Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rzadkie kontakty z tesciami a święta

Polecane posty

Gość gość
Do teściów nie jedziemy bo odkąd smrodzą nam w zyciu powiedzieliśmy"Nie" maz w stu procentach popiera moje zdanie. Teraz nawet jak jad bym chciała to by nie pojechał. Święta z mojej strony bardzo lubi. Spędzamy wigilie u cioci ktos dla naszej córki przebiera sie za Mikołaja jest b was bardzo fajnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:05 pojedzie sam? Będzie spędzał święta z rodzicami zamiast z Tobą? A Ty co, sama będziesz? Tak,pojedzie sam, bo ja go od rodziny nie będę odciągać, posiedzi trochę i wróci, to nic strasznego 3 godziny oddzielnie w święta spędzić, idę o zakład, że dłużej nie wytrzyma, rodzice nim też się nie interesują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślałem że tylko moi teściowie są tacy. Prze cały rok nie odbywają się, ma świętych praktycznie nie rozmawiam że sobą, a jak zbieramy się do wyjścia to,, tak szybko? Gdzie usiedli wam spieszy,, boshe żenada. Jak pomyślę sobie ze mam przy jednym stole z tesciem siedzieć to mam terepawke. Niestety dla męża jestem w stanie wysiedzieć z tymi ludźmi max 3h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi teściowie mają dwoje dzieci. Jedno ciągle mieszka z nimi, mimo prawie 30 na karku. Niestety idąc tam ma się wrażenie, że doskonale żyją sobie w trójkę i właściwie to im tam przeszkadzamy. Teść i brat męża właściwie się nie odzywają do nas, ledwo raczą się przywitać. Teściowa biega z herbatkami, ciastkami, stara się być miła, ale tamta dwójka całkowicie humor odbiera człowiekowi. Ile można prowadzić konwersację na zasadzie "Co słychac?" "Ok", "Wszystkow porzadku?" "Mhm", itd. Dlatego też wizyty tam są męczącym obowiązkiem-tylko teściowej szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podbijam temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja do teściów nigdy nie jeżdżę i nie jeździłam. Uznali mnie za niegodną ich syna, bo z rodziny robotniczej jestem, a nie dziecko chirurga i prawniczki :D Mąż czasem sam wpadnie, ale to już po długim molestowaniu telefonem przez matkę. Dzieci naszych nie widzieli ani razu. Na święta mamy w ogóle spokój, bo moi rodzice wyemigrowali na stare lata do Norwegii, do mojego brata, przyjeżdżają do Polski tylko w wakacje, pobyć z wnukami. I tyle starczy. Święta to mąż, dzieci i ja, i święty spokój!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:47 rodzice przyjeżdzają raz w roku do Twego brata pobyć z dziećmi, a do Ciebje i Twoich dzieci juz nie? Do wszystkich udzielających sie w wątku: LUDZIE przestańcie marnować ten wyjątkowy czas Świat na jeżdżenie do ludzi, którzy maja was w doopie!! Róbcie Święta u siebie w domu dla siebie, męża i swoich dzieci!! Tak, żeby wasze dzieciaki pózniej wspominały z przyjemnością czas świat!!! To magiczny czas i współczuje wam szczerze. Ja nie miałam fajnego dzieciństwa, ale moja dorosła juz córka, dzięki temu co jej stworzyliśmy - uwielbia czas świat!! Życzę Wam, abyście cieszyły sie wraz ze swoimi dziećmi z tego magicznego czasu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:03 Czytaj ze zrozumieniem Moi rodzice MIESZKAJĄ Z MOIM BRATEM w Norwegii, domek dwupiętrowy, oni na parterze, brat z rodziną na piętrze, osobne wejścia, osobne gospodarstwa domowe prowadzą. I przyjeżdżają w wakacje do MOICH dzieci, bo syna brata mają przez resztę roku pod ręką. Ludzie to jednak są ślepi,nie przeczytał dobrze i się podnieca :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aż mi źle na samą myśl. Nie lubię jak jest okazja żeby ich widzieć. Nawet się boję Mikołaja. Jakoś za bardzo się stresuję jak mam ich widzieć. Za dużo złości w nich jest :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykre, że