Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość12365478999

mój były nie daje mi o sobie zapomnieć

Polecane posty

Gość gość
Dlczego uczysz go zla??? Bo pozwalasz, ze tak mozna traktowac ludzi (tak jak traktujke ciebie) . Uczysz gnojka, ze mozna poniewierac, upokarzac i manipulowac ludzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
Krucyfiks - widzisz zrobiłam tak jak mi radziłyście. Wtedy owszem było cieżko mi się pogodzić, ale czas sprawił ze zrozumiałam. Udało mi się "zapomnieć". Odkąd z nim sie rozstałam to z nikim sie nie umawialam. Byłam może na jakichś 2 czy trzech kawach. Nie udawało się. Albo faceci mi nie odpowiadali, albo jak już coś grało, to po czasie okazywalo się jednak mają jakieś kobiety, od razu zrywałam kontakt. Zrobiłam tak jak mi radziliście. Nie odzywałam się do niego. Ale on się nadal odzywa, co jakiś czas przypomina sobie o mnie. i dopytuje, czy ja pamietam, tego nie spodziewaliśmy się prawda? Ja sama tego nie chciałam, odliczałam dni jak się nie odzywał (już 5 miesiecy minelo od naszego rozstania) i zawsze maksymalnie było 2 tygodnie. Ja nigdy pierwsza sie nie odzywałam. Łatwo wam mówić, jesteś idiotką, widzisz może jestem. Ja sobie przetłumaczyłam że dla mnie, mojego syna będzie tak lepiej, że mamy dobre wygodne życie (dzielimy dom z moimi rodzicami) niczego nam nie brakuje, a on wprowadziłby istną rewolucję. I żeby mu chociaż na mnie zależało. Wytłumaczyłam sobie, że tak nie było, że chodziło tylko o seks, że może ja tez popełniłam błędy, - ulegając mu - bo naciskał na to mimo że mówiłam że nie jestem gotowa. próbowałam zapomnieć. Co jakiś czas wracają wspomnienia. WIem jedno nie chce znowu cierpieć i dać sie wkrecić. Spieprzył to co bylo miedzy nami, nie wydaje mi sie zeby cos zrozumiał. A jednak odzywa się, jeszcze potrafi robić wyrzuty - jak nagle w walentynki o godzinie 19 po 14 dniach nieodzywania się, napisał do mnie że ma żal że nie odzywam się, nie pamietam o nim, że mieliśmy się spotkać. To dosłownie jak wróciły te wszystkie wspomnienia zaczęłam z miejsca płakać. Nikt nigdy, wspomnienie nikogo nie wywoływało łez. A wystarczy że o nim pomyślę, to łzy same cisną się do oczu. Krucyfiks, wiesz że on jeszcze przed Bożym Narodzeniem mnie przepraszał, sama nie wiem za co? Mowil, że po mnie nikogo nie miał. Po naszym rozstaniu. Ale to dobrze z jego strony, że przeprosił. Serca się nie oszuka, ja usiłowałam, i nadal będę to robić. Specjalnie nie pisałam tam na tym topiku bo nie chcialam juz tego roztrząsać. Ja może faktycznie jestem uparta. Czesto stawiam na swoim, czesto nie slucham innych, nikogo nie winię za swoje błędy. Ja wiem jedno, jesli chodzi mu tylko o łóżko nie ma czego u mnie szukać i napewno nie ulegnę, bo pogodziłam się z tym że nie będziemy razem. Ale kto wie jak nam sie zycie pouklada. Rozstalismy się, i minelo prawie pol roku, ani on ani ja nie zwiazalismy sie z nikim. Może jednak kiedys jeszcze spróbujemy jeszcze raz. I jeszcze jedno - ja nie probowalam go zmieniac, ja akceptowalam go takim jakim jest, czlowiekiem pogubionym zyciowo i robiącym wciaz nowe błedy. Nie chce z nim tracic kontaktu, nawet sporadycznego. Ja po raz 1 w zyciu, obawiam sie ze dopoki z nim sie nie "rozprawię" nie ułoże sobie życia z nikim innym. Wogole postanowilam dac sobie spokoj z facetami. Zajac sie pracą, synem, nie chce byc z nikim, chce dac sobie z rok. Dla siebie. Moj syn podrosnie, nie bede miala wyrzutow sumienia ze go zaniedbuje i zamiast skupiać się na nim rozmyślam o facecie. A on jest troche tak jak "duże dziecko" ten facet. Zamiast sam chciec byc oparciem, sam potrzebuje oparcia. Moze i chcialby sobie poradzic ze swoimi problemami, ale nie wie jak, ulega jakimś podszeptom głupoty - picie, wpada w problemy. Potem żałuje. Wierze ze coś może sparwić że on się będzie chcial zmienic, ale sam musi tego chciec. Nawet jak ze mną nie bedzie. Kto wie jak to sie wszystko potoczy, co czas sprawi. Dla mnie zycie nie jest łaskwe pod wzgledem poznawanych facetow. Nie mam pod tym wzgledem łatwo. Ale mam inne sfery zycia w bardzo dobrym stanie. Nie musze miec wszystkiego. Nic na to nie poradzę że mi nie wyszło zapomnienie o nim, starałam się ale on mi nie daje o sobie zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość dziś - uwazasz ze mną sponiewierał? Czym bo zalezalo mi tak bardzo ze prosilam go o powrót? To moja wina, ze nie bylam twarda i balam sie jego odejscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
