z piekla rodem

Toksyczny ojciec

Polecane posty

Gość gość
I tak pomyślałam, że jak bym pomogła im jakoś, miała bym stabilną swoją pracę to z czasem bez bólu mogła bym się wyprowadzić. Ale czy tak będzie to nie wiem. Zdaje sobie jednak sprawę, że jeśli nic z tym tematem nie zacznę działać, bo np nie wypali czy z niego zrezygnuje to będę musiała myśleć o normalnej pracy a z czasem i tak o wyjeździe gdzieś by zarobić na mieszkanie. Tak wizualizuję wyprowadzkę juz od tak dawna, ale ciągle mnie coś od tego odciąga. Najbardziej strach, że moja matka to skrytykuje, bo jak jej coś o tym mówię, zaraz zaczyna się awantura i nic z rozmowy. Tak więc czasami nawet nie ruszam tematu. Ona po prostu zaczyna się denerwować no tak ja wyprowadzka będe bez jej kontroli, sama ze sobą, pieniądze może jakieś zarobie, a no i , że będę je wydawać! najlepiej byśmy mieszkali wszyscy razem w 1 kwadracie tzn domu. No nie , ja już na ten pomysł się nie piszę. 5 lat tu mieszkam i mam dość. Jak będę już pewna, że chcę się wyprowadzić mam gdzie i jak , że tak czy siak dam sobie radę nawet ze słabym wzr_okiem to nawet się nie będę zastanawiać. Teraz w zasadzie powstrzymuje mnie tylko to czy coś sama zaczne robić z tą działalnością z pomocą rodziców bo jednak sama to nie wiem czy stanęła bym na nogi, a oni mieli by się możliwość w dobrej sprawie wykazać bo przysłużyło by się nam wszystkim, czy skupie się na pracy na etat. Kawę można zawsze wypić nawet wirtualnie pisząc tutaj. Fajnie, ze masz taką pomoc w mężu i zyjesz po swojemu bez jakiegoś dyktowania warunków. To jest jednak ważne w małżeństwie, że ludzie są razem, ale jednak maja swój margines wolności dla siebie samych. Nie ma co się na ludzi oglądać, bo zawsze coś wymyślą. Tak sobie pomyslałam jakiś czas temu, gdybym tak nie męczyła psychicznie z tym "co ludzie" powiedzą, albo mówią dziś bym była na innym poziomie życia. To też chyba wyniosłam z domu, a co "ludzie powiedzą". Teraz nie ma co się oglądać, tylko coś pomyśleć rozsądnego i na życie. Boże tylko by mi siły nie zabrakło i mądrości w podejmowaniu rozsądnych decyzji. P.s Miłego południa wam dziewczyny. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Hej autorko. CUDOWNY cytat. A ja dzis znalazlam taki: '' Inni posiadają własne zdanie wynikające z ich systemu wartości, zatem cokolwiek o mnie myślą, tak naprawdę nie myślą tego o mnie, ale o sobie samych. '' Don Miquel Luiz '' Cztery umowy'' Powiem Wam Dziewczyny,ze mi troche latwiej bylo w sensie mentalnym, gdyz mam zdolnosci artystyczne, i takowe studia skonoczone,a artysci to ogolnie ''wolne ptaki''. I w d***e, za przeproszeniem maja ''zdanie innych ludzi''. Jakies konwenanse, zasady, rygory, nakazy, co wypada, co ludzie powiedza. Ja mam przyjaciol dosc ciekawych. Na przykald jedno malzenstwo jezdzi sobie traktotem po swiecie. I zrobili z tego ''sposob na zycie''. Jezdza takim starym ursusem- teraz sie do Afryki wybrali. Nakrecaja filmy z tych podrozy. Dziewczyna jest fotograem i robi genialne zdjecia. Sa juz tak rozpoznawalni,ze sponsoruje ich ''national geographic'' zdaje sie. Wyobrazcie sobie co LUDZIE MWILI na ten pomysl latami- ''ze oni poszaleli'' to bylo najlagodnijesze okreslenie-:) Ze z glodu poumieraja,ze gdzies ktos ich na tym traktorze zabije, ze nie wypada, nie uchodzi, co za durny pomysl, jak tak w ogole mozna-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Do ''goscia''. Ja tez mialam niezle jazdy w podstawowce szczegolnie. Tak jak pisalam wczesniej w postach przez sadystycznego ojca mialam depresje, pewna chorobe, ktora spowodowala,ze wypadly mi wlosy. Pamietam,ze wolali za mna ''lysa ku"""wa'',ale jakos szczegolnie mnie to nie boli. Doszlam do wniosku,ze to swiadczy tylko i wylacznie o tych co wolali,a nie dotyczy mnie. Zobacz Wirtualana Kolezanko, jak czasem dziewczyny walcza o Siebie- na przykad te modelki pooblewane kwasem , po jakis masakrycznych wypadkach. Co do wady wzroku moja tesciowa ma taka wade wzroku,ze nosi ''denka od musztardy'' w roli okularow. Tak sie zastanawiam a moze Ci jaks renta z tego powodu przysluguje? Moja tesciowa ma rente od wieu 32 lat - wlasnie przez te wade wzroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Wiem jak to jest- bywa w malych miasteczkach. Faktycznie pewnego poziomu mentalnego sie nie przeskoczy. I jak ludzie nie maja co robic to niektore Osoby lubuja sie w kopaniu lezacego i plotach. Nie zmieni sie mentalnosci masy. I jedyne co mozesz zrobic to sie stamtad wyprowadzic. Ewentualnie miec odskocznie i jezdzic sobie czesto do wiekszego miasta,ale to dosc polowiczne rozwiazanie. Chcialabym moc Ci doradzic cos madrego,ale sama jestem tylko czlowiekiem. I popelniam bledy....itd. Nikt nie jest zadnym idealem i nie ma patentu '' na racje''. Moj kolega z Hiszpanii powiedzial kiedys fajne zdanie. Zapytalam sie go: Czemu zwrociles uwage na dziewczyne ,ktora jest chora i nosi peruke, gdy dokola masz tyle perfekcyjnych pieknosci. A On mi na to.ze :'' perfekcja jest nudna''-:). To tak na pocieszenie dla Ciebie. I dla mnie. Sa i tacy mezczyzni na tej planecie. Gdy patrze na to co napisalas to uwazam,ze Twoja mama swoim MNIEMANIEM o doksonalosci bardzo Cie przytlacza. Moze ona chce i dobrze,ale naprawde niszczy CI zycie. Bo zycie nie polega na nierobieniu bledow. Zycie polega na probach, doswiadczaniu. Wyciaganiu wnioskow i nastepnych krokach- wyzwaniach. Gdy Twoja mama bedzie Cie tak krytykowala to totalnie zablokuje w Tobie jakas chec podejmowania ryzyka. Bo moze Ci sie zaczac wydawac,ze po co cos robic, jak i tak nie zrobisz tego perfekcyjnie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i własnie pokłociłam się z moja matką - najmądrzejsza na świecie jak sama o sobie mówi. Jak zaczęłam myśleć o tej działalności, to też trochę zaczeła. Wczoraj mi mówila o tym, że jak znajdę lokal to możemy coś pomyśleć. Rano sprawdzałam jakieś małe lokale pod wynajem na działlność, bo tego wymagają w UP. i mówię jej o tym a ona , że nie te jej się nie podobają bo za drogie. Kilka stów i za drogie? Nikt by mi nie wynajął nawet małego pomieszczenia za 100 czy 200 zł. Po południu awantura ona się mnie pyta kiedy ja pójdę do pracy , by się jej dokładać. Pierwsza sprawa jak pójde do pracy czy bym ją miała nie mieszkała bym z nimi tylko sama bym coś wynajęła. Jak miałam kiedyś pieniądze z pracy sezonowej pytałam jej się czy jej dać - powiedziała mi, że nie. ALe teraz jak nie pracuje to mi wygarnia, że ja jej sie nie dokładam! Pytam jej sie o tą działalność czy mam otwierać , a logiczne, że sama sobie z tym nie poradzę na co ona, że rób jak chcesz!!! No k***a mać! Przecież chce im ulżyć by rozłożyli pewne rzeczy na 2 firmy, by nie było na jednej! I, że no ja wcale nie muszę , a jak w ogole chce to, żebym sobie sama wszystko zrobiła! Tak ja sama , ze słabym wzrokiem bez prawa jazdy i w ogole. Mówię do niej, że przecież miałam ofertę pracy 3 tyg temu to zrezygnowałam z niej na poczet tego pomysłu? Na co mi odpaliła, że ty miałas prace? ty i przez 10 lat nie znajdziesz pracy..Zaprzecza sama sobie i moim działaniom. Oczywiście wywiązała się jakaś g****oburza, że ona mi napomagała, że ona nam pomaga, jest najmadrzejsza a my jej nie. No tak ona sie tylko liczy - nikt poza nią w rodzinie, że moja siostra im pomaga, że ojciec pracuje od rana do wieczora to to sie nie liczy. Powiedziałam jej by poszła sama do pracy u kogoś! Bo nigdy nie była, a się mądruje bo miała swoją firmę. Mogła by się wykazać - otworzyło by się coś, jakaś praca by była i stabilizacja też najpierw dla mnie , potem może im bym z czasem pomogła. ALe skoro ona do mnie z krzykiem kiedy ja chce im pomóc to trudno , nic nie będe otwierać. Tego, że nie chciałam tu za chiny ludowe wracac i tu pracować nie rozumie i zgania na moje lenistwo. Na każdym kroku manipulowała mną bym się nie wyprowadzała by ona nie musiała opuścić domu. No bo ja taka słaba, nie umiem pracować, nie mam nic do zaoferowania pracodawcy itd. Nic mnie nie nauczyła mając firmę, bo wazniejsze dla niej było by było w domu w soboty sprzątaniete , niż bym ja sie uczyła pracy u niej w firmie. Jej pracownice się powybijały, a jej własne dzieci nie. Nie inwestowała mi ani w psychologa, ani w nauke języków obcych w nic. Powiedz jej prawdę to zaraz jest awantura, że ona jest najmądrzejsza i zwalanie całej winy naszego wychowania na nas, na mnie!!! No i tak z takiej "zamożnej" i wszystko wiedzącej rodziny jestem goła i wesoła przez głupotę moich rodziców! A jak chcę by mi pomogła firme otworzyć to teraz mi pluje jadem , żebym sama ! Bo ona sobie sama otwierała wszystko i jej rodzice nie pomagali! ALe k***a mać jakie były czasy, i niech nie porównuje mnie do siebie. Sama to ja otworzę może za kilka lat i nie to co tu planowałabym. No tak wczoraj własciciel odpuścił, że ma sie za miesiąc wyprowadzać to teraz ma w nosie. Jakby jej własciciel powiedział, że teraz to by skakała ze mną by coś otworzyć by miała na wynajem mieszkania. Oczywiście jej się to nie dodaje, bo ja by była na swoim zaczęła bym zarabiać na siebie, wyprowadziła się, a ona by była z niczym, więc nie podoba jej się to i znowu mi strzela fochy. Najgorsze jest dla mnie jednak to, że no tak ojccu pomoże , mojej siostrze pomoże, a mi najsłabszej pomiając już czas, może zmęczenie itd mi nie pomoże, bo ma to w nosie. I tak było całe życie! Kontrolowała mnie na wszelkie sposoby, nic nie robiła czego potrzebowalam poza tzw minium do życia. Jak wyjechałam do pracy na sezon zaczęła mi wygarniać, że ona przecież wielka pani dawniej ona by się wstydziła w takim miejscu pracować! Tak właśnie mam ze sowimi rodzicami. Co bym nie powiedziała, co bym nie zrobiła będzie im żle. No ale skoro ma w nosie to, że chce im pomóc gdyby otworzyła ze mną działność to niech się bujają w tym swoim błocie sami. Ja na mieszkanie jakieś pieniądze sobie znajdę sposób by zarobić - nawet gdybym miała wyjechać za granice i pracować tam 5 lat! Druga sprawa to właśnie najlepiej jak myślę sama o sobie, planuje coś sobie sama to mi wychodzi. Pamietam jak kończyłam studia to też mi mówiła , że mi się nie uda, że ich nie skończę! Obroniłam je na 5 i 4! ale to tak ja jestem ta głupia i nic nie potarfiąca. Wyjazd do pracy sezonowej też sama sobie zorganizowałam i przywiozłam pieniądze, nie było tak, że przjechałam bez niczego. Jednak dla mojej matki działanie jej słabszej córki to nic nie znaczy, bo nie zarbiam tysięcy by jej pomóc ! Normalnie mam ich dość. Może faktycznie jednak powinnam znależć jakaś pracę normalną , wyprowadzić się a z czasem pomyśleć o wyjeżdzie gdzies za granice z daleka od tego bałaganu, skoro tak to wygląda. :( Nie mam już siły czemu oni tak postępują, zachowują się! Ona myśli, że dla mnie ta sytuacja jest wygodna . Nie dość, że przez nich jestem życiowo w czarnej d***e, to to, że mam słaby wzrok, że nie wiem czy bd mogła mieć operacje kiedyś z moją wadą, ze całe życie mnie wyzywała, że do niczego się nie nadaje, że nic nie umiem, wzmagało to we mnie lęk przez lata , że to na mnie nie zadziałało !!! Sama nadaje się do leczenia , bo jest tak zapatrzona też w siebie jak i ojciec. Nic nie mam od nich emocjonalnego wsparcia. Niestety skoro tak to sama sobie będę zmuszona poradzić. Moja matka nie ma żadnego wyczucia w moją sytuację , żadnej empatii , ale ja ja musze ją rozumieć, że ona jest biedna i wszystko straciła. Tak, a sama do pracy do kogoś nie poszła. Co jej z tej wiedzy, umiejętności? Nic. tyle co porobi papierów i uwaza się za najmądrzejszą. Nie umiejszam jej osoby, ale ona w ogole ludzi słbyszch mnie nie szanuje. W nosie za tydzień dzwonię tam gdzie pracowałam i jeżeli będę mogła tam wrócić to wyjeżdżam do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Nasze mamy. Nasi rodzice- ''bogowie''. Kiedys czytalam tai psychologiczny artykul o rodzicach toksycznych i despotach. I wiesz Twoj opis, moja historia i historia Autorki pasuja do niego ''jak ulal''. Tam rodzice uwazali sie doslownie za ''bogow''. Oni zawsze wiedzieli ''lepiej''. Mieli zawsze racje w kazdej sprawie i kazdym szczegole-:). Nie dopuszczali do siebie ZADNEJ krytyki. A jednak w ta ''gre'' graja obie strony. Ty sama napisalas,ze zaczynasz MOWIC otwarcie SWOJE ZDANIE i jestes oskarzana o pyskowanie. Mozesz zatem ich oskarzyc o despotyzm, brak zrozumienia. narzucanie swoich racji. I brak partnerstwa.Jak patrze na Twoja mame, to ona w niektorych sprawach przypomina mi moja bardzo neiczula matke ( nigdy mnie nie przytulila), ktora jest takze mega despotyczna Osoba. Ona od najmlodszych lat do wszystkiego sie wtracala. Odrzucila mnie totalnie, gdy zachorowalam, bo jak moglam nie wyzdrowiec, i ona musiala znosic fakt,ze jej corka nie ma wlosow...Potem ciagle mi wmawiala,ze nikt mnie ''nie zechce''. Do nieczego nie dojde w zyciu. KAzdy chloapk byl ''nie taki''. Jeden za brzydki, inny za glupi, nastepny bez studiow. Inny z rodziny patologicznej. Gdy zakochalam sie za zaboj w moim mezu to przedstawilam go rodzicom przed oswiadczynami. Oczywiscie tez byl ''gorszego sortu'', bo pochodzil z bardzo biednej rodziny. Ale tu sie pierwszy raz postawilam..co skonczylo sie wyrzuceniem z domu ''na zbity pysk''ze tak sie wyraze dosadnie. Coz potem nasze relacje jako tako wrocily do porawnosci ( ale mi pozostal niesmak i poczucie niesprawiedliwosci). Moja mama ciagle wtracala sie w nasze zycie. Gdy moj maz na studiach wyjechal na Alaske w programie ''work and travel'' to wyobrazcie sobie,ze dzwonila do mnie codziennie,ze on mnie zostawi ''dla Amerykanki z domem'' bo jej to jakas wrozka powiedziala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie się marzyło by zostać stylistką mody. No ale nie wiem... nie było by to moje zajęcie zarobek, tak bardziej hobbistycznie, ale nie moja matusia wymyśliła razem z ojcem, że ja chcę się głupotami zajmować! Właśnie jak bym już mieszkała sama to bym taki kurs skończyła, nauczyła się kilku języków najpierw z neta, a potem na kursach i jakaś pracę bym znalazła, ale oni przecież ty jesteś głupia!!! Matko boska nie mam siły chce mi się płakać!!! Nie jestem głupia, ale oni całą moją duszę wrazliwość najchetniej by zmienili w coś co spowodowało by bym stała się jakim nadczłowiekiem albo cudem by sie mogli pochwalić. Nie tak nie będzie. Skoro nie chca mi pomóc, w nosie mają moje lata, moje plany , sprawy i życie to w tym roku się od nich odetnę chocbym miała jeść tynk ze ściany i pracować fizycznie po nocach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Jak wynajelismy kawalerke to byla za mala. Jak trzypokojowe mieszkanie to tez nie takie, bo pietro za wysokie. Gdy wyjechalismy do Walii i zaszlam w ciaze to intuicja mi podpowiadala,ze mam rodzic w Polsce. A ona wydzwaniala i darla sie na mnie,ze przeciez w Anglii sa takie super warunki. Pamietam,ze wtedy ''GORA'' mi pomogla,moze dlatego,ze chodzilo o zycie mojej corki. Przysnil mi sie aniol, ktory mi wrecz nakazal,ze mam byc w odleglosci 10 minut od szpitala bo moje dziecko umrze. Wtedy najblizszy szpital w Walii byl 40 minut jazdy samochodem. Ja wrocilam do Polski. Wynajelam mieszkanie doslownie 5 minut od