Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Fisa, przeczytałam o tych roletach.... rany, będę się za Ciebie modlić! ;) Co do odkrywania się. POpieram, rzeczywiście są takie dzieci. Właśnie Anastazja. Coś takiego jak polarowa piżama nie istniało u nas nigdy i po dziś dzień nie istnieje. Jeżeli uda mi się podczas najsurowszej zimy nakłonić ją do załozenia choćby najlżejszy spodenek od piżamki, to już wielki sukces, ale zazwyczaj połowiczny, bo dziwnym trafem dziecko się budzi już bez tych gatek na pupci.... Najchętniej spałaby goła i absolutnie bez przykrycia. Wszelkie zalecenia typu: \"nasmarować maścią rozgrzewającą i trzymać w cieple\" uchodzą uu nas za abstrakcję nie do osiągnięcia. Faktem jest, że pierwsze 3 lata życia Nastusia spędziła w ekstremalnie zimnych warunkach i moja mama do dziś wspomina, że spałam z niemowlęciem ( 1 miesiąc miała wówczas ) w pokoju gdzie temp. była ok 11 C , a dziecko nawet bez czapeczki! :D Na szczęście mama jest rozsądna i nie robiła z tego dramatu. W Anglii natomiast bardzo przeginają w tę stronę i ja dostaję dreszczy, jak widzę mamusię w puchowej kurtce, sama jestem okutana jak na Syberyjską wycieczkę, a widzę dziecko w wózku z GOŁYMI nóżkami, w przykrótkich jeansach ( !!! ), bez czapki, z paczką chipsów w różowych, albo czerwonych od zimna rączkach... Nie wiem czy ja kiedykolwiek przywyknę do takich widoków.... brrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla – dzięki :) Na szczęście te rolety to odległa przyszłość – nie było nas na nie stać. I długo pewnie nie będzie :P Staś też się strasznie w nocy rozkopuje. Ja czasami przez to spać nie mogę, bo waruję przy nim i co się rozkopie to przykrywam. Może niepotrzebnie? Ale moja mama zawsze, jak on jest chory to lamentuje – że przez to, że w nocy zmarzł. Ja sama zawijam się w kołdrę, jak poczwarka. I trudno mi sobie wyobrazić, że możnaby inaczej spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe, Shalla - to, ze brytyjczycy maja cos nie tak z czujnikiem temperatury to fakt powszechnie znany! :) Szczeki zawsze opadaly mi na widok nastolatek z golymi nogami, w skapych szortach i w topach zredukowanych do stanika, snujacych sie nocami po centrum Londynu w... grudniu. Albo dzieci w listopadzie pedzace do szkoly w szortach, podkolanowkach i blezerkach. Nigdy w czapce i zawsze z czerwonym zakatarzonym nosem! No ale co kraj to obyczaj ;) Faktem jest jednak, ze dzieci marzna mniej od nas i ze teoria znajomych Karenki ma swoj sens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
A widzialyscie kiedykolwiek Holendra w czapce? Ja nie. A w puchowej kurtce? Tez nie. Faktem jest, ze bedac tam kiedys dwa zimowe miesiace kiedy srednia temperatura wynosila ok. -5 stopni sama chodzilam najczesciej w dzinsowej kurtce i zamszowych adidasach co bylo bardzo powszechnym strojem zimowym (dla uscislenia - rajstop pod spodnie nie wkladam NIGDY) i nie bylo mi zimo. Jakos inaczej odczuwalam tam temperature. Ale to, ze tam nie widzialam ani jednej osoby w czapce to mocno mnie zdziwilo. Dzisiaj zaszalalam. Mialam urlop i po wizycie u dentysty na mocno nieprzyjemnym zabiegu, o ktorym wam kiedys pisalam - scalling - poszlam na zakupy ciuchowe w zwiazku ze zblizajaca sie wielkimi krokami wiosna i wydalam wszystko co pozostalo mi z pensji po oplaceniu dosc kosztownej naprawy samochodu. Teraz tak siedze i sie zastanawiam za co kupie letnie opony i zaplace niani...? Zwlaszcza, ze dzis dopiero 3 dzien miesiaca i do nowej pensji caly miesiac. Pierwszy raz zdarzylo mi sie cos takiego bo zawsze jestem bardzo odpowiedzialna i zdyscyplinowana jezeli chodzi o pieniadze. Coz, kiedys musial byc ten pierwszy raz :) byleby nie weszlo mi to w nawyk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dziś w nocy wróciłam ze Szkocji, z wyprawy po górach wśród dzikiej przyrody! Achhh Ohhhh Uhhhh !!!!!!! Na razie nie stać mnie na szerszy komentarz. Musze ochłonąć. Szczegóły więc później. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny dzis w nocy wyrwalo nas ze snu trzesienie ziemi, cale nasz mieskzanie falowalo. Na 8 pietrze odczuwalo sie to szczegolnie mocno Od 6 rano ogladam TV jestem przerazona tym co widze. Mysle o tych matkach ktore stracily dzieci.. I to ze rano moge Olkowi przygotowac sniadanie a on nieswiadomy tego co sie dzieje bryka jak koziolek, to dla mnie prywatny cud.