Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

A wyobraźnia robi swoje....... bibi-- tak , gdy mój mąż tak strasznie mnie podejrzewał.... jeszcze \" straszniej\" i \" bez \" przerwy sie ze mną kochał!! Tak faceci ...no właśnie nie są \" skomplikowani\"???? a dlaczego przez NICH cierpimy!????? Pa do jutra... chłopcy na treningach, mąż w jednostce , ja walczę z obiadem i .....netem...i końcem remontu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Nasz problem łóżkowy jest trochę inny - on ma apetyt, ale za duży... no wiecie wszystko rach ciach... i nic z tego nie mam dla siebie... książkę gdy znajdę, to chętnie poczytam. Zielona, a gdyby tak na zamianę, ja troszkę Twojego męża, a Ty w tym czasie podszkoliłabyś mojego hi hi!. Już lecę do tych garów, bo zaraz na serio oberwie mi się od Ciebie. Mam nadzieję, że dobry humor troszkę się u mnie zatrzyma, dzięki za pogawędkę, sporo pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
..mi jakos tez lżej, chyba cos w tym jest , zamiast latac po baletach i zmieniac kawalerów to myśmy w pieluchach siedziały i zazdroscily koleżankom. Mój mąz to akurat jest w moim wieku, a tamten był młodszy ode mnie o trzy a żona młodsza ode mnie o osiem..haha Mój mąz mi ciagle mówi że chyba się musiałam niesamowicie poczuc dowartościowana skoro malo nie odbilam męża koleżance tyle lat młodszej. O ludzie jak mi się lekko zrobiło po tej paplaninie z Wami... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wariatki teraz juz kończę , bo obiad przypalę... Nie chodzi o to, że nie wyszalałyście się... ja mam ..no cóż 42 lata, nie musiałam wychodzić za mąż , bo byłam w ciąży... kochaliśmy się.. wiedzieliśmy , że jesteśmy dla siebie.... zresztą nadal to wiemy ( a fakty.. zdrada???, ...żYCIE!!) Powiem Wam, że ja pierwszy raz zdradziłam męża w wieku 31 lat, bo myślałam, że on mnie zdradził ( to był bez uczucia - tylko sex ) żałowałam tego i cieszyłam się, że mąż nic o ty nie wie .... Moja głupia zazdrość.... Więc moje panny za jakieś 7-8 lat albo wcześniej zrobicie to ponownie..... z nudy, dla żartu... tylko życzę Wam byście nie wpadły we własne sidła tak jak ja...... paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi-- o to jak ja mogę się poczuć \" dowartościowana\" jeśli przez 3- m-ce facet 10 lat ode mnie młodszy chciał się kochać ze mną wszędzie i bez względu na wszystko.... A tak poważnie wszystko na tym świecie jest rzeczą WZględną!!!! Teraz już PAAAAAAAA!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona 123
No tak, to mnie przy Was mają dopaść kompleksy? Nie dość, ze on o tyle starszy, to jeszcze ta z którą mnie łączył 10 lat starsza ode mnie! Ale skoro piszesz zielona, ze przede mną i Bibi jeszcze następny raz, to ja odmłodzę się za te kilka lat hi hi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saphir38
Witam! czytam tę stronę od wczoraj....wymyśliłam sobei takie lekarstwo na mój ból. Pomyślałam ,że znajduję się w odpowiednim towarzystwie , bo jednak samotność wyolbrzymia każdy problem. Może tak krótko przedtawię swój problem. On jest młodszy ode mnie o 5 lat , mieszkaliśmy ostatnio ze sobą 2 lata , to co między nami jest trwa już 5 lat (w czerwcu minie okrągła rocznica). Poznałam go przez net , zaczepił mnie na gg. Byłam wówczas jeszcze z mężem lecz to był tylko status małżeński, od 2 lat już nie bytowaliśmy jak małżonkowie. On stał sie dla mnie pocieszeniem w moich złych dniach. Nie było dnia ,gdy otwierzałam swój komunikator i widziałam