Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pracujace mamy jak wyglada Wasz dzien

Polecane posty

Gość gość
To ja 19.38 Moglabym pospac dluzej gdy mam na popol,ale raz,ze potem mnie boli glowa,a dwa,ze chcę zjesc z dziecmi sniadanie ,bo gdy wracam,mały już spi.I tak na prawdę,widzi mnie tylko rano,przez te dwie godziny przez tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka 2 dzieci [6 i 2 lata]. Wstajemy o 6, mąż biegnie do sklepiku za rogiem o pieczywo i ew. nabiał, ja nastawiam kawę i pod prysznic. Przynosi mąż zakupy, ja robię śniadanie, mąż pod prysznic. Mamy ok. 20 minut czasu na spokojne wypicie porannej kawy, omówienie naszego dnia, co?, gdzie?, kiedy? godz. 7 - dzieci już nie śpią, myjemy, ubieramy je, jedzą śniadanie. mąż nastawia garnek zupy na obiad, czasami przygotowuje jakieś mięsiwo, przygotowuje jakieś składniki na zapiekankę - słowem - przygotowuj***azę na obiad. Przed ósmą odwożę dzieci do szkoły [bardzo blisko] i przedszkola [niedaleko ] i na 8.30 stawiam się do pracy. W pracy jestem ok 4 godzin, resztę pracy wykonuję w domu. W tym czasie mąż ogarnia mieszkanie, robi zakupy na bazarze,robi opłaty. Do pracy ma na 10, kończy o 18. Około 13-13.30 wracam z pracy , po drodze odbieram dzieci, jemy zupę i idziemy na przechadzkę, rowerki, albo jak brzydka pogoda czytamy bajki, bawimy się, opowiadamy sobie jak spędziliśmy dzień. Około 16 podwieczorek. Potem cd. zabaw, jak nazbiera się dużo prasowania to na pół godziny włączam im jakąś bajkę. Dzieci pomagają mi również w porządkach, ja ścieram póki, one stoliki, krzesła [poprawiam, ale jaką mają frajdę, że pomagają mamie] Po 18 przychodzi mąż, jemy ten posiłek wspólnie, spokojnie, bez pośpiechu. Dzieci raczej coś lekkiego, mąż danie obiadowe, ja różnie. Po kolacji dzieci pod prysznic, mycie zębów i do łóżeczek, jeszcze tylko bajka czytana na dobranoc przez któregoś z rodziców i gaszenie światła. Dobranoc. Mąż 2 razy w tygodniu o 20 gra z kolegami w siatkówkę, więc ogarniam łazienkę, włączam pralkę i zmywarkę i biorę się za pracę, która zajmuje mi ok 2 godzin. Jak mąż nie wychodzi to on zajmuje się tymi sprawami. Ja też wychodzę 2 razy w tygodniu na zumbę, ale wówczas przychodzi sąsiadka i opiekuje się dziećmi za opłatą [zajęcia są o 17]. Weekendy mamy wolne, zazwyczaj sobotnie przedpołudnia przeznaczamy na basen, popołudnia dla rodziny. Niedzielne przedpołudnia to leniuchowanie, dozwolone jest w tym dniu nawet podawania śniadania do łóżka, a po obiedzie konieczny spacer i wizyta w ulubionej kawiarence. Oczywiście,to taki nasz schemat, czasami są od tego odstępstwa, wpadnie jakaś babcia, szwagierka stęskniona za wnukiem, siostrzeńcem - niestety, wszystkie pracujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak was czytam i zastanawia mnie jedno. Wy dajecie rady ogarnąć wszystko pracując, a moja siostra siedząca w domu (syn ma już 8 lat) niepracujaca ma wiecznie bałagan i zupki chińskie na obiad... Jak to jest że pracujące ogarniaha wszystko a kury domowe które maja cała dobę na to co pracujące wykonuja w dwie godziny, nie daja rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość z 22:28- ja też nie rozumiałam, dopóki nie zostałam bez pracy i bez przedszkola z pięciolatkiem. Dodatkowo byłam zdołowana, nie wyrabiałam z niczym, nieraz mąż wracał do bałaganu a na obiad czekał do późnego popołudnia, nawet na spacer ciężko było mi się zebrać. Po prostu jeśli wiesz że na określoną czynność masz ograniczony czas- musisz to zrobić do pół godziny, dwóch godzin itd, to robisz bo inaczej nie zdążysz. Jak