Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy rodzice już całkiem poupadali na głowy?

Polecane posty

Gość gość
Mam dziecko z autyzmem, z wszelkimi wymaganymi papierami załatwianymi państwowo i myślę, że niestety przez takie "mamusie Dżessiki" Polacy wyśmiewają się z tak poważnego zaburzenia, bo "teraz to każdy ma autyzm, kiedyś tego nie było", "sama nie lubię ludzi, nie patrzę w oczy, nie lubię głośnych miejsc, lecę po papiery na autyzm". Papierów na autyzm nie załatwia się na ładne oczy i po to, by dziecko w szkole miało taryfę ulgową. Autyzm to poważna sprawa, lata terapii, tragedia dla rodziny, ale przez "mamusie Dżessiki" wyrabiające opinię dzieciom z prawdziwymi problemami, ja muszę takie rzeczy każdemu z osobna tłumaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem ocena powinna być oceną i koniec. Kiedyś gdy dostało się dwóję bo nie było jedynek - wiadomo było - nie umie tego. Osobną kwestią powinno być - dlaczego? Ale to" dlaczego", moim zdaniem, nie powinno wpływać na ocenę. Co z tego, że ktoś ze względu na dysfunkcję, ma z czymś problem? Czy w zwiazku z tym stanie się matematykiem, że mu ktoś obnizy wymagania, albo je dostosuje? Wszelkie dysfunkcje powinny być leczone, ale nie pownny wpływać na ocenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby prawo nakazywalo dzieciom ze wszystkimi orzeczonymi "dys..." kontynuowac nauke w szkole specjalnej to 80% tych pseudo dysfunkcji by nie bylo, rodzic usiadlby z dzieckiem nad lekcjami zamiast poswiecac czas na latanie po papierki... Prawda taka, ze nie dziecko jest leniem i nauczyc czegos sie nie potrafi, a rodzic, ktory to zamiast pyac na odczep: "Lekcje odrobione?" , powinien codzien otwierac osobiscie zeszyc aby to sprawdzic, a jak dziecko ma z czym problem to spokojnie wytlumaczyc i sluzyc pomoca zamiast mowic, zeby dziecko sprawdzilo sobie samo w internecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazwyczaj złote rady pochodzą od ludzi, którzy nigdy styczności z problemem nie mieli, ani wykształcenia w tym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
problemem? Jakim? Jak ktoś nie umie na pamięć wykuć zasad ortografii czy tabliczki mnożenia to znaczy, że jego IQ jest poniżej normy, a tacy ludzie kwalifikują się do szkół specjalnych. Te wszystkie "dys..." wymyślono dla leniwych dzieciaków i rodziców. P.S Sama miałam zaświadczenie o dysgrafii, bo mam niewyraźne pismo i mi się NIE CHCIAŁO ładnie pisać na kartkówkach i klasówkach:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama miałam zaświadczenie o dysgrafii, bo mam niewyraźne pismo i mi się NIE CHCIAŁO ładnie pisać na kartkówkach i klasówkachjezyk.gif x I dlatego mierzysz wszystkich swoją miarą? Sprawdź sobie również co to dysortografia, to nie będziesz pisać głupot, że wkucie zasad pisowni zapewni unikanie błędów ortograficznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pewno nie zapewni, ale zrobienie jednego czy dwóch błędów raz na jakiś czas to nic strasznego. Zdarza się najlepszym. Ja pamiętam jak w podstawówce niektórzy dukali przy czytaniu, rękę sobie dam uciąć, że gdyby w domu ich pilnowano to nauczyliby się płynnie czytać. Podobnie z pisownią i tabliczką mnożenia, myślisz, że nikt się tego nie uczy na pamięć? Pamiętam jak mi matka wbijała do głowy mnożenie (jest po zawodówce, ale jakoś ona dzielić i mnożyć potrafiła perfekcyjnie) i powtarzała, że najgorsze przygłupy tylko tego nie potrafią. Smutne, ale prawdziwe. Moja serdeczna przyjaciółka z podstawówki z którą w szkole średniej wciąż się trzymałam mimo, że ja byłam w lepszej szkole jak nie potrafiła czytać w 3 klasie podstawówki tak i dukała w wieku 19 lat. No, ale ona w swoim życiu nic nie przeczytała prócz tzw. czytanki:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Dziecko