Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chcę się wyżalić

Polecane posty

Gość gość
Ile masz lat Autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to po kolei: xxx gość dziś Widzisz... zwykle jak myślisz rodzina inteligencka, to widzisz kogoś, potocznie mówiąc, "na poziomie". Wykształcenie nie musi jednak iść w parze z kulturą osobistą i ogładą. Użyłam dość krzywdzącego zwrotu, bo akurat na wsi znam największych pedantów i są tam osoby, które mają dużą kulturę osobistą i zachowanie na poziomie, ale to najlepiej oddaje ten dysonans, a kafe to nie miejsce, żeby robić elaboraty. xxxx dziś Konstruktywna krytyka pozwala na wyciągnięcie konstruktywnych wniosków, które z kolei mogą zostać użyte do wypracowania decyzji w postawionym problemie. Proszę, napisz, jak taka "konstruktywna krytyka", którą napisałaś wcześniej przyczyni się do czegokolwiek dobrego? Ten argument (widziały gały...) można podnieść zawsze, ale jak się wgłębić w temat, to jest od czapy. Nie dość, że ludzie się zmieniają, nigdy nie wiedzą o sobie wszystkiego, to jeszcze relacja żyje tzn. są ludzie, którzy rozwodzą się np. przez rzucane pod łóżko skarpetki. I teraz powiedz, "widziały gały, co brały" ma tu zastosowanie? No ma, przecież wcześniej też to robił (a może nie), tylko może nie było to tak istotne. Nigdy nie dobieramy się tak idealnie, żeby wszystko pasowało. Jeśli przyjmiemy to założenie ("widziały gały...") to jeśli np. facet nie używa noża przy stole to jest to powód, żeby go nie poślubić prawda? No to proszę mi pokazać ile par dałoby się stworzyć. Widziały gały... to kamień, którym rzucają osoby, które kogoś chcą ukamienować i tyle. Takie mam zdanie. xxxx Lubię frytki dziś U mnie były zmiany, które nazywam balansem sił. Na początku ja byłam górą, potem on, potem ja (ach, uroki ciąży :) ), teraz mamy chyba równowagę. Nasze charaktery zmieniały się szczęśliwie na plus. Ja nauczyłam się trochę walczyć, on liczyć z moim zdaniem, choć jak się uprze to nie ma rady. Próbuję go podejść, tak nie specjalnie, ale już czuję, co pomoże, a co nie. Głównym moim sukcesem jest zasada, która na dobre rozgościła się w jego głowie, czyli "jak jesteś dobry dla żony to ona jest dobra dla ciebie". Najsilniejsze tarcie mieliśmy po ślubie, teraz jest lepiej, ale są obszary, w których po prostu mamy duże różnice. I to jest główny z nich. xxx moze Ci sie przyda dziś Dzięki. Na pewno zajrzę. Czasem mam dość pannic, które pozjadały wszystkie rozumy i potrafią innych tylko gasić i bezinteresownie im dokopywać. xxx dziś dziś A dziękuję, nie narzekam. xxxx gość dziś U mnie podwójnych standardów nie ma, jest konsekwentny, ale już ja to zmienię ;) xxx dziś Gdzie byłam? Próbowałam pogadać z bratem, którego nie widziałam od paru miesięcy. Jakim cudem skakał po łóżku? Nie łapałam go zanim na nie wszedł. 2 razy podskoczył i go ściągałam. Poszedł do łazienki. Łaziłabyś za nim krok w krok? Bo tylko tak powstrzymać go można było przed tym, co robił. Zastanów się. Poza tym nie robił tego cały czas. Załóżmy skakanie 6 razy na cały wyjazd. Problem, że mimo moich upomnień to jego nawyki wychodziły na wierzch. "Gdzie ty byłaś wtedy ?" Przewijałam/karmiłam najmłodsze, siedziałam przy stole, pomagałam przy obiedzie, oglądałam zdjęcia... Nie przyjechałam tylko po to, żeby ganiać za dziećmi. "Biedactwo. Pewnie nie miałaś czasu nic z tym zrobić, bo byłaś zajęta załamywaniem się." Co ty nie powiesz... xxxx dziś Skąd wiesz, czy w ogóle nie panuję nad dziećmi? Ile aktywnego czasu im poświęcam? Pewnie ze 2-3 h starszym, bo młodszej dużo więcej. U teściowej syn przebywał dużo dłużej, ale to długa historia. xxx dziś Ciągle próbuję i myślę, że wiele już zmieniłam, a jeszcze wiele przede mną do zmiany. Ciekawa jestem, ile mężowi dało do myślenia to spotkanie. Ja jestem inna, niż kilka lat wcześniej, silniejsza, wiem bardziej, czego chcę. Twoja rada jest bardzo dobra i też doszłam do podobnych wniosków. Muszę być damą, bo tylko ode mnie dzieci nauczą się pewnych zachowań. xxxx dziś 39, mąż 37.