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matko, Karenko, jakie szczęście w tym nieszczęściu, ze Wam nic się nie stało. Właśnie przed sekundą oderwały mnie od sprzątania informacje w wiadomościach :( To straszne. Mam nadzieję, że również Twoim bliskim nic się nie stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, wlasnie zajrzalam tu, zeby Cie spytac o dzisiajsza noc... jak tylko dowiedzialam sie o trzesieniu ziemi, rozmwialam z mama, mowila mi ze zostala wyrwana ze snu, podobnie jak wszyscy sasiedzi... wszysycy wyszli na klatke w pizamach i zastanawiali sie wspolnie czy opuscic budynek czy zostac... myslalam o Tobie tymbardziej ze masz male dziecko... czy Olek tez sie obudzil? z przerazeniem ogladam zdjecia......... i mam ogromna nadzieje, ze juz nie bedzie wiekszych wstrzasow Kuk, a u Ciebie tez bylo to wyczuwalne? Nie mam pojecia jak daleko jest Turyn od L'Aquila.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko! Rano przeleciałam przez wiadomość o trzęsieniu, jak burza – wydało mi się takie odległe i nierealne. Dopiero gdy przeczytałam Twój wpis – dotarło do mnie. Trudno nawet napisać – szczęście, że wszystko u Was OK., bo ileż ludzi przeżywa teraz prawdziwy dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu, Karenko - a ja doznalam jakiegos kompletnego zacmienia umyslowego i zapomnialam, ze w Rzymie to trzesienie bylo przeciez mocno odczuwalne!! Moja Mama obudzila mnie telefonem o 7 rano aby sporawdzic, czy wszytko z nami ok, a ja bylam nieprzytomna bo sniklam wlasnie... o tsunami i o tym, jak z mezem (bez dzieci, ktorych we snie chyba nie mielismy) usilowalismy uratowac sie wsrod tysiecy innych osob zalewanych kolejnymi wielkimi falami... No comments. Relacje telewizyjne, ktore obejzralam dzis rano byly naprawde koszmarne. I pomyslec, ze czlowiek uswiadama sobie groze tych zjawisk dopiero gdy cos takiego zdarza sie blisko... Odpowiadajac na pytanie Fisy - u nas raczej nic sie nie czulo - jestesmy dosc daleko. Pamietam trzesienie ziemi w Bresci kilka lat temu - duzo lzejsze i nie tak straszne w skutkach, a jednak doskonale u nas odczuwalne. Kiedy powiedzialam Kukowi seniorowi, ze mam wrazenie, ze ziemia sie trzesie, uwierzyl mi dopiero wtedy, gdy wskazalam na bujajaca sie lampe. A w nocy obudzilo mnie falowanie lozka spowodowane kolejnym wstrzasem. Nawet nie probuje wyobrazac sobie w jaka paike wpadlabym, gdyby trzesienie odczuwalne bylo tak, jak czula je Karenka w Rzymie, o ludziach w epicentrum nie wspominajac... :(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aquila jest ok 70 km od Rzymu a epicentrum bylo 5 km od tego miasta. Nie do uwierzenia ze przy takiej odleglosci bylo to az tak wyczuwalne! Ja czesto zartowalam ze Olek spi tak ze nawet trzesienie ziemi by go nie obudzilo. Nie sadzilam ze przyjdzie mi kiedys doswiadczyc czy tak jest w istocie. Przespal wszystko, a my zdecydowalismy sie nie wychodzic z domu. Nie do opisania jest ten dziwny niepokoj, strach i odczucie jakie to nasze zycie jest w sumie delikatne, kruche. Przeraza mnie mysl ze mozna zasnac spokojnie i w srodku nocy zostac wyrwanym ze snu przez taki koszmar, stracic bliskich i dom..... Kiedy patrzylam rano na relacje i widzialam ludzi w stanie szoku na ulicach.. cos mnie sciska w srodku. Nie sadze zeby Kuk cos odczula, jesli oczywiscie jest w Turynie bo to ok 700 km. Moja tesciowa mieszka ok 250 km na poludnie od epicentrum i u nich nic nie bylo czuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj wieczorem do pozna ogladalismy relacje z akcji ratunkowej i z Acquilli generalnie. Przytlaczajace i przerazajace. Ludzie zyja normalnie i nagle, z minuty na minute nie maja juz nic - ani domu, ani pracy ani pamiatek - dobrze jesli zachowali zycie wlasne i swoich bliskich. Zwlaszcza przejmujace bylo dla mnie zachowanie osob, ktore pomimo potencjalnego zagrozenia zdecydowaly sie nie oddalac od tego co zostalo z ich domow (chocby byla to tylko kupa gruzu) i pomimo zmeczenia nocowaly w ocalalych samochodach na ulicy... Dziewczyny, czy my wogole zdajemy sobie sprawe z tego jak nam w zyciu dobrze????