Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy są tu osoby, które nie lubią rodziny męża, mają przez nią doły? Dlaczego?

Polecane posty

Gość gość
*fisia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja 15:07 Dodam, że teściowa teraz się na nas mści za to właśnie, że ja jestem do niej na dystans po tym co mi robiła zanim zaszlam w ciąże. Mści się za to, że dajemy jej tylko 2 razy w tygodniu mozliwość odwiedzenia nas (więcej by nas wkurząlo, bo ona ci≤ągle się wtrąca) nie zmienia to faktu, że te 2 razy zawsze są. Ale nie wtajemniczamy jej w wychowanie, metody, plany, syn milczy w tych kwestiach w rozmowie z nią, albo ją zbywa, a ona przez to się mści i jak ma do wyboru własnie spotkanie z moim synkiem na ktore juz sie ze mna umowila konkretnie, to potrafi zmienic plany, olać ustalenia jakie ze mną robiła i lecieć do tamtego wnuka bo wie, ze tam dostanie zawsze coś za coś. A u mnie nie ma coś za coś, ja nie bede pozwalała na wrogie instynuacje wzgledem wychowania dziecka, nie będę jej niańczyła. Bo nie czuję więzi, niszczyła mnie kilka lat, a teraz myślała, ze nasz świat sie bez niej nie będzie kręcił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie lubię ani rodziny męża, ani swojej. Spotykam się tylko jak muszę, ale wcześniej muszę wziąć relanium 5, a na spotkaniu walnąć szklankę wina i wtedy jest gitara :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Alez oczywiście. Ja sie z toba zgadzam. I nie czuje sie urazona. Sa problemy i sa klopociki malego kalibru. I ja dzis dopisalam, opisujac ze mialam podobna sytuacje z tym mowieniem po imieniu i napisalam.jak moj maz to zalatwil, bo jest to do zalatwienia, konsekwentnym wyrazeniem co sie na ten temat mysli, powiedzeniu o wzajemnosci i oczekiwaniach i konsekwentnym egzekwowaniu tego. I to wystarczy, bo to nie jest klopot duzego kalibru. To co ma autorka to problem spory, i moj problem tez, ktory opisalam ze swoja tesciowa jak mn i e traktowala, jak zareagowala na nasz slub, na wiesc o ciazy, o wnuku i jak cale 6 lat vtraktowala moje dziecko jako gorszego sortu. Także jak mowie, sa problemy i problemiki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie rodzina męża a własna. To dopiero boli. Jak opisujesz teściowa to jakbym czytała o własnej matce. Próbuje zjednoczyć mnie i brata, trzyma sztamę z bratowa i za plecami nagaduje jednocześnie na nas. Czy tak postępuje matka? Cóż, życie ma sie jedno i nie warto starać sie poświęcając je dla kogos, trzeba zyc własnym życiem, nawet kosztem ograniczenia dość mocno kontaktów. Z czasem idzie przywyknąć. Ja nie mam zamiaru nikomu nadskakiwac bo ileż mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie cierpię rodziny męża... zawsze były między nami zgrzyty. To ludzie bardzo zawistni, liczą się dla nich tylko pieniądze i życie na pokaz. Odcięłam się i to była najlepsza decyzja w moim życiu. Nie cierpię hipokryzji i udawania a oni obchodzą każde urodziny, imieniny itp więc okazji było kilkadziesiąt w roku. Ja nie lubię ich, oni nie lubią mnie i niech tak zostanie Odkąd się odcięłam zaczęło mi się lepiej w życiu układać, jestem szczesliwsza, do niczego nie muszę się zmuszać. Polecam każdemu!! Mój mąż już też się przekonał co to za ludzie... A teściowa nie lepsza. Pracuję nad ucięciem kontaktów. Ona z kolei ma fisia na punkcie mojego synka... potrafi się ze mną szarpać i wyrywać mi go z rąk, jak był mały to ciągle mnie nachodziła i chciała się nim zajmować 24h bo ja nie umiem... Nie wiem co gorsze brak zainteresowania czy właśnie takie na wyrost...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
