Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość mała......
czytam to wszystko i niewiem czy jest to własciwe miejsce by opisac to co czuje..... ,,Byłam,, jak można to tak nazwac z facetem nie całe 2 lata,od początku wiedziałam że nie bedziemy mogli byc razem z wielu powodów,i teraz jednak sie stało... zakończyliśmy wszystko;( a ja nie potrafie zapomniec:(co robić????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała............
jak koś jeszcz tu zagląda to ja tez chyba bym chciala sie komuś wygadac i moze pomożecie mi zrozumiec i zapomniec:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalaooooooo
mała tez mam taki sam problem jak chcesz pogadac moje gg 668779 pozdrawiam wszystkich zapominajcych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość od czasu do czasu...
... ktoś tu zagląda, więc można się wygadać, a nawet trzeba. Zgadzam się z tym, że ludzie postępują tak, jak w danej chwili muszą i żadne rady na nic się nie przydadzą. Zawsze najlepiej jest postępować w zgodzie ze swoim wewnętrznym "ja". Hahaha... i kto to mówi. Ale z drugiej strony, myślę, że i tak postępuję (jak i wy wszystkie) w jedyny właściwy sposób. A wygadać się trzeba!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anitagard
Gdy czytam historię "up" to tak jakby to była moja historia:( Obecnie spotykam się z kimś ale wiem ze temu komuś na mnie w ogóle nie zależy.. A wszyscy faceci dla których COŚ znaczyłam już dawno odwrócili się ode mnie:( Z moimi przejściami jestem sama nie mam w nikim oparcia. NAjchetniej zakończyłabym to życie bo już nie mam siły szukać miłości bo wiem ze taka nie istnieje:((A ból i tak zostaje zawsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirewa
witam.piszę, bo też mam dosyć podobny problem.w knajpie poznałam gościa, który mnie zagadał,kiedy siadałąm do stolika,by odpocząć po tańcowaniu.zaczęliśmy rozmawiać.wtedy pojawił się pewnego rodzaju błysk.spodobał mi się.i,o dziwo,blondyn,bo zawsze preferowałąm brunetów.to było takie uczucie do tego,jakby się tą osobę znało bardzo długo.pocałowaliśmy się.żegnając się,nie byłam w stanie odejść i pojechać do domu.nastepnego dnia rano napisalam do niego smsa w stylu "i jak tam po imprezie".i zaczeliśmy do siebie pisać.niedługo potem umowiliśmy się.poszlismy gdzieś nad rzekę(z prespekyywy czasu wiem,ze ustronne miejsca nie są odpowiednie).po jednym piwku popiliśmy.usiadł blisko mnie.ach, tak bliskość sprawiła,że zaczęłąm go kusić ;) "Ewa, proszę Cię..."-powiedział.zaczęliśmy się całować.a potem pieścić...potem rozmowy na gg,kolejne spotkanie(podczas ktorego rownież nad rzeką posuneliśmy sie odrobinke za daleko,że nawet o mało sie nie połakałam).tak jak poprzednim razem,odwiozł mnie do domu.potem ta sama knajpa,siadanie na jego kolanach itd itd.kilka dni później znowy sie spotykamy.tylko zaczyna mnie wkurzać,nie zważając na to,że dopadła mnie ciotka.zaczęłam sie wnerwiać na środku Rynku mojego miasta.uspokoił mnie jakoś.podczas późniejszych rozmow na gg zaczęło się:krytykowanie,ocenianie,wyśmiewanie.że jestem nie zaradna,dziecinna."Najlepiej będzie,jak zostaniemy kumplami"-napisał.ale i tak nie odpuszczał.jak dołączył do mnie i kumpeli,to zaczęłam sie dziwnie zachowywać.jak taka troche wariatka.wrocilam do domu niezadowolona ze spotkania.zaczął sie umawiać z kumpelą i jej kumpelą,ktora ja i on znamy.drugiego dnia tak samo.niedlugo potem spotykam go z ta sama kumpela przypadkiem.dołączam do nich.pod koniec wyglądało to tak,że bardziej sobą sie zajmowali.jakby to co mówie,nie było interesujace.nawet przy niej mi ubliżał.nie pomogło nawet to,że go również wyśmiałam.wypomniałąm mu to,a on z wytrzeszczem patrzył na mnie.a kumpela?"ja uważam, że powinnaś już odpuścić"powiedziała z kwaszoną miną.i znowu wróciłam do domu niezadowolona