dzięki orzeczeniu ma czas, żeby kompensować swoje dysfunkcje. Oczywiście bez pracy nie będzie poprawy. Ale jeśli na starcie uczeń dostaje łatkę, że "głąb" i "leń", to z nauki i motywacji do pracy nici. Większość nauczycieli ma blade pojęcie o dysleksji, nawet poloniści, bo nie są po 5 latach pedagogiki, tylko po filologii polskiej. Szkoła niejednego zdolnego z problemami odstawiła na bocznicę. Niejeden geniusz w szkole był uważany za matoła i jechał na najniższych ocenach. To nie jest znak naszych czasów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.05 :D:D dokładnie...Od razu poradnie by opustoszały a mamusie Vanesek by spaliły papiery o autyżmie dys..cośtam itd :D .Jeszcze 25 lat temu tak bylo .Szkoła specjalna i do widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze 25 lat temu tak bylo x Chyba w Widełkach Wielkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka po latach pracy jest wypalona i tyle. W każdej pracy z ludźmi trzeba się ścierać, negocjować i tłumaczyć czy to klient, czy kontrahent czy pacjent czy wreszcie rodzic ucznia. Nie zawsze to proste, ale istnieją ścieżki rozwiązań: - jeśli podejrzewasz, że zaświadczenie jest zdobyte nieuczciwie zakwestionuj je - jeśli uważasz, że dziecko jest leniwe spróbuj je zmobilizować przy współpracy z wychowawcą - od tego właśnie jest pedagog szkolny i na pewno na studiach miałaś o tym sporo. Gdyby dzieci były od razu mądre i robiły to co najlepsze, to Twoja praca nie byłaby potrzebna. A jest potrzebna właśnie do takich przypadków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wychowywanie dzieci i pilnowanie również nie jest znakiem naszych czasów:O Moja koleżanka ma syna, który woli sport od nauki, ona nie skończyła studiów, nie ma nawet matury, ale matka tak ją wychowała, że potrafi liczyć, czytać i zna podstawy każdego przedmiotu. Jak syn był zagrożony z chemii to sama usiadła z jego książką i się uczyła by mu wytłumaczyć, a potem dostał szlaban na różne atrakcje. Jakoś jej 14 latek umie posprzątać, powiedzieć "dzień dobry", pomóc sąsiadce starszej wnieść zakupy na 4 piętro, na pewno naukowcem nie będzie, ale koleżanka dba o to by pisał poprawnie i miał te czworki, trójki na świadectwie. Za to syn koleżanki z pracy w tym samym wieku, słuchawki na uszach, "srajfon" w łapie ani "dzień dobry" ani "pocałuj mnie w dupę", a jak przyszedł do nas do pracy to tak był pochłonięty "srajfonem", ze kolegę potrącił na schodach i "przepraszam"powiedzieć nie potrafił. Będzie powtarzał rok, ale jak to koleżanka powiedziała "to nie jego wina, bo on ma dysortografię dyskalkulię i ADHD":D No akurat to ADHD to mnie rozbawiło, bo chłopak chodzi jak przymuł a nie nadpobudliwiec, a jak matka do niego mówi coś to odpowiada raczej jak ociężały umysłowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko zgodze sie. Tabliczki mozna sie wyuczyć na pamięć, tak samo dyslektyk jest w stanie nauczyć sie pewnych zasad ogtografii, zeby pisać "moj", zamiast "muj":O To jest po prostu ignorancja, jesli ktos nie jest w Stanie tego zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dziecko z nadpobudliwością i zaburzeniem koncentracji uwagi. Nie ma orzeczenia bo to nie ADHD. Nadpobudliwość jego objawia się głównie gadaniem. Ciągle gada i nie ma znaczenia dla niego czy to przerwa czy lekcja i czy to ktoś pyta o zdanie czy nie. Jest opinia z PPP i zalecenia. Dziecko uczy się bardzo dobrze (i dzięki za to) co nas czasami aż dziwi. Niestety wychowawczyni i szkoła w nosie mają wszelkie zalecenia poradni. Syn dostaję często uwagi (a co za tym my też), że zachowuje się aspolecznie i że mamy zająć się wychowaniem syna. Dodam, że w żaden sposób nie zaniedbujemy go. Tyle terapii co On i my to chyba