Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Heja! Shalla - co z Toba? Czy Anioly Myshki i pszczoly pomogly? Jesli nie - podesle Ci szczerbatego Aniolka w trampkach wiszacego nad lozkiem Frania. Ma chwilowo wolne, bo Franio wyjechal wczoraj na kilkudniowe wwakacje do dziadkow. (Stezenie smogu w powietrzu osiagnelo taki poziom, ze stezenie mojej tesciowej przy nim wydaje mi sie znacznie mniej szkodliwe dla dziecka ;) Myshko - ajaj - moze jednak zrebaczek przezyl - sprobuj sie wywiedziec... :o Wodny Psikulcu - pewnie, ze przywitamy Matylde z otwartymi ramionami - jesli tylko ma ochote do nas dolaczyc! :) A propos - nasza dzidzia wciaz pozostaje oficjalnie bezimienna. Im bardziej moj maz upiera sie przy Marii, tym mniej podoba mi sie to imie. A moj ostatni pomysl to Matylda wlasnie ;) Dziewczyny - zaniepokoilyscie mnie na powaznie. Fakt, ze miewam sporo przygod, ale myslalam, ze tak maja wszyscy. Jesli nie - czy aby wszystko ze mna w porzadku? Myshko - jeszcze a propos obraczek - wiesz, ze ja myslalam, ze obraczki to cos absolutnie obowiazkowego? Do glowy mi nie przyszlo, ze mozna zawrzec slub bez nich... No, ale calkiem szczerze mowiac, mnie sie zwyczaj obraczkowy dosyc podoba... Ma swoje znaczenie i jest w nim cos romantycznie staroswieckiego. Moja Mama zgubila swoja obraczke wiele lat temu podczas kapieli w Baltyku, a moj Tata wiedzac o tym, kupil jej piekny akwamaryn i zamowil pierscionek z tym kamieniem - ze zlota ze swojej obraczki. Mama bardzo ten pierscionek lubila i nie ona jedna, bo... zdarzalo sie, ze gdy w sloneczne dni dziergala cos na drutach siedzac w ogrodzie, podlatywaly do niej motykle i ...siadywaly wlasnie na tym pierscionku! :) Kilka lat temu do domu rodzicow zakradli sie zlodzieje i - nie majac wiele do kradzenia - ukradli cala Mamina bizuterie, czyli dwa zlote pierscionki, jakies nieuzywane nigdy kolczyki i lancuszek z zawieszka... Ile nachodzilam sie po roznych komisach w Warszawie w nadziei, ze odnajde w ktoryms z nich ten Maminy akwamaryn... bez skutku:( A glupi zlodziej nie mial nawet cienia swiadomosci ile pieknych wspomnien jest w nim zakletych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Oj, Kuk, wiem cos o zlodziejach kradnacych przedmioty, z ktorymi jest sie emocjonalnie zwiazanym. Zreszta ja bardzo przywiazuje sie od przedmiotow. W poprzedmim mieszkaniu (w tym od golasa na klatce schodowej) mialam wlasnie wlamanie i zlodzieje ukradli mi m.in. srebrna bizuterie (nie nosze zlota), ktora nosilam codziennie a tego dnia wyjatkowo zostawilam na wierzchu z powodu porannego pospiechu. Byla to bizuteria "z tych lepszych" nie taka byle jaka, czesciowo robiona na zamowienie i przede wszystkim jedyna i bardzo dla mnie wazna. Okropne bylo to, ze przez dlugi czas czulam, ze moje mieszkanie jest "zbrukane" mimo uporzadkowania tego pobojowiska, ktore zastalam i zrobienia generalnych porzadkow. Nie wspomne o tym, ze juz zawsze na noc zostawialam zapalone swiatlo w kuchni lub innym pomieszczeniu, bez wzgledu na to czy bylam w domu czy nie. Od tego czasu osoby, ktorym tez sie takie rzeczy przytrafily darze calkiem innym rodzajem wspolczucia i zrozumienia niz "przed".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie Psikulcu - to ciekawe co piszesz o uczuciu\" zbrukania\" mieszkania... Tak to wlasnie odczulismy. Zlodzieje buszowali w domu dosc krotko - zreszta, naprawde niewiele tam bylo do kradzenia, ale ich wizyte przezylismy bardzo - raz ze wzgledu na kradziez pamiatek wlasnie, a dwa - ze wzgledu na to okropne wrazenie, ktore ...zupelnie jak by wsiaklo w mury - wrazenie, ze ktos obcy, nieproszony i wrogo do nas nastawiony byl tu pod nasza nieobecnosc - deptal po NASZEJ podlodze, dotykal NASZYCH przedmiotow, robil to wszystko swiadomie i kierowany jedynie prymitywna zadza znalezienia czegos, co ma wartosc materialna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej z pewną dozą nieśmiałości sięgnęłam do klawiatury....i piszę. Trochę czuję się nieswojo, ale mam nadzieję, że nie włażę do Was z butami.....