i wkurzona.potem miewałam okazje widzieć,jak ta trójeczka ze sobą sztamę trzyma.on przychodził,ja odchodziłam.kumpela przestałą sie do mnie odzywac,a ja straciłam siłę na zagadywanie jej.i za każdym razem jak wychodziłam na miasto,ciągle widzywałam ją i jej kumpelę.po jakimś czasie kumpela sie odezwala i spotkałysmy sie.i przez pol spotkania ciągle gadała o NIEJ.miałam już wtedy chłopaka.i od niego dowiedziałam się,jakoby miałam się żalić na niego swojemu byłemu.no tak,wystarczy było powiedzieć o swoich rozterkach przyjaciółce kumpeli,ktorej wszyscy hołdują, a ta zaraz polezie do knajpy i wszystko wypapla tamtemu.naprawde sie wkurzyłam i zawiodłam. jakiś czas temu przypomniał mi sie(już po rozstaniu z chłopakiem)i nie moge przestać o nim myśleć.nawet raz poszłam pod galerię,by zobaczyć,jak wraca samochodem do domu.jednocześnie coś mnie do niego ciągnie,jednocześnie mam ochotę kopnąć go w jądra walnąć z liścia w twarz lub wypomnieć to,co mi (z)robił.a kumpela znów sie do mnie nie odzywa,aczkolwiek powiedziała mi ostatnio "Do zobaczenia".a jej kumpela wyparła się mówiąc,że nie jest plotkarą jak inni,ktorzy o niej plotkują(lecz jej wprost nie wypomniałam tego,co mi zrobiła). i teaz pytanie:zapomnieć czy podjąć inne działania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepiej w nic nie wierz..
Już troche czasu odkąd odeszła. i teraz wiem ze platanie w love story jest bez sensu.. moze kiedys tak, ale nie teraz.. i mysle ze nie zalezy zapominac o tej osobie, nalezy zaczac ja traktowac obojetnie zyczyc jej szczęscia a nawet jej ulatwic, kiedy jest to możliwe, chyba o to chodzi kiedy sie kogos kocha.. nie nalezy czuc zalu do tej drugiej osoby, to wzbudza uczucie błedu i jest gorzej.. jestem osobą troche odmienną zawsze trzymam sie z boku, nie mialem nigdy wielu przyjacioł, ale podoba mi sie to.. ona tez taka byla, choc nie wygladala, dlatego znalezlismy wspólny język, ale sie zminila i teraz lata :), i to wlasnie jest dla mnie dobre.. bo wiem ze ona tak jest szcześliwa... ktos tez taki jest i chce pogadac, niech napisze 20274915

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MISIULEK
Słuchajcie .. mam problem i mam nadzieje, że mi pomożecie :) Na sylwestra pojechałam w góry do rodziny ... Poszłam na sylwestra do kuzynki bo u niej była imprezka... a tam spotkałam kolesia którego poznałam już jakiś czas temu i gdy go pierwszy raz ujrzałam to już nie mogłam o nim zapomnieć, ale to było kilku dniowe zauroczenie , szybko przeszło .. Na początku jak go zobaczyłam nie wzbudził żadnych emocji dopiero jak składaliśmy sobie życzenia to coś we mnie zadrgało... Potem chodził za mną, przytulał , prosił zebym z nim zostałą i takie tam ale ja spanikowałąm i postanowiłąm ze pójde już do domu... obiecałąm mu ze z nim pojde ale uciekłam.. Teraz bardzo tego żałuje , myśle o tym codziennie o nim i nie moge o nim zapomnieć, a on pewnie juz tej całej sytuacji nie pamieta, to jest takie trudne bo mi tak na nim zalezy a dla niego to pewnie była zwykłą sytuacja ehh.. Ostatnio zdobyłam do niego nr kom i nawet napisałąm sms ale niestety nic nie odp :( zastanawiam się dlaczego .. skoro nie ma do mnie nr nawet nie zapytał kto pisze.. Najgorsze jest to ze teraz jesetm juz w domu i dzieli na 180 km.. a ja nie umiem o nim przestać myśleć, kazda piosenka mi o nim przypomina pomóżcie, jak mam zapomnieć ?? Co mam wgl robić!!?? Pisać do niego ?? :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najwiekszy naiwniak
ciągle siedzi w mojej głowie-kiedys myslalam ze to przeznaczenie ale teraz wiem ze powinnam o nim zapomniec raz na zawsze.kocham go a jednoczesnie nienawidze-nie wiem jak to mozliwe ze nie potrafie o nim zapomniec-jestem stara i glupia baba:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaSobieJa...