szpitala. Porod zaczal sie nagle, byl bardzo krotki czas na uratowanie mojej coreczki- doslownie pamietam jak jechalam na sale operacyjna biegiem. Moja coreczka nie oddychala, ale udalo sie ja uratowac. I chirurg pwoeidzial,ze mialam ogromne szczescie, bo wystarczyloby 10-20 minut i dziecko by nie przezylo. I widzicie co by bylo gdybym sie posluchala ''nieomylnej'' mamy? Bylaby tragedia. Nie ma ludzi nieomylnych. I sama piszesz- ze Twoja mama popelnila sporo bledow wychowawczych. Rozmawiaj z nia o tym czasem. Moze dotrze do niej,ze nie moze tak Toba drygowac - jeszcze z pozycji ''wszystko wiedzacej'' i ''majacej zawsze racje''. Tak pisze,ale czasem wiem,ze to utopia. Ze ona sie nie zmieni. Gdy bedziesz jej o tym mowila nazwie Cie niewdzieczna corka, i powie ''ze nic nie rozumiesz''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze matki to w jakimś innym wymiarze żyją. :(. To jednak ty też w toksycznej rodzinie się wychowałaś. Dobrze, że znalazłas sposób na to by z tego wyjść i żyć swoim życiem i jak widzę bardzo dobrze ci się to udało. A przy tym nie straciłaś chęci do życia i jesteś taka optymistyczna :)! Gratuluję!!! Jakbym jej powiedziała, że jest despotyczna o czym pewnie ona wie , ale się nie przyzna, bo to nie jest normalna cechą chcieć ludzi kontrolować, co mają robić etc. Moi rodzice oboje mają takie cechy, wszyscy mają sie im podporządkowywać swoi ludzie czy nie swoi, nieważne czy ktoś chce czy nie. Czasami myślę, że dobrali się idealnie pod tym względem mimo róznic w charakterach. Kiedyś stoję przy ojca pracowniku coś powiedziałam to o mało mnie wzrokiem nie zabiła bo to mi "nie przystoi" i jej się nie spodobało. Ok brakuje mi troche ogłady, ale gdzie mam ja nabywać jak ciągle tutaj tkwię, a ona by chciała bym była powabna, umiała się w każdej sytuacji zachować, taka nietypowa sama nie wiem. To wszystko jest do nadrobienia pod warunkiem, że się zacznie zyć przebywać z odpowiednimi ludzmi a nie w domu" wariatów". Mojej jaki facet mi się nie podobał nawet platonicznie to każdy był zły, nawet jak nie był jakimś bad boyem. Śmieszy mnie to, że ja np widzę wady w swoim wyglądzie , że to mam nie takie , albo to- co do facetów oni wiedza o moich wadach tych których znałam , ale jakoś nie robili z tego problemów. Powiedzieli mi za to, że mam sztywnych rodziców, matka jest wygodnicka a mi brakuje pewności siebie i normalnego życia. Moja nie chodzi do wróżek, sama tak przewiduje moją przyszłość i wszystkich dookoła, tyle, ze szkoda, że swojej tak nie potrafiła przewiedzieć na stare lata. A robi się taka zgorzkniała , taka upierdliwa czasami, że ja nie wiem to nie jest kwestia wieku. Przecież są ludzie którzy mają skromne zycie, są uśmiechnięci , życzliwi zadowoleni z życia, nikomu żle nie życzą i z takimi to aż miło spędzać czas, a nie tak jak z moimi nasłucham się wywodów ludzi mam się bać bo są żli, faceta nie znajdę bi są wszystko podli , niedobrzy, nie będę nigdy traktowana tak jak chcę itd. Normalnie uszy mi więdną. Rozumiem,że przez sytuację mają takie podejście, ale też powinni trochę wyluzować nad swoimi podejściem i nie uważać wszystkich ludzi za zło całego świata. Myślę czasami , że taką energię jaka się nawet słowami puszcza w świat taka do nas dociera. Tu o dobrą i pozytywną energię z optymizmem trudno, moja matka mi gada albo o chorobach , albo od razu o śmierci bo nie ma swojego mayątku. Dostaje szału. Może tak czas się odciąć od tego, zmienić myślenie , no ale ja im nie przetłumaczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona mi potrafi za swoje błędy powiedzieć, że mnie "znienawidzi". Nie męza, nie siebie tylko mnie. Co ja bogu winna jestem tej sytuacji kiedy oni się tak rządzili ja miałam 11- 12 lat. :S. Dla mnie to jest brak odpowiedzialności i ich myślenia, a mnie tak samo wychowali bym "nie myślała". i wiecznie była zależna od nich zdania, tłumaczenia się itd. Moje myślenie dla nich oznaczało głupotę. Już jej siostra moja powiedziała, że to tak nie działa, że ona może wszystkich krytykować, a ją nikt nie. Na co ona się zbulwesrowała , pokłóciła z nią i tyle było z rozmowy. Dlatego moja siostra też nie chce z nią mieszkać bo wiecznie są o wszystko awantury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To i cały czas mój wewnętrzny głos mówi, że nie powinnam tu ani być, ani żyć. Może to, że tak pomyślałam z tą firmą ostatnio , wcale nie jest takie dobre. Może czeka mnie jakieś inne życie gdzie indziej w spokoju od tego bałaganu. Szkoda, że z tej oferty pracy u tego faceta zrezygnowałam bo byłam przekonana, że ten pomysł razem ze mną mama podchwyci się uda , no ale teraz nie będę robiła z siebie wariatki i odkręcała tego bo facet powie, że jestem jakaąś niepowazna. Tak to jest jak się człowiek angażuje w coś z rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Cos mi sie przypomnialo. Polecam Wam OGROMNIE Dziewczyny ksiazke, ktora mi osobiscie bardzo pomogla: Louise Hay ''Mozesz uzdrowic swoje zycie''- to jest ksiazka napisana przez wybitna Pania psycholog i jest tam zbior afirmacji. I sposobu ich stosowania. Mi te pozycje polecila terapeutka ,bo musialam starac sie przepracowac i ''przeprogramwoac'' swoj umysl i schematy myslowe. Zapewne wiecie,ze nasz umysl dziala jak komputer? A podswiadomosc ''odtwarza'' slowa, zdania, jakie sie slyszy szczegolnie do osmego roku zycia. Podswiadomsoc robi to niejako ''mechanicznie'' Dlatego, gdy jako dziecko slyszy sie slowa typu ;''jestes do niczego''. . ''wszsytko robisz zle''.''nic z Ciebie nie bedzie''. ''jestes zerem'' itd to przez cale dorosle zycie te zdania moga sie dosownie ''wlaczac'' w chwilach zalamania, w gorszych okresach zycia. I ta ksiazka uczy tego,ze gdy przyjdzie Ci taka mysl do glowy automatycznie zastepuj ja mysla przeciwstawna - pozytywna. Jest szansa na to,ze umysl z czasem nie bedzie powielal tych negatywnych wzorcow, bo uda Wam sie je zastapic, czasem to dziala,ale to praca na lata.Niestety. Do ''Gosicia' to widze,ze fajnych mezczyzn ponzwalas. I sporo racji mieli. Zobacz oni stojac z boku zobaczyli w Twoich rodzicach ich ulomosci. No i zobaczyli w Tobie PIEKNA Kobiete-:) Ja uwazam,ze warto probowac realizowac marzenia. Nie zakladac,ze sie uda. Czasem moze sie nie udac. Mam taki ukochany cytat z ksiazki ''Greg Zorba''. Tam jest opisana historia pewnego inzyniera, ktory podejmuje sie bardzo trudnej i skomplikowanej budowy. Gdy po wielu trudnosciach mu sie to udaje to cala ta konstrukcja po prostu sie zawala. On stoi na szczycie gory, patrzy na to wszystko i mowi ; ''jaka piekna katastrofa''. Zawsze sobie to przypominam gdy nie wychodzi mi cos w zyciu. Napisze Ci cos jeszcze co mi przyszlo do glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Pomyslalm sobie o Twoim marzeniu bycia stylistka. Ja keidys marzylam by malowac obrazy,albo projektowc wnetrza,ale skonczylam malarsto i grafike. Pracowalam w agencji reklamowej w Polsce. Ale w jakims sensie, na malenka skale zrealizowalam swoje marzenia. Co nie do konca okzalao sie tym czym mialo byc-:) Wpadlismy na pomysl z mezem by w Walii kupowac domy w bardzo zlym stanie- prawdziwe rudery i je samodzielnie remontowac. Ech....wszystko fajnie,ale po 10 domach ( teraz jedenasty na ''tapecie'') mam tego serdecznie dosyc. Plan byl taki - kupic dom, przeprojektowac, wyremontowac i odsprzedac. Wszystko fajnie, tylko,ze wszystko robimy sami. A ja nie cierpie tego wyburzania scian, wywozenia gruzu, skuwania kafli, zrywania 5 warstw tapet. Ja lubie etap gdy moge sobie ten domek rozrysowac, przeprojektowac. Dobierac