Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Najbardziej chamskie teksty waszych rodzicow z czasów dziecinstwa

Polecane posty

Gość gość
19.17 bredzisz. Ja pisałam tu o mojej historii. Nie dąże do "sukcesów" i nie pracuje w korpo. Nie jestem też socjopatką. Zdziwisz się. Jestem nauczycielem i zarazem ciepłym, wrażliwym człowiekiem mimo tego co przeszłam, mimo wieloletniego poniewierania. Najważniejsze wartości dla mnie to mój mąż, dziecko, szczęśliwy dom i zdrowie, nie pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:26 Jasne, ze nie kazdy dzieciak ktorym poniewierano wyrosnie na socjopate. Ale powiedz tak szczerze... czy wszystko w sferze emocjonalnej i w kontaktach miedzy ludzkich jest Toba ok? Moze widzisz jednak u siebie jakies deficyty ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie tata nazywał i wołał do mnie :kożkodan, kałdun, krokodyl. Wmówił mi, że mam "wielki łeb". Jąkałam się do 5 roku życia. Pamiętam swoje pierwsze zdanie bez zająknięcia. Po tym zdaniu mówię już normalnie do dnia dzisiejszego, bez jąkania. Bóg się nade mną zlitował, bo obdarzył mnie niesamowitym darem, uczyłam się najlepiej w klasie. Byłam bystrym dzieckiem i nauka na szczęście wchodziła mi łatwo. Również okazało się, że jestem sportowo uzdolniona i w szkole osiągałam sukcesy. Tak przeżyłam całą podstawówkę w domu alkoholika, gdzie nie spałam nieraz po nocach, byłam bita regularnie za nic. Alkoholik mnie prał ale był dumny i się chwalił przed całą rodziną moimi osiągnięciami, że tak dobrze mnie wychowuje. Szkołę kończyłam z wyróżnieniem, zresztą jak wszystkie klasy. Dostawałam nagrody i w nauce i sporcie. Szkołę średnią również w podobnej atmosferze. Na studia nie miałam szans iść, pomimo najlepszych osiągniętych wyników w szkole. Studia skończyłam za własne pieniądze dużo później. Byłam pełnoletnia i nikt już mną się nie interesował, a ojciec nie opłacałby mi studiów. To było 25 lat temu. Byłam naprawdę piękna wtedy. Poradziłam sobie w życiu. Wyszłam za mąż urodziłam dziecko. Mąż mnie później zaczął zdradzać. Rozwiodłam się. Ojca pomimo krzywd wyrządzonych odwiedzałam. Kontakty zaprzestałam jak mnie regularnie wyzywał i zaczął moje dziecko. Rodzina mnie odwiedza, ciotki i wujkowie, kuzyni. Nigdy od tego Państwa nie dostałam złotówki, ani od ojca. Pracuję, dziecko już na studiach. Tak się zastanawiam co się w tym państwie wydarzyło, że teraz przybywa szpitali psychiatrycznych dla dzieci, skoro ludzie po takich przeżyciach potrafili żyć normalnie. Przeżyłam piekło w moim domu. Nie życzę nikomu. D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.31 Nie twierdzę, że jest idealnie. Bo jak może być, jesli jest się od dziecka upokarzanym, wyzywanym, szantażowanym emocjonalnie? Mam niskie poczucie własnej wartości, nie wierzę w siebie i ciągle sobie umniejszam. Jak bumerang wracają do mnie krzywdzące słowa matki. Ale od lat ciągle nad tym pracuję. Wiele pomogły mi studia pedagogiczne. Jesli chodzi o relacje, to nie mam z nimi problemu. Relacje z innymi są dla mnie ważne. Mam przyjaciół, którzy w pewnym sensie rekompensują mi brak matki. A sama jestem na tyle empatycznym człowiekiem, że przyjaciele zawsze mogą na mnie liczyć, nawet w środku nocy. Może dlatego, że dużo w życiu przeszłam potrafię postawić się w czyjejś sytuacji i pomóc, wesprzeć. Zresztą nieprzypadkowo wybrałam też swój zawód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zresztą znam ludzi, któzy wyrastali w "normalnych" rodzinach, a mają różne deficyty i problemy z relacjami. Nie da się wrzucić wszystkich do jedengo worka z napisem "socjopata" tylko dlatego, że dorastał w rodzinie gdzie stosowano przemoc psychiczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miało być "którzy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie do osoby która wczesniej pisała. Nie lubię ludzi i mam ogromne problemy komunikacyjne, przez to nie pracuję. O dziwo moja siostra wychowana tak jak ja, czyli tez byla bita, wyzywana przez matkę, pamiętam ją ryczacą po biciu przez matkę... To ona mimo wszystko