Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do osob nie zarabiajacych duzo, jak udaje wam sie odlozyc pieniadze?

Polecane posty

Gość gość
No my jesteśmy 3osobową rodziną i niestety nie mamy oszczędności. Mamy kredyt na mieszkanie. Opłaty. Dużą kwotą wspomagamy rodziców na emeryturze. Żłobek prywatny. I na zaoszczędzenie czegokolwiek nie starcza już pieniędzy. Jak coś musimy zrobić w domu czy naprawić samochód to jedziemy wciąż na pożyczkach z pracy, wiec co miesiąc odchodzi spora kwota na ich spłacenie, bo są na rok, więc spłacamy miesięcznie 800 zł z obu firm. Hipoteczny 1100 zł. Dla rodziców 750 zł. Żłobek 700 zł. Opłaty z czynszem 800 zł. Paliwo 350 zł. To jest 4500 zł. Wyżywienie i chemia 1000 zł. I kasy brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7.59 a rodzicom nie jest głupio tak brać d swoich dzieci? wiedząc, że też nie mają za dużo, przecież wiadomo, że każda mama wolałaby dać swoim dzieciom niż rodzicom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jest im głupio. Mama powiedziała że skoro mnie urodzila i wychowala to jej się teraz należy za to zapłata. Tylko że mężowi się to nie podoba bo jego rodzice żyją w nędzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasuwa mi sie pytanie do osob, ktore nie maja oszczednosci: co w przypadku, gdy stracicie prace? wiecie, ze zasilek w Polsce to smieszne grosze, ktore nie starcza na rachunki a gdzie oplacic ew. kredyty, wynajem, jedzenie itp. Moze wtedy napiszecie, to znajde/pojde do innej pracy... to ja sie was zapytam co wtedy jesli podupadniecie na zdrowiu i nie bedziecie w stanie przez pewnien czas pracowac? Nie mam na mysli odkladania kasy i odmawiania sobie wszystkiego, ale jakies zabezpieczenie na pol roku niestety musi byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ej ty 8:16 nie odpowiadaj za mnie! Pytanie było do mnie. Jest moim rodzicom głupio. Ale co mają zrobić? Leków nie kupić? Nie jeść? Opłat nie zrobić? A ja co mam zrobić? Trzymać pieniądze na koncie i patrzeć jak rodzice nie mają? Łatwo się mówi z perspektywy dziecka rodziców, którym nie trzeba pomagać. My też byśmy tak woleli. Ale życie różnie się układa. A o to co będzie jak któreś z nas straci pracę albo zachowuje albo coś martwima się każdego dnia. Ale to wciąż nie powoduje, że rodzicom nie pomogę żeby na koncie kasę trzymać. Moi rodzice bardzo poważnie chorują. Nie wydają naszych pieniędzy na bzdury. Mama jest po ciężkim udarze, jest rehabilitacja. Niestety w naszym kraju na NFZ można tylko umrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkam za granica. Nie pracuje, wychowuje dzieci. Nie mam pomocy ze strony rodziny. Odkladamy co mc na urlop (zalezy gdzie sie wybieramy), w tym roku 4000euro. Co mc po 100euro w razie "w". Nie oszczedzamy na niczym, nie potrafie oszczedzac. Wktorce wroce do pracy to oszczednosci beda wieksze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:17 to poradz mi madralo jak te oszczędności stworzyć? Zaoszczędzić 100 zł i nie jeść orzez 3 dni? Nie opłacić czegoś? Ja się zgadzam że trzeba mieć zabezpieczenie. My też mieliśmy inna sytuację kiedyś zanim moi rodzice zaczęli poważnie chorować. Oszczednosci stopniały. Może warto coś doradzić a nie mądrzyć się że jak coś się stanie to mamy pozamiatane bo my to wiemy, wiemy że żyjemy już na granicy. Ale nic nie tanieje to jak