tapety....kolory scian, galzure do lazienki, szukac starych wiktorianskich kominkow ( podnosza wartosc domu), a to jak mozna sie domyslic jest etap koncowy. Natomiast gdybyscie nie mialy pomyslu na dzialalnosc i mialy faceta zlata raczke, ktory umie WSZYTSKO jesli chodzi o sprawy budowlane, to Wam bardzo ten pomysl polecam- szczegolnie jesli chodzi o Walie- wyglada to mniej wiecej tak- kupujecie domek za 30.000 funtow. Przez 2- 3 miesiace go odnawiacie ( koszt to jakies 5000 funtow ) przy wlasnej pracy od rana do wieczora i sprzedajecie za 55.000-65.000. Ryzyko praktycznie zadne,ale co sie czlowiek narobi to masakra-:)Jezeli uda Wam sie wyremontowac przynajmniej 3 domki w ciagu roku to na czysto ma sie jakies 80-90.000 funtow, to sa juz niebagatelne pieniadze jak na Polske. My dzieki temu po 3,5 roku mozemy wrocic do Polski. Kupic tu mieszkanie badz domek. Nasz ostatni dom to dom w centrum stolicy Walii- w Cardiff- duzy, czteropokojowy. Byl w tak fatalnym stanie,ze naprawde sie zastanawialismy czy nam sie uda. Teraz jestem zdania,ze powrwalismy sie z ''motyka na slonce''- ale nie ma wyjscia - musimy to skonczyc. Gdy uda nam sie go wynajac to bedzie 1200-1500 funtow miesiecznie. Na Polske to calkiem przyzwoite pieniadze. Napisalam to, bo wyjazd za granice otwiera zupelnie inne perspektywy niz praca w Polsce. W ciagu kilku lat bardzo ciezko pracujac mozna sie naprawde zabezpieczyc finansowo. Ja opisalam moj pomysl,ale mam tu znajomych Polakow i uwierzcie mi,ze wielu mlodym ludzim udalo sie pokupowac domy, dzialki w Polsce. Jest duzo latwiej. Na pewno trzeba ciezko pracowac, i raczej zyc skromnie, a nie szastac kasa, ale gdy patrze na to to wiem,ze te 3,5 roku tutaj to byloby 30 lat w Polsce. O ile by sie udalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Pomysl na prace jako stylista. Wpadlo mi do glowy,ze moglabys te prace traktowac w malej skali jak hobby- gdybys chciala. Moglabys na przyklad zalozyc bloga, w ktorym bys tworzyla swoje autorskie stylizacje. Czesto to kwestia kreacji i podejscia. A nie kasy. Ja mam przyjaciolke ( jak widziecie wielu artystow ma odjechane pomysly), ktora kupowal ciuchy w lumpeksie i tworzyla z nich fajne kolaze, potem zaczela szysc ubrania. Docelowo zaintersowala sie ubraniami dla dzieci. SAMA je projektuje i szyje. Po 3 latach ma juz mala firme, zatrudnia jedna szwaczke i maja full zamowien. Dostala nawet jakies dwie branzowe nagrody. Zaczela te prace w Anglii. Troche z nudow, bo siedziala na maciezynskim... Polska. Polska jest cudownym krajem, pieknym miejscem. I nie ma dnia bym nie tesknila za Polska. Emigacja to bardzo trudny temat:(:(:(...jednak my po studiach mielismy tak pod gore,ze msakra. Moj maz pracowal w cukrowni na kierwoniczym stanowisku po studiach ekonomiczno-rolniczych, i zarabial 1200zl na czysto:(,ja zostalam kilka razy oszukana - raz babka mi nie zaplacila za kilka namalowanych obrazow, inny cwaniaczek z kwiaciarni ciagle przyjmowal ludzi ''na probe'' na miesiac i 0 kasy. Pracowalam na pol etatu w agencji relkamowej, mielismy razem jakies 1800-2000 zl, a wynajem mieszkania w Bialysmtoku kosztowal ponad 1000zl plus prad i teleon:( Jak zlikwidowali te cukrownie to moj maz pojechal do Londynu. Przez rok zylismy w rozlace. On pracowal na 2 etaty ( w dzien na budowie, a w nocy w szpitalu jako pomoc pielegniarska). Udalo mu sie dzieki temu odlozyc kase na nasz pierwszy dom do remontu. I jakos to poszlo. Ja do tej pory mam jakis rodzaj strachu by uzalezniac sie od rynku pracy w Polsce:( Ale to sa moje kiepskie doswiadczenia....i mysle,ze to rzutuje na moj punkt widzenia. Znajomi mi mowia,ze zmienia sie na plus.Ze pracodawacy zaczynaja szukac pracownikow,ze nie ma juz pensji 1200zl i tesktu ''na twoje miejsce jest 100 innych osob''. Mam nadzieje,ale jakos nie potrafie w to uwierzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pomysły na jakieś nie wielkie, ale takie małe zajęcia by na moje życie było mam. Sama myślę, może jakbym mieszkała w dużym mieście szukała bym na jakiś flohmarktach staroci i chciała bym remontować stare meble. Na razie to marzenie. Z wyjazdem do UK jak wyjdzie z Unii to już nie będzie tak kolorowo. Moi znajomi niedawno wróicli. Tam im żyło się dobrze, no ale postanowili wrócić, a tu znowu jakaś bida z nędzą. Mówią, że do Uk zawsze mogą wrócić , ja niestety jakbym miałabyc tam nowa to chyba wolę już kraje północnej Europy na dorobek przez kilka lat. Za naprawę swojej psychiki to się zajmę jak się wyprowadzę stąd. Nawet teraz jak sobie pomyślałam o pracy w sezonie nad morzem to jakoś tak lżej mi się zrobiło. To zawsze jest dla mnie jakieś rozwiązanie co prawda na 3-4 miesiące, ale też pieniądze nie są złe jak na Polskę. Oszczędze sobie jakieś pieniądze z tej pracy, wróce po rzeczy do domu i spadam stąd. Dość mam tego marudzenia, a przede wszystkim tej krytyki. Sama chcę sobie znależć jakiegoś psychologa, zapisać się na wolontariat, jakiś kurs. Być może nie jest mi pisane posiadanie swojej działności, ale nikt nie powiedział, że moje życie z tego powodu ma być gorsze. Jak by nie patrzeć nie będę niczym uwiązana i będę w końcu wolna. Wolna co nie oznacza, że mi palma ma odbić z tego powodu. Za duża już jestem na to. Na imprezowanie nie wiadomo jakie też, chociaż potaczyć bym poszła bo nie byłam wieki i brakuje mi takiej aktywności jak młodzi ludzie mają w miastach. Wiesz ja już chyba tu wspominałam wcześniej. Szukałam pracy w centrum Polski. Jedna babka sklep intenetowy , branża odzieżowa akurat mi pasowało bo mam taką szkołę średnią. Też jestem trochę dusza artystyczna tyle, że potencjał nie wykorzystany. Wcześniej miałam zapędy filologiczne i byłam na studiach, ale za cięzkie no bo jak się nie miałao prywatnie jezyka by podnieść sobie poziom to ten z liceum na podstawach mi nie wiele dał. No ale wracajac do tematu, sklep internetowy. Babka wymagała znajomosci branży odzieżowej , 2 języków. Ja umiem angielski teraz na pozomie zaawansowanym. Drugiego mogła bym się np nauczyc bo wiadomo, że z klientem z grubsza są te same zwroty. I do tego znajomość pozycjonowania stron i informatyki. KIedy zapytałam jej jakie jest wynagrodzenie? Nie potrafiła mi powiedziec, ale że tragedii nie ma. Inna jakaś siedziba tutaj oddział reklamacji też 2 języki i ta sama śpiewka, że nie podadzą widełek płacowych. Powiem ci, że nie wiem ale jak rozmawiam ze znajomymi w centrum Polski to nikt jakiejś super mega pracy nie ma. Moja znajoma ma 3 kierunki studiów , zna język niemiecki , dojrzała kobieta po 40 nie może zmienić pracy na lepszą. Tak, więc w PL to może jednak wiele zalezy od tego co ma się w głowie, jak i jakie się ma plecy. Moja 2 znajoma po bio-technologii doktorat zrobiła , 31 lat dziecko urodziła chce iść do pracy w zawodzie nie ma gdzie. Jej branża chyba lepiej się rozwija za granicą. Też załamauje ręce, że po co jej to było. To nie, że jakieś głupie dziewczynki wypacykowane , że buzia loczek tips na kciuku. Całkiem normalne i mają problemy z pracą, więc nie wierz we wszystko co ludzie mówią. Może ty byś miała już inaczej bo byłaś za granicą, masz lepsze większe doświadczenie niż co niektórzy w PL i byś dostała bardziej z perspektywami pracę i lepiej płatną. Może nawet na próbę możesz wysłać CV i zobaczyć czy ktoś się odezwie, przeprowadziła byś rozmowę tel czy na skypie i byś coś wiedziała sama :) jak to jest z tym rynkiem pracy w PL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chłopak mojej koleżanki co byli w UK, znający dobrze angielski po 3o grubo chciał pracę