Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dzisiejsze nastolatki to pokolenie stracone

Polecane posty

Gość gość

Jestem matką 14 letniego syna i rozmawiałam ostatnio na ten temat z koleżanką, która ma 16 etnią córkę. Ma identyczny problem. Dzisiejsze dzieci cierpią chyba zbiorowo na jakąś depresję, nie wiem jak to nazwać. Mogą mieć wszystko, co im się wymarzy, ale nic ich nie cieszy, nic ich nie interesuje. Same nie wiedzą co chcą, co lubią, co by chciały robić w życiu. Żadnych zainteresowań, jedynie komputer, tablet, telefon. Jak im się każe coś zrobić, czy lekcje czy pomóc w domu, to prawie łzy w oczach, stękanie, marudzenie. Ilekroć mówię synowi, że za dużo czasu przy komputerze spędza, to mówi, a co mam innego robić? Nie interesuje go absolutnie nic - ani książki, ani muzyka, ani sport, ani taniec. Do niczego nie ma pasji, nie ma żadnych idoli, nawet marzeń żadnych. Nic mu nie sprawia przyjemności, nawet to siedzenie przed komputerem. Jak się go pytam co chce dostać na święta czy urodziny, to nawet nie potrafi odpowiedzieć. Córka koleżanki to samo, wymyślali jej jakieś zajęcia na siłę, to plastyczne, to muzyczne, ale wieczne nieszczęście na twarzy. Najlepiej to by siedziała gdzieś w kącie z telefonem w ręcę i przeglądała internet. Komentowanie w sieci jakieś filmów na you tube, wdawanie się w dyskusje w komentarzach czy na FB. U niej to w ogóle gorzej, bo jako dziewczyna 16 letnia w ogóle o siebie nie dba. Trzeba jej przypominać, że ma włosy umyć, wszystko jej jedno jak chodzi ubrana, gdy się ją weźmie na zakupy, to nic jej się nie podoba. W kuchni nie pomaga, gdy się ją prosi, by posmarowała chleb, czy obrała ziemnaki, to odpowiada "nie chce mi się, nie lubię tego". Mnie się to w głowie nie mieści, bo ja jako nastolatka to marzyłam o jakiejś bluzce czy butach, które mi się podobały, zbierałam płyty, słuchałam całymi godzinami. Czytałam chociażby BRAVO, interesowali mnie idole, w pokojach plakaty, itd. A im po prostu nic się nie podoba. Nie chcą spędzać ani czasu z rodziną, ani z rówieśnikami. Najlepiej by chcieli, by zostawić ich samych, o nic nie pytać, o nic nie prosić i dać spokój. Oboje stoją przed tym samym wyborem, bo syn za chwilę kończy podstawówkę 8 klasową, a ona gimnazjum i muszą zdecydować o dalszym wyborze szkoły. Kompletnie nie wiedzą co chcą robić w życiu, na każde pytanie odpowiadają "nie wiem". Rozmawiałam ostatnio z synem i mu tłumaczę, że powinien wyznaczać sobie jakiś cel czy marzenie i do niego dążyć. Odpowiedział mi, "ale po co, jak nie będę mieć celu to nie będę musiał dążyć do niczego". Mnie już po prostu już ręce opadają. Czy ktoś ma podobne problemy i znalazł jakieś wyciągnięcie dzieci z tej beznadziei albo ma jakiś pomysł na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety mam ten sam problem :o Myslalam ze moze jakis sport, zajecia ale nie, zero zainteresowan czym kolwiek Na pytanie co lubisz robic, Kim chcialbys byc odpowiada eeeeeee nie wiem, eeeeeee youtuberem Noszszsz rece opadaja Definitywnie stracone pokolenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam się z wami. Narzekacie tak, jak narzekaly nasze mamy na nas. Jak babcie na naszych rodziców pewnie też. To, że to pokolenie jest inne, nie znaczy, że stracone. Po prostu teraz świat jest inny, niż gdy myśmy dorastały.I tyle. Swiat jest inny, więc i młodzież będzie inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja już dawnp zauważyłam to samo, jęczenie, stękanie, narzekanie, jak stare dziady, jak ten ferdek kiepski z serialu - tylko z nogami do góry, wszystko na nie, nic im się nie chce, tylko bezmyślne siedzenie i gapienie się w ekran lub...sufit, śniadanie obiad kolacja i defekacja :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że nie zależy im w ogóle na rzeczach materialnych. Mojemu synowi też wszystko jedno w czym chodzi, czy są to adidasy za 200 stówy, czy trampki za 30 zł. Na urodziny czy święta od rodziny dostaje pieniadze, bo nikt nie wie co mu kupić i on tych pieniedzy nie wydaje, tylko wsadza do skarbonki i leżą. Nie ma praktycznie żadnych rzeczy, bibelotów w pokoju, bo zabawki dawno zostały spakowane, a na to miejsce nie pojawiło się nic, co by go interesowało czy mu się podobało. W przypływie szaleństwa to ewentualnie nowe słuchawki sobie kupi i to jest wszystko, więc nie jest to też tak, że on wszystko ma. On praktycznie poza ciuchami i rzeczami szkolnymi, to nie ma nic i jak twierdzi nie ma nawet pomysłu co chciałby mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, okre dojrzewania, hormony szaleja, do tego chemia w jedzeniu, i sie organizm rozregulowal pewnie. Moze tam najpierw trzeba poszukac przyczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W wieku 14 lat, to mało kto ma sprecyzowane zainteresowania dotyczące zawodu na przyszłość :) Sport zawsze pomaga. A co do elektroniki, to przykro mi, ale ktoś im musiał pozwolić kiedyś na zwiększanie czasu na takie zabawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aaa tam, s*r*anie, a nie dojrzewanie. Z moją córką jest tak samo odkąd pamiętam, dzisiaj też ma 14 lat. Takie pokolenie po prostu. Siatkówka nie, koszykówka nie, basen nie. Dżudo nie, gitara nie, zajęcia plastyczne też nie. Angielski nie - wzięłam za kudły i kazałam chodzić, język musi znać. Na pytanie "to co chciałabyś robić w wolnym czasie po szkole, w weekendy?" odpowiada "a muszę coś robić? :o " Zachowują się z koleżankami jak nonszalanckie licealistki. Niby egzaltowane, ą, ę, a jak przychodzi do poważnych tematów, spraw, to takie dzieciaki z nich wychodzą, ze głowa mała. Mi się już znudziło za nią latać, powiedziałam jej, że niech sobie robi co chce ale na telefon i tablet ma ograniczony czas. Ja postawilam sprawę jasno: nie nawiązujesz normalnych, zdrowych relacji w realu z rodziną czy przyjaciółmi, to tym bardziej nie będziesz tego robić w internecie, w jakimś cyber świecie. Działa, chociaż na rolki wychodzi teraz kiedy ciepło :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety internet zastąpił wszystkie inne zajęcia, trzeba się z tym pogodzić. Ja też jestem z tego pokolenia internetu, bo mam 23 lata i dopóki nie miałam internetu to miałam zainteresowania, potem internet je wszystkie zabił i nic mi się już nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.36 Dodam, że często mam takie poczucie pustki, nie wiem co mam ze sobą zrobić. To jest straszne uczucie. Nie mam nawet żadnego zawodu, bo w żadnym się nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem, mój syn ma podobnie a ma 16 lat. Tzn tylko z jedną różnicą, lubi się dobrze ubrać, dobry fryzjer, dobre uczesanie, ale to dopiero od roku, jak miał 14 lat chodził jak fleja. Natomiast od kilku ładnych lat co chwila kupuje lub