Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smut

bałaganiarstwo męża niszczy nasz związek

Polecane posty

Gość gość
Tyran co u Ciebie? Autorka zamilkła, żyje jeszcze nadzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
ja nadal żyję nadzieją, chociaż ostatnio zauważyłam u męża kolejne wkurzające zachowanie. jak już trafi mnie szlag i np. odkurzę (mówiąc mu o tym wcześniej dobre kilka dni), to on na ten widok... skrytykuje, że niedokładnie. on za to zawsze dokładnie robi syf.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
gość 2017.06.13 Tyran co u Ciebie? Autorka zamilkła, żyje jeszcze nadzieją. X A dziękuję, w tematowej dziedzinie nieźle, żeby jeszcze tak w pozostałych stronach życia tak się wiodło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
A co u Ciebie? Pytam grzecznościowo, bo zupełnie nie wiem kto to jest "gość". Jak masz ochotę być osobą kojarzoną z konkretnymi postami, to przyjmij jakiś choć trochę wyróżniający nick :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyran, fajnie się Ciebie czyta. Zaglądam tu od czasu do czasu, ale nie jestem tym gościem, co pyta, co u Ciebie. Jestem zoną bałaganiarza;) i mam temat w ulubionych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2017.06.18 (07.55) Wedle sugestii , podpisałam się, ale tylko w tym temacie. Wolę pisać z gościa. Autorko, jesteś jak..Atlas. Tyran, niezmiennie pozdrawiam. Ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
A teraz przykład z życia. Rok szkolny się kończy, jeszcze nie zdążyłem z dziećmi zrobić opisywanej wcześniej selekcji książek, zeszytów i prac plastycznych z całego roku, a tu już żona zaczyna kupować przybory do następnej klasy i p**d ... do szuflady na kupkę, która zaczęła się już osuwać. Pół biedy, żeby to było coś wartościowego, a tu piórniczek z pełnym wyposażeniem za 11 zł. No brawo. Przecież tyle to kosztują dobre kredki. I teraz mamy problem bo piórnika Herlitza, który córka nosi przecież nie wyrzucimy, żeby chodziła z jakimś śmieciem. Tego śmiecia nie wyrzuci bo "nowy" i tak robi się bałagan. Dodam ,że to nie jest drugi piórnik, a czwarty! Żona na to...to może komuś damy i p**d do tej szuflady na górkę. Jako tyran wyznaczyłem termin 1 miesiąca, a potem piórnik wywalam. Oczywiście go wywalę i tak się o niego nikt nie upomni. Tak to jest jak się robi nieprzemyślane zakupy i zapełnia każdą wolną przestrzeń tandetą z symbolem "c*****e, ale żal wyrzucić"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chociaż oddaj do jakiejś fundacji, ktoś się ucieszy z nowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak sie przeciez nie da zyc, musisz podjac jakas decyzje. I to juz nie chodzi o brud czy balagan a o jego podejscie do ciebie : mi jest dobrze, mam gdzies twoje potrzeby, ja jestem u siebie a ty sie wynos jak ci nie pasuje. Tak to moznaby potraktowac sublokatorke i to pod warunkem ze jest sie wyjatkowym chamem. Ja bym na twoim miejscu postawila ultimatum - albo ten majdan zniknie albo ja; podalabym konkretny termin, np 1. lipca i spokojnie czekala. w przyszla sobote wstajesz rano, widzisz co sie dzieje, czy maz wykazuje realne checi rozwiazania tego problemu czy nie i albo mu pomagasz ogarnac dom albo pakujesz swoje rzeczy i sie wyprowadzasz do rodzicow, kolezanki czy np na stancje. Albo go to otrzezwi albo sie rozejdziecie, tak czy inaczej problem sie rozwiaze. Poki nie masz dzieci to rozejscie sie to maly problem; wyobraz sobie teraz ze zachodzisz w ciaze; chcialabys zeby dziecko wychowywalo sie w takim otoczeniu i z takim ojcem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozejdz sie z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj Tyran:) Wszystkie zbędne zakupy szkolne zawieź /zanies do swojej parafii, lub najbliższego domu dziecka. Wyznaję zasadę "kto nie marnuje, temu nie brakuje". Regularnie" czyszczę "szafy i rzeczy w dobrym stanie stawiam obok pojemnika PCK. Zakupoholik marnuje..pieniądze dla rodziny, kupując rzeczy zbędne pod wpływem impulsu, zachcianki. Autorko, postanowilas już, co zrobisz że swoim życiem? Ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