(jakby co, to przez psikulca) Może w telegraficznym skrocie napiszę o swoim inwentarzu rodzinnym, mam 39 lat (do 25 grudnia),mam starego , w dokumentach od 2 lat, nieudokumentowanie od sześciu, mam 19 letniego syna, i 20 miesięczną córeczkę Tosię. Pozdrawiam i życze miłego dzionka. U nas (zachodnipomorskie) pogoda cudna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia - biedo - dobrze, ze migrena juz Ci odpuscila! A swoja droga zoo, restauracja i basen jednego dnia to naprawde niesamowity ladunek emocji dla Jagi! :) Jak jej sie podobalo na basenie? Chce zaczac zabierac Frania na basen w te wakacje - w Polsce. ( Pewnie Was zaskocze, ale baseny w Turynie sa o niebo brzydsze i gorzej przygotowane dla maluchow niz te, ktore sa w Polsce!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Matylde, jakze sie ciesze, ze sie zdecydowalas! Mam nadzieje, ze szybko sie zaaklimatyzujesz. Dzisiaj tutaj zero ruchu ale normalnie jest jak w ulu co mozesz stwierdzic cofajac sie w lekturze do poprzednich stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Matylde! Ciesze sie, ze przemoglas opory! ;) A jakby co - masz racje, zawsze mozna zwalic na Psikulca ;) My wszystkie z wyjatkiem Logosm (dwoch starszych synow) mamy na razie po jedynaku (jedynaczce) choc, Dynia i ja niedlugo podwyzszymy statystyke :) A jak chowaja Ci sie dzieci z 17-letnia roznica wieku? Z tego co pisze Logosm przy drugim, sporo mlodszym dziecku docenia sie bardziej frajde plynaca z jego \"dziecinnosci\"... Czy Twoj syn angazuje sie jakos w wychowanie malej? Ja mialam o osiem lat starsza siostre o i o dziesiec lat starszego brata i baaardzo to sobie chwalilam! Z ktorego konca Polski/Swiata jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matylde - wybacz slepote! Przeciez napisalas jak byk- zachodnio - pomorskie! U nas (Turyn) pogoda pod zdechlym psem. Pada i jest zimno. Narzekam, ale w glebi ducha bardzo sie ciesze - tak jak pisalam stezenie smogu w powietrzu bylo juz takie, ze naprawde nie dalo sie oddychac, a tak deszcz zmyje troche tego paskudztwa, ktore splynie do ziemi i rzek... Pada od wczoraj i juz dzisiaj widac pierwsze efekty - drzewa, ktore do tej pory wygladaly jak suche drapaki wypuscily wreszcie paczki! Kilka dni takiego deszczu i jest nadzieja, ze miasto wreszcie sie zazieleni:) Shalla - co z Toba Kobieto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze coś skrobnę....o dzieciakach syn w ogóle nie angażuje się w wychowanie siostry, życiem rodzinnym nie jest też zbyt zainteresowany. Liczyłam się z tym, że w okresie jego dojrzewania wystapią ewentualne nieporozumienia, takowe nie wystapiły, za to teraz jesteśmy z synem niedogadani. Nie ma jakiś zawirowań, ale ma własny świat. Zawsze wyobrażałam sobie, że jak będzie duży/dorosły to siądziemy sobie na kanapie i będziemy gadać,gadać o wszystkim, a tu jakoś nie wychodzi. Co do Tośki i mojego późnego macierzyństwa - to jest fantastyczne przeżycie.Powiedziałabym nawet, że teraz dopiero \"delektuję się\", pomimo, że ona jest bardzo absorbujacym dzieckiem, kapryśnym i w ogóle taki mały drań z niej jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, a moze to okres dojrzewania wcale nie konczy sie na maturze i Twoj syn teraz przechodzi okres buntu? 