Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Bardzo ciekawa dyskusja :) Powiem Wam,ze Jaga jest samodzielna jak na 2 latke ale nie bierze sie to z tego ,ze ja trenuje specjalnie w niej ta samodzielnosc nic bardziej mylnego.Bierze sie to mojego lenistwa.Pomyslalm sobie,ze im wczesniej nauczy sie robic cos samodzielnie tym wiecej czasu bede mogla poswiecic sobie :P Moze zabrzmialo to dosyc egoistycznie ale taka jest prawda.Dlatego angazuje meza do zajmowania sie Jaga,babcie takze i to nie tylko w tym czasie kiedy mam powiedzmy spadek formy ale odkad pamietam tak było.Nie czuje sie przez to gorsza matka ,wrecz przeciwnie obserwujac Jagi postepy utwierdzam sie w przekonaniu,ze postepuje slusznie.Uwazam,ze we wszystkim nalezy zachowac zloty srodek i fakt ,ze spedzam z córa cale dnie nie musi oznaaczac calkowitego podporzdkowania tego czasu jej.Jesli czuje potrzebe klade sie na kwadrans lub dwa ,Jaga wie o tym i bawi sie w zasiegu mojego wzroku czesciej słuchu. Oczywiscie ,ze dzieci sa roznorodne przy jednym mona sobie na to pozwolic ,drugie zas jest z zupelnie z innej gliny i na moment nie mozna go spuscic z oka.Mam troche takie wrazenie,ze diewczyny sa łatwiejsze do ulozenia ale moge sie mylic :) Zauwazam takze o ile ze wzrostem Jagi ,rozszerza mi sie wachlarz mozliwosci negocjacji,mozna sie nia na cos umowic,nie musze juz posuwac sie do szantazu(nie zaprzecze ,ze nie stosowalam go ) . Od zawsze zostawialam Jadzce ogromne pole do manewru,wydaje mi sie ,ze dzieki temu potrafi sobie sama zorganiowac czas,pojsc do swojego pokoju i tam bawic sie nieprzerwanie prez poł godziny sama.Uwazam to za ogromny sukces,fakt ze moje dziecko upraszcza nam wiele problemow jak np bylo z zasypianiem,sama zdecydowala,ze po bajce odmeldowuje sie i zasypia w e wlasnym lozku(fakt ten teraz nabral innego znaczenia od kiedy to panna wedruje w nocy do naszego lozka ;) ) Jako matka mialabym sobie wiele do zarzucenia, ale zamiast robic sobie wyrzuty staram sie jakos walczyc z moimi licznymi niedoskonalosciami charakteru.Jedno mi juz nawet wychodi a mianowicie wieksza cierpliwosc :) Dziewczyny mysle,ze kazda z nas wychowuje tak jak moze i potrafi najlepiej a ,ze dzieci sa rozne to o tym juz było :) Nie da sie wszystkich potraktowac jedna miara .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola, mam nadzieje, ze to co dziewczyny juz napisaly pomoze Ci wykopac sie dolka... Mnie akurat trafilo sie dziecko spokojnie (generalnie), dlatego mam obawy innej natury... czy on nie jest za wrazliwy? czy jest dosc samodzielny? czy sobie poradzi w kontaktach z innymi? szczegolnie z silniejszymi czy tez sprytniejszymi od siebie dziecmi? czy bedzie potrafil sie obronic przed popchnieciem? przed zabraniem bulki? Twoj Tobiasz chyba jest bardziej przebojowy, pewny siebie, a Jasiek rozplakal sie kiedy popchnal go inny chlopiec na zjezdzalni....... A mnie kroilo sie serce... Ale nie o tym chcialam... Chcialam Ci powiedziec, ze i ja potrzebuje pobyc sama, odpoczac, miec czas tylko dla siebie i ze kiedy moge, nie boje sie tego \"wymagac\". Chyba wszystkie potrzebujemy oddechu... A im bardziej absorbujace dziecko, tym ta potrzeba jest wieksza... dlatego niech to wzbudza w Tobie poczucia winy. Jesli tylko mozesz, to oddawaj Tobiasza dziadkom, cioci, przyjaciolce... A jesli nie mozesz to moze uda Ci sie zorganizowac tak, zeby sprzatac, gotowac z jego \"udzialem\", a zajmowac sie wyklacznie soba, kiedy spi? Ja tak czesto robie. Kiedy Jasiek spi, rzucam wszystko i popijam kawke... Psikulcu, jeszcze slowko na temat obaw. Ja, abstrahujac juz od obaw natury wychowaczej (czy bede dobra matka, cierpliwa, madra, czy bede umiala nauczyc, dac pewnosc siebie, wpoic odpowiednie wartosci, itp.) strasznie balam sie, ze sobie nie poradze z noworodkiem... ze nie bede potrafila zgadnac czego akurat mu potrzeba, ze nie bede potrafila uspokoic, utulic, pielegnowac jak trzeba. Bylam jedna wielka niepewnoscia. Znam siebie sama na tyle, zeby wiedziec, ze zawsze kiedy obok mnie znajduje ktos kogo uwazam za autorytet w danej dziedzinie, ja sama staje sie natychmiast kompletnie \"glupia\" i bezradna (w tej konkretnej dziedzinie), dlatego kiedy moja mama wyrazila chec przyjazdu na czas porodu i pierwsze dni i zapytala mnie czy ja tego chce, poprosilam zeby przyjechala dopiero w styczniu. Zdecydowalam ze musze sama znalezc droge do mojego dziecka. Balam