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że z wiekiem odpuścisz. Nie będziesz miała sił i chęci, by zmienić męża, dzieci. Ja tak miałam przynajmniej. Teraz cieszę się że zdrowi jesteśmy i stać nas na wygodne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:34 wiesz... ja właśnie teraz mam świadomość potrzeby zmian i siłę, by je przeprowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ten podział na rodzine inteligencka, a wiejska wykształcona to jakby rodem z "Tredowatej":P Dobrze inny gość napisał, nie ma takiego podziału. Do gość, ktora pisze, ze gdzies w czasie wizyty była autorka, kiedy jej dzikie dzieci rozwalały dom tym krewnym?:O - rowniez szukam odpowiedzi na to pytanie. Łatwiej jest powiedzieć niz zrobic, ale autorko weź tego meza na poważna rozmowę, bo ja osobiście kiedy widze brak jakichkolwiek manier i kultury u dzieci w rożnych sytuacjach życiowych, to mi sie nóż otwiera:O skąd dzieci maja wiedziec, skoro rodzice niczego nie uczą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym Ciebie i te niewychowane bachory wyrzuciła na zbity beton:O podziwiam brata, ze ma taka cierpliwość. Wiem, zaraz odszczekasz jakim wielce mądrym tekstem, rzecz tylko w tym, ze nie zmieni to faktu, ze masz meza prostaka, rozwydrzone dzieci, które nie nadają sie do wizyt miedzy ludźmi i teściowa, której sie boja podskoczyć;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz sie z tego ze masz wesola rodzine :) ze maz czuje sie na tyle swobodnie przy tobie ze nie musi sie z niczym kryc on ciebie akceptuje ale ty jego zbytnio nie ? Nie zyj zyciem innych , nie patrz jakie i co inni maja. Niech maja. Zauwaz inne bardziej wartosciowe rzeczy . To ze masz kochajaca rodzine ze z byle p*****ly potrafia sie smiac , a dzieci czuja sie dziecmi. Owszem ! Dystans powinien byc ale nie wydaje mi sie ze twoje dzieci sa ” niewychowane ” ze maja zla kulture przeklinaja czy sie zloszcza. Moj facet tez pierdzi i beka trudno potrafi zachowac sie w towarzystwie ale ze mna jak swinia , jego odpowiedz : czuje sie z toba dobrze , swobodnie , jesli cie urazilwm przepraszam ale ty jestes dla mnie jak 2 Polowa mnie ... kocham czystosc , a on to balaganiarz . Masz manie natrectw , ja tez . Odpusc . Rodzice ciebie wychowali taka jaka jestes . Pamietaj ze kazdy jest inny i na swoj sposob wyjatkowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najgorzej, jak jest rozne podejscie do wychowywania dzieci, ale to chyba w kazdym zwiazku tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś No to po kolei: xxx gość dziś Widzisz... zwykle jak myślisz rodzina inteligencka, to widzisz kogoś, potocznie mówiąc, "na poziomie". Wykształcenie nie musi jednak iść w parze z kulturą osobistą i ogładą. Użyłam dość krzywdzącego zwrotu, bo akurat na wsi znam największych pedantów i są tam osoby, które mają dużą kulturę osobistą i zachowanie na poziomie, ale to najlepiej oddaje ten dysonans, a kafe to nie miejsce, żeby robić elaboraty. x Nie. Zwykle jak myślę rodzina inteligencka, to widzę osoby wykształcone. Kafe to nie miejsce na elaboraty? Pięknie kombinujesz, żeby ukryć swój brak podstawowej wiedzy na temat warstw społecznych, która powinna pochodzić ze szkoły i to właśnie podstawowej. I wiesz co zrobiłaś? Nie oddałaś dysonansu, pomiędzy twoją "kulturalną" rodziną, a "chamską" rodziną męża. Podkreśliłaś jaka jesteś za/je/bista, bo pochodzisz z miasta. A teraz się głupio tłumaczysz, jak to na wsiach również są kulturalne osoby na poziomie. Od początku masz w pogardzie wieś i taka jest prawda. Rodzina wiejska wykształcona, a w mieście inteligencka. Daruj sobie. Wykształcona, "na poziomie", a jakoś po sposobie wypowiedzi na temat inteligencji ze wsi, tego poziomu i kultury u ciebie nie widać. Jakbyś napisała, że rodzina męża to taka, proszę wybaczyć, stereotypowa rodzina ze wsi ze słomą w butach, to wtedy byś podkreśliła dysonans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:35 czepiasz się. Cokolwiek by powiedziała I tak by było źle. Ja zrozumiałam o co autorce chodzi i myślę że inni też. Nie przyszła tu z pytaniem jak ma określić wieśniaków. Możesz dać kokarde na goowno a i tak będzie brzydko wyglądać. Można powiedzieć wykrztalcenie wiejskie albo stereotypowa rodzina ze wsi ze słoma w butach ale i tak będzie rodzina wieśniacka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Poszedł do łazienki. Łaziłabyś za nim krok w krok? " Wyobraź sobie normalnie matki tak robią, szczególnie te które mają niespokojne dzieci. Tylko olewackie matki, które mają w d***e otoczenie pozwalają swoim dzieciom na takie wybryki. Jednak u kobiet trzymających pewien poziom społeczny cechą charakterystyczną jest nieustająca czujność na to co dzieciak wyprawia. Ciężka praca, ale biorą ją na klatę. Chwilą słabości dla takich jest chyba tylko gdy mają migrene i łeb im pęka, ale wtedy raczej z domu nie wychodzą a ty nie piszesz byś miała coś takiego. Jak się do