tak to moj topik. Nie czytajcie tego bo jest bardzo duzo, Ja to pisalam zaraz po naszym rozstaniu, 5 miesiecy temu. Wtedy bylam naprawde rozdarta. Jakby ktoś mi umarł. kobieta 32 lata, po przejściach i po raz pierwszy w zyciu tak cierpiałam z powodu 3 miesiecznej znajomości. :-( szkoda czau zebyscie to czytali. Nie jestem desperatką, próbowalam o nim zapomnieć, ale nie pozwala mi. Staram się, ale to wraca. On sam, wraca i chce zebym o nim myslała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poniewieral, bo sie umawial i olewal. Poniewieral, bo chcial zebys siedziala cicho i wpadala tylko na seks. Poniewieral, bo podczas gdy ty go blagalas o powrot, on sobie z ciebie zarty robil i raz sie zgadzal, a za chwile rozmyslal. Nie szanowal twoich uczuc, sprawialo mu i nadal sprawia radosc i zadowolenie z twojego cierpienia. On cie tylko gnebi i pokazuje, ze nadal ma nad toba wladze. Po co dzwonil na sylwestra? zebu ci pokazac, jaka ty bez niego jestes samotna, a on sie zabawia. Na walentynki znowu sie odezwal, zeby cie upokorzyc i pokazac jaka slaba jestes... Jemu sprawia przyjemnosc twoje cierpienie, jest takim wampirem ktory zywi sie twoim smutkiem. Czy ty naprawde myslsz, ze on balujac i chlajac z kolesiami na ipmrezach nie byl z zadna panienka??? Bylas i jestes glupia, bo on cie nie chce i nie bedzie chcial starego pr*****.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aaa, i proponuje tobie autorko poczytac ten stary topik i sobie przypomniec jak cie traktowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość dziś - właśnie za to mnie przepraszał, że umawiał się i nie przychodził. Dlatego przeprosił. Z sylwestrem, nie dzwonił tylko napisał "jakie mam plany na sylwestra" Ja przez chwile myslalam ze chce mi cos zaproponować. Ale nie stalo sie tak. Bylam wtedy na niego bardzo zła, przestałam sie odzywać, skasowalam wszystkie wiadomosci, a jak pisal przez 2 tygodnie go zbywałam. Pod koniec stycznia znowu zaczal sie odzywac. On zrobił tylko jedną poważną rzecz źle - rozkochał mnie w sobie, stworzył iluzję że mu zależy, nalegał na to żebym przyjezdzała, wymagał poświęcenia z mojej strony, a jak przyszlo co do czego to wykorzystal sytuację i pod pretekstem ze to moja wina - mnie zostawil. Gdyby pojawil sie ktos inny, ale nie... On chcial sie spotykac czesto, jak najczesciej i najechetniej na noc. i dlatego pozniej wyszlo na to ze mnie tylko wykorzystał. Stworzył iluzję, pozwolił a nawet spowodowował żebym wierzyła że musi mu zależeć, a jak spytałam czy tak jest - zamilknął. Ja chcialam wiedziec na czym stoję i dlatego drążyłam, żeby mi powiedzial do czego to prowadzi? A on wściekł się. Żałuje, nie powinnam na niego wtedy tak naciskać, ale pewnie rezultat byłby taki sam. Zostawił mnie 3 dni później, a ból po rozstaniu był tak ogromny, jakby mi ktoś dosłownie umarł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo on chcial ciebie pobzykac bez zobowiazan! Pewnie zadna szanujaca sie panna w jego wieku nie chciala alkoholika, z dzieckiem, z dlugami i innymi problemami, a ty jako zdesperpowana samotna matka szybko wpadla i dala sie urobic....ot co! Chlopak od poczatku cie wykorzystal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
bardzo żałuje tego że wtedy tak naciskałam, nawet jakby efekt był ten sam - czyli koniec - to nie było by że to przeze mnie. A tak wychodzi na to że utraciłam go przez swoją głupotę i niedojrzałe zachowanie. Chociaz on wtedy tez zachowal sie niedojrzale. Juz teraz mam nauczkę, że nie nalezy niczego z kogoś próbować na siłę :-( On sie wtedy tak wnerwił na mnie. Był niemal u kresu wytrzymania, a ja naciskałam, powiedz, porozmawiajmy. Nie docierało do mnie, że nie ma ochotę na rozmowę. Ale nie mial żadnych argumentów, poprostu nie odzywał się. To dowód niedojrzałego zachowania, mojego też. Sami jesteśmy sobie winni. On tylko skorzystał na tym wszystkim, a ja bardzo cierpiałam. Taką karę poniosłam jakbym go conajmniej zdradziła z kimś. Myślę że gdyby mnie kochał to wybaczył by mi to, ale widocznie tak nie było. Było mi tak źle, po tej sytuacji wtedy, że chciałam jeszcze raz chociaż się z nim spotkać, i być blisko, kochałam go, tęskniłam, miałam nadzieję że może wrócimy do siebie jednak, że to nas "scali" Jak głupia zakochana, naiwna kobieta. Dlatego zaproponowałam spotkanie, bez zobowiązań z obietnicą seksu. I nie żałuję, naprawdę, bo coś przeżyłam jeszcze, skoro to znajomosc bez przyszłości, a mimo tak mi na nim zależało, chciałam to jakoś przypieczętować, Pozostawic wspomnienie jeszcze raz byc blisko, bo cały czas mialam takie straszne poczucie, że to wszystko trwało zbyt krotko. Pamiętam że byliśmy wtedy oboje szczęśliwi, rozstaliśmy się jak para. Jak dawniej szliśmy za rękę. Nie żałuję tego. To była bardzo dziwna znajomość, wręcz niemożliwa. Tylko prawdziwa miłość mogła w tym wypadku coś zmienić, ale z jego strony jednak nic takiego nie było. Może i dobrze postąpił. Odkąd