Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do mam 4 klasistow

Polecane posty

Gość gość
Nie narzekam na nauczycieli tylko na "system", materiał trzeba przerobić a tu wiecznie wolne, święta, ferie, wakacje itd. Najgorszym pomysłem było wysyłanie do szkoły 6- latków. Ja mam dosyć, niestety pracować musimy oboje a 4-klasistów mam "dwie sztuki", to i podwójny czas na pomoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
System nie jest idealny, ale to rodzice są odpowiedzialni za wychowanie i wdrożenie dzieci do życia. Nie System, nie szkoła, to są tylko pomoce. Straszne, że dzieci mają ferie czy święta? No pewnie niech siedzą non stop w szkole, niech nauczyciele wszystko zrobią za Was drodzy rodzice, bo Wy pracujecie! Ale mając dziecko trzeba znaleźć czas i siły na jego naukę i wychowanie, a nie tylko narzekać, jak nie na szkole to na nauczycieli to na system to na Bóg wie co. Chcecie aby dzieci mogły po szkole odpoczywać ale ferie już są be? To może niech w te wszystkie wolne których jest tak dużo regeneruje dziecko siły. I weekendy. A w tygodniu trzeba zakasać rękawy do roboty. A Wy rodzice przestańcie się zasłaniać pracą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z wypowiedzią powyżej nie ma miesiąca żeby nie było wycieczki teatrzyku tu dzień nauczyciela Dzień seniora itp... .dzieci zadowolone bo nie zdając sobie sprawy ze to wszystko i tak trzeba nadrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja też się wypowiem Mam syna w 4 klasie i dopiero teraz widzę jak ogromna jest przepaść pomiędzy klasami 1-3 a klasą 4. Syn uczył się dobrze, sam odrabiał lekcje. W momencie pójścia do 4 klasy wszystko się zawaliło. W zadaniach trzeba mu pomagać, tłumaczyć co z czego i dlaczego. Nauki jest bardzo dużo. W tygodniu tak jak piszecie 1 sprawdzian to minimum i do tego 2 kartkówki też minimum. Dla mnie szokiem jest to, że nawet z takich przedmiotów jak plastyka, technika i religia trzeba zakuwać. Za moich czasów czegoś takiego nie było. Przedmioty te były luźne. Na plastyce malowaliśmy, wyklejaliśmy a na technice były robienie na drutach, szycie, montowanie karmników do ptaków....w tej chwili (przynajmniej u nas w szkole) jest tak, że dzieci baaaardzo dużo piszą w zeszytach, uczą się z książek a na koniec lekcji zaczynają jakieś prace, które TRZEBA DOKOŃCZYĆ W DOMU!. Suma sumarum wychodzina to, że zrobić trzeba wszystko w domu bo ledwo co zaczną robić na lekcji, a już dzwoni dzwonek na przerwę. Nie podoba mi się również system oceniania prac. Mój syn wykonuje sam prace i dostaje ledwo 3 gdzie uważam, że robi to starannie ale wiadomo jak taki 10 latek - po swojemu. Dzieciaki, które dostają 5 czy 6 mają prace wykonane perfect przez rodziców. No sorry, ale nauczyciel widzi czy zrobiło to dziecko czy rodzic. Powinien reagować a nie temu co zrobi sam dać ledwo 3 a temu co zrobi za niego rodzic 5. Paranoja !!!!!!! Ja pracuję, mąż też. Mam jeszcze 2 latka w domu. Przez tydzień jest mega ciężko ogarnąć się z czymkolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do powyżej tak zawsze było pamiętam jak w szkole miałam zadane namalować drzewo i .....dostałam 3bo pani się nie spodobało a przecież idąc do parku lasu widzimy pełno drzew i każde inne wiec teraz jako osoba dorosła rozumiem ze pani próbowała dzieciom narzucić swoją wizję świata ......i tez mnie rozwalaja zadania typu zrobić różaniec, książkę itp....w drugiej klasie gdzie wiadomo ze robią to rodzice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy ja chodziłam do podstawówki to szczerze marzyłam o tym, żeby mieć tylko 1 sprawdzian w tygodniu i 2 kartkówki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdaaaaaaaaaaaa
00:08 jestem mamą takiego dziecka które pomimo tego że zna tabliczkę mnożenia to gdy go pytam to myśli i myśli aż mi nerwy puszczają .Za rok czwarta klasa i sama widzę i mu to mówię że musi pracować szybciej......jak grochem o ścianę .Masz na to jakiś sposób? xxxxxxxxxxxxxxxxx Niestety nie ma super sposobów na nauczenie się tabliczki mnożenia. Tak jak ktoś wyżej napisał trzeba powtarzać. Warto przepytywać dziecko wszędzie. W samochodzie, w kuchni, w drodze do sklepu. Niedługo. Kilka przykładów i koniec i tak np. 2 razy dziennie codziennie. W końcu powinno wejść do głowy. Na mnożenie przez 9 jest metoda na palcach. Wydaje mi się najłatwiejsza. Choć można i inaczej: 2x9=20-2 3x9=30-3 4x9=40-4 itd Choć nie każdy uczeń jest to w stanie zapamiętać. Drodzy rodzice wyobraźcie sobie, że podczas lekcji wezmę takiego ucznia wolno liczącego do rozwiązania jakiegoś przykładu do tablicy. Minie w ten sposób co najmniej 10 minut lekcji, a lekcja trwa tylko 45 minut. Wejście do klasy, rozpakowanie się, sprawdzenie obecności to na naukę zostaje jakieś 40 minut. Na lekcji czas mija błyskawicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie i uczniów jest minimum 20 i nie każdemu wejdzie do głowy bez zadań i powtarzania w domu. Niestety trzeba się uczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoje dziecko jest poprostu tępe, albo opóźnione umysłowo. Mój córka jest obecnie w 5 klasie, średnią z 4 klasy 5,4. System sprawdzianów i kartkówek podobny. Do tego uczy się dwa razy w tygodniu dodatkowo j. francuskiego i trenuje pływanie - jest w klasie sportowej. Program z 4 klasy jest dziecinnie prosty, jak wracamy z pracy po 16 lekcje już ma dawno odrobione. Córka chodzi do podstawówki z pierwszej piątki w rankingu pod względem wysokiego poziomu nauczania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo, ze klasa 4 jest już bardziej powazna niż poprzedni etap. trzeba się trochę wziąć za siebie. I wiadomo, ze więcej przedmiotów, to więcej sprawdzianów i więcej prac domowych. Moje dziecko większość odrabia w szkole http://atena.edu.pl/, do której chodzi. W domu trochę się uczy, ale generalnie ma dobre stopnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Program z 4 klasy jest dziecinnie prosty, jak wracamy z pracy po 16 lekcje już ma dawno odrobione x Gdzie odrabia te lekcje ?, w świetlicy czy w domu z babcią/ opiekunką/ starszym rodzeństwem ? Pisałam wcześniej, że córka wraca z nami do domu, to jest już 16:30 , czasami 17, trzy razy w tygodniu dodatkowo angielski i basen-jesteśmy dopiero o 18, mim podam obiad, nim go zje jest 19, to trochę późno dla 9- latki, która "jest na nogach" 12 godz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mamuśki tak szczerze ile z tej np.matematyki jest wam potrzebne w życiu codziennym .Nie twierdzę że dzieci mają się nie uczyć ale równie bez sensu Jest lecieć z materiałem gdy dzieci jeszcze go dobrze nie opanowały. Co do odrabiania lekcji na świetlicy to u nas to wygląda tak ze cześć dzieci gra na kompie inne grają w gry planszowe jest rumor straszny to jak tu odrabiać lekcje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zależy jakie kto życie prowadzi i gdzie pracuje. Wielu osobom prawie nic czego uczą w szkole nie jest potrzebne. Najlepiej większość wyrzucić z programu nauczania. Bo co właściwie jest w życiu potrzebne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoje dziecko jest poprostu tępe, albo opóźnione umysłowo. Mój córka jest obecnie w 5 klasie, średnią z 4 klasy 