kogoś jedzie to trzeba przemyśleć nad celem takiego spotkania. Jeśli jest to rekreacja to się człowiek pochyla nad tymi dziećmi. Jeśli porozmawianie w spokoju to sie dzieci ze sobą nie zabiera tylko zostawia u zaufanej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy będzie to dla ciebie krzepiące ale moi rodzice tacy byli/są. Niby oboje ze wsi ale jednocześnie wykształceni. Jednak ojciec taki no jakby to powiedzieć nieporządny był to tak delikatnie ujmując bo sprawa była z nim dużo poważniejsza, ale nie będę się rozwodzić nad szczegółami, choć plus dla niego, ze wybudował dom. Matka natomiast to była pracowita, porządna kobieta z klasą. I to ona nadawała naszemu domowi jakąś elegancję, poziom. Gdyby nie ona to dom po latach z pewnością zamieniłby sie w rudere a ojciec skończyłby nie wiem jak i gdzie. Ja jako kobieta dorosła już czuję się można by powiedzieć jako mieszanina matki i ojca. Niby delikatna ze mnie kobieta ze zmysłem estetycznym, ale kiedy jestem w domu sama ze sobą to budzi się we mnie taki wewnętrzny ojciec i to jest dramat po prostu. Czasami się zastanawiam czy to jednak nie siła genów, czy to nie leży po prostu we wrodzonym charakterze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Od początku masz w pogardzie wieś i taka jest prawda. Rodzina wiejska wykształcona, a w mieście inteligencka." Co prawda nie jestem autorką, ale nie stresuj się tak. U większości ludzi nadal jest zakorzeniony obraz wsi z lat 80-tych gdzie rodziny były podobne do siebie. Już teraz dużo się zmieniło, bo w młodym pokoleniu ludzie z miast i wsi ulegli wymieszaniu, ale nadal jeszcze będzie pokutować wizerunek takiego rasowego wieśniaka, że to słowo skądś się jednak kiedyś dawno temu wzieło. Jesteśmy ofiarami różnych obrazów i wizerunków które obserwowaliśmy a które zagnieździły się w głowach być może za naszego życia na zawsze i stąd bierze sie szufladkowanie, ale w przyszłych pokoleniach dzieciaki już będą obserwować za pewne inne nowe wzorce kulturowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie odbieraj tego jako atak, ale czy on serio przed ślubem nie przejawiał pewnych zachowań? Używał noża, nie puszczał wiatrów, nie mlaskał przy jedzeniu? Nie był niechlujny? Wiesz, zawsze wydawało mi się, że maniery to kwestia pewnego przyzwyczajenia i jeśli ktoś nie mlaska przy jedzeniu w wieku 20 lat to nie będzie tego robił w wieku 30, bo niby czemu miałby zacząć. Ja sobie nie wybrażam teraz że po 30 latach używania noża i widelca stwierdzam, że noże są śmieszne i zanika we mnie umiejętność posługiwania się tym. Co do tego jak jest u twojej bratowej (te obrusy, talerze itd) a nie jest u Ciebie to chyba nie do końca jest wina twojego męża. Mój partner sam z siebie nie kupiłby zastawy i pewnie sam nie potrafiłby ładnie zaserwować obiadu, bo przeważnie mężczyźni nie mają drygu do takich rzeczy. To nie znaczy że u mnie w domu je się prosto z gara drewnianą łychą. Jeżeli mi przeszkadza jedzenie z wyszczerbionych talerzy, to je wyrzucam i kupuje nowe, jeżeli chce mieć obrus to kładę go na stole, to się tyczy wszystkich rzeczy w domu, jeśli coś mi nie pasuje to staram się to jakoś zmienić. Myślę, że powinnaś trochę też spojrzeć krytycznie na siebie niestety. Może zacznij od małych zmian czyli np to co jest u bratowej, wspólne posiłki na ładnie zastawionym stole przynajmniej w weekendy, zwracaj dzieciom uwagę na zachowanie przy stole, w miejscach publicznych, na to że powinny mieć czyste ubranie, uczesane włosy, wprowadzaj stopniowo jakieś obowiązki, zorganizuj im właściwie czas. Jeśli masz pretensje do teściowej to nie podrzucaj jej dzieci kiedy ci to pasuje. Jeśli dzieci spędzają więcej czasu z babcią niż mamą to chyba logiczne że to bardziej babcia je wychowuje. Myślę, że masz dobrą teściową i nie powinnaś na nią narzekać, pamiętaj, że ona nie ma obowiązku zajmować się twoimi dziećmi. Fajnie, że wizyta u barat była dla ciebie terapią szokową otwierającą Ci oczy, ale na litość boską, nie zrzucaj wszystkiego na otoczenie, bo przez lata byłaś jednak na to ślepa i nie zrobiłaś nic żeby uniknąć takiego stanu. Nie oczekuj, że wszyscy będą Cię głaskać po głowie. Jeśli oczekujesz porad w stylu "rozwiedź się", to po prostu się rozwiedź i nie pytaj nikogo o pozwolenie, sama podjęłaś decyzję o ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dobra dobra, bla bla konstruktywna krytyka. To może ja odpiszę ci po kolei. Twój pierwszy post: "Piszę, bo nie chcę z różnych powodów w realu