nie masz żadnego wyznacznika co i o której trzeba- odwlekasz wszystko w nieskończoność, bo nie robi różnicy czy wstaniesz o 8:00, czy o 10:00, czy pójdziesz teraz do sklepu, czy za 3 godziny. Zdecydowanie byłam bardziej zorganizowana i więcej mieściłam w planie dnia, pracując choćby na pół etatu. Zresztą dla mnie to było optymalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie ja i maż chodzimy na rozne zmiany (praca fizyczna ) alee jakoś dajemy rade :) Wiem jedno... jak mam mniej czasu to jestem lepiej zorganizowana . Jak jestem kilka dni w domu to mam bałagan , siedzę na kafe (tak jak dzisiaj ) i nic mi się nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wstaję 5:30-6. Pobudka,czyli dre sie na caly regulator:D Szybkie sniadanie. 10latek idzie na autobus o 7,corke woźę do przedszkola ,jak byla pogoda to rowerem,teraz autobusem,w robocie jestem 8:30-9. Zabieram corke z przedszkola o 13 i do 16 siedzi ze mną(babcie nie chcą niańczyć wnuczki)w pracy. Wracam do domu przed 17. Teraz pół biedy. Ale latem to mam zapieprz. 0,33 ha podworka ,drzew,krzewow,truskawek,warzyw,swoje mieso.. Chudnę wtedy 20 kg :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:17 masz szczęście że możesz dziecko zabrać do pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:28 kwestia organizacji i chęci. Ja nie pracując byłam tak samo zorganizowana jak bym pracowała. Określone godziny wstawania, sprzątania, zakupów,wszystkiego. I to był cudowny czas. Blogostan nie było bieganiny pośpiechu :) Czas na spokojny spacer i lunch w parku albo na palcu zabaw. Po powrocie do pracy niema na nic czasu a jak jest czas to siły brak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i właśnie tego zapierniczu się boję, braku czasu, a jak już jest to nic się nie chce. Dlatego zostaje w domu mimo że córka ma 6 lat. Mam mnóstwo czasu na relaks i jestem wypoczeta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja siedzialam w domu poki syn nie skonczyl 10 lat Potem poszlam na pol etatu i tez jest super Spokoj,luz i duzo czasu dla siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to jest pól etaty No i 10 latek to już luz a wrócić do pracy gdy ma się niemowlaka i to na cały etat? .... Zap*****l 24/24

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem mama 1,5 roczniaka i drugie ma 2,5 roku. Mieszkamy na wsi i chetnie poszlabym na pol etatu chociaz do pracy. Oczywiście dopiero jak dzieci pojda do przedszkola bo w naszej okolicy zlobka nie ma. Kontak z ludzmi bardzo by sie przydal bo nieraz idzie zwariowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpaskinascianach
A ja Wam wszystkim zazdroszcze tego zap*****lu... Siedze z chorujaca corka ponad 8 lat w domu. Nie mamy babci do pomocy, nikogo. Co chwile szpitale, lekarze. Teraz z Nia jede 60km na specjalistyczna diagnostyke do szpitala na 2-3tyg... Juz nie moge sie doczekac az skoncza sie Nasze problemy ze zdrowiem dziecka i az wroce do pracy. Marze o tym zeby co dzien stac na przystanku i czekac na busa do pracy, zeby gonic z obiadem i zakupami, zeby pasc spac padnieta praca i satysfakcja! Nie oceniajcie kobiet siedzacych w domu pochopnie, nie kazde dziecko wygladajace na zdrowe i normalne, jest zdrowe... To mnie boli najbardziej, ludzie mysla ze jestem leniwa i malo ambitna ale nie o to chodzi. Dalabym wiele za mozliwosc pracy, za wyjscie do ludzi bo zdziczalam kompletnie. Lekarze, przychodnie, kalendarz zarabany wizytami, gotowanie i sprzatanie. Depresja puka... Pozdrawiam Drogie Panie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc dzis 11:34 Wiesz wszystko ma swoje plusy i minusy. Pracuje jako opiekunka schorowanej kobiety.. Dzieki Bogu obok przedszkola. Ale nieraz wlosy sobie z glowy wyrywam. Jestem przemęczona,corka jest żywa,dokazuje mi,ale nie chciałabym znowu w domu siedzieć,pieniadze choć dobre z tego,czas szybciej leci,tylko mowie:mało czasu na wszystko a latem armagedon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:36 niema czego zazdrościć... Bieganie od rano do nocy nie jest ani fajne ani zdrowe. Ja zawsze powtarzam i powtarzać będę ze podziwiam kobiety które chcą się oddać macierzyństwa na 100 %. Niema się czego wstydzić to jest piękne. Bo niestety mamy takie czasy że kobieta musi pracować czy chce czy nie a z pracy wraca do pracy w postaci dzieci i domu. Często jest tak ze mąż wraca późnym wieczorem i ona biedna musi sama z tym walczyć. Nigdy w życiu nie pomyślałam o kobiecie wychowującej dziecko że jest leniem. Mam kuzynka która bardzo narzekala na siedzenie w domu. Była w pierwszej ciąży a później szybko w drugiej. Spędziła w domu jakieś 3 lata. I też marudzila zw ona chce w pędzie że do pracy ze do ludzi. I poszła. Teraz płacze że czas na nic niema zs dzieci nie widuje że maluchy od 6 w żłobku przedszkolu że pada na twarz ona i mąż. I tęskni za tym czasem kiedy nie musiała nigdzie pędzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:04 myślę że to jego super rozwiązanie jak się ma dziecko i można sobie pozwolić na pracę na pół etatu. Wypoczynek jest bardzo ważny. Czas dla siebie i czas dla dziecka trzeba umieć rozdzielić. Zawsze cenilam sobie to że wracam ze szkoły a na stole mama stawia ciepły obiad że ma czas ze mam porozmawiać pobawić się pójść na spacer. Ale też to za ma czas dla siebie i najważniejsze dla mojego taty. Całe życie byli jak dwa szczebioczace ptaszki. Pili sobie wręcz z dziubkow ;) Pokazali mi jak wg nich powinna wyglądać rodzina. Mama pracowała na pół etatu dopóki miała nas w domu. Pracowała bo chciała. Nigdy nie widziałam jej w biegu czy padającej na twarz. Myślę że każdy człowiek chciałby mieć takie wspomnienie a nie wspomnienie mamy zasypiajacej tam gdzie akurat usiądzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki dziewczyny, docenilam w końcu że mogę być w domu a nie latać z wywieszonym jezorem między praca a domem. A niedawno narzekalqm na nudę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wstaje 5,30 robie makijaz ubiersm sie nastepnie robie sniadanie dla mnie i dla syna ma 4 lata,maz wstaje o 6 i szykuje sobie sam.budze malego o 6,15 i jemy sniadanie o 6,45 wychodzimy z domu.maz na autobus ja biore auto odwoze dziecko na 7 do przedszkola i jade do pracy. prace zaczynam o 7,30 do 13 lub14 ale zazwyczaj koncze o 14. malego odbieram o 14,45 lub jesli cos zalatwiam np zakupy to o 15.15 w domu jestesmy o 15,30 i robie obiad o 16 wraca maz i wszyscy jemy ,po obiedzie pijemy kawe lub jedziemy kogos odwiedzic. po kawie biore sie za obiad na drugi dzien i prasuje ubranka dziecku do przedszkola a maz bawi sie z dzieckiem kiedy ja koncze przejmuje malego a maz konczy reszte obowiazkow.kolo 19 kapiel malego kolacja i dziecko o 19,30 spi wiec my od 20 mamy relaks zazwyczaj tv lub komputer po 22 idziemy spac i tak codziennie weekendy wolne choc czasem zdarza sie robocza sobota ogolnie wszystko na czas i czasem ciezko bo nie mamy nikogo do pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie myjesz się rano? Tylko makijaż i się ubierasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no pewnie :) a ty co chlapiesz się woda ranooo ??? Poważnie ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też miałam taki zapierdziel jak mamy tu jak pracowałam. Ale dałam radę. Obecnie jestem na wychowawczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tylko się ubieram i na nieumytą twarz klade tapete. Nie mam czasu rano, wole dłużej pospać. I tak śpię tylko 4,5 h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona309