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie moge do siebie dojsc. Tez do polnocy ogladalam to ze scisnietym sercem. Pozno poszlam spac a i tak nie moglam zasnac i kiedy ziemia znow sie lekko zakolysala myslalam ze to juz tylko stan pomiedzy jawa a snem, wymeczona oczekiwaniem zagrozenia wyobraznia... A nad ranem okazalo sie ze rzeczywiscie o pierwszej w nocy znow byl wstrzas, ale juz nie tak silny jak poprzedniej nocy, kiedy moj maz trzymal szafy bo bal sie ze spadna na nasze lozko. Wiecie co bylo wtedy w tym najgorsze? W tych pierwszych sekundach? To czy to tylko echo tego co wydarzylo gdzies daleko czy tez cos co z sekundy na sekunde nasili sie i... koniec. Jesli nasz blok mialaby sie zawalic to nie wierze ze dotarlisbysmy w minute na dol. Wczoraj uslyszalam cos o czym nie mialam bladego pojecia. Podobno w czasie trzesienia ziemi proba ucieczki na ulice to jest najgorsza opcja, bo wstrzasy trwaja ok 20-40 sekund i w tym czasie , moze sie to nie udac jesli blok ma sie rzeczywiscie zawalic. Wtedy klataka schodowa jest najniebezpieczniejszym miejscem. Najbezpieczniejszym miejscem w takiej sytuacji jest kat w mieszkaniu ktory laczy sciany nosne lub schowanie sie pod stol. Dzis w nocy zniknely z podlogi wszystkie zabwaki o ktore w nocy normalanie sie potykam gdy ide do WC, poodsuwlam krzesla zeby miec latwy dostep pod stol. I tenze stol wsunelam w kat pod sciany nosnej. A obok podstawilam zgrzewke wody. Kuk to wlasnie do mnie nie dociera. To ze w jednej minucie mozna stracic wszystko. Bliskich i dom.... Wszystkie pamiatki, ubrania, samochody.. I czlowiek nawet nie ma swojego kawalka podlogi gdzie moglby oplakac te strate, nie ma takiego miejsca ktore w tym bolu dawalaby mu poczucie bezpieczenstwa. Mowia ze do dwoch lat uda im sie to odbudowac, ale co ci ludzie maja ze soba zrobic przez te dwa lata to nie uslyszalam . Z czego maja zyc? Spac w tych zimnych namiotach? Owszem postawia im baraki w jakich inne ofiary po innych trzesieniach zmieni mieszkaja juz 20-30 lat i pomimo obietnic rzadu tkwia tam nadal. Oby tylko ten czarny scenariusz sie nie sprawdzil. Zaskoczyla mnie tez wczoraj ogromna proba zdyskredytowania ze strony i politykow i naukowow, tego technika ktory przewidzila trzesienie ziemi i co do okreslenia epicentrum pomylil sie tylko o 3 km. Zostal kilka dni temu oskarzony o sianie paniki i wczoraj rano mial sie wstawic na wezwanie karabinierow.. Co za ironia losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
My tez kiedy dowiedzielismy sie o trzesieniu bylismy przerazeni. Dlugo rozmawialismy o tym jakie to straszne i jak w jednej chwili wszystko sie zmienia. Karenko, od razu pomyslalam o Tobie. Ciesze sie, ze wszystko u Ciebie ok. Czytalam tylko relacje internetowe i ogladalam zdjecia. W takich sytuacjach, moze glupio to zabrzmi, ale ciesze sie, ze nie mamy telewizji. Balabym sie, ze moge za duzo zobaczyc i przez dlugi czas nie bedzie mi to dawalo spokoju. Dowiadujac sie o czyms takim doceniam jak szczesliwa jestem na codzien i mysle o tym, ze czasem pochlonieta biezacymi, blachymi problemami codziennymi zapominam o tym szczesciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jednak byl kolejny wstrzas, prawie tak silny jak ten w nocy z niedzieli na poniedzialek... mamo, Karenko, kiedy to sie wreszcie skonczy? no wlasnie, blogoslawiony brak telewizora, hm, ja wczoraj i tak na internetowym Corriere tv obejrzalam ciurkiem kilkanascie serwisow dotyczacych trzesienia ziemi w Abruzzo i dopiero wtedy bylam naprawde wstrzasnieta. najbardziej wsrzasaja pojedyncze historie... a w ogole to jedna kobieta opowiadala ze ten ogromny, fatalny wstrzas po trzeciej nad ranem byl poprzedzony dwoma mniejszymi okolo jedenastej i po pierwszej, wtedy to na ulice wyleglo troche ludzi, ale w koncu wrocili do domow bo, jak to okreslila, sa przyzwyczajeni.... wrocili, zeby dac sie zaskoczyc we snie, a tak malo brakowalo, zeby sie uratowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zaczynam sie juz naprawde bac jutro rano jedziemy do tesciow o dzien wczesniej niz planowalismy, tam jest spokojnie. a ten wstrzas ok 20 byl rownie mocny, tym razem Olek to widzial, poczul i troche sie wystraszyl przec chwila czytalismy z mezem opinie jednego z naukowcow ktory twierdzi ze jesli w tak krotkim czasie sa dwa trzesienia ziemi o takiej samej sile to moze byc zapowiedzia ze ziemia dopiero sie \"uklada\" co oznacza ze silniejszy wstrzas moze dopiero nadejsc modle sie zeby sie pomylil w swoich przewidywaniach odliczam godziny do jutrzejszego wyjazdu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to jest moment, który każe się zatrzymać, przystanąć na chwilę i docenić, to co się ma. W obliczu takiej tragedii robi się głupio, że właśnie wczoraj wydarłam się na męża, bo zgubił mój ważny plik, że zamartwiam się brakiem pracy, że... Najbardziej bolą pojedyncze historie, bo one unaoczniają, co ludzie czują i przeżywają. Wylatujesz w biegu i przerażeniu w piżamie, na bosaka na ulicę i tak zostajesz: nie masz bliskich, nie masz domu, nie masz grosza, nie masz komórki, komputera, dokumentów (ba, nawet dowodu), pracy, jedzenia (herbaty nie możesz sobie nawet zaparzyć), papieru toaletowego.... dość, przepraszam... Ja wole nie czytać, nie słuchać, jak wczoraj zajrzałam do Internetu, to mi się aż w głowie zakręciło. Karenko – myślami jestem z Wami. Jedźcie do teściów i oby się Ci naukowcy pomylili. A pomyślcie, jaką popularnością cieszą się filmy katastroficzne. No i czemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko - slusznie jedzcie do tesciow. Myshko - moze Mama moglaby takze na kilka dni opuscic Rzym. Ja jestem od tego wszystkiego o 700 km a trzese sie jak barani ogon... Wczoraj znowu do 1.30 w nocy ogladalismy w telweizji Porta a Porta, w ktorym to programie na biezaco przeplataly sie relacje z Aquilli, wywiad z Gullianim (geologiem wspomnianym przez Karenke), wypowiedzi przemadrzalych naukowcow krytykujacych \"domoroslych odkrywcow\" i ...wypowiedzi zrozpaczonych rodzicow szukajacych dziecie, etc... Siedzialam z zacisnietymi piesciami i mialam ochote wytargac za wlosy dupeka (przepreaszam za wyrazenie), ktory z krzywym usmieszkiem na twarzy krytykowal Gulianiego za to, ze zamiast poddac swoje \"odkrycia\" pod osad prawdziwych naukowcow, staral sie zainteresowac nimi burmistrza miasta, szefa ochrony cywilnej i wreszcie ludzi mieszkajacych e tej okolicy. Plakac chce sie takze kiedy widac, ze niektorzy politycy juz wykorzystuja tragedie tych ludzi do swoich politycznych gierek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W obliczu tej tragedii niestosownym jest dolewanie oliwy do ognia, jednak wiem, że z Wami mogę się tym podzielić. Ja również oglądam to wszystko z włosami zjeżonymi na ciele.... ponieważ przypomina mi się coś... Od dzieciństwa karmieni byliśmy opowieściami o końcu świata, różnymi chorymi teoriami, niedorzecznymi przepowiedniami itd. Większość z nich może nawet chwilowo ekscytowała nas w dzieciństwie, ale zapewne większość dawno przebrzmiała w naszych uszach. Tymczasem pomimo racjonalnego ( jak sądzę ) spojrzenia na wydarzenia, ciężko mi odpędzić z głowy pewne myśli... wspomnienia jednej z przepowiedni o tym, jak to \"włoski but\" na skutek licznych wstrząsów niemalże w połowie zapadnie się poniżej obecnego poziomu morza.... Brzmi tak niewiarygodnie i przerażająco, że trudno traktować to poważnie. A potem przychodzą takie tragedie, jedna za druga i człowiek zaczyna się zastanawiać...... a może po prostu zbyt łatwo dajemy się wciągnąć w te teorie? Jedno trzęsienie ziemi nie zwiastuje jeszcze \" końca świata\", a z drugiej strony przecież Ziemia to żywa planeta! Czemu się dziwimy? Tu zawsze wybuchały wulkany, trzęsła sie ziemia, nadchodziło Tsunami, powodzie, pożary, tajfuny, orkany, gradobicia, itd. Przecież tak naprawdę w żaden sposób nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Przewidzieć - może tak, ale nie uniknąć. Ale jest nas coraz więcej i ewakuacja Nowego Orleanu wyraźnie pokazała jak bardzo jesteśmy nie przygotowani do przetrwania na tej planecie, jeśli tylko.... planeta wejdzie w epokę swoistego niepokoju. A wiele wskazuje na to, że to się właśnie zaczyna :( Czasem chodzą mi po głowie paskudne myśli, że właśnie za naszej kadencji staniemy się swiadkami wyjątkowo przykrych wydarzeń, ale odpędzam te myśli daleko. :( Karen ko - trzymaj się i odzywaj do nas jak najczęściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - nie dolewaj oliwy do ognia! Mysle, ze Karence i Myshy i tak wystarczajaco juz pracuje wyobraznia i nie ma sensu straszyc sie jeszcze bardziej... Ziemia jest planeta i podlega prawom natury, ale z jej powierzchni zniknac moga male wyspy - jak to sie ponoc stalo z mityczna Atlantyda, ale raczej nie polwysep wielkosci Apeninskiego... Mysle, ze zamiast straszyc sie samemu trzeba robic co mozna i na jak najszersza skale, by chronic srodowisko. I nieprawda jest moim zdaniem to, ze sami nie mozemy nic zrobic. Obejrzalam ostatnio w tutejszej telewizji szalenie obrazowy film dokumentalny pokazujacy co i ile je, ile...wydala, zuzywa (pampersow, papieru toaletowego, ubran, energii, wody, etc.) pojedynczy czlowiek w trakcie swojego zycia. Nie do uwierzenia!!!!!!!!!!!!!! Wszystko to mierzyc sie dalo w gorach, stertach, etc... Wystarczy, by kazdy z nas segregowal smieci przed ich wyrzuceniem, gasil swiatlo wychodzac z pokoju, zamienil zarowki na te energooszczedne, zakrecal kran w chwili gdy myje zeby, etc... i conajmniej jedno pokolenie wiecej cieszyc sie bedzie lepszym powietrzem, woda, etc. Poza tym - badzmy odrobine optymistami - czy czytalyscie moze o ostatnim odkryciu lubelskiego