sprzedaje sprzęt elektroniczny, a to nowe słuchawki, a to telefon, a to tablet, a to laptop, kamerka, kierownica do rajdów, a to ciągle podrasowuje komputer stacjonarny, a to mikrofony jakieś, non stop coś. Natomiast faktycznie siedzi sporo przed komputerem, ale jak robi się ciepło to wychodzi na rower, sam lub z kolegami. Rzeczywiście gfy miał te 14 lat wyglądał jak skazany na życie. Dzieciom dziś ciężko się pogodzić i poadzoć z dojrzewanianiem. Trzeba dużo rozmawiać, dużo tłumaczyć, wiem, jak grochem o ścianę, ale nie można go zostawić samemu sobie, to trochę,niby takie bezcelowe, bo rodzic się naprpdukuje a dziecior i tak robi swoje, ale mając te 16 lat już coś zaczyna docierać do tej zbuntowanej głowy, jeszcze długa droga ale jest u nas po dwóch latach światlo w tunelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W sumie to moj brat tez taki byl, jakos okolo 16 urodzin sie ogarnal. Teraz ma 18. Jest w technikum, ma plany co do studiow w swoim zawodzie, widac ze mu zalezy bo sie uczy. Znalazl pasje, gra na instrumencie, jezdzi na koncerty (sam wyjazdy organizuje, szuka tanich lotow, noclegow itp). Dorabia, zeby miec na te swoje pasje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, nade mną tam się nikt specjalnie nie rozczulał jak byłam w wieku dojrzewania. Też miałam bajzel w głowie, ale moi rodzice zapierdzielali w pracy, nikt o zdrowych zmysłach nie miał czasu żeby 100% uwagi poświęcać nastolatkowi. Oczywiście - rozmawialiśmy, spędzaliśmy razem czas jak była okazja, ale rodzice nie bawili się w psychologów czy innych speców od kołczingu rodzicielskiego, co dzisiaj takie modne :o Żyję, mam się świetnie, a za swoje wybory ponosiłam po prostu konsekwencje, bo zasady w domu były jasne. Dzisiaj z dziećmi trzeba rozmawiać, obchodzić się jak z jajkiem, poświęcać 4394839 godzin w miesiącu na domową terapię, żeby się książęta i królewny odrzucone nie poczuły :o Masakra!!! I rosną potem takie niedorajdy, które z niczym sobie nie potrafią poradzić, bo tylko pojawi się problem - od razu interweniuje czujny rodzic! Co to znaczy "nie można zostawić ich z tym samych"? :D :D :D Ja swoje dziecko zapewniam jedynie, ze jeśli będzie miało kłopot, problem, jeśli się w coś uwikła, będzie chciało pogadać - zawsze ma walić jak w dym, bo nie ma sytuacji bez wyjścia, zawsze da się coś wymyślić. I czasem gadamy, ale jak ma doła, ja chcę pogadać ale ona mówi stanowcze 'nic ci nie powiem mamo' no to co mam zrobić? :o Mówię tylko że ok, ale jak zmieni zdanie, zawsze jestem. Wypuśćcie tych nastolatków spod klosza, bo chowacie je na sieroty życiowe. Ostatnio córka mojej koleżanki (super matki, dwojącej się i trojącej żeby nadążyć za swoimi dwoma nastolatkami w domu) zrobiła mamie aferę o to, że matka jej na messengerze nie odpisała, jak tamta wysłała jej wiadomość o tym, że chce na obiad zupę, a nie mięso. Koleżanka nie odpisała, bo w pracy miała młyn, a córka zrobiła jej taką awanturę o to, że nie poświęca jej uwagi, że ma ją gdzieś itd że masakra. Paranoja, po prostu paranoja :o 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam o 9.41. Dodam jeszcze, ze tez od zawsze chcialam go gdzies poslac, od,malego chodzil na angielski, odwidzialo mu sie w piatej klasie. Hiszpanski po pol roku rzucil. Na szachy w domu kultury z innymi dziecmi nie chcial a szachy lubil. Sport nie, taniec odpadl w ogole. Basen