Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pracujace mamy jak wyglada Wasz dzien

Polecane posty

Gość gość

Szczegolnie chodzi mi o mamy malych dzieci 1-3 lata. Z kim zostają wasze dzieci, kiedy gotujecie, sprzatacie, jak spedzacie wolny czas. Czy lepsza praca czy zostanie z dzieckiem w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mamą 8latki i 2latka. Starsza w szkole, młodszy z babcią. Wstaję o 5.10. Robię makijaż, piję kawę, idę do sklepu po pieczywo, ale to nie zawsze, tylko wtedy, kiedy mąż jest jeszcze w domu (pracuje w policji na zmiany). 6.30 budzę dzieci, ubieram, karmię młodszego. 7.30 wychodzimy z domu, jedziemy pod szkołę, potem zawożę młodego do teściowej, ja na 8 do pracy. Przed 15 zawsze jestem już w domu, z wyjątkiem piątku, wtedy wracam przed 16. W domu jestem wieczorem, zanim odbiorę dzieci od teściowej i sama coś tam ogarnę w domu i coś zjem. wolę takie szybkie tempo niż siedzenie w domu. Jak przychodzi weekend i mogę dłużej pospać to wydaje mi się, że marnuje czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo ze lepiej byc w domu z dziecmi. A jak sie pracuje to koszmar i zap*****l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w gownie po lokcie tyle ci powiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale w domu monotonia i nuda a jak wyjdziesz do ludzi to zawsze cos sie dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie na pol etatu. Ja jako matka dwojki malych dzieci cieszylabym sie z takiej pracy. Bo tu wladnie nie chodzi juz tak o ta kase, tylko zeby wyjsc do ludzi bo od sieszenia w domu mozna zwariowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jeszcze raz ja od pół etatu. Też bym się cieszyła, tylko ja niestety pracuję w domu, nie mam kontaktu z ludźmi tylko e-maile i telefoniczny :( taka praca z wyjściem do ludzi byłaby najlepsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć jestem mamą prawie rocznego chłopca. Do tej pory siedziałam z nim w domu na macieżyńskim. Za jakiś czas wracam właśnie do pracy na pół etatu. Z synkiem będzie babcia. Właśnie tu nie chodzi nawet o kasę,chociaż nie będzie najgorzej ale o sam kontakt z ludźmi. Mam nadzieję, że mój tok myślenia jest dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój synek ma 11 miesięcy i też wracam do pracy, zaczynam w sobotę, peaca tylko weekendami więc bez żłobka i babci bo partner zostaje z synem. Trochę się boję ale już wariuję w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszczę wam. Siedzę w domu na macierzyńskim 7 miesięcy i czuję jak się uwsteczniam. Kocham synka nad życie, ale jednak potrzebuje wyjść do ludzi, miec powodu, żeby się dobrze ubrać, nałożyć makijaż i wyjść z domu. Do tego jeszcze mieszkam w domu prywatnym pod lasem i tu nawet nie ma gdzie wyjść z dzieckiem. Ileż można po lesie albo ogrodzie łazić. Czasami jak mi mąż zostawi swoje auto do którego zamieszczenie wozek to jadę z synkiem pospacerować po mieście od razu lepiej się czuję, ale to bardzo rzadko niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie w miescie nie da sie nudzić bo jest co robic i "ludzi" ma sie wszędzie :-) Ja siedzialam do przedszkola dziecka w domu, wszyscy blisko, co chwile ktos nas odwiedzał albo my, wokół place zabaw, duzy park z atrakcjami, zoo, dom kultury, no ciągle jest co robic :-) Nie żałuję tego czasu, był luz ze wszystkim :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja siedziałam ponad 5 lat, już wróciłam do pracy. Wróciłam : dla kasy i do ludzi :))) Dzieci w przedszkolu :)) Na szczęście kochają je :)) Nie chciałabym całe zycie siedzieć w chałupie i zajmować się dzieciaki. To porażka życiowa :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przy małym też na pół etatu, miałam jakieś dodatkowe zlecenia czasem do domu, ale to w czasie jego drzemki robiłam. W ciągu dnia mąż rano do pracy, ja z dzieckiem na spacer, jakieś bieżące zakupy jak trzeba było, spał mocno i regularnie więc było kiedy ogarnąć obiad i sprzątanie, zresztą nie szalałam z tym, często gotowałam na dwa dni. Po powrocie