zawracać ludziom głowy. Mam męża i 3kę dzieci. Pochodzę z rodziny inteligenckiej a mąż z wykształconej wiejskiej. Źle to zabrzmi, ale wizę dysonans między poziomem kultury u mnie i u męża w domu." - Już napisałam wcześniej, że nie ma czegoś takiego jak wiejska wykształcona. Rodziny dzielimy na: -chłopską -robotniczą -inteligencką -elitarną Wcześniej ci jakoś ten dysonans nie przeszkadzał. Przecież musiałaś widzieć prostactwo u swoich teściów wcześniej, a prostactwo twojego męża jakoś ci nie przeszkadzało. Dlaczego przed ślubem nie pokazałaś mężowi, że można jeść nożem i widelcem? Takie rzeczy się widzi, tak samo jak się rozmawia, to wiedziałaś wcześniej, że jemu nie zależy na celebracji posiłków. x "Gdybyśmy rozmawiali 100 lat temu to śmiało można by powiedzieć, że popełniłam mezalians. Jestem raczej uległa, mąż nieustępliwy, uparty, przekonany, że jego zdanie jest najważniejsze (w szoku był, gdy w mojej rodzinie nikt nie kładł przed nim dywanów i raczej oczekiwano, że on udowodni swoją wartość) i dumny ze swojego wieśniactwa". - Dumny z wieśniactwa? Masz na myśli pochodzenie ze wsi, czy co? Taka uległa, że potakiwałaś wszystkiemu co mówił i robił? Gumy nie będę używał - Dobrze kochanie, dostosuję się :) x "Upaprane koszulki (najlepiej te za 5 zł paczka z targu) to nic złego, podobnie jak mlaskanie przy jedzeniu, puszczanie wiatrów, używanie noża jest śmieszne. Moja rodzina to ąę i generalnie śmiech." - No popatrz! Jak pisałam wyżej, takie rzeczy widzi się przed ślubem. Można nie widzieć alkoholizmu, skłonności do agresji, bo się chłop przeważnie przed ślubem z czymś takim pilnuje, żeby jego kobieta nie zauważyła, ale, że nie używa noża i tego typu spraw? Please! x "Tak, wiem, sama sobie go wybrałam, bo ma też inne cechy i zalety. " - No to co narzekasz? Jak ma zalety? x "Jeszcze gorze okazało się w kwestii dzieci. Dzieciom nie trzeba nic narzucać (oprócz jego woli oczywiście), nie trzeba uczyć ich manier, same niech się chowają." - Ups oprócz jego woli. A jakąż on ma tą wolę, skoro na wszystko dzieciom pozwala? x "Diagnozuję syna? Po co, hipochondryczka (łagodne spektrum autyzmu jak wyszło)!" -Faceci z reguły tolerują choroby u jednej osoby. U siebie. Upośledzone w jakiś sposób dziecko, to jego porażka. Zwłaszcza u takiego gościa jak twój mąż, który wszystko najlepiej wie. Jak to? Ja taki super facio mam mieć autystyka? Oszalałaś? x "Oszczędzam ubrania na wyjścia? A to nie jest ok, że na spacer założyłem najlepsze co ma w szafie? Czepiasz się. Że za chwilę niezmywalna plama? Oj tam, dzieci się brudzą. Że do kogoś pójdzie w byle czym to już nie problem. Prasować? po co? (wywiesić pranie to tez tylko w wersji "psu z gardła", po co ładnie układać)." - Taka prawda. Dzieci się brudzą. Dlatego po domu powinny mieć gorsze , tańsze ciuchy, a na wyjścia lepsze. A ty widać w lepsze chcesz ubierać i po domu i na wyjście. Ja nie wiem, jak ty dajesz radę widząc upapraną koszulkę u dziecka, przy odbieraniu go z przedszkola. Bo jak na razie to wygląda tak, jakby twój mąż specjalnie dzieciom buraczki na swetrach rozmazywał. Tak to opisujesz. x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Wspólne posiłki (o które próbowałam walczyć przez jakiś rok) po co? Lepiej żeby każdy sobie wziął i siadł gdzie chce (np. na kanapie i uświnił ją niemożebnie), a on oczywiście przed TV. Itp, itd. Aż mi się nie chce pisać." - A z czym ty masz problem? Wspólne posiłki z dziećmi, a mąż niech sobie wciąga rosołek na kanapie. Uwali, to szmata do ręki, niech szoruje. x "Nasza niezgodność spowodowała, że miałam poczucie, że nie mam wpływu na wychowanie dzieci z jednej strony, z drugiej sama zawalałam wiele rzeczy." - No popatrz. Przyznajesz się, że dałaś doopy :) Ale do sprawy. Byłam ostatnie parę dni u brata z żoną. Mieszkają we Wrocku, w nowym domu. Mają porządek, czystość,ład. Moje dzieci zachowywały się jak spuszczone ze smyczy dzikie diabły tasmańskie. Bieganie (to jeszcze ok), skakanie po łóżku, kanapie, grzebanie po szufladach (radosne wychowanie mojej teściowej, która nawet u siebie dzieci do tego zachęcała), darcie, brak umiejętności jedzenia bez ciamkania itp. W skrócie: załamałam się. Miałam poczucie, że jestem w klasie pt. niziny społeczne (pod kątem kultury), a moje dzieci to niewychowane bydło. Mąż nie widział problemu (to tylko dzieci), ja mam serce rozdarte, bo zobaczyłam inny świat, którego już dawno nie oglądam na co dzień. Obrus na stole, jednolite naczynia, potrawy na półmiskach, wspólne