się rozstaliśmy nie byłam z nikim i chyba nie zamierzam. Zajęłam się sobą: znalazłam sobie nowe pasje: chodzę na siłownię, czytam nowe książki, oglądam interesujące mnie seriale. Nie wierzę już w miłość, on zabił we mnie wiarę w to że.. można się we mnie zakochać. Nawet już nie piszę z nikim, nie szukam na portalach. Chcę sobie zrobić przerwę. Nie umiem tak z nim uciąć kontaktu, tym bardziej że sam go za każdym razem po czasie szuka. Ja wcale się nie cieszę jak on nagle się odzywa, wręcz powoduje to we mnie jakąś rozpacz. Silne emocje wracają. Chcę być sama narazie, nawet na związek z nim nie jestem teraz gotowa, z resztą nie wierzę zeby chciał. Ale kto wie, może kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość dziś Nie byłam zdesperowana. Byłam silną szczęśliwą kobietą, wyszłam sama niedawno ze swoich problemów które miałam przez jeszcze wcześniejszego faceta. Nagle przypadkiem poznałam jego. Deklarował od początku że chce być ze mną na poważnie, że to jego wiele osób wykorzystało. Twierdził że jest dojrzały i docenia że spotkał taką kobietę jak ja. Później chyba mu przeszło, albo zaczęły przeszkadzać te różnice. Może też moj charakter mu nie pasował, albo inne rzeczy. Dążył już tylko do zaciągnięcia mnie do łóżka... Tym bardziej w sytuacjach jak np kłóciliśmy się o to jak odwołał spotkanie, pojechał na grilla, byłam zła na niego jak cały dzień siedział z jakąś koleżanką i nie odbierał ode mnie telefonu. To powodowało kłótnie między nami. Żałuje ich. Teraz bym już tak nie postąpiła. I tak wyszło, że spierd*oli*łam* to wszystko bo on zrozumiał, po moich 2 takich wystąpieniach - jak chore pretensje, telefony, zasypywanie smsami z pretensjami (nawet jeśli mialam racje nie powinnam tego robić) że on zrozumiał że mi na nim bardzo zależy. I to wykorzystał. Dlatego nam się nie udało. Sami to spierdo**liliśmy** Zarówno on jak i ja. Może jego wina jest większa, ale ja też jestem winna. mogę sobie tłumaczyć, że był z innego świata, że z problemami, z dzieckiem, bez pieniędzy, że wszyscy byli przeciwko temu - ale ja go mimo wszystko kochałam. Teraz wiem że nie wolno nic na nikim wymuszać, że milczenie jest złotem, i czasami naprawdę lepiej się zamknąć. Czuje się winna bo przez swoją głupotę i zachowanie utraciłam faceta którego kochałam najbardziej w życiu. Czasem mówię sobie że może los specjalnie wystawił mnie na taką próbę, żebym zmądrzała, nie ufała już tak, nie angażowała się. Dlatego nie wierzę już w nic. Chcę być sama, nie wiem może będę czekać na niego, że jakieś resztki godności jeśli zachowam to on jakimś cudem (o ten cud się modle od kilku miesięcy) postanowi się zmienić (choć akceptuje go takim jaki jest i kocham takiego jaki jest mimo jego wad)zmienić dla siebie i może wtedy spróbujemy jeszcze raz. Ale wydaje mi się to niemożliwe przynajmniej na tą chwilę. Ale tak samo niemożliwe było to że wogóle się poznamy, początkowo zachwycimy sobą, mimo różnic i wogóle spróbujemy być razem. Nie żałuje, może kiedyś uda się spróbować raz jeszcze, straciłam już na to nadzieję, ale jeszcze cień jej pozostaje. Mnie się nie spieszy do żadnego związku, może warto na niego poczekać? Aż dojrzeje, zmądrzeje, może jakiś cud się wydarzy. Nie umiem inaczej, miłość do niego jest silniejsza. Gdy pokocha inną, nawet lepiej. Trudno , wtedy zrozumiem., niech mu się wiedzie. Ja mu nie życzę źle. Chciałam dać mu lepsze życie, teraz się ogarnęłam na tyle że ani nie mam potrzeby do niego pisać, ani nie czekam na spotkanie, prędzej to on na nie czeka. Ja go po prostu kocham. I nie muszę być w ciągłym kontakcie żeby o tym wiedzieć. Po prostu tak jest, czy tego chcę czy nie, miłość jest silniejsza. Mam nadzieje ze będę tylko mądrzejsza i nie popelnię już błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobno już raz kogoś tu posłuchałaś, więc spróbuj i mnie. Idź do psychologa. JESTEŚ UZALEŻNIONA. Wyobraź sobie, że pijesz i ktoś Ci o tym mówi. Olejesz? Pewnie tak, ale czy to dobrze? TO NIE JEST MIŁOŚĆ, TO CHOROBA. Piszesz jak masochistka, jak osoba, której ktoś ma PRAWO wymierzać karę. On odebrał Ci (przeczytaj to, co napisałaś ze zrozumieniem) wiarę, że MOŻNA CIEBIE POKOCHAĆ. Co? Jak? Dlaczego?Nie widzisz, że zniszczył Cię psychicznie? Nie widzisz patologii w tym wszystkim? Nie wiem, co Ci napisać, żeby Cię przekonać. Osoby naiwne (takie jak my) muszą przyjąć do wiadomości, że mają skłonności takie nie inne i muszą o siebie dbać. Powtórzę, bo ja to przeżyłam: ta miłość to UZALEŻNIENIE. Coś się zadziało, jakiś splot wypadków, Twoich wad i jego wad i zalet, Twoich braków, lęków itp. TO NIE JEST MIŁOŚĆ, ANI Z JEGO ANI Z TWOJEJ STRONY. Nie umiem nic więcej powiedzieć. Podtrzymuję to, co napisałam (krzyczę