Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Dzieki za gratulacje zaliczonej sesji. Ciagle jeszcze czuje radosc, jak zobaczylam, ze wszystko zdalam ;) Zapisalam sie dzis na prawko. W poniedzialek zaczyna sie kurs. Nie bede na wszystkich godzinach, ale na wiekszosc jakos powinnam sie wyrobic. Czuje nawet mala ekscytacje, ze zasiade w koncu za kolkiem. Kiedys juz probowalam prowadzic i pamietam, ze zawsze byla to dla mnie frajda. Karen ko - no wlasnie, zawsze cos sie dzieje :) gdybym teraz nie wziela sie za to oduczanie, to od maja przez kolejny rok moglabym nie znalezc odpowiedniej chwili ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIKII...może zrobimy sobie u Ciebie przerwę w podróży na kawę :) .....ale nie obiecuję :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, trzymam kciuki za to, zeby Amelka wzmocnila sie jak najszybciej i zeby skonczyla sie wreszcie seria chorobsk... trzymam z calej sily... Wiesz, to niesamowity przypadek jakis, ze akurat Twoj maz byl w domu, ze spal obok Amelki i ze w ogole mogl byc z Wami w tak ciezkich chwilach... No wlasnie, tylko czy to naprawde przypadek, czy przypadek w ogole istnieje ? Latam po domu z odkurzaczem i innymi scierkami i jak zwykle podczas tak prozaicznych czynnosci (jesli jestem sama, a wlasnie jestem) przyplataly sie najrozniejsze poplatane mysli... A poniewaz akurat \"przerabiamy\" z mezem niemal calego Kieslowkiego, to latwo sie domyslic, co mi tam po glowie tupie :) Te filmy zmusily mnie do odswiezenia przemyslen na caly szereg spraw podstawowych... Dodatkowo zainspirowal mnie moj brat... (Bury, Ty wiesz) Wierzycie w przypadek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Ja w przypadki nie wierzę. W ogóle! Wiem, że to dla wielu z Was zabrzmi strasznie staroświecko, a może wręcz zabobonnie, ale ja z całej siły jestem przekonana o tym, że NIC na świecie nie dzieje się przez przypadek i nie istnieją tzw. zbiegi okoliczności. Uważam, ze nie poznajemy przypadkowych ludzi, ( bo zawsze się okazuje że dana znajomość w jakiś bardziej lub mniej odczuwalny sposób wpłynęła na nasze dalsze losy ), nie ulegamy przypadkowym wypadkom ( bo z czasem okazuje się, że dane zdarzenie miało niebywały wpływ na coś tam w odległej przyszłości ). Itd. Taki przykład z mojej przeszłości :) Zawsze coś mnie ciągnęło w \"minione wieki\". Takie to było nieokreślone, nienazwane, ale czułam każdą komórką ciała, że ta współczesność kompletnie mi nie leży. Aż któregoś dnia.... zupełnie przez przypadek weszłam do sypialni rodziców ( choć nigdy nie wchodziłam ) i trafiłam akurat na moment, kiedy TV był właczony, mama ścieliła łóżko, a w TV leciał reportaż o jakimś bractwie rycerskim ( wówczas pierwszy raz w życiu dowiedziałam się, ze takowe istnieją ). Zamurowało mnie przed tym telewizorem i powiedziałam na głos, że choćby nie wiem co znajdę takie bractwo. CZUŁAM ŻE MUSZĘ. Ba... ale nie znałam zupełnie nikogo o podobnych zaintersowaniach. Wówczas właśnie któregoś dnia wychodząc z mojego LO ( które zostało wybrane przez przypadek.... ) spadł mi pod nogi plakat przyleipony wcześniej na drzwi, który ... przez przypedek przeczytałam. Zazwyczaj nie czytam świstków tego typu, ale ten podniosłam, żeby po prostu przykleić na swoje miejsce. I jak przylepiałam, to rzuciła mi sięw oczy treść. A było to ogłoszenie o naborze na studia SGGW. Wogóle nie wiązałam wcześniej swojej przyszłości z takimi studiami jak weterynaria, o ile w ogóle myślałam o jakichkolwiek studiach.... Co mnie podkusiło? Sama nie wiem. Tego samego dnia, po wyjściu z LO ( acha, bo byłam tam po odebranie świadectwa maturalnego ) zożyłam swoje dokumenty na SGGW :) Rodzina była w szoku. Już w pierwszym tygodniu studiów okazało się, że jestem w fantastycznej grupie świetnych ludzi i... urwaliśmy się na wagary. Traf chciał ( przypadek? ) że pojechaliśmy w takie miejsce, gdzie był m.in. sklep z bronią średniowieczną i przypadkiem... w tej mojej grupie była koleżanka, która od razu zwróciła na ten sklep uwagę komentując iż ma kolegę, który ten sklep uwielbia.... Zupełnie nie przypadek spotkałam się prawie natychmiast z tm kolegą, który okazał się szefem jednego bractwa.... :) Potem spędziałam tam prawie 5 lat. I jest to najwspanialsze 5 lat życia jakie mogłam sobie wymarzyć ( nie licząc czasu kiedy już poznałam swojego męża ) :) Jednym słowem - moje marzenia