5,4. System sprawdzianów i kartkówek podobny. Do tego uczy się dwa razy w tygodniu dodatkowo j. francuskiego i trenuje pływanie - jest w klasie sportowej. Program z 4 klasy jest dziecinnie prosty, jak wracamy z pracy po 16 lekcje już ma dawno odrobione. Córka chodzi do podstawówki z pierwszej piątki w rankingu pod względem wysokiego poziomu nauczania. x tak...ale ty jesteś idealną mamuśką codziennie z dziećmi od rana na łąkach szukasz czystka i pokrzyw, aby zrobić z nich napar, który, przegryzając niepryskanym jarmużem, spożyjecie w celach długowieczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie pamiętam już za bardzo czego nas uczono w czwartej piątej klasie ale pamiętam ze miałam czas na zabawę na rysowanie które uwielbiałam .Dwa trzy razy w tyg.jechalismy pomoc chorej babci i jeszcze był czas żeby usiąść porozmawiać pożartowac itp....teraz gdy mam swoje dzieci non stop jestem na pełnych obrotach i ba nic nie starcza czasu..Wiecznie czuje taka presję ze jeszcze mam coś do zrobienia. Córka wraca ze szkoły przed 14 sta jemy obiad i do zadania kończymy ok 15:30-16 swej a o 17 stek różaniec ksiądz sobie życzy co najmniej 15 obecności wraca jest 18:30 kolacja kąpiel czasami jeszcze nauka ....kiedy czas dla rodzinny pogadać porozmawiać? Uważam ze materiału jest za dużo nasze dzieci potrafią z wszystkiego po trochu lepiej być dobrym w jednym dwóch kierunkach ale być taka brzytwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro tak mało z tej szkoły się przydaje to najlepiej zakończyć edukację na alfabecie i dodawaniu, bo już choćby mnożenie przysparza problemy sporej większości jak widać :/ po co więcej. Ludzie ogarnijcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas to samo. Bardzo dużo prac domowych. Praktycznie codziennie kartkówka jakieś zaliczenie lub pytanie dziecka (odpowiedź ustna). Do tego Praca klasowa min. raz w tygodniu lub duży sprawdzian. Nie wiem o co chodzi bo już nie wyrabiamy do tego jeszcze lektura. Na przyszły tydzień już ma zapowiedziane trzy prace klasowe. Chore to jest i faktyczne między nauczaniem wczesnoszkolnym a 4 klasą to przepaść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polska szkoła to porażka i to w głównej mierze przez nauczycieli, którzy robią to czego nie lubią. Nie mają pasji, żadnych zainteresowań, uczą klepania regułek... a właściwie niczego nie uczą tylko wymagają.... zadają multum prac domowych i zrzucają całą odpowiedzialność na rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam dzieci w wieku szkolnym ,ale skoro pisza ze kiedyś dzieci miały 23 lekcje obowiązkowe a teraz 32 tygodniowo np. w 7 klasie no to chyba cos w tym jest ? Do tego dzieci odrabiają zadania w domu i wychodzi na to ze pracują więcej niż dorośli. Nauka w zyciu jest bardzo wazna ,ale bez przesady .Do tego spora grupa dzieci do szkoły dojezdza co tez zajmują wieksza ilość czasu niż kiedyś gdy szkoła była na miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś też dzieci dojeżdżały do szkół. Nie w każdej wiosce były szkoły. Pytam kolejny raz jak sobie wyobrażacie zatem naukę i szkole? Jak optymalnie to pogodzić by się Wasze dzieci nie znaczyły a czegoś nauczyły skoro jednak sama lekcja nie starcza bo gdyby starczala to odrabianie zadania byłoby chwilą a do klasówek nie musiałyby się uczyć w domu. ale zaraz okaże się to wina nauczycieli i systemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przypomniała mi się zabawna, a jednocześnie porażająca sytuacja z życia. Poszłam kiedyś na solarium. Minuta kosztowała 80gr. Chciałam się położyć na 8 minut, a młoda dziewczyna obsługująca solarium zajrzała do notesu, aby zobaczyć ile mam zapłacić. W notesie miała rozpisane mnożenie przez 80gr. Bez notesu nie wiedziała ile to jest 8x8!