Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Witaj! Jak dla kazdej z nas, tak i dla Ciebie ten topik pelni funkcje pewnego rodzaju \"terapeuty\" i w wiekszosci przypadkow skutecznie ją pełni, na efekty tej terapii trzeba jednak czasu; dla jednych z nas dluzszego dla innych krotszego. W moim przypadku, choc minął juz ponad rok od rozstania i kto inny jest teraz przy mnie, ten czas potrzebny na całkowite \"wyzdrowienie\" nieskonczenie sie wydłuza i sama ie wiem kiedy to w koncu nastapi.. Czytalam wypowiedzi dziewczymn ,ktore po kilku latach nadal cierpia, innych, ktore bedac juz w malzenstwie nadal tesknią do tamtej milosci i są nieszczesliwe, i ogarnialo mnie przerazenie.. ja nie chce tak! nie chce by na moje zycie wciaz kładł sie cien przeszlosci.. Pieknej i zarazem bolesnej, słodkiej i miejscami gorzkiej - Miłości, która mnie spotkala... Ja tez nadal walczę, zeby zapomniec.. Dziewczyny zaglądajcie tu częćiej, bo topik umiera. Wspierajmy się. Nie zostawiajmy innych w samotnosci. Pozdrawiam Was wszystkie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kokietko skąd ja to znam???? Tak strasznie mi Ciebie żal bo wiem co przechodzisz, przechodziłam i okazuje się że przechodzę wciąż to samo. Byłam już silna i to jak a jednak...Znowu dołek, pieprzony dołek. Gotowa jestem żebrać o każdy jego mail o spotkanie, a on tchórzy. WYmyśla jakieś bzdury zamiast otwarcie powiedzieć - NIE. A ja? ja się łudzę. Od kilku dni znowu nie śpię, nie jem, śnię na jawie, nie mogę się skupić. DO cholery - tłumaczę sobie - facet w wieku niemal mojego ojca, z przeszłością, pokopany psychicznie a ja? Nadal go kocham jak wariatka...Dlatego kokietko jest mi Ciebi e strasznie żal...Mnie samej też, bo widzę co się stało. A było już tak dobrze, tak fajnie, tak... Ech... Błękitna chmurko masz rację, okres lecznia może być krótki, ale pełne wyzdrowienie trwa... Pozdrawiam was wszystkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kokietko chciałabym się rozpłakać, albo mieć worek do boksu...ale nie mam łez, jest tylko rozdzierający ból. Moje łzy wypłakałam we wrześniu...kiedy odszedł. Jest głupi, jest palantem i co? i nic... ale nie.Tak nie może być, Trzeba cięcia radykalnego...po prostu tak i tyle. Łzy nic by nie pomogły, bo tak naprawdę rozpacz jest nadal.A od wczoraj jeszcze gorsza, bo znowu mi dokopał gnój jeden...ech... Jakoś dam sobie radę, muszę, po prostu muszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xanadu
Jeśli tracimy Faceta, cierpimy, Tym bardiej jeśli jest to nasz wymażony typ-ek :) Ja straciłam ostatnio przyjaźń przyjaciela-Mojego Aniołka, bo ......( :-( ) Jedno wiem, napewno, pamieć moja jest w tym pzrypadku moim wrogiem, nie opuści mnie o nim myśl, NIGDY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mysha
Właśnie zadzwoniłam do niego i spotykamy się na wielki sesk. Będzie mi ładował swego kutasa w moją cipke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A TY POMARANCZOWA