spełniły się z nawiązką, bo to co mi się przytrafiło było dalece bardziej cudowne niż to o czym ośmieliłam się wówczas marzyć. Tam też poznałam człowieka, za którego omal nie wyszłam za mąż, ale do dziś jesteśmy w wielkiej przyjaźni. A to wszystko było nic, w porównaniu z tym, jaki zbig przypadków sprawił, że poznałam mojego męża :) :) :) Ale ja nie wierzę w przypadki. Wszystko od początku miało wielki i głęboki sens. I nadal ma. Przywykłam już prawie niczym się nie martwić i kiedy tylko coś idzie nie tak, mówię do mojego męża: jestem ciekawa jak dobry los zamierza tę sytuacje obrócić na nasza korzyść ? :) Bo słowo honoru, że tak jest. Czasem dzieją się rzeczy przykre ( na daną chwilę ), a... jakiś czas później padają słowa: \"chyba optrzność nad nami czuwała, ze stało się to i tamto, bo teraz mielibyśmy spore kłopoty \" :) Moja mama nazywa to nienormalnym optymizmem. Ale to nie jest optymizm. Ja po prostu wiem, że jestem \"na dobrej drodze z dobrym przewodnikiem\"- I nie ma powodu się \"z nim\" kłócić. No dobra, bo walnęłam znów mowę, że pewnie mnie utnie. Miłego dnia dziweczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Wzywam do raportu!!!! :) P.S. wiecie co, Nastusia nie mówi : wyleczyć kogoś, tyko \" odchorować\" Np. Głaszcze dziadka po nogach i mówi \" dziadziuś, odchoruję ci nóżki\" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Kuk masz rację - mnie też czas miinął bardzo szybko i miałąm wrażenie, że znamy się od stu lat Niki - koniecznie zrób prawko bo to przydatne i w pracy i w domu Effiku daj znać jak czuje się Amelka ? Shalla- ja też wierze, że wszystko co mnie w życiu spotyka to ma jakiś głębszy sens i ktoś tym kieruje- nawet nie wiem jak to wytłumaczyć ale tak jest. A mój Stachu postanowił się dziś z domu wyprowadzić- abylo to tak : Mariusz mial do szkoly na 7 15 no wiec rano musiał wstać i tym wstawaniem obudził malego księcia, który to bardzo nie lubi rano wstawać, wiec książe zawołał mnie i mówi jak już dlużej tego nie dam rady unies- ja się wyprowadzam - do teraz się smieje, ciekawe co on zrobi :) jak wróce z pracy będzie jeszcze mieszkał ze nzmi czy nie :) no uciekam zająć się pracą- bo ciezki tydzień się zapowiada :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musze podnadrabiac zalegloscci w odpisywaniu ;) Jaga po tej szczepione sie rozchorowala ,dodatkowo adaptujemy sobie strych ,wiec w domu jest remont,piekna wiosna na dworze zatem okazji do komputera jakby mniej ;) Katrinko,Cieszyn to zupelnie inne strony ,owszem przy granicy czeskiej ale b.daleko od nas.Cieszyn to jakies 130 km od Krakowa a my mieszkamy na zach .Polski ;) Psikulcu zaden tam ze mnie weteran spotkan w realu(chyba w odroznieniu od Kuk :) ) Ja na\'\' zywca\'\' mialam okazje spotkac jedynie przemila rodzinkę Logosm i Lonke z małym :) Nikki,mysle ze jesli nawet nasze spotkanie sie odwlekło w czasie to nie uciecze,mam taka nadzieje :) Elffiku,trzymam kciuki za rychle wydobrzenie Amelki ❤️ I ja nie wierze w przypadek ;) Pozdrawiam serdecznie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My też jeszcze smoka w nocy używamy. Wściekam się na to, bo Staśkowi zaczynają się zęby wykrzywiać i powinniśmy odstawić, ale wiem, że to jeszcze dla Stasia za wcześnie. Tym bardziej teraz, gdy najprawdopodobniej jakiś ząbek Mu się wyżyna. Wczoraj w dzień nie spał, a usnął na dobre dopiero o 1:30 w nocy. Padam na twarz i zachodzę w głowę, czy to na pewno aby ząbek. Staś nie daje sobie paszczęki obejrzeć. Psikulcu – oj chyba ze mną trochę jest podobnie. Pisanie na forum jakoś mnie wciągnęło, ale przed spotkaniem w realu to mam tremę. Chciałabym a boję się :) Nikii – gratulacje! Uczenie się na ostatnią chwilę widzisz zdało egzamin. A mówię Ci gdybyś uczyła się wcześniej to zajęłoby Ci to więcej czasu J, a niekoniecznie przyniosło lepsze rezultaty. Całuski dla Amelki – życzę szybkiego powrotu do zdrowia i formy. Logosm – ależ ten Twój Stachu wygadany mądrala ;) No i do tego, jaki pobożny teraz. A nasze dziecię zaczęło podchwytywać słówka hmmm, jakby tu powiedzieć, nieco zakazane, np.: dupa Jaś, kurcze pieczone, do męża: „no jedź gościu, jedź gościu”. Czasem nam się cóś takiego wymknie, ale jesteśmy w szoku, jak ten nasz Skarb to szybko podchwytuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Wita Was ofiara losu... Troche jestem polamana i juz opowiadam