Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smut

bałaganiarstwo męża niszczy nasz związek

Polecane posty

Gość smut
czuję się, jakbym miała tu zbuntowanego nastolatka i codziennie zmuszała go do wykonywania NORMALNYCH OBOWIĄZKÓW. męczy mnie to nieziemsko: i patrzenie na ten syf i gderanie o tym i BRAK EFEKTÓW. przecież mnie to wcale nie powinno obchodzić, to dorosły facet i powinien już od jakichś 25 lat potrafić ogarniać swoje rzeczy, a nie teraz raptem znalazł się w takiej dramatycznej sytuacji, że ma ich nadmiar i co zrobić, no kisić się w chlewie 2 lata najlepiej. JESTEM DLA WŁASNEGO MĘŻA MNIEJ WAŻNA NIŻ RZECZY, a nawet chyba on dla siebie jest mniej ważny niż te graty i wspomnienia, które przechowują. zdrowemu facetowi chyba by zależało na młodej żonie u boku, każdy by się wstydził takiego syfu, prawda? co innego opiekować się kimś chorym, wtedy wygląda źle itp, a co innego jak teoretycznie zdrowy facet zgubił się w starych koszulkach z liceum i nie może się z tego dwa lata wydostać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez to prowp pelikanice,autorka dodaktowo odpisuje,sama,sobie,ale wy jestescie jednak glupie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcesz odejsc i nie odejdziesz To pieprzenie o terapiach i naiwne oczekiewanie ze cos sie zmieni to tylko przedluzanie zeby nie odejsc - marnuj czas dalej - twoja sprawa ale nie marnuj naszego bo nic w swoim zyciu nie zmienisz zdesperowany tchorzu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszystko już zostało napisane, chcesz to czytaj jeszcze raz od początku bo tak jak on sie nie wezmie za sprzątanie tak ty nic nie zrobisz, nie odejdziesz bo ci się nie chce, bo tak wygodniej. Narzekac płakac i nic nie robic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
smut-> Zrób tka jak ja, o ile się da. Podziel dom na dwie enklawy jego i Twoją. Ja tak zrobiłem. U mnie porządek, a ona ma bałagan, ale się stara. Graty wyrzucać stopniowo i najlepiej komuś dać, bo to mniej boli. i nie kupować nowych. Co do męża, to zapewne w sobotę rano zamiast seksu i sniadania była komenda sprzątamy. Nie zdziwiła by mnie taka reakcja. Weekendów w czerwcu szkoda na sprzątanie. Robić popołudniami po jednym pokoju. U mnie to trwało kilka miesięcy, ale prawie się udało. Teraz żelazna dyscyplina, o której pisałem wczesniej - nie wolno kupić niczego niepotrzebnego, na zapas, bo się przyda itp. Przykładowo mamy 100% wykorzystane miejsc w biblioteczce. Żona kupuje czasem książki za 2złote na gazetowym papierze. Nie zgadzam się na układanie piramid " na płask", więc teraz wie, że jak kupi jakaś książkę i chce ją zostawić to coś musi wyrzucić. Oczywiście, że są na tym punkcie pretensje, ale przynajmniej nie żyjemy w syfie i graciarni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.03 Uwazam, ze to nie jest prowo, a ty weź się za lekcję i popraw swoje słownictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:18 Książek niezależnie od jakośc***apieru, na którym są wydrukowane wyrzucić bym nie dała ...to moja granica bezwzględna :) i liczy się wyłącznie treść, to nie wystawka, żeby układać tylko te ładne i w twardej oprawie ( o złotych literkach na okładce przez grzeczność nie wspomnę ). A i zdanie "za dużo książek" w moim słowniku nie istnieje...wyłącznie "powiększ, proszę biblioteczkę":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