pole róż. Poznawaliśmy się dzień po dniu. Zbobywał mnie ,walczył o mnie.... W końcu wynajęłam swoje mieszkanie , bo życie zmężęm było już nie do wytzrymania- jest alkoholikiem. Dzieci bardzo źle to znosiły. W miedzy czasie zaczęłam się z nim spotykać, uwierzcie m było cudownie.. Po pół roku zdecydowaliśmy się zamieszkać razem...dzień sylwestra...w końcu wyznał,że jest żonaty....zemdlałam. Świat się dla mnei skończył.....wyłam ....wyłam cała noc ...nigdy tak się nie czułam. W kwietniu wyjechałam za granicę , on pojechał za mną...znowu plany , on to ułoży ..jest z żoną bo wpadka ...on jej nie kocha...itd. W listopadzie zamieszkalismy razem , lecz nie było słowa o rozwodzie...w Styczniu uderzyłam go w twarz i kazałam się wynosić.... nie wytrzymałam napięcia. Znowu wrócił ból....tęsknota...znowu wyjechałam , on znowu szukał mnie , pisał jak kocha i tęskni. Ja też kochałam. Wprowadził sie ponownie w październiku 2006, żyliśmy jak w bajce , lecz jego żona nie chciała aby tak było ,znowu intrygi smsy , szarpanina syna , jego oskarżanie tak było do lutego tego roku , gdy zaczęła wstawiać ich wspólne zdjęcia na NK. Ja już szalałam na całego ...wojny ....awantury...niepewność. W między czasie była sprawa rozwodowa , podobno w czerwcu ma już być orzeknięty rozwód lecz ja o tym się nie dowiem gdyż 9 marca zostawił mnie. Był jeszcze tu 2 razy...nie wiem po co ,może aby się upewnić ,że nadal tęsknie ...sex jak zwykle był cudowny...mówił ,że wróci ,że poukłada to wszytsko ,rowiedzie się. Ale to jest jak na huśtwace , nie ejstem niczego pewna , serce rozdarte, nie będę pisać o bólu ,gdyż ten ból akurat znacie. Chcę aby wrócił i jednocześnie nie chcę. Lecz nadal kocham.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Witaj Saphir, dobrze trafiłaś, rozmowy tutaj naprawdę pomagają. Jeszcze u Ciebie nic nie wiadomo i myślę, że powinnaś trochę poczekać. Poznaliście sie w nieciekawych okolicznosciach, on żonaty, Ty mężatka. Twój rozwód, jego ukrywanie stanu cywilnego, walka jego żony, szarpanina i co najgorsze mieszanie syna - to wszystko bardzo negatywnie wpływało na to co było między Wami. Może dobrze, że rozstaliście się teraz, bo może to tylko na chwilę. On załatwi swoje sprawy, po rozwodzie, to już będzie była zona, może da Wam spokój. Uważam, że nie powinnaś myśleć, że to definitywny koniec, oboje niedługo będziecie wolnymi ludźmi. Chyba, że powodem rozstania były sytuacje o których nie napisałaś. Trzymaj się dzielnie, razem wytrwamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to może ja też dołączę... moja historia jest magiczna a jednocześnie pełna bólu... Poznaliśmy się w styczniu. Jestem dziennikarką, on moim naczelnym. Jest 7 lat starszy. Michał (tak ma na imię) był od 5 lat w związku. Nie układało im się już jakiś czas. Ogólnie on jest osobą zamkniętą, nie dzielącą się emocjami i przezyciami ze wszystkimi. Coś iskrzyło, pojedyncze rozmowy (zawodowe), przelotne spotkania gdzieś na mieście...aż zaiskrzyło kompletnie. Koniec marca. Kolegium w redakcji. Po spotkaniu, siadłam na ławce przed rekakcją. Po chwili wyszedł on i zaproponował kawę. Zgodziłam się. Przegadaliśmy 3 godziny i rozeszliśmy się. Kolejne, prawie codzienne spotkania przypadkowe na mieście, choć pewnie 'celowo' na siebie wpadaliśmy. Parę spacerów, pełnych podtekstów rozmów przez całe noce, kaw i pamiętny weekend. Dzien wcześniej oglądnęłam film, który mi polecił "Między słowami". To film o NAS!! Specjalnie mi go polecił i zaproponował