dlaczego. Wczoraj bylismy na dluzszym spacerze i dosyc niefortunnie zrobilam krok wykrzywiajac noge w kostce. Spowodowalo to, ze runelam na kolana przed moim mezczyzna, ktory probowal mnie ratowac wolna reka chwytajac mnie pod pache. Efekt: skrecona kostka i bark. I tak troche kustykam po domu i sycze przy kazdym ruchu barkiem. Ciesze sie jednak, ze to prawa noga bo lewa po wczesniejszych urazach pewnie wsadziliby mi w gips. Naprawde poczulam co to znaczy przesuniety srodek ciezkosci w ciazy. :) Logosm, corka kolezanki - wtedy w wieku 5 lat - po informacji, ze czegos tam nie moze, zaczela sie pakowac do malego plecaczka i obwiescila, ze sie wyprowadza. Jej mama nieco zbila ja z tropu mowiac, ze skoro tak to prosze bardzo. Corka po dluzszym zastanowieniu jednak zrezygnowala... A ja musze Wam powiedziec, ze wierze wlasnie w przypadki. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Nawet nie wiecie ile sily daje mi fakt, ze po powrocie do pracy w poniedzialek znajduje Wasze wpisy na Kaffe :) Od razu mam material do przemyslenia i zapominam o glupotach,takich jak np.. narastajaca alergia na rodzicielke mojego meza ;) Elffiku - esberitoks, o ktorym pisze Nikki wyciagnal (ponad 40 lat temu!) mojego brata ze stanu podobnego do tego, z ktorym zmaga sie Amelka. Znajoma pediatra z Polski bardzo mi go polecala - po drugim roku zycia. Skuteczny zwlaszcza w zwalczaniu ropnych, przewleklych infekcji gardla... Nikki - widzisz jaka z Ciebie kobieta sukcesu!? Realizujesz wszystkie zamierzenia! NAjpierw egzaminy, teraz kurs na prawo jazdy! Uosobienie maksymy \"Chciec to moc!\" :) Myshko - o roli przypadku w zyciu moglabym dlugo:) Kiedys uwazalam,ze moje zycie jest w rekach przypadku, a ja nie mam na nie prawie zadnego wplywu. Potem, obserwujac niejako swoje wlasne losy odkrylam, jak duzo w tym wszystkim bylo mojej wlasnej woli lub ...oslego uporu, by na taki, a nie inny przypadek sie napatoczyl. Np. \"przypadkiem\" poznawalam wspanialych ludzi, ale dzialo sie to w czasie i miejscach, w ktore gnala mnie ciekawosc lub jakis wewnetrzny impluls. \"Przypadkiem\" urywalam sie z nimi na wagary z nudnych zajec po to, by podczas tych wlasnie wagarow zdecydowac, ze zapiszemy sie na kurs, ktory ukierunkowal cale nasze przyszle zycie zawodowe. Przypadkiem, w ciagu jednego dnia decydowalam sie na zmiane pracy, ktora przez inny ciag przypadkow doprowadzila mnie do mojego meza. Same przypadki ;) A teraz opisze Wam historie, ktora opowiadam rzadko - po pierwsze dlatego, ze brzmi jak bajka, a po drugie dlatego, ze samej trudno mi w nia uwyerzyc, choc kielkanascie osob potwierdzilo mi niezaleznie jej autentycznosc... Historia dotyczy mojego meza i zaprzecza kompletnie mozliwosci istnienia przypadku w odniesieniu do spotkania przeze mnie mojego meza. Otoz, (jak potwierdzaja to zgodnei niezalezne zrodla informacji) moj maz od zawsze opowiadal znajomym swoj sen, ktory przysnil mu sie gdy byl nastolatkiem. We snie pojawil mu sie Aniol, ktory ...poinformowal go, ze gdy dorosnie pojmie za zone kobiete o imieniu Anieska i bedzie z nia mial trojke dzieci. (Prosze nie pekac ze smiechu i wytrzymac do konca ;). Bedac na uniwersytecie, moj maz doszedl do wniosku iz czas zrealizowac juz proroctwo i odnalezc Anieske. Poniewaz imie zdawalo sie wszystki slowianskie, zorganizowal wraz z trzema najblizszymi przyjaciolmi wyprawe wakacyjna kamperem do Europy Wschodniej. W ciagu miesiaca czterej mlodzi Wlosi objechali w poszukiwaniu Anieski (i innych potencjalnych kandydatek na zone) Polske, Czechy, Slowacje i Litwe, ale ... wrocili do domu z \"pustymi rekami\". Lata mijaly, moj maz zdarzyl zakochac sie kolejno w Portugalce, Hiszpance, Francusce i Szwajcarce, ale historia snu o Anisce wciaz bywala przedmiotem dyskusji w czasie spotkan towarzyskich. Ktoregos dnia, a bylo to 6 lat temu, moja przyjaciolka Ewa, ktora bedac oddelegowana do naszego Turynskiego biura w charakterze stypendystki, \"przypadkiem\" dzielila pokoj z moim mezem, wdala sie z nim w rozmowe, w czasie ktorej moj maz zartem spytal, czy nie ma ona przypadkiem jakiejs pieknej i madrej przyjaciolki, w ktorej moglby sie zakochac - tym razem na powaznie. Moja przyjaciolka odpowiedziala na to, ze oczywiscie - ma same piekne i madre przyjaciolki, a jedna z nich - Agnieszka - przyjezdza wlasnie do niej w odwiedziny. Poniewaz na dzwiek imienia \"Agnieszka\" moj maz zareagowal jak razony piorunem, moja przyjaciolka zaniepokoila sie nieco, a wtedy inna kolezanka - obecna przy tej rozmowie ze smiechem opowiedziala jej, historie slynnego snu sprzed lat. Potem juz wszystko potoczylo sie lotem blyskawicy. Ja, uslyszawszy historie o snie potraktowalam ja jak dobry zart, a mojego meza \"wylowilam\" poprostu z grupy osob znajdujacych sie w barze, w ktorym ja i Ewa umowilysmy sie z jej przyjaciolmi. Bylo tam okolo piecdziesieciu osob, ale moj wzrok dziwnym trafem padl od razu na niego. :) Dlatego tez - istnieja dwie prawdziwe wersje historii naszego poznania - jedna - bardziej oficjalna i wiarygodna - ta o spotkaniu w barze i zakochaniu od pierwszego wejrzenia i ta nieco bajkowa - ze wstepem wygloszonym przez Aniola dwadziescia lat temu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu Biedaku! Jak mi Cie szkoda! Toz to musi byc koszmarek! Nie dosc, ze brzucho ciazy i czlowiek i tak chodzi jak kaczka, to jeszcze do tego czlonki powykrecane... Zdrowiej szybciutko! ❤️! Logosm - wcale sie Stasiowi nie dziwie! Ja tez na jego miejscu wyprowadzilabym sie z domu ;) Tak sie sklada, ze choc (tfu, tfu na psa urok!) Franio w zeszlym tygodniu przespal wszystkie noce, mnie, przez jego pozne zasypianie dopadl kryzys senny, ktoremu zamierzalam zaradzic w weekend. Tymczasem noc z piatku na sobote urozmaicaly mi skurcze stop, na ktore jedynym remeduum byl... pieciominutowy spacerek, a w niedziele rano moj tesc obudzil mnie ostatecznie o ...6.30, bo pomylily mu sie guziczki w telefonie :) Fisa, jednym z pierwszych zwrotow, ktore Franio powtarzal po mnie bezblednie bylo \"kurcze blade!\" ;) Mowi tez czesto \"O Matko Boska! i \"Jeziu\"! Przyznam szczerze, ze kiedy zorientowalam sie, ze wszystkie te perelki pochodza ode mnie, zaczelam sie kontrolowac tak, ze po latach udalo mi sie wreszcie prawie oduczyc \"wzywania imienia\" nadaremnie ;) Najzabawniejsze jest to, ze, chyba ze wzgledu na ladunek emocjonalny jaki zawieramy w takich powiedzonkach, dzieci bezblednie wyczuwaja kontekst, w jakich nalezy ich uzywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk,niesamowita historia z tym snem :) Psikulcu,mam nadzieje ze szybciutko wrocisz do stanu z przed wywrotki,duzo zdrowka ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk! Wspaniała historia! Cudowna! I ja w to wierzę. Żaden tam przypadek, po prostu byliście sobie pisani i już :) Troje powiadasz.... to fantastycznie! Oto mam pierwsze potwierdzenie na piśmie, że nasz topik przetrwa jeszcze dłuuuuugo! :) Wspaniale! A teraz historia z dzisiejszego poranka: Nastusia się ubiera. Doszła do etapu podkoszulki, ale ja widzę kątem oka złóżka ( strasznie mi się nie chciało wstać ), ze kompletnie źle się do tej bluzeczki zabiera i wołam do niej: - Nastusiu, źle ją trzymasz. Trzymaj koszulkę do góry nogami. No i zgadnijcie co ona zrobiła :) Przewróciła się na plecy i wystrzeliła nóżkami w sufit, rechocząc przy tym jakropuszka i pyta: - Cy tat mamusiu??? Umarłam ze śmiechu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, Psikulcu wspominałaś kiedyś, że walczysz z tarczycą – a co Ci dolega? Pytam się, bo miałam nadczynność i trochę swego czasu się strachu najadłam i przykrości. Może sobie na ten temat trochę „pogadamy”? Mnie zafascynowała książka Tadeusza Niwińskiego „JA”, a w niej stwierdzenie, że poza podświadomością jest jeszcze coś głębszego i to coś można sobie zaprogramować na sukces. Czyli, że jeżeli się czegoś chce, to się to osiągnie. Trochę na zasadzie sprowokowania pomyślnego zbiegu okoliczności. Zupełnie tak, jak opisała to Shalla. Kuk – wspaniała romantyczna historia. Nadaje się na powieść lub na sfilmowanie. A jak się zapatrujesz na trójkę dzieci? Tak – kontrolowanie takich powiedzonek jest trudne. Gdy Staś krzyczał „gościu gazu!”, mąż od razu: „Kto Go tego nauczył?” Na co Go uświadomiłam: „przecież 15 minut temu właśnie tak skomentowałeś tego Pana, który Ci drogę zajechał :)” Shalla – a to zabawne! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Słońce, cieplutko i całymi dniami ganiamy po podwórku:) Rzeczywiscie-jak pisze Dynia, czasu na kompa jakby mniej:) Przypadek-generalnie w ogóle nie wierzę, ale Myshko, mam płytę z muzyką z \"Czerwonego\" chyba (mam ze wszystkich części, ale jedna była o tym przypadkowym spotkaniu, nie pamiętam, która) i ta piosenka, która jest w dwu wersjach-polskiej i francuskiej, jest przebojem moim i mojej bliskiej koleżanki, z która \"przypadek\" robił dla mnie wiele niesamowitych rzeczy:)O mężu nie wspomnę-zresztą mój mąz i mąż wspomnianej koleżanki to historia przypadku, łączącego naszą czwórkę..Historia na powieść, ba!sagę rodzinną! Kuk, dla mnie historia ze snem-bomba:) jak najbardziej wierzę w takie rzeczy:) Zmykam, do później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziekuje za mile slowa - dobrze sie pozalic :) Widze, ze kazda z nas ma ciekawa historie odnosnie swojej drugiej polowy. Z moim zwiazkiem to tez dluga historia. W telegraficznym skrocie. Kojarzylam Mojego jak byl na pierwszym roku - studiowal w grupie z moim owczesnym, etatowym "narzeczonym". Bylismy na wielu imprezach ale tak obok. Spotkalismy sie ponownie po 10-ciu latach. W ogole go nie poznalam bo przybylo mu 15 kilo, stracil swoja burze lokow, zapuscil zarost, poza tym nie myslalam o nim przez te wszytkie lata wiec skojarzylam dopiero po dluzszej rozmowie. Okazalo sie, ze przez ten czas kiedy nie widzielismy sie tak naprawde caly czas przebywalismy w tych samych miejscach. Oboje jako "cmy barowe" bywalismy tylko w tych samych knajpach (co przy krakowskim wyborze lokali jest powaznym zbiegiem okolicznosci), koncertach, ba, nawet na tych samych imprezach (znajac tych samych ludzi rzecz jasna) tylko w innych "podgrupach". Ja w miedzyczasie poznajac kolejnych "narzeczonych", on - raczej sam. Po raz drugi poznalismy sie dzieki wspolnemu (i jemu i mnie bardzo bliskiemu) koledze. Za pierwszym podejsciem nam nie wyszlo, po kilku miesiacach przestalismy sie spotykac zeby wrocic do siebie po pol roku. Od tego czasu mija szosty rok. :) Mimo wszystko dalej wierze w moc przypadkow. Kuk, opowiesc o Aniesce - wspaniala! Fisa - chetnie pogadam. Zeby nie zanudzac reszty Dziewczyn dolegliwosciami napisze Ci maila. Mam dzisiaj problem zeby dostac sie do swojej skrzynki (jakas awaria) ale bede pamietac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu-wybacz,zapomnialam o twojej \"awarii\", a nie spłynęła po mnie, bo domyslam sie, ze czujesz sie nieszczególnie. Ja nie pamiętam jakichs większych wypadków z czasu ciąży, ale wytłukłam wtedy mnóswto naczyń, byłam niezdarna jak małe dziecko i nigdy nie umialam dobrze ocenic wysokosci szafek, do których zamierzałam włożyć talerze i inne. Teraz znów mnie to czeka, zastawa odnowiona, więc mam co tłuc:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale wspaniale historie ! Shalla, Kuk, Psikulcu, kazda ma w sobie to COS cos magicznego, niepojetego, niewyjasnionego Wiecie co, wydaje mi sie ze ogromny problem tkwi w samym slowie \"przypadek\", dlatego ze moze on oznaczac wlasnie dwie przeciwstawne rzeczy! Ja, zeby bylo jasne, nie wierze w przypadek-zbieg okolicznosci. Ja wierze w Los, w gleboki sens zdarzen... W COS poza pojeciem, poza racjonalnym \"ja\". \"Cos\" nas pcha, \"cos\" hamuje, \"cos\" powoduje ze akurat w danym momencie odwracamy glowe, podnosimy swistek na ulicy, przystajemy w srodku drogi, nie odbieramy telefonu, a kazde z tych zdarzen jest bogate w konsekwencje.... jak w waszych historiach... Pszczola, ja uwielbiam te piosenke !!!!!!!!!!!!!!! Jej tekst to zreszta wiersz Wislawy Szymborskiej. Chyba go przytocze ! Milosc od pierwszego wejrzenia Oboje sa przekonani, ze polaczylo ich uczucie nagle. Piekna jest taka pewnosc, ale niepewnosc jest piekniejsza. Sadza, ze skoro nie znali sie wczesniej, nic miedy nimi nigdy sie nie dzialo. A co na to ulice, schody, korytarze, na ktorych mofli sie od dawn mijac? Chcialabym ich zapytac, czy nie pamietaja - moze w drzwiach obrotowych kiedys twarza w twarz? jakies ,,przepraszam\'\' w scisku? glos ,,pomylka\'\' w sluchawce? - ale znam ich odpowiedz. Nie, nie pamietaja. Bardzo by ich zdziwilo, ze od dluzszego juz czasu bawil sie nimi przypadek. Jeszcze nie calkiem gotow zamienic sie dla nich w los, zblizal ich i oddalal, zabiegal im droge i tlumiac chichot odskakiwal w bok. Byly znaki, sygnaly, coz z tego, ze nieczytelne. Moze trzy lata temu albo w zeszly wtorek pewien listek przefrunal z ramienia na ramie? Bylo cos zgubionego i podniesionego. Kto wie, czy juz nie pilka w zaroslach dziecinstwa? Byly klamki i dzwonki, na ktorych zawczasu dotyk kladl sie na dotyk. Walizki obok siebie w przechowalni. Byl moze pewnej