od czasu do czasu, więc łatwo poznać). Przeżyłam podobne rzeczy i wiem, że istnieje "życie pożyciu", ale trzeba dać sobie szansę. Btw. tak kurna trudno zablokować kogoś w telefonie i nie odbierać?! Poświęciłam Ci 2 h mojego życia. W cenach mojego psychologa to 240 zł. Doceń, choć nie mam kwalifikacji. doceń też innych i pomyśl, że może mają rację, a jeśli tak... dobra idź do psychologa. Nic więcej. tu NIC WIĘCEJ NIE POMOŻE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale Nie rozumiesz ze on Cie nigdy nie kochał, nie zależało mu (no, co najwyżej na poczatku tylko stwarzał pozory ze mu zależy żeby Cie rozkochać w sobie i uzależnić od siebie)? A ta ,,druga szansa" na która czekasz, ludzisz się ze może kiedyś nadejdzie- może i nadejdzie, da Ci szanse po raz kolejny na bycie jego ZAPCHAJDZIURA. Da Ci ja jak Nie będzie miał innych opcji, znowu Cie zbajeruje na seks i znowu będziesz mu milutko lechtac jego ego. Bo nawet jesli zbiegiem czasu dojrzeje to nie oznacza automatycznie ze zapala do Ciebie miloscia, nagle nie zakocha się w Tobie, jeśli liczysz ja jakieś jego ,,olsnienie" to sie rozczarujesz. Owszem on sie w końcu zakocha ale w innej a wtedy Tobie sprzeda kopa w d...e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość dziś Dziękuję Ci. Za większość naszych niepowodzen obwiniamy kogos, ciezko samemu sie przyznac do błedu.. Łatwiej powidziec ze to masochizm, ciagle sie wybielamy, nazywając to że ktoś nas nie chciał, uzależnieniem. Nie to nie uzależnienie to tesknota za uczuciem. Nie wyszło, trzeba pogodzic sie isc dalej, wybaczyc jemu, sobie, po co mam go blokowac. Innych owszem zablokowałam, nie odczuwam braku z tego powodu, a jego czemu mam zablokwoac? Bo nie chcial byc ze mną, ze wolal zerwac niz dalej mamić mnie wizją tworzenia zwiazku., Czy ja jestem bez winy? Nie. Jak wiem ze kogos kocham to mam go usunąc z mojego zycia, gdy probuje sie do mnie choc troche zblizyc? Taka dumna nie jestem. Wlasnie wy sie wszyscy mylicie. To ja jestem silna i pewna siebie, nie musze uciekac i udawac obrazonej ksiezniczki, za co? Bo dal mi jakas namiastke uczucia? Bo zostawil? Milosc jest albo jej nie ma. Jak ktos nie kocha, nie da szansy. Ja tak robiłam wiele razy. Z bylymi facetami, i innymi z ktorymi mi nie wychodzilo. Nie liczyłam na nic****aliłam mosty. czy żałuje ? Nie. Ale on to co innego, jego kocham inaczej. Musze byc silna i powiedziec mu ze zadnego spotykania sie u niego w domu nie bedzie, bo dla mnie znajomosc z nim znaczyła duzo, i moge tak spotkac sie tylko z kims komu na mnie zalezy i mysli powaznie. Przperosic sie i wtedy najwyzej rozstac, bo jesli tylko o to mu chodzi to wiecej sie nie odezwie. Ale nie moge tego z gory zalozyc. Musze dac mu "szanse" Moze jeszcze kiedys, a jak nie, zostaniemy znajomymi. Trudno. Dawno pogodzilam sie z on mnie nie chce. To co robi moze troche temu przeczy, ale nie chce go tak "karać". Bo ja tez ponoszę odpowoedzialnośc za to ze nam sie nie udało. Niech wie ze jest osoba na swiecie ktorej bardzo na nim zależy, moze to doceni kiedys, a moze nigdy. Co ja mam do stracenia? Przeciez to on do mnie pisze i namawia na spotkanie, kto wie czego on naprawde chce ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie sobie spokój z tłumaczeniem jej czegokolwiek. Jak widzicie beton z niej straszny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
gość dziś - masz racje. Prawdopodobnie tak nie bedzie. Ale chociaz wtedy ja nie popelnie juz tych samych błędów i bede wiedziała ze zrobiłam wszystko zeby to sie udało. Bo ze ich nie popelnię, przy nim czy przy kimkolwiek innym jest pewne,. On sobie powtarza to samo - ze ja poznam kogos lepszego, minelo pol roku i nie stalo sie tak. A co do tego, na poczaku zalezalo mu bardzo... :-( tego jestem pewna. i naprawde sie starał. A niech sie zakocha w innej. Proszę bardzo! Ja nie mowie że to by nie bylo zle, moze wtedy zapomnę. Ale nie stało sie tak i tak samo ze mną. Ja naprawde na nic juz nie liczę od niego. Wzgardził mną, będzie chcial znowu sie spotykac i pokaze ze mu na mnie zalezy to dam mu szansę, nie mogłabym nie dac. Kazdy by dał. pod warunkiem ze kocha. A jak sie odczepi raz na zawsze bo moze liczy na łatwy seks, to jeszcze lepiej. zapomnę. Z czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybys nie byla zdesperowana, to bys nie poleciala na 8 lat mlodszego malolata poznanego w internecie. No nie oszukujmy sie...Zwlaszcza, ze on soba nic nie reprezentuje. I to twoje obwinianie sie, ze to ty rozwalilas ten niby zwiazek, bo chcialas rozmawiac o uczuciu, czy rzomawiac z nim wogole! Ty sie slyszysz!!! To absolutnie nie twoja wina, To ze sidzial z kolenka i nie odbieral od ciebie, to tez nie twoja