Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pracujace mamy jak wyglada Wasz dzien

Polecane posty

Gość gość
A pierwsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A pierwsze chciał mąż. Wiedzieliśmy, że mamy dobrą nianię, która jest w rodzinie od 10 lat, więc wrócę do pracy jak tylko będę mogła. Właściwie to czekaliśmy aż niani się "kadencja" skończy i tak celowaliśmy, żeby dziecko się urodziło jak już siostrzenica męża pojedzie do internatu. Nigdy nie było planu, że zostanę w domu i będę się zajmować dzieckiem. Mąż jest częściej w domu, więc on się zajmuje nimi więcej. Ja jestem na etapie przygotowań do otwarcia własnej firmy, więc przez najbliższy rok będę pracować na dwa etaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem. Mam tylko nadzieję, że twój mąż jest spoko facet i da dzieciom to czego nie dostaną od ciebie... :( Powodzenia z firmą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż jest cudownym facetem. A moje dzieci jeszcze będą miały dość spędzonego ze mną czasu, jak podrosną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie byłabym tego taka pewna. Małe dzieci potrzebują bliskości, kiedy dorastają oczywiście wciąż jej potrzebują, ale są to już odrębne jednostki, które mają "swoje życie". Każdy wiek ma swoje prawa. ;) Życzę jednak żeby brak więzi z dziećmi zaowocował w przyszłości w fajne stosunki między wami (mimo wszystko).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie życzę, bo to nie są prawdziwe relacje. Najpierw dziecko się "buja" od niani do babci, potem do internatu, potem studia, a potem.juz własne życie i rodzina (chociaż kto wie przy braku wzorców) ... kiedy ma to odrobić? Czasu się nie cofnie. Uczuć się nie wznowi. Nie wierzę, że dzieci będą kochały taka matkę, jedynie na poziomie "ok to moja mama" ale nie będą to nigdy ciepłe relacje, ale to moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest brak więzi. Kiedy jestem z dziećmi, jestem wyłącznie dla dzieci i poświęcam im maksimum uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale sama przznajesz, że częściej cię nie ma niż jesteś. A skoro będą dwa etaty to jeszcze mniej będziesz. W dodatku nie nadajesz się na matkę i obca kobieta da twoim dzieciom więcej niż ty. Twoje słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo na tym etapie to prawda. Ja się lepiej sprawdzam przy starszych dzieciach, więc teraz nie ma powodu, żebym była w domu, skoro i tak nie pomogę, a moja "lekka" ręka jeszcze może zaszkodzić. Ale im będą starsze, tym bardziej będę przydatna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lekka ręka. :D To raczej jakiś troll. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie troll. Po prostu nie mam cierpliwości i mogę uderzyć dziecko, a tego nie chcę. I tak rozumiem "lekką" rękę. Tak małe dzieci nie są do opanowania racjonalnymi argumentami. A ja nie chcę dawać klapsów. Mnie rodzice bili w dzieciństwie i to jest jedyne co z dzieciństwa pamiętam. Nie chcę żeby moje dzieci tak mnie pamiętały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaka więź? przecież wiadomo, że jak dzieci będą więcej czas z tatą to będą miały silniejszą więź z tata a nie mamą. To się kształtuje od małego dziecka, potem się tego już nie nadrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.18 to po co te dzieci robiłaś jak nie masz cierpliwości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam z synem 3 lata w domu, potem wróciłam do pracy. I tak 7 pobudka, 7:30 wyjście do przedszkola, o 8 byłam w pracy. 16:10 odbieralam młodego z przedszkola, szliśmy na zakupy i w domu byliśmy ok 17. Mąż wracał o 18. Teraz różnica taka ze prowadzę młodego do szkoły. Po powrocie robię obiad, jemy, mąż zmywa to czego nie wkładamy do zmywarki, młody się bawi, czyta itp, my się relaksujemy. Spać chodzimy koło 22-23. W weekend z rana ogarniamy mieszkanie a potem gdzieś jedziemy, teraz do Kazimierza. Staramy się co najmniej 2-3 razy w miesiącu wyskoczyć gdzie na weekend żeby naładować baterie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to się nie nadrobi. Będę się tym martwiła później. Na razie dla mnie ważniejsze jest to, żeby rosły zdrowo, spokojnie i pod dobrą opieką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pieprzycie z tą więzią strasznie. Mój ojciec przez pierwsze 3 lata życia nawet mnie nie wziął raz na ręce. Nie mówiąc o przewinięciu czy poczytaniu bajki. Rodzice się rozwiedli gdy miałam 15. A z ojcem, już jako dorosła kobieta, mam świetny i bliski kontakt. Matka była w domu non stop. Teraz nawet nie rozmawiamy. Więc te wasze teorie mają średnie zastosowanie w życiu. Ja bym wolała jak koleżanka wyżej, mieć nianie i nie musieć siedzieć w pieluchach. Zostałam w domu, bo nas nie stać na opiekunkę. Ja pracowałam w urzędzie, zarabiałam najniższą krajową i to było jedyne wyjście po urodzeniu dziecka. Na żłobek nie mamy szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:18 No i wszytsko jasne. Twoje problemy mają korzenie w twoim dzieciństwie. Twoje podejście nie jest normalne. Złe dzieciństwo pozbawiło cię wzorców. Teraz