Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rzadkie kontakty z tesciami a święta

Polecane posty

Gość gość

Pytanie osób, które na codzień nie utrzymują kontaktów z tesciami z różnych powodów, a widuja się tylko np. na Świętach. Jak wtedy odnoście się do teściów? Czy rozmawiacie z nimi tylko formalnie czy normalnie jak gdyby nic? Zaprasza do dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Praktycznie wogle nie kontaktuje się na codzień z tesciami. Poprostu dwa różne światy z resztą ja ich nie lubię i myślę że ze wzajemnością. Nie jestem zwolennikiem podtrzymywania sztucznych relacji więc widujemy się na Świętach, i teraz pewnie na Wszystkich świętych. Takie spotkania też są dla mnie wymuszone bo porostu się bardzo na nich źle czuje, ale to minimum jestem w stanie znieść dla męża. Niestety wygląda to tak, że siedzę i praktycznie wogle się nie odzywam, jak mnie tesciowie zapytaj o coś grzecznie odpowiem. Niestety jest sztywno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam tylko z nimi kontakt jak przyjada (ja nie jezdze tam mam powody ale to nie wazne) ale tez slaby tylko dzien dobry co slychac i tyle a tak to tylko za corka lataja i matkuja. W swieta czasem sie widujemy. Jest sztywno. W te swieta sie na szczescie nie bedziemy widziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam sporadyczne kontakty z teściami i święta u nich to dla mnie męka. Byłam raz na BN, raz na Wielkanoc wygląda to tak, że zjeżdża się do nich cała rodzina- dziadkowie, rodzeństwo, kuzyni męża. Jest głośno, mnóstwo obcych ludzi, do tego straszny zwyczaj dawania prezentów... Co można kupić ludziom, których widzi się max 2x do roku... I dla mnie, i dla męża święta u jego rodziców to straszny stres. Z nami nikt praktycznie nie gada, zjeżdża się rodzinka i gadają o sprawach i ludziach, których w ogóle nie kojarzymy, a my się tylko uśmiechamy i kiwamy głowami, bo co mamy zrobić. Do tego mamy bardzo złe stosunki z teściem, to męka przebywać w domu osoby, która ewidentnie ma Cię gdzieś, tyle że teściowa bardzo nalega zawsze na święta "rodzinne", więc się męczymy dla niej, bo dobra kobita jest... wolałąbym wyjechać gdzieś i zaszyć się z dala od ludzi, których nic nie obchodzimy, a z którymi z nie wiadomo jakiego powodu trzeba zachowywać poprawne stosunki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym najchętniej nie chodziła na święta nigdzie. Dla mnie to czas stresu, nerwów, bólu brzucha (ze stresu), ganiania żeby wszystkich zadowolić, a potem i tak człowieka obgadają. Składanie życzeń, prezenty- koszmar. Czego można życzyć szwagierce, która przez 5 lat się nigdy pierwsza nie odezwie, ledwo "cześć" odburknie, a tu nagle mamy się kochać i łamać opłatkiem? No masakra jakaś. Teść udaje, że ja nie istnieję, z własnym synem nie utrzymuje kontaktów, i to samo- składać życzenia, robić prezent? Przecież to obcy człowiek, na własne życzenie. Święta powinny być dopełnieniem całorocznych stosunków- jak nie ma więzi, to święta to tylko męka, nie wiem po co ja się co roku przymuszam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chora jest ta tradycja że się widuje z rodziną na święta. Dla mnie wystarczy mi mąż i syn. Denerwuje mnie to że trzeba jechać do tesciow bo wypada jak zaprosza. Nie lubię z nimi na codzień to dlaczego na święta mam się z nimi męczyć? Ja też mam stres i bóle brzucha, wymioty jak mam się z nimi spotkać. Powinno być zakaz odwiedzin świątecznych żeby każdy mógł się cieszyć :p jeżeli chodzi o życzenia to ja nie dostaje od nich żadnych bo synkowi składają życzenia moim opłatkiem, niech synek ma jakieś życzenia ale powinnam wtedy trzymać jeden dla Niego a jeden dla mnie i mi dyktuja co mam im życzyć więc bardziej sztucznych życzeń w życiu nie widziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ech, nawet mi się nie chce myśleć o świętach. Człowiek jest dorosły, cały rok żyje osobno, nie ma na kogo liczyć, pies z kulawą nogą się nie zainteresuje czy żyję- a na Boże Narodzenie nagle zjazd, przymus spędzania czasu z ludźmi, którzy niby są rodziną, a tak naprawdę są obcy. Nie wiem w imię czego się "trzeba" męczyć. Co roku mam głupią nadzieję, że coś będzie inaczej, że może ten świąteczny czas wpłynie na niektórych, otworzy im oczy, że docenią czas z drugim człowiekiem, że zobaczą jakniewiele czasu spędza się