zaczynanie i kończenie posiłku." - Nie zwalaj na teściową, bo w domu robią to samo. Pozwoliłaś na skakanie po łóżkach i grzebanie w szufladach, to teraz masz jak masz. Dzieci z reguły robią tak: zobaczymy co mi tutaj wolno. W domu mi wolno skakać, u babci też, to u cioci spróbujemy. Jakbyś nauczyła dzieci, że w gościach trzeba się zachować, to wystarczyłoby jedno twoje słowo- spokój! No wow. Nie widziałaś dawno na co dzień jednolitych naczyń i obrusu? Powtórzę. Z czym masz problem? Kupujesz komplet talerzy i sztućców na 6 osób, wychodzi jakieś 100zł. Nakrywasz do stołu i pozamiatane. Również w twoje gestii jest nałożenie sałaty i reszty do półmisków i postawienie na stole. Też sobie każdy weźmie na talerz. A mąż jak nie chce jeść przy stole, to niech spada. Teraz zobaczyłaś, że twoje dzieci są niewychowane? Tak, powinno ci być wstyd, bo jednak na wiele rzeczy masz wpływ bez kłótni z mężem. Choćby ten nóż. Dla męża używanie noża do obiadu jest śmieszne i po co uczysz? Ano po to, aby babci (mojej matce) sprawić przyjemność jakiego ma pojętnego wnuka. Masz z tym jakiś problem? x "Dałam się mężowi zrobić, Po prostu." - Chciałaś się dać zrobić, to się dałaś. "Cholernie mi źle, że moje dzieci podążą moim śladem i zostaną wieśniakami (choć mieszkamy w mieście) jeśli nic z tym nie zrobię." - Znowu ta pogarda dla wsi. Nie wieśniakami wielce wykształcona, tylko prostakami i flejami, a to jest różnica. Nie bądź dziecko burakiem jak tatuś i jedz spokojniej. A co to mama burak? To taki człowiek synu, który nie ma wyczucia taktu i nie chce wiedzieć co to kultura. Narób mężowi wstydu, raz, drugi, trzeci, to mu garda opadnie. Będzie buczeć, rzucać się, ryja drzeć, ale w końcu odpuści. Ty sobie mężu drogi możesz jeść jak wieprz, ale dlaczego dzieci mają nie znać podstawowego savoir vivre przy stole? Za wychowanie dzieci, to ja będę oceniona w towarzystwie, nie ty. To mnie obgadają za plecami, nie ciebie. x "Niektóre rzeczy już się trochę zmieniły." - Już? To już to po ilu latach, bo z tego co piszesz, to te dzieci nie są takie całkiem małe. x "Mąż docenia dobrej jakości ubrania, które mu kupuję (choć nadal ma w nosie czy je upaprze czy nie)," - Docenia, bo widocznie się tak nie niszczą, albo w lecie się tak nie poci w markowej, bo lepszej jakości bawełna. x " widzi, że bicie dzieci do niczego nie prowadzi itp. ale ciągle jest tyle różnic między nami, tyle rzeczy, których mi brakuje, że mnie to osłabia." - No wow! A wcześniej pisałaś, że on im na wszystko pozwala, bo przecież to tylko dzieci. Jak to tylko dziecko, a dziecko nie rozumie, to dlaczego rękę podnosi. U twojego brata mąż nie widział problemu, ale w domu widzi? x "Teraz męża nie będzie przez prawie miesiąc to planuję coś z tym zrobić, małymi krokami. Jeśli macie jakieś sugestie (poza: widziały gały, co brały, głupia byłaś itp. bo to wiem) to chętnie wysłucham. " -No trochę tego dużo, jak na małe kroczki. Zacznij od stołu. Zrób to na zasadzie nauki i zabawy. Dzisiaj będziemy się uczyć układać sztućce. Albo pić wodę z kieliszka. Albo dzisiaj będziemy się bawić w przyjęcie. Pomogą najpierw w kuchni, potem nakryć stół, a potem jeść z kulturą. Dzieci to podłapią. I mniej wrzasków z mężem, a więcej spokojnych, acz stanowczych argumentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ależ ja się nie stresuję. Uświadamiam tylko autorkę, że choć sama jest z inteligenckiej rodziny i pewnie też wykształcona, myli pojęcia. Jeśli chce napisać wieśniak w sensie wsiór, to niech pisze po prostu wsiór. A najbardziej trafnym określeniem jest, albo prostak, czyli ktoś, komu kultura jest obca, albo jeszcze lepiej. Po prostu burak. Osoba na bakier z kulturą. Osoba, która kulturę ma gdzieś, która kulturę uważa za coś niepotrzebnego i durnego. Jej maż jest wieśniakiem, z racji urodzenia i wychowania na wsi, ale mentalnie jest burakiem. A buractwo w elitach też się zdarza. I to jeszcze jak! A co mają lata 80-te do tego w jaki sposób pisze autorka o mieszkańcach wsi? Prawdopodobnie jestem starsza od autorki, a jakoś to rozróżniam. x gość dziś Oczywiście, że się będę czepiać. Jak taka dumna z tego, że jej rodzina inteligencka, a sama też ma pewnie jakieś studia, to powinna znać podstawy. Także oczywistym jest dla mnie jej problem. Szkoda, że dopiero po wizycie u brata zauważyła, że ma niewychowane dzieci, a męża durnia, który nie rozumie kilku podstawowych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Ciekawe, ze zastosowane przeze mnie