Ja podobnie mam szczera niechec i nielubie rodziny męża,zanim wzielismy ślub buntowali jego przeciw mnie,chociaż to ja zajmowalam sie ich matką,pomimo,ze maz ma dwie starsze siostry,zazdrosne i zawistne rodzenstwo meza,nie zycze nikomu takich szui,ani jednego dobrego slowa,pomimo ze czesto przyjezdzali w gosci,a nas nie zapraszali,w wakacje podwojnie czesto,wiec przestalismy ich zapraszać i narazie jest spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
Dodam,ze maz pracuje do pozna,ma wolne tylko niedziele,a sie zwalali bez zapowiedzi,a ze swoimi rodzinami,to juz tlum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak poznałam rodzinę męża to nawet mi się podobało że są tacy "rodzinni" ale po jakimś czasie to zaczęło być męczące. Ciągle imprezy, kawki, urodziny a jak nie przyjdziesz to obraza majestatu. Rodzina męża od początku mi dogryzała... Kiedyś od szwagierki usłyszałam że nigdy nie będę należeć do rodziny. Teraz się bardzo cieszę, kiedyś było mi przykro. Są to ludzie którzy żyją nad stan. Uważają się za lepszych, jakby byli jakaś dynastią a nawet nie mają odpowiedniego wykształcenia. Aż dziwię się że mąż jest inny. Chciałam się odciąć ale mąż pokłócił się z nimi i mam spokoj. Oczywiście jako dobra żona trzymam stronę męża i nie rozmawiam z nimi ;) również odżyłam. Więcej mi pomagają znajomi niż rodzina męża. Moja niestety mieszka daleko ale chcemy się przeprowadzić bliżej i wtedy już w ogóle nie będę musiała ich widywać. Teściowa najbardziej mąci, obgaduje jednych do drugich a potem zaprasza wszystkich żeby sie słodko uśmiechali do siebie i jaka to ona super seniora rodu ktora jednoczy rodzinę. Z daleko od takich ludzi, dobrze radzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlaura
A ja tez uslyszalam od siostry meza,ze nigfy nie bede nalezec do ich rodziny,bo obca weszla i brata im zabrala,to ja jej na to,ze z bratem przecież nie moze żyć jak zona i z krewnymi prawnie zabronione zwiazki,ona tez meza obcego poślubiła,bo dla nich szwagier,czy bratowa to obcy,dla mnie to chore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:43 To u nas jest tak samo. Tylko jak się odciąć, skoro teściowa robi numery że niby zaprasza tylko nas by zobaczyć się z naszym synkiem a potem w naszej obecności dzwoni zaprosić tamtych? Też obgaduje jednych do drugich. Ja sobie postanowiłam dziś ze żadnych kontaktów z rodziną męża, chyba że 3 razy do roku. Teściowa to niezła żmija. Autorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiecie co jest najgorsze? To, że zamiast sytuacji, w której wszyscy nie powinni się odzywać do teściowej mąciwody, jest dokładnie na odwrót. Oni nie odzywaja się do nas, my do nich, ale z mąciwodą tamci maja bardzo częsty kontakt, my raz w tygodniu. A tak to z tamtym się jakby nie znamy. To chyba przez rywalizację z powodu naszych dzieci. Babcia jako ta, o uwagę której toczy się rywalizacja. Ale ja postanowiłam, że od dziś kończę z tym, ja w tych gierkach nie będę brać udziału. Jak ja nie miałam dzieci i ona miała tylko tamtego wnuka, relacje były ok. Nawet bardzo. Natomiast jak urodził się mój, ona zaczęła ich porównywać, często na niekorzyść mojego i w efekcie mam do nich niechęć a oni do nas, bowiem podobno u nich robi dokładnie to samo, tylko że przed nimi mówi że mój syn taki cudowny, wspaniały, tyle potrafi mimo tego że młodszy. Potem widzę po nich że mają ból d**y jak widzą moje dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Hej, tu autorka, jednak widzę, że jest ten temat i kafe go nie skasowała. Dziwne, bo godzinę