Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zmartwionaOna

Problem z babcią...

Polecane posty

Gość zmartwionaOna

Cześć, jestem mamą 4-letniego chłopczyka. Jest kochany :) Bardzo mądry, odważny, ciekawy świata. Mieszkamy sami, bo z jego tatą jesteśmy w separacji. Mimo tego nadal mamy ze sobą dobry kontakt, traktuję go jak przyaciela, on też zajmuje się czasami naszym synkiem. Natomiast mam ogromny problem z moją mamą. Generalnie mamy w zwyczaju tak, że co weekend zawożę do niej synka. Ona mieszka na wsi co sprawia, że są tam świetne warunki do zabawy na świeżym powietrzu itp. Nie ukrywam też, że i dla mnie to chwila wytchnienia i równocześnie czas, aby nadgonić trochę zaległości w pracy. Babcia jest oczywiście bardzo odpowiedzialna, nie boję się zostawić u niej synka, więc z tym nie ma żadnego problemu. Natomiast jeśli chodzi o jej metody wychowawcze, to jestem po prostu zszokowana, sfrustrowana i czasami po prostu zła. Chodzi o to, że ona na wszystko mu pozwala! Wystarczy, że synek krzyknie - ona już spełnia jego zachcianki! Nawet najdrobniejszą. I wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Że ja wtedy totalnie tracę jakikolwiek autorytet. Jeśli zwrócę mu na cokolwiek uwagę (np. że nie wolno wyrzucać wujka z pokoju albo rzucać w kota zabawkami albo kogoś bić (! bo nawet do tego dochodzi)), to zaraz jest płacz i teksty w stylu "nie lubię cię, mamo, jedź do domu", a babcia wtedy bierze go na rączki i mówi, że jest wszystko dobrze i wychodzi do drugiego pokoju... Podobnie jest np. z chwilą kiedy trzeba już wracać do domu. Niekiedy nawet dwie godziny (!) muszę za nimi chodzić i prosić żebyśmy już wrócili do domu i dodam, że zazwyczaj jest to stosunkowo późna godzina, ok. 21. I wiecie... ja rozumiem nawet, że jej mięknie serce, kiedy słyszy jego płacz. Mnie czasem też... ale wiecie co mnie całkowicie dobija? Że kiedy ja i moi bracia byliśmy mali, to ona nas po prostu biła kablem... Aż wstyd mi o tym pisać, ale tak było... A teraz ona się "pieni", kiedy rzucam synkowi test: "Skarbie, jedźmy już bo robi się ciemno"... Dzisiaj jej to wygarnęłam - o tym pasie. Nie wytrzymałam, kiedy synek wpadł w histerię, kiedy oznajmiłam mu, że pora wracać do domu (umówiłam się z nim wcześniej, że dzisiaj wyjątkowo też jedziemy na krótko na wieś, bo w mieście panował straszny zaduch przed burzą)... oczywiście babcia stwierdziła, że dziecko trzeba uspokajać, a ja jej odpowiedziałam, że ona uspokajała nas kablem... Wybaczcie, napisałam to na pewno bardzo chaotycznie... Ale nadal jestem pod wpływem dość silnych emocji... Proszę, poradźcie coś... może Wy byliście w podobnej sytuacji... jak z nią rozmawiać, jak to wszystko załatwić, żeby był "i wilk i owca cała"? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze po prostu przestaniesz zawozić tam syna? Jak ona chce odkupić grzechy to żadne rozmowy nie pomogą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poza tym nie wierz w to, że ona zawsze jest taką miękka. Mówię to z doświadczenia, moja mama też wierzyła, że jedynym grzechem babci jest rozpieszczanie wnuczek. Tyle jadu co to wredne babsko na nas wylało wystarczyłoby żeby sama się w tym utopiła. Jak ktoś był agresywny całe życie to na starość się nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
Wiesz, dzisiaj jej tak powiedziałam - że był u niej ostatni raz... Wiem, że on uwielbia tam jeździć i ona też tego chce... ale ja już czasami psychicznie z tym nie daję rady... Nie wiem, czy ja przesadzam, ale kiedy od niej wracamy, bywa że mam straszne nerwy... Myślałam też nad takim rozwiązaniem, że pozwolę mu tak jeździć, ale ja nie będę wchodzić do domu, tzn. przywożę go na danę godzinę i umawiam się z nią, że np. o 18.00 jestem pod domem i ona go wyprowadza. Jeśli nie - więcej go nie zawiozę. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, bo odpuszczasz, a nie powinnaś go tam w ogóle zawozić. Może przemawia trochę przeze mnie trauma, ale moja babcia była taka p*****lnięta (sorry za język). Z jednej strony mnie rozpieszczała, z drugiej nastawiała przeciwko mamie, potem straszyła mnie rodzicami ("jak się nie uspokoisz to po matkę zadzwonie!") i tak powoli się nakręcała, a ja się panicznie bałam...rodziców! Chociaż oni nie wiedzieli dlaczego i nie rozumieli czemu mają ze mną coraz większe problemy. Połapali się dopiero jak ja byłam starsza, a babcia zaczęła szczuć moją siostrę - po prostu im powiedziałam. Takim zachowanie rozwali ci relacje z synem, po co masz na to pozwalac? Stracisz kontrolę nad nim, a co jak go uderzy? Przecież dziecko ci wtedy nie powie - bo mama jest ta zła, a babcia rozpieszcza tylko się zezłościła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