napisanie mi recenzji, takiej prywatnej, dla niego. Napisałam, zostawiłam rano w piątek w redakcji. Przeczytał popołudniu, bo dzień spędził w Bielsku zawoził swoja dziewczynę do mamy do szpitala na weekend. Wracając do domu od koleżanki, dostałam od niego sms'a, że przeczytał recenzję..i że z ust mu ją wyjęłam. Już od dawna zauważyliśmy, że mamy identyczne spojrzenie na świat, tak samo odczuwamy i myślimy...rozumieliśmy się "między słowami"! Wróciłam do domu i jak gdyby nigdy nic zaczęłam sprzątać. Włączyłam gg i...jakoś tak wyszło, że umówiliśmy się na wieczór. Koncert w naszym centrum kultury- on musiał zrobić o tym materiał. Skończyło się tak, że do 1 w nocy siedzieliśmy na ławce na rynku i...gadaliśmy. Świat wokól nie istniał. Sobota dnia następnego: kolegium w redakcji i umówienie się na popołudnie. Kolejny koncert, który był "obok nas" i ...wypad na miasto. Kolacja, spacer i godziny w naszej ulubionej jazzowej knajpce. Siedzieliśmy tam do 3 w nocy, aż nas "wywalili". Potem godzinę jeździliśmy bez celu autem, następna godzina przegadana w aucie pod moim domem. Ciągnęło nas do siebie strasznie...nie dostknęliśmy się ani razu, ale opór psychiczny padł dawno. W tej knajpce, siedząc na dwóch fotelach, oboje zrozumieliśmy że chcemy być ze sobą do końca życia!! Postanowiliśmy się wiecej nie spotkać, że owszem,\ było magicznie..ale koniec, że tak nie można. Niedziela: sms "zostawiłaś szalik u mnie w aucie, będę o 13". Spacer...3 godziny i kolejne postaowienie, że koniec magii. Wieczorem wfracała jego Agata. Niedzielny wieczór, telefon, że nigdy się tak nie czuł...moja propozycja spotkania się rano w poniedziałek. 7:30, poniedziałek...rynek miasta...parująca kawa i my. Spacer. Ja pojechałam odebrać nagrodę filmową, on wrócił do pracy. Mieliśmy się spotkać 10 maja, dać sobie czas. Nie wyszło. Popołudniowy spacer, postanowienie "dania" sobie tygodnia na przemyślenia. Wtorek dnia następnego.Moja ukochana ławka, na niej uwielbiałam czytać, uczyć się, pisać, rozmyślać. Tego dnia też sobie usiadłam. Nagle słyszę go nad sobą...masz czas o 16? Teraz muszę wracać do pracy, a muszę Ci coś powiedzieć. Spotkaliśmy się o tej 16. Pojechaliśmy nad stawy, na spacer. Ulewa. My pod parasolem. Chciał mi wtedy powiedzieć, że nic z tego nie będzie, mimo iż rozstał się z ta swoją Agatą. Nie wyszło. Padlismy sobie w objęcia. Cali mokrzy pojechaliśmy na kawę, spowrotem do naszego miasta. 3 godziny suszenia się w knajpce. Pierwszy pocałunek na środku ulicy...MAGIA! Nie potrafię tego opisać. Potem wszytsko potoczyło się błyskawicznie. Agata zabrała wszystkie swoje rzeczy od niego (mieszkali razem), my czuliśmy się ze sobą jakbysmy się znali od zawsze...ta naturalność, swoboda...każda chwila razem. Najlepsze chwile mojego zycia. Plany na resztę życia. Razem. Za miesiąc mieliśmy się przeprowadzić do nowego mieskzania. W czerwcu za rok wziaść ślub. I nagle...nagle, nagle, nagle..."wracam dziś na noc do domu, muszę pomyśleć" (od tygodnia mieskzaliśmy u mnie, bo mama wyjechała i ja musiałam domu pilnować, więc się do mnie przeniósł). Ok...ale na jednej nocy się nie skończyło. ZObaczył swoją byłą na mieście. Schudła 10kg, rodzina ja z domu wyrzyca, nie radzi sobie, ma myśli samobójcze...uzależniona całkowicie od Michała!! I on stwierdził, ŻE MUSI SIĘ NIĄ ZAJAĆ! ZE NIE WAŻNE TO, CO CZUJE...