Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dlaczego wychowujemy pokolenie kalek?

Polecane posty

Gość gość

Jeszcze 20 lat temu rodzice rozumieli, że jest świat dorosłych i świat dzieci i jedni w drugi świat nie powinni się zbytnio wtrącać, oczywiście wyjątkiem były jakieś ekstremalne sytuacje. Dziś kiedy dzieci kłócą się między sobą to zamiast zostawić te konflikty aby nauczyły się je rozwiązywać samemu, matka polka wkracza do akcji i już czai się za szkołą żeby własnoręcznie spuścić wp*****l Brajankowi, który powiedzial jej Alankowi że ten ma brzydka czapke. Kiedyś, kiedy dziecko dostało w szkole jedynkę to rodzic nakazywał ocenę poprawić, jeśli dziecko miało szczególne trudności to dawał szlaban żeby go nic w nauce nie rozpraszało i tyle. Dziś rodzice kiedy dziecko dostanie zła ocenę, jada do szkoły żeby zrugać nauczycielkę że jak to, przecież córka się uczyła tylko pytania były nie takie. Wychowujemy pokolenie kalek, dzieci roszczeniowych, które będą uważały że wszystko im się należy a jak czegoś nie da się załatwić to załatwi im to mama. To okropne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam sie, że jest to zjawisko nowe, ja mam 33 lata, chodziłam do szkoły w małym mieście i już "za moich czasów" były takie matki, zwłaszcza niepracujące, które przychodziły na kawę do pokoju nauczycielskiego do znajomych nauczycielek, albo przesiadywały na szkolnym podwórku mając oko na własne dziecko i interweniując w razie "konfliktów". Pamiętam jak się czułam będąc pozostawiona przez matke sama sobie. Miałam pretensj do nieji uważałam, ze tamte matki bardziej kochają swoje dzieci. dziś ma fobie społ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My już jestesmy pokoleniem roszczeniowym. Rzadko teraz bywam miedzy ludzmi i bardzo to sie rzuca w oczy. Nasi rodzice nas tak wychowali, ateraz my nasze dzieci, a nawet jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś było tak samo. Nic się nie zmieniło. Po prostu inaczej to widzisz z dorosłego punktu widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwnie cię w domu wychowywano. Jak ja czegoś w szkole nie rozumiałam to rodzice tłumaczyli, a nie dawali szlaban. Starali sie pomóc. Można zostawić dzieci same sobie, teraz się pobija na boisku, a za kilka lat załatwią to kijami basebolowymi. To nie wychowanie. Dzieci trzeba uczyć rozwiązywać konflikty, a nie zostawić same sobie i co ich nie zabije to ich wzmocni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A przeszkadza Ci to jakoś? Najwyżej nie zatrudnisz Alanka/Brajanka i tyle. Wychowuj swoje jak chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozni rodzice róznie wychowują , tak teraz , jak i kiedyś. Nie mozna uogólniać,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego dziecko ma zostać samo ze swoimi problemami? Kiedyś tak bywało, ale nie wiem czy to było takie super. Owszem, nadgorliwe mamuśki lecące na każde zawołanie to skinięie, ale niestety społeczeństwo nie ejst idealne. Dziecko może nie być przebojowe i przez to nie poradzić z bardziej wyszczekaną i agresywną koleżanką w przypadku poważniejszego konfliktu, ma wtedy robić za ofiare bo ty tak chcesz? W myśl zasady silniejszy wygrywa? Nie oszukujmy sie tak to własnie działało. Nauczyciele bywają niesprawiedliwi, często faworyzują dzieci a dla innych są bardziej surowe albo mylą się, oceniają byle jak a dla dziecka to jeat ważne jaką ma ocene bo to jego zapłata za wykonaną prace a nauczyciel sobie lekko stawia a tu 3 a może 4 co to za różnica. Ja pamiętam ze swojego dzieciństwa że czułam sie czasem pokrzywdzona, niesprawiedliwie potraktowana/oceniona czy zagubiona w jakiejs sytuacji, ale spuszczałam głowe bo dzieci głosu nie miałym za to w tych, trzeba walczyć o swoje bo mamy kapitalizm, jużod maleńkości bo to ważniejsza umiejętność życiowa niż "dyscyplina" z której mało pożytku dla człowieka w przyszłości, a tylko jeszcze bardziej zahukuje spokojne osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo dziecko im wcześniej pojmie że świat jest niesprawiedliwy i nie dla wszystkich równy tym lepiej dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgodzę się z ostatnią wypowiedzią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