wina, ale on toba tak manipuluje, ze ty naprawde zaczelas myslec, ze to wszystko twoja wina....naprawde powinnas isc do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nic nie rozumiesz. Nic. Tu nie chodzi o niego. Zablokowanie go na FB to nie "kara" dla niego tylko odwyk dla Ciebie. ODWYK! I próba uratowania się. Nie stawiaj go w centrum swojego życia. Nie myśl o nim, tylko o sobie. Boże, jesteś dokładnie taka jak ja kiedyś. Też szukałam winy w sobie i kombinowałam jak koń pod górę, żeby sobie i innym wytłumaczyć dlaczego nie zrobię tego, co dla mnie dobre, czyli czemu nie wyrzucę go ze swojego życia. Produkowałam się, ale dla swojego dobra psychicznego żegnam się z tym wątkiem. Nie dlatego, że chcę Ciebie ukarać, tylko dlatego, że za dużo mnie to kosztuje czasu i nerwów. Wyobraź sobie, że widzisz własną córkę, którą wciągają narkotyki podawane przez jej chłopaka dilera. Co robisz? Mówisz zostaw faceta i na odwyk. A ona na to, że to jej wina, bo mogła nie próbować. Jego wina też, bo jej to dał i powiedział, że będzie fajnie, ale to jednak bardziej jej wina, bo to ona się uzależniła. A Ty, jako matka masz w dupie czyja to wina. Chcesz tylko, żeby Twoja córka rzuciła to świństwo. Ona zaraz wyskakuje z argumentem, że przecież on się obrazi, że odczuje, że to kara, a ona tak go kocha. Co myślisz? Pierdolić chwasta, ratuj się dziewczyno, córko moja ukochana. A ona przeżywa te swoje dywagacje, dupę truje tylko po to, żeby nie podjąć decyzji, że się odcina i tkwi i ćpa. Tak widzę Ciebie. I mam dość tego widoku. Dałam co mogłam, teraz ratuję siebie. Nie na złość Tobie, nie po to, żeby Cię ukarać. W tym momencie, gdy widzę zagrożenie dla siebie (czas i emocje) to nie myślę już o Tobie, tylko postępuję jak człowiek racjonalny. Nie ratuję Twojego świata za Ciebie. Żegnaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.58 dokladnie. Ale jej nie warto dawać rad, tłumaczyć bo jak grochem o ścianę. To desperatka, do niej nic nie dotrze. Ona utrzymuje z nim kontakt bo wciąż czeka ze mu się ,,odmieni" i jednak będzie chciał z nią byc. Taa jeśli juz to chwilowo, dla seksu, jak nie będzie mial innych opcji. 33 larnia baba uganiajaca się za 8 lat młodszym który ma ja w d...e i czasem karmi ja bajeczkami jak go jaja zaswedza albo gdy chce sobie podniesc ego jej atencja. Żałosne. Pewnie śmieje się z niej i opowiada kolegami jaka jest naiwna. Autorka sama sobie wyrabia opinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
dziękuję Ci za pomoc, kimkolwiek jestes i cokolwiek przeszłaś. Ty juz jestes na etapie ze wiesz ze to Cie niszczy. Gratuluje odwagi. Ja tak naprawde nie odbylam z nim rozmowy o nas, poczatkowo obiecywal ze bedziemy duzo rozmawiac, ze bedzie sie staral, ale tylko chyba chodzilo mu o wlasne dobro. Cos poszło nie tak. On jest emocjonalnie niedojrzały do zwiazku ze mną. Ale ja tez nie jestem tu bez winy. Trzeba sznowac czyjes zdanie, jego milczenie mnie wtedy martwilo, to ze sie tak zaciął tez, nie musialam nalegac - wtedy wlasnie zachowalam sie jak desperatka. Narzucając sie ze swoją potrzebą rozmowy. A sytuacja z koleżanką - wtedy też zrobiłam błąd, zachowałam się źle. On nie to że nie odbierał, on najpierw powiedział ze przyjechala jakas kolezanka, pozniej ze siedzi. ja na luzie nie drążyłam kto to, ale on pisał i co pare godzin przypominal mi ze ona jest, po paru godzinach zmartwilo mnie to. Chyba tak sie obnosil z tym ze ona jest bo sam chcial zebym byla zazdrosna (to juz przejaw niedojrzałości) W koncu po jakis 6 godzinach, zadzownilam, odebral i gadal krotko, szybko skonczyl rozmowe, zmartwilo mnie to. Napisalam co o tym sadze, ze nie podoba mi sie ta sytuacja. A on mnie ignorował, ja sie nakrecilam (tu byl moj blad bo powinnam sie nie odzywać i obrazic zamiast napisac wtedy 30 smsow. Sama zniszczylam to uczucie ktorym mi darzyl. mysle ze te 2 sytuacje na przestrzeni 3 miesiecy spowodowaly ze zabiłam w nim to uczucie ktorym mnie na poczatku obdarzył. Byla jeszcze trzecia sytuacja, gdy robiłam mu wyrzuty ze odwołał spotkanie ze mna w ost chwili, to moja wina. Bardzo żałuje. Ale niestety nie da sie cofnąć czasu. On po tych sytuacjach zrozumial ze ma mnie w garsci i stracilam wszystko w jego oczach. Zaluj***ardzo, ale niestety nie da mi juz szansy, bo wszytsko mu przeszło. Wiec moze kiedys mi to wybaczy, i ja jemu i sprobujemy od nowa. a jak nie, to moze chociaz bede wiedziala jak nie nalezy sie zachowywac wobec zadnego faceta, nawet takiego ktory jest w nas poczatkowo bardzo zakochany. 1 sytuacja gdy odwolal spotkanie w ostatniej chwili - pretensje, wyrzuty, wydzwanialam, nie chcial gadac, nie odpisywał Wybaczył mi to, 2. sytuacja - z kolezanka, moze on to sprowokował, ale nie musialam tak zaborczo sie zachować, bylo podobnie jak za 1 razem, tym razem juz n powaznie zastanowil sie nad sensem tego dalej, i nawet wtedy to juz zakoczyl, ale jakos udalo mi sie go przekonac i przeprosic 3. u niego gdy nalegalam na rozmowe ktorej nie chcial - niestety ta sytuacja juz ostatecznie zniszczyła nasz zwiazek. I za koniec obwiniam w takim samym stopniu jego co siebie. A sytuacja z grillem to byl tylko epizod, po ktorym sie do siebie tylko 3 dni nie odzywalismy, wtedy juz nauczona tymi dwoma poprzednimi "nauczkami" - sytuacja z kolezanką i tym zlym zachowaniem gdy odwołał spotkanie nie odważyłam się miec do niego pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