19 lat to nie tak znowu duzo... A ze Toska charakterna - to fajnie! Zreszta - imie Toska pasuje moim zdaniem wlasnie do takiej energicznej osobki z charakterem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matylde,witaj !Cieszę sie,ze pierwsze lody przełamamane :) Kuk,powiem Ci,ze ten basen to była dla Jagi jedna wielka frajda.2 h non stop niby pływała podtrzymujac sie na rekach,tak troche na syrene,potem entuzjastycznie wykrzyknęła,zeby przenisc sie do wielkiego basenu i tak tez zrobilismy :) Było szalenstwo pomimo,ze to w sumie był Jagi 3 raz na takim objekcie,teraz przeszłą sama siebie.Dlatego postanowilismy sie jezdzic regularnie ;) Dodatkowy atut tej eskapady to Jagi rewelacyjny apetyt.Od rana wsuwa koncertowo i jeszcze przed jej dzienna dzemka pyta sie \'\'mamusiu czy napewno zrobisz zupke???\'\'Lepszej rekomendacji nie potrzeba :D U nas tez \'\'niby\'\'ładnie .Pisze niby bo jednak mrozny wiatr zawiewa od gór,ale słoneczko swieci zachęcajaco :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia - cudnie! Wiesz, ja tez widze, ze nic nie dziala na apetyt Franka tak dobrze jak duza ilosc ruchu. Niestety po raz kolejny uslyszalam w zlobku, ze dzieci nie moga jeszcze wychodzic na oslawiony taras (o podworku nawet sie nie wspomina), bo... jest za zimno! Tym razem wkurzylam sie na powaznie, bo jest to moim zdaniem czyste wygodnictwo ze strony wychowawczyn, bo nawet jesli ktores z dzieci jest chore i nie moze wyjsc, jest ich tam zawsze cztery - moga wiec spokojnie podzielic sie obowiazkami, zdobyc na wysilek ubrania zdrowych maluchow i wyprowadzenia ich na \"swieze\" powietrze choc na chwile :o... Coraz powazniej rozwazamy mozliwosc zabrania Franka ze zlobka i zatrudneinia calodziennej opiekunki, ktora spedzalaby z nim wieksza czesc dnia w parku. Dynia, a jak Jaga reagowala na zwierzaki w ZOO? Ma jakiegos ulubienca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, zapomnialas o mnie, też staram się jak mogę zawyzać statystyki:P Matylde, witaj:) Kuk, czytam i nie wierze. jak to panie nie wychodzą, bo jest za zimno? To jaka u was pogoda?U nas kolumny przedszkolaków defilują dzielnie przez park juz od dwóch tygodni, a Tobiasz za nimi ciągle biega i krzyczy \"dzieci!\":)Nie wyobrażam sobie, jak mialby sie kisic cały dzien w zamkniętym pomieszczeniu;rano bylismy 2,5h, teraz znów idziemy i wrócimy pewnie dopiero na kolacje. Zabieraj Frania, niech niania go wietrzy! Myshko, smutno mi sie zrobiło z powodu tego źrebaka- u nas taka sytuacja zdarzyła się dwa razy-najpierw kobyła po przejsciach (kilka poronien)w 6. m-cu ciązy z powodu jakiejs niewydolnosci urodziła zdrowe źrebię, bez sznas na przezycie (koni nie wklada sie do inkubatorów). Dwa lata póxniej końska \"matka-polka\" naszego stada urodziła najpiękniejsze źrebię na świecie, które 2 tyg. później zabiło się w jakiejś zbyt dobrze zamaskowanej studni:O Wiem, ze to zabrzmi głupio, ale te klacze sie nigdy nie cierpialy (jak kobiety, jedna siwa, druga gniada:P )-po tych historiach zostały najlepszymi przyjaciólkami, jakby połączone bolesnymi doświadczeniami. Idiotycznie wciąż wierzę, ze konie są bardzo mądre i stac je na takie \"uczucia\". Shalla, brakuje Cie tu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk,faktycznie mi też wydaję się,ze to unikanie wyjsc złobkowych na dwór to raczej z wygodnictwa pań wynika,niz z troski o zdrowie maluchów,którym notabene lepiej zrobiłby łyk świeżego powietrza a nie siedzenie w zamknietym pomieszczeniu :O Jesli zastanawiasz sie nad niania,to tak czy inaczej przy dwójce maluchów to mogłoby byc dobre rozwiazanie. Co do ZOO to,powiem szczerze,ze Jage bardziej interesowaąło swobodne