wyszła na ludzi, jest wygadana, ma duzo znajomych, pracuje, ma dzieci. A ja wszystko na odwrót: nieśmiała, bezrobotna, dzieci nie chce, niekomunikatywna, zero znajomych, strach przed ludźmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka byla bardzo zaniedbana miala wszedzie niedepilowane owlosienie na nogach busz, pod pachami dzungla tylko tarzana brakowalo, wlosy sciete po mesku. Nie wiedziala co to makijaz i kosmetyki. Znala jedynie mydlo i szampon. Ubierala sie nijak. Obcasy jak zalozyla raz na komunie to klnela jak szewc. Czesto do wszystkich gdy bylam mala mowila, ze jestem przeokropna, brzydka chociaz wlasnie kazdy mowil, ze jestem ladna dziewczynka ona zaraz zaprzeczala i sie za to wrecz oburzala :/ nie zyje juz. Ojca nie znalam, bo zmarl. Nie wiem dlaczego nie mogla sluchac jak ktos mowil, ze jestem ladna. Ostatnie jej slowa przed smiercia to wyzywanie mojej siostry od suchych piertolonych parasolow i mnie od czegos tam juz nie pamietam. Mojego brata tak nienawidzila, ze jak mial okolo 12 lat za wszelka cene chciala oddac do poprawczaka. Bylismy zaniedbani. Kochala ponad wszystko jednak swojego pierwszego syna z poprzedniego zwiazku gdzie facet ja kopnal w tylek jak tylko zaszla w ciaze. Potem poznala jeszcze kolejnego faceta. Potem kolejnego, a takich dziadow obrzydliwych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:05 to wszystko zależy od osobowości. Może siostra była silniejsza psychicznie dlatego jakoś się podniosła. Każdy jest inna i każdy inaczej reaguje na takie traumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie zasadniczo przemocy fizycznej, werbalnej też nie było. Natomiast zastanaowiłabym się czy nie było manipulacji i skutecznych prób wpędzania w poczucie winy. z byle powodu słyszałam od histeryczki "wpędzisz mnie do grobu", "mam tego dosyć, kiedyś wyjde i nie wrócę tu" matka chciała mieć święty spokój, miałam jej nie przeszkadzać i już, bo zresztą jakie ja mogłam mieć problemy, jak dorosne to zrozumiem. Nie stawała w mojej obronie np. w konflikcie z rodzicami koleżanek z bloku, chociaż moja wina w takich przypadkach bywała kwestią dyskusyjną, ale ona dla świętego spokoju nie drążyła tematu, zawsze ja byłam tą złą, sprawiającą problemy bo tylko ona była zmęczona życiem, a ja jej przeszkadzałam. Jak przychodziłam z problemami z płaczem to widziałam tylko jej wykrzywioną gębę z okrzykiem "dosyć, przestań, nie chce mi sie tego słuchać". Ja piiertole :( Teraz mam problemy w kontaktach z ludźmi, nie potrafie się na stałe utrzymac w pracy, gdyż nie radze sobie z problemami - albo nie mogę spać po nocach z powodów zawodowych (leki uspokajające i melatonina nie pomagają), albo jestem wybuchowa, agresywna w miejscu pracy. Cżesto się poddaje i sama czuje się zmęczona wszystkimi obowiązkami. Najchętniej bym się położyła spać i nie wstała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pamiętam konkretnych tekstów tylko uczucie samotności, braku miłości, poczucie winy, że jestem niewystarczająco dobra. Teraz sama mam córkę, kocham ją najbardziej na świecie, wszystko bym dla niej zrobiła i niestety mam wrażenie, że dla niej to nie ma szczególnej wartości. W dzieciństwie czułam się niekochana i dalej się czuję niekochana. Taki chyba mój los

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez byłam grzeczna, spokojna, nieśmiała, lekliwa. Miałam problemy w szkole: lęk przed czytaniem na glos, przed odpowiedziami ustnymi, recytowaniem wiersza. Prace pisemne szły mi dobrze, ale ustne to był koszmar. Rodzice mieli to gdzieś, zero wsparcia. Mogli iść ze mna do lekarza jakiegoś ale olali to uważając ze przejdzie z wiekiem. W domu bicie za nic, wyzwiska, obgadywanie, porównywanie z innymi. Matka była despotyczna i jednocześnie wymagała żebym dobrze się uczyła. Poza tym pamiętam ze chodzilam cały czas w tych samych ciuchach bo jak prosilam mamę żeby mi cos nowego kupiła to nigdy nie bylo pieniędzy. Trzymala mnie tez pod kloszem. Nie mogłam po szkole chodzić do koleżanek tylko prosto do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:48 