sie, ze jesli mama zacznie mnie wyreczac, to nie przezyje jej wyjazdu, nie poradze sobie sama juz nigdy. I to byla - w moim przypadku - dobra decyzja. pamietam tez taki moment w szpitalu, byc moze trzeciego dnia, kiedy wlasnie podjelam decyzje, ze biore \"TO\" na siebie. Przez pierwsze dwa dni dzwonilam po polozna chyba co godzine, ciagle potrzebowalam czyjejs pomocy, rady, obecnosci. W pewnym momencie, kiedy po moim dzwonku bardzo dlugo nikt sie zjawial, powiedzialam sobie dosc! Sama musze wybrnac! I to mi bardzo dobrze zrobilo, to byl taki moment, w ktorym jakby swiadomie zdecydowalam ze sobie poradze, ze przeciez mam jakies wyczucie, instynkt i dwa dni doswiadczenia, i zdecydowalam ze to wystarczy... Brzmi to pewnie troche niejasno... Po prostu w pierwszych dniach dla mlodej mamy nowe jest wszystko i kazde jej zdaniem odstepstwo od normy napawa strachem: pempuszek za miekki, kupa za czarna, brzuszek za twardy, oczko ropieje, ssanie nie wychodzi, piersi bola, no wszystko !!! A w pewnym momencie dochodzi sie do tego, ze to wszystko jest ok :) mam do opowiedzenia jeszcze jedno bardzo silne wspomnienie... wspomnienie mojej bezradnosci wobec wlasnego dziecka, bezradnosci ktora nasilila sie jeszcze, bo ktos inny przejal inicjatywe... konsekwencje tego byly dla mnie spore... teraz chyba juz nie zdaze wam o tym opowiedziec... a bardzo bym chciala... Karenka ma racje, ze latwiej mowic o pieknych aspektach macierzynstwa. O tych trudniejszych i mroczniejszych duzo latwiej jest pisac - przynajmniej w moim przypadku - w momencie kiedy przeminely... kiedy juz sytuacja wrocila do normy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia, uświadomiłaś mi coś bardzo ważnego - otóż jak na dłoni dotarło do mnie po twoim wpisie, że u mnie sytuacja jest bardzo podobna - ja po prostu jestem LENIWA! Ja wolę trzy razy pokazać i pięć rzy zachęcić, niż 1000 razy wykonać to osobiście. Moze stąd sa te skutki samodzielności Anastazji ? A może i trochę z charakteru wynikają....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze moje trzy grosze w sprawie samodzielnosci - Shalla i Dynia, macie sporo racji piszac o lenistwie, ale z drugiej strony... Wiem na pewno, ze do nauki samodzielnosci wymagany jest tez CZAS. Czas, ktory dla mnie jest tym czyms bardzo cennym, czego akurat najbardziej mi brak. Co z tego, ze chcialabym, by Franio nauczyl ubierac sie sam, jesli jedynym momentem, kiedy mozemy to na spokojnie potrenowac jest sobota i niedziela? W pozostale dni tygodnia sytuacja wyglada tak - jestesmy w wiecznym pedzie i na ogol spoznieni. Kazda minuta rano jest cenna, bo oznacza SEN, ktorego brakuje nam wszystkim. Dlatego nie ma mowy o tym, by Franio trenowal wtedy samodzielne ubieranie... Czasem bawimy sie w to wieczorem przed kapiela. Franek rozbiera sie sam, a ja mowie - a teraz zaloz rajstopki, ktore wlasnie zdjales, etc... Ale czasu jest wciaz za malo... Ta sama historia z siadaniem na nocniku - poniewaz wychowawczynie w zlobku, pomimo obietnic i moich prosb, nie czynia w tym kierunku zadnych krokow, musze z nauka poczekac do wakacji..., etc. Wiem, ze to co napisalam wyglada na usprawiedliwianie wlasnych zaniedban, ale tak to czuje. Wiem, ze chcialabym robic z Frankiem wiele (zwyklych) rzeczy, na ktore teraz - z braku czasu - poprostu mnie \"nie stac\". Kurcze, mam wrazenie, ze to co pisze, nie odzwierciedla tego, co chce Wam powiedziec... :p:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, Kuk , i Ty piszesz, że uciekasz w pracę, bo nie jesteś pewna, czy zajmowanie się non-stop Franiem by Cię nie przerosło... :) Wiesz co myślę? Myślę, że cudnie byście razem spędzali czas. I wcale a wcale by Cię nie przerosło. Z każdego Twojego zdania w powyższym poście wyczytałam dramatyczną tęsknotę za tymi chwilami.. Za całym mnóstwem takich chwil, które moglibyście soędzać tylko we dwoje - Ty i Franio ( a potem we trójeczkę :) ) Jestem pewna, że sprawdziłabyś sie PRZEBOJOWO na etacie \"mammy\" :) Może się mylę, to tylko moje subiektywne odczucia, ale tak to odbieram - że bije od Ciebie tyle ciapła, tyle ograniczonych przez czas i pracę niesamowitych pomysłów na wspólny czas z dzieciakami, ze chyba sama siebie byś zadziwiła :) No dobra, końćzę z tą moją psychoanalizą, bo jeszcze po uszach dostanę :) Miłego wieczoru ! ( Właśnie wróciłam od dentysty i .... ciesze się, że żyję! nienawidzę tych wizyt... no