z tymi, co powinni być bliscy, a jak szybko życie ucieka... Nic z tego. Mam ochotę w tym roku wyjechac w góry i olać to całe towarzystwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z poprzedniczkami... do świąt jeszcze 2 miesiące, a mnie już mrozi stres na samą myśl. RAz, że z teściami nie mamy wybitnych stosunków, kontakty rzadkie i chłodne, bardziej z grzeczności niż z potrzeby. Dwa, że stoimy finansowo duzo gorzej niz reszta rodziny, nie stac nas na wymyslne prezenty, ladne ubrania, porzadne kosmetyki, itd- idac do tesciow, gdzie zawsze jest zjazd rodzinny, i patrzac na te wszystkie wystrojone, wymalowane kobiety, pachnace dobrymi perfumami, opowiadajace o podrozach, wakacjach, hotelach, spa, itd, czuje sie jak gorsza siostra kopciuszka, bo kopciuszek mial chociaz buty skad pozyczyc... ide do tesciow i co ja moge, srednie wino kupic, bo na drogie mnie nie stac? zalozyc te sama bluzke co 3 lata z rzedu? No masakra... calkiem inne poziomy zycia... nie zazdroszcze im, ale czuje sie gorsza, bo co ja moge w tym towarzystwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyślcie że w niedalekiej przyszłości wy możecie być takimi treściami z którymi święta to będzie mekka, współczuję nastawienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To bez sensu co mówisz. Jeżeli ktoś jest dobry dla Ciebie to znaczy że fajne święta mogą być. A czasem jest tak że nie traktuja Cię z szacunkiem a tylko chłodem więc nie jest to fajne. To że ja mam tesciow jakich mam nie znaczy że ja będę traktować przyszła synowa czy zięcia w te n sposób. Atmosfera ma być przyjemna a nie sztuczna i sztywna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:23- nie ma takiego słowa jak "treściowie", a "Mekka" to nie w tej części świata. Otóż do Twojej wiadomości- to, że ja mam teścia, który własnego syna traktuje jak powietrze, nie potrafi mu życzeń na urodziny złożyć czy raz na pół roku choćby zapytać co słychać, za to sam wymaga hołdów (bo przecież łaskawie spłodził syna i na tym się skończył jego wysiłek), to nie znaczy że ja tak będę traktować swoje dzieci i ich małżonków... wręcz przeciwnie, wiem jak sama nie lubię być traktowana, więc postaram się tego uniknąć w przyszłości, bo mam jakąś szczątkową inteligencję i empatię... Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe, staram się o tym pamiętać;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale wy głupie jesteście, teściowie to rodzice męża, czy waszych rodziców tez olejecie? Mam nadzieje, ze trafia wam się synowe albo zięciowie, którzy będą o was myśleć to samo co wy o swoich teściach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama jesteś glupia- jak teściowie źle traktują swoje dziecko i jego małżonka/żonę, to co, mamy udawać że deszcz pada jak ktoś na nas pluje? Poświęcać się z szacunku do starszych, jak sami tego szacunku nie dostajemy? Zastanów się co piszesz. I tak, jeśli moi rodzice traktowaliby mnie tak, jak rodzice mojego męża traktują jego, to owszem- olałąbym i zerwała kontakty. Uwazam, że mój mąż i tak jest za dobry patrząc jak był i jest traktowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na stare lata nie będzie chciało mi się świat urządzać dla tyłu gości i być obowiązkiem świątecznym dla dzieci. Odwiedziny mają być przyjemnością,a nie obowiązkiem. Mnie wkurza jak nagle wszyscy dzwonią i pytają o święta. I koniecznie masz być na wigilii,U każdego,w tym samym czasie,bo bedzie foch i argumenty z d**y jak to sie kocha jak się opłatkiem nie można podzielić. Żadne kompromisy,nic. Ja ze swoimi rodzicami nie mam problemów,spędzam święta jak chce. A z tesciami masakra,jakby byli najważniejsi na świecie. Nie możesz nigdzie jechać,żyć po swojemu,tylko pod ich dyktando. Masz się słuchać i stulic mordę,bo będzie obraża. Od kilku lat nie jeździmy na święta do nich. W ciągu roku kilka razy na kawę i tylko się w*******z,bo czemu tak,a nie inaczej,czemu to,a nie tamto. Do miich rodziców tez rzadko jeździmy Ale tam nie ma takiego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:32- po pierwsze, nie życz drugiemu co Tobie niemiłe. Po drugie- poczytaj wątek ze zrozumieniem, bo z tym u ciebie najwidoczniej kiepsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele osób nie lubi świąt u teściów, też do nich należę. Najchętniej bym wyjechała, żeby nie musieć iść. Szczerze zastanawiam się, czy nie skłąmać w tym roku, że jedziemy do jakiejś dalszej rodziny, wujków czy coś, bo brzuch mnie boli na samą myśl o pójsciu do teściów (mój mąż podziela moje zdanie jakby co, też nie czuje się dobrze u swoich rodziców).