nie. Nosz kurde, nawet korepetycji z,matematyki nie chcial, bo jak sam stwierdzil, nie wie czy będzie sie uczył tego co zada korepetytor. No i tym sposobem zaraz pisze egzamin do szkoly sredniej bez zadnego przygotowania. Przynajmniej jezdzi rowerem, i o.interesuje sie ta informatyka, nowymi gadzetami i roznymi programami graficznymi. Ma dziewczyne, daleko gdzieś, wiec tyle co kontaktuja sie przez internet i raz na miesiac jezdzi do niej. Moim zdaniem powoli zaczyna sie ogarniac. Mysle ze szkola srednia bedzie takim przelomem, albo sie ogarnie, albo zalamie, bo nie widomo na jakie środowisko trafi. Bardziej boje sie, ze nie udzwignie dyscypliny od nauczycieli, bo to inna bajka niz gimnazjum. Gdyby przy tym wszystkim nie byl takim leniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od stuleci, jak swiat swiatem, wszyscy narzekali na "dzisiejszą młodzież". Sa na ten temat teksty juz ze starozytności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wszystko jest normalne. W tym kierunku idzie postęp cywilizacji. Po to Konrad Zuse skonstruował Robotron (przodek wszystkich komputerów - jeszcze przed Pegasusem), żeby iść wszędzie na ułatwienia. A wcześniej po to pierwszy człowiek (australopitecus africanus) wyszedł z jaskini. Dzisiaj człowiek już nie musi nigdzie wychodzić. Włącza komputer i ma wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No dobra, ale moj syn jest zamkniety bardzo przed nami. Nie lubi dzielic sie z nami swoimi problemami. A czasem w jego glowie cos sie uroi i urasta do rangi rzeczy nie do przeskoczenia, i jak pociagne go za,jezyk to mam mozliwosc wyjasnienia, a po calej sprawie razem sie smiejemy z tego, ze tak sobie uzbdural a to takie proste do rozwiazania bylo. Ja go nie trzymam pod kloszem. Robie jak ty, jak widze, ze cos nie tak, pytam, zapewniam, ze pomoge, ze nie ocenie, ze moze na mnie liczyc itd, ale jak nie chce gadac to wychodze z jego pokoju. No ale jak kiedyś juz ryczal w poduszke to mialam wyjsc i go zostawic? No nie, tak dlugo maglowalam sie z nim tego wieczora, ze wreszcie powiedzial o co chodzi, i jak pisalam glupota, i wystarczyło zebym wiedziała i mu pomogla. Pisalam juz, ze moj syn ma.16 lat. Nie siwdzi w domu pod kloszem. Spotyka sie z kolegami, jezdzi po calym miescie a to rowerem a to komunikacja miejska, do tej dwojej dziewczyny na wies, kawal drogi i pociagiem i autokarem i jeszcze na piechotę z sasiedniej wsi. Sam musi sobie prac i chowac do szafek, wynosi smieci, zmywa nacxynia, ma co druga sobote sprzatanie lazienki i kuchni, dorzuca do pieca, dorzuca tez opal do kotlowni. Fakt, wszystko jakby robil za kare, i trzeba sto razy mu przypominac. Sam musi sobie robic sniadania i kolacje. To nie jest klosz. A ja to co? Wychowalam sie w latach 80tych, zupelnie inne realia, ale wtedy wszyscy mielismy inne realia, bez wyjatku. Sami sie chowalismy, albo podworko to robilo, nikt prawie nie mial zajec dodatkowych, kazdy musial cos w domu robic, zakupy, sprzatanie. Nie istnial Internet, wiec ciezko bylo poznawac ludzi, tylko realnie, wiec tam gdzie sie mieszka, a jak sie chcialo poznac innych to jechalo sie na drugi koniec miasta i wloczylo po osiedlach, a tez kilkoma autobusami, bo metra jeszcze nie bylo. A teraz? Ktos powiwdzialby na nastolatka per "głupol" pojechał na inną dzielnicę poznać inne dzieciaki, dziwoląg. Mamy inne narzedzia dzis