życie zmusza do dokonania takich a nie innych wyborów. Po 7 latach małżeństwa dochodzę do wniosku, że nie znajdę wspólnego języka z teściami, chyba, że zrezygnowałabym z samej siebie na rzecz spełniania ich oczekiwań i wymagań. Przykre, że dorośli ludzie, zwłaszcza teściowa, nie potrafią zaakceptować dorosłości swojego potomstwa. Przykre, że przez 7 lat nigdy nie byłam wystarczająco dobra. I przykre, że przez te wszystkie lata plus okres narzeczeństwa, teściowa nie zadała sobie trudu, żeby mnie poznać i przynajmniej próbować zaakceptować. Ona jednak woli skupiać się na próbach zmieniania mnie, na pouczaniu, krytykowaniu. Dlatego ostatni raz widziałyśmy się przelotem, kilka miesięcy temu, mimo, że nie mieszkamy od siebie daleko. Po prostu nie mam już sił, nie bawi mnie już słuchanie czegoś,co psuje mi psyche na kilka dobrych dni. Gdy stanowczo( w końcu) protestuję i stawiam granice, widzę niezrozumienie, obrazę. Wszystko źle, żyję nie tak, mówię nie to co trzeba... Święta? W tym roku już beze mnie. Nie czuję się dobrze w jej domu, jestem oceniana, nie mogę być sobą, bo od razu jestem gaszona, jak powiem coś, co się kłóci z tym, co ona myśli, czuję, że tam mnie nikt nie lubi, nie akceptuje, więc po co mam jechać? Puste krzesło niech będzie obnażeniem tego, jak żyjemy na co dzień. Dorosłam już do tego, by zadbać o swój komfort psychiczny, a udawanie na siłę już mnie mierzi. Macie może podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:30 ostatnie zdania napisane rewelacyjnie ! Do takiej decyzja trzeba dojrzeć i ja chyba w tym roku też nie przyjdę na Święta do teściów. Szkoda mi czasu i sztucznego udawania że się lubimy jak na codzień nie mamy kontaktu żadnego że sobą. Wiem że mężowi będzie przykro, ale nie mogę udawać że jesteśmy kochająca się,, rodzina,,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja wam zazdroszczę dziewczyny. Macie mężów którzy stoją za wami murem i unikają spędzania czasu z rodzicami jednymi i drugimi. Ja nie mam dobrych stosunków z moją rodziną, marzy mi się święty spokój w święta, ale mój narzeczony jest tak zżyty ze swoimi rodzicami (mimo krzywd z dzieciństwa), że wolałby pokłócić się ze mną albo nawet i rozstać niż stanąć przeciwko swojej rodzinie, albo chociaż ograniczyć z nimi kontakt do minimum. Eh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 20:05,nie załamuj się, może jeszcze nic straconego w postawie męża. Mój też musiał dojrzeć do tego, że skoro się ożenił, to nasze dobro jest najważniejsze, a rodzice muszą pewne rzeczy zrozumieć. Zajęło mu to lata, aczkolwiek nie jestem jeszcze całkiem pewna, że wszystko widzi i rozumie, tak jak ja. Mężczyźni ogólnie są mocno podatni na manipulację ,zwłaszcza swoich matek. Ile razy już było tak, że teściowa robiła niby-smutną minę, a mąż już miękł i stawał po jej stronie, bo przecież taaaka pokrzywdzona. A jak ja na początku małżeństwa wracałam od nich z płaczem, to jakoś nie potrafił zareagować jak na męża przystało. Pozwalał mnie krytykować, oceniać, teściowa wychodziła z założenia, że może mi powiedzieć ABSOLUTNIE wszystko...a on nic. Było, minęło, ale mam do niego żal, mimo upływu lat. I on o tym wie. Teraz twierdzi, że rozumie, że sam widzi, że rodzice mnie nie akceptują, że ewidentnie nam nie po drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój to samo tylko po kilku tygodniach znowu chce przyciągnąć mnie i dziecko do nich. Zmęczona tym jestem już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 19:13- świetnie napisane. ja też czuję się w domu teściów oceniana, nieakceptowana, muszę uważać co mówię- i to dosłownie na każde słowo, jaką mam minę, nie mogę po prostu być zmęczona, źle się czuć, itd, bo zaraz jest że mam fochy o nie wiadomo co, nawet jeśli