temu wyswietlalo mi sie, ze dany temat juz nie istnieje w serwisie." Hej autorko to ja skopiowałam temat, bo sie strasznie wkurzyłam, że go usunęli. Prowokacyjne durne tematy trzymają i nic z tym nie robią, a jak sie człowiek chce wygadać to temat nagle znika. Chciałam wysłać posta kiedy mi wyświetliło, że strona już nie istnieje, wtedy wkurzyłam sie, cofnęłam, skopiowałam i wkleiłam temat od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to da się tak? I że wszystkimi postami? Niby jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki, że skopiowalas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię rodziny mojego męża, bo oni nie lubią mnie. I nigdy nie polubią. 1.Teściowa uważa, że mam chorych, nienormalnych i patologicznych starych bo, uwaga: obiecali, że dadzą mi mieszkanie jak skończę studia! Tata odziedziczył mieszkanie po babci, wynajmował je kilka lat, ja tak czy siak skończyłabym studia bo w moim wymarzonym zawodzie trzeba mieć papier o koniec. Ot, ojciec chciał mnie troszkę zmotywować. Umowy dotrzymał, zaraz po magistrze otrzymałam klucze do mieszkania po babci, jeszcze mi je ślicznie odmalował. Według mojej teściowej to był niedopuszczalny szantaż i ona by w życiu tak nie postąpiła! 2. Jak się poznaliśmy z moim mężem to nie pracowałam. Nie pracowałam, bo kończyłam 2 kierunki studiów, oba dziennie, na różnych uczelniach. Mieszkałam z rodzicami, miałam dach nad głową i co jeść, nigdy nie lubiłam imprezować i miałam w sumie niewielkie potrzeby. Na swoje fajki i ubrania zawsze dorobiłam pisząc prace na zlecenie na swoich kierunkach. Popyt był, że hoho... Chciałam dać moim rodzicom za mieszkanie to się obrazili, bo przecież jestem ich dzieckiem a to zbrodnia wziąć na chleb od własnego dziecka. Ich tak samo wychowano, ogólni w rodzinie wszyscy sobie bardzo pomagamy. Według teściowej jestem okropnym leniem, bo NIE PRACUJĘ. Bo mam 24 lata a utrzymują mnie rodzice. Mój mąż musiał jej płacić za mieszkanie zaraz po szkole średniej, choć studiował dziennie. Nie oceniam. W każdym razie wiecznie narzekała, że jestem leniwa, że tylko udaję, że się uczę ( oba kierunki skończyłam z wynikiem bardzo dobrym) bo mi się nie chce iść do roboty. Zaraz po magistrze zamieszkaliśmy z mężem w moim mieszkaniu, on sam zgodził się mnie jeszcze rok utrzymywać, bo tyle mi zostało na drugim kierunku. Mieszkanie moje, odchodził wynajem, ja wciąż dorabiałam na fajki i przysłowiowe podpaski pisząc pracę czy pilnując dzieci sąsiadom. Moja teściowa zadzwoniła w moje urodziny z życzeniami i spytała: kiedy przestaniesz wymyślać sobie nowe kierunki, byleby tylko żyć jak utrzymanka z moim synem? Ja pie... Acha- sama po ślubie nie pracowała łącznie chyba 9 lat, póki siostra mojego męża nie poszła do zerówki... 3. Jestem nauczycielką. Lubię moją pracę. No nie zarabiam kokosów, ale mam czas dla dziecka, córka nie musi zostawać z nikim obcym bo układam plan pod pracę męża i mojego ojca, wspólnymi siłami dajemy sobie radę. Komentarz teściowej: " Żeby chłopy musiały z dzieckiem zostawać bo matka woli iść sobie pić kawkę przez 45 minut ...". Bo gdybym ja była pracowita to bym dużo i ciężko pracowała za godziwe pieniądze i wtedy możnaby dać córkę do żłobka, no ale skoro ja żadnej kariery nie robię to chociażby z przyzwoitości powinnam siedzieć z małą w domu bo i tak jestem "byle nauczycielką". Teściowa ogólnie nienawidzi nauczycieli, wszystkich bez wyjątku. 4. Po latach zmieniła podejście do mojego mieszkania. Kiedyś piała, że przeciez "ona by dzieciom wszystko oddała a nie szantaże, olaboga" a teraz nagle uważa, że rodzice nie powinni pomagać w ten sposób swoim dzieciom, dzieci mają być samodzielne i samemu na wszystko ciężko pracować. 