oszczędzać? Chciałabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jest prośba o konkretne rady to cisza. Bo tylko teoretyzować niektórzy umieją, że trzeba oszczędzać, ale poradzić jak to zrobić w cięższe sytuacji już nie ma komu. Gdyby to właśnie bylobtakie proste to już dawno byśmy oszczędzali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te co zarabiają 2tys i odkładają 1000zł to chyba mieszkają z rodzicami. My mieszkamy sami. Zarabiam 2,500 netto. Sam czynsz to 600zł,prąd,gaz to kolejne 200zł. internet,doładowanie do tel i przedszkole kolejne 600zł. To jest 1400zł. Zostaje 1100 na jedzenie i ubrania. Dziecko rośnie jak szalone,co miesiąc jak nie nowe buty,to kurtka,spodnie. W przedszkolu ciągle jakieś zdjęcia,wyjścia. W listopadzie byłam z córka u dentysty,za 3 ubytki ze znieczuleniem komputerowym zapłaciłam 320zł. Lekarz prywatnie 150zł ostatnio 2 razy,bo w przychodni jak zawsze nie ma numerów,a jak mam czekać w kolejce chora z chorym dzieckiem z gorączką 39stopni to mnie strzela. Do tego leki. Z tego nie da się wyżyć. Gdybym nie miała pracującego męża to za te śmieszne 2500zł bym z dzieckiem nie wyzyla. Musiałabym wrócić do rodziców i dalej bym wegetowała. To jest po prostu żałosne jak szybko ceny idą w górę,a jak mało zarabiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale macie jeszcze pensję męża, więc nie musi wam 2.500 zł starczyć na wszystko. Z męża pensji pewnie możecie odłożyć pieniądze. Kredytu nie macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż ma kredyt,kończy spłacać na koniec roku. Owszem,żyjemy również z jego pensji jak i również odkładamy pieniądze. Ale chciałam zwrócić tutaj uwagę na kobiety,które piszą,że z 2tys odkładają 1tys zł i im starcza. Jakim cudem? Więc albo nie mieszkają same albo im rodzice pomagają,bo nie ma opcji by za 1000zł wyzyly cały miesiąc,oplacily dojazdy do pracy,telefon,Internet,ciuchy i kosmetyki i mieszkanie. Nierealne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie głosujcie już więcej proszę na PiS i PO (Nowoczesną) bo dalej będziemy krocie płacić za życie i te podwyżki się nie skończą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:42 czasem wystarczy odmowic sobie kolejnej paczki ciastek albo chipsow, tak sie mowi, ale wlasnie takie teoretycznie male pieniadze jak 2 czy 3 zlote rocznie daja pokazna sumke. Ja np. nie kupuje kawy na miescie, rzadko jem w knajpach, jezdze autobusem a nie samochodem, rozwaznie planuje dania obiadowe na caly tydzien - dzieki temu nic sie nie marnuje. I co najwazniejsze, jesli w obecnej pracy zarabiam malo to robie cos z tym, zeby z czasem dostac lepsza prace tzn. inwestuje w nauke i studia (robie it z jezykiem obcym podyplomowka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wasze złote rady typu mniej ciuchów, mniej jedzenia na mieście czy picia kawy.... widac , że kompletnie nie rozumiecie tematu. Jak ktoś mało zarabia to nir robi tych rzeczy. Nie jadamy na miescie i nie pijemy kawy w kawiarniach, więc na tym nie oszczędzimy. A zabezpieczenie w wysokości 6 miesięcznych dochodów to luksus. Jak ktośmało zarabia to co ma przez pól roku nie jesć nie pic tylko odkadać na gorsze czasy. To juz byłyby najgorsze czasy. A niektórzy maja ubezpieczony kredyt na wypadek utraty pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie. Zrezygnowaliśmy