Dlaczego sądzisz, ze Twoja milosc nie ma dla corki zadnej wartosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 21:50 ja rownież nie moglam chodzić do koleżanek, bo po powrocie z pretensjami pytano mnie "dlaczego szlajasz się po obcych chałupach? swojego domu nie masz?" to pytanie było tak sformułowane, że ciężko było z niego wybrnąć będąc w 4 lub 5 klasie podstawówki, bo za nic nie przechodziła odpowiedź "poszłam do koleżanki", na kórą otrzymywałam równie abstrakcyjną riposte "koleżanek nikt nie broni ci mieć, ja się pytam dlaczego się szlajasz po obcych i jesz u nich obiady? co mam wyrzucać jedzenie?". Masakra. Dawniej, gdy porponowałam żeby zapraszac znajome do siebie do domu otrzymywałam odpowiedź "nie, bo nas okradną" i to podkopywało moją wiarę w ludzi. No bo, wówczas rodzciów miałam (jeszcze) za autorytet a tu się okazywało, że osoby które lubiłam, obdarzyłam zaufaniem w rzeczywistości są złodziejami... Nie przyjmowałam do wiadomości, że rodzicom coś nie styka pod kopułą i oskarżenia są bezpodstawne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cd. jeszcze żeby było z czego nas okraść, ale rodzice poza daewoo nexia i wykupienia własnościówki za 30 tysięcy niczego się nie dorobili, ale za dzieciaka inaczej to postrzegałam, gdyż 5 zł to było coś, a co dopiero samochód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wpędzisz mnie do grobu", "mam tego dosyć, kiedyś wyjde i nie wrócę tu" x Słyszałam dokładnie te same teksty, identyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z 21 48
Np mówi rzeczy, które mi sprawiają przykrość i myślę, że robi to tylko po to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pisałam o 11 15
Ja też mialam jedną parę spodni do szkoly, ze dwie bluzy i 3-4 koszulki. Miałam w klasie dziewczyny, ktore co rusz mialy jakies nowe ciuchy, a ja ciagle w tym samym. Matka sie darla, ze jestem gruba i zadnych normalnych spodni nie mozna na mnie kupic... kiedys, jakoś na poczatku podstawowki wystroila mnie w grube rajtuzy z obcietymi stopami i wmawiala mi ze to getry i musialam tak do szkoly isc choc bylo mi strasznie wstyd. Jak bylam starsza i dostawalam 2 zł na bulke do szkoly to w okolicach maja odkladalam te pieniadze zeby kupic jej jakiś upominek na dzień matki. Nigdy żaden jej nie ucieszył. Ksiazeczke z wierszami o mamie rzucila w kąt, innym razem dalam jej wode toaletową, pachniala naprawdę ślicznię... wręczylam jej ją zadowolona z siebie, że taki fajny prezent jej kupilam, a ona stwierdzila, ze brzydko pachną. Gdyby moja corka kupila mi nawet najtansze bazarowe perfumy, ale po to by mi sprawić przyjemność to pryskalabym siè nimi chocby po to by sprawić jej radość. Jak wspominam to wszystko to mi niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakieś naciągane te historyjki pod z góry ustaloną tezę o "fobii wywołanej przez dzieciństwo". Faktycznie, bicie, przekleństwa mogly jeszcze zakłócić proces socjalizacji, ale to, że rodzic powiedział od czasu do czasu, że się go wpędzi do grobu albo kazał wracać prosto do domu? Jakieś przewrażliwione byłyście, to żaden dramat, a już na pewno nie rzutujący na dorosłe życie. Nie macie prawa nawet mówić, że otarłyście się o tragedie bo rodzice krótko was trzymali. Znajcie problemy skali i swoimi opowieścmia nie podważajcie rzeczywistych dramatów dzieci katowanych, z deptaną godnością najgroszymi wyzwiskami z ust rodziców. To ich powinno obrażac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, za chwile pojawi się tu wyolbrzymienie, że nie mogę znaleźć męża bo jako nastolatka rodzice nie chcieli mnie puścić na dyskę mówiąc "jeszcze cię tam zgwałcą" - co notabene przecież się zdarza i każdy by chciał aby jej córkę ominęło, a jednak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pisałam o 11 15