nikt nie zaliczył. Cały czas chodzimy z nim na dodatkowe zajęcia z panowania na emocjami. Niestety do Pani wychowawczyni to nie dociera i po trzech latach w końcu pękłam i pi kolejnej uwadze, że mamy popracować nad wychowaniem syna jasna cholera mnie chwyciła i może bez kłótni ale za to dość dobitnie doświadczyłam szanownej Pani pedagog, że jeszcze jeden taki tekst to idę z tym do kuratorium. Jesteśmy wykształconymi ludźmi dbającymi o dziecko a tu taka Pani bez żadnego zapytania co robimy i jak pracujemy z synem obraża nas i syna. A powinna się podszkolić bo syn jej ładnie średnia zawyża udziałem w olimpiadach. Niestety śmiem twierdzić, że nasi pedagodzy albo są już tak wypaleni albo niedoszkoleni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli jesteście nauczycielkami to naprawdę jestem przerażona waszą ignorancją. Wkładacie do jednej szuflady lenistwo i dysfunkcje. Nie miałyście chyba naprawdę nigdy do czynienia z problemem. Moja córka jest Mistrzem Ortografii, nigdy nie zrobiła błędu w żadnym dyktandzie. Nie zna reguł ortografii i nigdy się ich nie uczyła, do niczego nie były jej potrzebne. Jest bardzo zdolna, sama nauczyła się pisać i czytać zanim poszła do szkoły. Zna języki obce, których się sama nauczyła. Chodzi na lekcje angielskiego z dużo starszymi dziećmi,bo tak dobrze wypadła na testach kwalifikacyjnych. Niestety ma problemy z tabliczką mnożenia i będzie miała całe życie. Nie pomogą żadne kary ani dodatkowe zajęcia. Na tym polega dysfunkcja. Ale dla was jedyne rozwiązanie problemu to pas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pani od ADHD .Owszem intelektualnie dziecko rozwija sieprawidlowo ale widać że ma zaburzenia społeczne .I tego tyczą uwagi nauczycielki. I niedobrze że terapie nic nie pomogły. Przecież syn pewnie niedługo skończy 18 lat i Pani ma zamiar ,no własnie co ? Biegać za nim z karteczkami z poradni ,na studiach w pracy itp ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś nie no spoko. Ale ukończenie szkoły oznacza, że człowiek nabył różnych umiejętności w róznych dziedzinach. Jak zawalasz jeden przedmiot to nie dostajesz promocji. niezaleznie od tego jaka jest przczyna. Jak nauczyciel może stwierdzić, że uczeń opanował jakiś materiał skoro go nie opanował i nie opanuje? Jak człowiek z dyskalkulią może zdać maturę z matematyki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23;09 jaki pas?:O cos Cie chyba poniosło. Tabliczka mnożenia jest niezmienna, naprawde córka nie jest w stanie sie jej nauczyć na pamięć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.18 no właśnie... co matko zamierzarz po osiagnięciu pełnoletności przez syna robic? Jak teraz sie nei nauczy czegokolwiek to potem juz nic sie nie zrobi. Na studiach będą mieli w d...jakie ma tam dysfunkcje, albo sobie ooradzi, albo wypad. w pracy też będzie sie liczył efekt, a to ze ma problem bedzie jego sprawa. Związek tez chcesz mu załatwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Związek tez chcesz mu załatwić? xxx :-D :-D :-D Związek na zaświadczenie o dysfunkjach :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23.18 syn nie ma stwierdzonego ADHD. Ma tylko zaburzenia koncentracji i jest nadpobuliwe słownie (ruchowo jest ok tzn spokojne). Nie biegam nigdzie z karteczką ale poinformowała szkole bo nie chce by ktoś zarzucił mi zaniedbanie. Wręcz przeciwnie. Powtarzam synowi, że dlatego, że uczynił to i to to dostał uwagę, że za każde źle zachowanie jest jakaś kara. Nie zmieniamy szkoły bo nie chce nauczyć syna ucieczki od problemów tylko chce nauczyć go je rozwiązywać. Tłumaczę mu, że każdy jest inny. Syn ma 10lat. Wierzę, że kiedyś z tego wyrośnie... Odnośnie dyskalkulii to wygląda to tak, że dziecko nauczy się tej tabliczki i nawet