Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość juSZ ja wam pokaRZe
kurwa ale macie problemy, jak chcecie kogos rzucic to rzuccie, jak chcecie zapomniec to wyruchajcie kilku jak sie napatocza, chyba zescie z zakonu, albo se wejdzicie tu http://tnij.org/supertrupersiuper

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bubuuu
Je*** facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zająć się czymś czasochłonnym, Pokłóćic się z wrogiem? Myśleć o innym poprostu zajmij sobie ten wolny czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajmi się czymś baardzo czasochłonnym Pokłóć się z Twoim największym wrogiem - inne emocje w Tobie wzbudzi - zobaczysz inaczej beziesz mówić chodzić, działać lub poprostu znajdź innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vetch
wydaje mi się że wszystko już zrobiłam, nie robię z siebie ofiary i tylko czas i nowa miłość i pomogą. poza tym mam teraz niesamowity lęk przed zbliżeniem się do kolejnego mężczyzny, że lepiej nie mówić. czasami sobie myślę ze będę stara panną.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jilian
Hmmm... a ja od pół roku kocham się w kłamcy. Nie powiem "kocham go" - bo nie. Dziwne, od początku wiedział o moim uczuciu, ale traktował mnie normalnie - jak dobrą kumpelę. Cały czas próbował mi uświadomić, że nie powinnam sobie robić nadziei. I nie robiłam, dobrze wiedziałam na czym stoję i przyjaźń mi w zupełności wystarczała. Potem mu się coś odmieniło, nagle straciłam grunt pod nogami. Wyglądało na to, że on sam nie wie czego chce. I gdy już prawie udało mi się wyrzucić go z głowy pomógł mi rozpętać burzę. Uczucia zamiast zgasnąć zostały podsycone... Taaaaaaaak, tylko po to by nagle stwierdził, że to był błąd. Zaczęło mu przeszkadzać to, że coś do niego czuję. Wielogodzinne rozmowy zamieniły się w gadki "na odczepne", a potem jeszcze zaczęło się coś, co wygląda na flirt z moją (chyba już byłą) przyjaciółką. Z cudownego i wyrozumiałego faceta, który wiedział do czego chce dojść i co chce od życia, z poukładanego człowieka zamienił się w kłamcę. W gówniarza i tchórza. Tak, jakby to były dwie różne osoby. I nie wiem już czy to co było - było realne, czy może tylko byłam zabawką. Nie potrafię uwierzyć, że byłam aż tak naiwna... I wkurza mnie to. I tak... wiem, że najwyższy czas zapomnieć... Tylko, że nie potrafię darować sobie własnej głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jilian
I zdaje się, że każda musi przez to przejść. Nauczyć się zapominać i odróżniać zauroczenie od miłości. Prawdę od kłamstwa. Musi nauczyć się radzić sobie... By kiedyś móc wspierać innych, móc nie popełniać ponownie tego samego błędu. W tej chwili nie rozmawiamy ze sobą. Zobaczymy się dopiero za kilka miesięcy. Czy jest szansa? Nie wielka. Niby mamy mieć czas by sobie wszystko poukładać. By ustalić priorytety, by zrozumieć czego chcemy. Ale jeśli nawet zmieni zdanie... Czy warto byłoby być z człowiekiem, któremu już nie potrafię zaufać? Nawet jeśli jest dla mnie bardzo ważny, nawet jeśli tęsknię i potrzebuję go, nawet jeśli zasypiam i budzę się zmyślą o nim... ? W życiu to my jesteśmy najważniejsze (tylko czemu nie potrafię się do tego zastosować?) i musimy zadbać o siebie i o własne szczęście. I nie pomogą nam w tym toksyczne związki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Victoriiiiiia
do Jilian ..jakbym czytala wlasne mysli..Tak samo bylo u mnie. Czepiamy sie najmniejszej nadziei, nawet glupiego 'poki co' zostanmy przyjaciolmi' Jego 'nie wiem' traktujemy jak obietnice, zapominajac ze to tylko lagodna odmiana nie. Przeciez czlowiek kiedy chce, pragnie mocha prze do przodu jak tylko potrafi i nie ma watpliwosci. Czasem przyjda sie ogrzac w cieple kogos kto ich koacha..to wszystko. Co najgorsze..czlowiek kochany ale nie okchajacy..z racji ze nie ma w nim tego uczucia lub jest skierowane do kogos innego - tak naprawde nie jest w stani ewiedziec co my czujemy. To jesttylko nasze i to ze cierpimy czujemy tylko