yyyyy problemy w nauce - dac dziecku szlaban i niech sie uczy, nic go nie bedzie rozpraszało?:O skąd takie metody? Dziecku wypada poświecić czas, korepetycje jesli potrzeba... Ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie kiedyś było tak samo Yoko byłaś dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamietam ze jak bylam dzieckiem to mialam pare kolezanek, czasem sie klocilysmy, obrazalysmy na siebie. Rodzice sie w to nie wtracali. Przyszla pora to sie przepraszalysmy i bawilysmy razem. Teraz moja znajoma interweniuje w kazdy konflikt syna z kolegami. Znam szczegoly kazdej klotni, znajoma bardzo przezywa, czesto prowadzi to do konfliktow z innymi rodzicami. Debatuje czyja wina, kto co powiedzial, i dlaczego jej syn jest zawsze niewinny ;) Nie oceniam, takie spostrzezenie ze z moich wspomnien wynika ze jednak sie pozmienialo. Dodam ze nie bylam dzieckiem zaniedbanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, z doświadczenia życiowego mam obraz gdy chłopaki wielokrotnie załatwiali konflikty między sobą "solówką", wstyd było iść na skargę do rodziców. Jakoś nie zostali przez to w dorosłym życiu gangsterami z bejzbolami w ręku a normalnie pracują, są na jdg, mają dzieci, reasumując są uczciwymi obywatelami i podatnikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko to miało miejsce w połowie lat 90 do początków XXI wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Dziwnie cię w domu wychowywano. Jak ja czegoś w szkole nie rozumiałam to rodzice tłumaczyli, a nie dawali szlaban xxx Raczej nad tobą się trzęśli :) Dla mnie słowa rodziców "ja już swoją edukacje zakończyłam" były wystarczającą motywacją by przyłożyć się do materiału i nie otrzymać niedostatecznego. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:55 To jacyś psychole tyrani ci Twoi starzy? Cos jest złego w poświeceniu dziecku czasu przy nauce? Jak Rodzic odrabia z dzieckiem lekcje, to od razu sie nad nim trzęsie?:O masz jakies spaczone podejście. żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są plusy tego jak dzieci były wychowywane dawniej, a jak teraz. Plusem lat np 80-siątych była ogromna samodzielność dzieci. Pięciolatki same zostawały w domu na dwie, trzy godziny. Miały szacunek do ludzi starszych, a co dopiero mówić do nauczycieli. Dzieci szkolne same załatwiały swoje sprawy. Odpisywanie lekcji po chorobie, to była ich sprawa. Tak samo, jak się czegoś nie rozumiało z zadania domowego, to szło się do najlepszego ucznia w klasie i on zawsze pomógł. Ale... no właśnie ale... uczeń nie miał prawa wyrażać swojego zdania. Absolutnie i w żadnej kwestii. Rodzice, nawet gdy dowiadywali się, że nauczyciel bije dzieci to nie interweniowali, bo nauczyciel to był "ktoś" i jak by się uparł, to dziecko mogłoby nie zdać. Zero możliwości myślenia "poza schematem". Nic od siebie, wszystko zgodnie z programem nauczania. A teraz na odwrót. Dzieci uważające siebie za pępek świata, ale w większości bystre, mądre, tego świata ciekawe. Potrafią się wypowiedzieć jak dorosły, wiec z dorosłymi dyskutują. Są pewne siebie, a nie zastraszone przez "system". Niestety, czasem zarozumiałe i bez pokory. Tak źle i tak niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×