5. Pojechałam skosić mamie trawnik na działce i pozbierać czereśnie bo niestetyna tych działkach mieszkają żule i notorycznie łamią rodzicom gałęzie by nazrywać sobie owoców. No ale wracając- moja teściowa dzwoni i mówi do męża, że mamy szybko przyjechać ( teściowie mieszkają 20km pod miastem) bo gotują z kuzynką męza flaki i zaprosili już całą rodzinę. No to mój mąż mówi jej, że on wpadnie, ale ja zabieram córkę i jedziemy mamie mojej pomóc to zaczęła mówić coś w stylu:" No tak, musi się rodzicom podlizywać, bo dziadek ledwie zipie i pewnie chce drugie mieszkanie". Było to o tyle niestosowne, że mój dziadek rzeczywiście umierał na raka. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby cieszyć się z jego śmierci, bo dostanę mieszkanie... To dla mnie nie do pojęcia, jak można w ogóle pomyśleć coś takiego. Mąż ma dość głośny telefon więc wszystko słyszałam. Ogólnie wszystko, co mówi na mój temat, wiem dzięki tej jego głośnej komórce, ale zawsze udaję, że nic nie słyszę i spokojnie robię swoje. No ale po tym tekście to nie wytrzymałam nie tylko ja, ale i mój mąż. Wrzasnął do niej " Nie każdy jest taką materialistyczną kurwą, ty egoistyczna alkoholiczko". Mój mąż nie przeklina, pierwszy raz, po 8 latach znajomości, widziałam go tak wściekłego. Zawsze uchodził za oazę spokoju, nawet nie sądziłam, że jest zdolny do takich emocji! Wcześniej zawsze mnie gdzieśtam niby bronił w tych rozmowach telefonicznych, ja zaś do nich chodziłam od wielkiego dzwonu, żeby mężowi nie było przykro, ale zawsze to jego poparcie wobec mnie było bardziej milczące, co zresztą zrozumiałam, bo jaka by ta kobieta nie była- to jego matka. A tu taki wybuch... Z teściową nie rozmawiam od roku. Mąż po 2 miesiącach pojechał i powiedział, że jeśli chce utrzymywać z nim kontakt to ma zachowywać wszelkie uwagi na temat mój i naszego małżeństwa dla siebie. Jeździ raz w miesiącu, dla świętego spokoju, bardziej chyba dla córki, bo o dziwo, teściowa zawsze była wspaniałą babcią i za to jedno ją bardzo chwalę, bo naprawdę kocha nasze dziecko. Ja po latach upokorzeń mam dość, nie chodzę tam, nie składam życzeń na święta, nie odbieram. Jak będzie większaq uroczystość typu komunia córki to oczywiście ją zaproszę i będę uprzejma, bo tego wymaga dobre wychowanie- ale jeśli przegnie- popamięta mnie na całe życie. Mój mąż kiedyś powiedział, że autentycznie woli spędzać czas z moją rodziną niż z własną, bo zawsze czuł się tam obcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o d p o w i a d a m
Ja mialam doly. Przestalam, gdy zaczelam olewac. Reaguje stanowczo na zle zachowanie wobec mnie i mojej “podstawowej komorki spolecznej” :-) , nie patyczkuje sie, ale bez chamstwa. Poza tym olewam, zupelnie jakby dla mnie nie istnieli. Bylam dobra i faina, ale nie to nie. Teraz zyje mi sie lzej, gdy nie daje sobie wchodzic na glowe i trzymamy dystans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wczoraj A to da się tak? I że wszystkimi postami? Niby jak?" Hej heheh no miałam wkleić całość jednym ciągiem, ale wtedy tekst byłby za długi i by pewnie wyskoczyło że SPAM no to wkleiłam na raty. Pozdrowienia dla autorki. Temat przekleiłam w dobrej intencji, bo też jest dla mnie to bolesny temat. Zakładałam kiedyś temat z podobnym problemem, ale nie znalazłam wtedy zrozumienia ani zbytniego odzewu nawet. A chciałam sie własnie też podzielić spostrzeżeniami z ludźmi z być może podobnymi problemami. Moim problemem