Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Codziennie muszę robić dwa obiady

Polecane posty

Gość gość

Wkurza mnie to już. Chcę gotować zdrowo, żeby dzieci jadły wartościowe posiłki, ale dla mojego męża musi być tłuste, smażone i z vegetą. Inaczej nie zje, bo mówi, że bez smaku. Jego mama tak gotuje i tak ma wyrobiony smak. Dzieciom czegoś takiego nie dam, więc codziennie robię dwa obiady. Jeden dla siebie i dzieci, a drugi dla niego. Niby mąż twierdzi, żebym się nim nie przejmowała, bo on sobie na kebaba pójdzie, albo odgrzeje mrożoną pizzę, ale jakoś tak nie mam sumienia nie zrobić mu obiadu. Uważam, że dobrze gotuję. Dzieci chętnie jedzą, wiele osób chwali moje obiady. Mąż też chwali, ale pod warunkiem, że dodam dużo kostek rosołowych i będzie tłusto. Jego mama nie używa warzyw w kuchni. U niej zupa pomidorowa to woda, kostki rosołowe i przecier. Więc jak ja zrobię pomidorową z pomidorów i z dużą ilością warzyw, ale bez kostek, to mu nie smakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez robie dwa obiady, dla mnie i dla meza, a osobno dla corki. Ona nie chce miesa, z nami zje tylko rosol i rybe, od laski kotleta z kurczaka. Kostek nie uzywam w ogole, strasznie mi to chemia czuc, vegeta ok, ale w malych ilosciach. Maz dla odmiany nie tknie tlustego, na sam dzwiek slowa gulasz go trzepalo, a karkowka byla najwiekszym zlem.. ja za to lubie tlusto i slone i o o ile tluszcz sobie zapodam osobno w np boczku , to disole sobie juz na ralez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pomidorowej czy np. pieczarkowej wrzucaj cebulkę usmażoną na maśle (tak trochę mniej niż pół kostki), a wywar na zupę rób na mięsie (najlepiej mieszanym np. kości wołowe i udko z kurczaka - lejesz tylko tyle wody by zakryło mięso na 2 palce, jak chcesz więcej zupy,dodaj więcej mięsa), do wywaru te przyprawy vo zwykle plus koniecznie ZIARNA pieprzu (zamiast zwykłego). I nie ma opcji, że nie zje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do zupy maslo : o moj by mi tegonie tknal:x swojego czasu nawet skure z kurczaka wycinalam, bo taki hrabia przewrazliwiony na tluste:x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nauczyłas tak masz...mój mąż też nie wyniósł dobrych wzorców żywieniowych z domu też jadł wodę z kostkami rosolowymi. Ale jak parę razy nie dostał obiadu to się nauczył jeść to co gotuje. Smak się zmienia jeśli się odstawi to świństwo... Przemęcz się i nie gotuje osobno nauczy się jeść to co wy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj był podobny. Tesciowa gotuj***ardzo tlusto i niezdrowo. Przekonal się do mojego jedzenia jak sie zorientowal że Minela mu zgaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dziwne ...może mąż ma problemy z żołądkiem? Ja od tego masła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja tam kupuje kostki bo wiem co jem znam sie na tym i oczywiście o ile nie żre się ich jak zwierzę non stop to wiadomo nie zabijają Pomidorową np. robię z całą jarzynką i np. skrzydełkami z kurczaka dodaję koncentrat , ale nie jakiś gówniany tylko dobry i śmietanę prawdziwą i wrzucam tam niekiedy kostkę rosołową :-) jeszcze żyję a zawsze tak gotowałam ze smakiem z umiarem Nie lubię tłusto na szczęście jestem technologiem żywienia z zawodu i wiem jak sobie poradzić nie popadając w paranoje jak np. Anna Lewandowska której musy dla dzieci w sumie nie wiem ku czemu maja służyć chyba tylko żeby nabić jej kieszeń :-) Ja kupuję kokos i ten sam mus mam taniej tylko bez królewskiego słoiczka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem kostka nie zabija, ale jest niezdrowa. Trochę glutaminianu tu, trochę tam i już są przekroczone normy. Widzę tutaj, że większość osób dennie gotuję. Na myśl o połowie kostki masła w zupie aż mnie zemdliło. A potem zdziwienie, że wysoki cholesterol, choroby układu krążenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niecała połowa kostki w zupie to jest przepis z pierwszej połowy XX wieku. Nie jadłaś nigdy takiej zupy.więc nie hejtuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zrób sobie domową kostkę i powiedz, że nie będziesz gotowała dwóch obiadów.Mój maż też miał takie nawyki w domu, ale niestety ja nie byłam w stanie gotować 2 obiadów, więc musiał nauczyć się jeść to co ugotuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pol kostki masla do zupy czy wy oszalalyscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nauczyłyście tak macie. Ja sobie nie wyobrażam gotować osobno dla męża, bo księciunio wybrzydza. A nawyki żywieniowe można zmienić i jedzenie wcale nie musi być jałowe żeby było zdrowe. Można gotować bez kostek i polepszaczy, a smacznie. Ja też w domu nie miałam dobrych wzorców żywieniowych ale po prostu chciałam jeść zdrowo, nauczyłam się smacznie gotować, przekonałam męża, że można. Chyba bym musiała mieć coś z głową żeby pół dnia stać przy garach, bo mąż nie zje tego, a dzieciaki tamtego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W domu mojego M tez się gotowalao jak u Twojego tzn kostki rosołowe, fixy. Szwagierki przez takie jedzenie miały straszne problemy z cera - pryszcze i niezdrowy wygląd + bole glowy. U mnie od zawsze gotowaliśmy bez kostek i ulepszaczy. Maz docenil moja kuchnie i mowi, ze gotuje lepiej niż u jego matki. Szkoda zdrowia na badziewie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech każdy je jak lubi, ale ja też bym nie gotowała dwóch obiadów szczególnie,że sam ci powiedział, że obejdzie się bez twojego obiadu. Niech je pizzę jak lubi - w końcu mu się znudzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ojojoj s mezus raczek nie ma? Ja pierdykam jak tak mozna zyc? Co majtasy tez mu pierzesz I jedzinko do oracy szykujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko widac ze lochodzisz z domu gdzie kobieta byla sluzaca a facet panem i wladca i czuje obowiazek uslugiwac . Wspolczuje takiego zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba by mnie musiało, za przeproszeniem, p****ać. Nie chce? Niech nie żre. Hrabia na kostkach rosołowych chowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:12 w punkt!