my. Poza tym..oni kochaja radosne niezalezne i majace ich gdzies dziewczyny, nie wywarza sie otwartych drzwii jesli nas nie kochaja to ganiajacych za nimi nie pokochaja napewno. Czas ucieka. A my mamy go mniej od nich. Nie tylko na to by poznac kogos..ale i by wyjsc z tego z jakas kielkujaca nadzieja i w pionie. Wiec..dziewczyny - zakladamy klub twardzielki i bierzemy sie w garsc. Ponoc sukces to tylko kwestia decyzji - i nikt nie mowi ze bedzie latwo - ale pierwszy krok to uswiadomic sobie ze jesli on nie walczy to poprostu nie kocha a czy chcemy tchorzy, klamcow i rozmemlanych maminsynkow ktorzy wciaz nie wiedza co czuja? Nie chcemy. Nie chcemy meczyc sie latami, snujac sie bez skrzydel. Milosc na je dawac a nie czynic z nas jakies ofiary. Koniec. Kto sie wpisuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja się wpisuję:) on podobno się zakochał... ale podobno to wiele rzeczy się działo i na "podobno" swojego życia opierać nie będę... swoją nadzieję niemalże uśpiłam gdyby nie jego słowa... No nie... nie tyle słowa - bo w słowach jak najbardziej było trzymanie się na dystans, raczej gesty, raczej zachowanie i spojrzenie... ale jeśli sam nie wie czego chce, jeśli walczy sam ze sobą nie dając nikomu szansy - to jego problem. Nie chciał pomocy... to nie. Wydaje mi się, że chociaż przez chwilę coś czuł. Widziałam jego bezradność. Wybrał to, co łatwiejsze dla niego... No cóż. W życiu spotka nas wiele łez, będziemy mieć wiele powodów do zmartwień. Facet? A czy ktokolwiek jest wart tego byśmy zapomniały o sobie, własnym spokoju i własnym szczęściu? Bierzemy się w garść, podnosimy głowy i z uśmiechem patrzmy na jutrzejszy dzień, bo to czy spotka nas coś dobrego zależy głównie od naszego nastawienia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .............ewa
boję się, że nie zapomnę nigdy.dla takiego finału nie było warto poświęcić 3 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapomnieć? Nie, nie zapomnisz... z czasem tylko przestanie boleć. I tylko czasem będzie powracać aż do momentu kiedy się zdystansujesz. Nie za miesiąc, może nie za rok, może nie za dwa ale kiedyś na pewno. Byleby nie spotykać się z tą osobą, byleby mieć z nią jak najmniej wspólnego... I minie. Kiedyś na pewno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inezka150
W końcu coś motywującego na tym forum!! Ja się wpisuje bez dwóch zdań. Jestem kolejnym przypadkiem gdzie spotkalam faceta, który jest jeszcze dzieckiem, cos czuje, ale boi sie tego i w sumie chyba sam nie wie czego hahaah!! Może jakieś osobne forum czy coś. Ja nie chce już wspomniać, opowiadamy jak sobie radzic dobrze radzic:D i Jak być tą niezależna, trwardą olewająca :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane!! Już nie płaczę:) Już nie zrzędzę:) Pozytywnie jak najbardziej. Wracam do Was za tydzień... i powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carmeliana
och rany, dołączam się do was drogie Panie, co to oddałyście się całe komuś, kto Was kopnął w dupę, tak, że wylądowałyście na orbicie:]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Nie wiem co robic... Pisze na forum, moze wy jakos mi doradzicie, poniewaz widze,ze macie podobne problemy. Jestem z kims od 3 lat z przerwami, przerwy byly poniewaz nie moge o kims zapomniec... Nie moge zapomniec o moim pierwszym chlopaku, co jakis czas tak za nim tesknie, ze moj zwiazek sie przez to rozpada... Nastepnie znow sie godzimy... Krzywdze siebie, mojego chlopaka i tego pierwszego, ale ja nie potrafie normalnie zyc.. Co jakis czas poprostu spada to ze mnie jak grom z jasnego nieba, wiem ze nie powinnam sie odzywac to mojego pierwszego, ale nie moge, codziennie przez to placze, nie moge sie pozbierac, nikt o tym nie wie, nawet nie podejrzewa... Jak juz sie to stanie to kazdy ma mnie za idiotke, nikt mnie nie rozumie. Aktualnie jestem z Karolem ( moim drugim), ale codziennie mysle o pierwszym, wspominam, ciesze sie do swoich mysli, zastanawiam sie jakby to bylo... bardzo mi go brakuje, nie potrafie go wymazac z pamieci i zyc dalej, ale nie moge sie do niego odezwac, juz wystarczajaco mu namieszalam w zyciu. poprostu nie chcce zeby sie na mnie kolejny raz zawiodl, wiem ze nigdy nie bedziemy razem. myslalam zeby zaproponowac mu przyjazn, ale wiem ze to nierealne. pewnie macie mnie za idiotke,ale nie mam z kim o ty porozmawiac:( co robic? Mam 22 lata, studiuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksa-m