ŻE MUSI POSTĄPIĆ TAK, A NIE INACZEJ. Że ja jestem silna, że sobie poradzę, a ona nie. I że on sobie nie daruje,jak ona sobie coś zrobi, albo że nie będzie mógł żyć z myślą, że ona np. nie zjadła nic, bo jej rodzinka nie dała. Horror...masakra. Płakaliśmy pół nocy na kafelkach u mnie w przedpokoju. Zasnęliśmy w objęciach...za parę godzin śladu po nim nie było. Gryzłam ściany z bólu. Wyłam, nie jadłam, nie spałam...nie chciałam żyć. To wielki skrót mojej historii... Nie wiem, czy ona się do niego spowrotem wprowadziła, nie wiem, co jest teraz. Najgorsze jest to, że widujemy się niemalże codziennie - parcujemy też razem w radiu. Ile my mieliśmy planów...zostałam sama. Z wielką pustką, która nie wiem, czym zapełnić. Nie wiem, co robić ze sobą. Wymyślam sobie zajęcia, ale w nocy jest fatalnie... Chcieliśmy spędzić ze sobą resztę życia! Mówił, że już wie, co to miłość, że nie wierzył w takie uczucie. Tylko przede mną się tak otworzył...nie musieliśmy udawać, byliśmy całkowice sobą! Będąc z Agatą 5 lat, nie myślał, że chce sobie z nią życie ułożyć...a ze mną chciał. Prosił moją mamę, o to żeby mógł być ze mną...że nigdy nic takiego nie czuł. Nie wiem, co myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
powody naszego rozstania? Oficjalnie ,to ,że ja już nie wytzrymaywałam napięcia ,prowokowałam rozmowy ... i nic..... odpowiedzi typu ...wyolbrzymiasz wszytsko....przecież się nic nie dzieje ....ale ja przeież czuję , przecież wiem,że coś jest nie tak. Unikanie dialogu , zachwywałam się jak furiatka - taki powód rozstania. Dziś pisał mi maile ,lez cały czas obwinia mnie. Nie jestem nastolatką , wiem ,że takie spyhanie winy jest aktem własnej winy. Poza tym jego rodzina mnie nie znosi , on mieszka właśnie z rodzicami , tyle jadu ,złośliwości i intryg , jakie są w jego śrdowisku nigdy w życiu nie przeszłam. Dlatego śmiem wątpić w to ,że dojdzie do tego rozwodu , jego żona nadal nie odpuszcza ama go teraz pod ręką , ja staram się unikać kontaktów ,by nie ranić samej siebie. Jednak każdy dzień ma jego imię... Broszka - słyszałam o podobnej sytuacji jak Twoja , moja przyjaciółka ma nadal ten problem , lez nadal korzysta z każdej okazji by z nim rozmawiać. Nie wiem czym nasi panowie się kierują , chcą miłości i o nią zabiegają a potem wszytsko niszczą. Pozostało nam tylko wygadać się , wypłakać i już nigdy nie zaufać , gdyż po raz kolejny to samo przechodzić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
M .................................przeklęte imię widzę...tak czytam o tych szalonych uczuciach , romantycznych sytuacjach jak z bajki ...no wypisz wymaluj romantyk ze łzami w oczach mówiący o miłości taki jak i mój, też M. Ale miłość to jedno , a odpowiedzialność to drugie...Nie umiem wam odpowiedzieć na pytania jakie zadajecie, bo sama szukam na nie odpowiedzi ale zapraszam was serdecznie na to forum, uwieżcie w grupie raźniej... Broszka miałas faceta z imieniem anioła , oj znam to imie i pragne je wymazać z pamieci, a romantyk Ci on ze hoho... Nie wiem co Ci napisać, wiem jak cierpisz , oni tak potrafią po prostu odejść i bo cos tam coś tam, tak jakbys ty i twoje uczucia nie były ważne tylko akurat tamtej.... moj też mi czasami jak głosno myślał mówił o tym jaka jestem cholernie silna , że ja to sobie w każdej sytuacji dam radę , a z jego zona to nie wiadomo co by było..... Trzymaj się , musisz chyba zapomnieć tak jak i my, zagladaj tutaj , to naprawde pomaga jak napiszesz co ci na sercu leży ... saphir38 współczuję również, rozumiem twoje zachowania , złość itp itd. nie mogłas sobie z tym napięciem poradzić...ale jak już napisała Zagubiona123 u ciebie jeszcze nic nie wiadomo, jeżeli go kochasz i doszliscie juz tak daleko to spróbuj to ratowac. Tyle cierpienia wszystkich dookola na darmo, jesli jest miłość to walcz o nią, walcz o niego....nie zmarnuj tylu lat męczarni i moze rzeczywiście wyspokój trochę...nie znam dokładnie jego stosunków z żoną, może bierzesz wszystko za bardzo do serca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
