Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu osoby, które nie lubią rodziny męża, mają przez nią doły? Dlaczego?

Polecane posty

Gość gość
"Autorko, nie rodzina męża a własna. To dopiero boli. Jak opisujesz teściowa to jakbym czytała o własnej matce. Próbuje zjednoczyć mnie i brata, trzyma sztamę z bratowa i za plecami nagaduje jednocześnie na nas. Czy tak postępuje matka?" To zależy na co nagaduje. Czy są to faktycznie dokuczliwe problemy z waszej strony, czy wydumane czepialstwo. Nie wiem czy wiesz, ale jest dużo rodziców którzy dzieci swoje wybielają, a cały świat przyczerniają. Tylko, że to też jest nie w porządku wobec świata. Między innymi z tego powodu powstał ten topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam mieszane uczucia co do rodziny meza. od zawsze jestem zakompleksiona, zdolowana i z beznadziejnym poczuciem wartosci wlasnej a to z kolei powoduje ze jak zaczynam byc atakowana to zalacza mi sie agresja. na samym poczatku znajomosci dali mi do wiwatu tj tesciowa na kazdym kroku faworyzowala mojego meza i uswiadamiala mi jakim on jest zlotym czlowiekiem ktoremu ja mam byc posluszna, uslugiwac i niczego nie zadac. kiedy mojemu mezowi dziala sie blahostka jak zatkane ucho to ta potrafila wydzwaniac do mnie caly dzien ze mam sie zwalniac z uczelni i jechac z nim na ostry dyzur (!?) natomiast kiedy ja potrzebowalam pomocy lekarza to slyszalam ze go mecze, czy nie moge kiedy indziej od niej. kiedy klocilismy sie o cos to zawsze byla moja wina. potrafila bezczelnie zadzwonic do mojej matki ze skarga na moje zachowanie (mialam wtedy z 22lata). wtedy nie wytrzymywalam i potrafilam ja zbesztac. jego babka na poczatku byla ok, potem sie popsulo kiedy wyszlo ze jestem niewierzaca. jego siostra od poczatku mnie nie akceptowala, to samo jego kuzynostwo ktore tylko potrafilo obrabiac mi d**e. mam uraz i zal do nich o te trudne poczatki. nie wliczajac tego ze moi rodzice mimo ze malo zarabiali to potrafili odkladac cale zycie i dac nam wsparcie finansowe kiedy zaczelismy budowac swoja rodzine a jego matka nabrala chwilowek i kredytow z uzaleznienia od wydawania pieniedzy przez co musiala splacac prawie 100tys zl. o tesciu alkoholiku nie wspomne bo to dno od samego poczatku. potem zaczelo sie zmieniac bo nie dawalam sobie wejsc na glowe, klocilam sie i zaczelam budowac swoja pozycje (wiedzialam ze moja walka zaowocuje tym ze albo bedzie dobrze albo sie to rozpadnie). no i stalo sie duzo lepiej- nagle jego matka zaczela stawac tez po mojej stronie, pomagac mi, wspierac, interesowac sie mna; jego babka zaakceptowala moja niereligijnosc, jego siostra bardzo mnie polubiala i to samo z reszta. ja tez okazuje im sympatie i dobre serce ale mimo to mam gdzies tam w podswiadomosci zakodowane te trudne poczatki i wstyd mi za to, wiem ze zle robie ale jak zaczynam klocic sie z mezem i on mi wypomina moje wady to potrafie zwyzywac jego matke wypominajac jej wady czy te poczatki. staram sie to zmienic w sobie, zabic ten uraz, glupio mi potem strasznie gdy emocje opadna. jedyne co bym chciala to zapomniec calkowicie o tym co bylo a zyc terazniejszoscia i swoje zdanie o kims wyrabiac na podstawie tego co teraz a nie tego co bylo. chociaz jak pomysle ze gdybym o siebie nie walczyla to wciaz byloby jak dawniej... i gdyby nie moj maz ktory stawal w mojej obronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie. A ponieważ dwa razy w tygodniu to za dużo,zamiwrzqm zrobić z tego raz na 2 tygodnie i najlepiej beze mnie.. Autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ale dobrze, ze poruszylas ten temat. Jako rozwodka nie oczekuje fanfarow. Owszem bylam osoba wierzaca praktykujaca, choc jak blizej sie temu przyjrze to raczej pod slowem praktykujaca kryje sie tradycja, przyzwyczajenie i tak trzeba. Mialam slub koscielny, wzielam go mlodo. Dlaczego? Im blizej sie zastanawiam tym bardziej przekonuje, ze z powodu tradycji niz z potrzeby serca. Obecnie nadal jestem wierząca, ale nie praktykujaca, przynajmniej nie tak szablonowo