12:05 -> Nie mogę się z Tobą zgodzić. Twój pogląd wywodzi się z czasów historycznych, gdzie książki miały ogromną wartość, później lata gospodarki niedoboru PRL powodowały, że książka była dobrem trudno osiągalnym, choć mogę przyznać niedobór papieru i mocy drukarskich powodował, że wtedy drukowało się naprawdę dobre wyselekcjonowane pozycje. Obecnie w dobie informacji mamy dostęp do treści nie tylko przez papier, ale też przez media elektroniczne. Uważam, że warto mieć w swojej biblioteczce dobre atlasy, historię sztuki, leksykony, poradniki, trochę dobrej literatury klasycznej, coś co się lubi i do czego wraca. Nie ma absolutnie powodu, by trzymać książki, które straciły aktualność. Mam na myśli np. stare encyklopedie, które potrafią wręcz wprowadzić w błąd itp. Obecnie drukuje się wszystko. Obok książek wartościowych jest cała masa nic nie wartego chłamu. To nic wydawcę nie kosztuje. Chwila składu na komputerze i automat drukuje. Kiedyś obowiązywała taka religia, że każda książka to świętość. To już jest zupełny anachronizm. Oczywiście jeśli ktoś choć raz na pięć lat zajrzy do książki to może ją sobie trzymać, ale jak widzę książki mojej żony, to 98% z nich nie wykazuje żadnego ruchu w ciągu nastu lat. Tłumaczenie, że czeka, aż dzieci dorosną. Haha... Już widzę jak się rzucą na trzy tomy Melchiora Wańkowicza, albo na przewodnik po Czechosłowacji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyran masz rację, choć ja też lubię chomikować zwłaszcza książki to ostatnio stwierdziłam, że książki typu kryminał, lektura sprzed 15 lat, itp. nie warto trzymać, bo nigdy to tego nie wrócisz, będziesz kupować nowe, bo po co ci kryminał, który już czytałeś, nawet jak był dobry. W tych czasach naprawdę jest wszystko i nie kosztuje to majątku, książki są dokładane do gazet, są w biedrze za 10 zł, więc lepiej oddać czy sprzedać za przysłowiową złotówkę niż trzymać bez sensu. Ostatnio stwierdziłam że nawet do kucharskich książek już nie zaglądam bo wszystko w necie jest i drukuję pojedyncze przepisy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:46 Moje książki mają dla mnie różnorodną wartość od sentymentalnej, pamiątkowej po stricte użytkową. I każda stanowi ścisłe wyselekcjonowaną pozycje, a że jest ich całe mnóstwo to już inna para kaloszy. Ebooki i audio bywaja przydatne, ale to już nie to samo :) Uwielbiam biografie, szwedzkie kryminały, książki fantasy ( między innymi;) i nic na to nie poradzę, ze to zwykle dość grube książki są :) i to tylko kwestia wzmocnionych półek w biblioteczce ;) a nie ograniczenia miłości do książek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
No właśnie te sentymenty są najgorsze. To one są jednym ze źródeł bałaganu. Pisała o tym forumowiczka o nicku smut. Uważam, że jako pamiątki powinno się pozostawiać rzeczy wartościowe, prezenty po dziadkach, rodzicach. Warto zostawiać rzeczy, które się samemu zrobiło, wyselekcjonowane prace plastyczne dzieci. Na przykład pod koniec czerwca przeglądam z dziećmi rzeczy z roku szkolnego. Wszystkie książki do oddania, ćwiczeniówki na makulaturę, zeszyty do archiwum. Zeszyty sprzed dwóch lat do przeglądu i zostawiamy tylko kilka na pamiątkę. Połamane, niekompletne kredki, flamastry itp - do kubła. Oczywiście mama protestuje, że wszystko wyrzucam, ale odpowiadam jej - zobacz do swoich szafek - a tam nawciskane po sufit, że się wysypuje. Oczywiście ona mówi, że ma za mało miejsca, ale ja jestem tyranem i wiem lepiej, że nie ma takiej ilości szafek, których by moja żona nie zapełniła po sufit.