Wiatm... Wiem co wszyscy czujecie..pustkę itp... niestety takie jest życie... :( mnie zostawił chłopak przez gg :/ ... zachował się jak gówniarz.. niestety też muszę go widywać codziennie w szkole :(... uśmiecha się do mnie.. mówi ,że mu na mnie zależy ,ale myśli o innej dziewczynie.. :( eh... :( poznałam innego.. zapewne o wiele lepszy od poprzedniego.. bardzo mu na mnie zależy i pewnie chciałby żeby między nami coś więcej było..ale ja na razie nie potrafię zapomnieć o tamtym .. w dodatku.. oni są przyjaciółmi :( Chciałabym go znienawidzić ,ale nie potrafię.. codziennie do mnie piszę itd.. :( mam dość już naprawdę! Lecz trzeba się wziąć w garść ,bo takie rozpamiętywanie nie ma najmniejszego sensu... wiem ,że to trudne.. :( pozdrawiam wszystkich !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirewa
TakaSobieJa wiem,co czujesz...mój niedoszły też po "rozstaniu" do mnie pisywał.I to był wtedy dalszy ciąg upokorzeń.potem przestał.któregoś dnia napisał nagle, ja wtedy miałąm zupełne inne nastawienie do niego: pewna siebie, tajemnicza,nie interesowałam się jego biadoleniami, stanowcza.Nagle znowu przestał.Chyba zrozumiał,jaka jestem naprawde,że ze mną nie ma co zadzierać.i od 25 października(tak, pamiętam:P) nie napisał już do mnie ;) pomimo tego,że coś pozostało,wiem,że postąpiłąm słusznie.bo nie ma co się z gnojkiem zadawać. myślę, że powinnaś wziąć ode mnie przykład :) intuicyjnie kopnąć do w tyłek.pokazać klasę.jeśli tak się wobec Ciebie zachował, to olej kolesia.bierz się za tamtego ;) kto wie,może jest mądrzejszy od poprzednika?spróbuj :) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety ja tez chciałabym zapomnieć! kocham go nadal choć nie jesteśmy ze sobą już prawie rok....ostatnie słowa jakie usłyszałam od niego, powiedziane prosto w oczy, to to ze kocha...a 2 tyg później zostawił mnie co gorsza zrobił to przez skypa:/ ostatnio definitywnie zerwałam z nim i jego rodziną kontakt....czasem mam wrażenie że do rozstania przyczyniła sie jego mama...i nie myślcie ze ja złą kobietą jestem, bo on sam powtarzał mi wciąż ze mam złote serduszko i że jestem jego wymarzoną.... tęsknie za nim choć wiem,że on za mną już raczej nie tęskni...może nareszcie ktoś wymyśli skuteczną tabletkę na tę dolegliwość!!!!! ładnie proszę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś mija półtora roku odkąd wszystko się zaczęło. A ja czuję się... wspaniale:) Wreszcie! Pojawił się promyk słońca, czyli jest jeszcze dla mnie nadzieja:P Nie wiem jak długo to potrwa, ale póki co będę korzystać. Może znajdzie się ktoś kto zupełnie wyrzuci GO z mojego serca.. A mam już naprawdę dość samotności. "Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, Lecz widać można żyć bez powietrza.!" Jest nadzieja dziewczynki. Zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej :) pewnie, że jest - zawsze jest i Słońce zawsze zza chmur wychodzi. A ja jestem z człowieczkiem, o którym pisałam dawno dawno temu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Kurczę Jilian, jeszcze raz Ci pogratuluję:P I nadal trzymam kciuki:P A ja... nadal potrzebuję zmian, żeby odciąć się od przeszłości. Taka mała terapia. Więc wpadłam na genialny pomysł i poszłam parę dni temu do fryzjera. A teraz mam krótkie włosy, łaaaa:P:P Zapuszczałam je 6 lat... a teraz mogę sobie irokezy co najwyżej