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jesteście zakłamane i fałszywe i po co,i w jakim celu zmuszacie się i psujecie sobie święta,żeby pobyć z nielubianymi i obcymi teściami!Nie jadę i robię święta w swoim domu!Trochę asertywności!!! Święta są rzadko,więc zaplanuj sobie wszystko ze swoimi bliskimi i zorganizuj.Myślę,ze teściowie też robią i zapraszają tak "na siłę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja w ogole nie chodze do tesciow i mam wreszcie swiety spokoj :) zycie jest za krótkie żeby się poswiecac dla kogos kto ma człowieka w d***e. A co do moich dzieci to jeśli kiedykolwiek w przyszłości miałabym si zachowywać tak jak rodzina meza względem nas to jak najbardziej powinni nas olac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ludzie nic na siłę Jak się kogoś nie lubi to się go olewa :) życie to kwestia wyborów DOROŚLI jesteście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja odwiedze babcie i siostre z dziecmi. maz jak chce to niech idzie do matki ja z nia nie utrzymuje kontaktow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaaasne, bo to takie proste nie iść do teściów. Odmowa równa się obrazie i fochowi plus gadaniu, że to nasza wina że nierodzinni jesteśmy, itd. U mnie jest taka chora sytuacja, że teściowa przyzwyczaiłą się przez lata do zachwań teścia, zawsze ma dla niego wytłumaczenie, i praktycznie nie zwraca na to uwagi, natomiast chce żebyśmy my byli mimo wszystko na święta. Skoro jej na tym zależy, to ciężko odmawiać, ona jest w porządku, ale nie zmienia to faktu, że idąc do nich mam bóle brzucha z nerwów przez teścia właśnie. JA też nie mogę nic im powiedzieć, bo jestem obca, powinien zrobić to mój mąż, ale on niestety na tyle nie dorósł, żeby powiedzieć "mamo, doceniamy twoje wysiłki i chęci, ale ojciec ewidentnie ma nas gdzieś, więc nie będziemy mu zakłócać swiątecznego spokoju". Niestety on ciągle nie chce ostro stawiać na swoim, żeby nie pogłębiać i tak istniejącego podziału w rodzinie- i na tym cierpię ja. Możesz sobie myśleć, że jestem fałszywa- jest to dalekie od prawdy, po porstu czowiek stara sięłatać rozpadającą się materię z szacunku do teściowej, która jeszcze jakoś to spina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też mam dość. I wiecie co? Od tego roku rezygnuję z przymusowych, świątecznych wizyt u teściów. Ta decyzja poparta jest wieloma powodami, 7-letnim obrazem naszych stosunków, tym, kim dla nich jestem. W zeszłym roku byłam, cała ferajna, córki, synowie, ich rodziny. Gdyby nie oni, zmylibyśmy się po godzinie. Całe 3 godziny teściowie słowem się do nas nie odezwali. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać, warto nadmienić, że widuję ich wyłącznie w święta. Gdy chcemy pojechać już do domu, teściowa lament, żeby zostać, po co do domu, posiedzimy razem. Rozumiecie? 3 godziny języka w buzi do nas nie ma, ale jesteśmy jej potrzebni jako dopełnienie obrazu pełnej, świątecznej rodziny! W tym roku się zdziwi, mam dość. Dojrzewałam do tego z każdym rokiem, mąż wie i akceptuje moją decyzję, pojedzie sam, a ja nie będę się pchała do ludzi, dla których stanowię ozdóbkę świąteczną, a w pozostałe dni roku możemy z mężem nie istnieć. I nie boję się fochów, bo i tak mnie nigdy nie akceptowali, nigdy nie byłam wystarczająco dobra, a jestem już za stara, by komuś udowadniać, ile jestem warta. Po tylu latach ten, kto miałby mnie zaakceptować, zdążyłby to zrobić. A teściowa jedynie krytyka, pouczanie, traktowanie protekcjonalnie, brak szacunku na każdym, polu. Poco mi takie osoby w życiu? Wrrr:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na ostatnich świętach dałam radę wysiedzieć 2,5 godziny, a czułam się tak przeorana i wyczerpana, jakbym po 8 godzinach z roboty wyszła w kopalni. Przez całe 2.5 godziny padło w naszą stronę jedno zdanie od jednej ciotki, reszta nic. Na nasze próby nawiązania rozmowy-"Tak, yhy, fajnie" i temat się rwał, za to o swoich wewnętrznych sprawach gadali chętnie i długo (my nie jesteśmy w tym wewnętrznym kręgu, więc nawet nie wiedzieliśmy o