wzorów ale pamiętać je będzie jeszcze całe 5 min po. Potem już niestety wygląda to tak jakby nigdy się jej nie uczyli- całkowita pustka w tym temacie. Tak jest z większością dys... Odnośnie Pani, której córka chodziła na olimpiady ortograficzne to córka nauczyła się wzrokowo. Też tak się nauczyłam nie znając żadnych zasad pisowni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Według mnie takie osoby z dysfunkcjami, zaburzeniami emocjonalnymi, ADHD powinny byc kierowane do szkół specjalnych. Przez takie osoby cierpią tylko normalne dzieci, bo czas nauczycieli zabierany jest własnie przez takie dzieci dysfunkcyjne. Dla mnie sprawa jest prosta. Nie jesteś w stanie się czegoś nauczyć, poradzić sobie w grupie rówieśniczej itp (i nigdy się nie nauczysz) nie powinieneś skończyć normalnej szkoły. Tak samo jak osoba z dyskalkulia nie skończy matematyki czy nie zostanie inżynierem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda jest taka, że jak chodziłam do szkoły to miałam w roczniku po jednym dyslektyku w szkole podstawowej i średniej. Obaj chłopcy o wybitnej wiedzy (jeden jest znanym konstruktorem teraz, drugi wykłada historię na uniwersytecie-ma tytuł profesora już), ale za nic nie byli w stanie pisać poprawnie. Błędy na poziomie Henryk przez Ch.Wiem, że same nauczycielki pilnowały, żeby chłopaków nie skrzywdzono i żeby mieli zaświadczenie z przychodni, a potem same pilotowały zeby na egzaminie wstepnym do liceum i na maturze ich prace oceniono z uwzględnieniem dysfunkcji. Reszta , która była słaba to albo była głupia z urodzenia, albo leniwa, ale nikt, nawet oni i ich rodzice nie kwestionowali, że maja po prostu durne bachory. A teraz na wszelki wypadek rodzice masowo wolą żeby dziecko miało łatkę debila, ale żeby mogło nic nie robić i nie miało z tego powodu stresów ani konsekwencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" I niedobrze że terapie nic nie pomogły. "- oj, uwielbiam takie uwagi :D mam synka z autyzmem, obecnie funkcjonuje naprawdę wyjątkowo dobrze. Stała terapia, odkąd mamy kompetentnych specjalistów i nas też ktoś w końcu mądrze pokierował, działa cuda. I nieraz słyszę głupie uwagi, komentarze odnośnie jego zachowania w miejscach publicznych- chociaż nie lubię tego robić, wyjaśniłam kiedyś jednej pani w kolejce jaki ma problem. I pani też od razu z komentarzem: "to może trzeba metody zmienić jak nie ma postępów". Już mniej grzecznie, wyjaśniłam jej że to JEST postęp. To że mogę wyjść z nim do sklepu, na pocztę, nie muszę go przy tym trzymać nieustannie, nie wyrywa się, nie krzyczy, jak jest zdenerwowany nie wchodzi w interakcję z innymi. Dodam że zawsze, bezwzględnie "prostuję" małego, wyjaśniam jeśli jakieś zachowanie jest nieakceptowalne, przerywam je, próbuję zająć czymś innym. Jak próbuje wejść za bramkę kasjerki- zabieram go, ale jeśli sobie śpiewa czekając, albo stuka taką podziałką z taśmy, albo rysuje po własnej ręce bo się kartka skończyła- to niech to robi jeśli potrzebuje. A w placówkach ogólnodostępnych, a bywało że i integracyjnych- jeszcze nie trafiłam na kompetentnego pedagoga specjalnego- psychologa, a z kilkoma rozmawiałam. Pardon, jedna, JEDNA pani przyznała że nie zna problemu, nie wie jak działać, ale się dowie. Porad odnośnie wychowania i naszych metod również się nasłuchałam ile wlezie, od wszystkich. Inna sprawa że nie podchodzę poważnie do ocen szkolnych- tzn. emocjonalnie. To informacja- dziecko za nie wykutą na pamięć tą przykładową tabliczkę mnożenia dostaje 1, bo jej nie umie- i ok. Nie umie to nie umie, nieważne czy pies mu zjadł zeszyt, czy mu się nie chciało, czy nie jest w stanie. To jest informacja. Nie idę się wykłócać żeby mnie do baletu przyjęli mimo niskiego wzrostu, nadwagi i braku poczucia