vs lata 80, 90te, inne zwyczaje, inną mentalnosc, prawo bardziej surowe, kiedys nastaeione na wychowanie "samopas" dzis zaraz mops i media zeby zrobic afere i nabic oglądalność, a potem lawina, sąd, kurator itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem do czego dążą wasze dzieci. Wiem kim chcą zostać - chociaż sobie tego nie uświadamiają. Przecież te wasze dzieci to idealny materiał na żule ;) I nawet wy tego nie widzicie. Przecież one niczego nie potrzebują - tak jak żule. Więc jednak jakąś przyszłość mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kurde. Ja mam dwie nastolatki w domu i nie zauważyłam tego co wy u swoich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś w tym jest. Dzieciom w szkole od małego się wmawia, że mają prawa i jak ktoś je łamie, to mają to zgłaszać. Rodzic nie może krzyknąć, o klapsie to nie ma mowy, nauczyciel to samo. Nastoletnia córka kolegi po kłótni z rodzicami, którzy nie chcieli ją puścić na koncert do innego miasta sama napisała na anonimowy donos do szkoły, że rodzice ją biją. Od razu afera, wzywanie do szkoły, psycholog, kurator, po czy się przyznała, że to zmyśliła. Inna moja koleżanka była wzywana do szkoły, bo nauczycielka WF stwierdziła, że córka się wstydzi swojego ciała, garbi, tak jakby się biust ukrywała, do tego jest zamknięta w sobie i padło podejrzenie, że ktoś ją może molestuje seksualnie. Paranoja. Mój syn w szkole ma zajecia doradztwa zawodowego, bo za chwilę bedzie kończyć szkołę i to ma im pomóc wybrać zawód. Wiecie co oni tam robią? Rozwiązują korporacyjne testy w stylu narysuj figurę geometryczną i uzasadnij dlaczego taką wybrałeś, bądź też układają jakie wieże z klocków, kropki na kartce malują. Co to ma być? Centralnie ich uczą ja przejść testy do pracy w korporacji. Jak nie wiedział jaki zawód wybrać, tak dalej nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i tak się kończy przebodźcowanie ... Mówię to jako pedagog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam domu, gdzie by nie było komputera. Jak dziecko raz zobaczy jakie to możliwości daje, to potem czytanie książek czy układanie puzzli jest dla niego nudne. Choćby rodzice mu w dzieciństwie gier nie pokazywali, to dzieci o tym gadają w szkole, pójdzie do kolegi i tam zobaczy. Teraz są gry komputerowe, o ktorych nam się nawet w dzieciństwie nie śniło, do tego YT. Przy probach ograniczania internetu miałam wrażenie, że za chwilę z dzieckiem wyląduję u psychiatry. Raz mu dałam szlaban na tydzień za złe stopnie. On wracając ze szkoły był tak obrażony, naburmuszony, zaczął wygadywać, że jego życie jest bez sensu. Dosłownie leżał na łóżku patrzał w sufit i płakał. Mówię mu, że niech się zajmie czym innym, że na komputerze się swiat nie kończy. Wieczne odpowiedzi, że on tylko do do szkoły i do domu, lekcje odrobić, że takie życie jest bez sensu i on nic z niego nie ma. Poważnie Wam mówię, że miałam wrażenie, że on jest zdolny mi z okna wyskoczyć czy podobne głupstwo zrobić z tej beznadzei, jakby to się przeciągało, bo zachowywał się jak w głębokiej depresji. Koleżance córka raz z domu uciekła po zabraniu jej telefonu. Gdy się mu wyznacza czas, że może np. godzinę po przyjściu ze szkoły i godzinę wieczorem, to on na niczym nie umie się skupić tylko czas odlicza kiedy ta godzina nastanie. To jest jak nałóģ,, często słyszę, że ktoś tam akurat jakiś