ganianie po rozległym ,pieknie połozonym parku i alejakach niz ogladanie wszystkich zwierzat.Fakt,zwrociła owszem uwage na swoich faworytów,żyrafę,zebre ,słonia .Njadłużej przykuła jej uwage klatka z małpami,które miały młode i matki karmiły piersia(ona ma teraz faze na wszelkie niemowlece akcje ;) ) No i zagroda z kozami,dzieciaki mogły tam sobie wejsc,i dotykac ,głaskach ,gonic i karmic specjalnym pokarmem te kózki.Tam była zabawa na całego.Powiem Wam,ze ja maa zawsze takie lekkie kłucie w sercu jak ide do Zoo,czuje jakis niesmak czy cos na kształ tego,myslelismy,ze zrobimy jej gigantyczna frajde a tu ten basen przycmił wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola! Wybacz! :):):):D:D:D Fakt - jest nas cztery brzuchatki! Ciesze sie, ze przyznajecie mi racje, bo Pani w zlobku patrzyla na mnie jak na nienormalna isama zaczelam miec watpliwosci. U nas pogoda jest rozna, ale przynajmniej od dwoch miesiecy zdarzaja sie piekne, wrecz gorace i sloneczne dni, a dzieci nie byly jeszcze na zewnatrz ANI RAZU OD POCZATKU WRZESNIA. Z poczatku tlumaczono mi, ze okres adaptacji dzieci w zlobku nie sprzyja wyjsciom. Potem bylo za zimno i ..tak az do dzisiaj! Z czasow cielectwa pamietam, ze spedzalam na dworze caly dzien (o ile tylko nie padalo lub sniezylo koszmarnie) i na ogol bylam zdrowa jak ryba. Jak - pytam - dzieci maja byc zdrowe, jesli przez 10 bite godzin przebywaja w zamknietym pomieszczeniu, w ktorym przez caly dzien nie otwiera sie okien, bo \"roznica temperatur jest zbyt duza!\"? Dynia - dotychczasowy plan byl taki, ze po moim powrocie do pracy mala zostanie z niania, a Franek bedzie chodzil do przedszkola, ale na znacznie krocej niz teraz. Po poludniu ja (jesli zmienie prace) lub niania odbierze go i bedzie zajmowac sie dwojka przez reszte dnia. Teraz rozwazamy, czy nie zabrac go ze zlobka calkiem i do lipca nie powierzyc opiekunce, ktora \"wietrzylaby go\" do oporu. I chyba na tym stanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczolko - ale smetnie sie zrobilo po Twoim wpisie o zrebakach... :( Dynia - ja mam dokladnie takie samo nastawienie do instytucji ZOO - lubie zwierzeta i ciesze sie gdy je widze, ale niektore gatunki po prostu nie powinny zyc w zamknieciu i basta! Nigdy nie zapomne wilka, ktorego widzialam kiedys w Bialowierzy. Jego \"zona\" zastrzelil mysliwy, a on polozyl sie przy niej i lezal dopoki lesnicy nie zabrali go do mini zoo w Bialowierzy, gdzie spedzal cale dnie lezac w kacie kompletnie pozbawiony woli zycia... Siedzialam przed jego wybiegiem przez pol godziny, gadalam do niego i plakac mi sie chcialo jak cholera... Taka wersej historii opowiedzial nam jakis facet pracujacy w parku i taka zapamietalam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane dziewczyny, bardzo Wam dziekuję za wszystkie dobre Anioły. Każdy dotarł na czas i sprawił się cudnie. Dziękuję! O szczegółach nie chce pisać. Miałam potężny kryzys, ale wylizałam się. Jakoś... Matylde - bardzo mi miło powitać Ciebie! Przyznam się, że rozważałam imię Matylda przed narodzinami Nastusi . I było ono bardzo poważnym kandydatem obok Martusi i Alicji :) Dynia - wspaniała musiała być ta Wasza wycieczka. JAK JA ZAZDROSZCZĘ WSZYSTKIM BASENÓW!!!!!!!!!!! Zawsze powtarzałam, że jestem zwierzęciem wodnym. Życie bez pływania jest dla mnie mordęgą, udręką, trahedią. Jak nabędę samochód jestem gotowa dojeżdżać nawet 100km do Warszawy jak będzie trzeba, a na basen się zapiszę. Kuk, przerażające co piszesz o Waszym przedszkolu. Nastusia już zainaugurowała sezon na \"baby\" ( czyli piaskownica i lepienie bab :) Są zdjęcia, niebawem prześlę. Dziś znów byłyśmy w przedszkolu. I