Pewnie nie wyrzucę tego piórnika za 11zł do śmieci tylko położę koło pojemnika na ubrania PCK. Tu mam jednak zawsze pewien dylemat. Otóż wyznaję zasadę jak dawać to dawać porządne. To też jest pole do konfliktu z moją żoną. Jak już żona się zdecyduje coś z domu usunąć to są to rzeczy zniszczone, popsute, niekompletne. Wtedy stoją miesiącami w pudłach i reklamówkach, bo ona ma to wywieźć do domu dziecka itp.Po czym i tak to ląduje w pojemniku PCK. Nigdy bym nie oddał niekompletnej, popsutej rzeczy żadnemu dziecku. Jak ma się czuć dziecko, które jest ubogie i jeszcze dostanie coś popsutego? To jest upokorzenie dla tego dziecka. Czasem robię tak, że jak nasze dzieci coś dostaną od kogoś, to od razu to chowam. Jak się nie upomną to po miesiącu oddaję innym dzieciom nowe zabawki w opakowaniach. Chodzi o sytuację, że nasze dzieci dostają prezenty np. od rodziny, które się powtarzają, albo są dla nich nieatrakcyjne. Po co takimi rzeczami zagracać półki. Wracając do piórnika, ten piórnik to tandeta. Wolałbym obcemu, ubogiemu dziecku kupić porządny. Dziecko naprawdę widzi i zdaje sobie z tego sprawę, że ma coś gorszego niż inne dzieci, a dziecko ubogie cierpi jeszcze bardziej. To nie prawda, że jak biedne to się będzie cieszyć z byle czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No masz rację, jeśli to faktycznie tandeta to i siara komuś oddawać. Chodziło mi bardziej o to, żeby do śmieci nie wyrzucać nowych rzeczy, które mogą się komuś przydać, czasem to co uważamy za nieatrakcyjne komus się bardzo przyda, no oczywiście nie popsute i nie zniszczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok, może i tandeta , ale aby była nowa, nieuszkodzona. Punkt widzenia i punkt siedzenia...Natomiast oddawanie rzeczy podartych, popsutych, zniszczonych to policzek dla ludzi skromnie sytuowanych. Ci ludzie nie utracili swojej dumy, może to jedyne, co na tę chwilę mają. Wywalać do śmietnika popsute, zniszczone graty bezlitośnie. Tyran, wybacz...ale Twoja żona ...chyba nigdy nie była biedna. A moźe byla, i tak gromadzi? Ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąż tyran porządku
Piszesz, że moja żona nigdy nie była biedna. Odwrócę to i napiszę - nigdy nie była bogata. To o czym piszę wynosi się z domu. U niej nie było, źle bo rodzice pracowali, ojciec dobrze zarabiał, ale tam zawsze brakowało pieniędzy. Powodem była niegospodarność. Mam na myśli kupowanie całej masy tandetnych rzeczy - bo tanie, a nas nie stać. Na przykład cała łazienka zawalona płynami i szamponami. Bo akurat była promocja, a nie ważne, że obok stoi pięć innych butelek już otwartych. Wyrzucanie jedzenia na potęgę. Cała masa napoczętych przeterminowanych kosmetyków. Jedzenie w fast foodach, picie napojów gazowanych do posiłku. Papierosy. Kupowanie drobiazgów AGD na raty. To wystarczająca droga, żeby przy przyzwoitych zarobkach móc o sobie powiedzieć, że jestem bieda i na nic mnie nie stać. Teraz żona dobrze zarabia, ale nadal kupuje dużo niepotrzebnej tandety. Tak jak pisałem wcześniej nie pozwalam jej tego wciskać do uporządkowanych przeze mnie miejsc w części wspólnej (łaziekna, kuchnia, przedpokój, spiżarnia). Oczywiście to rodzi protesty stąd mój nick :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Mój mąż też nie był biedny z domu, ale wychowany przez dwie kobiety, które chomikowały... wszystko: opakowania po serkach, po lodach, po kosmetykach, stare zeszyty, ubrania wiszące latami w szafach. On nie ma miejsca w tym mieszkaniu, ja też nie mam w nim miejsca, tutaj mieszkają rzeczy, my pomieszkujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smut
