Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Z całym szacunkiem,matki mające babcie do pomocy nie poczuły co to macierzyństwo

Polecane posty

Gość gość

Nie ubliżam nikomu, ani nie umniejszam. Ale sądząc po sobie widzę, jak wyniszczające są pierwsze lata z dzieckiem, gdy jesteś sama jak palec, mąż sporo pracuje, rodzina daleko, koleżanki zostały w rodzinnym mieście. I porównuję wtedy swoją sytuację do sytuacji znajomej, której pomaga bardzo matka, ojciec, brat - one nie wiedzą, co to łzy bezradności, co to strach, stres, wyniszczenie psychofizyczne...nie wiedzą, dlatego one będą dobrze wspominać macierzyństwo, ja różnie. Mój syn ma rok, jest ciężko. Żłobka nie chcemy... Te matki którym dużo pomagano nie poczuły tak naprawdę tego macierzyństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzi mi oczywiście o to, że poczuły jedynie jego blaski, więc mają niepełny obraz. Bo kiedy wymiękały, wystarczyło zadzwonić do mieszkającej 15 minut drogi od niej, matki czy teściowej i już było wsparcie. Ja nie mam co liczyć na to, mama daleko, teściowa niby chce pomóć ale syn jej jakoś nie lubi, poza tym ona jest niemiła i zawsze umniejsza mi jak czymś się cieszę, to osoba która zawsze ci powie, że jesteś za bardzo lub za mało jakaśtam, a twoje radości to phi! ona za młodu lepsze miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wobec tego ja nie chcę czuć co to macierzynstwo bo opisujesz to jako straszną kupę :D Mój mąż pracuje 8h, może też pracować częściowo zdalnie, koleżanki mieszkają niedaleko, i niektóre też mają dzieci. A teściowa mieszka piętro wyżej i zawsze chętnie się dzieckiem zajmie :D Ja tam nie narzekam, nawet czasem dorabiam, mam duuuużo czasu w porównaniu z tym jak pracowałam, mam czas na swoje pasje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie poczułyśmy bo co? Bo nie jesteśmy zajechane? To chyba dobrze ci nie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam teściowa do pomocy ale nie chce bo po to jestem na macierzyńskim żeby się spełnić i odczuć co to znaczy zawsze jak jest źle to mówię sobie ze to kiedyś minie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zgadzam sie z Toba w zupelnosci. Tez mam rocznego synka. Mieszkamy obok tesciowej a do swoich rodzicow jade samochodem pol godziny i powiem szczerze ze gdyby nie oni nie wiem co bym zrobila. To jest moje pierwsze dziecko jak byl malutki jak zachorowal, mial goraczke,kolke, cokolwiek czy jak podrosl i uderzyl sie w glowe trzeba bylo jechac na rtg zawsze w takich sytuacjach panikowalam i dzwonilam do nich bo jak ktos byl to bylo jakos razniej. W domu nacodzien jestem sama z dzieckiem i nie narzekam ale mam ta swiadomosc ze w razie czego jeden telefon i mama czy tesciowa zaraz beda. Wiem ze jest Ci ciezko naprawde wiem co czujesz i zycze Ci wytrwalosci i zeby nie bylo zadnych stresujacych sytuacji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, ze macierzyństwo trudno mierzyc głownie wlozonym fizycznym wysilkiem, niepzrespanymi nocami itd. Ja nie mialam nikogo do pomocy przy dzieciach - ok, poczulam wszystkie jego aspekty . Ale moja mama miała bardzo odpowiadzialna pracę, a mnie i siostre w bardzo duzym stopniu wychowywala babcia - tak sie szcesliwie złozyło -nie uwazam jednak , ze mama macierzyństwa nie odczuła. Przeciez wiadomo, ze pzrezywała kazdy nasz dzień, niekoniecznie bedac w tym momencie fizycznie z nami. Można byc prawdziwa matka , bedac daleko, mozna beznadziejną, będac blisko - to zależy od człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko ma 2 lata; poza mężem nikt mi w jego wychowaniu nie pomaga, w życiu nie pomyślałam o tym, że macierzyństwo jest wyniszczajace, wręcz przeciwnie- dla mnie to fantastyczna sprawa, przykro mi autorko, że masz takie doswiadczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co Ciebie tak zmęczyło przez rok siedzenia w domu z dzieckiem? Zakładam, że zdrowym, nie np. niepełnosprawnym... Ja przez 2 lata siedzenia w domu z dzieckiem miałam laby, problemy zaczęły się jak poszłam do pracy, a syn do żłobka, bo przecież wszystko w domu trzeba było i tak zrobić, dodatkowo praca, jak syn chory, to problem, bo wolne trzeba brać, albo opiekę kombinować. Moja mama też nie była pod ręką, zresztą pracowała, teściowa już na emeryturze, ale ona z tych marudzących wiecznie, więc co się nasłuchałam, to moje. Ale w domu też nie chciałam siedzieć nie wiadomo ile, bo z rynku się wypada, a milionerami też nie jesteśmy. Jednak siedzenie w domu z dzieckiem to naprawdę wakacje