uproszczenie działa na wszystkich jak płachta na byka. Macie jakiś problem? Uprościłam, bo dokładnie to wygląda tak, że wiodąca prym matka jest wykształcona (dobre studia), po studiach wróciła na wieś i pracowała w szkole, a potem w gospodarstwie rolnym. Ojciec z wykształceniem zawodowym chyba pracował fizycznie w fabryce i na gospodarce. Jak chcecie debatować o definicjach, proszę bardzo, bo widzę, że stało się to głównym tematem. xxx dziś Cieszę się, że nie jesteś moim bratem. Nie wiem, czemu boją się teściowej, ale widzę, że już masz swoją teorię. Z Bogiem. xxx Też to tak postrzegam. Przeszkadza mi tylko, że przy ludziach zachowuje się kiepsko i nie chodzi o wiatry, ale to inna historia. Trochę ochłonęłam i szczęśliwie widzę rzeczy już nieco inaczej. Manii nie mam, też jestem bałaganiarz, ale bałagan mi przeszkadza. xxx Nie wiem, mam wrażenie, że żeby mieć prawo do związku powinnam być w 100% zgodna z mężem inaczej "sama jesteś sobie winna" i "widziały gały co brały". xxxx "Zwykle jak myślę rodzina inteligencka, to widzę osoby wykształcone." Ty tak, ja tak. Obstaję przy prawie do własnego zdania i postrzegania rzeczy. "Pięknie kombinujesz, żeby ukryć swój brak podstawowej wiedzy na temat warstw społecznych, która powinna pochodzić ze szkoły i to właśnie podstawowej" Masz rację. Jestem niedouczonym wykształciuchem. Nie pamiętam takich podziałów w podstawówce, ale widać się tam nie uczyłam. A może mnie pamięć zawodzi? Czy mogę zatem mówić o sobie inteligent? Chyba nie. Przejrzałaś mnie, udowodniłaś swoją wyższość. Jesteś super! "Od początku masz w pogardzie wieś i taka jest prawda" Aaaaa, to już wiemy, co Panią boli. Dla informacji. Nie mam w pogardzie wsi, ale wiem, że Szlachetna Pani mi nie uwierzy. A ja nie będę udowadniać, że nie jestem wielbłądem. "Podkreśliłaś jaka jesteś za/je/bista, bo pochodzisz z miasta" Jakbym chciała to podkreślić, to powiedziałabym więcej o mojej rodzinie, a nie o tym, skąd pochodzi. "Jakbyś napisała, że rodzina męża to taka, proszę wybaczyć, stereotypowa rodzina ze wsi ze słomą w butach, to wtedy byś podkreśliła dysonans." Nie jest taka i w wielu rzeczach jest lepsza niż moja. Słoma w butach to szerokie pojęcie, którego bym nie mogła użyć. xxx dziś Dziękuję, że jeszcze ktoś to widzi. SzP ma problem z pochodzeniem. xxxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś "Poszedł do łazienki. Łaziłabyś za nim krok w krok? " Wyobraź sobie normalnie matki tak robią, szczególnie te które mają niespokojne dzieci. " Pozamiatałaś. Nie mam pytań. W twoich kategoriach nie powinnam mieć dzieci, a żadna matka życia. xxxx dziś Inspirujesz :) xxxxx dziś Mój Boże, jeden skrót myślowy, który każdy oprócz SzP zrozumiał i tyle zamieszania... xxxx dziś Przejawiał, przejawiał, ale człowiek nie wie, że za skarpetki się ludzie rozwodzą. Poza tym trochę się pilnował a ja nie wzięłam pod uwagę jego "podeszłego" wieku. "Myślę, że powinnaś trochę też spojrzeć krytycznie na siebie niestety." A ja coś innego robię? Może mnie tu nie zrozumiano, ale ja mam żal do siebie. Parę cytacików: "sama zawalałam wiele rzeczy. ", "tak to moja wina i dlatego rozpaczam, biorę to na siebie mimo, iż jest nas 2je.", "I mam do siebie o to cholerny żal. Powtórzę, cholerny żal." Wprowadzam właśnie metodę małych kroczków. "Jeśli masz pretensje do teściowej to nie podrzucaj jej dzieci kiedy ci to pasuje." To nie jest takie proste. Teście mieszkają daleko, opiekowali się synem gdy byłam chora, polubili go, kilka razy w roku jedzie tam na parę tygodni. Teściowa synowi dużo daje, ale to jak z matką, zawsze błąd się trafi. "Myślę, że masz dobrą teściową i nie powinnaś na nią narzekać, pamiętaj, że ona nie ma obowiązku zajmować się twoimi dziećmi." Wiem. "Fajnie, że wizyta u barat była dla ciebie terapią szokową otwierającą Ci oczy, ale na litość boską, nie zrzucaj wszystkiego na otoczenie, bo przez lata byłaś jednak na to ślepa i nie zrobiłaś nic żeby uniknąć takiego stanu." Ciekawe w tym jest to, że odebrałaś to jako zrzucanie na innych. Nie to było moim zamiarem. Mam zwyczaj raczej siebie obwiniać i chyba chciałam sobie ująć tej troski, a wyszło jak wyszło. xxxxxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś "Rodziny dzielimy na: -chłopską -robotniczą -inteligencką -elitarną" Poproszę o źródło tego podziału. "Dumny z wieśniactwa? Masz na myśli pochodzenie ze wsi, czy co?" Nie, mam na myśli to, co napisałam. Znaczenie potoczne, a dokładnie pogarda do przejawów kultury wyższej, a