jest właśnie to, że po spotkaniach z rodziną męża często jestem znerwicowana i rozdrażniona i wracam "do siebie" przez pare dni czasem nawet. A dodam, że dawniej tego nie było, w każdym razie nie do tego stopnia, a tu niestety im więcej lat upływa to tym jest gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"wyraźnie widać że ona się nie angażuje, natomiast na spotkaniu z tamtymi ma jeszcze czelność powiedzieć, patrząc na MNIE jakbym to ja dziecko zaczarowala że on nie chce się z nią bawić i jej nie lubi. Do tego potrafi mi powiedzieć że to przeze mnie mały jej nie lubi bo pewnie źle o niej mówię z mężem. No tak to wygląda. Zero poczucia winy " To już jest tak bezpośredni atak, że ja bym nie wytrzymała i powiedziała wprost: "On jest taki dla babci jaka jest babcia dla niego".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina męża to ludzie którzy żyją ponad stan. Spłacają po 5-6 kredytów, zmieniają sprzęty w domu, auta, porównują kto był na lepszych wakacjach. Nigdy mnie to nie bawiło, nie chciałam zapraszać gości i co miesiąc zmieniać wystroju mieszkania żeby inni mi zazdrościli. Męża musiałam trochę "wychować" ale przyznał mi rację że ich życie jest chore. Najbardziej wściekła jest teściowa która sama wszystko nastręcza i organizuje. Potem jak jedzie do rodziny to się chwali jakie to jej dzieci są bogate. Tylko ja jestem podobno nie zaradna. Ja z mężem wolę zainwestować kasę w fajne podróże, jedno porządne auto czy np domek w górach. Oni lecą już 2 raz do Egiptu w tym roku i poleca pewnie jeszcze z 3. My wolimy odłożyć i solidnie wypocząć w jakimś nowym, ciekawszym miejscu. Obecnie nasz kontakt się urwał, różnica charakterów jest zbyt duża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawiązując jeszcze do tego odnoszenia się dzieci do dorosłych po imieniu. Ja tego cholera nie rozumiem. Przecież rodzice takich dzieci sami wychowali się w PRL-u więc znają zasady ogólnej kultury które im rodzice wpoili. Przynajmniej ja znam. Sama czułabym się niekomfortowo jakby moje dziecko walnęło komuś po imieniu i od razu bym się czuła na tyle niezręcznie z tym, że z miejsca zaczęłabym poprawiać dziecko, a tamci nie tylko nie czują się z tym dziwnie ale wręcz tak jakby uważali, że tak ma być. Szwagierka próbuje swoje dziecko sprowadzić do rangi kumpla wobec swoich dorosłych braci, żeby oni niby tworzyli taki zgrany teem a mój mąż dał sie w to wmanewrować do tego stopnia, że nawet nie zauważył, że brak w tym wszystkim konsekwencji szwagierki wobec naszego dziecka. Nie pomyślał, że to jest nie tylko nie w porządku wobec nas co też wobec naszego dziecka która za kilka lat w końcu zauważy ten niby drobiazg i zapyta dlaczego tak właściwie jego kuzyn zwraca się do jego mamy jak do koleżanki, podczas on do szacownej matki kuzyna mówi ciociu. I co my mu wtedy powiemy ? że kuzyn może bo on może ? Słuchajcie najgorsze jest to że szkołe matki i babki ciężko potem odkręcić, bo dzieciak ma już zakorzenione poczucie bycia ważniakiem i u mnie jak teść i mąż zaczeli go w końcu prostować (teść jako jedyny w rodzinie z własnej inicjatywy, a mąż niestety tylko pod wpływem moich pretensji) to gówniarz rękami i nogami sie zapierał, żeby się do mnie nie odnosić ciociu, bo teraz dla niego to już jest ujma! Teściu mu zwracał kilka razy uwagę i chłopiec zachowywał się tak jakby nie słyszał komentarza, a potem znowu walił do mnie po imieniu. Potem mąż wkroczył do akcji. Przeprowadził z nim rozmowe sam na sam, zapytał dlaczego mówi do mnie po imieniu i czy by chciał, aby jego kuzyn (nasz syn) mówił do jego mamy