Mam żal do siebie i do niego. Wiem że już nigfy bym sie tak nie zachowała wobec nikogo, porzucenie przez niego jest dla mnie taka zyciowa nauczką i lekcją że... Nic mi nie grozi juz, on nie chce ze mną być, jedynie jakies spotkanie od czasu do czasu go interesuje, a mnie nie. Jak dojdzie do spotkania (po prawie pol roku) to mu to powiem, że moge tylko kochac sie z kims komu na mnie zalezy, ze ja sie szybko przywiązuje i nie moge tak po prostu. Pewnie po tym jak on to zrozumie, odczepi się, a jesli nie i nadal mimo wszystko bedzie kontynuował chec zlapania kontaktu to mze faktycznie cos zaczyna rozumieć, bo po co by sie odzywał, zamiast dac mi spokoj.. On raz jakies pare miesiecy temu mi nawet napisal, ze nie odzywal sie bo nie chcial mi mieszać w głowie, że wie ze zle zrobil. Ja tez wiem ze źle, bardzo źle sie wobec niego zachowałam te 3 razy. Nic poza tym nie mam sobie do zarzucenia. Kochalam go bezgranicznie od samego poczatku takim jaki byl, zawsze stalam za nim murem, i nigdy bym sie nie odwrocila, kochalam, bylam zdolna do roznych rzeczy. Zmiany, powazne zmiany. Ale musialo by mu tez zalezec. Przestało. Moze zrozumiał ze to nie to... Coz poradzę. Moge tylko rozpamietywac plakac na wspomnienie tego co było i sie skonczyło bo trwalo tak krótko. Czemu mam go nie utwierdzać że mi na nim nadal zalezy? czy ja mam jakies wyjście, nic mnie to nie kosztuje, nie czuje sie od niego uzalezniona. Nie mam potrzeby obcowania z nim: pisania, spotkania. Kocham go ale takim zlamanym sercem. Łudzę się i czekam, a nie robię nic żeby wrócił, jest mi wstyd za tamto narzucanie po rozstaniu, a tego ze ten jeden raz wtedy świeżo po wylondowalismy w łożku byl tylko milym zakonczeniem tej smutnej historii. Ja idealna nie jestem, choc poczatkowo sie mu taka wydawałam, mam charakter taki jaki mam, czesto ciezki, tylko on mogl go zmienic, bo mial charakter taki ktory byl w stanie zmieniac moj charakter. Jak cos mu sie nie podobalo - to zamiast sie klocic, ja mam taka sklonnosc - nie odzywal sie i milczal. ciesze sie ze go spotkalam bo zrozumialam ze nie mozna na sile probowac robic niczego, trzeba sznaowac zdanie innych. ponioslam tego straszna cenę. Bol po rozstaniu byl ogromny. Bardzo żałuje. Niby teraz jest dobrze, ale nadal pamiętam i nie wiem czy zapomne kiedykolwiek, Gdy przyjdzie do mnie za 10 lat, to nie wiem czy dla niego, jesli cos zrozumie - nie rozwale sobie rodziny. Bo ja wiem ze go bardzo kocham. Wiem że nigdy nie zapomnę, to było takie "inne" niż wszystko co mnie w zyciu spotykało. Wiem tez że mogłabym go kochac do konca zycia gdybysmy byli razem, gdyby on chcial. Ufałam mu. I nie zawiodł mojego zaufania. Zrezygnmował, nie wiem dlaczego, chcialabym zeby wiecej mnie nie skrzywdził, nie chcial juz wykorzystac. Byl młody i głupi, a ja tez okazałam się naiwna i postapilam źle w tych wymienionych kwestiach. Kto wie co bedzie, co los przyniesie, może jeszcze będzie nam dane byc razem, a jesli nie trudno, moze kiedys zapomnę. Wiec wole wyjasnic o wszystko od razu zeby wiedzial jakie jest moje stanowisko, moze go oświeci, a jak nie, niech mu dane bedzie byc samemu, albo z kim innym. Jak ludzie mają byc ze soba to bedą. Ja w to wierze, ze jesli naparwde bylismy sobie przeznaczeni cokolwiek sie stanie kiedys los nas połączy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś chora na glowe. Bez kitu. Juz po tobie. Nic ci nie pomoze. Nie odpisujcie tej wariatce, bo sie tylko nakreca publiką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie, ze jestescie sobie przeznaczeni. Też to widzę! Powinnaś być przy nim i go wspierać. Nie odchodz choćby nie wiem co. Przecież on za 10 lat będzie hciał założyć rodzinę. A z kim to zrobi jak nie z tobą. Miłosć wszystko zwycięży! Swojąmiłością pokonasz wszystko, wszystko nagnie siędo Twojej woli i jego wola (to nie byle co, tego nie umie robić nawet bóg) i prawa świata. Jestem pewien, że nawet prawa fizyki byłabyś w stanie zmienić tym, że tego chcesz. I masz rację, zrobiłaś coś