Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kkkkkkkkkkkk

Rozstanie

Polecane posty

Witajcie, na wstępie chciałabym podkreślić, że nie szukam porad ani nic z tych rzeczy, chcę coś z siebie wyrzucić. Istotne jest to, że z ogromnym trudem przychodzi mi wyżalenie się komuś, wygadanie. Jeśli już się komuś zwierzam to zawsze skracam historię, pomijam niektóre fakty. Nie oszukujmy się sprawy uczuciowe i kiedy coś się nie udaje to swego rodzaju porażka osobista, bezradność itd. Zatem przejdźmy do właściwej historii.. Krótko napomknę, że poznaliśmy się w pracy, po kilku miesiącach zamieszkaliśmy razem w stolicy. Praca, dalsza nauka, wiecie standardowe życie dwojga dwudziestokilkulatków. Układało się super, nawet nauczyłam się dla niego gotować (jako mała dziewczynka zarzekałam się, że nigdy nie będę gotowała dla męża), bo czego się nie zrobi z miłości. Pracowałam w gastronomii i po całym dniu stania, biegania, dźwigania wróciwszy do domu miałam ochotę posiedzieć w ciszy. Nie rozumiał tego. Miał coraz częściej pretensje. W końcu przemęczenie wzięło górę i mam chore kolano. Oddalaliśmy się od siebie, ale mimo to więź między nami była na tyle silna, że dawaliśmy radę. Kryzys, ale taki poważny, pojawił się pod koniec 2015 roku. Nawet nie pamiętam o co poszło, jak to u kobiet bywa obrażą się, a później idą w zaparte i dla zasady podtrzymują focha. Głupie, wiem. Nie rozmawialiśmy, pierwsze w moim życiu ciche dni (wcześniej nigdy z nikim nie mieszkałam). On ciągle próbował do mnie dotrzeć, chciał rozmawiać, pytał, starał się, a ja uparta nie reagowałam, olewałam go, miałam dość i sama nie wiem czego.. Ale nigdy nie chciałam odejść. W styczniu coś mnie podkusiło żeby zajrzeć mu na fejsa wiedząc, że zawsze jest zalogowany. Wierzcie lub nie ale miałam do niego ogromne zaufanie, w ogień bym za nim poszła, każdy tylko nie on. Widziałam, że ciągle siedzi z telefonem i z kimś pisze, ale kompletnie mnie to nie martwiło. Jednak podświadomie coś we mnie rosło aż ostatecznie włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać profil, aktywności no i wiadomości. Pisał z jakąś dziewczyną i z przyjacielem. Dziewczyny nie znam, przyjaciela tak. Początkowo pisali o głupotach, bo pracowali w tej samej galerii, ale w końcu zaczęła go zaczepiać (?), podrywać (?)- nie wiem jak to nazwać. W każdym razie chciała się pochwalić tatuażem, który zrobiła na plecach. Dostał więc pikantną foteczkę jak siedzi w ręczniku czy tam szlafroku. Popisali, on wspomniał żeby nie zmarzła, pochwalił tatuaż i odniósł się do charakteru wilka, bo dziewczę wilka sobie wytatuowało. Zaproponowała mu, że wybierze mu bokserki (tak z d**y, bo nie rozmawiali o tym) i już jej nie odpisał. Rozmowa z przyjacielem była dużo gorsza. Bardzo ją przeżyłam i nawet teraz choć minęło tyle czasu mam łzy w oczach, no chce mi się płakać... Pisał z nim przez jakieś dwa miesiące, czyli mniej więcej przez tyle ile było między nami źle. Ciężko mi o tym pisać, bo to było tak upokarzające dla mnie, ale hejterzy pocisną mi nie jemu. Pisał, że ma ochotę kogoś wyr*chać, że jak tak dalej będzie to w końcu to zrobi, że jest mu wszystko jedno i może się dziać co ma się dziać, on to wszystko bierze na klatę i wywalone. Przeżyłam taki szok, że to się w głowie nie mieści. Nigdy, ale to nigdy nie powiedział mi, że ma na coś ochotę, że o czymś fantazjuje, zero jakiegokolwiek komunikatu, a do kumpla żale i fantazje.. Przepłakałam pół nocy aż wyczerpana po prostu usnęłam. Poszłam do pracy, a on po mnie przyjechał. Minęliśmy się. Ja byłam już pod blokiem, a on stał z kwiatami pod kawiarnią. Kulturalna wymiana smsów, informacja, że czekam w domu. Nie wiedziałam co