dobrze napisane , imię anioła. mój to Rafał , też anioł, tylko czy my dobrze pojmujemy hasło Anioł???? Rafał mi wyraźnie powiedział ,że on teraz musi zająć się synem , że to już nie tak samo jak kiedyś . Ale gdy tu był w poprzedni czwartek, to było tak jak kiedyś ...sorry ...głupie gadanie. On po rozstaniu ze mną pojechał z żoną na spotkanie rodzinne , tłumaczył mi potem ,że syn go prosił ,że zrobił błąd ...itd Teraz był na przyjęciu , żona też tam była. Ona mnie o wszytskim serdeznie informuje...Jego wytłumaczenie? Zadzwonili po nią i ona przyjechała. Przepraszam , zy jakaś z obecnych tu Pań , jeśli rozwodzi się z mężem to jedzie za nim na przyjęcie komunijne??? Jest we mnei sporo żalu i bólu. Teraz mam przejść terapię , nie potrafie z nim rozmawiać , bo płaczę....zatem mam pisać maile o tym , co mnie boli i za o mam żal do niego. On ma robić to samo. Zobaczymy , dziś zaczęłam.... teraz jego kolej albo wejdzie w tę układankę albo mnie oleje ....no bo przecież syn....sarkazm przeze mnie przemawia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
saphir38 jak czytam takie histoeri jak Twoja to sie ciesze ze mi nic nie wyszło, własnie takiej szarpaniny się bałam, jedna noga ze mną a drugą nogą z rodzina której musiałby pomagać (bo wiem ze by to robił) , zona która by na 100% nie odpusciła i walczyła rekami i nogami....no niestety to chyba juz u ciebie tak zostanie , on by chciał byc tu i tu , a tak to sie nie da niestety. Mieć żonkę oficjalnie dla rodzinki i Ciebie dla przyjemności i miłosci...dobry jest... broszka myłam gary i tak myslałam o twojej historii, mam wrażenie a wrecz pewna jestem ze on nie jest takim ideałem jak go opisujesz. Stworzyłas sobie tak jak i ja zresztą ksiecia z bajki w swojej głowie i nie widziałaś zapewne co się dzieje obok Ciebie. Cos mi się wierzyć nie chce , że on tak raz zobaczył po jakimś tam czasie tą Agatę i od razu tak się przejął jej losem (kolejny anioł normalnie, siebie poświęcił dla niekochanej kobiety, czyż nie anioł)że z dnia na dzień postanowił do niej wrocić. A może on spotykał sie z nia przez cały ten czas kiedy był z Tobą, a ty tego po prostu w swoim zaslepieniu nie widziałaś. Faceci są wygodni, wybieraja to co im sie bardziej opłaca albo gdzie jest im po prostu w danej chwili wygodniej. Nie wierzę że tak z momentu na moment przejał sie jej losem i opuścił ukochaną żeby być zkimś kto jest mu niby obojetny. Mowię Ci coś przeoczyłas , on się z nia musiał spotykać wcześniej i zwyczajnie stara miłośc nie rdzewieje..... A jak teraz się zachowuje wobec Ciebie, ale tak obiektywnie napisz (widze że romantyczka jesteś , tak jak i ja)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANIOŁY?! Kobitki...diabły wcielone a nie anioły, zobaczcie co z nami zrobiły te "aniołki"...!! :( saphir38 -> Twój zajął się synem, mój Agatą... 