może jakiś kompleks na tym punkcie (SzP pokazała jak to działa). "Takie rzeczy się widzi, tak samo jak się rozmawia, to wiedziałaś wcześniej, że jemu nie zależy na celebracji posiłków." Zycie to nie tylko celebracja posiłków, to rzecz drugorzędna, ale teraz dla mnie stała się ważna z uwagi na dzieci. "Można nie widzieć alkoholizmu, skłonności do agresji," Tylko, że to są rzeczy wykluczające, a nie jedzenie nożem i widelcem? Zastanów się. Skreśliłabyś kogoś z tego powodu? I mi ktoś zarzuca zadzieranie nosa.... "No to co narzekasz? A tak se narzekam. Jak ma zalety? " Moja sprawa. "Dlatego po domu powinny mieć gorsze , tańsze ciuchy, a na wyjścia lepsze. A ty widać w lepsze chcesz ubierać i po domu i na wyjście. " Tak u nas jest. Osobne rzeczy na po domu i osobne do przedszkola. Nie mieszam 2 rzeczy. Skąd u ciebie taka opinia? "Bo jak na razie to wygląda tak, jakby twój mąż specjalnie dzieciom buraczki na swetrach rozmazywał. Tak to opisujesz. " To trzeba zobaczyć... xxxxx 15:21 "No popatrz. Przyznajesz się, że dałaś doopy" No popatrz, dojrzałaś to... "Nie zwalaj na teściową, bo w domu robią to samo. Pozwoliłaś na skakanie po łóżkach i grzebanie w szufladach, to teraz masz jak masz. Dzieci z reguły robią tak: zobaczymy co mi tutaj wolno. W domu mi wolno skakać, u babci też, to u cioci spróbujemy. Jakbyś nauczyła dzieci, że w gościach trzeba się zachować, to wystarczyłoby jedno twoje słowo- spokój! " W domu nie grzebie w szafkach, skakanie po łóżku już gonię. W gości chodzimy rzadko "Tak, powinno ci być wstyd, bo jednak na wiele rzeczy masz wpływ bez kłótni z mężem" No i jest, nie przeczę. ""Cholernie mi źle, że moje dzieci podążą moim śladem i zostaną wieśniakami (choć mieszkamy w mieście) jeśli nic z tym nie zrobię." Znowu ta pogarda dla wsi. Nie wieśniakami wielce wykształcona, tylko prostakami i flejami, a to jest różnica. " Wieśniakami - prostakami w typie spotykanym na wsi (przeze mnie, ty definiuj jak chcesz). Wyróżniam też typ miejski prostactwa - dresy (klęcie, plucie, prymitywizm). I zanim się na mnie posypią gromy, pisze o patologii. Jak chcecie jej bronić, proszę! "Narób mężowi wstydu, raz, drugi, trzeci, to mu garda opadnie" Nie wychowuję dzieci w ten sposób (podważając autorytet drugiego rodzica), ale ty się nie krępuj. Nie chce mi się dalej odpowiadać, już i tak "doceniłam", że chciało ci się tak bezinteresownie pluć jadem i poświęciłam swój czas na odpowiedź. Ty nie musisz, nie krępuj się i zajmij się czymś, co ci odpowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do wszystkich przemądrzałych! Nie dawało mi to spokoju, bo nie pasowało mi ta wasz definicja rodziny inteligenckiej. Poszukałam dalej niż osoba, która przytoczyła podział z pierwszej strony wyszukiwań google. No i proszę: "Rodzina inteligencka różni się od rodziny robotniczej charakterem pracy zawodowej jej członków, którzy wykonują pracę umysłową, ale przede wszystkim stylem życia i udziałem w kulturze." Źródło: Katarzyna Walęcka-Matyja, Instytut Psychologii, UŁ, "Zachowania społeczne młodzieży a uwarunkowania rodzinne i osobowościowe" online:http://dspace.uni.lodz.pl:8080/xmlui/bitstream/handle/11089/5039/K.Wal%C4%99cka-Matyja%282009%29.Zachowania%20spo%C5%82eczne%20m%C5%82odzie%C5%BCy%20a%20uwarunkowania%20rodzinne%20i%20osobowo%C5%9Bciowe.pdf?sequence=1&isAllowed=y A mi zarzucałyście nieuctwo na poziomie szkoły podstawowej. I kto tu jest nieukiem, a?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
50% z tego to naprawde smutne (wspolne jedzenie i szanowanie cudzego domu jest wazne, dzieci nie nalezy ani bic ani wychowywac bezstresowo, dom nie moze byc chlewem) a 50% wyglada na prowo (nazywanie meza wiesniakiem-takiej damie nie przystoi uzywac tego slowa, uznawanie jedynie drogich ubran firmowek tak jakby swiadczylo to o czlowieku).Autorka jest nietolerancyjna, zarozumiala snobka o wysokim podniebieniu a jej maz dzikusem i brudasem bez podstaw kultury, dwie skrajnosci z ktorych zadna nie chce popuscic ale kazda chce postawic w 100% na swoim, co w zadnym przypadku by nie bylo dobre.ani chlew ani pedantyczny porzadek, gdzie za nieumyslne upuszczenie pestki z jablka jest awantura a caly wieczor.ani podkoszulek firmowka za 200 pln ani podarty i brudny, niewazne skad.ani jak dzieci sie przjaznia z chuliganami ani.jak gardza tymi z nizszych sfer, "bo twoja mama jest kasjerka w biedronce a ty masz plecak za 20 pln, nie zaprosze cie na urodziny" Powinniscie isc na terapie, obydwoje, i