zadnego wyczucia, dziewczyna zalamana swiat sie jej wali a tobie sie wydaje smieszne co piszesz? przeciez tu panuje zupelny inny nastroj idz sobie stroic zarty gdzie indziej naprawde nie smieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle dziewczatka, ze najlepszym \"wspomagaczem\" procesu zapominania bedzie całkowite odcięcie sie, zaniechanie prob kontaktu, nie-sledzenie posunięć byłego.. U mnie jest o tyle łatwiej i zarazem trudniej, ze mój kilka miesiecy po mnie ozenil sie z inną.. Nawet jej nie znal wczesniej. I nie ma juz nadziei, nie ma nic.. Moze potrzeba nam wlasnie takich ostatecznych rozwiazan, zeby sie otrzasnac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Błękitna masz rację... Próbowałam, początkowo szło fajnie, ale potem zaczęłam siebie oszukiwać i tak oto kontakt został nawiazany na nowo, ale teraz koniec.Wczoraj w nocy napisałam mu, ze dla mojego własnego dobra niech zamilknie na wieki...Skoro nie chce być ze mną, niech odejdzie,bo zostając jak jest robi mi ogromną krzywdę. Mam nadzieję, ze posłucha... chociaż nadal chce mi się wyć na samo wspomnienie tego co napisałam.... ech... będzie odbrze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibuła
Obciągnij mu z połykiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee pewnie nie bedzie
zwalasz odpowiedzialnosc na niego, to ty masz sie od niego odciac a nie on od ciebie bo jemu tak dobrze ale jeszcze masz dobrych kilka lat na ta zabawe w kotka i myszke... az moze w koncu stanie sie cos nieodwracalnego na twoje szczescie , cos co was rozdzieli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kokietko - a Ty jesteś nieszczęśliwa? Co znaczy że wredni są szczęśliwi? Czy masz co zjeść na śniadanie? Czy masz gdzie spać? Czy jesteś zdrowa? Skoro piszesz tu na forum to znaczy, że masz komputer, internet, umiesz się tym posługiwać - a spójrz ile osób tego nie ma, nie potrafi zrobić tego co Ty umiesz. Zobacz co sama posiadasz, zobacz ile dobrych rzeczy jest wokół Ciebie. Odkryj sama szczęście wokól siebie, to szczęście o którym zapomniałaś, które spowszedniało... Dobre myśli do innych ludzi, dobre gesty innym ofiarowane powrócą do Ciebie. Może nie od razu, ale zastanów się czy tak nie jest? Ta osoba sama pojawi się w Waszym życiu, podejdzie i porozmawia, może się uśmiechnie... Najważniejsze to nie starać się jej szukac za wszelką cenę - miłości tak się nie znajdzie. Wiem, jak to jest, kiedy ktoś kogo się kocha - rani, wiem jak jest przykro kiedy czujesz się jak stara zabawka, jak widzisz, że dajesz wszystko co masz a ta osoba tylko chce więcej... Ale pewnego dnia będiesz wiedzieć, że osoba, którą spotkałaś to właśnie ta. Ta, na którą warto było tyle czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny... Jak mnie to wszystko wkurzaa!! My, młode, pełne sił, radości, wiary, nadziei, nie skołowane ostatecznie zyciem, nie mozemy kurcze normalnie żyć, cieszyc się, iść na żywioł... Tylko te ciągłe wspomnienia.. cierpienie... co my mamy z tego życia?? Nic!!! A oni sobie nic a nic z tego nie robią. Tylko z dnia na dzień niszczą nas coraz bardziej od środka... Wszystko może człowiek przeżyć, ale nie rozdarte serce. Czemu to tak boli?? Czemu zatrzymuje człowieka, nie pozwala iść dalej, zapomnieć, życ dalej???? Kokietko... Twoje słowa dokładnie odzwierciedlają moją sytuację, dlatego wydaje mi się, że bardzo dobrze Cię rozumiem i tak strasznie bym chciała, żebyś już tak nie cierpiała... :* Boshe, jak ten świat jest pokręcony!!!!!!!!!! Mysha! Kokietka! Skołowana! Błekitna chmurka! Nie mogę nic zrobić oprócz zapewnienia, że wciąż jestem z Wami duchem i trzymam kciuki za każdą z Was!!! Że się ułoży... Tak, jak będzie dla Was najlepiej. :* TangO masz rację, ale cierpienia serca nie da się zagłuszyć... czasami człowiek nie zauważa nic wokół siebie, oprócz swojego