jak dziecko, normalnie :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ja zaczynam kazda wizyte u dentysty od prosby o znieczulenie :) Kuk, podpisuje sie obiema lapkami pod hymnem pochwalnym Shalli, cieplo o ktorym pisze Shalla bije od Ciebie i z Twoich postow... Ale to moze niekoniecznie znaczy ze bycie mama domowa w pelnym wymiarze godzin jest Twoim powolaniem :p W to akurat nie wierze ! No moze na pol etatu, to byloby to :) Czy ja Wam pisalam ze po powrocie z Wloch zastalismy w ogrodku kwitnace zonkile i krokusy ? Wiosny jednak nie czuc za bardzo, bo pogoda strasznie deszczowa i zapach deszczu zabija zapach wiosny... Dziewczyny, czy naprawde nikt nie trzasnie mnie po glowie i nie powie, zebym zatrzymala ten potok zdjec? Bo ja mam jeszcze kilka :p Uratowala sie jedynie Nikki, bo jej skrzynka odmowila wspolpracy juz po pierwszej partii :) milego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Wszystkie moje watpilowsci odnosnie odnalezienia sie w nowej roli, a raczej w nowych rolach, sa ujete w waszych postach powyzej. Chyba nie ma sensu sie powtarzac. Pamietam jednak, ze jakos tak bylam mimo wszystko bylam spokojna. Nie wytlumacze Wam dlaczego, bo nie wiem. Czasem sobie mysle, ze moze dlatego, ze nie bylam ( i pewnie wciaz nie jestem) swiadoma tego, jaki obowiazek bedzie ( a teraz juz) na mnie ciazył. NIezbyt to dobrze o mnie swiadczy, ale innego powodu nie widze. Jeszcze troche o spedzaniu wolnego czasu. Wczoraj krotko bylo i nie za bardzo tak, jakbym chciala. Nie zmieniam zdania odnosnie tych 30 minut samotnego spedzania czasu w wykonaniu Nadii.Mialam jednak na mysli taka zabawe na zasadzie, ze mala siedzi w pokoju caly czas, nie zwraca zupelnie na mnie uwagi, rob sobie mama co chcesz, ja sie bawie ;) Bralam wiec pod uwage wszystkie wykonywane w tym czasie przeze mnie czynnosci. U nas jest tak, jak u Karenki. Razem sprzatamy, gotujemy, robimy pranie. Ona tego nie odpusci! Wiec nie ma szans nawet na tak dluga zabawe. Gdzies w miedzy czasie ja robie cos sama, a ona wtedy te chwile zapelnia sobie zabawa sama. Tak jest najczesciej przed spacerem rano. Po spacerze, po obiedzie, juz mniej obowiazkow domowych i wtedy.. no coz... ide towarzyszyc malej w zabawie :) Troche czynnie, chwilami siedzie obok, a polowa mysli jestem gdzie indziej. a niekiedy leze na kanapie i odpoczywam. I Nadyjka jest jak najbardziej tworcza i pomyslow do zabaw jej nie brakuje. Ale zebym mogla np. naprawde w spokoju poczytac albo napisac tu na kafe, to nie ma mowy! No, chyba naprawde krociutko. Zdarzaja sie tez takie dni, za Nadusia sama nie chce zupelnie NIC robic. Nic kompletnie. Chodzi za mna wtedy krok w krok. Doslownie. I : mama juz chodz sie pobaw; mama! no chodz tanczyc, puscialam piosenki przeciez!! ;mamusia! zobacz, chyba narozrabialam!, mamusia, bajeczke trzeba ogladac! itp...... jesli dochodzi do tego ciagle zawodzenie i miauczenie i placz, jak probuje jej wytlumaczyc, ze musi poczekac ( choc mala jednak chwile), to naprawde zaczynam wysiadac. Czasem, ale bardzo rzadko - jak dzis np. - moglam wiecej czasu spedzic przy komputerem albo w spokoju umyc naczynia! ( to wyczyn, bo Nadka do dzis okropnie nie lubi jak myje maczynia). Zagladala tylko, co u mnie slychac i albo szla do pokoju albo przynosila cos do kuchni i spokojnie sie bawila. Takze jest naprawde roznie. Pszczolko - nie obwiniaj sie o nic! a juz na pewno nie o to, ze meczy Cie wlasne dziecko! Od wszystkiego czasem trzeba odpoczac. Pamietam, ze jak mialam jechac do meza i zostawic Nadie na tydzien z babcia, czulam sie po prostu winna i mialam wyrzuty sumienia. Po pierwsze dlatego, ze ja zostawialam, a po drugie - tak jak radzily dziewczyny - mimo wszystko patrzylam na ten wyjazd jak na wakacje i czulam podekscytowanie. Żle mi bylo troche z tym, ze gdzies w glebi ducha przyznawalam im racje. Ale wiem, ze czasem trzeba miec mozliwosc zlapania dystansu do pewnych spraw, do spraw zw. z zajmowaniem sie dzieckiem tez :) Z gory przepraszam za za bledy i ogolna lakonicznosc wypowiedzi. Jutro przyjezdza moj luby i juz naprawde ciezko jest mi sie skoncetrowac. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - na dniach doprowadze skrzynke do porzadku i wtedy ty bedziesz miala znowu troche roboty, zeby te wszystkie zdjecia powysylac. Takze nie wiem, kto bedzie w rezultacie bardziej cierpial :P :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii ! Jak cudownie, że będziecie już jutro razem! Buuu! Ja też bym tak chciała :( Mała pewnie oszaleje z radości! Wiecie co, muszę się Wam wyżalić. Do tej pory Anastazja nie mówiła zbyt dużo tacie. To znaczy świeżo po jego wyjeździe tak, ale potem jakoś temat ucichał. Ciezyła się jak dzwonił, porozmawiali sobie i już. W zasadzie wzystko sprowadzało się do tego, że kiedy ją chwaliłam za cś i mówiłam, że jestem z niej bardzo dumna, to Nastusia pytała czy tatuś też jest z niej dumny. I tyle. A od jakiegoś tygodnia.... Ciągle o nim mówi. :( Rano się budzi i pyta, czy pójdziemy na spacer poszukać tatusia, dzwoni do niego ciągle ze swojego zabawkowego telefonu - odkłada słuchawkę zawsze bardzo smutna i mówi: \" no nie wiem, gdzie on może być? nie ma go i nie ma...\" A mnie łzy stają w oczach. :( 10 razy dziennie pyta, czy tatuś przyjdzie się nią pobawić, czy przyjdzie z nią potańczyć, czy wróci dziś z pracy.... Dziewczyny, zaczynam wymiękać. Myślałam, że jakoś to zniosę... że zdołam odwrócić uwagę Anastazji jeszcze przez parę miesięcy, a tu... kurcze, co tu dużo gadać - rozklejam się i buczę po kątach, jak Nastusia nie widzi. Nie mogę znieść jej smutnego wzroku, jej stania w oknie i wołania na każdego przechodnia:\" Mamusiu, zobacz, może to tatuś już do mnie idzie!\" Wszyscy razem będziemy dopiero na Święta... a to jeszcze cała epoka :( Nie będę już dziś więcej smęcić. Dobrej nocki dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuję Wam bardzo, zasypalyscie mnie i dalyscie do myslenia. Jest troche lepiej, Tobiasz ma jakis lepszy czas, a ja moze tez postrzegam wsyztsko w czarnych barwach przez brak słońca i zle samopoczucie:O Napisze wiecej, jak znajde chwilkę, bo o to teraz cięzko. Dziękuje bardzo raz jeszcze, już sie czuję podniesiona na duchu-teraz tylko wejsc w siebie i to poukładać. Buzka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla własnie gł. w tym upatruje Twoja stalowa silę.Ja nie umiałabym chyba znalezc sie w takiej sytuacji,oczyma wyobrazni widze juz jak gryze z samotnosci koce i takie tam ;) Nie potrafie normalnie funkcjonowac z dala od Pitu,moze jest to rodzaj jakiegos chorego uzalenienia ale juz widze po mojej ltorosli,ze ma podobnie.Kazde wyjscie taty na dluzej wgory tj ok 8 h to okres notorycznych pytan o jego osobe ,o to kiedy wroci etc. Nikki to samo odnosi sie do Ciebie.Dziewczyny no twarde jestescie,mimo rozłaki potraficie normalnie funkcjnować!!!! Zdaje sobie sprawe,ze jest to te z kwestia oswojenia tej samotnosci ale jest to trudna sprawa. Troche zmienie temat :) Wczoraj wybralismy sie na ok 3 h wyciecke,wlasciwie przechadzke po naszych gorkach.Pora byla moze dosc nietypowa bo grubo po godz 16 a majac na uwadze,ze robi sie jeszczce wczesnie ciemno wyczyn prawie karkolomny.Ale czuc juz wiosne na kazdym kroku,ptaki urzadaja trele ponad glowmi,przebisniegi i paki na drzewch a zapach wiosennego lasu po prostu oszalmiajacy.Jaga biegala,wskaiwala w kaluze,zbierala lesne trofea,pies nasz wariowal z radosci,my gleboko wciagalismy zapach wiosny w nozdrza.Piekna ,spontaniczna wycieczka.W polowie drogi powrotnej kiedy bylo juz ciemno zlapal na deszcz ,wiosenny ale dosyc obfity,my odziani jedynie w kurtki 2 na 3 z kapturami bez zadnych peleryn,mozecie sobie wyobrazic Pitu be kapturny z Jaga na barna,ta wyspiewuje w deszczu trzymajac w raczkach bazie.Dotaralismy do domu przemoknieci do suchej nitki ,niezwykle jednka zdowoleni.Ja miewajc zazwyczaj wieczorne sensacje ,mdlosci i takie tam zjadlam kolacje i razem z Jaga zaleglam w lozku kolem godz 21,spalo mi sie wysmienicie,zadnych zmulajacych wizji :D Dziewczyny jak ja sie ciesze na ta wiosnę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny! Pamietacie mnie jeszcze?:P Ja juz chyba niegdy nie nadrobie zaleglosci w czytaniu:( Chyba nawet nie bede probowac. Na poczatku podziekowania za piekne zdjecia- kUK, Myshko az mnie cos za serce zlapalo jak ogladalam foty. Co ja robie w tej Wawce?????? Gnije i sie morduje. Strasznie Wam zazdroszcze ze mieszkacie w takich pieknych miejscach. No i gratuluje nowych dziewczynek na forum!!!!:D Ale superowo:) U nas przez ten caly zcas co mnie nie bylo- goscily choroby. I moje, meza no i malej. Dopiero gdzies od tygodnia czujemy sie lepiej chociaz maz zaczyna kaszlec Juz nawet tran nas nie ratuje. Kupilam malej \"podobno\" rewelacyjny syrop na odpornosc IMMONOGLUKAN ale