czym mowa). Ojciec mojego męża słowem nie odezwał się do syna, jak zostali sami przy stole to odwrócił się do okna i udawał, że go głowa boli, do momentu jak podeszłą siostra męża "O, cześc kochanie, co tam powiesz" (mieszkają po sąsiedzku, widzą sie na co dzień, a syna raz na parę miesięcy).No rzygać się chce. I oczywiście jak wychodzimy- ojej, już idziecie, co tak szybko, nie chcecie dłużej posiedziiec? Nie kur**, dzięki, żebyście mogli dłuzej nas poignorować i pokazać jak obcy jesteśmy? W tym roku siedzimy sami w mieszkaniu u siebie, i niech sobie myślą/gadają co chcą, mam to głęboko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:05 pojedzie sam? Będzie spędzał święta z rodzicami zamiast z Tobą? A Ty co, sama będziesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja lubię świeta. Zawsze to okazja, żeby się spotkać z ludźmi , których się na co dzień nie widuje i pracować nad polepszeniem relacji. Zawsze warto próbować a atmosfera świat jest dobrym momentem ku temu. Raz w roku można schować dumę do kieszeni, zacisnąć zęby i spróbować choć trochę tę teściową polubić :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje najlepsze swieta byly jak mieszkalismy z dala od wszystkich, na innym kontynencie. Chwila rozmowy na skype i spokój- a czasem i od tego się dało wykręcić, jak wigilia pracująca do późna. Nie tzrba bylo lamac sie oplatkiem, skladac zyczen ludziom ktorzy maja nas gdzies, a sa rodzina tylko z nazwy, siedziec godzinami przy stole i meczyc rozmowa, jak na co dzien nie ma w ogole wspolnych tematow. Szybkie zbiorcze "czesc, u nas ok, wszystkiego najlepszego dla was" i wieczor spokojny... bez ganiania, stresow, prezentow, nerwow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic tylko wam i waszym rodzinom współczuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest tak, że mąż lepiej czuje się w mojej rodzinie niż w swojej. Jego rodzice nigdy nie mieli dla niego czasu, dawali mu odczuć jak to im przeszkadza w życiu, generalnie był wychowywany na zimno, w nerwach, biciu, krzykach, nieraz chodził głodny czy w podartych spodniach, i jeszcze się darli że ma być wdzięczny że ma co jeść i że w ogóle go utrzymuja (teraz oczywiście skleroza na starość, przecież zawsze go kochali i w ogóle było cudownie...) Zwiał z domu jak tylko osiągnął pełnoletniość, cudem ukończył szkołę imając się dorywczych prac. Pies z kulawą łąpą się nie zainteresował, czy ma co jeść, gdzie mieszka, czy nie wylądował pod mostem. Po latach rodzinka się odezwała, że jak to tak kontaktów nie utrzymywać, odnowili te kontakty, i teraz wymagają nie wiadomo jakich hołdów, bo przecież są rodzicami, syn powinien o nich zabiegać, pomagać im, itd. Niepójście na święta równa się foch, najlżejsze napomknienie że stosunki nie są takie jak powinny być równa się foch, cięższe argumenty są puszczane mimo uszu. Całą wina oczywiście wg nich jest na moim mężu, bo to on nierodzinny jest, trzyma dystans, śmiał się wyprowadzić i odciąć od toksyków, itd.Tak, zgadzam się, tylko współczuć takiej rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie największym stresem są prezenty i życzenia. Gdyby nie to, byłoby fajnie. A tak, to ileż razy można powtarzać "wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia" wszystkim po kolei, czy kupować prezenty nie mając pojęcia o czyimś guście/potrzebach, i samemu dostawać niepotrzebne rzeczy? Naprawdę, nie można złożyć zbiorczych życzeń przy stole wszystkim, a zamiast kupowania tony nietrafionych rzeczy postawić puszkę przy wejściu, niech każdy wrzuci na jakiś cel ile uważa, na schronisko dla zwierząt, hospicjum, siepomaga, czy coś w tym stylu? Szczerze mnie odrzuca, jak np ze szwagierką w ogóle nie rozmawiam (nie jesteśmy pokłócone, po prostu jesteśmy zupełnie sobie obojętne, zero wspólnego języka), i nagle raz do roku widzimy się u teściów, mamy sobie wręczać upominki i składać życzenia. Byłoby dużo łatwiej bez takich sztuczności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja już od lat spędzam święta z całą swoją rodziną na Mazurach, w ponad 100 letnim domu teściów. I zawsze jestem zadowolona. Moje 2 szwagierki miłe, uczynne. Zawsze zabieram ze sobą moją mamę jestem jedyna w Polsce, rodzeństwo w Kanadzie A święta u teściów, na luzie, spokojne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×