dramatu... I to jest naturalna reakcja. Ważne, żeby to z czasem przeminęło... chyba potrzeba czasu... a może własnie tej drugiej \"prawdziwej\" osoby. Może jakiegoś przełomowego wydarzenia?? Zalezy od człowieka... Jednak w chwili smutku, dołu i słabości nic do niego nie przemówi, nawet najracjonalniejsze argumenty, Trzeba po prostu być, słuchać i rozumieć, a z czasem to samo przyjdzie. Pisze tak, bo wiem, czego oczekuję w danej chwili od ludzi - ciepłej ręki i zrozumienia w oczach. A cierpieniu musze stawic czoła sama... Choć boli jak cholera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Małaa - masz rację, boli, jest naprawdę ciężko. Jest się zagubionym i nie wiadomo co zrobić, a tu jeszcze codzienne sprawy... Czasem chciałoby się byc dzieckiem, nie mieć takich problemów... Jednak aby iść dalej - czasem trzeba iść pod wiatr - nikt nam nie obiecywał, że życie dorosłych jest usłane różami. Nie ma wyjścia - pierwszy krok trzeba zrobić samemu - nabierasz siły ( wiary) w siebie. Wiem, jak to trudno, kiedy wszystko dookoła przypomina, w radiu lecą piosenki o miłości... I wtedy, kiedy naprawdę jest ciężko widzisz światełko - sms od starej koleżanki, jakaś sytuacja, która wywiera na Ciebie wpływ - i powoli dajesz się ponieść falom i odejść od tego nieznośnego myślenia o bólu, cierpieniu... Chyba po to - po takie światełko ktoś tutaj zagląda? Może już jutro je zobaczysz?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SO
U mnie nie dziala nic!!. Zupelnie nic!. Rozstalam sie ze swoim bylym chlopakiem dawno temu (dokladnie 6 lat temu) i od tego czasu jestem z moim terazniejszym chlopakiem ( w tym roku mija 6 lat). Rozstalam sie z tym pierwszym( bylam z nim 5 lat), bo nasz zwiazek byl do bani. Nie zalezalo mu kompletnie na mnie, obrazal mnie wsrod kolegow, zdradzal itp, a ja wszystko mu przebaczalam, byle tylko byl ze mna. W koncu wyjechalam na studia do innego miasta on zostal w moim rodzinnym miescie. I wtedy poznalam go (mojego obecnefo faceta), byl zupelnie inny opiekunczy, troskliwy itp., ze sie w nim zaduzylam. Wtedy zobaczylam roznice miedzy nimi dwoma i postanowilam zaczac nowe zycie z tym nowym facetem (choc o tym bylym nie moglam przestac myslec nigdy). I bylo ok, poki nie zrobila sie rutyna w naszym zwiazku. Wtedy znow pojawil sie on (moj byly chlopak), zupelnie odmieniony dzentelmen, takze opiekunczy itd. I zaczelo sie nie moge przestac o nim myslec, a on zaczyna traktowac mnie tak samo jak wtedy gdy bylam z nim w zwiazku. A ja glupia latam za nim jak pies, on tylko napisze mi smsa lub zadzwoni ze jest dzis w moim miescie (osiedlilam sie w tym miescie gdzie skonczylam studia), a ja rzucam dla niego wszystko doslownie wszystko i lece....PORAZKA!!!. Wiem o tym bardzo dobrze ale nie moge tego powstrzymac....Co mam robic?. Moj obecny chlopak zaczyna sie domyslac, ze zaczelam sie spotykac znow ze swoim bylym, ma o to do mnie zal. Rozumiem go ale nie potrafie przestac. Teraz moj byly wydaje mi sie bardziej atrakcyjniejszy, milszy itp. A moze kusi mnie to ze mimo ze ma teraz dziewczyne, chce sie nadal ze mna spotykac?. Nie wiem, nie wiem tez po co to robi, mimo ze wie ze ja tez jestem w zwiazku... Strasznie to zakrecona. A ja glupieje na jego punkcie. Przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kenu