Kaśka. Ten przyznał, że nie chciałby, bo w końcu to przecież jego mama. ALE na spotkaniach rodzinnych dalej wołał do mnie o imieniu. W końcu raz jeden w historii powiedział do dziadka że ciocia Magda robi to i to, ze względu na to, że dziadek mu zwrócił uwagę, ale jak tylko dziadek zniknął z pola widzenia to znów wróciło mówienie do mnie po imieniu. Cwaniaczek. W końcu ja sama zwróciłam mu uwagę, że jestem ciocia. I wiecie co ? Na ostatnim spotkaniu rodzinnym ani razu się do mnie nie zwrócił w żadnej formie, chociaż wcześniej każde spotkanie bez wołania mnie w jakieś sprawie to było spotkanie stracone. Cwaniaczek mały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:52 Dokładnie. A do osoby, która pisze, że to jest bezpośredni atak, nie umiałam wtedy nic wykrztusic bo mnie zamurowalo. Powiedziałam tylko tyle, że dlaczego ma nie lubić? Po prostu za rzadko się z babcią widzi! - i powiedziałam to w obecności tamtych, bo oni też ponoszą winę za ten stan rzeczy, ciągle w sposób zaborczy zagarniajac babcie dla siebie, stosując manipulacje a la "bo on ma problemy rozwojowe, potrzebuje pomocy, inni są zdrowi i sobie poradzą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze Wam tylko tyle powiem, że jak tamci to usłyszeli, czyli brat męża i bratowa męża, to mieli wzrok jakby patrzyli na wariatke, oni nie rozumieją o co im chodzi, w dooopie maja to jak ja się czuję jako matka tego gorszego, póki ich jest na wierzchu to co ich obchodzą inni. Straszna rywalizacja, jeszcze patrzyli na mnie jakby na kosmite, nie rozumieją w ogóle problemu bo ich ksieciunio zawsze był na pierwszym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"No mówie, w tej rodzinie nie ma z kim gadać, bo to są jacyś kosmici, nic nie rozumieją, niczego nie czują, widzą tylko siebie i czubek wlasnego nosa, ich, oni, dla nich, z nimi - to sie liczy, a inni niech będą w ich cieniu. " Wyraziłaś kwintesencję całej tej problematyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie może pomysł jak w tej sytuacji rozgrywać kontakty z bratem i bratowa męża? Ja mam ochotę ograniczyć kontakt do 3 razy w roku, juz tak robiłam przez zeszły rok, ale teraz teściowa wzięła się za jednoczenie, nie ukrywam ja też miałam wolę by coś zmienić, ale po tych 2 spotkaniach zobaczyłam że nic się nie zmienili uważają że tak jest ok. No to ja już nie wiem, chyba powinnam po prostu się odciąć. Zwłaszcza ostatnio jestem wściekła, ten tekst o tym że mały nie lubi babci i patrzenie na mnie jak ma sprawcę, oczywiście jak mąż był w sklepie, stary numer, przy nim stara się streszcza. No i prócz tego rozmowa z tamtym nie dała żadnych rezultatów, więcej powiem, babka olala to że się umawiala że mną że odwiedzi wnuka w piątek, bo tamten synek zapragnął by babcia jednak pomogła w piątek jemu i jego synowi. I powiedzcie mi co byście zrobiły po tym zajsciu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam że teściowa manipuluje. Tamtym przedstawia inna rzeczywistość. Mówi im że to ja jej ograniczam kontakty z wnukiem bo "nic mi nie można powiedzieć", fakt, czasem siedziała sama cały tydzień i jej nie zapraszam jak tamci byli na wakacjach, bo ona sorry ale mówi mi żarty typu utrzymanki mężów etc.,robi aluzje, krytykuje moje metody więc wtedy potrzebuje czasu by znów kogoś zaprosić. A ona to przedstawia im tak że ona siedzi całe dnie sama i jej nie zapraszam. A tego co mi chlapie już nie mówi. Pomóżcie mi bo oszaleje. Nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym jej w ogóle nie zapraszała a mąż z synem niech sami