za 400) w PL brutto. Facet mu zaoferował 2500 góra. No i jeżeli on ma za to utrzymać siebie, żone i dziecko plus mieszkanie to słabo. Tak, więc widzisz , że co osoba to inne odczucia. Może w zachodniej Polsce to lepiej wygląda, ale naprawdę w PL by dobrze żyć na jakimś poziomie trzeba mieć firmę i tyrać własnie 20 lat by mieć coś swojego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm tak pomyślałam , że zawsze ten sposób , który opisujesz, że lubisz rysować, projektować i bawić się aranżacją wnętrz możesz gdybyś chciała wrócić do Polski i się tym zająć. Z tego też są fajne pieniądze, ale ty jesteś w tym lepszym położeniu, że masz w tym duże już doświadczenie, a nie jak wszyscy po studiach jak zielona trawka, więc też pewnie klientów by ci nie brakowało. Nawet czytałam kiedyś o małżeństwie, które nie stac było na nowy dom, tak więc kupili działkę z jakimś małym starym domkiem. To chyba było na muratorze albo stronie o wnętrzach jak ost czytałam. Odremontowali , sami doprowadzili wszystko by było ładnie cacy i zamieszali. No dobra nie tak od razu , że w miesiąc czy 2 bo też mieli mały budżet, ale liczą się chęci, wsparcie i działanie. Wszystko można, tylko w PL trzeba mieć bardzo dużo zaparcia do osiągnięcia celu. Ty masz to dobre położenie, że nie jesteś sama i masz doświadczenie. Moich rodziców znajomi też kupili dziąłke w górach , zbudowali dom sprzedali i robią następny na sprzedaż. A jak góry to wiadomo, że zawsze zysk będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Hej dzieki za szczegolowe info. W sumie mam podobne relacje od przyjaciol w Bialym,ze rozowo nie jest. Ja i tak wolalabym robic to co robie. Malowac obrazy i wstawiac do galerii w Cardiff i Bristolu. Myslaam tez tak jak Ty o meblach. Pomysl bardzo ciekawy. I sprobuj koniecznie. Nawet na 1-2 egzemplarzach. Ja w Walii 2 szafeczki calkiem fajnie pomalaowalam i sprzedalam ( kupione za grosze na pchlim targu). Moj maz bedzie tutaj jezdzil na 4 miesiace na kontrakt ,bo nie chce szukac pracy za 1800 w Polsce. Nie ma to sensu. A pracuje w bradzo dobrym szpitalu i sami mu proponuja taki rodzaj zatrudnienia. A Twoj koelga nie odlozyl za granica na mieszkanie? Gdyby mial mieszkanie to 2500 na poczatek nie byloby takie fatalne-:) My na bank kupimy mieszkanie, dom w Cardiff wynajmiemy.Wpadnie nam co miesiac 1200,moze maks 1500 funtow. Wiec w ogole nie bedziemy szukac pracy na etacie. Mi sie prawde mowiac w ogole to nie usmeicha, bo ja ostatnie kilka lat pracuje jedynie na wlasna reke. I bardzo sobie to chwale-:) Zreszta kocham niezaleznosc-:) Ale oczywiscie sa fajne opcje pracy w Polsce, na etacie takze. To jest tez chyba kwestia osobowosci- ja mam troche anarchistyczno- zbuntowana i trudno mi sie czasem dopasowac do innych ludzi, czy wymagan ''szefa''. Mysle,ze gdybys nawet pracowala na etacie to na ''boczku'' moglabys dziabnac sobie cos hobbistycznie. Czy jakis mebelek pomalowac, czy cos innego- co lubisz. Na zasadzie sprawdzenia jak to wychodzi, i czy w ogole-:) Pomysl z wyjazdem na prace sezonowa,dla mnie BOMBA.Sama bym nad morze pojechala,ale niestety maz, dziecko.,obowiazki-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Co do szukania pracy na etacie to mam jakas okropna awersje. Boje sie,ze uslysze tekst o ''zmywakach'',itd...mam tez szereg bardzo niefajnych doswiadczen z pracodawcami mijajacymi sie z uczciwoscia,ale kto wie....moze na zasadzie eksperymentu sprobuje czegos poszukac. Jej ja chyba wiem o czym Ty piszesz- ten artykul z ''Muratora'' chya takze czytalam. CUDOWNY pomysl mieli Ci ludzie. Jesli to o nich chodzi. Oni kupili stare siedlisko- tez taka rudere, z wielka dzialka i zaczeli remont. Pisali o tym chyba blog. To takze byly artystyczne dusze. Ja bylam zachwycona tym projektem i ich dokonaniami. Szczerze mowiac to mi dodalo skrzydel. Ja rozumiem ze to sie robi etapami. Bo dom w Cardiff tez juz prawie 6 miesiecy remontujemy, a w polowie jestesmy. Tez etapami to robimy-:) A Twoi znajomi, ktorzy zbudowali dom w gorach? To byl domek w takim stylu goralskim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do mojego kolegi z zagranicy to dużo by pisać, bo znałam go 9 lat ponad...i raczej nie będę ci opisywać tego na forum, bo wyszła by mega historia naszej znajomości i tego jak ona wyglądała. Ne wiem teraz co robi, zakończył ze mną kontakt w grudniu po tym jak przygruchał sobie swoją starą nową koleżankę ..na moje miejsce kiedy miałam do niego wyjechać w styczniu i pożegnał się ze mną bardzo po chamsku i w bardzo złym tonie. Podobno jak się skumali razem gdzieś wyemigrował poza Uk jeśli mam w to wierzyć. Wynajmował jakiś dom od landlorda tam, ale sam jakby dostawał za to hajs, więc nie wiem jak to wyglądało do końca bo nigdy u niego nie byłam. Biedny nie był, miał dobrą pracę w budowlance w UK. więc pewnie coś odłożył, ale mówił mi coś, że nie może kupić domu bo nie ma żony i chce z kumplem coś na spółę. ALe czy to wypaliło to nie wiem i pewnie się nie dowiem, no chyba, że za pół roku znowu się obudzi i zacznie mnie przepraszać za swoje złe zachowanie i tak jak to miało miejsce rok temu i wczesniej też. Miałam z nim generalnie uczuciowy rollecaster przez wiele lat- najpierw mnie poznał na necie, okłamywał, potem jak wyszła prawda, że nie jestem sam ta jego go zdradzała, jeszcze miał syna jak mnie poznał , płakał mi wirtualnie w rękaw, potem przyjechał do PL , potem się kłocilismy ze mnie zostawił kiedy ja wiele dla niego poświęciłam. Strasznie mnie zranił. Dalismy sobie na 4 mies spokój bo się kłóciliśmy bez sensu . Po tym czasie znowu zaczał ze mna rozmawiać a ja go traktowałam z dystansem , byłam nad morzem to mi mówił, że teskni, ze co ja wyprawiam jak mu powiedziałam po tylu latach prawdę co o nim myślę, bo grał na moich uczuciach...no i potem mnie przepraszał,, że mi wynagrodzi to wszystko ble ble ble . 3 miesiące było ok codziennie gadalismy na skypie i znowu się zjebało z jego winy. Nie pierwszy raz , ale teraz to mnie tak zirytował z tą kolezanka która go odwiedziła i postanowili, że beda razem wtedy kiedy chciał mnie do siebie ściągnąć?!, że było spierdalaj.... W 5 minut skończył ze mną znajomość, która trwała tyle lat. Ryczałam przez niego w życiu 3 razy i to tak ,że raz chyba z kilka miesiecy nie mogłam dojść do siebie. Teraz jak mnie kopnął w tyłek to samo...no ale jak mam o nim pisać to powiem tak " to nie był grzeczny facet". Gdyby był normalny to by się ułożyło, ale z 1 str pewny siebie a z 2 bardzo zakompleksiony mimo, że inteligenty jak diabli. Zbierałam się po nim długo, ale nie powiem są dni, że strasznie mi go brakuje. Ale teraz po tylu szansach ile mu dawałam , ile wybaczałam nie chce go w swoim życiu mimo tej tęsknoty, bo bardzo wiele wulgaryzmów mi powiedział i żle się zachował w stosunku do mnie. Wiesz teraz jak zginęła ta Polka w Egipcie, on kiedyś tez mi takie coś propnował tyle, że ja jadę z nim po 3 miesiacach znajomości na jakaś wyspę. Nie pojechałam. Póżniej mi wywalał , że głupia byłam bo nie zaryzykowałam, cóż kto wie gdzie by się to skończyło. Biorąc pod uwagę fakt, że poznałam go przez lata jak się zachował w stosunku do mnie nie raz, nie zdziwło mnie by gdyby mnie na jakiejś wyspie zostawił i radż sobie sama. Boże dobrze, że wtedy z nim nie pojechałam nigdzie i zapaliła mi się pomarańczowa lampka w głowie. To było wiele lat temu. Po dzisiejszej akcji z matką no nie wiem... co mam robić, Może zmieni jeszcze zdanie, ale jak mam się tak szarpać to szczerze odechciewa mi się takiej stabilizacji życiowej. Hobbistycznie na