Dziewczyny wszystko mozna pokonac, nawet ten tepy, rozdzierajacy bol. Ale potrzeba na to czasu, silnej woli i kogos kto Was wesprze w tej walce. Ja dlugo staralam sie zapomniec, myslalam, ze oszaleje z tesknoty. Bylam rozdarta, jakby siedzialy we mnie dwie osobowosci- ta szalejaca za nim i ta buntujaca sie. Ta druga wygrala, ale wsparta przez kogos kto dal mi milosc o ktorej myslalam, ze mozna tylko sobie pomarzyc. Jest czuly, oddany, kochajacy. Moje wady postrzega jako zalety, znosi moje humorki i wybacza doslownie wszystko. Jestem jego aniolkiem :) Tacy faceci naprawde istnieja tylko trzeba na nich trafic. Zycze tego kazdej z Was. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokieka
Tang0,,Mala,,,,,,,,,,kochane,,,,,,,,,,,,,,DZIEKUJE!!! I jedna i druga macie racje:))Wlałyscie mi wiare i odrobine sily .Tak,,,skoro mam co jesc i pic,,mam przyjciol i bliskich ,,i to forum,,Was,,,to dam rade. Pisze to , chociaz i tak na razie nie trafia t o do mojego rozumu .Ale pisze!!!! Chmurko,masz racje,,,,od jutra koniec ze sledzeniem jego krokow!!! Koniec!!!!!!!!!!Bo on sie bawi ,a ja siebie zabijam:(( Musze zaczac zyc jak czlowiek a nie jak kawal skatowanego miesa!!! Musze dac rade!!Musze. przeciez nic nie trwa wiecznie,,prawda?? Nawet smutek musi minac, Bol . Tylko pamiec zostanie. Dziekuje ,ze jestescie,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xanadu
Kenu- Tylko, że ja mam pełno znajomych, ale w Trudnych chwilach nie mam nikogo- Jestem sama :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kenu
Placzcie, bo placz oczyszcza dusze. Z kazda wylana lza odczujecie wieksza ulge. Z czasem wszystko przejdzie. Mam juz ten etap dawno za soba i jestem niesamowicie szczesliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja
to mnie Mysha zalamalas ja myslam ze sie uwolnilas a ty znowu swoje??? gdzie ta sila co ja mialas gdzie ta pewnosc,co ci do glowy strzelilo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kenu
To chwilowe zalamanie, ale tak musi byc. Za duzo jeszcze uczucia i wspomnien jest w niej. Wasza walka przypomina zranionego ptaka zrywajacego sie do lotu. Z czasem ten ptak oslabnie, a pozniej umrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam wszystkie te, które wierzyły że wygrałam. Bo nie wygrałam, a przynajmniej nie na teraz.Przepraszam za to , że was zawiodłam. Dużo wróciło, ale tym razem nie pozwolę żeby mnie to zniszczyło po raz kolejny. Zatem konto na które przesyłał maile przestało istnieć, numer komóry jego- wyrzuciłam, natomiast on nie dzwoni, więc nie ma problemu. Nie ma już tych wszystkich cudownych maili, nie ma już zdjęć, nie ma już rzeczy, które mi podarował...To mogłam zrobić fizycznie - i to zrobiłam. Natomiast psychicznie - jest ciężko. Bo jednak jestem głupią kozą, masochistką na własne żądanie i z tym walczę. Zapomnieć...wcale nie jest tak łatwo i prosto jak myślalam. Bo czasami wystarczy moment, jakaś sytuacja czy nawet głupia muzyka i wszystko wraca jak boomerang. Dwa dni piekła ale i zrozumienia. Chociaz nadal boli jak cholera to dochodzi do mnie - nikogo nie zmuszę do kochania mnie i bycia ze mną, tylko dlatego, że ja tego tak bardzo chcę. On nie chce. ma to gdzieś. Znowu trudna rozmowa z bliską osobą i tym razem ostra reakcja - CO TY ROBISZ? PO CO? CZEMU? ZWARIOWAŁAŚ? GŁUPIA JESTEŚ... To mnie orzeźwiło. Faktycznie. Mowiłam juz o tym, ze zrozumiałam, zaakceptowałam itd. ale jest tak jak w porównaniu o ptaku... Mój jeszcze się szamoce w ostatnich konwulsjach, ale tym razem to już ostatnie konwulsję. Zgodę na reanimację podarłam... Nie będzie reanimacji. i tyle. Dzięki za wsparcie.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kłapouszek2