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale gotując mu tłusto i z kostkami i tak go trujesz. Wiec co za różnica czy będzie się truł w domu czy w budce z kebabem? Ja bym sobie odpuściła a jedynie w weekendy próbowała coś wypośrodkować, np chudsze mięso pieczone czy duszone, tak żeby i mąż i dzieci mogły zjeść. I zacznij testować rożne przyprawy, może trafisz w jego kubki smakowe i odciągniesz go od Vegety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie narzekajcie. U mnie we wsi jest taka pani co gotuje na dwa domy,bo jej synowa odeszla pozostawiajac dwojke malych dzieci,syn jej pracuje,wiec gotuje im,u siebie w domu zawsze kilka garow na piecu(maz jek wegetarianin) i do tego jej corka zwaliła jej sie na glowe bo odeszla od meza a tez pracuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ale sama gotujesz mu syf więc co za różnica czy zje gotowca czy np zupę z kostkami rosołowymi czy smażone mięso. I tak jego żołądek jest już w kiepskim stanie, a ty się jeszcze do tego dokładasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Al ja właśnie staram się wypośrodkować. Żeby mu smakowało, a nie było takim syfem, jak gotowiec. Myślę, że np. domowa zupa z dużą ilością jarzyn jest jednak zdrowsza niż mrożona pizza. Nawet jeśli dodam tę nieszczęsną kostkę rosołową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie nawyki żywieniowe trzeba powoli wykorzeniać. Jak robisz zupy, to na kościach i mięsie. Dajesz warzywa, więc tej vegety dodajesz wtedy znikomą ilość, lub tylko pół kostki rosołowej i maggi. A maggi stopniowo możesz zastępować lubczykiem. Lubi smażone, to weź kup garnek a'la zepter i w tym rób mięcho, albo w naczyniu żaroodpornym w piekarniku. Mięso i w jednym i drugim usmaży się na własnym tłuszczu i nie trzeba dawać dużo soli. Suma sumarum wyjdzie na to, że po troszku zredukujesz ilość tłuszczu, kostek i soli, a mąż nawet nie będzie wiedzieć, że zjada tego połowę co wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki mam to samo, dodatkowo drugi obiad gotuje o 17 bo wtedy je moj mąż....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No taka zupa niewątpliwie przynajmniej dostarcza mu wartości odżywczych z warzyw. No ale kostka to kostka. Poczytaj sobie o smaku unami, to w tym tkwi sekret, zacznij szukać naturalnych "dosmacaczy" (np lubczyk czy sos sojowy). Słowem wszystko co jest nośnikiem unami a nie jest chemia. Zawsze łatwiej odlać z gara do małego garnuszka i "dosmaczyć" pod gust męża czymś naturalnym niż gotować oddzielnie z kostkami. Nie wiem czy znasz blog Jadlodomia. Dziewczyna jest weganka ale sporo ma przepisów gdzie próbuje trafić w gusta mięsożernych a sekret tkwi własnie w przyprawach. Dużo się można nauczyć i przy okazji przemycić więcej warzyw do posiłków męża .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy w życiu bym na coś takiego nie poszła. Owszem zdarza mi się robić 2 obiady bo np moj syn nie lubi gulaszy ani żadnych form mięsa z sosem. A jak mamy ochotę na strogonowa czy gulasz lub bigos to wtedy młody je np makaron z pesto. Czasem jest też tak że mąż i syn chcą mięso na obiad a ja wolę np kalafiora z buleczka, wtedy robię surówkę i kotlety a kalafior jest zamiast ziemniakow, sobie robię buleczke na maśle i pole wam kalafiora i jem, a oni wcinaja bez podlewania bułką z surówką i mięsem Ale to są pojedyncze przypadki w ciągu roku można je policzyć na palcach jednej ręki. Spróbuj zrobić pomidorową tak- wywar mięsno-warzywny, obowiązkowo z opalona cebulka, odcedź, żeby nie było warzyw ani resztek mięsa (najlepiej dac kawałek kurczaka, wołowiny i kaczki). Po odcedzeniu dodać odrobinę kurkumy- będzie taki żółty kolor jak z kostki Możesz dodać trochę Eko-wegety czyli po prostu suszonych warzyw. Dodajej passate, trochę cukru, przesmazasz 2 ząbki czosnku na oleju, dodajesz, szczyptą pieprzu i soli, bazylia i masz perfekcyjną aromatyczną pomidorowke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a dla Ciebie, co jest dobrym obiadem? Podasz parę przykładów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem lepsza gotowałam 3 obiady i zaraz znów bede. Jedenn dla siebie jestem wegetarianka drugi dla męża a trzeci dla dziecka od roczku do 2 jadł inaczej. Teraz chwila nazwijmy to dwóch obiadów ale zaraz znów będą papki dla maluchów więc znów będą dzień w dzień 3 obiady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To niech książę nie je, faktycznie problem... Jak chce góowno to niech je sobie sam robi czy zamawia, ja bym do tego palca nie przyłożyła nawet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×