w porównaniu do pracowania i wychowywania małego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za moda,albo mieszka z teściową albo pomaga teściowa,a gdzie wy kuzwa macie swoje matki???? sroce z pod ogona wyskoczyłyście? dziadówki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też zajmuję się dziećmi sama, mąż całe dnie w pracy, na szczęścia panują tam dobre relacje i jak jest potrzeba np. Ja chce iść do lekarza no to on może zostać z młodszym, wyrwać się z pracy wcześniej czy dojechać później... Nie narzekam, bywa ciężko, ale na codzien też pomocy bym nie chciała, bo to słuchanie radia, itp, wykończyło mnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narzekacie, jęczycie, psioczycie, a potem i tak zachodzicie w kolejną ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a bo te małpy narodzą a później męczą babki, moja siostra chodzi do pracy i po pracy zapieprza przy garach i wnukach tylko łeb jej odskakuje a młodzi odpoczywają bo są zmęczeni pracą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem o co jest takiego trudnego w siedzeniu w domu z dzieckiem. Nie miesci mi sie to w glowie. Rozumiem, ze drugie nie wchodzi w rachube bo to ponad Twoje sily... Szczerze mowiac chyba Twoje dziecko zyskaloby na pojsciu do zlobka wiecej niz na siedzeniu w domu z matka meczennica. Probleme jest Twoje podejscie do zycia i do dziecka - dziecko do radosc, masz wielkie szczescie, ze mozesz je miec i sie nim cieszyc. jesli tego nie doceniasz to zal mi bardzo Twojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam tylko, ze mam dwoje dzieci i bardzo chcialabym miec trzecie, a mama i tesciowa mieszkaja daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
umieją giry rozkładać i sie rozmnażać jak królice, a do niańczenia dzieci babki, ale szmaciska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja tesciowa byla taka kaleka, ze nawet obiadu ugotowac nie potrafila matka za nia robila wszystko. A teraz na starosc wtracalska nie spelniona swoje 40letnie dzieci traktuje jakby byly niemowletami. Jak maz jej umarl to wziela siostre stara panne. W dlugach wiecznie tonie razem z ta siostra. Jest niezaradna, histeryczna na zmiane wladcza i dziecinna. Masakra. Nie liznela zycia, siostra z racji staropanienstwa i bezdzietnosci rowniez nie. Nie maja pojecia o zyciu chociaz juz dwie stare kobiety. Samotne, bo kazdy unika, bo wariatki, awanturnice itd. Dopa by je niosla ale nie maja gdzie i az je nosi. To jest zyciowa porazka. Karierowiczki bez osiagniec. Namolne, natretne , nachalne, bo nie maja zajecia. Najgorszy typ ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Znam gorsze typy. Przestępcy, złodzieje/złodziejki, zabójcy/zabójczynie, pedofile/pedofilki. Bezdzietność i staropanieństwo to żadna wada :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Te babki też kiedyś "giry rozłożyły i się rozmnożyły", więc mają w pewnym sensie to czego chciały. Decyzja o posiadaniu dzieci to decyzja na całe życie. Słowem: przerąbane do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, ze zadna wada jesli ktos jest naprawde np typem samotnika. W tym przypadku to takie rzepy czepiaja sie wszystkich i wszystkiego i maja dzialanie destrukcyjne. Ogladalas moze serial ,co ludzie powiedza" tam byla taka Hiacynta. Ogolnie bardzo smieszny i poprawiajacy humor serial. Wszyscy przed ta Hiacynta uciekali. Tutaj natomiast nie ma nic zartobliwego. Siostra cioteczna mojego meza ma juz schorowana, stara matke. Ta starus ka to wlasnie siostra tych dwoch, ktore opisalam. Pracuje na pol etatu i wiele godzin poswieca na opieke przy matce. Te dwie byly tak znudzone zyciem, ze bez jej wiedzy biegaly po MOPSAch i innych instytucjach probujac zalatwic jej jakas zapomoge 500zl przy opiece nad matka i informujac, ze ona nie dlugo zwalnia sie z pracy. Pozalatwialy juz jakies komisje. Jak jej o tym powiedzialy to bardzo sie zdenerwowala. Prace mimo, ze na pol etatu ma bardzo dobra. Byly takie zdziwione, ze jak to ona nie chce! To taki przyklad ich wtacalstwa w zycie innych. To nie tak, ze zyje sobie w swiecie stara panna to taki bluszcz. Mozesz sobie tylko wyobrazic jak wtracaja sie do naszego malzenstwa i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No masz gorzej niż inni, ciężej, przykro mi. Ale nie dorabiaj do tego ideologii, żeby się lepiej poczuć :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty przed zajściem w ciążę nie wiedziałaś, że nie będziesz miała pomocy z znikąd? Nie wiedziałaś, że opieka nad małym