jak to w wiekszosci ludzi. Poszukuje prawdy, wierzę i w niebo i w piekło i w tzw poczekalnie czyli slynny czysciec, wierzę, ze po smierci jest kolejny poziom zycia tam, ale wierze tez w reinkarnacje, z tymze to mie ten temat wiec juz zakoncze na czym opiera sie moja wiara. Nie kieruje sie okle p anymi zasadami koscielnymi lecz kompasem moralnosci. Stad widzac hipokryzje wielu wierzacych praktykujacych nie uwazam, ze maja prawo mnie piętnować bo sami maja belki w oku. Co to znaczy praktykujacy? Taki ktory modli sie dwa razy dziennie i chodzi na msze co niedziela? To tylko oprawa, jesli do tego nie ma w sobie dobra, odrobiny empatii, altruizmu, wspolczucia, sieje nienawisc, zawisc, jad, intrygi, i zyje wedlug zasady "jak Kali ukrasc krowę to dobrze, ale jak Kalemu okrasc krowe to juz zle", no to przykro mi, ale zaden to dla mnie wierzacy praktykujacy czlowiek. Stad bolalo mnie zachowanie tesciowej, ktora ma mnostwo za uszami, i ktora mysli, ze jej konsekwencje i kary nie ppwinny dotyczyc. Owszem, tesciowa chodzi do kosciola co niedziele,czy sie modli w domu, tego nie wiem, ale nie wynika to do konca z potrzeby serca tylko bardziej z ttadycji i "co ludzie powiedza" gdyby bylo to szczere, nie mialaby podwojnych standardów, czyli widzi u innych cos co sama robi jako wielki grzech, ale jesli ona to robi to jest dobrze. Widzisz, ja jej nie insynuowalam jaka to ona niedobra jest, nieczula i zaklamana, choc to jej drugie imiona, wiec dlatego uwazam ze nie jest ona osoba która moglaby mi.cokolwiek wypominac lub mnie pouczac i oceniac moja moralnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:24 To, co odpisałaś o tzw wierzących praktykujących to żywcem o bracie i bratowej mojego męża. U teściowej brak wiary przynajmniej przekłada się na niepraktykowanie, za to tamci maja rozmodlone gęby, rączki złożone do modlitwy, msza obowiązkowo jako najważniejszy punkt dnia, gadanie o wierze, a nijak się ma do rzeczywistości, bo są zawistni i roszczeniowi, w dodatku mega lansują się drogimi rzeczami choć maja same kredyty. Czy tak robi katolik? Chyba tylko w Polsce. Ona patrzy tylko na to kto co i ile ma, zawiść w oczach jak ktoś coś osiągnie. Mój mąż to przy nich święty z nieba i wzór cnót, natomiast oni go często traktują jak tredowatego bo mąż nie lubi chodzić do kościoła, widzi ten fałsz i oblude, ile księża maja kasy i rzezbia ze swoich owieczek. Twój wpis pokazuje jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście 13:30 to pisze autorka. Mają właśnie moralność Kalego. Mam porównanie ich z moimi rodzicami którzy są gleboko wierzący ale kompletnie nie są wyrachowani, nastawieni na rewanż szaman za pomoc, nie są nastawieni na zyski i nie patrzą że wujek A ma limuzynę za grube tysiące a wujek B ma hotel. Ich to pierniczy. A tutaj proszę bardzo. Bratowa męża pół życia spędziła na plebanii bo jej wuj to ksiądz. Zakłamana, wredna, nic nie robi tylko kasę liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet jak sobie kupię dobra kurtkę to potrafi mnie menda zapytać za ile. I taki tekst: "300 zł? Eee, za taką kasę to pewnie ze sobie kup. Co to jest 300 zł". A sama nie zarabia nawet 1000.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "Nawiązując jeszcze do tego odnoszenia się dzieci do dorosłych po imieniu. Ja tego cholera nie rozumiem. Przecież rodzice takich dzieci sami wychowali się w PRL-u więc znają zasady ogólnej kultury które im rodzice wpoili. " X Pamiętaj, ze co bylo to bylo, teraz nie ma prlu, i moge chciec byc bardziej nowoczesni. Z tymze nowoczesnosc musi byc wzajemna, a nie wybiorcza tak jak w tym przypadku. X "Sama czułabym się niekomfortowo jakby moje dziecko walnęło komuś po imieniu i od razu bym się czuła na tyle niezręcznie z tym, że z miejsca zaczęłabym poprawiać dziecko, a tamci nie tylko nie czują się z tym dziwnie ale wręcz tak jakby uważali, że tak ma być." X I dobrze, w swojej rodzinie lub w stosunku do znajomych stosuj te metode. Dzieci nie sa glupie, naucza sie, ze u mamy w rodzinie sa ciocie i wujkowie, a