dzieci bo maja pewnie podwojna osobowosc przy takich ekstremach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Strasznie ferujesz wyroki, wiesz? To też jest smutne. Nie masz racji nawet w 50%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Założyłam ten wątek będąc w kiepskim stanie psychicznym. Zrobiła się z tego bezsensowna nawalanka. Co mi pomogło, to mi pomogło, teraz dziękuję już za rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Ja Cię AUTORKO doskonale rozumiem co czujesz i jak chciałabyś żyć.Jestem bardzo dojrzała osobą,przeszłam w życiu bardzo wiele.Wychowałam dwóch synów,jeden już jest żonaty i na swoim gospodarstwie. Ja urodziłam się b.dużym mieście,ukończyłam dwa kierunki studiów,mąz jest pobliskiej miejscowości 20 km od mojego rodzinnego miasta,niestet wioska.Ukończył Politechnikę jako jedno z rodzeństwa,było ich troje.Moja teściowa nie należała do pedantycznych,nie była dobrą gospodynią i dzieci praktycznie nie wyniosły żadnych dobrych zasad.Mąz był dzieckiem które do nich nie pasowało i chyba nawet nie był specjalnie lubiany. Załozyliśmy rodzinę i to ja byłam domu tą osobą która wprowadzała zasady,mąż widział niektóre moje poczynania jako kobiety/gospodyni raz pierwszy ale nigdy niczego nie komentował,starał się wszystko akceptować ,nawet chyba udawał że nie jest mu nic dziwne.Wiedziałam doskonale że tym sposobem broni mamy która jak przyszła zaproszona na Wigilię to oczy miała jak 5zł.Nigdy nie siedziała przy tak ozdobinym stole i róznymi potrawami ale tez udawała że to niorma.Trzeba umieć czytać te zachowania.Miała problem że śztućcami ale ja udawałam że nie widzę. Synów wychowałam na prawdziwych facetów którzy nawet bez kobiety sami sobie poradzą wdomu/w kulinariach,wiedzą co do nich należy i jak kobieta jest ważna, Gdybym patrzyła na męża to pewnie byśmy sobie żyli spokojnie,nie dbalibyśmy o elegancję w domu i w ubiorze,konto by pękało w szwach bo jak nie potrzeb to i kasa nie wypływa,ja bym była spokojniejsza i nie myślała co zrobić jeszcze by podnieść standart etc. Teraz powiem więcej,starszy syn dr uczelniany,ożenił się z dziewczyną wykształconą,z wioski daleko na wschód,niestety nie widzę tsam szczęścia,ponieważ jest nauczony obowiązków,wie że jest rodzina i pozamiatane,masz to co wziąłeś.W jego domu nie ma pólmisków,gotowanych obiadów,pranie jakby psu z pyska wyciągnął,zakupy w Biedronce,gotowce mule bądz krewetki mrożne ,po drodze pizza albo hot dog na stacji paliw.Szok,ręce opadają. Myśle nie możesz mieć pretensji do faceta,kobieta ma taki dom jaki chce mieć,ty chciałaś mieć inny ale w porę nie zareagowałaś,nie wiem na co liczyłaś skoro wiedziałaś ze korzenie męża mogą stwarzać problemy.Nie obrażając ludzi z wiosek trzeba powiedzieć wprost,ci ludzie mają inne myślenie i jesli sobie pozwolisz to zginiesz w tym sama.To dotyczy obu płci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestańcie pisać autorce jaki mąż był przed ślubem. 80% małżeństw które ludzie biorą to biorą za młodu, kiedy nie mają żadnej wiedzy o życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sie cieszę, ze nie jestes moja siostra:) i nie włazisz mi do domu z dzika banda, ktora robi mi druga wojnę światowa:O i słownik mi poprawił - miało byc, ze ty sie boisz podskoczyc teściowej, a nie "boja sie podskoczyć";) Śmiesza mnie takie pancia jak ty. Wiecie w czym jest problem autorki? Ze jej maz był przed slubem dokładnie taki sam! Tylko w życiu sie do tego nie przyzna, bo założyła, ze go zmieni:D Nie udał sie utopijny pomysl i teraz zal;) Zapanuj autorko nad dziećmi, bo któregoś dnia was wyproszą z jakiegoś miejsca publicznego, dopiero bedzie wstyd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja sie cieszę, ze nie jestes moja siostra:) i nie włazisz mi do domu z dzika banda, ktora robi mi druga wojnę światowa:O i słownik mi poprawił - miało byc, ze ty sie boisz podskoczyc teściowej, a nie "boja sie podskoczyć";) Śmiesza mnie takie pancia jak ty. Wiecie w czym jest problem autorki? Ze jej maz był przed slubem dokładnie taki sam! Tylko w życiu sie do tego nie przyzna, bo założyła, ze go zmieni:D Nie udał sie utopijny pomysl i teraz zal;) Zapanuj autorko nad dziećmi, bo któregoś dnia was wyproszą z jakiegoś miejsca publicznego, dopiero bedzie wstyd:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka wczoraj 17:54 pisze "teście" hahahaha wielce inteligentna pisze teście zamiast "teściowie" ale wstyd!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×