z jedzenia i picia na mieście już dawno. Do kina nie chodzimy. Z auta nie zrezygnujemy bo mąż nie dotrze do pracy. Ja chodzę na pieszo, bo mam blisko. Słodyczy nie kupujemy. Ani chipsów. Ani soków. Bo chcemy dawać dobry przykład dziecku. Ale idą pieniądze na owoce. Na warzywa. Z tego zrezygnujemy i damy dziecku suchy chleb? Ja też chodzę na szkolenia. Ale te, które mam płacone z pracy, bo na inne mnie nie stać. A taka zmiana pracy to jest proces dlugofalowy raczej. A jak tu i teraz odłożyć choćby 2000?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 9:45 mnie też trudno w te oszczędności lub brak pomocy choćby rodziców uwierzyć. Albo nie mają dzieci. Bo przy dzieciach to ciągle jakieś wydatki. I choć jestem osobą z natury raczej oszczędną to ciężko się oszczędza w dzisiejszych czasach. W moim otoczeniu oszczędności mają osoby, które mają mieszkania od rodziców, prace w firmie rodzinnej, pomoc finansową w zorganizowaniu wesela i ślubu. My tego wszystkiego nie mieliśmy. I mając np do dyspozycji 1000 zł na życie nie potrafimy zaoszczędzić nawet równowartości jednej pensji nie mówiąc o 6 czy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Wypowiadają się osoby,które nie utrzymują się same albo zarabiają dużo. Tutaj ktoś dobrze napisał,że ciężko wyżyć za 2000zł. Duża część wydatków generuje samo mieszkanie. Na czym oszczędzać? Nie wiem. Owszem,raz czy dwa można sobie odmówić ciasta czy coli ale żyć pracując i odmawiając sobie wszystkiego to nawet nie wegetacja. Teraz wiele osób zarabiających 2tyś wegetuje,jedząc najtańsze rzeczy i chodząc w popsutych butach,o rozrywkach nie wspominając. To co,mają nie zapłacą światła i przestać się kąpać? Z takich pieniędzy nie da się nic odłożyć,a nawet jakby w jednym miesiącu cokolwiek odlozyly,to w następnym to stracą. Leki,niedoplata za wodę,ktoś wpadnie na urodziny,coś się popsuje i tak w koło Macieju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dopisze,że nie mówię tutaj o planowanych urodzinach,imprezie. Po prostu ktoś wpadnie niezapowiedziany z życzeniami i winem-wypada chociaż postawić ciasto i kawę-wiec kolejny wydatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:31 dlaczego nie ustosunkujesz sie do rady dotyczacej przekwalifikowania? ja tak robie, tobie najwidoczniej sie nie chce. Nie rozumiem tez dlaczego wypowiadasz sie w liczbie mnogiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:31 rozumiem, ze nie masz dzieci, skoro sama ledwo wiazesz koniec z koncem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja 10.31 nie bedę zmieniać kwalifikacji bo nie jest mi to potrzebne. Zarabiam nieźle i wypowiadam się w liczbie mogiej bo mam rodzine. Przeszłam już różne sytuacje, nawet utratę pracy. Na nic mi nie brakuje, ale mam duże wydatki, typu studia syna na renomowanym kierunku dziennym, dlatego musimy oszczędzać na wszystki i temat mnie zainteresował. Myślałam, że może skorzystam, ale widzę że niektórzy nie mają pojęcia o prawdziwym życiu. Nie piszcie do mnie, bo już tu nie będę zaglądać. Nie ma po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.02 Może ja Ci odpowiem. Pracuje w biurze,mam o tyle dobrze,że mogę wyjść wcześniej i odebrać dziecko,a w domu dokończyć to,co miałam zrobić w pracy. Zarabiam trochę więcej niż 2 tysiące na rękę. Jest ciężko. Gdzie mam się przekwalifikowac? Zmienić pracę