robić:P Nie no, jest nieźle. Można by nawet rzec że ładnie:P Ciekawa odmiana. O, doszłam niedawno do pocieszającego wniosku, że to właściwie nie jest tylko moja wina że nie wyszło. On też ma w tym duży udział! Gdyby się bardziej starał to może inaczej by to teraz wyglądało. Przecież nie będę brała całej odpowiedzialności na siebie. A tak się ostatnio przyglądałam tej jego nowej obecnej dziewczynie... i stwierdziłam że chłopakowi zdecydowanie popsuł się gust. No bo niby co ona ma takiego czego ja nie miałam kiedy mnie odrzucał? Typowy z niej plastik... tona makijażu, natapirowana szopa zamiast włosów, i durnota z tego co zauważyłam. Ee, szkoda chłopaka. Zgłupiał. A aż tak źle mu nie życzę:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa1987
a czy czas naprawde leczy rany??czy jest ktos kto to potwierdzi? ja bylam z kims 7 lat i 5 miesiecy temu sie rozstalismy w nienawisci zalu, a teraz on juz jest z kims inny. jak to przezy? jak zyc dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glicea234
pieprzenie o czasie !!!!! pewnie ze pomaga ale poki sami sie z tym nie uporamy psychicznie to wciaz bedzie do nas to wszystko powracac .. ja juz czulam sie wyleczona po nieudanych probach powrotu do siebie i nagle gdy wiem ze on probuje funkcjonowac normalnie tzn ma nowa dziewczyne(nasz wspolna znajoma) to we mnie zbiera sie zal i obwinianie sie za to wszystko co sie stalo choc to on glownie zawinil!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka90
Hej dziewczyny czytam wszystkie wypowiedzi i sama nie wiem co już mam myśleć. Z Kamilem byłam trzy lata . Z chłopakiem ,którego już znam dość długo. Może opowiem wam moją historię, Jeździłam do cioci 25 km od miejsca mojego zamieszkania na wakacje, i tak było co roku. I tam poznałam jego, miałam 13 lat jak się poznaliśmy od razu coś ,,zaiskrzyło'' Potem co rok kiedy jeździłam na wakacje spotykaliśmy się długo rozmawialiśmy, całowaliśmy było miło ale nie myśleliśmy o sobie tak poważnie. itd. Trwało to tak do kiedy skończyłam 17 lat. W końcu podjeliśmy decyzję,żeby razem być, teraz odległość nie była dla nas przeszkodą bo on miał 19 lat prawko i samochód. To wszystko co było trwało 3 lata. Trzy długie wspaniałe lata ! on był na mojej studniówce a ja byłam na jego, wspierałam go kiedy on pisał maturę a potem on wspierał mnie kiedy ja pisałam maturkę. Nauczył mnie jeździć samochodem był cierpilwy. Był ze mną w każdej sytuacji....Czasem u niego pomieszkiwałam, spaliśmy razem, przytulaliśmy się. Kiedy zasypiałam obok niego wtulona prosiłam Boga,żeby zawsze tak było. Później w nasz związek wkradała się rutyna i niestety już tak bardzo nie doceniałam tego jak bardzo jestem szczęśliwa, wszystko stawało się normalne czasem miałam chwilę zwątpienia w ten związek,ale trwałam w nim nadal. W tym roku na sylwestra bardzo się pokłóciliśmy on pojechał do domu przed godziną 00, mimo,że nic takiego się nie wydarzyło zadecydował o tym,żeby nie być już razem.,, moim zdaniem było to jego postanowienie noworoczne...Odszedł jak chmura,której nigdy nie było bez słowa, po sylwestrze nie odzywał się 4 dni nie odpisywał na esy nie odbierał telefonów. W końcu żeby zobaczyć co się dzieję pojechałam do niego do domu, oczywiście mama jego mnie wpuściła bo byliśmy w bardzo dobrych stosunkach. Poszłam do niego do pokoju i wtedy