Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do mam 4 klasistow

Polecane posty

Gość gość
Jedna Pani tu napisała, że nie było wcześniej prac domowych i nauki na zajęciach technicznych (kiedyś to się nazywało ZPT). Ja pamiętam co innego, pod koniec lat 80tych, czy może początek lat 90tych ja musiałam wkuwać przepisy ruchu drogowego, ktore nauczycielka kazała przepisywać do zeszytu(!) a także wszystkie oznaczenia na metkach ubrań (typu: symbol prania chemicznego, itd.). To wszystko trzeba było się nauczyć, bo z tego były sprawdziany. Oprócz tego robiło się na drutach, szlifowało rysiki czy robiło sałatki jarzynowe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do Pani, u której ksiądz "życzy" sobie bycia na min. 15 różańcach. Czy nie czuje się Pani niekomfortowo, gdy ktoś probuje rozliczać Panią z jej wiary ? Mam nadzieję, że chociaż "zaliczeń" Pani nie otrzymuje na różańcu. Ciekawa też jestem, czy Maria wysłuchuje modlitw ludzi, którzy przychodzą na różaniec, bo ksiądz sobie życzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie codziennie jak nie kartkówki to klasówki i tak ciągle, by to szlag trafił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość 2017.10.20 - to po wuj są nauczyciele jak nie umieją podczas lekcji nauczyć dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do osoby powyżej a rodzice do czego są? Do odesłania dzieci do szkoły i niech inni wszystko robią? Nauczyciele są do nauki do wyjaśnienia tematu ale nauczyć się dziecko musi samo. Nawet najlepszy nauczyciel za dziecko tego nie zrobi. A dzieci mają to do siebie że nie słuchają na lekcji. To się muszą uczyć w domu. A gdyby nie sprawdziany i zadania to część by nawet nie zajrzała do książki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem nauczycielem i mamą, potwierdzam że jest przepaść między 3 a 4 klasą, ale nie tyle w programie co w organizacji zajęć. Jedna pani nie zada na kolejny dzień tyle co 8 nauczycieli, materialu więcej. Radzę uczyć dziecko jak się uczyć, jak wyłapywać ważne treści, jak organizować czas. Sama pamiętam, że około 6 klasy odetchnelam a wcześniej musiałam córki pilnować, ale nie siedziałam nigdy godzinami z nią, bo widzę że tak bywa, niepotrzebnie. Warto dziecku pomóc w organizacji czasu, mobilizować, ale nie wyreczac. Mam uczniów, którzy z wyrzutem mówią mi, że mama nie spakowala albo mama to zadanie tak zrobiła. Trzeba dac dziecku przestrzeń, musi czuć odpowiedzialność za swoje prace domowe. A sprawdziany w naszym kraju są źle pojmowane, tak na prawdę każde pytanie, test jest sprawdzianem. Ja nie zapowiadam i nie nazywam, bo jak tylko wpiszę do dziennika mam maile od rodziców i prośby dzieci o przełożenie. Ja sprawdzam głównie czego nauczyłam, co muszę doskonalić, z czym jest problem. U nas pokutuje zasada zzz tzw 3z i ciągle z tym walczę żeby wiedza była trwałą, pożyteczną, dlatego testuję niepostrzeżenie i o dziwo bez stresu, napięcia dobrze dzieciom idzie. Duża klasowka na koniec działu jest zapowiadana, dzieci wiedzą, że jak słabo wypadnie to mamy dodatkowe zajęcia w piątki i poprawa w piątek po południu, więc się mobilizuja i piszą dobrze w terminie. Ważne żeby znaleźć sposób, zmotywować, u mnie w szkole nauczycielenauczyciel lubią dzieci a dzieci są ambitne i pracowite. Zachęcam do zmiany podejścia, danie dziecku przestrzeni o traktowanie testu inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo mądra wypowiedź. Zgadzam się w 109% z Panią powyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedna pani nie zada na kolejny dzień tyle co 8 nauczycieli, materialu więcej. xxxx To prawda, że jedna Pani więcej nie zada, ale dziecko w klasie czwartej nie ma ośmiu lekcji dziennie. Do tego często lekcje nie są z dnia na dzień. Technika, muzyka, plastyka jest jedna w tygodniu. Prawie codziennie jest wf. Jednego dnia są 2 języki polskie. Więc bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdzieś zniknęły mamusie tych uciśnionych 4klasistów. Może w końcu zauważyły, że wina leży po ich stronie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka pełnna goryczy