nocy jednakowy sen, natyczmiast po zbudzeniu zamazany. Kazdy przeciez poczatek to tylko ciag dalszy, a ksiega zdarzen zawsze otwarta w polowie. koniec cytatu dokladnie hostoria Psikulca, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, własnie MYshko:) Uwielbiam ten fragment, jak to przypadek bawił się nimi, nie całkiem gotowy zamienic się dla nich w los...Przez 4 lata zanim sie poznalismy z Trutniem, nasze drogi splatały sie (mamy nawet mapę Polski z tymi przecinającymi się trasami) w niesamowity sposób....Wspomnienia powróciły, moze trochę roztopią moje lodowate ostatnio dla mojego męża serce:( Nie wiem, czy to kwestia ciąży, czy po prostu jakis kryzys roku szóstego:O Nie jest najlepiej, moze przypadek jakis mnie znów otworzy na mojego męża..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Pszczola, jak wiadomo nie moze byc zawsze idealnie. Zycze zebyscie jak najpredzej doszli do porozumienia bo to bardzo, bardzo wazne! Co do mojej awarii - nie jest tak zle - bede zyc :) Myshko, otoz wlasnie o to mi chodzi, ze ja wierze w zbieg okolicznosci. Nie do konca przemawia do mnie cos takiego jak Los cz podazanie z gory ustalona sciezka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - no wlasnie - z ust mi to wyjelas! \"Przypadek\" to slowo o dwoch przeciwstawnych znaczeniach, ktore... bardzo latwo pomylic! Shalla napisala, ze nie wierzy w przypadek, po czym opisala historie, ktora ktos inny moglby wlasnie nazwac splotem przypadkow. Ja napisalam, ze mialam dlugo wrazenie, iz przypadek rzadzi moim zyciem, ale mialam na mysli to samo co Shalla! Przypadek, czyli cos, co ma wiele z przeznaczeniem... Widze, ze poezja Szymborskiej to kolejne \"cos\" co nas laczy! ;) \"Przypadkiem\" dwa lata temu wybralam sie na spotkanie z Szymborska ...w Turynie! Ci, ktorzy \"znaja\" poetke blizej, wiedza, jaka to gratka zwazywszy, jak niechetnie Pani Wislawa udziela sie publicznie i jak \"kocha\" opuszczac Krakow. Spotkanie bylo fantastyczne. Teatr, w ktorym je zorganizowano wypelniony po brzegi milosnikami poezji, a ja... wzruszona i szczesliwa do granic mozliwosci sluchalam jak zaczarowana. Siedzialam schowana w jaskolce tuz przy samych drzwiach (moj maz wyjechal wlasnie sluzbowo i jedynym rozwiazaniem bylo pojsc do teatru z malenkim Franiem przy piersi). Pamietam, jak przez pierwszy kwadrans denerwowalam sie, ze Franio zacznie plakac. Nie stalo sie jednak nic takiego. Szymborska czytala swoje teksty po polsku, po niej wersje wloska czytal Pan bedacy tlumaczem jej poezji, a Franio na przemian spal, ssal lub... patrzyl na mnie oczami szeroko otwartymi tak, jakby rozumial doskonale urok chwili i piekno tej poezji... Nie zdziwicie sie chyba jesli napisze, ze wlasnie tego wieczoru, wlasnie w tej lozy poznalam przemila kobiete, z ktora przegadalysmy (moja baaardzo lamana wloszczyzna) przerwe w spektaklu. Setki razy plulam sobei potem w brode, ze nie zdobylam sie na odwage, by poprosic ja o numer telefonu i nawiazac z nia jakis blizszy kontakt. \"Przypadek\" sprawil jednak, iz przeprowadziwszy sie do nowego mieszkania, zajrzalam do pobliskiego sklepu \"dla psow\", gdzie zasiegnac chcialam informacji o najblizszym schronisku, z ktorego moglabym ewentualnie zaadoptowac czworonoga. Wyobrazcie sobie jakie bylo moje zdumienie, gdy okazalo sie, ze wlascicielka tego sklepu jest wlasnie moja znajoma z lozy... :);) Rozpoznawszy sie padlysmy sobie w ramiona jak odnalezione po latach przyjaciolki i ... uslyszalam od niej, ze cieszy sie z tego spotkania niezmiernie, bo ONA NIE MOGLA ODZALOWAC, ZE TAMTEGO WIECZORU NIE WYMIENILYSMY SIE NUMERAMI TELEFONOW:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola - mnie w chwilach kryzysu pomaga przywolywanie dobrych wspomnien. Czasem wystarczy jeden przyjazny gest plus wspolne przypomnienie pieknej chwili, by uczucie wybuchlo na nowo... My takze znamy sie z Kukiem seniorem od ponad szesciu lat i sklamalabym mowiac, ze nie przechodzimy ciezkich chwil, wciaz jednak mam razenie, ze kazdy przezwyciezony kryzys, lub kryzysik zbliza nas do siebie jeszcze bardziej... Wykorzystaj watek Waszych map! Bedzie dobrze. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ja to bym chętnie z zapartym tchem posłuchała jeszcze kilku Twoich historii. Najwyraźniej masz \"skłonności\" do niesamowitych przygód :) Pszczółko, życzę Ci, aby jaknajszybciej odżyła w Twoim sercu iskra zapalna płomienia miłości. Każdemu przecież zdarzają się te gorsze chwile. Zupełnie się tym nie przejmuj. Wiesz, ja przez długi czas w ogóle nie kłóciłam się z mężem ( w zasadzie nadal tak jest ). Było ( i jest ) tak idyllicznie, że aż nie realnie. Nigdy nie chwaliłam się koleżankom na ploteczkach \"co u mnie\", bo ludzie lubią słuchać o kryzysach i dramatach, a dobre rzeczy sa odbierane albo jako bujda, albo zazdrośnie. Ale kiedyś bardzo się o coś posprzeczaliśmy. Ten wybuch złości i złych emocji dosłownie zaskoczył nas samych! ( Przyznaję bez bicia, że czasem daleko mi do dyplomacji i jak się rozpędze, to nie znam umiaru. BARRRDZO brzydka cecha ). Wkrótce jednak doszliśmy do porozumienia i długo rozmawialiśmy o tym \" co się z nami stało\" ??? Skąd taki nagły wybuch złych emocji? I doszliśmy do wniosku, że to najzwyklejszy objaw równowagi w przyrodzie :) Nie może być cały czas słodko, cukierkowo, kochanie, koteczku, skarbeczku, bo ... bo zaczyna się takich określeń używać w nieodpowiednich momentach. Wyszło nam z tych rozważań, że ludzie temperamentni po prostu potrzebują wyładowania emocji. Także, a może szczególnie tych złych. I kiedy nie ma po temu sensownego pretekstu/powodu ( bo życie słodko płynie ), to organizm sam reaguje nadmiernym \"dąsem\" na zupełnie błachą sprawę. To taka forma psychicznej alergi. Z braku zewnętrznych alergenów wyrzucamy złość na coś zupełnie niewinnego :) No, to takie nasze folozofowanie. Od tamtej pory wcale już nie przeżywam strasznie każdej sprzeczki, bo każdą staramy się zakończyć stwierdzeniem: No! To było tak dla równowagi!\" :) I już znów jest dobrze. Mam nadzieję, że i u Ciebie szybciutko nastanie \"czas pokoju\" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Tyle chcialo by sie napisac, ale jakos ciezko mi zebrac mysli ostatnio ;) krociutko wiec :) Przypadki - nie mam chyba konkretnego zdania.... naprawde... nie raz czulam, ze przez przypadek stalo sie COS TAM, ale rownie czesto jestem sklonna twierdzic - to nie mogl przypadek!!! :) tak byc musialo... psikulcu - trzymaj sie jakos !! :) elffiku -- odezwij sie moze jakos... co tam u Was? jak Amelka? Dzis bylam na pierwszych godzinach kursu prawka :) teoria jest do przyszlego wtorku, a potem juz jazdy. Jestem bardzo ciekawa, jak to bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie :) bedzie w skrocie bo tyle mialam czytania, ze cuzje sie jak wyrodna matka .. zamiast po pracy zajac sie dzieckiem siedze i czytam ... i pisze :) dziekujemy za troske :) w piatek okazalo sie,ze to \"tylko infekcja\" - dostalismy syrop, krople esberitox (na razie nie codwnego dizalania nie widze ..a le to dopiero pare dni ich brania ..) i recepte na antybiotyk \"w razie co\" .. mala nie goraczkowla, wiec nie wykupowalam ale wczoraj do kaszlu przypetal sie katar .... i dzis jest jakas podejrzana - za chwile zmierze jej temp bo widzi mi sie ze pow 37 bedzie ... zastnawiam sie czy przy tak pieknej pogodzie wychodzic z nia na dwor czy sie wtrzymac ????? jak myslicie ??? Bo ja jzu zglupialam .... zawsze bylam zdania zeby wychodzic, ze to ne zaszkodzi a moze pomoc ... a teraz sama nie wiem bo po szpitalu od razu zaczelam spacerowac i bylo 2 dni dobrze i znowu choroba :( moze rzeczywiscie ze szybko z nia wychodze ?? mama grzmi na mnie , ze jeszcze sei sloncem nacieszy ... niania (emerytowana pielegniarka) mowi, zeby wychodzic \"najwyzej wyjdzie z niej szybciej to co ma wyjsc\" (ale co ??? przez 1,5 miesiaca nie zdarzylo wyjsc ????? ), lekarz moiw \"jak pani uwaza\" a ja .. zdurnialam juz ... czytam tak o tym przypadku ... piekne te Wasze opowiesci ... Opowiesc kuk przebila wszystko :) cudne ❤️ ... ja raczej sceptycznie podchodze do takich spraw ... zwlaszcza ostatnio .. gdizes w pogoni zycia zatracilam swoja romantycznosc ... ale od wakacji zacyznam dbac o swoj zwiazek, ktory tez przezywa pewne kryzysy (ratuje nas chyba odleglosc - inaczej noze poszlyby w ruch haha)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elffiku, no to całe szczęście, że to tylko drobna infekcja. Działa czar topiku - tu się musi wszystko dobrze skończyć :) Co do spaceru - ja nic Ci raczej nie poradzę, po prostu z braku wszelkiego doświadczenia w tej kwestii. Na wieczorek coś Wam opowiem. Wczoraj kłade zmęczoną Nastusię spać ( cały dzień szaleństw na dworze ). Dziecko już mi usypia na rękach dosłownie, oczy już w innym wymiarze są, a tu nagle słyszę z ust prawie całkiem śpiącej Nastusi: - ...i niech zyje zyje nam.....!..... - śpiewnie, ale w zwolnionym tempie :) Dziewczyny, normalnie szczęka mi opadła - jakby jakiegos drobnego pijaczka po libacji holowała do łóżka :) :) :) A to tylko moje dziecko... Okazało się, że cały wieczorek ćwiczyła \" sto lat\" z dziadkiem! :) Ale miałam minę, żebyście to widziały!