'matki teresy" się znalazły, kurde no! Jak można się tak zachowywać?! A podobno są dorośli, ile mają lat? Mój 26 :/ bibi76 -> no właśnie w tym problem, że pierwszy raz w życiu nie tworzyłam ideału w głowie sobie...nie spotykał się z nia, jestem pewna. Ona nawet nie zabrała swoich rzeczy z mieszkania, tylko wysłała ciotkę z listą (tak tak dziewczyny, z listą, na której były nawet takie rzeczy jak drewniana łyżka czy nożyczki!! :/) tak..jestem romantyczką, co na dobre mi widać nie wyszło:( ani Tobie też nie jak się zahcowuje teraz? hmm..oschle, zawodowo... ale jest taki osowiały, przygnębiony..ja to widzę wiesz, jest moim naczelnym, w radiu też jest moim szefem w sumie i jak się rozstawaliśmy, to powiedział, że współpraca będzie trudna i jeśli mi zależy na tych zajęciach, to mam się nie odzywać na tematy prywatne! no to tego nie robię... ale cholera! to jest takie..trudne! siedzimy obok, gadamy np. o ramówce albo o nowych tematach na portal lokalny, a np. dokładnie 2 tygodnie temu z kalendarzem ustalaliśmy date ślubu:/ albo wczoraj: siedzimy w radiu, a on do kolegi, że się zbiera już, bo jedzie na urodzinki...wiecie czyje? jego siostrzenicy, na którą to imprezę tak się niedawno cieszyliśmy i główkowaliśmy nad prezentem:( mam łzy w oczach, jak z nim pracuję... staramy się mijać, nie musieć nic robić razem, bo on stwierdził, że nie jest w stanie mnie codziennie oglądac, słyszeć, czuć...tak jakby mu wspomnienia wracały i chciał je odsunąc...ja to tak interpretuję :/ ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANIOŁY?! Kobitki...diabły wcielone a nie anioły, zobaczcie co z nami zrobiły te "aniołki"...!! :( saphir38 -> Twój zajął się synem, mój Agatą... 'matki teresy" się znalazły, kurde no! Jak można się tak zachowywać?! A podobno są dorośli, ile mają lat? Mój 26 :/ bibi76 -> no właśnie w tym problem, że pierwszy raz w życiu nie tworzyłam ideału w głowie sobie...nie spotykał się z nia, jestem pewna. Ona nawet nie zabrała swoich rzeczy z mieszkania, tylko wysłała ciotkę z listą (tak tak dziewczyny, z listą, na której były nawet takie rzeczy jak drewniana łyżka czy nożyczki!! :/) tak..jestem romantyczką, co na dobre mi widać nie wyszło:( ani Tobie też nie jak się zahcowuje teraz? hmm..oschle, zawodowo... ale jest taki osowiały, przygnębiony..ja to widzę wiesz, jest moim naczelnym, w radiu też jest moim szefem w sumie i jak się rozstawaliśmy, to powiedział, że współpraca będzie trudna i jeśli mi zależy na tych zajęciach, to mam się nie odzywać na tematy prywatne! no to tego nie robię... ale cholera! to jest takie..trudne! siedzimy obok, gadamy np. o ramówce albo o nowych tematach na portal lokalny, a np. dokładnie 2 tygodnie temu z kalendarzem ustalaliśmy date ślubu:/ albo wczoraj: siedzimy w radiu, a on do kolegi, że się zbiera już, bo jedzie na urodzinki...wiecie czyje? jego siostrzenicy, na którą to imprezę tak się niedawno cieszyliśmy i główkowaliśmy nad prezentem:( mam łzy w oczach, jak z nim pracuję... staramy się mijać, nie musieć nic robić razem, bo on stwierdził, że nie jest w stanie mnie codziennie oglądac, słyszeć, czuć...tak jakby mu wspomnienia wracały i chciał je odsunąc...ja to tak interpretuję :/ ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
mój ma 33 , właśnie jedzie do mnei ktoś z czymś na uspokojenie bo czuje okropny ból w klatce ale się nie położę , bo się boję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
saphir38 -> ja też czuję taki ból i ucisk...parzę sobie którąś z rzędu meliskę :( musimy sie jakos próbować trzymać wróciłam do pustego domu 2 godziny temu (od tygodnia mieszkałam u dziadków, bo nie mogłam znieść pustki) ...i zaraz chyba zacznę znowu gryźc ściany z bólu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