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To są coraz częstsze sytuacje, gdyż ludzie, młodzi ludzie, bez kalkulatora nie potrafią liczyć ani wykonywać najprostszych zadań. Ale to jest właśnie wina tego, że "wszystko jest zbędne i niepotrzebne w szkole". Pisanie też odchodzi do lamusa, w końcu można coś wyklikać. A najlepiej jakimiś dziwnymi skrótami. Czytanie? Mozna wytłumaczyć brakiem czasu. Tyłu języków obcych w szkole i poza nią się dzieci i młodzież uczy orzez wiele lat, a znajomość choćby angielskiego leży i kwiczy. Ale to nauczyciele źle uczą :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam tego problemu. Moje dzieci chodziły do prywatnych szkół gdzie uwaga NIE BYLO PRAC DOMOWYCH. Cały meatrial był przerabiamy w szkole. W domu jedynie utrwalany, Ale nie przez glupowate pracę domowe w stylu narysuj coś tam, napisz wypracowanie, które i tak w sporej części robili rodzice za dzieci. Wszystko to dzieci przerabialy w szkole. Na prawdę każdemu polecam prywatna szkole jeżeli tylko go stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niech się uczą MATOŁY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje dziecko przez 4 lata przedszkola miało angielski ,idąc do pierwszej klasy nie potrafilo nic.....i tak było z cała grupa to gdzie lezy wina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś wina czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może wina dziecka lub rodziców? moja córka też ma w przedszkolu angielski i my w domu staramy się ją z językiem oswajaciq poprzez zabawę, piosenki, bajki i proste zwroty po angielsku i obiektywnie patrząc sporo już potrafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko ma 2 latka i chodzimy od października na angielski tak dla zabawy, aby moje dziecko miało kontakt z innymi dziećmi. Chodzimy też na rytmikę. Siedzę w domu z dzieckiem, więc oswajam je z ludźmi w ten sposób. I moje dziecko już czasem w domu śpiewa piosenkę z zajęć, mówi kilka pojedynczych słów. Nie zależy mi, aby w tym wieku wiele zapamiętało, ale widzę jak 3-letnie dzieci chodzące na te zajęcia wiele już potrafią, więc myślę, że to jest przesadnie napisane, że nikt z całej grupy przedszkolnej nic nie umie po angielsku. Poza tym nauka w tym wieku to zabawa. Uczenie najprostszych zwrotów, nazw zwierząt, kolorów, jakichś rzeczy, jakichś piosenek. I tak jak dziecko pójdzie do klasy 4 znów będzie miało z tego powtórkę, choć lepiej jakby już to umiało, to będzie tylko utrwalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w podstawówce musiałam bardzo wielu rzeczy się uczyć. Dużo katechetka od nas wymagała. Do Komunii było mnóstwo pytań, a teraz ledwie modlitwy dzieci są w stanie się nauczyć. Kiedyś musiałam umieć o wiele więcej modlitw niż obecne dzieci. Z plastyki też nieraz na lepszą ocenę albo na konkurs robiłam jakąś pracę w domu. Z techniki też karmnik robiłam z tatą w domu, szyłam. Bez przesady, że kiedyś tego nie było. Urodziłam się w latach osiemdziesiątych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dodatku kiedyś nie było tyle pomocy naukowych. Teraz dzieciaki piszą wypracowania na komputerach, o ile piszą, bo sporą część z nich pewnie robi zadania na zasadzie kopiuj wklej i stąd potem problemy w nauce. Bezmyślność i zero wysiłku. A co poniektórzy rodzice to jeszcze podsycają, bo biedne dzieci, nie mają czasu na siedzenie z nosem w ekranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×