ja wstaje o 5;10 o 5:50 przychodzi babcia do corki 3 lata (od wrzesnia do przedszkola),ja wychodze o 6 mam autobus jade do pracy 7-15 praca fizyczna,potem jade do babci po dziecko i jak wróce jest już 17 na szczęscie jem obiad u babci,po drodze zakupy,jak jest lato na plac zabaw,potem do domu ogarniam chate,wstawiam pranie,bawie sie z dzieckiem kapiel szykowanie sie do pracy na nastepny dzien i o 21 idziemy razem spac,czasem wolne ma mój partner to nie jade po dziecko tylko odrazu do domu.Czasem w tyg ktos wpadnie w odwiedziny albo my gdzieś idziemy.Na szczęście weekendy mam wolne,i szczerze marze o czasach jak nie musiałam tak ganiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Fajnie na pol etatu. Ja jako matka dwojki malych dzieci cieszylabym sie z takiej pracy. Bo tu wladnie nie chodzi juz tak o ta kase, tylko zeby wyjsc do ludzi bo od sieszenia w domu mozna zwariowac " Tylko sieroty ze wsi sie garną do ludzi bo prócz nich żadnych zainteresowań nie mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Tak was czytam i zastanawia mnie jedno. Wy dajecie rady ogarnąć wszystko pracując, a moja siostra siedząca w domu (syn ma już 8 lat) niepracujaca ma wiecznie bałagan i zupki chińskie na obiad... Jak to jest że pracujące ogarniaha wszystko a kury domowe które maja cała dobę na to co pracujące wykonuja w dwie godziny, nie daja rady? " Bzdura. Ja pracuję i mi wszystko kuleje. Dom, załatwienia i nawet konstruktywna opieka nad dzieckiem. Jak wracam to nie mam już siły na nic. Wydaje mi sie, że tu nie chodzi o kwestie pracujących i niepracujących tylko nie wiem o co. Są chyba kobiety które "cierpią" na nadmiar energii i nie bardzo ją mają jak spożyć nawet do końca dlatego z wszystkim do przodu są i nawet snu niewiele potrzebują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam wole z dzieckiem w domu byc niz chodzic do roboty. W domu wszystko zrobione czas dla dziecka na spacer i odpoczynek. A jak sie chodzi do roboty to koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:49 pamiętaj nigdy nie daj sobie wmówić że jesteś gorsza bo wychowujesz swoje dziecko. Ciesz się tym czasem. Kiedyś będziesz to miło wspominać a i dziecko będzie Ci wdzięczne :) wiem co mówię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.05 coś w tym jest. Ja zazdroszczę niektorym kobietom że im się chce i nawet lubią taki tryb życia który dla mnie byłby kieratem. I 5 h snu zdecydowanie nie dałoby mi normalnie funkcjonować cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż mnie budzi o 7.00 - kawą i idzie pod prysznic po bieganiu. Wypijam kawę, idę pod prysznic, robię make-up, czeszę się (w międzyczasie on budzi starszego i daje butelkę młodszemu), 7.30 przychodzi opiekunka, do tego momentu starszy jest umyty i zapakowany w ubranie, młodszy nakarmiony. 8 wychodzimy z domu. Ja wracam o 18-19, mąż wcześniej. Albo zamawiamy kolację, albo mąż gotuje. O 20 kładziemy dzieci, do 22 mamy czas dla siebie. Młodszy ma 14 miesięcy, starszy 2,5 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalamalabym sie gdybym byla poza domem do 18,19. Szkoda dzieciaczkow :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×