poczytałam troszkę wasze wypowiedzi, jesteście nieszczęsliwie zakochane, raz, drugi, ale macie szansę na nowych facetów. Ja może tez mam ale dużo mniejszą od was - ponieważ wyglądam tak jak wyglądam - więcej włosów nie mam niż mam - choroba - życie nie wybiera. I co ja mam zrobić? Byłam z facetem kilka ładnych miesięcy w kilka lat po ostatnim rozstaniu. Zostawił mnie, bo nie chce się wiązać i być odpowiedzialnym w życiu - on ma 35 lat ja tyle samo. Akurat jemu nie przeszkadzały moje problemy - mimo, że sam przystojniak jakich mało - aż nie chciałam wierzyć, że wybrał mnie. Jak się przekonałam i oddałam, to wyszło szydło z wora. Ale nieważne. Mój problem polega na czekaniu na następnego - znowu kilka lat????? Jestem normalną dojrzałą kobietą,, mam problem z włosami, ale jestem zgrabna, atrakcyjna - tyle że z kompleksami. Piszecie klin klinem - ale w moim przypadku - zostaje tylko czekanie które zabija i rozpamiętywanie - co zrobiłam źle i dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, po niapisaniu tego postu zastanawialam sie nad swoim problemem, jestem zdrowa, nawet mam wieciej tu i owdzie, bardzo wspolczuje osoba ktore sa chore i to zamyka im droge do znalezienia ukochanej osoby, ale wierze, ze milosc to takie uczucie, ktore przyslania wszystko inne i znajdziesz kogos kto bedzie cie kochal taka jaka jestes. a apropo wlosow, to nie mozna nosic peruki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleksa-m
nosiłam perukę kilkanaście lat - i nie życzę tego żadnej kobiecie - wyobraź sobie całowanie czy sex z peruką na głowie. Tak źle i tak niedobrze. Także takie przezywanie przez większość kobiet tutaj po prostu w głowie mi się nie mieści. Są zdrowe normalnie wyglądają mogą mieć facetów na skinienie palcem, a ja?? mogę liczyć na czyjąś miłość, bo może sam jest odrzucany , a czegos takiego nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alme
Da się zapomnieć. Przeszło 3 lata się męczyłam. Zaznaczam, że 0 kontaktu, pamiątki zniszczone, nr tel.zmieniony, nawet się przeprowadziłam do innego miasta.Rzuciłam się w wir pracy, nowe środowisko, nowi znajomi .Ale cały czas gdzieś to tkwiło. Codziennie myśli o nim - tak jakbym cały czas czekała na cud - że może jednak, może wszystko wróci.I w pewnym momencie uświadomiłam sobie to co robię - to przecież 3 lata!!!Na co ja czekam - przecież tak dłużej nie mogę.Poszłam na psychoterapię - 8 m-cy to trwało. Stopniowo emocje, myśli zaczęły się zmieniać. Dziś jest tylko wspomnieniem. Takim jak inne. Nie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Często wchodze na to forum, na poczatku bylo mi to potrzebne teraz jest inaczej. Znalazłam kogos kogos wyjatkowego, kogos dla kogo jestem wszystkim. Pisze o tym aby podzielic sie swoim szczesciem i pokazac ze mozna byc szczesliwym na nowo po tych wszystkich klamstwach i zdradach. Nie wiem co bedzie potem ale wyciagnelam wnioski i zaufalam. uwierzcie ze jedynym sposobem jest czas tylko on moze pomoc moze to wyda sie takie banalne ale tak jest naprawde. Warto tez o tym mowic pisac to pozwala zapomniec. Dla mnie ostatnio wazne bylo spotkanie z nim, przeszlam obok po raz pierwszy od bardzo dawna z wielka ulga ze to juz mnie nie dotyczy, na poczatku mialam jeszcze watpliwosci szukalam winy u siebie chcialam mu pomoc ale wiem ze jest to niemozliwe, mam nadzieje ze moze to wszystko kiedys zrozumie i sie zmieni. Co do waszych ostatnich wypowiedzi, to po pierwsze nie mozna budowac zwiazku na jakichs klamstwach i nieszczerosci. Moim zdaniem ksiezniczko