jeżdżą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie lubię ani rodziny męża, ani swojej. Spotykam się tylko jak muszę, ale wcześniej muszę wziąć relanium 5, a na spotkaniu walnąć szklankę wina i wtedy jest gitara X mam tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:54 Może wywołam burzę pisząc o ludziach po rozwodzie, szczególnie o rozwódkach, bo zazwyczaj to z woli i z inicjatywy kobiety do rozwodu dochodzi. Zakładając że twój pierwszy ślub był kościelny (jeśli pierwszy ślub był tylko cywilny to z góry przepraszam, temat cię wtedy nie dotyczy, ale zakładając że taka synowa rozwódka pierwszy ślub miała kościelny a teściowa jest osobą wierzącą to mam pytanie jak ma się do was odnieść osoba wierząca, praktykująca. Rozumiem, że jest przykazanie "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" i wy za pewne jak już mielibyście się na coś powoływać to na to ogólne przykazanie, na które nawet i ateista by bez problemów przystanął. Jednak dla osoby praktykującej jest też przykazanie nie cudzołóż a drugi ślub jest jego totalnym zaprzeczeniem i to na zawsze. Weź pod uwagę, że poprzez domaganie się akceptacji dla waszego życia i waszych wyborów to osoby wierzące często stawiacie w sytuacji co najmniej niezręcznej i kłopotliwej. Wy jesteście jak homoseksualiści którzy akceptacje dla ich że tak z ironią nazwę "stylu życia" traktują na równi z akceptacją ich jako ludzi i za chiny tych dwóch rzeczy nie chcą rozdzielić. Rozwódki są takie same. Wymagają przyklaskiwania ich wyborom życiowym i traktują to na równi jako wyraz szacunku ich jako ludzi. Jeśli ktoś nie przyklaskuje to oznacza to z automatu, że musi być wrogiem. Moja szwagierka się rozwiodła bo jej mąż nie spełnił jej oczekiwań. Przedstawiała mi problemy z jakimi zmaga się typowe małżeństwo, ale ona nie chciała o tym słyszeć. Święcie wierzyła, że trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona, że tylko ona miała w życiu prawdziwe problemy małżeńskie a inni ludzie problemów nie miewają. Rozwiodła się. Ja tego nie popierałam. Ona myślała, że ja przyjde na imprezke z okazji świętowania jej rozwodu. Kiedy wy rozwodnicy wreszcie zrozumiecie, że ktoś kto praktykuje, chodzi do kościoła, nie może przyklaskiwać temu jakie życie wy sobie wybieracie i powinniście to rozumieć. Wy tymczasem oczekujecie fanfarów. A nawet niektóre co bardziej pyszne i nie czujące żadnej winy robią z siebie świętoszki biegające do kościoła z nowym facetem po wspólnie spedzonej nocy tak jakby miały zupełnie czyste konto. Może jeszcze do Komunii ? W sumie to chyba nawet już nie zdziwiłabym się, bo świat i niektórzy ludzie są tak porąbani i mają tak przestawione klepki, że nic już mnie nie zdziwi. P.S. Jeśli jesteś niewierząca, niepraktykująca i teściowa też do kościoła nie chodzi to bardzo przepraszam za swój wywód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nie wtajemniczamy jej w wychowanie, metody, plany, syn milczy w tych kwestiach w rozmowie z nią, albo ją zbywa, a ona przez to się mści i jak ma do wyboru własnie spotkanie z moim synkiem na ktore juz sie ze mna umowila konkretnie, to potrafi zmienic plany, olać ustalenia jakie ze mną robiła i lecieć do tamtego wnuka bo wie, ze tam dostanie zawsze coś za coś. A u mnie nie ma coś za coś, ja nie bede pozwalała na wrogie instynuacje wzgledem wychowania dziecka, nie będę jej niańczyła. Bo nie czuję więzi, niszczyła mnie kilka lat, a teraz myślała, ze nasz świat sie bez niej nie będzie kręcił? " I tak sie kręci. Spotkania dwa razy w tygodniu to jest bardzo często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×