Powiem Ci, że czasami też zawuważyłam u niej to, że nie zawsze jest dla niego taka miła, tzn. czasami się zapomni i odpowie mu coś tak ostrzej. Wtedy przypomina mi się jak traktowała nas, jak się "pieniła" o wszystko", biła... Wiesz, tak naprawdę cała nasza trójka ma większe lub mniejsze problemy psychiczne, ja np. jestem chorobliwie nieśmiała... Po prostu to mnie najbardziej boli, że dla nas była zupełnie inna, a teraz poucza mnie, jak trzeba wychowywać dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmian w babci raczej nie przewalczysz, ale z dzieckiem (4 lata to juz rozumne dziecko) musisz dużo rozmawiać, tak abyś ty miała autorytet a nie babcia. Jeśli to konieczne, stanowczo w obecności dziecka i babci powiedz że twoja decyzja w jakiejś sprawie jest wiążąca i w ogóle nie ma dyskusji. To samo z proszeniem(?!) o powrót do domu. 2 godziny to bardzo gruba przesada. Musisz umieć wydać dziecku polecenie bo takowe będzie otrzymywał od różnych osób w przyszłości i musi umieć się dostosować. Mamy oboje 30 minut na pozbieranie twoich zabawek, całusa dla babci i wracamy do domu. Nie ma dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - ona zrobi mu krzywdę. Czemu zostawiasz dziecko z kimś o kim wiesz, że jest agresywny i swoje dzieci katował? Na własnej skórze to poznałaś, a teraz własne dziecko z nią zostawiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
Właśnie boli mnie to, że zawsze po takiej wizycie mój synek jest zły na mnie - że go od niej "na siłę" zabieram, a ja jestem ogólnie wkurzona, bo znowu było inaczej niż chciałam... Znowu mi z czymś dogryzła, znowu się na mnie krzywiła... Dzisiaj czuję trochę większą ulgę, bo wygarnęłam jej prawdę... Przy czym ona popukała mnie w czoło i się wszystkiego wyparła... aha, stwierdziła też, że mam złe oczy... jak mój ojciec :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś nieodpowiedzialna, że go tam zostawiasz i tyle. Gdyby ojciec cię molestował to też zostawiałabyś z nim dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
Tzn. z tym katowaniem to nie tak :) Dostawaliśmy, ale nie nazwałabym tego katowiem... Wiesz, nieraz stanowoczo mówiła, że np. ma pozbierać zabawki i jedziemy - wtedy on zaczyna płakać, ona uciaka z nim do drugiego pokoju lub na dwór - tak to lubi. Wtedy jest "larum" na całą wieś, a ja często po prostu chcę tego unikąć. Teraz jednak to wszystko zaszło za daleko. Musi się wszystko zmienić, bo idzie to wszystko w złym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - w jakim świecie żyjesz? Bicie dziecka KABLEM nie jest dla ciebie katowaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
Wiesz, katowanie kojarzy mi się z takim pobiciem do krwi/straty przytomności/okaleczaniem itp... My po prostu... dostawaliśmy "na uspokojenie"... To było złe, ale też nie chcę z niej robić potwora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
W każdym razie utwierdziłam się w przekonaniu, że robię dobrze i to nie we mnie jest problem... Czułam to od dawna, ale jakoś tak się bałam... może stanowczo się sprzeciwić... Ale czuję, że nie mogę jej ulegnąć, że to nie jest normalna sytuacja... Żal mi tylko synka, bo wiem jak ważne były dla niego te wyjazdy... Ale muszę dbać o jego wychowanie, bo to mój obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PROWOKACJA !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmartwionaOna
Oj, nie. Niestety nie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka jest bezdennie glupia. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×