dziś.... Nastusia powiedziała mi PaPa i poszła sobie do jednej z wychowawczyń przy której dojrzała kredki. Byłam w szoku. Babka musiała ją długo zachęcać do poszukania mamy, bo jak nic musiałabym sama wrócić do domu :) Trwają nasze \"lekcje\" o oswajanie się z rowerem. takimi już prawie prawdziwym ( znaczy się nie takim na trzech kołach, tylko z doczepianymi kółkami na boku ). Na razie Anastazja wymyśliła 302 pozycje i sposoby użytkowania tego sprzętu - za wyjątkiem jednego - tego właściwego... Matylde, a może miałabyś ochotę podesłać nam swoje fotki o raz Twoich latorośli? Bo my już tu się troszkę po buziach znamy i miło byłoby poznać również Ciebie. Jeśli oczywiście masz ochotę :) No i od paru dni mamy cudne słońce, cieplutko i sezon rycia w ziemi w pełni. Posadziłam jakieś chwasty. Nie wiem co wyrośnie. Na razie spadam. Acha, Matylde, napisz może coś więcej o twoje córeczce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Wpadlam tylko na chwilke miedzy stepem a spacerem (a co !!) zeby przywitac Matylde. Matylde, witam 🖐️ Czuj sie jak u siebie, dodawaj swoje trzy grosze zawsze kiedy masz na to ochote i w ogole, mam nadzieje, ze bedziesz sie czula dobrze z nami :) Temat zrebaka zakonczmy nie wdajac sie w szczegoly... smutno mi strasznie... Milego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ! Widze ze matylde juz w temacie grudzien wiec zgodnie z umowa tamten temacik kasuje :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie matylda :) jak miło widzieć u nas kogoś nowego :) i to z moich stron !! (ja i katrin też jesteśmy z zachodnio-pomorskiego :) ) Twoja córeczka ma piękne imię :) myshko - strasznie mi rzykro z powodu klaczy i jej malucha ... wiem, ze chcialas zakonczyc ten temat ale musialam Ci napisac ze rozumiem co czujesz i ze myslami Cie wspieram ... :( czekalysmy razem z Wami na tego źrebaczka .... :( my dalej walczymy z choroba ... nie mam juz sił .... jak w ubiegły czwartek zobaczyłam na termometrze znowu 38, cos tam poryczalam sie jak dziecko ... jutro robimy wymaz z gardla zeby wykluczyc bakterie ehhh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, chciałabym bardzo podziękować za bardzo miłe, ciepłe przyjęcie. Psikulec pisała mi, że tu panuje fantastyczna atmosfera i dziewczyny są super i rzeczywiście tak jest. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pracy mam dym, coś ktoś zapomiał zrobić i jest katastrofa. Ogólna tendencja jest taka, aby nie robić zbędnej biurokracji, ale w takich sytuacjach, jak moja, papiery ratują życie,moje życie. A... zpomiałam napisać, że jestem biurwą i pracuję w UMiG. Myślę, że ocaleję ;) Tosia była wczoraj boska, jak nie ona. Elffik, zdrówka dla Maleństwa, oby wszystko pomyślnie się zakończyło. Psikulec, czy grypa Cię opusciła? Dzięki Mysh, Shalla,Kuk,pszczoła 5,dynia a...wybaczcie wszystkie ewentualne gafy, gdybym coś napisała niestosownego,bo dopiero rozeznaję się w Waszym towarzystwie ;). Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo lubie schodzic na dol, kiedy Jasiek jeszcze spi i zasiadac tu z kawka zupelnie sama :) Wlasnie wyslalam Wam kilka zdjec, ktore maja zobrazowac zabawe Jaska w \"piknik\" (czasami to sie nazywa \"sniadanie\" tez) bez pomocy specjalnych zabawek. Choc wlasciwie kiedy wreszcie zdecydowalam sie zlapac za aparat, zabawa w piknik przeobrazila sie w zbawe w statek (w szufladzie) Wracajac do zabawek. Bylismy wczoraj w sklepie z zabawkami i naogladalam sie, oj naogladalam... tylko ze wlasciwie jestem tak cholernie wybredna, ze ciagle odrzucam te wszelkie \"gotowce\". Nie chce kupowac zestawu plastikowaych talerzykow podczas gdy Jasiek swietnie bawi sie tym, co wynajde