Jestem mamą 4 klasistki ,która przez 3 lata uczyła się wzorowo .Oczywiście trzeba było jej pomagać z niektórych przedmiotów np. z matmy bo jest słabsza ale to co jest teraz w 4 klasie to jest nieporozumienie.Dziecko przychodzi ze szkoły ,odrabia lekacje i nauka ..tak do 18-19 .Całe szczęście ,że ja nie pracuję to mam czas ,żeby jej pomoc. Nie radzi sobie sama z większością przedmiotów ,wiec ja pomagam .W przyszł.ym tygodniu są 3 sprawdziany , jedna praca klasowa i odpytywanie prawie z każdego przedmiotu. To co pani poda w zeszycie to szczątki informacji bo tak na prawdę wszystko rozpisane jest w książce i pani pyta zazwyczaj z książki (z jednej lekcji ok.4-5stron treści) ,z matmy zadania tekstowe ,nad którymi zastanawiają się dorośli-my ? . Wg mojej opinii nauczyciele nic nie uczą ,powiedzą na lekcji zarys czyli to co dzieci mają w zeszycie a i tak wymagają i odpytują z tego co jest w książce ..najlepiej ,żeby te biedne dzieci się na pamięć książek uczyły i to z każdego przedmiotu...Przepraszam bardzo 4 klasa to nie studia ,że dzieci mają sobie sami materiał opracowywać w domu .Wracając do tego ,że na przyszły tydzień same sprawdziany ,naczyciele mają w dupie czy jest święto ,że dużo ludzi wyjeżdza i nie ma czasu ..ale wymagania wielkie. Jak ma sprawdzić kartkówkę czy sprawdzian to tydzień albo i 2 ...bo jej się nie chce ale sprawdzian bez oporów potrafi zapowiedzieć za 2 dni.. . Nie nawidzę szkoły ,nauczycieli i na słowo szkoła RZYGAĆ MI SIĘ CHCE .Chodziłam do szkoły ale nie przypominam sobie ,żebym w 4 klasie miała co chwilę sprawdziany i jakieś niepotrzebne nikomu BETONY do nauczenia. Odkąd córka poszła do szkoły całe nasze życie skupia się wokół szkoły, co zadane, czy zdąży się nauczyć i czy jakaś jebnięta nauczycielka znowu czegoś sobie nie ubzdura z lekcji na lekcje...Ja w wieku córki miałam czas na odpoczynek ,w weekend relax a moje biedne dziecko uczy się całymi weekendami ,czasami nawet płacze tak ma dosyć tej szkoły bo nauczyciele uczą 1/5 a reszte zadają ,żeby rodzice siedzieli i tłumaczyli .Jeszcze debile niech placza o podwyżki za co do cholery?? za nic nie robienie?? .Szkoda gadać oby do jakiegoś wolnego bo inaczej można oszaleć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojojoj biedne dzieciaczki, nic tylko płakać nad ich losem... Serio? Nie przesadzacie trochę? Na zabawę czas był w klasach 1-3, ale 10 letnie dziecko, czwartoklasista, musi po prostu ogarnąć, że zaczyna się nauka. No przepraszam bardzo, kiedy ma się nauczyć obowiązku? Dopiero w liceum? Tragedią jest brak umiejętności czytania w 4 klasie, bo czytać płynnie powinno już dziecko kończące 1 klasę. Jestem z rocznika 1990. Kiedy w 1997 zaczynaliśmy szkołę, w mojej klasie większość już umiała czytać jako tako, sporo osób czytało już płynnie. A dlaczego? Może po prostu dlatego, że dzieci nie były tak rozpuszczone i było wiadomo, że od nauki literek jest zerówka (ew. rodzice lub babcia przed 1 klasą - tak było w moim przypadku, bo nie chodziłam do zerówki i płynnie czytałam już mając 5 lat)??? Czas przestać biadolić, drodzy rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy wasze dzieci mają w 4 klasie kartkowki z w-f?Wymiary boisk do wszystkich dyscyplin sportowych :koszykówka, siatkówka itp.Ile osób gra w drużynie ile trwa mecz itd.Chodzi mi o kartkowke w formie pisemnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Mają z wf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie mają kartkówek z w-f.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w szoku. Urodziłam się w 79. Uczyłam się sama, mama czasem pomogła. Bardzo dobra uczennica byłam. Miałam mnóstwo czasu na zabawę. Miałam w podstawówce taką Panią od historii, która tak ciekawie opowiadała historię, że często przeczytałam w domu jeszcze coś z biblioteki na ten temat. Nauczyciel z pasją. To samo geografia. Ciekawie i zabawnie (notabene ten nauczyciel dostał nagrodę dla najlepszego nauczyciela w tym roku!), i do dziś miło kojarzę ten przedmiot. Za to pani od matmy miała takie podejście: czytajcie regułkę, rozumiecie? Nie, nie rozumiecie! To czytajcie aż zrozumiecie! 1 no sorry ale jakie to tłumaczenie uczniom? Sami musieliśmy zakumać, więc nauczyciel był zbędny. Ale pracę domowe z ZPT? Kartkówki z wf-u? To paranoja jakaś. Dodam coś z liceum: miałam szóstkę na koniec z niemieckiego. Pojechałam do Niemiec i co się okazało? Że nic nie rozumiem, bo słówka uczone w polskiej szkole okazały się mało przydatne w życiu codziennym. To samo angielski. 5 na koniec szkoły. Wlk Brytanii nic w ząb nie to umiałam, tylko bełkot. I uczyłam się od nowa, bo tam był wówczas mój dom. W Niemczech uczyłam nastolatek ę matmy. Proste ułamki z polskiej trzeciej klasy miała w siódmej (okolice Kolonii). Typu jedna druga dodać jedna trzecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×