męża jedliśmy obiad, jak było ładnie to razem na spacer, jak nie- to posiedzieliśmy chwilę razem, ale przeważnie każdy nad swoją książką/gazetą. Od 18:00 szykowałam się do pracy, pakowałam jakąś małą kolację, szybki prysznic, makijaż. Szłam na wieczór na 4 godz, 23:30 byłam w domu, niedługo po północy szłam spać. Mąż w tym czasie ogarniał kąpiel małego, kładzenie go spać, w domu co tam wypadło- ogarnięcie z grubsza kuchni, pakowanie zmywarki. Na szczęście pracę mieliśmy oboje blisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wstaję o 5 rano. Na spokojnie robię sobie kawę, biorę prysznic, maluję się, ogarniam wszystko. O 6.00 budzę dziecko, co trwa jakiś keadrans, bo nie chce wstać O 6.20,30wychodzimy do przedszkola W pracy jestem na 7. Dobrze, że wszystko w miarę blisko. O 15 koniec pracy, odbieram dziecko, w domu jesteśmy ok 16 bo jeszcze zakupy Gotuję obiad lub osgrzewam z poprzedniego dnia i goruje na następny dzień, ogarniam, kąpiel, dziecko idzie spać ok 20.30, my jeszcze siedzimy z mężem ok godziny, góra do 22.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dwojke dzieciakow i 2 etaty, ale i tak od pon do czwartku juz po 15 jestem w domu. Piatki od rana mnie nie ma, wracam o 20 na kąpanie a w soboty praca do poludnia. Musze to jakos pogodzic bo mamy klopoty finansowe. Maluchy w tym czasie w zlobku i przedszkolu. Popoludnia spedzamy razem na zabawie. W nocy sprzątam, gotuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Samotna matka dwójki dzieci /wdowa :( (15mcy-żłobek i 4,5 roku - przedszkole). Wstaje 4.45,robię kawę,ogarniam siebie,młodsze budze o 6.00,starsze chwile po.Ogarniam młodsze,śniadanie,przewijanie,mycie,ubieranie.Strasze budze jakoś 6.20,tez szybkie śniadanie,ubranie,czesanie jej i to mi zajmuje dłuższa chwile (włosy do pasa,gęste).okolo 7.00 wyjeżdżamy z domu,młodsze do żłobka,starsze do przedszkola,w pracy jestem około 7.30,pracuje do 14.30 (na 7/8) etatu,wtedy po młodsza do żłobka i po starsza do przedszkola.Szybkie zakupy i do domu.Obiad z reguły mam przygotowany z poprzedniego dnia wiec albo coś dogotowuję,albo odgrzewam i tym samym szykuje coś na następny dzień.Potem zabawa z dziećmi,pranie,prasowanie dla siebie i dzieci na kolejny dzień,jakieś ogólne porządki.Chwilami jest cieżko,ale daje radę. Chodzę spać około 22-23.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wstaję o 5.30 żeby mieć czas dla siebie do 7.00. Mogę spokojnie umyć włosy, zjeść śniadanie. O 7.00 budzę pomału dzieci, mają dwa latka i cztery. Muszą być w przedszkolu najpóźniej o 8.30, bo mam na 9.00 do pracy. Mąż odbiera dziecki ok.16.00, ja pracuję do 17.00. O 17.40 z reguły jestem w domu, wcześniej zahaczam o sklep. Póki zjem coś jest 18.00 i muszę gotować obiad na następny dzień, chociaż zupę. Po tym chwilę bawię się z dziećmi i kładę je spać. Sami chodzimy spać 22-23, bo jeszcze piorę, prasuję, ścieram kurze. I oczywiście czasami chcę obejrzeć coś w tv lub seksu z mężem. Najgorsze są pracujące soboty, pracuję w co drugą, a mąż co sobotę. Wtedy czuję jakbym nie miała weekendu, a do dzieci przychodzą na zmianę babcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko zostaje z teściowa, nigdy nie gotuje, a sprzatam w soboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju podziwiam was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toż to kierat, nie życie :o ja czasem też mam dość bycia w domu, wychodzenia jedynie na plac zabaw i do kolezanek czy do sklepu ale wole to niż sprzątanie i gotowanie w nocy i 5 h snu :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dzieci już starsze, ale jeszcze niedawno przychodzila niania o 7, ja na 8 jechałam do pracy, po drodze zawozilam starszą do szkoły. Wracalam po 13-14, robilam obiad i już normalnie w domu. Teraz jeżdżę sama na 8 najczęściej, mąż ma na 7:30, po drodze zawozi małą do szkoły, czasami podrzuca starszą, ale ona już sama też może chodzić, więc tu nie ma problemu. Jak kończę wcześniej zabieram dziecko, wracając robimy zakupy, później obiad, jak kończę później albo mam swoje plany