powiedział,że nie zależy mu na mnie, nie chce ze mną być i że to jego ostateczna decyzja. Płakałam a może nawet wyłam prosiłam,żeby nie odchodził mówiłam,że bardzo kocham,że zrobię wszystko i żeby nie odchodził bo nie poradzę sobie bez niego... Bezskutecznie on jest twardy silny i jak coś postanowi to tak jest. Jeszcze przez miesiąc dzwoniłam pisałam do niego ale on nawet nie odpisał. Nie podał mi przyczyny dlaczego nie jesteśmy razem, co zadecydowało, odszedł jak mgła.. tak jakby nigdy go nie było , bez powodu. Boli mnie to zachował się jak gówniarz! nawet nie miał odwagi powiedzieć dlaczego! kretyn! Byłam wściekła na niego za to,ale on nie zrobił mi nic takiego żebym go znienawidziła...Ciągle się łudziłam że napiszę,że zatęskni,że zrozumie ale niestety!. Potem postanowiłam sobie,że będę żyć dalej naszło mnie na zmiany, chciałam tak dużo w swoim życiu zrobić, choćby zmiana fryzury zmiana koloru włosów. Mieć bardzo dobre oceny na studiach.. cieszyło mnie to co robię, Zaczełam na siłę szukać faceta kogoś kto mi pomoże zapomieć! Każdy próbuję znaleść sobie kogoś innego po rozstaniu i jak najszybciej dojść do takiego etapu związku w którym się było wcześniej, czyli żadnego krępowanie zasypianie obok siebie. W końcu znalazł się ktoś przypadkowo , kto mi się podobał, zaczeliśmy się spotykać. Byłam taka szczęśliwa uwierzyłam we wszystko na nowo, cieszyłam się z życia , cieszyłam się bo ktoś chciał się mną zaopiekować, dawał mi ciepło i wspierał. Jesteśmy już razem ponad miesiac, a ja cały czas myślę o Kamilu. Michał wie co przechodzę bo nie chce go okłamywać. Jemu naprawdę zależy na mnie bo on miał dziewczynę 2 lata i też przeżył rozstanie u niego już mineło 8 miesięcy podniósł się . Wie co ja czuje i bardzo mi pomaga jest o wiele przystojniejszy od poprzedniego Każdy mi mówi,że zmieniłaś sobie na lepsze. Michał naprawdę jest aniołem, ale co ja mam zrobić z tym,że ciągle kocham Kamila, ciągle myślę o nim i wspomienia wracają na każdym kroku. Mineły 3 miesiace i nie mam z Kamilem od tamtego czasu kontaktu bo po tym jak się rozstaliśmy niestety już nic się nie odzywał. Cholernie tęsknie za jego głosem za jego uśmiechem brakuje mi go. Tak myślę,że gdyby się do mnie odezwał zostawiłabym Michała i poleciałabym w skowronkach. Wspomienia i tęsknota nie dają mi żyć, mimo,że kogoś mam spełnia on moje oczekiwania. To kocham bardzo mocno Kamila , co ja mam robić, w którą stronę iść może wy mi coś poradzicie. Bo życie mnie męczy i w ogóle nie cieszy. Walczyć o Kamila? choć skoro do mnie nic nie napisał to mnie nie kochał? po 3 latach związku odszedł bez niczego(wiem,że nie dla innej) bo nadal nikogo nie ma. Czy tkwić w związku z Michałem i próbować się zakochać?? Jeżeli już doszliście do tego etapu przeczytania tej wypowiedzi, to bardzo proszę o waszą radę pozdrawiam myszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glicea234
ach te kamile...moim zdaniem lepiej jest przegrys ta sytuacje wew pozniej pchac sie w inny zwiazek .. kiedys napewno bedzie taki czas ze albo sama zrozumiesz albo przypadkowe spotkanie z nim ci to wyjasni nie zapomnisz o nim bo stanowil on czesc twojego mlodzienczego zycia zainwestuj w siebie zajmij sie soba odkryj nowe pasje i jesli jestes juz z michalem staraj si enie porownywac nie wspominac tobie tez nei bylo by milo gdyby twoja polowka ciagle myslala i mowila o innym ...wez sie w garsc swiat należy do Ciebie :* buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka90