Mieszkamy w mieszkaniu, gdzie są sterty rzeczy jego właścicielki, których ona też nie ma gdzie trzymać, mimo, że mieszka gdzie indziej. I tak się koło zamyka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam jeszcze raz twój pierwszy wpis, i nie rozumiem. Wynajmujecie mieszkanie od rodziny męża? W którym jest męża dziecinny pokój? I płacicie za to pieniądze? A rzeczy po jakiejś wlascicielce...czyje to rzeczy? Teściowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc9876
Mam tak samo, niedawno wprowadzilam sie do narzeczonego, przeprowadzilam sie do niego z duzego miasta rezygnujac ZE WSZYSTKIEGO. Mieszkanie jest cale zawalone jego rzeczami, pamiatkami z dziecinstwa, paragonami, metkami sprzed 10 lat, rzeczami kupionymi na wyprzedazy w lidlu, rzeczami z podrozy, piachem z pustyni, prosilam zeby zrobil dla mnie miejsce to wygospodarowal jedna polske w pokoju i dwie w szafie. Czuje sie tutaj jak gosc, jakby to bylo tymczasowe, dodatkowo co bym nie chciala zmienic, co nie przestawie to na drugi dzien wraca na swoje miejsce, np. ciotkowata serwetka pod doniczke z kwiatkiem. Bo zawsze tam byla i jest dobra wiec nie trzeba jej wyrzucac. Poza tym to mieszkanie po jego siostrze i jest tam mnostwo jej rzeczy ktorych nie wziela do nowego mieszkania-i tak leza, one tez maja polke u niego w pokoju. Wiec kazda zmiana to zamach nie tylko na niego ale tez na gust jego siostry (sprzed x-lat) ... Rozmawialam, tlumaczylam, plakalam, nie wiem juz co robic, bo moze faktycznie mieszkajac u kogos nie mam prawa nic zmienic i powinnam upchnac swoje rzeczy po katach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podjęlas duże ryzyko. Zrezygnowałabym ze wszystkiego, lub prawie wszystkiego po ślubie. Nie wczesniej. Narzeczony... a jakie ma plany na przyszlosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąz jest zbieraczem. Od kilku lat stało sie to nie do zniesienia, ponieważ zabrakło już miejsca na upychanie gratów na strychu , w piwnicy (kazdy po ok 50 m2), "potrzebne rzeczy" upychane są teraz po kątach w pokojach i walaja sie w ogródku ponieważ mieszkamy w domu jednorodzinnym. Sasiedzi patrzą sie dziwnie i odgradzają szczelnymi płotkami, przed zaproszeniem do domu gości ( nawet bliskich mi członków rodziny ) cały dzień wynosze graty z salonu. Jestem w małżeństwie 30 lat i juz wiem że żadnymi metodami nie wygra się z syllogomanią. Cytuje słowa męża: " mam tyle zainteresowań, jest mi to potrzebne, takich butów/ koszuli/ czapki / kurtki itp jeszcze nie mam. To tak w skrócie , osoby które stykają sie z takimi ludźmi wiedza o co chodzi. Dzisiaj wiem jedno, dopóki nie jest za późno trzeba uciekac z takiego związku, bo to jest najłatwiejsze. A jeśli się nie zrobiło tego w porę bo sie liczyło na cud, to tak jak ja teraz trzeba liczyć sie z konsekwencjami( dzieci zobowiązania wspólny majątek). Zadałam ostatnio mojemu mężowi pytanie, czy chce żeby dzieci i wnuki zapamiętały go jako zbieracza i graciarza, ale nie liczę żeby tym się przejął, dla niego graty ponad wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×