pewno coś sobie znajdę bo będę chciała się wyżyć artystycznie :). Znajdę sobie jakieś małe dodatkowe żródło utrzymania, ale na razie chce po prostu odpocząć , zebrać fundusze przez wakacje i w końcu się stąd wyprowadzić bo nie mogę patrzeć, ile lat tu zmarnowałam. Podoałam ci info bo nic mi nie szkodzi to przecież. Weż też pod uwagę, że strona Polski B różni się od tej w centrum przy Warszawie albo na zachodzie Wrocław / Poznań. Moja inna koleznaka skończyła finanse z turystyką tam i tez nawet ma fajne zarobki we Wrocławiu. Ty chyba jednak myślisz o powrocie w swoje strony? Też bym chciała już stabilizację jakaś osiagnąć, ale z 2 str ja jestem ciekawa jak się żyje w innych miastach, krajach . Nie chcę się tak zakorzeniać jak nie mam po co teraz. To byli rodziców znajomi nie moi, ale tak w stylu góralskim i sprzedali go za jakaś fajną cenę, ale nie znam szczegółów. Tyle co mi się o uszy obiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Powiem Ci z doswiadczenia,ze bardzo fajnie jest moc zmienic kraj, poznac innych ludzi, zupelnie inny swiat. Pierwsze miesiace w Walii byly dla mnie zachwycajace- szczegolnie jesli chodzi o przyrode. Ja mieszkam na przyklad w malym miasteczku otoczonym gorzystym krajobrazem i dolinami. Z okna mam widok na gore-:) To na poczatku bylo dla mnie niesamowite. Zwiedzilismy Walie, bylismy w przepieknej, ajkowej Kornwalii. W ogole ten ''kwalek'' Anglii bardzo mi sie podoba. W przeciwienstwie do Londynu, ktory mnie nie zachwycil:( A na przyklad Cardiff jest piekne, polozone nad zatoka, jak Gdansk ma wspaniala dzielniece z pieknymi apartamentami- Cardiff Bay-:) Mnostwo artystow, fajne kawiarenki i disagnerskie sklepiki z odizeza i bizuteria-:) Mysle,ze dopuki jestes mloda i wolna to WARTO pojechac w swiat, bo to wspaniala przygoda. Jednak gdy juz osiadzie sie na emigracji to zaczynaja sie minusy,dochodzi ciezka harowa, monotonia i samotnosc. Oczywiscie w przypadku gdy ma sie plany powrotu, bo znam ludzi, ktorzy pracuja za granica- jezdza sobie na wycieczki, do SPA, wydaja na ciuchy, i nie martwia sie zbytnio przyszloscia. Ja niestety mam ta polska ''skaze'' i zawsze mysle o przyszlsoci. Tutaj mielismy wiele dyskusji i Anglicy za nic nie moga zrozumiec - bo kiedys im powiedzialam,ze my Polacy musimy miec cos na ''czarna godzine''/ A Oni jaka ''czarna godzina'', co to w ogole jest. Czy to chodzi o wojne-:) Oni maja takie poczucie bezpieczenstwa....ale teraz tez zaczyna sie to powoli sypac, bo warunki zycia w Anglii bardzo sie pogorszyly ( ogromnie wzrosly ceny wynajmow, szczegolnie w duzych miastach.). Ja na pewno wroce do Bialegostoku. Bo tam spedzilam studia, poznalam mojego meza, mam tam wielu przyjaciol, i rodzine ( czesc jet super i nie toksyczna. Mam tez fenomenalna tesciowa- co jest pewnie zadkoscia,ale moja tesciowka okzala mi DUZO wiecej serca niz rodzona mama:( - tez CI takiej zycze-:) Jak bedziesz miala meza to neich Ci sie w ''pakiecie'' trafi. Ja ogolnie to interesuje sie tematyka budowlana, a raczej budowlana z naciskiem na nowe pomysly, ciekawe aranzacje wnetrz. I pewnie w Polsce sie to nie zmieni. Mysle,ze kupimy mieszkanie do remontu. Jak to agencje w Anglii i w Polsce nazywaja ''z potencjalem'' i sobie poszlaeje znowu-:) Moze jakies plany - kiedys tam i nam w Polsce wypala, jesli chodzi o budowe domu. Nie trace nadzieii,ale chcialabym by byl to artysyczny projekt. No i troche czasu musi minac, na zebranie kapitalu, na odpoczynek. na pomysl, kreacje. Nie wiem czy to bedzie 5 lat czy 10-:) Dla mnie KAZDY pomysl jes wazny. Czy to bedzie projekt broszki, czy projekt domu...-:) Fajnie,ze nad morze jedziesz. KONIECZNIE sie oderwij. Tak jak piszesz to interes z mama, chyba bylby dorga przez meke, bo Twoja mama nie potrafi byc elastyczna- i po prostu MUSI miec racje. Zawsze jest tak,ze jedna osoba jest szefem a inne osoby maja swoje zdanie,ale musza liczyc sie ze zdaniem tej osoby podejmujacej decyzje i ryzyko. Ja wiem,ze Twoja mama ma doswiadczenie,ale Ty jestes mloda i mysle,ze bardziej znasz realia rynku. Poza tym moglaby Ci zaufac. Skonczylas studia i ja widze,ze jestes naprawde bardzo inteligentna dziewczyna....i jeszcze jedno; Sama napisalas,ze duzo rzeczy,ktore zrobilas samodzielnie CI WYSZLY. Wiec to nastepny argument,ze mama moglaby Ci zaufac, ale jak ona Cie traktuje jak mala dziewczynek, ktora nic nie wie, i ''sobie nie poradzi'' to nie ma mowy o partnerstwie. Obawiam sie,ze Twoj pomysl na dzialalnosc wyszedlby sensowniej gdybys go sama przeprowadzila i zrealziowala,ale domyslam sie,ze brakuje CI kapitalu i to byloby troche za duzo jak na jedna Osobe. Zatem pomysl z wyjazdem nad morze wydaje sie byc mniej ryzkowny, pewniejszy. I cos na bank sobie na strat odlozysz. Ja Ci OGROMNIE gratuluje tej decyzji by sie odciac od tego domowego galimatiasu-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
A ten facet ''cizki typ''. Najgorsze jest to,ze czytam co o nim piszesz....mowi sie,ze to baby nie wiedza czego chca, ale dla mnie On jest typem zupelnie niewiedzacego czego chce faceta. Mam wrazenie,ze jak mu bylo ciezko, jak sie Tobie wyplakiwal i pewnie go wysluchiwalas, pocieszalas to bylo OK,ale jak stanal na nogi to nagle sam nie wiedzial czy chce byc z Toba, czy z jakas inna laska. Ciekawe czy jej nie zamieni na ''inny model''. Dla mnie tacy faceci sa mega niestabilni, nepewni...moze jak jaks laska ma nudne zycie i potrzeuje tzw.''wrazen'' to na romans sie nadaja,ale czy nadaja sie na meza? Chyba niekoniecznie. I bardzo slusznie Cie intuicja ostrzegala, by z nim na wojaze nie jechac....A tak w ogole wspolczuje. Ja tez kiedys zakochalam sie w alkoholiku , ktory udawal do mnie uczucie. I choc go rzucilam to przez tydzien zasypialam z winem zaplakana. Codziennie wino i ryk przez noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majka19 85
Przepraszam Was za bledy, literowki i brak polskich liter ( zawsze pisze za szybko i z bledami- taka ''uroda''-:) . A na koniec dzis juz nie pracuje. Ogolnie to ja dzis robilam trzy rzeczy naraz: malowalam obraz, pisalam z WAMI i jeszcze dla cory musialam zrobic zamowione placki ziemniaczane - mloda ma na nie ostatnio niezla ''faze''-:) Ale teraz koniec z praca. I czas na relaksik. Taki fajny link znalzalam. Ludzie piekne recznie robione i malowane meble tworza. Moze to bedzie takze dla CIebie ''Gosiu'' inspiracja: http://www.meblekuchennekuchnie.pl/wizytowka.html?id=46 Dobrej nocki Dziewczyny-:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurde trochę wcisnęłam się autorce w temat z jej ojcem. ale no u mnie też ta toksyczność gdzie się pojawia w rodzinie, bo gdyby jej nie było pewnie bym nie pisała. Autorka mam nadzieje, że wykaże się wyrozumiałością i mnie nie wygoni stąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczytałam się w temacie tej Polki co zginęła straszna tragedia. :((( i temu nie odpisałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też byłam w Uk miesiąc co jest to związane z tym kolesiem, ale no odwalił mi wtedy nr i wyszła lipa. Ja byłam niedaleko Leeds. I pózniej jeszcze jeździłam z tatą w jego sprawach na 2-3 dni do Uk. Na zachód Uk. Byłam też w innych krajach, ale dawno temu teraz się wiele zmieniło, więc nie będę wracać do tego. Nie wiem co mam powiedzieć na Uk chyba przez to, że związana jestem sentymentalnie z tym krajem przez tego typa to jakoś mam mieszane uczucia i chyba nie powinnam się jakoś wypowiadać czy mi się podoba czy nie bo za mało czasu tam byłam może miesiąc z hakiem. Są na pewno urokliwe miejsca małe miasteczka