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elffiku - co do spacerowania, to tez nie mam konkretnego zdania. Ja jednak raczej wstrzymywalam sie ze spacerami, gdy mala brala antybiotyk. Ewuntualnie krotkie wyjscia, ok. 20 minut, do pobliskiego sklepu. A jak mala miala stan podgoraczkowy, to w ogole nie ruszalam sie z domu. Mysle, ze spacery same w sobie zaszkodzic nie moga, ale wystarczy przejsc kolo kichajacego dziecka i nasz szkrab dosc mocno przeciez oslabiony od razu moze lapac to, co zostalo wykichane. Ja zawsze tego sie najbardziej balam. Jesli jednak przypaletal jakis katar, bez kaszlu, bez goraczki to raczej nie unikalam spacerow. Choc tez pilnowalam, zeby nie byly to jakies 2-3 godzinne wyjscia. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witam, Elffiku ja zawsze wychodzę i to niezależnie od pogody- pod warunkiem, że dzieci nie mają gorączki Wodny Piskulcu, Karenko prośba od KUK, która zapomniałą Waszych numerow, zadzwońcie do niej albo napiszcie sms. dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za odp :) niestety temat nieaktualny- amelie dopadla goraczka (miala 38,3) wiec o spacerach mowy nie ma .. znowu ... ehhhhhhhhhh :( wykupilam nieszczesny odwlekany antybiotyk i przed jej snem po raz pierwszy go podalam .. oby zaczal dzialac ! ps. jesli idzie o sam katar nawet sie nie zstanawialam (do tej pory bo teraz juz chyba bede \"chuchac a zimne\") i zawsze spacer byl - w niezmienionej dlugosci i czestotliwosci (czesto 2 razy dziennie) ... mialam na mysli chorby typu wirusowe zapalenie gardla - bez goraczki (choc w sumie ciagle chyba mala miala stan podgoraczkwy...) z kaszlem i aktarem .... no ale teraz juz tak nigdzie sie nie ruszymy przez kolejne 2-3 dni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
shalla - anastazja jest cudna z tymi jej powiedzonkami/ pisoeneczkami itd :) wyobrazajac sobie opisana sytuacje ciagle sie usmiecham :) ogromny buziak dla malej rozrabiary ! 👄 Amelia nadal malo mowi jak na swoj wiek ... jak czytam o postepach jezykowych Waszych pociech ...pekam z zazdrosci ... mowa dziecka .. hmm .. los (przypadek ?? hehe) wystawia mnie na probe - mialam fiola na tym punkcie od momentu jej narodzin ..i dostalam oporny egzemplarz hehe ... jako, ze znam sie na tym tylko odrobine a moje info dotycza glownie starszych dizeci kontaktowalam sie juz nawet ze specjalista do wczesnej interwencji i neurologopeda ..niestety nie osobiscie - w mojej okolicy nie ma takiej osoby (to jakis zart !!) chociaz niby wiem, ze wszystko jest ok a kazde dziecko ma swoje tempo ... ale - chyba kazdy maluch z naszego topiku wyprzedza amelie w mowie ! hmmm... mala wypracowala sobie swoj specyficzny jezyk i mam wrazenie ze jej sie zwyczajnie nie chce uczyc nowych slow !!! po co - mama, tata, niania - rozumieja - wiec co sie bedzie wysilac ... np. pieknie umie powiedziec \"siusiu\" ale po co ... jak chce siku wola \"eee\" :( mase jest takich przykladow .... buduje jednakze pierwsze zdania (ale gdzie im do zdan Waszych dzieci!! jej brzmia np. \"mamo tata ciuch ciuch ciuciu\" co w wolnym tlumaczeniu znaczy \"mamo tata pojechal pociagiem do rpacy zarobic pieniadze na slodycze\")... slownik w zlowim tempie sie wzbogaca, rozumie szytko co sie do niej mowi, poprawia mnie gdy zmieniam tresc jej ulubionej bajki (to b. wazne), w niektorych rzeczach wyprzedza rowniesnikow o min rok (puzzle, znajomosc liter i (chyba) cyfr) ... wiec \"bez paniki\" ... tak bym poradzila komus obcemu .. ale jesli idzie o moje wlasne dziecko .. zachodze w glowe gdzie tkwi przyczyna .. i czekam .. starajac sie byc cierpliwa ... w miedzy czasie zeby mi sie nie dluzylo oczekiwanie cwiczymy sobie narzady artykulacyjne, stosujemy elementy ergoterapii .... takie tam :P alez marudze zmykam spac bo jutro pracuje 10 godzin ... i wstaje juz o 5.30 ! jak ja nie lubie rano wstawac buuuuuuuuuuuuuuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×