profesora, ktoremu, jak twierdzi udalo sie wreszcie znalezc wlasciwy katalizator i poprawic wspolczynnik efektywnosci sztucznej fotosyntezy z 3 do ok. 15%? (Shalla - juz bredze, czy jeszcze nie? ;)) Z tego co zrozumialy moje biedne szare komorki wynikalo, ze zastosowanie jego odkrycia w praktyce pozwoli produkowac energie z dwutlenku wegla wmitowanego zwykle do atmosfry. Nad taka technologia od lat pracuja tysiace naukowcow na calym swiecie, ale to co udalosie dotad osiagnac (owe 3% wlasnie) kompletnie nie nadawalo sie do zastosowania na skale przemyslowa. Odkrycie jest ponoc na etapie patentowywania a profesor zdecydowal, ze nie sprzeda go zadnemu z wielkich koncernow, ale udostepni je rzadowi tak, by dalo sie je wykorzystac w pierwszej kolejnosci w polskiej gospodarce. Wdrozeniem technologii w praktyce zajmie sie Elektrocieplownia w Kedzierzynie Kozlu. Brzmi to wszystko dosc realistycznie i bardzo ale to bardzo optymistycznie - wyobrazcie sobie tylko, ze zamiast za ciezkie pieniadze odkupywac od \"znuklearyzowanych\" krajow UE limity na emisje dwutlenku wegla, Polska moglaby na nim zarabiac produkujac z CO2 zielona energie, ktora inni beda od niej kupowac! A czego jak czego ale CO2 nam raczej nie zabraknie... ;) Jesli ktos uzna, ze moj entuzjazm jest naiwny, to prosze bardzo... Kompletnie mnie to nie zraza. Mysle, ze w czlowieku drzemia mimo wszystko ogromne sily i potencjal i ze odkrycia tego rodzaju nasila sie w najblizszym czasie - glownie dlatego, ze... nie ma innego wyjscia. Albo zmobilizujemy sie do dzialania, albo... ;) I tym optymistycznym akcentem... :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego polski rząd wbrew obietnicom ignoruje pionierską technologię paliwową? Marzec 25, 2009 przez piotr Opublikowano w Ciekawostki, Nowe technologie 3 Comments Do tego momentu starałem się unikać na Futureblogu tematów ocierających się o politykę, ale dzisiaj musiałem tę zasadę nagiąć. Powodem była przeczytana dzisiaj informacja na łamach internetowego wydania Dziennika Wschodniego. Jakiś czas temu pisaliśmy o rewolucyjnej technologii paliwowej opracowanej przez polskich naukowców z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Technologia ta miała dostarczyć nam dostęp do paliwa wytwarzanego w procesie chemicznym, którego głównym składnikiem było CO2. Cały pomysł wyglądał wręcz fantastycznie, mieliśmy dzięki temu mieć dostęp do niezwykle taniego paliwa przy okazji pozbywając się nadmiaru CO2. Sprawą zainteresował się rząd (a konkretnie wicepremier Waldemar Pawlak), który miał odwiedzić UMCS oraz przejąć całe przedsięwzięcie (w tym także je sfinansować). Od początku dały się słyszeć komentarze, że Polacy jak zwykle wszystko spartolą, że nic z tego nie będzie, że ukradną nam ten pomysł itd. Wtedy uważałem, że jest to przejaw naszego wrodzonego krajowego malkontenctwa. Dzisiaj niestety muszę zmienić zdanie - ci malkontenci mieli rację. Okazało się, że rację mieli wszyscy głosiciele “czarnych wizji”. Rząd “po zastanowieniu” zdecydował się nie wesprzeć całego przedsięwzięcia. Powód: kryzys gospodarczy. Rząd musi oszczędzać i nie może sobie pozwolić na kosztowne inwestycje. Powiem krótko - ręce opadają… Zapraszam do zapoznania się z całym artykułem: Nasi naukowcy wiedzą jak wytwarzać paliwa silnikowe ze spalin. Wicepremier obiecał, że sfinansuje badania nad tym patentem. Okazuje się, że pieniędzy jednak nie da. Naukowcy ogłaszają “plan B”. TAKIE SAMO A TAŃSZE Benzynę i olej napędowy uzyskuje się z metanolu. Do tej pory głównym surowcem używanym do jego wytwarzania był gaz ziemny. Tyle że metanol otrzymywany z tego źródła jest drogi (w Polsce to ok. 40 gr za 1 litr). Tymczasem wyprodukowanie litra metanolu metodą Nazimka kosztuje od 9 do 11 groszy. Cena produkcji litra “benzyny ze spalin” nie powinna przekraczać 30-40 gr. Chodzi o sztuczną fotosyntezę, którą opracowali naukowcy z lubelskiego UMCS pod kierunkiem prof. Dobiesława Nazimka. Zamiast emitować dwutlenek węgla do atmosfery, można go wykorzystać. - Łącząc CO2 z wodą bez trudu uzyskamy benzynę lub olej napędowy - tłumaczy prof. Nazimek. Sprawą zainteresowało się Ministerstwo Gospodarki Szef resortu wicepremier Waldemar Pawlak spotkał się w Lublinie z autorem pomysłu. Efekt? Jak pisaliśmy w lutym, wdrożeniem technologii miało się zająć gigantyczne konsorcjum powołane właśnie przez Ministerstwo Gospodarki. Resort i firmy, które weszłyby w jego skład, miały dać 100 mln zł na realizację projektu. Teraz okazuje się, że ministerstwo nie da ani złotówki Powód: kryzys