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i tak jak mówią guru od porządków - jeśli przez rok do tej półki nie zajrzałeś, to możesz żyć bez tego i to wywalić bo już i tak nie pamiętasz co masz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:28 Nie wszystkie sentymenty prowadzą do bałaganu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyran, zgadzam się z Tobą. Wiele starych książek to klamliwa lektura z czasów jedynego słusznego ustroju, mająca wartość makulatury na wagę. Kiedyś miałam dużo książek, ale przeprowadzki nauczyły mnie , że nie muszę ich mieć, w domu. W tej chwili mam w domu ze 30 książek. Regularnie wypozyczam książki z biblioteki publicznej, bo kocham ksiazki od dziecka. Każda przeprowadzka to był remanent- odzieźy, figurek, wazoników, pierdólek (tzw. kurzorostów), zdjęc, nut, książek, kaset, plyt, poscieli, ręczników, wyposazenia kuchni...Ilez zbednych rzeczy wala sie po szafkach kuchennych:)) Remanent dwukrotny- jeden przed przeprowadzką, drugi, po rozpakowaniu wszystkiego na nowym miejscu. Wracając do Autorki.. Ten męża pokój, to mauzoleum, jest dowodem na niezrozumienie małżeństwa jako takiego, życia z drugą osobą. Autorka w zderzeniu ze zbieraczem jest bez szans. Przecież on jest u siebie, co stałe podkreśla. I holubi dalej to mauzoleum, i skryte zbieractwo. Po co się źenil, nie wiem. Zrobił Autorce krzywdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maż tyran porządku
Dlatego tak ważne dla mnie było podzielenie domu na strefy: moja, żony, wspólna i oczywiście dzieci. Jak sobie chce mieć syf i zbieractwo u siebie, to jej sprawa. Nawet w szafie z wieszakami jest oznaczona na czerwono granica. Kiedyś było normą, że na każdej mojej koszuli pojawiała się jej jakaś bluzka. Po reformie wszystko co znajdę w moich strefach ląduje w niebieskich worach na śmieci. Podobnie było z butami. Co chwilę na moich butach żona stawiała swoje buty albo dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:05 Za młoda jestem na tego typu zbieractwo i na serio możecie żyć w domach bez "biblioteczek" :) Ja mam cała ścianę książek i nie wyobrażam sobie, ze miałabym w ramach sprzątania wyrzucić z trudem zdobyte 1 wydanie w RP trylogii Tolkiena;) a i na kolejny tom PLiO już mam miejsce i czekam już zbyt dlugooo. Ogólnie moje książki, płyty mają w moim domu miejsce bezwzględne :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie ma takiej ilości szafek, których by moja żona nie zapełniła po sufit" To zdanie o moim mężu, dosłownie. Mam męża zbieracza i nie radzę sobie z tym problemem. Dlaczego nie trafił mi taki mąż, jak tutaj piszący tyran? 90% czasu byłoby inaczej zagospodarowane, a tak tylko sprzątanie, układanie, potajemne wynoszenie. Wiem, że mąż wyniósł to z domu rodzinnego, gdzie było mi dane pomieszkać rok. Była tam rupieciarnia, a co za tym idzie, niezbyt czysto. Naiwność moja wzięła górę. Uznałam, że wychowam męża po swojemu. Nic nie dało, żaden sposób nie sprawdził się, co gorsza, z wiekiem problem pogłębia się. Uwielbiam porządek ład, czystość. Stracilam wiele zdrowia patrząc na otoczenie, w którym, niestety, muszę jakoś egzystować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia 20:14 mam podobnie ale myślę ze mnie już nikt nie przebije. Moj mąż zbieractwo ma w genach (jego dziadek jeszcze zyje i widzę co wyprawia i.jak ma wszystko wszedzie zagracone). Martwię się bo podobno ta cecha pogłębia sie z wiekiem a mój mąż nie ma jeszcze 30 a juz jest tragicznie. U niego wszystko.sie przyda. A najwieksze przekleństwo ktore poteguje problem to jego praca - jest smieciarzem. Nawet nie jestescie sobie wyobrazić co on zwozi do domu. Autorko powiem ci jedno. Ja tez z bezsilnosci czasami płacze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam o 17.05. Ani jednej dobrej książki nie wyrzucilam, tylko "cegły" z PRLu oddalam na makulaturę. Dobre ksiazki spakowalam w kartony i oddalam do biblioteki publicznej. Te najcenniejsze zachowalam. Swoja droga mialam kiedys wlamanie, i wiele roznych rzeczy zostało skradzionych, zniszczonych. Ale to inna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiaaaa33