film dodał na YT i on musi zobaczyć, musi wiedzieć, że w szkole się umawiają na ogładanie jakichś streemów na żywo, czatują tam ze sobą i on tam po prostu MUSI być. Kompletnie nie wiem, co mam z nim robić. On bez komputera to jest jak chodzące nieszczęście. Dosłownie autentyczne cierpienie wypisane na twarzy jakby mu rodzinę wymordowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No i tak się kończy przebodźcowanie ... Mówię to jako pedagog. X To co robić w takim razie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka mojego kochanka trenuje koszykówkę, całe szczęście bo wtedy mamy czas na małe co nieco :) Więc nie wszystkie dzieci takie są, bardziej z zasady jak wychowałas tak masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze to taki wiek, między tak 13-15 rokiem życia jest kiepsko, potem się poprawia. Po drugie, jakich ocen oczekuje od dziecka matka która pisze, że on "patrzał w sufit"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja corka ma 10 lat i jest to samo. Rozmawialam ze znajomymi z dziecmi w podobnym wieku- identyczna sytuacja. Juz w tym wieku obrazeni na swiat, nic sie im nie podoba, kara?-przezyje i ma w nosie. Obowiazki?- mamo, czepiasz sie. Do tego teksty o nie kochaniu, o nie spedzaniu czasu. Organizujesz wyjazd/ wyjscie- nie podoba sie, nudzi. Pytasz, co by chciala- nie wie... Jeszcze moja matką wpadla na genialny pomysl i jej powiedziala, ze jak pidniose na mloda glos, przeklne, czy nie daj Boze uderze- ma dzwonic na niebieska linie! Nie wiem co robic, ona albo sie zatnie i na wszystko jest nie albo beczy jak zbuntowany 2latek. A tysiace razy tlumaczylam, ze ma do mnie przyjsc jak ja cos gryzie, jak cos sie stanie itd. No niby rozumie. Widze ze zaczela dojrzewac, ma zmienne nastroje z ktorymi sobie nie radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, remedium jest twórczość. Wyciąga dziecko z postawy biernej (przyjmującej informacje) do aktywnej (przeobrażającej). W taki sposób rośnie wiara w siebie, zadowolenie i decyzyjność, która przechodzi na różne pola życia. Innym lekarstwem jest wzbudzenie poczucie prawdziwej użyteczności np. wolontariat w miejscu gdzie naprawdę są poważne problemy. Polecam też NVC - porozumienie bez przemocy M.Rozenberga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo zawsze bardziej cieszy coś co zdobyliśmy z większym trudem gdzie trzeba poczekać itp....Dzisiejsze dzieci mają wszystko praktycznie na wyciągnięcie ręki i dziś coś dostają a jutro już to leży w kącie. Ktoś tu pisał że za młodu słuchał muzyki miał idoli a dziś .....pamiętam jak czekałam do nocy żeby zobaczyć jakiś tam koncert a teraz kilka programów muzycznych 24 h na dobę kupowali się Bravo Popcorn żeby mieć plakat ,poczytać coś teraz wszystko jest w necie.Wygoda Ne zawsze wychodzi nam na dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Po drugie, jakich ocen oczekuje od dziecka matka która pisze, że on "patrzał w sufit"? X Ty za to chyba jesteś osobą, do której jak dzieko przyjdzie i powie "mamo, k***a mi się nie chce żyć" to powiesz "ależ dziecko, tyle razy Ci mówiłam, że nie można przeklinać", bo forma ważniejsza od treści. Brak słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, to było zwrócenie uwagi, że jak rodzice sami nie świecą przykładem to nie powinni oczekiwać cudów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×