Cześć Dziewczyny!Przed chwilą weszłam na forum(nie byłam tu od 4 miesięcy) i od razu ten temat wpadł mi w oko.Wiadomo dlaczego,niestety!Ja też walczę ze swoją głupotą,tzn.próbuje zapomnieć o facecie,ktory zostawił mnie po dwóch latach.Walczę tak już 0.5 roku i niestety jest to przegrana walka,głównie ze wspomnieniami.Fizyczne "przypominajki"oddałam jemu,ale psychiki nie zmienię,chociaż mam nadzieję ,że kiedyś może wygram............czego Wam też życzę.Wiecie co jest najgorsze widzę go codziennie na zajęciach,w akademiku itd.Czasem chciałabym rzucic to wszystko,zamknąć się w pokoiku w domciu,być z daleko od ludzi,fałszywych przyjacół,no i jego!Chociaz z tego co piszecie wynika,że odleglość tez nie pomaga.Troszkę się rozpisałam,na razie kończę.Postarm się przeczytać Wasze wypowiedzi,żeby lepiej Was poznać,jeśli mogę oczywiście.Chętnie sobie popłacze z Wami i mam nadzieję,ze i uśmiech się znajdzie.Dziękuje KENU za pocieszajace słowa.miłego dzionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xanadu
Pozdrowionka dla wszystkich zranionych serduszek :-) Ciekawe czy oni(Faceci) Mają takie problemy z zapomnieniem NAS?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Xanadu, sądzę, ze nie, bo podchodzą do tego chłodniej..zresztą w większości przypadków to oni odeszli. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kenu
Trafilysmy na drani, a oni nie wspominaja i nie placza. Wyznaja zasade- kocham to co posuwam, az mi sie znudzi. Moj byly krzywdzi i oklamuje nastepna. Potem bedzie nastepna i nastepna....az zdechnie, bo on juz taki jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Apostoł
Macie nauczkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karcia
o kurcze a ja myslalam ze mialam jakiegos cholernego pecha, ze trafilam na faceta z marzen ktory okazal sie zwyklym draniem; a wychodzi na to ze takich pelno jest:/ no i jak tu teraz zaufac nastepnemu facetowi, jak na nowo uwierzyc w milosc skoro sie czlowiek tak przejechal?? moj ukochany okazal sie swinia zaledwie 5 dni temu i jak tu piszecie ze cierpicie miesiacami a nawet latami to az mi sie slabo robi. ja juz mam dosyc cierpienia, zupelnie nie jestem wtedy soba, nie ciesza mnie rzeczy ktore zawsze cieszyly; prosze powiedzcie ze jak sie bardzo postaram to mi minie szybciej i nie bede chodzila cala zapuchnieta od placzu latami!! zaraz ide sie z nim sptkac, bo nagle mu sie przypomnialo ze moze wypada sie wytlumaczyc z tego co zrobil, to chyba bedzie cos w stylu pozegnalnego spotakania, bo byc ze soba to juz nie bedziemy, chyba bym nie mogla w lustro spojrzec gdybym z nim jeszcze byla po tym co mi zrobil. ale nie wiem czego mam sie spodziewac po tym spotkaniu. bardzo cierpie i mam nadzieje ze sie nie porycze, zeby nie wiedzial jak bardzo sie mecze. mam tez nadzieje ze mu wytlumacze, tak spokojnie i cierpliwie bez zadnych krzykow jakim podlym, gowno watrym draniem jest. i mam nadzieje ze to mi jakos pozmoze. wyjade sobie spowrotem na studia i bede sie dobrze bawic, poszaleje, zapomne a potem spotkam tego jedynego i bedziemy razem zdrowi i szczesliwi.. takie myslenie mi pomaga. i blagam niech to sie spelni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×