po pracy to już mąż po pracy przywozi córkę, koło 16. Ja pracuję średnio 5-6 godzin dziennie, więc mam troszkę czasu na domowe sprawy, w weekendy czasami prowadzę zajecia, ale nie często. Wstaję około 6:15-6:30, kładę się spać ok. 22-23. My popoludniami sporo jeździmy ze względu na zajęcia dodatkowe dzieci, jakoś się dzielimy, jedno jedzie a drugie gotuje, szykuje... sprzatamy w miarę wspólnie w soboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6:10 wstaję Kawa, prysznic, makijaż, ubranie się 6:55 budzę syna Ubieram go i zawożę do przedszkola 7:40 jestem w pracy (mam na 7:30) Praca, kawa, plotki, ludzie, znajomi 15:30 koniec pracy Jadę po syna i jedziemy do firmy męża 16:10 jedziemy na obiad na miasto 17:30 w domu Pranie, ogarnianie, kąpiel syna 20:00 Winko i łóżeczko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja za jakiś rok wracam do pracy i przeraza mnie to... Boje sie takiego życia z językiem na brodzie. Ja nie mam pracy blisko i ide na 8 h więc jesli doliczyc dojazdy... Potem ogarniecie dziecka, domu. Ile mi tej doby zostaje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5:00 pobudka. Make up, wlosy, sniadanko. Pozniej pedze do piekarni zeby maz i corka mieli swieze pieczywo na sniadanko. Przynosze do domu i na 6:30 musze byc w pracy, jade autem badz autobusem. Moj maz pracuje na zmiany, w miare mozliwosci ogarnia reszte zakupow, obiad i dziecko. Kiedy zmiana jest kiepska to dziecko po pracy odbieram od mojej mamy, pedze na zakupy, gotuje obiad w miare mozliwosci na 2 dni. Zabawa z corka, pranie, sprzatanie - wszystko po zabawie kiedy w nagrode wlaczam malej bajke. I klade sie okolo 23 i codziennie to samo. Mala ma 2 latka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Codziennie spicie po 5,6 h jak wy funkcjonujecie w tej pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pracuje na 2zmiany. Gdy mam na rano,to wstaję o 4,15 piję kawę,makijaż.obieram ziemniaki na obiad :-) wychodzę o 5.30-mam na 6.wracam 14,15,wstawiam te ziemniaki,wychodzę z psem,I idę po synka do przedszkola,mam blisko,przychodzimy,myje on ręce,przebieram go w inne ubranko,I ide robic np kotlety,a on idzie ze mna,siada w kuchni I lepi ciastoliną,rozmawiamy,czasem koloruje w tym czasie a czasem dostaje talerzyk z bulką tarta I zakopuje swoje autka, W miedzyczasie wstawiam pranie,wraca maz I drugi syn,jemy obiad,potem chwile posiedzę I szykuję obiad na nastepny dzien.starszy odrabia lekcje,maly się zwykle bawi.Wieczorem mu szykuję ubrania na nast dzien do przedszkola,a zaprowadza go mąż. Kiedy mam na popoludnie,na14, to wstaje o 6'30budzę starszego,idę po pieczywi(lub idzie maż)on robi kawę,jemy sniadanie,I on idzie do pracy a ja o 8.30prowadzę mlodego do przedszkola.Wracam,ogarniam chatę,gotuję obiad,myję się ,I jesli jadę autobusem,to wychodzę 12,10,a jesli autem to o13,30. Maz odbiera mlodego jak wraca z pracy o 15,jedzą obiad,I resztę on ogarnia.Gdy wracam o 22,mam naszykowaną ciepla kolację na stole :-) Dajemy radę,teraz mlody chory I siedzę z nim tydz w domu I nerwa dostaję,chata wysprzatana na błysk,ja nie umiem tak siedziec bezczynnie,szkoda mi tych bezczynnych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrażam sobie wstawać o 6:30 kiedy mam na popołudnie... mąż nie może odwieźć rano dziecka? Musisz wstawać żeby zjadło? Po co wstawać 1,5 godz przed godziną na którą mamy odwieźć dziecko? Nawet teraz, przy maluchu którego trzeba przebrać, przewinąć i nakarmić (przedszkolak robi to sam), godzina to max, z czasem dla mnie na herbatę przy gazecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 17.40,jeśli o mnie chodzi to ja śpię około tych 5-6,5 h w tygodniu i... jakoś daje radę.Przyznaje,w weekend śpię czasami nawet do 9/10,dzieci dają mi pospać,starsza tez lubi pospac,a młodsza około 6 biorę do siebie do łóżka (taaaaak wiem,zbrodnia :P) i śpimy dalej :). W pracy tylko czasami czuje sie zmęczona,wiem,ze muszę dawać radę,mam dla kogo,a przyznam,ze mam bardzo odpowiedzialne stanowisko )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×