w kuchni badz wsrod jego zabawek (patrz zdjecie). Wczoraj szukalam domku, takiego mniej wiecej jak ma Franio (widzialaysmy go na zdjeciach od Kuk). Niestety to co znalazlam bylo bardzo brzydkie i nie pozostawialo wielkiej wolnosci dla wyobrazni... Wracajac z tego sklepu zaczelam myslec, ze sama zrobie mu taki domek! Z tektury. Moze bedzie efemeryczny, ale na pewno nie bedzie mial nis z gotowca. No przynajmniej dopoki nie znajde jakiegos domkowego idealu ;) Kuk, jakiej marki jest domek Frania? Na zakonczenie moj patent na zabawe w kapieli. Poniewaz ostatnio Jasiek podpatrzyl jak pralam cos recznie i strasznie chcial tez prac, to do kapieli wlozylam mu czysta miseczke, nie za duza, ale i nie za mala, ktora po prostu zanurzyla sie w wodzie, i do niej tetrowa pieluche, ktora Jasiek pral. Pral i wyzymal, wyzymal i pral i strzepywal i namaczal i tak dalej. I byl zachwycony! Dobrego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Oj Myshko, jak ja bym czasem chciała, żeby Nastusia jeszcze rano spała, a ja... na paluszkach na kawkę. Ale nic z tego! Mnie codziennie, niezmiennie budzi teatralny szept, albo bez ogródek okrzyk:\" MAMUSIU!!!!! Wśtajemy! Słonecto już świeci!!!\" yyyyy.... Może to się z wiekiem zmieni......? Zdjęcia Jaśka piknikującego przywołały jak żywe moje wspomnienia z dzieciństwa. Do dziś kocham piknikowanie. Ale z całym rytuałem obowiązkowo: musi być koc w kratkę ( żaden inny! ), musi być kosz wiklinowy otwierany z dwóch stron, musi być sok i jajka na twardo, ech :) Kurcze, chyba urządzę dziś piknik. Bardzo mnie Myshko zainspirowałaś! Na razie lecimy zaraz do przedszkola. Pa i miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie! Kuk, z tym zlobkowym wychodzeniem na spacer to naprawde podejrzana sprawa. Zwlaszcza we wloskich temperaturach. Przeciez doskonale sobie przypominam, ze w czasach przedszkolnych rzucanie sniezkami i lepienie balwana bylo na porzadku dziennym. Nawet nikt nie przejmowal sie zbytnio przemoczonymi butami i mokrymi welnianymi rekawiczkami. I w srodku zimy w dalszym ciagu widuje cale grupki z pobliskiego przedszkola maszerujace dziarsko po sniegu. Mysh, tak, piknik to jest to! W gronie bliskich znajomych mamy nawet taki zwyczaj inauguracji sezonu grillowo-piknikowego w dlugi weekend majowy. Pamietam jak kilka lat temu zaczynalismy piknikowanie z jednym dzieckiem na cztery rodziny. I tak co roku, ktoras piknikowala w ciazy tak, ze obecnie jest juz 5-tka dzieci + moje w drodze. Tegoroczne otwarcie sezonu stoi pod znakiem zapytania, niewiadomo czy dotrwam :) Poza tym to zabawne co napisalas o skonstruowaniu domku dla Jaska. Podczas naszego krakowskiego spotkania z Kuk i Karinka rozmawialysmy miedzy innymi o uczeniu dzieci kreatywnosci (znowu podkreslam, ze nieznosze tego slowa) w aspekcie wszystkich nowomodnych zabawek (Shalla moze przytoczyc za swoja sasiadka jakies modne nazwy i ceny, ktore poprzednio mnie tak zaszokowaly:) ) i tego, ze za naszego dziecinstwa pudlo po telewizorze dawalo gwarancje wysmienitej zabawy na naprawde dlugie dni. Dlatego mysle, ze wspolne wykonanie z Jaskiem takiego domku "z pudla" moze byc niezapomnianym przezyciem. Elffiku, trzymam kciuki! Duzo zdrowia! Matylde, grypa opuscila, jeszcze zostal potworny katar. Naprawde dawno takiego nie doswiadczylam. Dlatego staram sie jeszcze nie wychodzic specjalnie i odwlekam jeszcze spotkanie z nasza forumowa kolezanka Karenka do czasu calkowitego ozdrowienia. Wczoraj co prawda wybralam sie do dentysty z mala awaria w postaci ukruszonej plomby. Mamy zepsuty jeden samochod i do czasu wyjscia z zapasci finansowej uzywamy wspolnie pozostalego. Postanowilam, ze bede