niestety jest ostatnio niedostepny. W zadnej aptece go nie ma. Opowiem Wam jeszce na szybko moja ostatnia rozmowa w córka i bede narazie uciekac bo juz mnie w robocie mecza:( Siedzimy sobie na przystanku i czekamy na autobus. Chodnikiem maszeruje golab. Asia: Momo, o popacz - ptaszek JA: no ptaszek, a co on roni? Asia: idzie JA: a gdzie? Asia: do sklepu:) JA do sklepu????? A po co?? Asia: po jajo!!! HEheh splakalam sie ze smiechu, Spryciula, wszedzie i zawsze o jaju (Kinder niespodzianka) lece kochane pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia! Twoj mail to kwintesencja samej wiosny po prostu! :) 🌻! Shalla, Myshka - dzieki za cieple slowa. Mysle jednak, ze Myshka ma racje - ja jestem typ potrzebujacy plodozmianu - Wariuje, kiedy musze robic te sama rzecz przez dluzszy czas. Tak bylo od zawsze - z nauka, praca, w domu i zagrodzie... Dlatego wiem, ze zyc bez pracy, ktora zreszta naprawde bardzo lubie, byloby mi ciezko i moj stusunek do dziecka/ dzieci ;) pewnie takze by na tym ucierpial. Nikki - cudownych chwil we dwoje i troje! :) Shalla - Kochana, to naprawde musi byc straszne tak bardzo tesknic i nic z tym nie moc zrobic. Ale wiesz co - pomyslalam sobie, ze Wasza sytuacja jest jednak mimo wszystko komfortowa - wiecie przeciez, ze bedzie ona trwac tyle a tyle i potem bedziecie juz razem. Na pewno najtrudniej jest to zrozumiec Nastusi i tu nie znajduje juz madrych slow pocieszenia... :O Musze powiedziec, ze czytajac niektore Wasze wpisy zaczynam doceniac wlasne dziecko. Franio potrafi zajac sie soba podobnie jak Jaga, Nastka czy Nadka. Zdarza sie, ze znika w swoim pokoju i bawi sie sam. Czesciej przynosi zabawki do \"salonu\", gdzie jestesmy takze my i bawi sie sam szukajac od czasu do czasu kontaktu wzrokowego, sprawdzajac, czy patrzymy na niego, zauwazamy jego wyczyny, etc... Ciezko wtedy mowic o skupieniu sie przez nas na innych zajeciach, ale jest to np. czas, gdy mozemy porozmawiac - wlaczajac w te rozmowe Frania ;) A propos rozmowy - przyszlo mi do glowy, ze jest to wazny element zycia rodzinnego. Umiejetnosc, ktora w wielu rodzinach zastapiona zostala ...wspolnym ogladaniem telewizji. Mowie to nie bez kozery, bo sama pamietam zal, jaki mialam do mojej Mamy - kompletnie uzaleznionej od wiadomosci i dziennikow telewizyjnych. Wiedzialam od zawsze, ze jesli chce jej cos powiedziec mam szanse na jej uwage tylko i wylacznie w przerwach miedzy programami informacyjnymi... Zmobilizowana tymi wspomnieniami dbam teraz o to, by telewizor nie brzeczal nam nad uchem bez sensu i by codziennie znalezc czas na spokojna rozmowe - nie tylko we dwoje, ale wlasnie ...we troje. Uwielbiam chwile, kiedy Franio uczestniczy w naszych dwujezycznych dysputach, udziela swoich \"przemyslanych\" odpowiedzi na nasze pytania, albo komentuje cos nadajac znajomym konceptom zupelnie nowe, odkrywcze lub komiczne znaczenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pati! Umarlam ze smiechu - nie, nie umarlam, ja eksplodowalam smiechem jak wulkan! :D:D:D:D Brawo Asia! A co do Ciebie - pewnie, ze Cie pamietamy i latwo nie zapomnimy:p Dlatego licz sie z konsekwencjami, jesli nie poprawisz swojej frekwencji na forum ;););) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pati,nareszcie nas odwiedzialas ,super :) A z Asi mala spryciarka :D Cos podobnego(apropos slodkosci) przechodzi moja jaga tylko nieswiadomie ,przez sen.Juz kilkakrotnie udalo mi sie podslyszec co moje dziecie nawija pod nosem spiac gleboko.Tak bylo i dzis,powiem Wam,ze wywoluje to u mnie napad smiechu i nie moge sie opanowac nawet w nocy.Jaga artykuluje takie dzwieki (wł.słowa);ciekoladka,daj mi ciekoladke,pyszna ta ciekoladka i jescze pare razy mlasnie slodko sobie przez sen :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiecie, ze Franek ze slodyczy najbardziej lubi salame? Jajko niespodzianka lub czekoladka interesuja go zapakowane w papierku, ale zawsze konczy sie tylko na malym gryzku... Co to dziwne dziecko mi sie trafilo! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaga dlatego tak teskni bo jadła czekolade moze 3 razy w zyciu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, mam nowy problem. W zasadzie pytanie chyba najbardziej do Elffika, z racji wykształćenia, ale jak któraś z Was będzie miała pomysł, to piszcie prosze, bo ja się już poddaję. Nie wiem skąd to się wzięło, ale Anastazja jak mówi... zaciąga jak zza wschodniej granicy! Np. Pódę z mamusią na spacer bardzo daleeeeeko. ( i silny śpiewny wręcz akcent na to \"e\". albo To jest bajdzo wysoooooocho. ( oczywiście akcent na \"o\" ) albo Mam tu moje buuuuuuuty ( akcent na \"u\" ). I ta akcentowana sylaba ( a właściwie litera - kurcze, nie znam się za bardzo ) jest wypowiadana o dobre dwie tonacje wyżej od całego wyrazu. Ba! Od całego zdania! Już chyba bardziej obrazowo nie umiem tego opisać. Ja już nie mogę tego słuchać. Ciągle ją poprawiam na właściwy akcent i nic. Powtórzy po mnie prawidło, a w następnym zdaniu znów tak śpiewnie zaciągnie. Jak wypowie 3 zdania, to w każdym jednym akcent padnie na ostatni wyraz i przedostatnią sylabę w nim. W ogóle nie wiem, jak podejść do tematu. Co robić, jak ćwiczyć. Przecież do licha na codzień wszyscy mówią poprawnie, prawidłowo akcentując, nie ogląda żadnych transmisji \" zza Buga\" ani radzickich bajek. Skąd u licha wziął się u niej ten akcent?! I musze powiedzieć, że to nie jest tylko moje przewrażliwienie, bo każdy słuchając jej pierwszy raz w życiu od razu zwraca na to uwagę. Nie chciałabym się obudzić z ręką w nocniku i sądzę, że trzeba temu jaknajszybciej przeciwdziałać. Ale kompletnie nie wiem jak?! Elffiku, help! Dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - a mnie sie takie zaciaganie \"zza Buga\" bardzo podoba :) Chyba jednak nie nalezy sie niepokoic - skoro, jak sama piszesz Wy wymawiacie wszystko prawidlowo i poprawiacie Nastke, predzej czy pozniej sama sie przestawi. No a z drugiej stronie, imie \"Anastazja\" zobowiazuje... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagladam i zagladam a tu nic! Czyzby wiosna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja napisac chcialam ,ze ruch tu dzisiaj jak w Rzymie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witajcie, Dziewczny , a nie jestem żaden siłacz- ja po prostu muszę upawiac sport i to nawet nie dlatego, że to tak kocham( chociaż lubie pływać) ale inaczej moj orgaznim normalnie wariuje. Mam dość stresującą pracę i gdyby nie sport to dawno bym w wariotkowie była, a tak to jakoś się trzymam :) Shalla- ale Twoj wpis tak mnie rozbawił, że aż w fabryce lud się zleciał co mnie tak ubawiło.Jesteś niesamowita i masz ogromny talent !!!!!!!!!!!!!a wiesz co jest napisane, że największym grzechem jest marnowanie danych nam talentów- Wiec Kobieto do dziełą. !!!! Samodzielność- to jest dobre pytanie, u mnie jest tak, że Stachu chce być samodzielny , a ja mu to ograniczam, wiem co sobie teraz pomyślicie, ale mnie jest szkoda, że on tak szybko rośnie :) nadal go ubieram i oczywiście rozbieram, jak ma dobry nastrój to nawet nakarmić się pozwoli- chociaż ta pieszcota jest mi dawkowana w bardzo malych ilościach. Nie wiem, jak Wy ale ja nadal całuje mu stopkii to codziennie( oczywiście jak jestem w domu. Tak bardzo bym chciala żeby czas wolniej płynąl- to ostani moj "niemowlak" i chciałabym, żeby to trwało jak najdłużej a czas tak szybko płynie wiec ile mogę tyle się cieszę, że mogę przy nim coś "zrobić" Sprawa czekolady- Stach ją KOCHA i to calym sercem. Normalnie mu ją dawkujemy ale on nam kradnie czekolade. Musiałąm przenieśc czekolady z barka bo był nisko do szafy, ale na to też Stachu znalazł sposób- przysuwa sobie asze łóżko w sypailni- satwia na niego stołęk i siega po czekolade. Tablicze je na raz i mówi pycha- taki smakosz z niego. Niki to wspaniałych chwil we troje życze. Niestety recezji z Rysia nie bedzie z prostej przyczyny- po prostu nie byłam w kinie- myślalm, że bede w delegacji miala jeden wieczor wolny ale negocjacje przeciągneły się prawie do rana i tak mżonka o miłym wieczorze przeminełą w wiatrem. Dynia - to u Was juz prawdziwa wiosna, ae Ci zazdroszcze, ja mam tak, że jak wróce po nartach to chce wiosny- natychmiast, spiewu ptaków, ciepła. Odnośnie odpoczynku od dzieci- myśle, że nie ma na świecie takiej matki, która nie miała by dośc swojego malucha i moim zdaniem nie ma nic w tym dziwnego, wowczas trzeba takiego delikwenta wyeksmitować na dzień lub dwa i wszystyko wraca do normy.