dzieckiem to harówka? Dlaczego ktokolwiek miałby Cię żałować? Sama chciałaś zajść w ciążę, zaszłaś, urodziłaś dziecko. Masz dokładnie to czego sama chciałaś. Mogłaś być bezdzietna, niezależna i wypoczęta. Czy ktoś ci tego bronił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem wrecz zosia samosia i nienawidze wlasnie jak ktos mi sie wtraca jeszcze nieudolnie i ze zlym zamiarem np tesciowa tak jak opisalam. Radze sobie sama. Na tyle jestem zaradna. I to lubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po hu..ciągniecie faceta na zadek,po to by teraz jęczeć jak wam ciężko??? głupie idiotki,jak was swędzi to się podrapać i kubeł wody na te farbowane łby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Instynkt zagłuszający zdrowy rozsądek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wg.was oznaczą że chcąc zajść w ciążę nie myślałyście że nie będziecie mieć pomocy przy dziecku???? bo ja jakoś tego nie rozumiem:D .Chcecie zakładać rodziny więc chyba normą jest że małżeństwo to wyrzeczenia,ale też nie zabieranie innym swobody/wolności bo jesteście nieudacznice i nie dajecie rady z jednym maleństwem.Jakim trzeba być głąbem by nie potrafić ustawić sobie planu dnia tylko stękać że brak pomocy i jeszcze obciążać starszych rodziców że nie chcą się angażować,bo jeśli chcą to ich sprawa ale są tacy którzy tego nie lubią co nie oznacza że nie lubią waszych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te co rodzily przez cc to nie matki. Te co karmily butelka to nie matki. Te co mialy pomoc od babci to nie matki. Te co nie mialy zdrowe i bezproblemowe dzieci to nie matki. Boszszsze!!! Co za wredni ludzie w tej zasranej Polsce mieszkaja!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem, każdy ma inną sytuacje finansową, pomocową itp. To kogos wina, że ma mame do pomocy? widze, pojawiaja sie kolejne absurdy prawdziwej matki, ta co urodziła sn, ta co karmi piersią, i ta co SAMA wychowuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja nie mówię że te ci miały pomoc to nie matki. Ja nie mówię nawet ze są w czymś gorsze. Właśnie ze lepiej maja i sama tak chciałabym! Nie umiecie czytać ze zrozumieniem, przecież ja wam niczego nie umniejszam i mówię tylko ze nie wiecie jak to jest więc nie dziwie się ze się wysmiewacie z "niezaradnych" bo większość ludzi jest właśnie taka - nie rozumie czegoś wiec to wyśmiewa :/ o zaradnosci to ze mną może pogadać jedynie ta Pani która sama z mężem tylko wychowuje dzieci ale to też nie do końca bo ona ma charakter taki ze kręci jà takie życie 9 h dziennie z niemowlęciem i nie ma jak się wysikac czy zjeść bo on jęczy czy ciągnie za nogę. Ja mam tak dziecko, wymagające jak nie wiem i juz w szpitalu dał się poznać jego trudny charakterek. Bardzo lubię dzieci i chciałam być matką dlatego się zdecydowałam i nie rozumiem głupich pytań bo to chyba normalne że skoro się zdecydowałam to wiedziałam na co się pisze ale myślałam że dam radę ! Przeliczylam się. Co do braku pomocy to sorry ale moja matka mi zawsze mówiła ze bedxie przyjeżdżać raz w miesiącu a teraz się okazuje ze 5 h autobusem to dla niej taka męka ze jest u nas 2 razy do roku. My jeździmy po nocach do nich bo mały za dnia nie pojedzie ci w foteliku. Dzieją się dantejskie sceny. Uważam że źle odczytujecie moje intencje. Tym tematem chciałam pokazać nie ze jesteście jakieś gorsze te które macie pomoc !tylko ze nie wypowuadajcie się jak to ktoś niezaradny skoro same nie wiecie jsk wt byście zniosly takie coś. Dziecko kocham ale jestem też ambitna i po studiach i nie chce tylko życia w domu bez nikogo. Przecież z maluchem niemowlakiem nie porozmawiam jak z dorosłym i nie powiem co mnie boli. Ja po prostu jestem samotna a teraz jak jest brzydka pogoda to nawet na spacer nie wyjdę z nim i jeszcze bardziej siada psychika. W zlobku nie mamy serca zostawić dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:32 No o tym właśnie mówię. Mi nikt nie pomaga i jest mi ciężko ale jak patrze na swoją teściowa (identyko jak Twoja i tez rodzice za nią wszystko robili a jak umarli to ona mimo że miała lat 45 to była dzieckiem we mgle. Życia nie zna a z radami się pcha) to sobie myślę że lepiej chyba tak jak ja mam choć hest ciężko niż skończyć jak ona. A co się stało z mężem Twojej teściowej? A rąk w ogóle to nie wiem czy dobrze rozumiem ale Ty mnie do niej porównujesz?! No ja raczej taka nie jestem skoro nikt mi nie pomaga to nauczyłam się sama sobie radzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×