bardzo dzielna i na drugi koniec miasta wybiore sie komunikacja miejska. W jedna strone jakos poszlo, nawet czesc podrozy przesiedzialam i w autobusie i tramwaju co z moim twardnieniem brzucha po przejsciu nawet malego kawalka jest naprawde wazne. Natomiast droga powrotna po przesiadce do autobusu skonczyla sie placzem. Wielkie babsko darlo sie bezustannie, ze sie nie przesunie dalej (chociaz sie dalo) bo przednie drzwi nie sa do wsiadania. Dwoch facetow napieralo na mnie z tylu, drzwi nie chcialy sie zamknac a ja mocno przycisnieta brzuchem do rurki, nie mogac sie ruszyc prawie wpadlam w panike. Wysiadlam na nastepnym przystanku i poprostu sie rozplakalam jak dziecko. Przepuscilam dwa kolejne bo dzialo sie to samo i wsiadlam do trzeciego. Brzuch juz mialam w takim stanie, ze myslalam, ze nie dojde do domu tylko bede siadac na kazdym krawezniku... Moja niechec do komunikacji miejskiej jeszcze sie poglebila (o ile to w ogole mozliwe :) ) Dzisiaj planuje maly spacer. W poprzednie cieple dni, przed tym ochlodzeniem, siadywalam z ksiazka na lawce obok debu - pominika przyrody, ktory niespodziewanie odkrylismy, najpierw internetowo, potem osobiscie w samym srodku miasta, wsrod blokow po drugiej stronie ulicy. Jest piekny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mysmy wlasnie mileli taki piknik dwa tygodnie temu! ;) Byl kosz (wprawdzie otwarty, a nie otwierany z jednej strony, ale jednak, serweta w kratke, jajka na twardo, jablka i frittata z mlodymi pokrzywami mojej roboty. Bylo cudnie i tylko... zrywajacy czapki z glow wiatr sprawil, ze piknik - zamiast tak jak planowalismy - w plenerze - odbyl sie... na tarasie wiejskiego domku naszych przyjaciol. Taras oslanial nas od wiatru, a widok na Alpy byl taki, ze nikt nie zalowal zmiany scenerii! :) Franek (jak my wszyscy zreszta) byl zachwycony. Myshko - nie mam pojecia jakiej marki jest domek Frania, bo nic na nim nie jest napisane, a pudlo wyrzucilismy... Kupilismy go w sklepie \"Centro Giocchi Educativi\" o ktorym Wam juz kiedys pisalam. Odkad kupilam Franiowi w Polsce film o Bobie budowniczym, ulubiona forma zabawy z domkiem stalo sie... rozbieranie go do podstaw i skladanie (z nasza pomoca) od nowa. Franek opukuje go calego mlotkiem, majstruje przy srubkach, piluje pila... az cud, ze konstrukcja jeszcze sie trzyma ;) Acha - wpadl tez na pomysl, ze polozy na dachu dachowki (tak, jak robil to Bob) i wiecie co wymyslil -powyciagal mi z pudelek plyty cd i nimi usilowal \"obijac dach\"! :p:o:D Kiedy bylam mala czesto robilam z kartonow domki dla lalek z Tata. Niektore mialy naprawde skomplikowana konstrukcje. Robilismy tez do nich mebelki, ktore... odgrywaly potem wazna role w jednym z moich ulubionych, powracajacych dzieciecych snow. A bylo tak: Byl pieknym sloneczny dzien. Siedzialam na podlodze naszego \"dziecinnego\" pokoju (dzielonego z siostra i bratem), ktory tym razem byl calkiem pusty, swiezo odmalowany i z wypastowanym parkietem. Wdychalam zapach pasty, ktory uwielbialam i patrzylam jak zlote drobinki kurzu tancza w smugach swiatla wpadajacego do pokoju przez okna. Potem, nagle, nie wiadomo dokladnie skad, sponad mojej glowy zaczynaly - wirujac wolno - opadac...wlasnie owe male tekturowe mebelki - pomalowane przeze mnie na rozne kolory. Na niektorych z nich siedzialy male laleczki, a niektore z nich byly puste. Podskakiwalam probujac lapac je w rece i marzylam o tym, by usiasc na jednym z malych krzeselek. Wreszcie udawalo mi sie to i wirowalam szczesliwa, razem ze wszystkimi w powietrzu - na krzeselku jak na karuzeli - to byl pzrepiekny, bardzo, ale to bardzo lubiany przeze mnie sen... :) Ach! Shalla - witaj! Dobrze, ze juz dobrze :) Usmialam sie, przeczytawszy o Twoich imionach-kandydatach, bo imiona, ktore usiluje ostatnio przeforsowac z Kukiem seniorem to: Matylda (a wlasciwie wl. Matilde), Marta, Alicja (wl.Alice) i Zosia (wl. Sofia). Antonina, ktora byla moim \"czarnym koniem\" zostala storpedowana przez wszystkich, jako imie okropnie brzmiace dla \"wloskiego ucha\". Nie wiem jak sie to skonczy, bo zupelnie odwrotnie niz przy Franiu, nie mozemy za nic dojsc do porozumienia. Jedym imieniem, ktore proponuje moj maz jest Maria. A ja - mam wrazenie, ze im bardziej on sie przy nim upiera, tym mniej mi sie to imie podoba... Elffiku - trzymaj sie cieplutko! Duzo zdrowia dla Amelki - mam nadzieje, ze wiosna przegoni wszystkie cholerne zarazki! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wodny Psikulcu - co to za koszmar jakis - ten babsztyl i reszta towarzystwa! Trzeba tam bylo Shalli z jej cietym jezykiem io refleksem. Ja pewnie zachowalaby sie dokladnie tak jak Ty, a tak naprawde trzebaby babsko nauczyc dobrych manier i objechac (za przeproszeniem) z gory na dol... !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem podekscytowana Wami, chęcią poznania, że gdy inni wychodzą na papierosa ja otwieram kafe :), Psikulcu, co za wredna baba, sama dla siebie, czy dla bliskiej osoby oczekiwałaby zrozumienia, toleracji i w ogóle, ale ją na zwykły ludzki odruch nie stać. Szkoda, że pewne zachowania, te pozytywne oczywiście nie są naszym odruchem bezwarunkowym - swiat byłby lepszy. Ja podobnie jak Ty zareagowałabym bezsilnym płaczem. Kuk, ja również miałam przeprawe ze starym z wyborem imienia dla córeczki (początkowo Tosia miała wystawiony akt urodzenia na Maria Antonina). Powiedziałam, że nigdy nie powiem do niej Marysia(może i to ładne imię, ale mam jakąś awersję) i słowa dotrzymałam. Gdy ona urodziła się, to od razu wiedziałam, że to Tośka i innaczej być nie mogło. Dopiełam swego (gderaniem) i zaciągnęłam starego do USC na zamianę imion.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matylde - pracowalam kiedys w kacelarii prawnej, w ktorej jeden z partnerow mawial, ze kazde zdanie napisane przez nas czarno na bialym musi miec pokrycie w przepisach, dokumentach lub co najmniej w mailu od klienta... Nazywal to bardzo ladnie, bo \"blacha na dupe\" ;) Bylam wtedy bardzo mloda i wydawalo mi sie, ze jest w tym jego podejsciu ogromna przesada, ale zobligowana przywyklam do zbierania takich blach na kazda okazje. Musze przyznac, ze wielokrotnie przekonalam sie potem o uzytecznosci takiego zwyczaju. Kilka miesiecy po rozpoczeciu przeze mnie pracy w kancelarii, jakis klient uporczywie ignorowal moje prosby o przeslanie nam dokumentow niezbednych do zlozenia odwolania do sadu, a w jakis czas pozniej oskarzyl mnie o to, ze firma stracila mase pieniedzy z powodu ...niezlozenia odwolania. Sprawa byla powazna i naprawde wylacznie moje maile, pisane do niego po kazdym z kolejnych bezskutecznych telefonow, uratowaly mi wtedy skore!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
He he! Matylde - Maria Antonina, to byly wlasnie imiona ukochanej Babci mojego Meza, po ktorej uparl on sie dac imie Maria naszej coreczce! :) Ja wolalabym juz raczej Maria Antonina, niz sama Maria, bo wtedy moglabym przynajmniej przerobic ja bezbolesnie na Toske, ale sama Maria wydaje mi sie tragicznie powazna... Co do Twojego stanu ekscytacji - znamy to znamy - od czasu do zcasu kazdej z nas zdarza sie powrocic do stanu uzaleznienia od Kaffe... :):) A jesli pomoze Ci ona do tego rzucic palenie - to bedziemy mialy zasluge w niebie ;););)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×