na południu bo tam przejeżdżałam pod Londynem od strony morza. No i byłam przejazdem w Londynie w korku staliśmy jak zabłądziliśmy na autostradzie , ale nie zwiedziłam go :). Anglicy tak żyją nigdzie im się nie spieszy, dom jaki jest taki jest po co remontować jak "stoi", pogoda w kratkę im nie przeszkadza, a odkładać może ci starsi odkładają ci młodsi żyją chwilą i nie dla nich myślenie o czarnej godzinie. U nas z kolei jest to spuścizna po ciężkich czasach, że nic nie było, cięzko było się dorobić czegoś. Jeden tv na osiedle to było wow. Teraz mimo, tego , że czasy się zmieniły wszystko jest to jakoś tak nie ma dla wszystkich tego dobrobytu mówię tu raczej o normalności, a nie życiu od 1 do 1. każdy ma tv i internet dawniej nie do pomyślenia, ale nie wszyscy są i żyją na tym samym poziomie dlatego dalej ciułamy grosze na swoje, na czarną godzinę itd. Anglicy tego nie zrozumieją. X Nie spiesz się, Co ma być to będzie, jeśli jesteście młodzi macie tam jako tako zycie i z czego się utrzymać to nacieszcie się tym co macie na razie. Z czasem może i inne pomysły wam się pojawią w związku z aranżacją wnętrz czy budową. Teraz możesz szlifować swój diament :) i zdobywać dalej doświadczenie. X Tak trochę, musiałam sobie tej mądrości swojej nabyć, ale ile błędów narobiłam w młodości z naiwności i nie znajomości życia, bo nie głupoty to też. Na podstawie własnie tych kilku błędów to moja mama opiera też swoją opinię na mnie, że jestem taka śmaka i owaka. Szkoda gadać. Ja chciałabym by ona po prostu mi pomogła to rozpocząć bo zna różne przepisy prawne, kodeks pracy oraz typowo biurowa papierkowa robota . Księgowość i ekonomia poduczyla może bym się coś od niej, no ale ona chce zawsze swoją wyższość pokazać, że wie najlepiej itd. Samo to jak skończyłam studia to takie zlewcze było, ah ty i co ty te swoje studia skończyłaś - dawniej poziom technikum. Nie nie chodzi o to tylko o to, że je skończyłam, pracę napisałam i obroniłam, chociaż lekko mi nie było. No, ale trzeba przecież moją wartość zaniżyć, nawet gdy ja mam ją oczko wyżej. Nie wiem, może wyczuwa zagrożenie, że jakoś jak kol wiek coś mi się zaczęło udawać samej i nie jest znowu do "d**y". Tylko to mi się mówi, że ja nie mam chęci. Przecież nie chciałam bym tak, że ona by to zrobiła , a ja miała bym w d***e. Jezeli by to było na mojej głowie to z pewnością bym się interesowała nawet tym co jest mi obce. No , ale jej nie wytłumaczysz. Ok może ja w ciągu 3-4 latach sama tez się tego nauczę i sobie pózniej sama coś otworze jak ona mi nie chce pomóc. Nie wiem. Kapitał uzyskała bym z UP, brakuje mi odwagi bo czuje , że mogę się pogubić w gąszczu papierów i biurokracji. Z tego co wiem, nawet przy dotacji ta firma musi działać ok 12- 13 miesięcy, więc tez dla mnie to nie takie łatawe, że sama sobie otworze jutro coś , a za 3 dni mi urośnie przychód. Ja bym chciała się zająć bardziej może marketingiem, tymi uslugami które bym miała robić fizycznie- jej bym częściowo zostawiła dokumenty, ale no może ona też już jest zmęczona i nie ma siły na to . Serio nie wiem, ale nie rozumie po co się zaaoferowywała z pomocą, jak teraz nie chce. Ważne też jeśli bym zaczeła to prowadzić jakaś mobilność. Ja nie mogę mieć prawa jazdy ze względu na wzrok, więc logiczne, że ona musiała by mnie czasem gdzieś podrzucić, chyba, że bym była w większym mieście są tramwaje itd. a wazna sprawe załatwiała bym przez taksówkę, hyhy. Wiadomo, że jak usługi to i jakiś sprzęt - no a bez mobilnośc ja nie dam rady czegoś przweiżć tramwajem czy taksówką. Nie wiem czy ona to rozumie. Przykro mi jest , że nawet jak coś chce to sama nie wiele mogę zrobić. Tak, więc chyba pozostaje mi wyjazd tak jak rok temu. Wakacje szybko zlecą, a ja będę miała jakiś swój grosz. Oby tylko pogoda dopisała, bo na razie to mamy maj zimno snieg i kamieni góra :/. Potem znowu się będę zastanawiała co dalej. Nie wiem albo zrobię jakiś kurs zawodowy , albo może studia. Zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym facetem to wiesz ja swoje przeszłam, ale gdzieś nawet podświadomie czułam, że ten facet i ta historia będzie miała swój dalszy ciąg...On miał kobietę - miał z nią syna, ale nie była jego zoną. Cos po kilku nastu latach zaczęło im się sypać...Rozumiesz po kilku nastu kiedy mnie poznał już z nią był i mnie ćwok okłamywał, że gdyby mi powiedział ja nie chciała bym z nim rozmawiać. Noo pewnie nie... a on zdążył mnie rozkochać, zbajerzyć i ogólnie no była petarda... Najpierw jako znajomi, a pózniej coś niby więcej jego z czasem też coś złapało i fajnie było, ale spieprzył to jak przyjechał do PL. A teraz te pół roku temu to miał taki podły plan , która predzej do niego przyjdzie z tą będzie. Ja nie pojechałam bo "przypadkowo" zaczęłam się przez 4 tyg żle czuć. Chodziłam po lekarzach na badania itd. zdrowa jestem . Potem jak mi już przestał gadać o wyjeżdzie w listop_adzie, bo przenieśliśmy to na styczeń tego roku bo święta koniec roku itd. to mi przeszły wszystkie bóle, i sobie przygruchał koleżankę. Sama nie wiem może jak ze mną już rozmawiał i mnie przepraszał z nią juz tez miał kontakt, a że ja odwlekałam wyjazd do niego to wyszła z tego lipa. No, ale chyba intuicja dalej dawała mi znaki, a jak juz byłam tak w niego wpatrzona, że wszystko bym dla niego zrobiła to w końcu mi się ciało zbuntowało. Coś na zasadzie nie i kij nie pojedziesz. Wszystko cię będzie boleć, ale nie pojedziesz. Jak ona pojechała do niego i ja się odezwałam zrobił mi taka awanturę o to. Może z 2 tyg wcześniej też się ze mną pokłocił, ale jego lakator go opierdolił jak mnie potraktował i się wstawił za mną obcy facet, a te mnie przeprosił. Cały dzień się do niego nie odzywałam nie odbierałam ani tel , ani skyp,a. No aż wieczorem się do mnie dodzwonił i zaczał kajać, że on nie chciał mnie tak potraktować, zdenerwować itd. Póżniej zaczęła się koleżanka i było koniec. Nie mam do siebie żalu, zrobiłam dla niego bardzo dużo i nawet więcej, ale nie będę tutaj opisywać wszystkiego, byłam odważna nie raz pod jego wpływem, ale on tego nie docenił. Kiedyś może zrozumie, że jak go inna zacznie bajerować i robić w konia, że ja dla niego byłam naprawdę dobra, on dla mnie tylko czasami... Mimo, że go tyle lat znałam to nie wiem czego chciał.,.. jak go ta jego kobieta zraniła, to zrobił się strasznie podły dla kobiet i przestał im ufać. Cóż ona bez powodu też z nim tak nie postąpiła, co zrozumiałam z czasem, ale nie będę już rozwijąć tematu. Jednak jak tak myślę mimo, że się już nie odzywa prawie ponad 5 mies kiedyś też się nie odzywał ponad rok, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że kot puścił mysz...w sensie, że przyjdzie jeszcze koza do woza. Nie wiem kiedy , ale przyjdzie gdzieś tak czuje. Tyle, że ja już po tylu aferach z nim gierkach kiedy znam go na wylot, wiem jak to będzie wyglądać, a znowu się w to ładować nie chce. Na nic mi jego przeprosiny, jego tłumaczenie,, że on nie wiedział co robi" "był zdenerowany" itd. Od alkoholu też nie stronił, co dziennie musiał sobie piwko otworzyć, a potem mnie wyzywać że jestem pojebana, że on pstryknie palcem i mnie ma i takie bzdety. Czasami nawet milczałam bo się bałam czy znowu mnie nie skrzyczy albo nie powie tak, że się rozpłaczę. Taki manipulant z niego straszny i dwulicowy facet, ale kiedy go poznałam złego słowa nawet o nim nie pomyślałam to wyszło po wielu wielu latach. Za każdym razem jak o tym myślę i do tego wracam do chodzę do wniosku, że coś z nim jednak było nie tak chociaż za wszelką cenę chciał to zatuszować. Nie