meliska nie pomaga , mam lekarza znajomego , polecił mi prozac , znam moj problem i twierdzi,że prozac nie uzależnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
melisa to za mało , mam znajomego lekarza , polecił mi prozac , podobno nie uzależnia. Skąd jesteś broszka? Jeśli chesz podam i mój nr gadu 4851230

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to może ja też spróbuję jakiś leków? przyda mi się przed wychodzeniem do radia albo przed kolegium w redakcji ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
trzymajcie się , czego się boisz saphir38?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
mam wykształcenie min medyczne , wiesz jak to jest.... jak przerabiałam poszczególne choroby , to miałam 60% objawów u siebie. A teraz mam zawał jak nic! Typowa histeria , ale kurczę jestem idiotką 100 % i wcale mu się nie dziwię , bo też nie chiałabym być z taką idiotą jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z woj. śląskiego, a Wy ? tylko to nie zawsze się da tak trzymać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
lubuskie ale pochodzę z dolnośląskiego..... co ty wypisujesz saphir38,nie jestes idiotką , przezywasz to całą sobą jak każda z nas....też miałam takie stany że "chodziłam po ścianach" , głaskałam i przytulałam się do miejsc gdzie on stał, czułam aż ból fizyczny itd.itp. nie jesteś idiotką tylko wrażliwą czująca istotą ....jesli sprawy tak się mają, to lepiej zapomnij o nim .... będziesz cierpiała , ale teraz niby będąc z nim wcale nie czujesz się dobrze...trzeba się uwolnic z toksycznych związków.. zagladajcie tu i piszcie , zawsze was któraś pocieszy, napisze dobre słowo.... mi tak pomagają od jakiegoś już czasu i naprawdę zaczynam małymi kroczkami widzieć to wszystko troche inaczej , czytam wpisy innych i wyciągam wnioski , chyba powoli trzeźwieję..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
ja jestem z północy , tu też grasują dranie. I właśnie taki jeden złapał mnei w swoje sidła. Ale wiecie co , wiecie jak mnie złapał , tak ,że ja nie chciałam. Jakie wyrzuty , gdy mi mówił - kocham Cię a ja nic , patrzyłam na niego i się bałam i dlaczego wpadłam w to gówno????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saphir38
noc minęła......rozamwiałam z nim wczoraj .....on nie jest mnei wart..... zadawałam się z idiotą.......teraz czuję się jak na detoxie ....rozplalona , chora. Wiem ,że wrócą jeszcze czarne dni ale już z nim być nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaknakaruzeli
dziweczyny widzę, że wyszystkie przez tych drani reagujemy tak samo bezsenne noce płacz (w moim przypadku paczka fajek dziennie) tabletki na uspokojenie...................... dziewczyny tylko po co doprowadzamy sie do samozagłady a oni chodzą po świecie jakby nic się jie stało musimy pokazać im, że też jesteśmy dzielne i nie damy się tym pokurczą!!!!!!! miłego dzionka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WOSKA43
I ja przezywam rozstanie.Kocham debila do kwadratu.Dam rade bo to juz drugi miesiac idzie i jest coraz lepiej.Takiego popapranca jakiego ja spotkałam to prosze mi wierzyc mało jest na swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaknakaruzeli
woska takich kretynów jest więcej uwierz mi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem pierdyknieta
WOSKA43 wschód też roi sie od popapranców. bez jednego nawet nie potrafie zyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×