niewybaczalnego. Te 3 sytuacje, któe opisałaś. Każdy facet by cię rzucił. To było niewybaczalne. Nie rób tego więcej a na pewno będizecie razem. Trzymaj się go, nie rozglądaj w poszukiwaniu lepszego i nie słuchaj tych tutaj głupich. To chór zazdrośników. Zadroszczą wam miłości i g****o wiedząo życiu. Tak trzymaj! jest super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha ona zawinila ze odważyła się Jaśnie Panu zrobić wyrzuty ze odwołał spotkanie W OSTATNIEJ CHWILI! :D i mogła też nigdy nie poruszać tematu co ich łączy, czy są razem na poważnie bo Jaśnie PAN woli Nie rozmawiać bo to niewygodny temat! Czyli zawinilas wg Ciebie bo moglas ,,morde w kubel" i najlepiej Nie odzywać się tylko pokornie dawać mu d...y- czyli to o co mu od początku chodziło! Ja pierd...e Ty jesteś nienormalna! Nie wierze w to co czytam. I ten tekst ze on Cie kochal hahaha no na pewno, dlatego Cie olewal, bzykal tylko i pompowal sobie ego Twoim zaangażowaniem. Ta kolezanke pewnie tez przelecial ;). Nie wierze ze pisze to 33 latka, szczyt głupoty i naiwności. Ten koleś na pewno się z Ciebie śmieje i Nie tylko on. Parodia co tu wypisujesz. Może jeszcze blagaj go o przebaczenie ze osmielilas się poruszać pewne tematy bo przecież misio nie miał na to ochoty! Noi zabilas tym jego ,,miłość" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
nie wiem. jestem cała skołowana. Jego odzywanie się powoduj***ardzo duzy chaos. Taki niepokój. Ja sobie tak to wszystko tłumaczę. Że to może moja wina, ale to już nieistone, ja nauczona na błędach wiem jaki on jest i jak należy z nim postepowac. wiem ze nie ma w sobie za grosz empatii, jest bezwzględny dla uczuc innych. taki był dla mnie, bo jak wytlumaczyc ze nie był w stanie porozmawiać, tylko się zaciął. Bylam glupia ze drazyłam, trzeba było wtedy jechać od razu do domu. z nim trzeba postepowac krotko - nie pasuje to wypad, To taki typ. Wtedy jak dzwonila, fakt natrętnie, to mogł tez ze mna porozmawiać i zapewnić mnie ze wszhytsko jest ok, a nie celowo, mnie ignorować. Gdybym ja wiedziała jakie to przyniesie konsekwencje. robie sobie czaeem wyrzuty ze to sp*ier*doli*łam tym swoim 3 razy męczeniem go, a to smsami i telefonami, a to ta rozmowa na silę. Ale Ku*r*wa ja tylko chciałam żeby on wtedy ten ostatni raz gdy doszło do tej sytuacji która pociagnela za sobą rozstanie - mi powiedział cos w stylu - sam nie wiem co ja czuje, ale mi na tobie zależy. A jego milczenie, spowodowało ze ja kompletnie nie wiedziałam co jest grane i czułam ze jest źle, wiec chciałam to z niego wyciagnac, jakby mi wtedy powiedział ze to koniec bo on nic do mnie nie czuje i ze chodzilo mu tylko o seks to bym chyba bardziej zrozumiala, i poodzila się z tym, ale chyba bał się mojej reakcji wolał nieodzywac się do mnie a na 3ci dzień napisac smsem ze konczy. Było mi tak zle wtedy, w ciągu paru dni wyplakalam tyle łez co chyba jako dziecko nie przeplakalam. Ja po prostu wyłam w rozpaczy, jak jakas starsznie skrzywdzona osoba. Pisalam prosiłam żeby to przemyslal. on odzywal się wtedy, ale jak zaczynałam naciskac na spotkanie to się dystansował. w końcu po 2 tyg zdecydowałam się ze chociaż się z nim spotkam i pojde z nim do lozka, skoro od początku mu chodzilo o lozko. Zrobilam chyba błąd, /i teraz on myśli ze może znowu tak b edzie i dlatego się odzywa, Byłam jak w matni, jak w amoku, to było straszne, jak przypomnę sobie co ja wtedy przezywałam, to był najgorszy okres mojego zycia, istny koszmar. Jak mowie, miałam rozne zle przezycia w zyciu: - kilku facetow mnie nie chciało, albo zostawilo po krótkim czasie - rozwód - były facet wpedzil mnie w długi, i ja to wszystko musiałam spłacać -samotne maciezystwo, dosłownie trwało 3,5 roku, Ale nic w ciągu moich pieprzonych 33 lat nie dostarczyło tyle smutku i bólu a przede wszystkim żalu jak ten facet Podobno jestem ładna, wykształcona, mam prace z której jestem zadowolona, niebiedna, mam fajne zdrowe dziecko, mieszkanie (wprawdzie dziele dom z rodzicami) ale mam wygodne zycie, samochód, nie musze się martwic o nic, a mam jakiegoś takiego pecha do tych łotrów facetów. 'oni chyba wyczuwają ze jestem naiwna. Mam żal do siebie że tak się daje wykorzystywać. Bo jak nazwac to co mnie spotyka, ja się czuje po prostu teraz ponizona, marzyłam od lat, o pięknej milosci myslalam ze taki zwykly prosty facet mnie doceni, ale nie udało się... Porazka była tak dotkliwa, ehh... Nie rozumiecie mnie ja nic już od niego nie chce, tylko żeby mnie już nie skrzywdzil, chce zapomnieć, ale mam mieszane uczucia, dosłownie miesza mi ten gnojek w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