( ewtualnie samemu uciec) Shalla - imię Twoje córki uprawnia ją do zaciągania po lwowsku- a po za wszystkim lwowiacy to bardzo sympatyczni i otwarci ludzie, jak Nastka taka będzie to tylko się cieszyć :) A na poważnie mom zdaiem cś musiało ja zainspirować, pytanie tylko co ?, ja bym dała dzecku spokój i spokojnie okres lwowski przeczekała. Na weekend zosataje tylko ze Stacem i bardzo sie z tego cieszę ( wiem okropna jestem :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie, daje znac, ze zyje. Wczoraj wyszlam rano, wrocilam poznym popoludniem i juz nie mialam sily zeby cos skrobnac. Mialam pierwsze ktg, jezdzilam po miescie i zalatawialam rozne drobne sprawy. Bylam z siostra w Ikei kupic materacyk do lozeczka, ktore dostajemy od znajomych. Lozeczka z Ikei nie maja standardowego wymiaru materaca 120x60 tylk 112x55 z czego sie ciesze bo te pare centymetrow mniej to przy naszej obecnej ciasnocie zawsze jakies pocieszenie. Siostra przyjechala na pare dni, przywiozla prezenty - torbe ubranek niemowlecych po synku swojej kolezanki, rozek, kupila dla Malej dresik i skarpetki a wczoraj w Ikei jeszcze okrycie kapielowe i maskotke - mysz. Gdybym jej nie hamowala to nakupilaby jeszcze kilka zabawek i roznych rzeczy. Poza tym po powrocie mialam nie najlepszy humor. Jakos mnie tak dopadlo, ze oszczedzam na dziecku... Wszystko za wyjatkiem wozka i przewijaka bedziemy miec uzywane i jak dotad widzialam duzy sens tego posuniecia. Oczywiscie kupuje kosmetyki i drobiazgi, o ktorych pisalam ale kosmetyki bambino nie naleza do wyjatkowo ekskluzywnych (czytaj najtansze) a cala reszta tez jest scisle pilnowana pod katem cen. Jak zobaczylam siostre, ktora szaleje w sklepie i mowi "jeszcze to, jeszcze to, to musisz kupic, to biore" albo poprostu brala z polki zeby kupic to jakos stwierdzilam, ze wlasnie tak powinnam sie zachowywac a nie oszczedzac kazda zlotowke i omijac polowe wydatkow bo a nuz okaza sie zbedne... Jeszcze mi nie przeszlo - dalej czuje sie fatalnie z tego powodu... wiec przepraszam za ogolne zasmecenie ale musialam sie wygadac. Moze jutro bedzie lepiej, chociaz trudno powiedziec - jutro odwiedzaja nas jedni i drudzy przyszli dziadkowie na kawe i ciastko. Moze znowu bede mogla przytoczyc jakies perelki slowne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZięki za uspokojenie :) Choć ja jednak będę jej wciskać właściwy akcent bo ten lwowski... delikatnie mówiąc irytuje mnie :) Czy ja całuję Nastusi stópki? 10 razy dziennie! Jestem zakochana w jej stópkach i nie ominę żadnej okazji, żeby je wycałować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, to może ja pierwsze pędzę z pocieszeniem - ja miałam nawet wózek używany! :) Najdroższe rzeczy - wcale nie znaczy najlepsze. Kogoś tać - to kupuje ( czyt: połowę później wyrzuca ), a kogo nie stać, ten zmuszony jest chodzić po sklepach z kalkulatorem i raczej na złe to nie wychodzi :) Oczywiście nie potępiam ludzi szatających pieniędzmi na dzieci. Gdybym ja ich miała zbędną ilość ( pieniędzy, nie dzieci... ), to też bym pewnie szastała z założeniem - co się nie przyda, to oddam potrzebującym. No, ale jest jak jest. Tak więc nie przejmuj się. czasem konieczność liczenia się z groszem naprawdę wychodzi na dobre, bo dokonujemy zakupów mocno przemyślanych, często poleconych i sprawdzonych. Przynajmniej u mnie tak było. I powiem więcej - gdybym dziś wygrała w totka, a jutro zaszła w ciąże - kupiłabym TE SAME produkty! Czy dlatego, że były nie drogie? Nie! Dlatego, że się sprawdziły i okazały się bardzo dobre. Jedyne na czym naprawdę nie oszczędzam - to buty dla małej. Bo wiadomo dlaczego. Ale reszta? Moje dziecko tak samo doskonale bawi się klockami za 30 zł, jak córka koleżanki klockami Barbie Princessa za 180zł.... Nie sądzę, żeby moja była z tej okazji poszkodowana. Moja mama wycziła kiedyś w szmateksie fajnego króliza za... 30 groszy :) Został wyprany z 10 razy i do dziś jest ukochanym Lololahem. Tejże samej koleżanki córka dostała interaktywną małpkę firmy Hasbro ( 200 zł dla niewtajemniczonych) i... pierwszy rzut o podłogę pozbawił małpkę interaktywności, a dziecko zainteresowania. Małpa do dziś stoi na szafie i zbiera kurz. Takich przykładów tysiące. Ale pewnie, że jak wygram w totka, to jak się wypuszczę do zabawkowego, to chyba w ajencję wezmę :) HA HA HA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wodny Psikulcu - a co to za absurdalne wyrzuty sumienia! Toz na takich wlasnie wyrzutach sumienia zeruja hieny reklamowe w naszych czasach!;). Pamietam, ze tuz przed narodzinami Frania i w jakis czas potem cierpialam na podobna chorobe ;) Czytalam wtedy mnostwo pisemek dla przyszlych i nowo upieczonych mam i z kazdego