Do glicea234 A u Ciebie co się stało?? dlaczego się rozstaliście? po jakim czasie? Ma nową dziewczynę hmmmm to jest tylko po to,żeby zapomnieć, on próbuje już normalnie żyć i funkcjonować. Może on ciągle myśli o Tobie, ja mam kogoś Kamil wie o tym i jestem pewna,że cierpi z tego powodu bo on jest sam.Tylko co z tego jak się kocha kogoś innego, obsesja. Najlepszym sposobem było by sformatowanie naszego mózgu.. tak zupełnie jak komputer, wyrzucenie wspomień i wszystkiego tego co nas boli. Ja mam 20 lat i 3 letni związek za sobą, co mnie czeka nadal?? przeciez ja już nigdy normalnie nie będę funkcjonować.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśkaa
Mam nadzieję, że ktoś się odezwie...Z góry przepraszam, bo nie czytałam powyższego forum , ale nie mogę już czytać tych przykrych historii, bo bardziej mnie dołują. Nie cieszę się, że ktoś ma źle lub gorzej i mi to nie pomaga. Sytuacja jest taka. Szkoła. Jest pewien chłopak. Podoba mi się. Startuje do mnie. Wszyscy wokół(przepraszam za wyrażenie, ale tak mówią) - to ch*j. Zwykły dupek. Olej go. Podobał mi, ale olewałam. Było ciężko. Gadaliśmy, dałam mu do zrozumienia, że mam go gdzieś. Nie zatańczyłam z Nim. Nie poszłam na kolejną imprezę, choć zapraszał. Było ciężko i już po takim zachowaniu się zauroczyłam. Pisał smsy, odpisywałam, bo była to normalna rozmowa - teraz wiem, że to był błąd. Prosił o spotkanie. I ja głupia się zgodziłam. Nie pozwoliłam mu się zbliżyć do siebie, trzymałam na dystans, traktowałam bardziej jak kolegę, choć było trudno ... Zakończyłam spotkanie, bo już nie wytrzymywałam, wiedziałam, że zrobię coś głupiego, jeśli dłużej z Nim pobędę. Zaproponował następne spotkanie. Umówiliśmy się. Cieszyłam się jak cholera. A on odwołał. Kurde, no zakochałam się. Później już raczej nie chciał spotkania. Nawet ja zaproponowałam, bo on na spotkaniu powiedział, że to obu stronom musi zależeć... Ale powiedział, że nie może. Uśmiech ma zabójczy. Co dzień w szkole go widzę, uśmiecha się. Szuka kontaktu wzrokowego, patrzy się, dotyka. ( złapał mnie parę razy za rękę objął itp.) Ale nic poza tym. Nie proponuje spotkania. Nic. On am duże powodzenie i słyszałam, że spotyka się z innymi. A ja go po prostu kocham . Nie ma chwili bym o Nim nie myślała. Żałuję, że na spotkaniu do niczego nie doszło. I co tu zrobię, hm ? Widzę go co dzień. w szkole, w mieście, w kościele. Choć wiem, jaki jest, wiem, że jest zły(dziwnie to zabrzmi, ale jak ktoś go nie zna nie zrozumie...) Pomóżcie, bo to boli, no nie mogę tak po prostu. Rozchorowałam się, tydzień go nie widzę i ciągle myślę, tęsknie, nie mogę się doczekać szkoły, ze względu na Niego. Odpowiedzcie szybko, proszę. Luśkaa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka90
Luśka to jest tylko zauroczenie, przejdzie Ci, po prostu zacznij się spotykać z kimś innym bądź wychodź więcej do ludzi. Nie znasz wartości słowa Kocham, bo tutaj piszą ludzie co po 3 albo 5 latach się rozstają i opisują swoje bóle i tęsknoty. Nie mów,że kochasz go bo tak nie jest. Będziesz miała jeszcze wiele takich sytuacji więc głowa do góry;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśkaa
Nie chce być niemiła, ale nie wiesz co ja czuję, może faktycznie to głupio zabrzmiało, ale zrozum, że ja nie mam 10 lat i wiem, co oznacza to słowo. Jeśli uważasz się za taką mądrą może byś lepiej poradziła jak przestać o Nim myśleć, a nie tylko ucinasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśkaa
Przykro mi czytając taką odpowiedź. Bo to jest po prostu egoistyczne. Nie znaczy, że jeśli z Nim nie jestem 5 lat, to nie mogę kochać. I nie wiem kto tu nie zna znaczenia tego słowa...Nie chce pomocy od osób samolubnych. Żegnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... miłość to nie tylko wzdychanie do drugiej osoby, nie tylko tęsknota. Z drugą osobą powinny Cię łączyć nie tylko koleżeńskie rozmowy czy obejmowanie się w szkole. Na miłość składa się znacznie więcej. Więcej niż przyjaźń - godziny rozmów, przeprowadzanych na chyba każdy temat... Gdy każdego dnia wiesz co działo się u drugiej osoby, gdy w każdej chwili wiesz co ją/go gryzie... Wystarczy, że spojrzysz - wiesz jaki ma humor - mimo, że to ukrywa... W milczeniu wyczujesz każdą emocję i każdą myśl. Gdy jesteś pewna, że zawsze i w każdej chwili będziesz mogła na niego liczyć, że zrobi wszystko, co będzie w stanie by Ci pomóc, ulżyć, pocieszyć... Gdy mimo własnych niepowodzeń będzie się starał by Tobie było dobrze, byś się uśmiechała. I vice-wersa. Gdy pomimo kilometrów dzielących Was - wstajecie i zasypiacie razem. To nie tylko pociąg fizyczny, nie same objęcia, przytulanie się... A i bez seksu można. Wcale nie jest to obdarowywanie się prezentami... Zbieranie w wazonie kwiatków od niego... Bo to nie one pokazują jak on Cię ceni - a jego spojrzenie. I gdy widzisz jak się troszczy, opiekuje... Gdy ochrzani Cię za nieobecności na jakichś zajęciach i gdy sprowadza Cię na ziemię gdy oddasz się jakiejś pasji i jednocześnie zaniedbasz coś pilnego. Gdy pilnuje byś nie robiła sobie zaległości. Gdy zobaczy Cię z rozpiętą kurtką w wietrzną pogodę, przyjdzie, zapnie... I wszystkie takie drobiazgi. Gdy cenisz go nie dlatego, że jest popularny, przystojny... czy choćby przez to, że wcześniej był "nieosiągalny" - ale za to, jaki jest - za jego marzenia, za jego plany, jego pasje, jego podejście do życia i tysiąca innych spraw. Za jego spojrzenie na Świat. Za wszystko to, co Was łączy i to, co Was dzieli. Każdy wspólny uśmiech i każda wspólna łza. I wszystko to, co opisuję... Tego też nie jestem w stanie nazwać miłością. Coś takiego łączy mnie z osobą, o której pisałam kilka miesięcy temu... To coś... jest wzajemne... Ale żadne z nas nie potrafi powiedzieć "kocham" - bo nie czujemy się na tyle dojrzali, na tyle doświadczeni. Wiemy, że miłość to coś większego... "...Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje..." Powiesz o swoim uczuciu, że nie ustanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luśkaa
Tylko jest różnica, jeśli kochasz kogoś ze wzajemnością, a jeśli kogoś kochasz z jej brakiem Odpowiedź Twojej poprzedniczki znięchęciła mnie do korzystania z tego forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będę się upierać przy tym, że jeśli nie ma wzajemności - nie może pojawić się taka prawdziwa miłość... I będzie tylko zauroczenie... Które oczywiście w miłość przerodzić się może - tylko do tego potrzeba czasu, bardzo dużo czasu i pracy - dwóch stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×