chce takich ludzi już w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On na męża się nie nadawał. Nawet dziecka bym z nim nie miała , nie mogła mieć, bo on ma swoje jedno i jak to nazwał "więcej bachorów" by nie chciał bo jego syn jest idealny, wierna kopia jego, nawet lepsza. Czasami jak słuchałam tego jego synka 10 lat to mi włosy stawały na głowie. Nie ma co ojciec go wyszkoli, a jak będzie dorosły to ludzie będą się bać, wszystkie panny będą za nim latac, a on je będzie krzywdził. Maskara. Ja nie chciałam z nim romansu, ja chciałm z nim być. Bywało między nami tak, że mnie z niejednego bagna i doła wyciągał psychicznego . Jak płakałam to mi dzwonił . Nie ważne czy był zajety w pracy czy w domu, zawsze znalazł dla mnie czas. Motywował mnie bardzo, czułam się czasami jakbym w 1 dzien mogła góry przejść i dla mnie to było nic. Miałam w nim ogromne wsparcie, ale to też miało swoją cenę. Cały czas musiałabym pod internetem czy telefonem. Musiałam mu mówić gdzie idę i z kim itd. A jak gdzieś wyszłam to zaraz jakiś wkurw... Byłam dostępna dla niego zawsze czy on był za granicą , czy ja w pracy nawet mi wydzwaniał itd. W Polsce przy nim czulam się jak księzniczka z bajki. Wtedy Boże ile ja po nim wypłakałam... dzwonił pózniej i odstawiał jakieś szopy, potem mnie przepraszał no komedio dramat jeden po prostu był. Ja go odpychałam on znowu mnie pociągał do siebie i tak było przez wiele lat. Po tak długim czasie jak mnie zostawił poczułam się jak by mi ktoś tlen zabrał. Moja matka wiedziała, że to podły typ i mi mówiła, intuicja mówiła, koleżanki mówiły a ja dalej swoje. Jednak póżniej już zaczęłam to wszystko zauważać, a on mnie coraz bardziej sobą osaczał, że ja mam za nim byc i nikt inny, że należe do niego i w ogole. Fizycznie nigdy krzywdy mi nie zrobił, włos by mi przy nim nawet jeden nie spadł , ale emocjonalnie to miałam ciągle karuzele. Może dlatego los mnie od niego cały czas odsuwał, bo wiedział, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. W efekcie i tak mnie zostawił bo byłam dla niego za dobra. Chociaż teraz jak mówię o tym tyle czasu minęło, a ja jakbym była w jakimś otumanieniu uzaleznieniu od niego. Eh pisać bym i pisać mogła....ale nie co do tego wracać. X Jak czytam o tej Polce teraz tez mi się wydaje, że to była taka relacja jak moja, kobieta dla faceta wszystko - facet dla niej niewiele. Serce mi się kraje ile dupków łazi po tym świecie i krzydzi wrażliwe kobiety. Normalnie maskara. Ja w pewnym momencie to byłam w takim stanie emocjonalnym , że chciałam mu jakiś nr odstawić, ale powstrzymałam się dosłownie ostatnimi siłami by nic mu nie odwalić, bo zrozumiałam, że nie warto z nim zaczynać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dalej się zastanawiam czy mimo, iż go już nie ma w moim życiu bo sam odszedł czy się od niego uwolniłam? Jeszcze teraz jak o tym pisze to coś we mnie buzuje, bo tyle czasy to trwało. Póżiej myślałam o tym czemu własnie taki typ mnie znalazł i czemu się do mnie przyczepił. Wtedy też zrozumiałam, że jeżeli mam jakaś toksyczność w domu to takich facetów z problemami i niestabilnych będę przyciągać. I tak się dzieje, dlatego teraz nie chce byc z nikim. Tzn chce, ale z kimś normalnym, a nie jak małpka w zoo dla zabawy. X Jejku marzy mi się kiedyś coś w stylu prowansalskim, albo angielskim z klimatem. Ostatnio przeglądałam takie inspiracje wnętrzarskie to się po prostu zakochałam z wejścia. <3. Może kiedyś. Na razie skupię się na sobie i mniejszych sprawach. X Obrotna z ciebie kobieta, ale przy dziecku trzeba takim być :). Córcia pewnie artystka po mamusi będzie. Sama myślę o tym kiedy ja będę miała swoje chciała bym już, no ale nie mam jak i nie mogę teraz. Na razie musze ten galimatias swój ogarnąć w życiu. Jak zacznie być u mnie samej wszystko iść w dobrą stronę to może ktoś nowy się pojawi na widoku. X. Ja też pisze szybko i z literówkami. Nie z powodu braku ortografii. Bez paniki :). Ok kończę bo się rozpisałam . Dobrej nocy dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corka z piekla rodem
O rany koguta ale żeście się dziewczyny rozpisały :D:D Nie przeczytałam tego wszystkiego jeszcze ze względów oczywistych :p ale mogę powiedzieć , że: po 1 nigdzie Cię nie wyganiam :P to nie jest temat po to, żebym ja się wypłakała a Wy mnie głaskały po główce tylko :p Tym bardziej, że czytając cudze historie czasem można znaleźć choćby jakąś inspirację, znak, albo..podobieństwa niestety. xx po 2 Mój ojciec też jest nieomylny. Kiedyś też mu mówiłam, że na tym życie polega, że i błędy się popełnia i na błędach się uczy. Pytam, czy on nigdy żadnego błędu nie popełnił? "NIE". No to weź tu dyskutuj z takim. Pasowałoby powiedzieć, że w takim razie wychodzi na to, że ja jestem twoim błędem wychowawczym. Masz dziecko które jest głupią dziwk** serdecznie współczuję :p xx po 3 Też mi ojciec gadał, że póki robię doktorat to nie muszę iść do pracy, że on mnie będzie utrzymywał i mam się nie martwić. A przy pierwszej lepszej okazji "a masz pieniądze?" Potem mi powiedział, że jak jestem tama mądra i bogata to czego się do rachunków nie dokładam. Ale tu mu przyznałam rację i powiedziałam, że będę się dokładać (przy okazji przeprosin za moją samowolkę z kupnem sprzętu za pieniądze mojego narzeczonego i wizją doprowadzenia domu do ruiny. Bo wiecie, montowanie rury rozporowej spowoduje konieczność przewiercania podłogi i sufity i nie wiem czego tam jeszcze. Dachu elewacji i wymiany okien. Ale mojemu ojcu nic nie wytłumaczysz..). Oczywiście wtedy padło, że nie, nie musisz, absolutnie. Yhm, do następnej awantury. Ale się uparłam i sumiennie 1/3 oddaje. Ciul że prawie w tym domu nie przebywam :D xx Ojciec zaś mi benzynę leje do samochodu. Nie powiem mu, że sobie nie życzę bo zaś będzie obraza majestatu. Ale...nie życzę sobie. Zaś mi będzie wypominał? Ostatnio coś gadał, że jego matka chciała mu dać jakieś pieniądze ale on nie chce bo to tak jest, ktoś ci coś da, a potem wypomina albo chce coś w zamian. Powiedziałam, że wiem jak to działa. Już się nauczyłam tego. Ale nie skomentował :D Może dobrze, bo wiecie jak to działa, obrazi się że mu wypominam, że mi wypomina :D Ale generalnie mam dobry humor nawet. Jakoś tak czuję trochę więcej siły i nadziei, czuję że uda mi się wyprowadzić :) I czuję, że w końcu do mnie dociera, że z tym moim ojcem (i babką z resztą też) jest coś mocno nie tak. A nie ze mną. I choćbym była światowej klasy neurochirurgiem czy dostała nobla to on i tak nie powie, że jest ze mnie zadowolony. Z resztą..nie zostałabym światowej sławy neurochirurgiem siedząc z nim w chałupie :D tego to nikt by nie połączył, ale on widać tego by wymagał. Dobra, podsumowując, jestem na etapie, że się wyprowadzam, choćby nie wiem co. Obrazi się to obrazi. Będę dzwonić, będę przyjeżdżać, może mu przejdzie. A jak nie to niech robi co chce. Mogę być egoistką spoko. Jego i tak nie przebiję. xx A i jeszcze jedno gościu (btw. miło by było jakbyśmy mogły się jakoś inaczej do Ciebie zwracać :P wymyśl sobie jakiś nick ;)) nie wiem co prawda na czym miałaby polegać Twoja firma, ale może lepiej by było gdybyś najpierw popracowała "na etacie"? Boję się, że to takie trochę rzucanie się na głęboką wodę tym bardziej, że mówisz, że nie masz ani doświadczania większego, ale kapitału, ani jak widać pomocy. Ale nie wiem, nie znam się. A jak Ci matka powiedziała, że jak se sama chcesz to se sama rób, to se nie rób ;) nie uszczęśliwiaj na siłę, idź po swoje. Jako i ja idę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×