mówię, że po nocnej zmianie same mi się oczy zamykają... Dlaczego tam chodzę? Raz, że mąż ma rewelacyjnych dziadków w podeszłym wieku, dla których każde święta mogą być ostatnie, a bardzo im zależy żeby rodzina była w całości... dwa, że mąż nie chce zaostrzać i tak napiętej sytuacji i póki co zwleka z ostrzejszymi rozmowami w nadziei, że te stosunki z czasem się ułożą lepiej. Dziadkowie nie mieszkają z teściami, będą goścmi tak jak my, jakby nie oni to dawno bym trzasnęła drzwiami i powiedziała co myślę o reszcie i ich traktowaniu mnie przez ostatnie 10 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja już się denerwuje jak pomyślę o Świętach. Chciałam w tym roku nie iść na WIgilię, ale mężowi zależy żebym z nim poszła. Niestety ledwie toleruje teściów, nie mam wogle z nimi kontaktu nawet telefonicznego, nie nadajemy na tych samych falach. Pozostałe dwie synowe całkowicie ucięły kontakty z teściami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w ogóle cały ten okres przedświąteczny jest stresowy, nawet jakiś czas na spokój biorę nervomix control, ziołowy ale mnie dobrze uspokaja i nie stresuję się tak. Za teściami nie przepadam, dobrze, że w tym roku święta u nas a nie u nich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widujemy sie z tesciami tylko w swieta i ewentualne urodziny. Sa obcy. Tesc pozjadal wszystkie rozumy i jest sklocony chyba z calym swiatem. Poza tym jemu wystarczy 0,5l do towarzystwa. Wielkie panstwo stwarzajace pozory, a tak na prawde 2 nieszczesliwych ludzi na wlasne zyczenie. Przychodze, rozsiadam sie, podsuwaja mi wszystko pod nos. Jest dretwo, ale w swieta odpoczywam na maksa. :) Kilka lat wstecz pomagalam tesciowej w kuchni, ale jak corka ma wyrabane na wlasna matke i siedzi non stop na tylku to co sie bede... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie zawsze bawi ze to zawsze rodzice meza to ci zli tesciowie ale rodzice zony sa zawsze super. Zona zapewnia tez ze maz woli jej rodzicow od swoich. Czy zatem kazde malzenstwo majace syna w przyszlosci bedzie tymi okropnymi tesciami? Czy wy kobiety nienawidzace rodzicow swojego meza bedziecie nienawidzic swojej synowej? Czemu faceci tak nie nadaja na rodzicow swojej.zony ale zony uwielbiaja nadawac na rodzicow swoich mezow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj, uwierz mi, moja mama dała nam popalić, teściowie też. Gdyby nie mój tato i teściowa, z żadną ze stron nie utrzymywalibyśmy kontaktów. Co do świąt, to staramy się je spędzać raz z jedną, raz z drugą stroną, ale o ile moja mama przyznała się i przeprosiła za złe traktowanie nas, a teraz bardzo się stara, żeby było dobrze, tak teść uważa, że całe zło to my, on sam nic nigdy nie zrobił, a poza tym jest ojcem, więc z automatu należy mu się szacunek,nieważne jak traktował syna i mnie. Tak więc łatwiej jest nam utrzymywać kontakty z tą stroną rodziny, gdzie jest jakiś szacunek i chęć porozumienia, niż z tą gdzie nie ma. A obie swego czasu dały nam w kość, więc wiesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się powoli przestaję przejmować świętami. Pewnie na wielkanoc pójdziemy na dwie godzinki, zjemy obiad, wypijemy kawę, i uciekniemy do siebie. Jakoś przeżyję. Z mojej strony to jest czysta dyplomacja, czasem po prostu trzeba zrobić coś na co się nie ma ochoty, żeby nie pogarszać tego co jest. Dużo większym stresem jest Boże Narodzenie, bo to i opłatek, i życzenia, i prezenty. Wielkanoc jest łatwiejsza do przełknięcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny jak u Was przed świętami atmosfera? Ja już denerwuje się przed wizytą u teściów z którymi na codzień nie utrzymuje kontaktów. Miałam w tym roku nie jechać, ale moja kochana teściowa jakby przewidziała, zaprosiła moich rodziców na