na lepiej płatna u innego pracodawcy? A co wtedy z dzieckiem? Musiałabym zatrudnić kogoś,kto odbierze mi dziecko i zostanie te 3-4godziny do mojego powrotu. To dodatkowe koszty i nie opłaca mi się w ogóle. Obawiam się jednak,że koniec końców siedzialabym tylko dużej w pracy,a w końcowym rozrachunku zostałoby mi mniej wypłaty. Dodatkowo obecnie do pracy mam pieszo 10minut, w innej musiałabym dojeżdżać co wiąże się z kosztem dojazdu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:16 wiec przestan narzekac i doscen to co masz skoro suma sumarow to ci odpowiada. Jesli nie przekwalifikuj sie i bedziesz zarabiac 3 razy tyle co masz i wtedy wystarczy ci na nianke. proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
suma sumarów :) sama się przekwalifikuj. Albo dokwalifikuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:37 robie to, lepsze to niz narzekanie na swoj los na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Nie jest im głupio. Mama powiedziała że skoro mnie urodzila i wychowala to jej się teraz należy za to zapłata. Tylko że mężowi się to nie podoba bo jego rodzice żyją w nędzy xxx jaka zapłata? to był jej obowiazek cie wychowac, ty na swiat sie nie prosilas. Skoro rodzice męża żyją w nedzy to dlaczego też im nie pomagacie? skoro twoim dajecie tak wielką sumę co miesiąc... nie lepiej to pdzielić jak już po połowie? wtedy mąż nie miałby pretensji. Ale coś mi się zdaje że rodzice męża honorowi i nie wyciągają rąk po pieniądze dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Te co zarabiają 2tys i odkładają 1000zł to chyba mieszkają z rodzicami. My mieszkamy sami. Zarabiam 2,500 netto. Sam czynsz to 600zł,prąd,gaz to kolejne 200zł. internet,doładowanie do tel i przedszkole kolejne 600zł. To jest 1400zł. Zostaje 1100 na jedzenie i ubrania. Dziecko rośnie jak szalone,co miesiąc jak nie nowe buty,to kurtka,spodnie. W przedszkolu ciągle jakieś zdjęcia,wyjścia. W listopadzie byłam z córka u dentysty,za 3 ubytki ze znieczuleniem komputerowym zapłaciłam 320zł. Lekarz prywatnie 150zł ostatnio 2 razy,bo w przychodni jak zawsze nie ma numerów,a jak mam czekać w kolejce chora z chorym dzieckiem z gorączką 39stopni to mnie strzela. Do tego leki. Z tego nie da się wyżyć. Gdybym nie miała pracującego męża to za te śmieszne 2500zł bym z dzieckiem nie wyzyla. Musiałabym wrócić do rodziców i dalej bym wegetowała. To jest po prostu żałosne jak szybko ceny idą w górę,a jak mało zarabiamy. X Mieszkanie dostałam, ale ty jak widzę tez, mam 2500. Opłaty 1100, liczę czynsz, wodę, ogrzewanie, internet, telefon. Sieciówka 100. Zostaje 1300. Dzieci nie mam, do lekarza prawie nie chodzę, u dentysty ubytki wypelniam na NFZ, sama gotuje. Zostaje do 1000. Mniej jak kupuje ciuchy, gl. z lumpa albo coś się zepsuje. Przez 2 mce zarabiałam 1600. Ale ogólnie mam 9 tys. odłożone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak,jak już brak argumentów to zaczyna się rozmowa z cyklu "nie płacz,doceń co masz,mogłabyś zarobić 3razy tyle". Kurczę,patrz realnie kobieto. Mam kursy,znam języki obce i co z tego jak w moim mieście nie ma pracy na moim stanowisku za 3razy większe pieniądze? Są owszem płatne lepiej ale to są kwoty od 300do 700zł na rękę. A jak już wspomniałam,o wcześniejszym wyjściu nie ma mowy więc opiekunka i dojazd do pracy wyjdą więcej niż te kilka stow. Składałam