u taty sa Marciny, Kaśki, Zośki, Łukasze.domu X "Szwagierka próbuje swoje dziecko sprowadzić do rangi kumpla wobec swoich dorosłych braci, żeby oni niby tworzyli taki zgrany teem a mój mąż dał sie w to wmanewrować do tego stopnia, że nawet nie zauważył, że brak w tym wszystkim konsekwencji szwagierki wobec naszego dziecka." X I tu wylazi hipokryzja szwagierki,bo sory, ale dzieci powinny miec te same prawa, obowiazki i przywileje. Wiec jesli ona tak bardzo chce zeby ich dzieci mowily ciotkom i wujkom po imieniu to musi zaakceptowac ze dzieci jej rodzenstwa tez nie beda ciotkowac i wujkowac jej i jej mezowi. X "Nie pomyślał, że to jest nie tylko nie w porządku wobec nas co też wobec naszego dziecka która za kilka lat w końcu zauważy ten niby drobiazg i zapyta dlaczego tak właściwie jego kuzyn zwraca się do jego mamy jak do koleżanki, podczas on do szacownej matki kuzyna mówi ciociu. I co my mu wtedy powiemy ? że kuzyn może bo on może ?" X No wlasnie, predzej czy pozniej wasze dziecko zapytaczemu tamtemu wolno a jemu nie. Dzieci nie sa glupie, przeciez nawet w szkole ucza sie co to rodzina, kto to wujek, ciocia, co to drzewo genealogiczne, jak do kogo sie zwracac i wyjdzie mu w koncu dysproporcja, i poczuje sie z tym zle, bedzie zly na ciotke ze ta kaze tak sobie ciociowac, i będzie zly przede wszystkim na was, ze pozwoliliscie mowic tamtemu po imieniu a jemu kazaliscie ciotkowac do mamytego tego kuzyna. X "Słuchajcie najgorsze jest to że szkołe matki i babki ciężko potem odkręcić, bo dzieciak ma już zakorzenione poczucie bycia ważniakiem i u mnie jak teść i mąż zaczeli go w końcu prostować (teść jako jedyny w rodzinie z własnej inicjatywy, a mąż niestety tylko pod wpływem moich pretensji) to gówniarz rękami i nogami sie zapierał, żeby się do mnie nie odnosić ciociu, bo teraz dla niego to już jest ujma! zly.gif" X Ale jaka ujma. Musi sie nauczyc, a przede wszyatkim jesli wola was po imieniu to nie reagujecie jakbyscie nie slyszeli, i raz trzeba mu to powiedziec "jasiu, jesli nadal bedzieszdo nas mowic poimieniu to nie bedziemy reagowac, dopoki nie zwrocisz sie jak trzeba". X "Przeprowadził z nim rozmowe sam na sam, zapytał dlaczego mówi do mnie po imieniu i czy by chciał, aby jego kuzyn (nasz syn) mówił do jego mamy Kaśka. Ten przyznał, że nie chciałby, bo w końcu to przecież jego mama. ALE na spotkaniach rodzinnych dalej wołał do mnie o imieniu." X Konsekwentnie za kazdym razem go poprawiacie, ze nie Magda i Artur tylko ciocia i wujek, i przypominac mu, ze jesli jego mama nie chce zeby wasz synek mowil jej po imieniu, to niech podziekuje swojej mamie za wprowadzenie nowych zasad ciotkowania i wujkowania, bo jako kuzyni beda mieli rowne przywileje, skoro jeden nie moze, to drugi tez nie moze. "W końcu ja sama zwróciłam mu uwagę, że jestem ciocia. I wiecie co ? Na ostatnim spotkaniu rodzinnym ani razu się do mnie nie zwrócił w żadnej formie, chociaż wcześniej każde spotkanie bez wołania mnie w jakieś sprawie to było spotkanie stracone." X Widac, nie potrafi sie z tym pogodzic, wiec tlumaczycie mu to co wyzej napisałam. Poza tym czas najwyzszy porozmawiac ze szwagierka a nie ciagle z dzieckiem. I powiedziec jej dokladnie to samo. Ze sama najpierw wszystkim narzucila styl nowoczesny, i w takim razie jest hipokrytka skoro uwaza ze innym nie ma prawa to przeszkadzac, ale jej juz ma prawo przeszkadzac mowienie po imieniu. I ze wasze dzieci saz tego samego pokolenia w drzewie genealogicznym, wiec albo wszyatkim mowia po imieniu albo nikomu, bo wy nie godzicie sie na dzielenie dzieci na te co moga wiecej i te co moga mniej. I albo niech wreszcie sama zacznie upominac swojego syna albo wy zaczniecie uczyc swojego zeby jej mówił tez po imieniu. Przy tym musicie byc stanowczy a nawet zadac pytanie wprost, "powiedz mi w czym twojedziecko jest lepsze niz nasze ze jemu chcesz zebybylo wilno tak mowic a naszemu juz w stosunku do siebie zakazujesz, co ty dzielisz na gorszy i lepszy sort?".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×