gospodarczy. -Wszyscy ministrowie musieli szukać oszczędności. Minister Pawlak także - tłumaczy prof. Nazimek. I dodaje: - Ale nie możemy siedzieć z założonymi rękami. Przystępujemy do planu “B”. Naukowcy sami zajmą się powołaniem konsorcjum. W jego skład wejdzie UMCS (właściciel patentu na technologię), inne jednostki naukowe (m.in. z Krakowa), a także firmy, głównie z sektora energetycznego. Nieoficjalnie wiadomo, że będzie to m.in. jeden z koncernów energetycznych oraz kilka elektrowni. To one sypną pieniędzmi. Pierwsza testowa fabryka Testowa fabryka powstanie w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu w woj. opolskim. Południowy Koncern Energetyczny buduje tam instalację do magazynowania dwutlenku węgla. Pierwsza benzyna z dwutlenku węgla ma popłynąć w 2011 r. - W tym samym roku jedna czwarta CO2 emitowanego w Polsce będzie już przerabiana na paliwo - zapowiada Nazimek. Jeśli tak się stanie, na pomyśle lubelskich naukowców zarobi UMCS, a także wszystkie firmy, które zainwestowały w jego realizację. Niestety, żadna z Lubelszczyzny. Dlaczego? - U nas bardzo ciężko rozmawia się na ten temat - mówi prof. Nazimek. - A na Śląsku przyjęli nas z otwartymi ramionami. autor: Miłosz Bednarczyk Teraz możemy liczyć więc na to, że realizacja projektu zostanie sfinansowana z prywatnych środków. Oby tak się stało, ale i tak możemy zapomnieć, że nasz kraj stanie się bogatszy dzięki wprowadzeniu tej technologii. Po raz kolejny przeszła nam koło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla – ty czarownico! :P Straszną wizję roztoczyłaś w tym strasznym momencie. Nie ma co sobie tym głowy zaprzątać – co ma być to będzie i czy jest to przeznaczenie, czy o solidnych podstawach naukowych zjawiska przyrodnicze (ocieplenie klimatu, ruchy tektoniczne) nie uciekniemy od tego jako ludzkość. Jako jednostki – moim lekarstwem jest żyć w zgodzie z sumieniem tu i teraz. Prawie każde pokolenie doświadcza bardzo przykrych wydarzeń. Pomyśl o pokoleniu naszych rodziców czy dziadków – oni doświadczyli równie (albo jeszcze bardziej) okrutnej wojny – kiedy to człowiek człowiekowi zgotował los. My jesteśmy pierwszym pokoleniem, w miarę spokojnych i dostatnich czasach. I coś mam też wrażenie, że długo to jeszcze nie potrwa. Ale co ja tutaj. Wczoraj przeżyliśmy atak histerii. Mamy w domu dwa koty. I jeden strasznie sika. Zmora jakaś. Mamy nadzieję, że po przeprowadzce kota wywali się na dwór i problem zniknie. No, ale póki co męczymy się. Obsikał Stasia zabawki. A Stasiek się uparł i nie zgodził na ich umycie. Bawił się nimi. Po dobroci nie poszło, trzeba było siłą mu wydrzeć. Zaczął się wydzierać, bić, rzucać butami. Musiałam Go wręcz przytrzymać. Usiadł w końcu na tapczanie z nadętą i obrażoną miną. Chciałam Go przytulić i się przeprosić, a On burknął, że jest obrażony. Siedział taki nadąsany aż usnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam - to co wam przed chwila wyslalam to ciag dalszy tej historii w internecie! Nielatwo jest byc optymista w naszym kraju! A oto lepszy opis tego co napisalam na wstepie: *** Benzyna z komina Chodzi o metodę sztucznej fotosyntezy, którą opracowali naukowcy z lubelskiego UMCS pod kierunkiem prof. Dobiesława Nazimka. - To cała układanka, prowadząca do ograniczenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery i zagospodarowania go - tłumaczy naukowiec. Zamiast emitować CO2 do atmosfery, można go wykorzystać. Łącząc go z wodą bez trudu uzyskamy benzynę lub olej napędowy. - Można to stosować w całej energetyce: w zakładach produkujących prąd, ciepło, a nawet nawozy sztuczne - mówi prof. Nazimek. W efekcie, mielibyśmy nie tylko własne paliwo, ale też tańczy prąd, energię czy właśnie nawozy. Bo ich producenci nie musieliby płacić za emisję dwutlenku węgla (czego już za kilka lat będzie wymagała Unia Europejska - przyp. red.). Amerykanie byli pierwsi, ale… Nad sztuczną fotosyntezą od lat pracuje wiele zespołów badawczych na całym świecie. Pierwszą instalację MTG (methanol to gasoline, czyli “metanol w benzynę”) wybudowano w Nowej Zelandii już w 1985 roku. Kolejne planuje się m.in. w Chinach. Ale wszystko wskazuje na to, że to Polacy wprowadzą metodę przeróbki CO2 na paliwo jako pierwsi. Zaczęło się sześć lat temu. Najpierw lublinianie robili to samo, co Amerykanie czy Japończycy. Przez pięć lat nie wymyślili jednak niczego nowego. Aż do zeszłego roku. Wtedy Nazimkowi i jego współpracownikom udało się stworzyć warunki do jak najefektywniejszego przebiegu sztucznej fotosyntezy i znaleźć