to było tak że po tym jak spotkaliśmy się wtedy wczesną jesienią ostatni raz proponował kino itp. rzeczy, ale jak przychodzilo co do czego, to wycofywał się, odwolywal spotkanie, które sam wcześniej proponowal, a to spacer a to coś, balował, pił, robil sobie jakies durne wpisy na fb ze chce być sam bo tak mu dobrze. ja bylam już coraz bardziej zniechecona takim zachowaniem i rozumiałam ze nic z tego nie będzie. Gdy odwolal spotkanie 3 raz obraziłam się i przestalam odzywac. po 2 tyg sam do mnie zagadal, przepraszał. Mowil ze on jest glupi i nie zasluguje na taka kobiete jak ja. I za każdym razem pytal czy kogos mam, bo on jest sam. Kazde takie jego pisanie dawalo mi nadzieje. Żalil się ze jest mu ciężko, ze przytlaczaja go problemy, ze sam jest sobie winien bo nie kontroluje się po alkoholu i pakuje w kłopoty, ma później problemy, splaca grzywny itp. rzeczy. W swięta to on dosłownie pił. W wigilie był narąbany, o 23:30 zapraszał mnie na pasterke, bo koledzy posnęli pijani. w pierwsze świeto tez był pijany. Wiem bo kazal mi do siebie dzwonic. żalił mi się że pije bo nie radzi sobie z problemami i tak jest mu latwiej, Ale przed sylwestrem przeszedł samego siebie. Najpierw pisal ze szkoda ze tak dawno się nie widzieliśmy, ze moglaby, go odwiedzić, a za pare godzin zapytal o moje plany i oswiadczyl ze on wybiera się do modnego klubu z kolegami. poczułam się upokorzona jakby mi policzek wymierzył. nie napisałam nic, przestalam się odzywac. później znowu nawiazywal kontakt. Martwilam się o niego, nadal martwię, nawet raz mi się żalił że nie ma ochoty poznawać zadnych kobiet bo wszystkie go drażnią. Ja nie wiem co mam myslec, on jest trudny, bardzo trudny, i zdaje sobie z tego sprawę. Zachowal się w stosunku do mnie zle ale jednocześnie dal mi szczęśliwe chwile. Bardzo często po naszym rozstaniu pisal ze jest za glupi dla takiej dziewczyny jak ja. Nie wiem co robić, najchętniej to bym zapomniała, bo jak znowu zaczniemy się spotykać to nie wiem. Widzicie, pisaliście ze ma mnie w d***e, ale on jednak pamięta, bo jak wytlumaczyc to ze co jakiś czas się odzywa, a przecież wie ze ja z nim po tym wszystkim do zadnego lozka nie pojde. on wcale glupi nie jest tylko za takiego się uważa. Pomogłabym mu, posplacac te dlugi, mowil ze to raptem 20 tysięcy, ale nigdy mnie o nic nie poprosil, wiec nie chce tez znowu byc wykorzystana, albo zeby nie bylo ze ja go sobie kupuje!! Wiec czekam taka przegrana, bo z ta miłoscia wiem ze nie wygram. Ale przyjelam pewne zasady, jak dojdzie do spotkania, a wiem ze dojdzie, bo tyle razy o tym wspomina, nie licze tych nieszczesnych spotkan z jesieni do ktorych nie doszło, ale to co proponuje mi od stycznia. Pomogłabym naprawde, ale on musi chciec, musi szanowac mnie i chciec cos budowac. Ale ja tu nie widze rokowan. narazie, widze ze cos tam probuje zmieniac w swoim zyciu, ze jest ciut lepiej, ale co bedzie dalej to nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12365478999
albo sytuacja z pewnego wieczoru w listopadzie, pewnego weekendu pisaliśmy smsy i nagle zaczal do mnie o 1 w nocy jakiś nieznany numer pisać równolegle z nim - ktoś z jakiegoś nieznanego numeru. Pisał jakies głupoty, czy go przenocuje np., nie wiedziałam kto to, ale udało mi się po paru dniach ustalić (bo tak przypuszczałam?!) ze to był jego kolega... Robil sobie jaja. Może nawet razem siedzieli i popili wiec wpadli na taki pomysł. Dowiedzialam się od znajomej osoby która pracuje w sieci komórkowej, ze to jeden z jego kolegow do mnie pisał. Wiec mu później napisałam ze nie zycze sobie takich zartow. Jak on sie zdenerwował, oczywiscie wszystkiemu zaprzeczył, szedl w zaparte. ale ja mialam pewnosc 100 procentowa (wierzcie mi ze chcialabym zeby to byla nieprawda) No i obrazil sie wtedy na mnie i usunał mnie za kare ze znajomych na fb. Ja cierpialam starsznie jak zobaczyłam ze wywalil mnie ze znajomych, bo nie dosc ze z zycia to jeszcze stamtąd. Po osmielilam sie zwrocic uwage ze nie zycze sobie zartow jego kolegow. Nie odzywalam sie po tym, a on zaczal sam pisac po czasie, co u mnie, czy mam kogoś. I o dziwo wlasnie od jakiegos czasu pisze na fb, a wczeniej nie chcial tego robic nawet jak bylismy razem, wolal pisac smsy. Teraz od jakiegos czasu pisze tam i pare dni temu dodal mnie z powrotem do znajomych. A ja zaakceptowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie chcesz, zeby cie znowu skrzywdzil, to urwij calkiem kontakt. Sama widzisz, ze on sobie z ciebie z kolegami jaja robi. Urwij kontakt, sama wywal z fb i zacznij zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytalam calosci , wystarczy mi pierwszy post . Ktos dobrze napisal " lubisz by poniewuerana " I niczego sie nie nauczylas . Emocjonalna madochistka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×