powinnas sie wyizolowac od jednego i drugiego zrobic sobie przerwe ktora pomoze Ci nabrac do tego wszystkiego dystansu, moze zrozumiesz a przede wszystkim zastanowisz sie co jest dla Ciebie najwazniejsze i wtedy niezbedna bedzie szczera rozmowa, zrob to jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie gratuluje. Tez chcialabym byc szczesliwa, ale to wszystko mnie przytlacza, nie potrafie sie odizolowac, boje sie samotnosci. I tego ze usiade i stwierdze,ze popelnilam wielki blad mimo tego,ze popelniam ich wiele wlasnie teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glicea234
czesc dziewczyny:)teraz moge Wam opisac moje uczucia wzbogacone w nowe doswiadczenia:))) i uczcie sie na cudzych bledach:) kamil wrocil dla mnie specjalnie z zagranicy staral sie " niby " by wszytsko bylo jak dawniej (ja rowniez) ale ta moja euforia ni trwala dlugo :) kupil motocykl i co.... przestalam sie liczyc nowe srodowisko i koledzy stali sie wazniejsi znow przestalam sie liczyc do tego stopnia ze czulam si ejak wyrzutek spoleczenstwa ...jest mi go zal poprostu zal nawet nie potrafie go juz nienawidziec :) zaluje ze po raz enty dalam sie namowic na jakies glupie powroty -tak naprawde cham zawsze bedzie chamem i nie liczmy ze to sie zmieni:) zajelam sie soba mam nowe hobby i chce zeby moja rodzina widziala tylko moj usmiech na twarzy !!!!!!!!!!!!! powodzenia kochane kazdy z nas musi znalesc zloty srodek na zapomnienie i oby sie nam to udalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksieżniczko a czy tak naprawde juz nie jestes sama? Bo moim zdaniem nie jestes ani z jednym ani z drugim partnerem. A uwierz ze prznanie sie do bledów nie jest zadnym wstydem kazdy je popelnia a najwazniejsze to wyciagac wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nowaja, wlasne moj problem polega na tym,ze jestem z drugim partnerem...ale nie daje mu siebie, poniewaz caly czas mysle o kims innym. On to czuje, ja to wiem, ale stara sie, robi wszystko i udaje ze nie widzi,ale na pewno o tym wie. Nie mam ochoty nawet na calowanie sie juz nie wspomne o innych rzeczach. Bezadziejna sprawa, wiem ze powinnam sie rozstac, ale boje sie samotnosci tak jak mowilam. Niedawno sie rozstalismy na troche, ale ja chyba nie potrfie byc sama... Wiem,ze zloty srodek to zapomniec o jednym i drugim i isc dalej, ale to mnie przerasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glicea234
jesli Cie cos przerasta skorzystaj z pomocy psychologa -to nie jest zaden wstyd!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotność... Nigdy nie będziesz sama. Może przez jakiś czas nie będziesz z facetem, ale to nie oznacza, że nie będziesz miała nikogo. Są przyjaciele, jest grono znajomych. Oni zawsze przy Tobie będą - wystarczy ich zauważyć. Mało tego - uwierz, że potrafisz sobie sama radzić. Potrafisz sama podejmować decyzje, sama o siebie dbać. Musisz tylko wiedzieć czego chcesz. Znajdź sobie jakąś pasję. Odetnij sie choć na chwilę od tego. Czasem zdystansowanie się do wszystkiego pomaga zrozumieć więcej. Może wtedy zobaczysz, na którym Ci bardziej zależy. Teraz nie myślisz trzeźwo. Psycholog to też dobry pomysł - o ile trafi się na odpowiedniego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość V-a-n-i-t-y
Też czuję się samotna, jestem w 5 letnim związku..., który chyba się rozpada..., i nie wiem dlaczego tak się dzieje? Tydzień temu wróciliśmy z pierwszych - prawdziwych wakacji, razem spędzonych, które miały być wspaniałe...ale nie były. Tak naprawdę to nie mam komu o tym wszytskim powiedzieć. Przyjaciele gdzieś się oddalili..., gdy oni czegoś potrzebują to ja zawsze im pomagam, ale gdy ja potrzebuję pomocy to ich nie ma...wiem, że mają swoje nie raz poważniejsze sprawy od moich, ale chce żeby ktoś wkońcu na mnie zwrócił uwagę. Teraz został mi tylko pies. Ciągle myśle o swoim chłopaku/partnerze, z któtym miałam tyle planów....:( To moja pierwsza prawdziwa miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×