artykulu i reklamy wyzieralo tam jakies cudo, \"bez ktorego Twoj maluszek nie bedzie mogl sie obejsc\", lub \"ktore ulatwo Ci zycie i oszczedzi nerwow\". Pomimo, ze hamowalam sie by nie wyrzucac pieniedzy na glupoty, nakupilam wtedy mase zupelnie zbednych drobiazgow, ktorych nigdy potem nie uzylam, lub uzylam raz czy dwa. Pamietam dokladnie poczucie winy, gdy zdrowy rozsadek zwyciezal i \"ODMAWIALAM\" mojemu malenstwu takiego reklamowanego cuda. Ach, pamietam tez jak bardzo oburzylam sie na mojego meza, ktory kupil w lokalnym supermarkecie pieluchy dla Frania, a byly to - nie te - kupowane przeze mnie- najdrozsze i najbardziej miekkie, \"za ktore pupa Twojego niemowlecia bedzie Ci dozgonnie wdzieczna\", ale najtansze - firmowane znaczkiem naszego supermarketu ;) W rezultacie okazalo sie, ze te najtansze sa dla Frania nie tylko o niebo wygodniejsze, ale tez znacznie mniej odparzaja :):) Logosm - nasza etatowa silaczko! :):)🖐️❤️! Stopki - uwielbiam! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - ulubiony mis \"Przylulak\" Frania byl dodatkiem do ciasteczek \"Mulino bianco\" w supermarkecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziekuje Dziewczyny za pocieszenie. Moj dol byl scisle zwiazany z okryciem kapielowym i zabaweczka. Twierdzilam, ze wystarczy jak wypiore w proszku dzieciecym dwa miekkie reczniki kapielowe i beda tak samo sluzyc a teraz patrze jakie to okrycie ladne i milutkie. I zabaweczka - tez twierdzilam, ze nie pora jeszcze na kupowanie takich rzeczy bo najpierw najpotrzebniejsze i nieodzowne, a w tej chwili patrze i mysle dlaczego mialam odmowic kupienia milej maskotki? Absolutnie nie mam nic przeciw kupowanie w sklepach "wagowych" i mam juz pare takich rzeczy dla dziecka ale Zuza nie ma ani jednego ubranka ze sklepu... Sobie tez wielu rzeczy odmawiam i chyba poprostu przywyczailam sie do tego bo zawsze sa wazniejsze wydatki albo zbieram na cos (wakacje, opony letnie, trzeba splacac kredyt, samochod sie zepsul, itd.). Teraz przenosze to dalej i mam wrazenie, ze brak srodkow to jedna sprawa (rowniez w moim przypadku aktualna) a przesada, ktora byc moze zmierza w kierunku skapstwa do drugie. Musze chyba troche naprawic sobie glowe bo skonczy sie na tym, ze bede dziecku dawac do zabawy stare gazety :) Dziekuje, ze moglam ponarzekac i usilujecie przywrocic mi humor i wiare w to, ze postepuje wlasciwie. Ostatnio zaczynam miec chyba jakies ciazowe marudzenia, nie wspomne o tym, ze co chwile chce mi sie plakac ze wzruszenia jak mysle o dziecku i naszej wkrotce trzyosobowej rodzinie. Ech... te hormony... odbieraja mi zdolnosc logicznego myslenia... p.s. Shalla ja nawet nie wiedzialam, ze sa klocki w takich cenach jak przytoczone przez Ciebie Barbie Princessa - zgroza, nie wspomne o interaktywnej malpce (myszka, o ktorej mowilam kosztowala 9,90...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu,uwazam zeTwoje wyrzuty sumienia sa nieuzasadnione:) Ja od poczatku tzn od takich niemowlecych ciuszkow,łacznie z ta niby wyprawką do szpitala co to musi byc nowa,mialam rzeczy z second handow lub po dzieciach znajomych,nie kupuje Jadze nowych rzecy z wyjatkiem bielizny i tak jak pisala Shalla dobrych butow.Uwazam to za strate pieniedzy. Poa tym jak dla mnie jest to bardziej ekologiczny sposób :) Uwazam,ze dziecku naprawde wszystko jedno jest czy smiga w super sztruksikach 10zl zlumperka czy za 250 ze Smyka,efekt wydartego kolana cy tez sladow po trawie ,wierz mi jest ten sam :D Dzieciecy biznes to ogromna machina,zeruja wlsnie na takich uczuciach \'\'dziecku zalowac nie bede!!!\'\' I biedni rodzice wydaja ciezko zarobione pieniadze,na zupelnie nieuzytecne markowe rzeczy :O Z drogich zabawek(bedacych najczesciej w otchlani zapomniena),Jaga ma tylko te .ktore przyniesli jej goscie.Nie precze,ze nie kupujemy jej zabawek ale jest to przemyslany zakup zawsze i cieszy sie jej zainteresowniem nie tylko przez 5 min(no moze wyjatkiem byl kon na biegunach) :) Powiem Ci,ze ja ty razem nawet wozek mam zamiar kupic uzywany ;) Shalla ja bym sie zupelnie nie przejmowala tym zaciaganiem Nastulki,jak Cie to wnerwia to ja koryguj dyskretnie ,nie ma szans sie nie nuczyć :) P.S Co do kosmetykow to polozna mi kazala kupic dla dziecka ;Alantan puder,masc,oliwke Bambino i spiryt do pepka,powiedzial,ze wiecej sie nie przyda i miala rację ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×