rytmu- nie każdy się do wszystkiego nadaje, koniec tematu. Kryteria szkolne są jasne, i mają za zadanie kształcić w okreslonym kierunku- wiem że moje dzieci (bo i starsze wychowuję) mają swoje talenty, od nich zależy jak zechcą je rozwijać, a edukacja swoją drogą. Od starszego wymagałam jedynie bezwzględnie robienia zadań domowych i przygotowania do zajęć (w sensie spakowania, przypilnowania co trzeba przynieść), żeby wpoić mu poczucie obowiązku i samodzielność w tym zakresie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest pewnie procent dysfunkcji, zgodzę się z tym. Moim zdaniem rodzice robią sami dzieciom krzywdę, bo jest pretensją że pani AŻ dwie strony z ćwiczeń zadała i niszczy dziecku dzieciństwo, bo on musi mieć czas dla siebie. A ja pytam na co ten czas? Na granie na komputerze? Nawet najlepszy nauczyciel nie jest w stanie wlać waszym dzieciom do głowy wiedzy, matematykę trzeba wyćwiczyć, trzeba rozwiązać samemu przykłady, rozwiązać jakieś problemy. Tak jest z każdym przedmiotem, trzeba usiąść samemu na tyłku i przerobić to co było w szkole. Poziom w szkole jest tak żałośnie niski że na 2 każdy jest się w stanie nauczyć. W LO miałam koleazanki, które z fizyki nic nie kumaly, zadania im nie szły ale teorie potrafiły wkuć i nauczycielowi to wystarczyło żeby postawić 2. Jeśli z matematyki ma taką dysfunkcje że nie rozróżnia mnożenia i dodawania to zwyczajnie nadaje się do szkoły specjalnej bo to już jest coś co uniemożliwia funkcjonowanie w świecie, jak nie rozróżnia cyferek to nawet na kasie nie da rady pracować. Zgadzam się że gdyby orzeczenie oznaczało szkole specjalna to 90% tych orzeczeń w ogóle by nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dawniej nie było tyle dysfunkcji, bo nie było aż tylu trujących szczepionek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje drogie panie, które tutaj wysmiewacie dzieci i ich rodziny. Pamiętajcie, że kiedyś to wasze wnuki jeżeli już nie planujecie dzieci mogą być w tej samej sytuacji. Tak często bywa. Życie uczy pokory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj Biedny Andersen...wysłałabyś go do szkoły specjalnej, a wychowałaś się na jego bajkach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje drogie panie, które tutaj wysmiewacie dzieci i ich rodziny. Pamiętajcie, że kiedyś to wasze wnuki jeżeli już nie planujecie dzieci mogą być w tej samej sytuacji. Tak często bywa. Życie uczy pokory. x Splatają bajki, bo nagle albo dziecko jest leniem, cwaniakiem, źle wychowanym o imieniu "Dźesika" lub "Brajanek" oraz rodzicu prostackim, niewykształconym itd. albo ich cudownie uzdolnione Stefanki. Jakoś tak życie zerojedynkowe nie jest i widziałam zarówno dzieci z orzeczeniem leniwe jak i pracowite. Podobnie jak te bez orzeczeń i w różnych dziedzinach zdolne. Rodzice mają przeróżne wykształcenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem nauczycielką. Teraz pewnie wszyscy się nasrożą. Ale to właśnie ja przebywam z dziećmi i widzę pewne rzeczy. I widzę, że jakoś tak dzieci bez orzeczeń dzielą się na grzeczne i niegrzeczne, kulturalne i niekulturalne. A dzieci z orzeczeniami? Widzę, jak rodzice tych dzieci nie przyjmują do wiadomości, że również może być niegrzeczne, złośliwe, cwane, niekulturalne. Cokolwiek zrobi takie dziecko, jest USPRAWIEDLIWIANE. Od razu. A to tak nie jest. To tak nie działa. Że jak z orzeczeniem, to aniołek, tylko dysfunkcja mu nie pozwala na kulturalne zachowanie. Prosze sobie jeszcze wyobrazić: klasa, jeden gada, bo tak ma, drugi biega, bo tak ma, trzeci krzyczy, bo tak ma. Czwarty się skarży, ze mu przeszkadzają i nie może się skupić itd itd. Daltego orzeczenia orzeczeniami, ale za wychowanie trzeba się wziąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×