22:20 różne są rodzaje przemocy. Nie tylko ta fizyczna, ale jest i psychiczna. Ja nie twierdzę, że miałam dzieciństwo najgorsze z możliwych, ale nie bylo też takie jakie powinno być. "Suka", "k***a", "torba g****a" sa Twoim zdaniem okresleniami, ktore pasują do kilkuletniej dziewczynki? Do nastolatki? Nie bylam bita pasem ani katowana. Bylam "tylko" wyzywana i "tylko" osamotniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie. Wyzwiska na porzadku dziennym, awantury i to zwykle wieczorem kiedy rano musialam wstac do szkoly. Matka alkoholiczka- weekend to dla mnie byl dramat bo wiedzialam ze bedzie sie dzialo. Matka albo biła ojca i wyzywala nas albo szła w tzw. "tango"i nie wiedzielismy gdzie z kim ani kiedy wróci. A najczesciej to nad ranem w opłakanym stanie. A my glupi jeszcze na nią czekalismy i sie martwilismy. Bylam grzecznym acz hipochondrycznym dzieckiem, nie biła mnie. Dobrze ze chociaz ojca ciepłego miałam bo nie wiem co by ze mną bylo. I teraz mam prawie 40 lat, utrzymuje kontakt z matka nawet chyba za czesty. Nasze relacje sie poprawily jak sie wyprowadzilam z domu. Rodzice jak mialam 19 lat sie w koncu rozwiedli, matka przez okres trzech lat po rozwodzie miala dwoch facetow, az w koncu zostala sama. Trzy lata temu karma do niej wrocila zachorowala na raka i od tego czasu duzo wycierpiała. Jedyny plus to to ze kocha swoje wnuczki i to okazuje bo ja od niej za wiele uczucia nie dostalam. I tak walcze ze swoja nerwica całe lata, raz jest lepiej a raz gorzej. Na swoje dzieci rzadko krzycze i nie obrazam, ale tez nie jestem za bardzo wylewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podam dwa które pamiętam do dziś-co się tak do mnie przytulasz i co ci tak z ryja leci,jak jadłam i niechcący wypadł mi z buzi kawałek chleba.Nie kłamię to prawdziwe odzywki mojej kochanej mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jeszcze ja od matki alkoholiczki. Nie umiem powiedziec czy wybaczylam, nie zapomnialam bo sie nie da. Chyba troche zrozumialam jej zachowanie jak sie dowiedzialam co ona przeszla w dziecinstwie i teraz jest mi lżej jak o tym wszystkim pomysle. Moja babka sama wychowywala moja matke a jest czlowiekiem z gruntu złym. Bila ją, wyzywała, zamykala jej ciepłe ubrania na klucz zeby nie wychodzila z domu, zastraszała, dawała same zakazy i nakazy. Nie wolno bylo sie odezwac bez pytania. No niby nie patologia, ale sajgon. No i co najwazniejsze w tym domu liczyły sie tylko pieniadze, nie ludzie ani uczucia. Rozbiła zwiazek mojej matki z facetem ktory byl jej miłoscią i jak matka poznała mojego ojca to juz po 3 miesiacach wzieli ślub bo tylko wtedy mogla dostac mieszkanie i uwolnic sie chociaz troche od babki. A moj ojciec sie babce podobal bo cichy i spokojny, a nie to co poprzedni narzeczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pisałam o 11 15
Ja wybaczyłam (dla samej siebie, bo nie da się żyć w ciągłym poczuciu krzywdy). Wyprowadziłam się, mam własną rodzine, odwiedzam rodziców, teraz jest lepiej, nie ma wyzwisk. Było, minęło.... Nie zapomniałam, ale pogodził się z tym. Miałam gdzie spać, miałam co jeść, miałam swój pokój. może moje dzieciństwo nie bylo dziecinstwem marzen, ale nie byłam też katowana. Nasi rodzice też nie wychowywali się w czasach kiedy dziećmi przejmowano się tak jak teraz. Może powielali zachowania swoich rodziców? Nie tłumaczę ich, ale próbuje zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nie utrzymuję już kontaktu z rodzicami, zbyt mocno się odbiło na mojej psychice to jak mnie traktowali i wyzywali, często mnie też bili. Udają ze nic sie nie stało, a "matka" na próby rozmoway reagowała zawsze tekstem "kto by to rozpamietywał co było, trzeba żyć tym co będzie" i nie dociera do jej pustej głowy ze to co było ma wpływ na to co jest i do konca zycia będzie mieć wpływ na to co będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do mnie mowili dziw*ka, tępak i to bylo na porzadku dziennym. Jak bylam mala i cos zle zrobilam to od razu dostawalam po glowie i do dzis jestem niesmialym dziwadlem. gdy cos robie a ktos nade mna stoi to zawsze trzesa mi sie rece

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam szczurzy pysk, bylam pastuchem itd.Minelo tyle lat aja wciaz czuje sie gorsza od innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×