obiad i niestety jestem zmuszona jechać. Niedobrze mi jest jak tam mam siedzieć , słuchać wywodów teścia, narzekania na życie, i udawania jak to się lubimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos sie pyta i dziwi jak to jest, ze kobieta narzeka zawsze na tesciow a o swoich rodzicach pisze, ze nawet ich mezowie wola bardziej ich od swoich rodzicow. Bo niestety w wiekszosci przypadkow jest taka glupia mentalnosc, ze zwlaszcza matki maja tzw "kult syna" ktory jest nastepstwem "kultu mezczyzny". Zauwazcie, ze to kobiety w zwiazkach zawsze bardziej sie staraja, przejmuja wiecej obowiazkow, skacza kolo mezow, jakos w wiekszosci mezowie tak sie nie przejmuja ze nie potrafia gotowac czy prasowac, im nie przyjdzie do glowy zeby sobie uprasowac a co dopiero zonie uprasowac. Zas zonka gotuje, prasuje nie tylko sobie i dzieciom ale czesto mezowi. Tak sie przyzwyczajaja, ze przy synach jest to samo. No i nawet jak jest dorosly, to one zdzierzyc nie moga, ze np synowa i jej syn wypracowali sobie nodel partnerkski."no jak to? Moj ukochany synek ma gotowac? Ma prac? Ma myc okna?". Matki.synow chcialyby aby oni byli tak samo nianczeni przez swoje zony jak wczesniej przez matki. No i trzeba pouczyc, poradzic, zadecydowac, skrytykowac. Stad zawsze jest konflikt na linii synowa tesciowa, i czesto jeszcze na linii syn-matka jesli mowa o normalnym mężczyźnie który chce sie wyzwolic spod maminej spodnicy. A matka vs corka to co innego, bo corka to kobieta, czyli istota ktora poradzi sobie w zyciu, albo ma niesc taki sam krzyz jak matka, albo jak jest cwana to wychowa sobie pantofla, tesciowa ziecia az tak.zalowac nie bedzie, bo to nie syn a obcy facet w sumie. Stad mniej konfliktów na linii corka i ziec -tesciowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice już niestety nie żyją,a do teściów nie wiem czy pojedziemy,widuje ich może raz góra 2 razy w miesiącu oczywiście z dziwnego poczucia obowiązku,ostatnio teściowa zapraszała żebyśmy przyjechali na obiad itd ale maz nie chce mówi ze ewentualnie popołudniu pojedziemy.Tez nie czuje się u nich komfortowo,jakoś tak sztucznie jest.Tesc jak zwykle bedzie miał pierwsze słowo nikt niech nie wazy mu się przerwać ich wszystko wiedzaca córka (szwagierka) tez pewnie bedzie na sama myśl teraz aż mnie ścisnęło w żołądku.Tesciowa pewnie bedzie wydzwaniać żebyśmy przyjechali bo przecież co sąsiedzi powiedzą jak naszego auta nie będą widzieć pod domem,ze synek na swieta nie przyjechał ?? A po wizycie u nich jak wracam do domu to kłócę się sama ze sobą chyba jeszcze przez 2 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tylko matki tak chcą dla syna ale ojcowie też. Kiedyś w rozmowie wyskoczyło to że obudziłam męża o 10 w niedzielę i usłyszałam "no tak i później biedny idzie do pracy zarobić i jest umeczony przez cały tydzień" dodam że wtedy miałam niemowlaka i ani razu mąż nie wstał do niego ani w nocy ani rano ani nic. Sama wszystko robilam przy synku I do dziś rąk jest. Ale biedaczek spał do 10 i będzie nie wyspany przeze mnie. Rodzice traktują mnie i męża rąk samo, nie wtracaja się I nie obrażają teściowie traktują męża jakby był księciem I mnie jakbym była niania/inkubatorem/sprzątaczka. Tu jest różnica. Ostatnio denerwowalo mnie zachowanie teściowej więc na świętach nas nie będzie bo już powiedziałam że to co robi jest niedopuszczalne więc jedzie tylko mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam normalne,tzw poprawne stosunki z teściową, dosc serdeczne ze szwagierkami i ich rodzinami. To samo z moja rodzina typu matka i rodzenstwo ze swoimi rodzinami, dlatego swieta sa dla mnie czyms fajnym, bez spin, klotni itp. Wspolczuje wam meczyc sie w tak wazne dni w roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×