odpowiedni katalizator. A to klucz do sukcesu. - Wtedy już wiedziałem, że musi się udać - podkreśla profesor. Paliwo jak każde inne Benzynę i olej napędowy uzyskuje się z metanolu (po odseparowaniu go od wody i poddaniu procesowi MTG). Do tej pory głównym surowcem używanym do wytworzenia metanolu był gaz ziemny, ale metanol otrzymywany z tego źródła jest dość drogi (w Polsce jest to ok. 40 gr za 1 litr). Tymczasem wyprodukowanie litra metanolu metodą Nazimka kosztuje od 9 do 11 groszy. Tani metanol, to tania benzyna. Cena produkcji jednego litra “benzyny ze spalin” nie powinna przekraczać 30-40 gr. Mało tego: gdyby wykorzystać cały dwutlenek węgla, jaki produkują polskie fabryki, dałoby się wytworzyć cztery razy więcej benzyny i oleju, niż wynoszą potrzeby całej polskiej gospodarki. - W Polsce powstałby drugi Kuwejt - mówi otwarcie Nazimek. Co ważne, przy tankowaniu takiego paliwa samochód nie odczułby żadnej różnicy. Z chemicznego punktu widzenia, źródło powstania metanolu nie ma znaczenia (otrzymujemy dokładnie taką samą mieszaninę węglowodorów, jaką uzyskuje się w procesie rafinacji ropy naftowej). Zatankujemy za 3 lata Cały projekt jest obliczony na trzy lata: w tym roku lubelscy naukowcy chcą prowadzić dalsze badania. Chcą sprawdzić m.in. to, jak proces fotosyntezy będzie przebiegał przy obecności różnego rodzaju zanieczyszczeń. Po roku ma być gotowy projekt testowej instalacji (fabryki). Ta powstanie prawdopodobnie w Zakładach Azotowych “Kędzierzyn-Koźle”. - A w 2011 roku ma popłynąć pierwsza benzyna z dwutlenku węgla - zapowiada prof. Nazimek. - W tym samym roku jedna czwarta CO2 emitowanego w Polsce będzie już przerabiana na paliwo. Na początek w zakładach, które wejdą do tworzonego właśnie konsorcjum. Potem w kolejnych. Lawina ruszyła Jaki pisaliśmy w Dzienniku Wschodnim w tym tygodniu, wdrożeniem patentu prof. Nazimka zajmie się gigantyczne konsorcjum powołane przez ministra gospodarki z UMCS. Do tej pory barierą, która uniemożliwiała wdrożenie pomysłu, były pieniądze: 100 mln zł. Tyle nie mógł wyłożyć ani UMCS, ani Ministerstwo Gospodarki, którego szef, Waldemar Pawlak, mocno zainteresował się projektem. Teraz okazuje się, że pieniądze się znajdą. - W ciągu kilku tygodni powstanie konsorcjum, które zajmie się realizacją naszego projektu - ujawnił na naszych łamach prof. Nazimek. - Powoła go Ministerstwo Gospodarki. W skład grupy wejdą jednostki badawcze, w tym nasz uniwersytet, a także przedsiębiorstwa, głównie z sektora energetycznego. Nieoficjalnie wiadomo, że będzie to m.in. jeden z koncernów energetycznych oraz kilka elektrowni. To one sypną pieniędzmi. Testowa fabryka powstanie prawdopodobnie w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie-Koźlu w woj. opolskim. Południowy Koncern Energetyczny buduje tam instalację do magazynowania dwutlenku węgla. Dlaczego nie w Puławach? - U nas bardzo ciężko rozmawia się na ten temat. A na Śląsku przyjęli nas z otwartymi ramionami - podkreśla prof. Nazimek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa - cos mi sie widzi, ze podobnei patrzymy na Swiat... ;) My tez przezylismy dzis w nocy atak histerii - Ania obudzila sie z placzem, ktory przerodzil sie w krzyk i rzucanie sie i nie dalo sie jej uspokoic przez dobre 30 minut... :( Nie pomagalo nic - ani glaskanie, ani przytulanie, ani mleko ani nic innego... W koncu usnela zmeczona krzykiem, lkajac wtulona w mojego maza. :( Godzine pozniej obudzila sie znowu i tym razem wszystko wskazywalo na bol brzuszka. Reszte nocy przespalam masujac jej brzuch i przytulajac. Nie mam pojecia co to moglo byc - wygladalo jak atak kolki niemowlecej w wieku... 21 miesiecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo dziś jest
pełnia Księżyca i dlatego - być może Wasze dzieci histeryzowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla – przede wszystkim mam nadzieję, że Cię nie uraziłam. Kuk – szalenie ciekawy artykuł. Pełen optymizmu i wiary w człowieka. Realizacja nawet tak szczytnej idei zależy od kasy i tego, by ktoś ujrzał w tym interes finansowy. Oby, bo wydaje się, że jest ogromny i oczywisty. Najbardziej poważnym dotychczas pomysłem na ograniczenie emisji CO2 z elektrowni jest wpompowanie go pod ziemię! – o zgrozo! Czytałam kiedyś artykuł o badaniach dot. samochodów na wodór (spaliny to woda) i różnych problemach technicznych, jakie są do rozwiązania. Że żeby się opłacało produkować, żeby ludzi stać było na taki samochód, to trzeba jeszcze to i tamto. Gdy się tym podzieliłam ze znajomymi – wiece co