Mam podobnie tzn.nie radze sobie.Co jakis czas sprzatam,wyrzucam worki,jednak np.w tej chwili mam balagan w szafach,szufladach,na podlogach. Wciaz wierze,ze mi sie kiedys uda.Niewiem czy to choroba, tlumacze to stresem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Anna Włodarczyk, psycholog: - Taka kwestia jak bałagan lub podejście do porządków może wiele nam powiedzieć o kondycji psychicznej czy osobowości człowieka. Bałagan w domu często przekłada się także na sposób życia. Ludzie, którzy nie potrafią utrzymać porządku we własnym pokoju czy na biurku, mają też problemy z utrzymaniem porządku we własnym życiu, z planowaniem i konsekwencją w realizowaniu planów. Narastający bałagan może być oznaką depresji. Człowiek cierpi, zamyka się w sobie, nie ma siły niczego zmienić w swoim otoczeniu. Takie zachowania występują często po śmierci kogoś bliskiego. Czasem pomoc może polegać nie tylko na wsparciu psychicznym, ale na posprzątaniu mieszkania. To może być początek wyjścia z kryzysu. Kiedy taka osoba odczuje potrzebę usunięcia bałaganu, oznacza to, że ma ochotę powrócić do normalnego życia. Czytaj więcej: http://www.gp24.pl/archiwum/art/4359145,balagan-utrudnia-nam-zycie,id,t.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porzadku
Mamy ładną kuchnię, nowocześnie urządzoną, z dużą fototapetą za szybą. Lodówka, zmywarka w zabudowie. Lubię jak jest ładnie. Mam takie małe zboczenie, że lubię ja na blacie nic nie stoi. Zrobiłem sobie taką specjalną półeczkę na Ludwik i dodatkowe relingi na ścierki wewnątrz szafek. Oczywiście nikogo nie terroryzuję, żona zawsze zostawia kubki, ścierki płyn, jakiś garnek na gazie... ale jak jestem sam w domu to mam puste blaty i czuję się z tym znakomicie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyran - mój ojciec miał tak samo z tymi blatami, za to matka odwrotnie, wszystko pozastawiane, wszystko musi być na wierzchu pod ręką... Ja chyba gdzieś pośrodku, najważniejsze rzeczy stoją, resztę staram się chować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie życie nauczyło porządku, wynajmuję maleńkie mieszkanie, 20m2 i przedmiotów mam tyle, ile mi potrzeba, nie więcej. I nei czuję się przytłoczona przedmiotami. A jeśli chodzi o książki - lubię i czytam sporo, ale raczej wypożyczam. Jak już coś kupię/dostanę to zazwyczaj i tak oddaję po przeczytaniu do biblioteki. Zostawiam tylko książki, do których będę wracać - najczęściej dotyczące psychologii, rozwoju osobistego, przewodniki. Kilka powieści tez mam, z sentymentu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.13 Dokladnie! Mądry tekst.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawa jestem, co zabrałby że sobą taki zbieracz, gdyby wybuchł pożar? Dokumenty, pieniądze, kołdrę, buty? Czy trochę tych śmieci do wora, ile dałby radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
Prawdziwy zbieracz wybierze śmierć w płomieniach w wraz ze swoimi gratami. Nie jest to żart. Sporo ludzi tak zginęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyran, też tak myślę, że ratując swoje śmieci nie zdąży, a nawet nie pomyśli, o ucieczce. Graty = jego życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uff, to mimo ponad 100 sukienek nie jestem prawdziwym zbieraczem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli zbieracz nie ma instynktu samozachowawczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×