zrobić, jak to załatwić, co powiedzieć, czy w ogóle powiedzieć. Obrałam strategię brania pod włos. Powoli, pomału zadając coraz więcej niewygodnych pytań powiedziałam "Wiem o wszystkim". Możecie się domyślić jak jego twarz wyglądała w tamtym momencie. Przez chwilę chyba miał nadzieje, że nie wiem o tym co pisał i chodzi o coś innego. Wytłumaczył mi, że nic nie zrobił, że to błąd, głupota, popisywanie się przed kumplem, że żałuje, że z tą dziewczyną to nic, że jest głupia i nienormalna, że to ona za nim łaziła, a on to by jej kijem nie dotknął, bo brzydka itd. Było ciężko. Po jakimś czasie zaczęłam mu nawet wybaczać, tak myślałam. Ciągle jednak do tego wracałam i mówiłam, że mu nigdy tego nie wybaczę, ale byłam z nim i nie wiem dlaczego. Nie potrafię odejść i łatwiej mi jest kiedy to ktoś zostawia mnie. Chyba jestem jakaś popieprzona, nieważne. Przez rok bujaliśmy się w tym kołowrotku. Raz dobrze, a za chwilę dno dna. Traktowałam go jak g****o, serio. Po jakimś czasie już to tak weszło w krew, że nie miałam ochoty żeby mnie całował, trzymał za dłonie. Jednocześnie pragnęłam żeby okazał mi w jakiś wyjątkowy sposób, że żałuje, że tylko ja się liczę i żadna inna. Prawda jest taka, że nawet jeśli stanąłby na rzęsach to by mnie to nie zadowoliło. Taka ze mnie potwornie pamiętliwa kobieta. Wszystko co złe pozostaje w mojej pamięci. Może popierd*&*ne dzieciństwo odzywa się w dorosłym życiu i nie radzę sobie w relacjach, nie wiem. No i co.. No i jakiś czas temu postanowił odejść. Wiecie kiedy? Kiedy ja wróciłam od mamy z zagranicy i chciałam naprawić nasz związek. Gdzieś tam w sobie znalazłam siłę i chęć żeby to uratować. Dotarło do mnie, że bardzo źle go traktowałam przez ostatni rok, że oddałam mu już wystarczająco i wystarczy tego. W końcu nie jestem małą dziewczynką i dojrzałam do tego, że chowam urazy i zapominam o wszystkim. On jednak zmienił zdanie, nie chciał już się starać, chciał odejść. I tak sobie siedzę w zasadzie drugi miesiąc i jakoś żyję z dnia na dzień samotnie. Raz jest lepiej a raz gorzej. Wiem, że kiedyś zapomnę. Nawet dotarło do mnie, że dobrze się stało. Krótko po rozstaniu poczułam ulgę, ale nie wiem co o tym myśleć. Jeżeli ktoś dał radę przeczytać to wielki szacun i dziękuję. Cała ta historię mogłabym opisać na więcej znaków, ale zdążyłam się popłakać i mi z nosa cieknie.. Jakby ktoś chciał coś napisać to śmiało, ale nie oczekuje tego. Trzymajcie się, K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o boszzzz czytac? nie czytac czytac? a moze jednak nie? chyba przeczytam:D ale duzo tego:D no dobra. ide przeczytac:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
blabla nikogo to nie oobchodzi. durne zale gimbusa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie sadze ze on Cie kochal, raczej to Ty bylas bardziej zaangazowana I sklonna do wybaczenia a on pewnie pisal przyjacielowi to co mysli, prawdopodobnie CIE zdradzil skoro Napisal ze chcial kogos innego zar...c.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co myślę. Żałować na pewno w jakimś stopniu żałuję. Tęsknota przez pewien czas jest nieunikniona. Czas leczy rany i jest lekiem. Czuję złość, ale też jakiegoś rodzaju niepewność czy jego odejście było przemyślane. Chcę wierzyć, że mnie nie zdradził, bo nie wydaje mi się żeby to zrobił. Za jakiś czas zapomnę, może ułoże sobie życie z kimś innym. Co jakiś czas to odżywa, bo a to klucze mi oddal, a to ktoś coś o nim wspomni, a to zdjęć nie wykasował i nadal ma na fb. Głupia sprawa, jak to ktoś wspomniał gadanie gimbazy. Szkoda tylko, że bliżej mi do 30 a tu takie problemy jakbym nadal była w liceum..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×