usłyszałam? Takie rozwiązania już dawno są! A to czemu nikt nie produkuje takich samochodów? Bo lobby – te kraje i Ci bogaci ludzie straciliby swoje wpływy z wydobycia i sprzedaży ropy naftowej. A walka o wpływy na naszym domowym podwórku trwa nadal. Wczoraj Staś niósł swój domek z klocków lego. Mąż Go niechcący trącił i odpadł jeden klocek. Staś się zdenerwował, ostentacyjnie walnął domkiem o ziemię, pobiegł pod biurko. Siedział pod nim i domagał się przeproszenia. Skończyło się znowu płaczem i wielkim żalem, że rodzicie nie chcą być na zawołanie. Nietrudno mi było dostrzec analogię, że dwa dni temu to ja straciłam panowanie, wydarłam się na męża, bo po raz kolejny nie mogłam znaleźć rachunków. Pokrzyczeliśmy na siebie, ja powiedziałam, że ma mnie przeprosić. Och rany, jak trzeba uważać na swoje zachowania. Potwierdza to moje zdanie, że wychowuje się dziecko dając przykład samym sobą. Dziecko kopiuje nasze zachowania, nasze reakcje. Musi też odreagować stres, z którym to my przychodzimy do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa - absolutnie nie. To raczej ja powinnam przeprosić za swoje niestosowne wypowiedzi. O tym, że lobby na całym świecie blokują fantastyczne wynalazki pisano już powszechnie. Od lat 60\' mamy lekarstwo na raka oraz absolutnie sprawne i przetestowane silniki na samą wodę.( !!!! ) jednakże wprowadzenie tychże na rynek nie leży w interesie ani koncernów farmaceutycznych ani w interesie koncernów paliwowych, szejków naftowych itd. Czytałamm o człowieku który wiele lat temu wymyślił, a właściwie odkrył naprawdę zadziwiające lekarstwo. Najpierw szło jak po grudzie, żeby kogokolwiek tym zainteresować, a kiedy się już udało, przeprowadzono stosowne badania i lek był na granicy patentu owego pana odwiedziło kilku dżentelmenów z propozycją nie do odrzucenia: albo uprzejmie przyjmie od rządu kilka milionów dolarów \"rekompensaty\" za porzucenie dalszych badań nad projektem, albo.... wiedzą gdzie mieszka, znają jego zonę i dzieci.... przykro byłoby stracić ich wszystkich, prawda? I wierzę głęboko, że tak to się niestety rozgrywa OD LAT. Przesyłam Wam kilka bardzo ciekawy linków. Pierwszy to niezwykle ciekawy film o efekcie cieplarnianym. Warto obejrzeć wszystkie częsci, dziewczyny. Naprawdę. To może Was naprawdę zadziwić. http://www.youtube.com/watch?v=BbWCdP2MNhQ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze sie ze taka wlasnie dyskusja ekologiczna nam sie tu zrodzila, bo od dawna temat bardzo mnie interesuje. A co do wszelkich przepowiedni dotyczacych konca swiata, to podchodze do nich ekstremalnie sceptycznie. Ostatnio czytalam o tym jak zmiana biegunow magnetycznych ziemi ma spowodowac spory balagan w 2012 roku, nie mam czasu na opisywanie dokladnie tej bzdury, pewnie zreszta slyszalyscie, chodzi mi tylko o to, ze w pierwszej chwili czlowiek jest zawsze troszke zaintrygowany i pod wrazeniem, a jak sie wczyta w rozne zrodla to szybko odkrywa ze to kolejna bzdura. Ja w ogole to wpadlam niestety tylko na slowko maciupenkie, w innej sprawie zreszta, bo wlasnie przywiezlismy jaskowego Kuzynka, bedzie u nas spal, wlasnie pichce kolacje, dzieciaki szaleja jak nieprzytomne, hustawka cierpi strasznie i td, itp. Chcialam tylko napisac ze, Fisa, dla mnie to jest zupelnie zrozumiale, ze Stas tez chce byc przepraszany. Ja jesli niechcacy potrace Jaska albo Pole, albo im cos niechcacy zburze, strace, to zawsze ich przepraszam. Naprawde warto! To zadna reprymenda! To tylko taka moja notka z serii, jak to jest u nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, Fisa, ja tez zawsze przepraszam kiedy przez przypadek "cos zrobie" Zuzie np. odwroce sie gwaltownie nie wiedzac, ze jest za mna i potrace ja, szarpne za wlosy rozczesujac koltunek, pociagne zdejmujac z wlosow gumke itd. Ale tez tego samego domagam sie od Zuzy. Jak kiedys pisalam jest Ona wielkim zlosnikiem. Kiedy sie zdenerwuje to rzuca zabawkami, uderza reka w meble a takze (co jest dla mnie bardzo dziwne bo nigdy jej nie uderzylismy i nie zamierzylismy sie na nia) uderza nas. W tej sytuacji nie ma mowy zeby nas nie przeprosic. Czasem wystarczy sam wzrok lub podniesiony palec i natychmiast glaszcze i caluje uderzone miejsce robiac "mmmm mmmm". Czasem reakcja musi byc ostrzejsza i oczywiscie tlumaczenie, tlumaczenie, tlumaczenie, tlumaczenie.... Kuk, Mysh, chcialam Was zapytac czy Ania i Pola osiagaja jakies znaczace postepy w zalatwianiu sie na nocnik lub do toalety? U nas dosc ciezko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×