w tamtym roku papiery do innego biura ale zaproponowali mi pracę w innej miejscowości-100km od miejsca aktualnego zamieszkania. Niby nie tak daleko ale nie wyobrażam sobie codziennie tyle dojeżdżać,a o przeprowadzce nie ma mowy. Nie wiem ile tam popracuje i czy nie będę musiała wrócić i zaczynać od nowa. Mam dziecko więc muszę mieć płynność finansową,stabilność pracy,a w obecnym miejscu ją mam. Jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie,ale też i za dziecko. Nie mogę sobie pozwolić na ciągle zmiany pracy i miejsca zamieszkania. To jest realne życie,a nie pierdzielenie w kółko tego samego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:04 tak, mieszkamy w mieszkaniu męża. Widzisz nie masz dzieci więc na każdą sytuację trzeba patrzeć inaczej. Żyjesz oszczędnie i to się chwali. Ja też nie jestem rozrzutna ale czasem się nie da oszczędzić. Chodziłam z dzieckiem do dentysty na NFZ,w pewnym momencie córce złamał się ząb,a raczej pękł na pół. Dentysta stwierdził,że po co plomba,takim małym dzieciom zęby się lapisuje i to wystarczy. Dziecko zaczęło płakać,bo ją boli ząbek. Prywatnie dowiedzieliśmy się,że mała ma nerwy na wierzchu i stąd ten ból. Że trzeba było od razu robić zęba,a nie się bawić w lapis. Tak leczą na nfz. Dziura wielkości krateru,lepiej niech ma same pienki zamiast zębów,bo szkoda kasy z funduszu,a składki się płaci. Z lekarzem tak samo,wszędzie trzeba czekać,kolejki,człowiek by umierał,a by nie przyjęli. Przedszkole tylko prywatnie,bo nie było miejsc dla 3latkow. Więc albo płać albo siedź w domu na d***e. Sama na siebie tez nie wydaje kroci,zakupy robię tylko wtedy kiedy to konieczne. Sporo oszczędzamy ale nie dziwię się samotnym osobą,że im ciężko uzbierać coś z marnej wypłaty. Więc tak,samej byłoby mi ciężko coś odłożyć mając na utrzymaniu dziecko,nawet mając mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie każdy mieszka też w miastach typu Warszawa Kraków Poznań Wrocław. Nie zawsze ktoś jest niedokwalifikowany gdy nie zarabia kilkunastu tysięcy. Są różne miasta i różne możliwości. I nie każdy rzuci wszystko by wyjechać nagle do stolicy np. Tak jak jedna tu pisała liczą się w pracy też inne rzeczy np.mozliwosc wyjścia gdy ma się dziecko. Albo stabilizacja zatrudnienia, ja nie zarabiam wiele, ale mam pewność swojej pracy i jest ona bardzo blisko mnie i jest przyjazna dla matki. Nie zmienię jej na pracę w korporacji za tysiąc więcej, gdzie bym musiała stracić na dojść z 600 zł i 3 godziny dziennie. A kwalifikacje mam. I co z tego. Reszta co zostanie to będzie na nianie? Wiec dalej nie oszczędzę. A o to w tej rozmowie chodzi. Niektórym się wydaje, że ktoś nie ma studiów, wiedzy, kwalifikacji jak zarabia 2 tysiące czy niewiele więcej. Ale niestety takie są realia. Co mi da kolejny dyplom? Niestety niekoniecznie pieniądze. A nawet jeśli to nie każdy będzie się do tego nadawał. Są osoby świetne w swoim fachu, który np studiów nie wymaga, jak np fryzjer, ale konkurencja duża by otwierać swój zakład, trzeba mieć środki na start, a pracownik w czyimś salonie zarabia grosze. Wiec trzeba patrzeć na to z szerszej perspektywy. Pani której zostaje 1300 i odkłada 1000 jest dla mnie nierealna. Poproszę menu i listę zakupów aby się wyzywać za 300 zł na miesiąc. Sprawdzę i wtedy uwierzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×