powielasz sytuację. To nic że nie bijesz. Niszczysz psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Twoje dzieci też będą takimi rodzicami. Dobrze że chociaż mąż jest dobrym ojcem, bo jakby obydwoje mieli w d***e... Ja nie powiem że ja się super spelniam w domu, ciagnie mnie czasem do ludzi, do pracy ale tak jak ktoś wspomniał, tych lat się nie odbuduje, dzieci baaaardzo szybko rosną, już ten rok chyba można wytrzymac dla dziecka. A na pracę mam jeszcze jakieś 40 lat :) ten rok czy tam 3 lata z córką (jeszcze się zastanawiam czy pójdę na wychowawczy) minie w mgnieniu oka. Nie wyobrażam sobie, żeby to obca kobieta miała widzieć pierwszy krok mojego dziecka, usłyszeć pierwsze słowo. Synek kolezanki do niani mówi mamo :o a jej jest przykro. Wróciła do pracy jak miał 3 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z 11:58, że pieprzycie z tą więzią, aż żal czytać. Sama jestem dzieckiem pracującej matki, chodziłam i ja i brat do żłobka, bo mama pracowała. Dziękuję losowi, że mama taką decyzję podjęła i nie wpadła na pomysł siedzenia z nami w domu nie wiadomo ile. Zrobiła bardzo dobrą karierę, zarabia konkretne pieniądze. Jako nastolatka zjeździłam z rodzicami pół świata, bo było nas stać. Nie musiałam się martwić o mieszkanie, bo rodzice dorobili się czterech nieruchomości. Więź z rodzicami mam rewelacyjną, często rozmawiamy i spotykamy się całą rodziną. Nie wiem skąd opinie, że niby dzieci "żłobkowe" nie mają więzi z matką, jakoś ja mam i mój brat też. A teraz jak czytam, że jedna z drugą kafeterianka uważa, że nigdy nie powinniśmy się byli urodzić, bo moja mama nie powinna ich zdaniem mieć dzieci to tylko śmiać mi się chce. Kto dał wam prawo do decydowania, kto może mieć dzieci, a kto nie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale nikt tu nie potępia pracujących matek. Tylko, że tamta kobieta to coś zup elnie innego. Sama pracuję, ale nie wyobrażam sobie tak jak ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:30, ale co was to obchodzi, jak ta kobieta żyje? Ubywa wam przez nią czegoś? Taki model wybrała i nie wam oceniać, czy słuszny, czy nie. Wsiadłyście na dziewczynę, bo pracuje do 19:00, normalnie zbrodnia. Dużo ludzi tak pracuje, mają dzieci i nikomu się krzywda nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie siadłam na nią, a nawet życzyłam powodzenia. Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, bo po to jest forum. Nie denerwuj się. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale matki które pracują i spełniają się zawodowo po pracy spędzają czas z rodziną czyli również dziećmi a nie tylko mężem a ona się szczyci że dzieci jeszcze w wolną sobotę oddaje dziadkom! I że potem pójdą do internatu! To jest chore. A nie dzieci w żłobku i pracujaca mama. Pracujące mamy żłobek to coś normalnego ale ta kobieta nie jest normalna kochającą mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja wyczytałam, że ona pracuje po 8 godzin dziennie (czyli jak każdy), wieczorami normalnie jest w domu z dziećmi, a weekendy spędza albo z mężem albo całą rodziną. Serio to takie nienormalne? Chyba dobrze, że dzieci spędzają też czas z dziadkami i dobrze, że ona dba o małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skończcie już temat tej łaski jest nudny, nich i ne mamuśki piszą jak wygląda ich dzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja wyczytałam, że niedługo będzie pracowała na dwa etaty, bo woli rozkręcić firmę. Poza tym woli żeby dzieci były z nianiami, bo jest kiepską matką i wcale nie chciała dzieci. Piereszet chciał mąż, a drugie to wpadka. I to mąż przebywa z dziećmi, ona woli przebywać poza domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O matko,gownoburza. Pracowal trzeba,ja musze mam 1500zl samych oplat a gdzie przyjemnosci,kolonie,urlopy itp? Moge zrezygnowac z urlopu,nowych butow ale dzieci rosną..moje dzieci widzą mnie 4 h dziennie. Nic nie poradzę. Z pensji męża nie wyżyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Któras jeszcze opisze swój dzień? Bo o tym jest temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dwojke dzieci. Pracuje na 1/2 etatu. Wstaje o 6.30 i ogarniam sie. Robie sniadanie budze dzieci i o 7.30 zawoze je do przedszkola. Potem ide na zakupy lub wlece do mamy na kawe albo wracacm so domu troche ogarnac. Do pracy mam na 9. Z domu do pracy mam 20 minut drogi samochodem. O 13 wychodze i odbieram dzieci z przrdszkola. Zazwyczaj o 14 mamy obiad. Pozniej sprzatam, przygotowuje obiad na kolejny dzien. Bawie sie z dziecmi, jedziemy odwiedzić moja siostre lub koleżanki. O 17 maz wrcaca z pracy. O 19 kapiel dzieci, kolacja a o 20 już spia. My w tym czasie oglądany cos w tv lub czytam ksiazke. W weekendy gdzies wyjezdzamy, na basen do kina , na place zabaw, do galerii a wiosna i latam do zoo lub w inne takie miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To spoko masz, o 20 dzieci spia a ty wstajesz dopiero o 6.30. A jakie obiady można robic "na drugi dzień "? Bo np ziemniaków nie ugotujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×